Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem - Strona 4 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-03-16, 15:43   #91
Aranel
Raczkowanie
 
Avatar Aranel
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Cytat:
Napisane przez Oliath Pokaż wiadomość
Ad. 1 - dlatego tez u mnie nie bylo fotografa ani kamerzysty zaslonilam sie redukcja kosztow ale jesli pol Twojej buzi jest ok, to mozesz sie ustawic z profilu - w razie W i tak bedziesz miala te zdjecia w nosie w takiej chwili, a potem mozna na dno albumu i klopot z glowy.
No wiem, jak jest - ja nawet przed szkoleniem z pierwszej pomocy mam stresa, bo nie potrafie tej lali tak przycisnac mostka, zeby sie odpalila kontrolka, ze uratowalam jej zycie

Ad.2 - Mial? zywie nadzieje, ze niejeden raz jeszcze dasz znac, jak postepy?...
Cytat:
Napisane przez Oliath Pokaż wiadomość
Angelina
A z moja lapka od lokcia w dol jest ok, tylko od ramienia do lokcia zle - wiec raczej bolerko z rekawkiem minimum do lokcia niz rekawiczki - a szkoda
O patrz, dopiero jak tak sobie piszemy to przypominam sobie, kiedy mi to ograniczenie ruchomosci i sprawnosci najczesciej przeszkadza - gdy mam np. komus uscisnac reke (a na moim stanowisku to rutyna wrecz ) i po pierwsze ten uscisk jest slaby i w ogole koslawy, po drugie problem, jesli bardzo musze ramie wyciagnac do przodu. A to mnie denerwuje serio - bo przeciez wiele doktryn mowi, ze partnera biznesowego latwo ocenic po uscisku dloni
Hm..... zastanawiam mnie po twoich i moich wypowiedziach na ile nasze problemy sa w naszych głowach..... Oceniac kogos po uscisku???? ja jestem rzekomo naukowcem, placze sie po konferencjach, uczelniach, urzedach i chyba nigdy zadnego uscisku nie wykonalam chodzi mi o to, ze ja na to zupelnie nie zwracam uwagi i miliardy osob pewnie też nie... A Ty sie denerwujesz...ech....pode jrzewam ze milion twoich partnerów biznesownych predzej patrzy ci w oczy lub w dekolt i stresuje sie spotkaniem wiec nie glowie im usciski i cały ten bon ton Ale przyganial kocioł garnkowi, ja za to twarzy pokazywac nie lubie... wiec co sie mądrze

A zeby pokazac o jakie wdzianko mi chodzilo, dodalam załacznik, ot i taki maly kobiec off top mysle ze to jest super wdzianko na wyjscia które moglabys sobie sprawic, uszyc czy ukrasc Angelinie


należałoby chyba załozyc watek - mam problem z.... a potem milion osób by odpowiedziało - wiesz, nidgy nie zwracalem na to uwagi... Ja w ten sposob przestalam sie stresowac publicznym wystapieniami, wiem ze i tak nikt nikogo nie slucha i kazdy jest zajety swoimi sprawami...(tak przynajmniej mysle)
Załączone zdjęcia
Rodzaj pliku: jpg the_tourist_angelina_jolie_02-535x778.jpg (49,8 KB, 36 załadowań)

Edytowane przez Aranel
Czas edycji: 2011-03-16 o 15:47
Aranel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-16, 16:19   #92
Oliath
Zakorzenienie
 
Avatar Oliath
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 5 015
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Aranel - a czy z buzia nie da sie juz NIC zupelnie zrobic, kochana? Probowalam odszukac Twoje pierwsze wpisy na Wizazu, ale nie potrafie. Rozumiem, ze moze byc jak u mnie - nieodwracalne uszkodzenie niektorych nerwow?
No nic - nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem.
Mimo wszelkich Twoich przeszlych i obecnych problemow uwazam, ze masz w sobie ogromnie duzo wewnetrznej sily i chyle czola przed tym, ile potrafilas osiagnac.
Ciekawi mnie, czy Ty sama uwazasz/ wierzysz, ze jestes silna, tak sama w sobie, abstrahujac od TZta i innych ludzi wokol Ciebie?
__________________
Iza
Diablicja
Lilo
Kubulek
Oliath jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-16, 16:30   #93
Aranel
Raczkowanie
 
Avatar Aranel
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Cytat:
Napisane przez Oliath Pokaż wiadomość
Aranel - a czy z buzia nie da sie juz NIC zupelnie zrobic, kochana? Probowalam odszukac Twoje pierwsze wpisy na Wizazu, ale nie potrafie. Rozumiem, ze moze byc jak u mnie - nieodwracalne uszkodzenie niektorych nerwow?

Ano po porażeniu jak to zwykle bywa, nie do konca sie wszystko naprawilo, a ze byla chora ponad 10 lat temu to i leczenie bylo inne i gorsze niz teraz, tak ze nawet nieco mi zaszkodzili Wiesz to jak u ciebie powinnam masowac sobie twarz, pobudzac ja do dzialania.... ale czlowiek ma milion innych rzeczy na glowie i nie chce zajmowac sie tym co trzeba...powaznie rozwazam operacje plastyczna powieki ale musi mi sie ustablizowac waga- a ja tylko gora i dol, gora i dol......


No nic - nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem.
Mimo wszelkich Twoich przeszlych i obecnych problemow uwazam, ze masz w sobie ogromnie duzo wewnetrznej sily i chyle czola przed tym, ile potrafilas osiagnac.
Ciekawi mnie, czy Ty sama uwazasz/ wierzysz, ze jestes silna, tak sama w sobie, abstrahujac od TZta i innych ludzi wokol Ciebie?
Wiesz, że nie wiem.... czy ja jestem silna, nie mam pojecia.... Wiem, ze jestem w stanie wystapic przed gronem 400 osób, wyjechac samej do obcego miasta za granica, i tam przezyc i sobie poradzic calkiem dobrze.... wiec obiektywnie gdybym spojrzala na swoje zycie to moge powiedziec- hm...chyba czegos dokonalam, zrobilam, poradzialam sobie.... ale to przy obiektywnym spojrzeniu z zewntarz, a gdy patrze na siebie ja sama to widze...." no nie, nie masz domu z basenem, sukni od Valentino, nie bylas jeszcze w afryce....itp itd" ciagle widze to czego mi brakuje, a nie to co mam... i to mnie motywuje do dzialania, ale to chyba nie jest sila... Zaczelam sie zastanawiac nad tym wszystkim.....i nie uwazam sie za silna osobe, raczej dziecko, ktore chce zeby ktos mu wybaczyl, i szuka ciagle potwierdzenia akceptacji i milosci... I w sumie nie wiem, kto ma mi udzielic tego rozgrzeszenia, a kto powiedziec - już wystarczy...

