Facet przyszedl na impreze integracyjna - jaka jest wasza opinia?

[khilla]

Napisane przez żurawinka

Moja znajoma pracująca w cateringu nie raz widziała takie imprezy i tez potwierdza że to co sie wyczynia na nich to Sodoma i Gomora, niestety ale każdy z każdym. Żonaci, mężatki bez wyjątku.

Mam znajomego ktory rowniez to potwierdza. Opowiadal, ze firmy nawet celowo tak dobieraja sklad tych imprez, aby mniej wiecej bylo po rowno. Przychodza na impreze, zaczyna sie np. od ogniska, i zanim sie tak naprawde napija, to juz siadaja w pary i np. sie caluja (slowo "caluja" brzmi dosc niestosownie w kontekscie Sodomy i Gomory hehe).

Gdy sie o tym mowi, to krew moze sie burzyc. Mozna sobie zadac pytanie, co powoduje to wzburzenie? Poza poczuciem zagrozenia, jest tez zazdrosc o zycie seksualne tych ludzi. Przeciez oni naprawde mocno korzystaja z zycia, no nie? Eksploruja ten swiat jak pracownicy okreslonych branz - mozna by powiedziec. Normalny czlowiek ma "zycie seksualne". Oni maja jeszcze dodatkowy, mocno oddzielny wariant: "zycie seksualne w pracy".

Na tych imprezach oprocz roznych innych "motywatorow" jest taki jeden: fantazje seksualne szczegolnie mezczyzn o zdobyciu kobiety (i vice versa mezczyzny), ktore sa blisko, niby latwo dostepne (np. w pracy), ale jednak niedostepne z powodu spolecznych norm. Narasta wewnetrzna frunstracja a glowa jest zasiana wieloma fantazjami na temat mozliwosci przekroczenia tych norm. W facecie dlugo odkladaja sie widoki seksownych rajstop, dwuznacznych gestow, zapach ladnych perfum, itd. Jak mozna nie wykorzystac okazji?

Mam poglady liberalne na ten temat, tj. aby byc wolnym od tych frustracji i zazdrosci trzeba spelniac swoje fantazje. W fazie mlodosci samemu, ale potem z powazna partnerka rowniez, jezeli uzyska sie porozumienie, wspolnie. Wtedy jest sie wolnym od tych imprezowych dewiacji, nie ma czego zazdroscic no i jest faktyczne partnerstwo.

Robiac tam wjazd na te ich imprezke traktowalem ich jak seksualnych frustratow ktorzy zobaczyli ladna asystentke i kombinuja z wodka, z zapraszaniem na imprezy itp. Nie bylem tez az tak "grubianski" jak to tutaj wygladalo. Jezeli jedyna agresja jaka uznaje czesc forumowiczek to "bycie wyzej", to moge nadmienic, ze mowiac cos do jednego z tych ludzi zdemaskowalem jego dwulicowosc. Nie grozilem mu pobiciem, tylko okreslilem odpowiednio jego zachowanie. Nadalem mu etykietke. Dalej tez bede sie upieral, ze zycie to nie bajka i calkowite wyrzekniecie sie agresji wprost (bez demonstrowania wyzszosci) jest strategia niewlasciwa.