p.s. umiem pisac o sobie samej w trzeciej osobie, chyba dosc wlasciwie definiowac swoje motywacje i potrzeby (czasem) ale nie umiem na nimi zapanowac...
Aranel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-16, 16:47   #94
Oliath
Zakorzenienie
 
Avatar Oliath
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 5 015
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Zapytalam, bo pierwszym dla Ciebie krokiem byloby wlasnie w te Twoja sile uwierzyc - nie odwage (a to, o czym pisalas, to wlasnie odwaga), tylko sile = wytrzymalosc raczej, oraz to, co A kuku nazwal "wolnoscia od". Wydaje mi sie, ze masz ja w sobie, a nie potrafisz jej dostrzec tylko. Moze gdybys zdala sobie z niej sprawe, a wiec z tego, na co naprawde Cie stac, znalazlabys jakis spokoj (znow kwestia definicji - dla mnie spokoj nie rowna sie stagnacja w zadnym razie, raczej punkt odniesienia czy fundament, na ktorym odbudujesz szczesliwego czlowieka) i - zyjac rowne kolorowo i ciekawie jak teraz - raz na zawsze zeszla z hustawki emocjonalnej i poczucia, ze nie wiesz, dokad zmierzasz i nie wiesz, czego pragniesz?

---------- Dopisano o 16:47 ---------- Poprzedni post napisano o 16:46 ----------

Zaluje strasznie, ze musze juz zmykac na dzis z netu, ale jutro chetnie tu wroce
__________________
Iza
Diablicja
Lilo
Kubulek
Oliath jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-16, 16:59   #95
Aranel
Raczkowanie
 
Avatar Aranel
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Cytat:
Napisane przez Oliath Pokaż wiadomość
Zapytalam, bo pierwszym dla Ciebie krokiem byloby wlasnie w te Twoja sile uwierzyc - nie odwage (a to, o czym pisalas, to wlasnie odwaga), tylko sile = wytrzymalosc raczej, oraz to, co A kuku nazwal "wolnoscia od". Wydaje mi sie, ze masz ja w sobie, a nie potrafisz jej dostrzec tylko. Moze gdybys zdala sobie z niej sprawe, a wiec z tego, na co naprawde Cie stac, znalazlabys jakis spokoj (znow kwestia definicji - dla mnie spokoj nie rowna sie stagnacja w zadnym razie, raczej punkt odniesienia czy fundament, na ktorym odbudujesz szczesliwego czlowieka) i - zyjac rowne kolorowo i ciekawie jak teraz - raz na zawsze zeszla z hustawki emocjonalnej i poczucia, ze nie wiesz, dokad zmierzasz i nie wiesz, czego pragniesz?

---------- Dopisano o 16:47 ---------- Poprzedni post napisano o 16:46 ----------

Zaluje strasznie, ze musze juz zmykac na dzis z netu, ale jutro chetnie tu wroce
A nie ma problenu ja za to troche popracuje i pomysle nad tym co napisalas, milego popołudnia
Aranel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-17, 01:24   #96
marry poppins
Raczkowanie
 
Avatar marry poppins
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 155
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

A nie jest tak, że odpychasz go ze strachu przed zranieniem? Może boisz się, że jeśli znowu się zakochasz, zaufasz to on i tak Cię zawiedzie...? Wyobrażam sobie, co przeżyłaś w poprzednim związku, na pewno w dużym stopniu wpływa to na Ciebie jeszcze do tej pory, nawet jeśli wydaje Ci się, że to już dawno za Tobą... Myślę, że powinnaś dać sobie dużo czasu, nie spieszć się z niczym, nie naciskać na siebie. Wasz związek rozwinął się bardzo szybko, ciężko poznać kogoś dobrze mając na to zaledwie 2 miesiące... Zastanów się czego naprawdę chcesz i czy jesteś gotowa, by z kimś być.
__________________
This is a journey, into the horizon,
hope you can see that, if its real to you,
we can meet on the other side,
on the other side...
marry poppins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-17, 09:59   #97
Buenaestrella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 582
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Cytat:
Napisane przez Aranel Pokaż wiadomość
Dzieki z odrobine zrozumienia.... nie wieddziec czemu odnosze wrazenie ze zapytac sie o cos na wizazu to mozna byc tylko skazanym na spalnie na stosie, za glupote, postepowanie.... niekiedy mam nalecialosci biblijne i mam ochote napisac "niech ten kto jest bez grzechu pierwszy rzuci kamieniem"..... wiec dzieki ze mnie nie osądasz....

Na tym polega internet - często dokładnie to samo, co dziewczyny na forum, chce Ci powiedzieć przyjaciółka, ale nie zrobi tego, bo się będzie bała popsuć waszej relacji. Nie masz czasem ochoty powiedzieć przyjaciółce, że zachowuje się jak idiotka? Różnica jest taka, że przyjaciółce się to owija w miłe słodkie słówka i podchodzi do niej z tym jak do jeża, a obcej osobie łatwiej powiedzieć wprost

To zabawne, ale wszystkie moje koleżanki mają podobnie - tzn. z zachwytem i podziwem wypowiadają się o tych złych chłopakach, zupełnie niezdolnych do budowania związku, a gdy trafiają na poczciwego, dobrego faceta - narzekają, że nudno, że mają wątpliwości itp... I chyba jest tak, że im ktoś fajniej bawił się podczas czasów swojej wolności, tym trudniej mu z niej zrezygnować.
Może powinnaś zacząć od ustalenia, czy Twoje obiekcje dotyczą bycia w związku w ogóle czy bycia w związku z tym jednym, konkretnym facetem?
Buenaestrella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-17, 10:54   #98
Aranel
Raczkowanie
 
Avatar Aranel
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Cytat:
Napisane przez Oliath Pokaż wiadomość
Zapytalam, bo pierwszym dla Ciebie krokiem byloby wlasnie w te Twoja sile uwierzyc - nie odwage (a to, o czym pisalas, to wlasnie odwaga), tylko sile = wytrzymalosc raczej, oraz to, co A kuku nazwal "wolnoscia od". Wydaje mi sie, ze masz ja w sobie, a nie potrafisz jej dostrzec tylko. Moze gdybys zdala sobie z niej sprawe, a wiec z tego, na co naprawde Cie stac, znalazlabys jakis spokoj (znow kwestia definicji - dla mnie spokoj nie rowna sie stagnacja w zadnym razie, raczej punkt odniesienia czy fundament, na ktorym odbudujesz szczesliwego czlowieka) i - zyjac rowne kolorowo i ciekawie jak teraz - raz na zawsze zeszla z hustawki emocjonalnej i poczucia, ze nie wiesz, dokad zmierzasz i nie wiesz, czego pragniesz?

---------- Dopisano o 16:47 ---------- Poprzedni post napisano o 16:46 ----------

Zaluje strasznie, ze musze juz zmykac na dzis z netu, ale jutro chetnie tu wroce
oooo zniknelo mi to co napisalam do licha

Szczerze mowiac nie wiem chyba czy jestem w stanie wreszcie sie zatrzymac, odetchnac, raczej bardziej widze to jak bieg w strone swiatla, ktory w koncu skonczy sie jakas tragedia... albo zwyczjanie unieszczesliwie ludzi dokola siebie... a juz o sobie nie wspomne...


Cytat:
Napisane przez marry poppins Pokaż wiadomość
A nie jest tak, że odpychasz go ze strachu przed zranieniem? Może boisz się, że jeśli znowu się zakochasz, zaufasz to on i tak Cię zawiedzie...? Wyobrażam sobie, co przeżyłaś w poprzednim związku, na pewno w dużym stopniu wpływa to na Ciebie jeszcze do tej pory, nawet jeśli wydaje Ci się, że to już dawno za Tobą... Myślę, że powinnaś dać sobie dużo czasu, nie spieszć się z niczym, nie naciskać na siebie. Wasz związek rozwinął się bardzo szybko, ciężko poznać kogoś dobrze mając na to zaledwie 2 miesiące... Zastanów się czego naprawdę chcesz i czy jesteś gotowa, by z kimś być.
Wiesz, zanim stalismy sie parą znalismy sie 4 miesiace, owszem to nie duzo ale bardzo duzo rozmawialismy praktycznie dzien w dzien, w zwiazku jestesmy 2 miesiace, najpierw spedzalam z nim jeden wieczor, potem weekend, potem kilka dni razem... (ja nie licze spotkan i randek jako zwiazku, tych pierwszych 4 miesiecy, a tutaj chyba kazdy to byl na randce zaczyna liczyc od tego momentu poczatek relacji z drugim czlowiekiem). Moze fakt, nawet te 4 miesiace to nie jest wystarczajce zeby poznac drugiego czlowieka... On na poczatku mnie zachwycili swoja osobowscia, pod wzgledem podejscia do zycia, otwartosci na swiat, optymizmu i to mi sie bardzo podobało ale minely dwa miesiace a ja chce wiecej..... w sumie sama chyba nie wiem czego chce... Najpierw kazde jego krzywe spojrzenie kwitowalam - ja moge odejsc, ja moge cie zostawic w kazdej chwili...ciagle grozilam mu odejsciem... a teraz chyba zaplatalam sie miedzy tym co chce, a co mam i czego ja wlasciwie szukam? rycerza na koniu ktory zmieni sie na kazde moje zawolanie... sama dla siebei jestem dziecinna.. Ale nie chce rezygnowac z tego zwiazku bo jednak ten wlasnie czlowiek wyroznil sie sposrod innych, ktorych mialam okazje poznac, porozmawiac....

Cytat:
Napisane przez Buenaestrella Pokaż wiadomość
Na tym polega internet - często dokładnie to samo, co dziewczyny na forum, chce Ci powiedzieć przyjaciółka, ale nie zrobi tego, bo się będzie bała popsuć waszej relacji. Nie masz czasem ochoty powiedzieć przyjaciółce, że zachowuje się jak idiotka? Różnica jest taka, że przyjaciółce się to owija w miłe słodkie słówka i podchodzi do niej z tym jak do jeża, a obcej osobie łatwiej powiedzieć wprost

No tak ale chodzi mi o podjescie do rozmowcy, bardzo malo jest osób ktore rozwazaja faktycznie problem, a mnostwo po prostu sędziów, którzy jedynie co potrafia to skrytykowac, wysmiac i napietnowac, jakby sami byli wolni od bledow... Wiec rzeczowa, konstruktywna krytyka jaką uslyszalam tutaj od kilku osob jak najbardziej, ale teksciki złosliwe nei wnosza nic...

To zabawne, ale wszystkie moje koleżanki mają podobnie - tzn. z zachwytem i podziwem wypowiadają się o tych złych chłopakach, zupełnie niezdolnych do budowania związku, a gdy trafiają na poczciwego, dobrego faceta - narzekają, że nudno, że mają wątpliwości itp... I chyba jest tak, że im ktoś fajniej bawił się podczas czasów swojej wolności, tym trudniej mu z niej zrezygnować.
Może powinnaś zacząć od ustalenia, czy Twoje obiekcje dotyczą bycia w związku w ogóle czy bycia w związku z tym jednym, konkretnym facetem?
Na razie moje obiekcje dotycza tego jednego, ale obawiam sie że kazdy kolejny rowniez zostanie poddany krytyce z mojej strony, bo obiektywnie rzecz biorac nie moge wskazac jakis strasznych wad w tym czlowieku..... (chociaz moze zwyczajnie to nie jest TO, a ja myslalam ze to jednak ta Wielka Milosc)...

Edytowane przez Aranel
Czas edycji: 2011-03-17 o 10:57
Aranel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-17, 16:48   #99
Oliath
Zakorzenienie
 
Avatar Oliath
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 5 015
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Taka refleksja, Aranel... dla mnie prawdziwa milosc nie ma wiele wspolnego ze zrywami, szczytami, dolinami, adrenalina, kalejdoskopem wrazen i odczuc
Dla mnie kochac to budzic sie codzien bez galopady serca i mysli, ale za to z radosnym niedowierzaniem, ze ukochana twarz obok mnie nie jest tylko resztka pieknego sennego marzenia.
Motylki, laskotki i dreszcze to tylko chemia, preludium do milosci - a istota milosci jest chyba raczej cichy, szczesliwy spokoj uczuc, poczucie stalosci, pewnosci i niezmiennosci, wlasnie takiego wyciszenia i poczucia, ze juz donikad nie musisz biec?
Pamietam, ze w ktoryms momencie naszego (bardzo gwaltownego z poczatku) zwiazku, moj TZ mial chyba podobnie, jak Ty teraz.
Powiedzialam wtedy, ze jesli wiatr mu w zagle, to niech plynie - ja wlasnie tutaj zostaje i tutaj bede czekac - zawsze.
Daleko nie odplynal

---------- Dopisano o 16:48 ---------- Poprzedni post napisano o 16:42 ----------

A'propos jeszcze pochylonej glowy...
Jesli kiedys staniesz na slubnym kobiercu, to mnie olsnilo wczoraj, zebys wlozyla woalke ... odrobina tajemniczosci, pikanterii, ogromny ladunek kobiecosci, zawadiacko-awanturniczy akcent... taki maly kapelusik, asymetryczne ciecie, zaprojektowany i wykonany na miare, tylko dla Ciebie. Hit
__________________
Iza
Diablicja
Lilo
Kubulek
Oliath jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-17, 17:16   #100
Aranel
Raczkowanie
 
Avatar Aranel
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Coś mi sie czasem krzaczy wiec musze pogrubiac

Cytat:
Napisane przez Oliath Pokaż wiadomość
Taka refleksja, Aranel... dla mnie prawdziwa milosc nie ma wiele wspolnego ze zrywami, szczytami, dolinami, adrenalina, kalejdoskopem wrazen i odczuc
Dla mnie kochac to budzic sie codzien bez galopady serca i mysli, ale za to z radosnym niedowierzaniem, ze ukochana twarz obok mnie nie jest tylko resztka pieknego sennego marzenia.
Motylki, laskotki i dreszcze to tylko chemia, preludium do milosci - a istota milosci jest chyba raczej cichy, szczesliwy spokoj uczuc, poczucie stalosci, pewnosci i niezmiennosci, wlasnie takiego wyciszenia i poczucia, ze juz donikad nie musisz biec?
Pamietam, ze w ktoryms momencie naszego (bardzo gwaltownego z poczatku) zwiazku, moj TZ mial chyba podobnie, jak Ty teraz.
Powiedzialam wtedy, ze jesli wiatr mu w zagle, to niech plynie - ja wlasnie tutaj zostaje i tutaj bede czekac - zawsze.
Daleko nie odplynal

Wczoraj rozmawialam z bliska sercu przyjaciolka, a ona ze swoja mamą... (ach te babskie pogaduchy).. i wiesz jakie było spostrzezenie jej mamy na nasze milosci, relacje,zwiazki, bledy ( w sensie moje i tej przyjaciolki).... "czy nasze pokolenie nie za bardzo uwierzylo w milosc jak w Pretty women czy innych komediach romantycznych... " i szczerze mowiac wydaje mi sie ze cos w tym jest.... że my pokolenie co w dziecinstwie nic nie mialo a teraz ma az w nadmiarze, goni za jakimis idealami z filmów, niesamowitych romantycznych historii z gazet.... Odnosze wrazenie, ze ja sama szukam tego rodzaju historii w swoim zyciu, najpiekniejszych, najbardziej emocjonujacych, takich o których opowiada sie dzieciom (nota bene przezylam dwie znajomosci zupelnei jak z filmu, ale o tym moge juz tylko pisac prywatnie doslownie historie byly godne nakrecenia filmu... i co...nic z nich nie wynikneło bo jeden pan okazał sie miec powazne problemy psychiczne, i sie leczy, a drugi jest notorycznym podrywaczem (a moze i nieszczesliwym czlowiekiem).
I teraz mysle sobie o tym Moim chudym dryblasie, ktory kocha mnie w makijazu i bez, i nawet z nieogolonymi nogami! ktory znosi i placze, histerie, a nawet myje mi glowe bo z powodu choroby strasznie trace wlosy, wiec juz nie moglam patrzec na dlonie czarne od wlosow...... i ktory chyba na mnie czeka...



---------- Dopisano o 16:48 ---------- Poprzedni post napisano o 16:42 ----------

A'propos jeszcze pochylonej glowy...
Jesli kiedys staniesz na slubnym kobiercu, to mnie olsnilo wczoraj, zebys wlozyla woalke ... odrobina tajemniczosci, pikanterii, ogromny ladunek kobiecosci, zawadiacko-awanturniczy akcent... taki maly kapelusik, asymetryczne ciecie, zaprojektowany i wykonany na miare, tylko dla Ciebie. Hit
Genialne, genialne a poniewaz lubie odrobine ekstawagancji myslalam o jakims ogromnym, powalajacym dodatku do wlosow...np stroik z piór ptasich, wielki, dominujacy,tak ze i tak nikt nie popatrzy kto go nosi albo wsune sobie suknie w majtki jak to sie czasem zdarza paniom po wyjsciu z toalety i bede paradowac z odslonieta pupa ;D wtedy to juz nikt nie spojrzy na twarz.. dobrze być kobietą jak w sklepie Orsay Thank God I am a woman

Edytowane przez Aranel
Czas edycji: 2011-03-17 o 17:19
Aranel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-17, 17:23   #101
Biedronilla
Zadomowienie
 
Avatar Biedronilla
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 1 778
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Cytat:
a- idz do psychologa i to szybko
b- zastanow sie jaki masz cel w zyciu... ech gdybym ja to wiedziala...
c- zaakceptuj i pokochaj siebie sama.... bedzie trudno ale moze nie niemozliwe, skoro on mnie pokochal...
d- zastanow sie nad zwiazek i daj mu czas - yes, sir! misja przyjeta do realizacji.
Aranel, powoli, grunt, że masz listę rzeczy do zrobienia. Nie musisz już dziś, teraz, natychmiast mieć plan na całe życie Daj sobie czas na skonczenie doktoratu, zastanowienie się nad swoim związkiem, wizyty u psychologa (to pewnie wiele rozjaśni w Twoim życiu).
Powoli i małymi kroczkami realizuj swoje zamierzenia.

---------- Dopisano o 17:23 ---------- Poprzedni post napisano o 17:16 ----------

Cytat:
Napisane przez Aranel Pokaż wiadomość
Genialne, genialne a poniewaz lubie odrobine ekstawagancji myslalam o jakims ogromnym, powalajacym dodatku do wlosow...np stroik z piór ptasich, wielki, dominujacy,tak ze i tak nikt nie popatrzy kto go nosi albo wsune sobie suknie w majtki jak to sie czasem zdarza paniom po wyjsciu z toalety i bede paradowac z odslonieta pupa ;D wtedy to juz nikt nie spojrzy na twarz
gwarantowane

w sumie każda Twoja wypowiedź ma w sobie tyle pozytywu, że nie może być inaczej, jak tylko dobrze Wierzę, że uda Ci się wszystko złożyć do tej przysłowiowej kupy i będziesz szczęśliwa, cokolwiek tam sobie zdecydujesz
Biedronilla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-17, 20:58   #102
Aranel
Raczkowanie
 
Avatar Aranel
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Cytat:
Napisane przez Biedronilla Pokaż wiadomość
Aranel, powoli, grunt, że masz listę rzeczy do zrobienia. Nie musisz już dziś, teraz, natychmiast mieć plan na całe życie Daj sobie czas na skonczenie doktoratu, zastanowienie się nad swoim związkiem, wizyty u psychologa (to pewnie wiele rozjaśni w Twoim życiu).
Powoli i małymi kroczkami realizuj swoje zamierzenia.

---------- Dopisano o 17:23 ---------- Poprzedni post napisano o 17:16 ----------



gwarantowane

w sumie każda Twoja wypowiedź ma w sobie tyle pozytywu, że nie może być inaczej, jak tylko dobrze Wierzę, że uda Ci się wszystko złożyć do tej przysłowiowej kupy i będziesz szczęśliwa, cokolwiek tam sobie zdecydujesz

A dziękuje za życzliwość i wsparcie
Plan jest trzeba go powoli realizowac... (pojde teraz do wątku - prokrastynacja Mysle ze sporo da mi skonczenie doktoratu, bo to zakonczy pewien etap w moim zyciu, wiele sie wtedy rozwiaze (prozaicznych rzeczy jak praca, zatrudnienie ale w sumie bardzo waznych)... wiec jeszcze troche nerwowej hustawki przede mna.

A jesli chodzi o pozytywna strone mojej marudzącej natury nie ma to jak autoironia i dystans do siebie - jak przestane sie z siebie smiac, to juz trzeba bedzie mnie pogrzebac

Jeszcze raz, dziekuje za zyczliwa mysl... to fajne uczcie gdy ktos widzi we mnie cos pozytywnego...naprawde mile
Aranel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 08:16   #103
wandaweranda
Zakorzenienie
 
Avatar wandaweranda
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 227
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

(cyt.)Wczoraj rozmawialam z bliska sercu przyjaciolka, a ona ze swoja mamą... (ach te babskie pogaduchy).. i wiesz jakie było spostrzezenie jej mamy na nasze milosci, relacje,zwiazki, bledy ( w sensie moje i tej przyjaciolki).... "czy nasze pokolenie nie za bardzo uwierzylo w milosc jak w Pretty women czy innych komediach romantycznych... " i szczerze mowiac wydaje mi sie ze cos w tym jest.... że my pokolenie co w dziecinstwie nic nie mialo a teraz ma az w nadmiarze, goni za jakimis idealami z filmów, niesamowitych romantycznych historii z gazet.... Odnosze wrazenie, ze ja sama szukam tego rodzaju historii w swoim zyciu, najpiekniejszych, najbardziej emocjonujacych, takich o których opowiada sie dzieciom (nota bene przezylam dwie znajomosci zupelnei jak z filmu, ale o tym moge juz tylko pisac prywatnie doslownie historie byly godne nakrecenia filmu... i co...nic z nich nie wynikneło bo jeden pan okazał sie miec powazne problemy psychiczne, i sie leczy, a drugi jest notorycznym podrywaczem (a moze i nieszczesliwym czlowiekiem).
I teraz mysle sobie o tym Moim chudym dryblasie, ktory kocha mnie w makijazu i bez, i nawet z nieogolonymi nogami! ktory znosi i placze, histerie, a nawet myje mi glowe bo z powodu choroby strasznie trace wlosy, wiec juz nie moglam patrzec na dlonie czarne od wlosow...... i ktory chyba na mnie czeka...

czytałam w przedświatecznych WO wywiad z prof. Hanną Świdą-Ziembą właśnie o tym, jak zmieniło się obecne pokolenie, jeśli idzie o miłość, związki. Chcą mieć wszystko, na raz-i związek jak z bajki i udaną karierę i cudne dzieci. Wszytsko musi być perfekcyjne, wyjątkowe. Boją się tworzyć związki, bo boja się porażki. Mają wyidealizowany obraz miłości.
A (cyt.) "Miłość się sprawdza, kiedy on wymiotuje na twoich oczach, kiedy widzisz go w nieestetycznych sytuacjach. Kiedy widzisz, że musisz mu pomóc. Kiedy on już nie dostarcza ci samochodu, tylko właśnie go traci. Taka odpowiedzialność za drugiego. Ale nie z wyrozumowania, tylko z uczucia. I tego młodzi dziś nie rozumieją."

Edytowane przez wandaweranda
Czas edycji: 2011-03-18 o 08:18
wandaweranda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 13:15   #104
CandyShopGirl
Raczkowanie
 
Avatar CandyShopGirl
 
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 317
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Hej dziewczyny,
czytałam wszystkie wpisy, oprócz kilku ostatnich, najdłuższych i odpiszę trochę od czapy, nie nawiązując do Waszych wypowiedzi;
Autorko - wydajesz się być super cudowną osobą, dokładnie jak osoba o której chcę opowiedzieć i tylko dlatego piszę; boś fajna jest i pewno warto z Tobą być.

Od razu zastrzegam, że mogę się totalnie mylić i mój post może być dla Ciebie stekiem bzdur - może dlatego, że sytuacja przeze mnie przytoczona wyda Ci się nieadekwatna do Twojej, może dlatego, że nie zdołasz postawić się na moim miejscu w tej historii, ale spróbuję.

Poznałam kiedyś człowieka, z którym szybko zaczęłam świetnie się dogadywać. Skończyłam chwilę wcześniej wypalony, dogorywający, długi związek i nie planowałam wchodzić w następny, ale tak wyszło. Wzajemna fascynacja, wiele wspólnych zainteresowań, poglądów, napędzanie się, bliskość, spędzanie czasu. On z początku chłonął mnie jak pyszne ciacho, rozkoszował moją inteligencją, wdziękiem, rozsądkiem, był zafascynowany, ja czułam się jak najszczęśliwsza kobieta na ziemi. To człowiek pełen ambicji, człowiek który chce mieć wielki dom, trzy mieszkania pod wynajem, satysfakcjonującą pracę, kalendarz pełen zabukowanych wycieczek zagranicznych, chce jeździć od koncertu do koncertu, jadać w restauracjach, chodzić na scubadiving i wymieniać samochody co dwa lata. Brzmi jakoś dziwnie, bananowo i złowrogo, ale przy tym był pełen ciepła, skromny, przekonujący, ukrywający pojęcia 'pieniądze, dobrobyt, pensja' pod słowami 'sukces, samorozwój, ambicja' - znasz to pewnie doskonale. Ja starałam się dla niego jak mogłam - z początku wystarczało to, kim byłam na co dzień, przez jakieś dwa miesiące; potem pojawiały się u niego momenty, umm... Ciężko to nazwać, bo na pierwszy rzut oka nie dało się łatwo ich dostrzec, to coś takiego, jakby pięć procent zwątpienia, dziesięć procent lęku, ogrom zastanawiania się, lekki chłód... Kiedy zrobiłam coś, co mu pasowało, kiedy zrobiłam coś szalonego, osiągnęłam coś, zdałam prawko, dostałam pracę, narysowałam mu prezent, nauczyłam psa chodzić do tyłu - tak jakby 'zaczynał kochać mnie od nowa', na jakiś czas. To nie była typowa huśtawka emocjonalna, to wszystko było w znacznie mniejszej skali - wiele rozmawialiśmy, wyjaśnialiśmy sobie nasze obawy, lęki, staraliśmy się by nasz związek miał ręce i nogi - ale to się dało wyczuć, to jego zachowanie, stosunek do mnie;
To było tak, że on chciałby przedzierać się przez amazońską dżunglę, ja zaś chciałam wybrać się tam z nim, ale iść krok z tyłu, trzymając tobołek z namiotem, wodą w butelce i packą na komary, którą okładałabym go po plecach w razie potrzeby, kiedy on torowałby nam ścieżkę maczetą. Rozumiesz, o co mi chodzi? Ja potrzebowałam tylko i aż go kochać, wspierać we wszystkim co robi, łapać kiedy spadnie... Nie tak ciotowato, jak bluszcz, jak człowiek 'bądźzemnąbłagambozwiędnę ', chciałam być z nim rozsądnie, napędzać go, satysfakcjonować intelektualnie, zapewniać miłe doznania wzrokowe, starać się tak, jak każdy normalny człowiek stara się dla innego człowieka... Jednocześnie czułam się momentami poddawana ocenie. Ewaluacja - 'jest godna mojej miłości, czy nie?' On miał (ma) ten syndrom 'jednego życia', które musi przeżyć na 300%, a jeśli jego partnerka tylko i aż go kocha (plus, oczywiście, ma normalne życie, uczy się, pracuje, ma zainteresowania, znajomych, nie byłam jakimś nieudanym zgrzytowcem...), to jest to za mało. Zwłaszcza, kiedy czuł, że mu zegar tyka - był w Twoim wieku.

Zerwał ze mną. Rozkochał przez niemal rok, intensywny rok, rok spędzania razem dni i nocy, wycieczek, poznawania rodziny, opieki nad psem, wielu zmian; To były cudowne chwile i nie powinnam żałować, że były, ale powiem Ci szczerze - byłabym mu wdzięczna do końca życia, gdyby rzucił mnie już po dwóch miesiącach, kiedy przeszła mu pierwsza fascynacja, kiedy stwierdził, nawet przelotnie, niechcący, że ta dziewczyna (dla wielu facetów super partia) jest jednak dla niego niewystarczająco dobra. To beznadziejne uczucie bycia niewystarczająco dobrą towarzyszy mi przez cały czas. I jego słowa 'to wszystko leży we mnie, ty nie zrobiłaś nic złego, jesteś cudowną dziewczyną...' są tak papierowe, że aż boli.

Nienawidzę ludzi z syndromem jednego życia. Mają do niego prawo, do tego syndromu, pewnie że mają, ale powinni mieć też konstytucyjny obowiązek na pierwszej randce wręczać potencjalnemu kandydatowi na Dopełnienie Ich Wspaniałego Życia cały trzystronnicowy 'to do list' i kazać zaznaczyć ptaszkiem punkty, jakie kandydat zamierza osiągnąć, a potem poprosić go jeszcze o podpis, że zobowiązuje się do pracy nad nimi od kiedy tylko wróci do domu po pierwszym spotkaniu.

Wciąż uważam opisanego człowieka za wspaniałą, wyjątkową, najlepszą na świecie osobę i chyba tym bardziej żal mi dupę ściska, że mi podziękował za współpracę - może w tym leży moje rozgoryczenie właśnie. Jednocześnie to, co o nim myślę, co do niego czuję, nie przeszkadza mi stwierdzić, że jest emocjonalnie popieprzony i nigdy, ale to nigdy nie osiągnie tego mitycznego Szczęścia i Miłości i Sukcesu, o których tak nawija szalenie. Zawsze, ale to Zawsze będzie mu coś nie pasowało, zawsze będzie mu mało, zawsze będzie niespełniony. Zawsze będzie fascynował się nowością, innością, aby potem przystopować, zjechać na bocznicę, powiedzieć sobie 'heeej, czy to jest rzeczywiście Ta Osoba, bo chyba, kurde, nie jest, czekaj, spojrzę z profilu jeszcze, może jak zrobi kurs pilotowania śmigłowca...'
CandyShopGirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 13:40   #105
Aranel
Raczkowanie
 
Avatar Aranel
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Cytat:
Napisane przez CandyShopGirl Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny,
czytałam wszystkie wpisy, oprócz kilku ostatnich, najdłuższych i odpiszę trochę od czapy, nie nawiązując do Waszych wypowiedzi;
Autorko - wydajesz się być super cudowną osobą, dokładnie jak osoba o której chcę opowiedzieć i tylko dlatego piszę; boś fajna jest i pewno warto z Tobą być.

Od razu zastrzegam, że mogę się totalnie mylić i mój post może być dla Ciebie stekiem bzdur - może dlatego, że sytuacja przeze mnie przytoczona wyda Ci się nieadekwatna do Twojej, może dlatego, że nie zdołasz postawić się na moim miejscu w tej historii, ale spróbuję.

Poznałam kiedyś człowieka, z którym szybko zaczęłam świetnie się dogadywać. Skończyłam chwilę wcześniej wypalony, dogorywający, długi związek i nie planowałam wchodzić w następny, ale tak wyszło. Wzajemna fascynacja, wiele wspólnych zainteresowań, poglądów, napędzanie się, bliskość, spędzanie czasu. On z początku chłonął mnie jak pyszne ciacho, rozkoszował moją inteligencją, wdziękiem, rozsądkiem, był zafascynowany, ja czułam się jak najszczęśliwsza kobieta na ziemi. To człowiek pełen ambicji, człowiek który chce mieć wielki dom, trzy mieszkania pod wynajem, satysfakcjonującą pracę, kalendarz pełen zabukowanych wycieczek zagranicznych, chce jeździć od koncertu do koncertu, jadać w restauracjach, chodzić na scubadiving i wymieniać samochody co dwa lata. Brzmi jakoś dziwnie, bananowo i złowrogo, ale przy tym był pełen ciepła, skromny, przekonujący, ukrywający pojęcia 'pieniądze, dobrobyt, pensja' pod słowami 'sukces, samorozwój, ambicja' - znasz to pewnie doskonale. Ja starałam się dla niego jak mogłam - z początku wystarczało to, kim byłam na co dzień, przez jakieś dwa miesiące; potem pojawiały się u niego momenty, umm... Ciężko to nazwać, bo na pierwszy rzut oka nie dało się łatwo ich dostrzec, to coś takiego, jakby pięć procent zwątpienia, dziesięć procent lęku, ogrom zastanawiania się, lekki chłód... Kiedy zrobiłam coś, co mu pasowało, kiedy zrobiłam coś szalonego, osiągnęłam coś, zdałam prawko, dostałam pracę, narysowałam mu prezent, nauczyłam psa chodzić do tyłu - tak jakby 'zaczynał kochać mnie od nowa', na jakiś czas. To nie była typowa huśtawka emocjonalna, to wszystko było w znacznie mniejszej skali - wiele rozmawialiśmy, wyjaśnialiśmy sobie nasze obawy, lęki, staraliśmy się by nasz związek miał ręce i nogi - ale to się dało wyczuć, to jego zachowanie, stosunek do mnie;
To było tak, że on chciałby przedzierać się przez amazońską dżunglę, ja zaś chciałam wybrać się tam z nim, ale iść krok z tyłu, trzymając tobołek z namiotem, wodą w butelce i packą na komary, którą okładałabym go po plecach w razie potrzeby, kiedy on torowałby nam ścieżkę maczetą. Rozumiesz, o co mi chodzi? Ja potrzebowałam tylko i aż go kochać, wspierać we wszystkim co robi, łapać kiedy spadnie... Nie tak ciotowato, jak bluszcz, jak człowiek 'bądźzemnąbłagambozwiędnę ', chciałam być z nim rozsądnie, napędzać go, satysfakcjonować intelektualnie, zapewniać miłe doznania wzrokowe, starać się tak, jak każdy normalny człowiek stara się dla innego człowieka... Jednocześnie czułam się momentami poddawana ocenie. Ewaluacja - 'jest godna mojej miłości, czy nie?' On miał (ma) ten syndrom 'jednego życia', które musi przeżyć na 300%, a jeśli jego partnerka tylko i aż go kocha (plus, oczywiście, ma normalne życie, uczy się, pracuje, ma zainteresowania, znajomych, nie byłam jakimś nieudanym zgrzytowcem...), to jest to za mało. Zwłaszcza, kiedy czuł, że mu zegar tyka - był w Twoim wieku.

Zerwał ze mną. Rozkochał przez niemal rok, intensywny rok, rok spędzania razem dni i nocy, wycieczek, poznawania rodziny, opieki nad psem, wielu zmian; To były cudowne chwile i nie powinnam żałować, że były, ale powiem Ci szczerze - byłabym mu wdzięczna do końca życia, gdyby rzucił mnie już po dwóch miesiącach, kiedy przeszła mu pierwsza fascynacja, kiedy stwierdził, nawet przelotnie, niechcący, że ta dziewczyna (dla wielu facetów super partia) jest jednak dla niego niewystarczająco dobra. To beznadziejne uczucie bycia niewystarczająco dobrą towarzyszy mi przez cały czas. I jego słowa 'to wszystko leży we mnie, ty nie zrobiłaś nic złego, jesteś cudowną dziewczyną...' są tak papierowe, że aż boli.

Nienawidzę ludzi z syndromem jednego życia. Mają do niego prawo, do tego syndromu, pewnie że mają, ale powinni mieć też konstytucyjny obowiązek na pierwszej randce wręczać potencjalnemu kandydatowi na Dopełnienie Ich Wspaniałego Życia cały trzystronnicowy 'to do list' i kazać zaznaczyć ptaszkiem punkty, jakie kandydat zamierza osiągnąć, a potem poprosić go jeszcze o podpis, że zobowiązuje się do pracy nad nimi od kiedy tylko wróci do domu po pierwszym spotkaniu.

Wciąż uważam opisanego człowieka za wspaniałą, wyjątkową, najlepszą na świecie osobę i chyba tym bardziej żal mi dupę ściska, że mi podziękował za współpracę - może w tym leży moje rozgoryczenie właśnie. Jednocześnie to, co o nim myślę, co do niego czuję, nie przeszkadza mi stwierdzić, że jest emocjonalnie popieprzony i nigdy, ale to nigdy nie osiągnie tego mitycznego Szczęścia i Miłości i Sukcesu, o których tak nawija szalenie. Zawsze, ale to Zawsze będzie mu coś nie pasowało, zawsze będzie mu mało, zawsze będzie niespełniony. Zawsze będzie fascynował się nowością, innością, aby potem przystopować, zjechać na bocznicę, powiedzieć sobie 'heeej, czy to jest rzeczywiście Ta Osoba, bo chyba, kurde, nie jest, czekaj, spojrzę z profilu jeszcze, może jak zrobi kurs pilotowania śmigłowca...'
Cóż mogę powiedzieć...... dziękuje

Im więcej pojawia się wpisów tym.... zaczynam bardziej "otwierać oczy" i widzieć świat nieco inaczej....

Nie moge powiedzieć ze Twoja wypowiedz byla ciosem, bo byla napisana w kulturalnie, fantastycznie wyważony sposób ale dla mnie była jak uderzenie obuchem...w moje zadufane czoło... i moje 300% normy... Tak, ja jestem wlasnie taka jak Twoj ex-partner!!!!!! Mam liste doslownie "to do".... i czekam kto ja spelni... Dzis w nocy zaczelam rozwazac liste roznych panow, ktore spotkalam w zyciu i dla kazdego miala od razu w glowie liste poprawek.. tak jakby kazdy byl niewsytarczajco doskonaly do mojej "doskonalej" osoby...sick sick sick!!!!

Dzieki że az tyle Ci sie chcialo namachac, bo napewno chwile czasu Ci to zajelo....

Im dluzszy jest ten watek tym gorzej widze siebie sama, ale moze to dobrze, moze wreszcie czas zrzucic siebie samą z piedestału doskonalosci.... i moze czas wreszcie dorosnąc....

Mimo wszystko, skoro nauczyłas chodzic psa do tylu, to wróże Ci świetlaną przyszłosc trzymam kciuki i sciskam
Aranel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 15:24   #106
Oliath
Zakorzenienie
 
Avatar Oliath
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 5 015
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Cytat:
Napisane przez CandyShopGirl Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny,
czytałam wszystkie wpisy, oprócz kilku ostatnich, najdłuższych i odpiszę trochę od czapy, nie nawiązując do Waszych wypowiedzi;
Autorko - wydajesz się być super cudowną osobą, dokładnie jak osoba o której chcę opowiedzieć i tylko dlatego piszę; boś fajna jest i pewno warto z Tobą być.

Od razu zastrzegam, że mogę się totalnie mylić i mój post może być dla Ciebie stekiem bzdur - może dlatego, że sytuacja przeze mnie przytoczona wyda Ci się nieadekwatna do Twojej, może dlatego, że nie zdołasz postawić się na moim miejscu w tej historii, ale spróbuję.

Poznałam kiedyś człowieka, z którym szybko zaczęłam świetnie się dogadywać. Skończyłam chwilę wcześniej wypalony, dogorywający, długi związek i nie planowałam wchodzić w następny, ale tak wyszło. Wzajemna fascynacja, wiele wspólnych zainteresowań, poglądów, napędzanie się, bliskość, spędzanie czasu. On z początku chłonął mnie jak pyszne ciacho, rozkoszował moją inteligencją, wdziękiem, rozsądkiem, był zafascynowany, ja czułam się jak najszczęśliwsza kobieta na ziemi. To człowiek pełen ambicji, człowiek który chce mieć wielki dom, trzy mieszkania pod wynajem, satysfakcjonującą pracę, kalendarz pełen zabukowanych wycieczek zagranicznych, chce jeździć od koncertu do koncertu, jadać w restauracjach, chodzić na scubadiving i wymieniać samochody co dwa lata. Brzmi jakoś dziwnie, bananowo i złowrogo, ale przy tym był pełen ciepła, skromny, przekonujący, ukrywający pojęcia 'pieniądze, dobrobyt, pensja' pod słowami 'sukces, samorozwój, ambicja' - znasz to pewnie doskonale. Ja starałam się dla niego jak mogłam - z początku wystarczało to, kim byłam na co dzień, przez jakieś dwa miesiące; potem pojawiały się u niego momenty, umm... Ciężko to nazwać, bo na pierwszy rzut oka nie dało się łatwo ich dostrzec, to coś takiego, jakby pięć procent zwątpienia, dziesięć procent lęku, ogrom zastanawiania się, lekki chłód... Kiedy zrobiłam coś, co mu pasowało, kiedy zrobiłam coś szalonego, osiągnęłam coś, zdałam prawko, dostałam pracę, narysowałam mu prezent, nauczyłam psa chodzić do tyłu - tak jakby 'zaczynał kochać mnie od nowa', na jakiś czas. To nie była typowa huśtawka emocjonalna, to wszystko było w znacznie mniejszej skali - wiele rozmawialiśmy, wyjaśnialiśmy sobie nasze obawy, lęki, staraliśmy się by nasz związek miał ręce i nogi - ale to się dało wyczuć, to jego zachowanie, stosunek do mnie;
To było tak, że on chciałby przedzierać się przez amazońską dżunglę, ja zaś chciałam wybrać się tam z nim, ale iść krok z tyłu, trzymając tobołek z namiotem, wodą w butelce i packą na komary, którą okładałabym go po plecach w razie potrzeby, kiedy on torowałby nam ścieżkę maczetą. Rozumiesz, o co mi chodzi? Ja potrzebowałam tylko i aż go kochać, wspierać we wszystkim co robi, łapać kiedy spadnie... Nie tak ciotowato, jak bluszcz, jak człowiek 'bądźzemnąbłagambozwiędnę ', chciałam być z nim rozsądnie, napędzać go, satysfakcjonować intelektualnie, zapewniać miłe doznania wzrokowe, starać się tak, jak każdy normalny człowiek stara się dla innego człowieka... Jednocześnie czułam się momentami poddawana ocenie. Ewaluacja - 'jest godna mojej miłości, czy nie?' On miał (ma) ten syndrom 'jednego życia', które musi przeżyć na 300%, a jeśli jego partnerka tylko i aż go kocha (plus, oczywiście, ma normalne życie, uczy się, pracuje, ma zainteresowania, znajomych, nie byłam jakimś nieudanym zgrzytowcem...), to jest to za mało. Zwłaszcza, kiedy czuł, że mu zegar tyka - był w Twoim wieku.

Zerwał ze mną. Rozkochał przez niemal rok, intensywny rok, rok spędzania razem dni i nocy, wycieczek, poznawania rodziny, opieki nad psem, wielu zmian; To były cudowne chwile i nie powinnam żałować, że były, ale powiem Ci szczerze - byłabym mu wdzięczna do końca życia, gdyby rzucił mnie już po dwóch miesiącach, kiedy przeszła mu pierwsza fascynacja, kiedy stwierdził, nawet przelotnie, niechcący, że ta dziewczyna (dla wielu facetów super partia) jest jednak dla niego niewystarczająco dobra. To beznadziejne uczucie bycia niewystarczająco dobrą towarzyszy mi przez cały czas. I jego słowa 'to wszystko leży we mnie, ty nie zrobiłaś nic złego, jesteś cudowną dziewczyną...' są tak papierowe, że aż boli.

Nienawidzę ludzi z syndromem jednego życia. Mają do niego prawo, do tego syndromu, pewnie że mają, ale powinni mieć też konstytucyjny obowiązek na pierwszej randce wręczać potencjalnemu kandydatowi na Dopełnienie Ich Wspaniałego Życia cały trzystronnicowy 'to do list' i kazać zaznaczyć ptaszkiem punkty, jakie kandydat zamierza osiągnąć, a potem poprosić go jeszcze o podpis, że zobowiązuje się do pracy nad nimi od kiedy tylko wróci do domu po pierwszym spotkaniu.

Wciąż uważam opisanego człowieka za wspaniałą, wyjątkową, najlepszą na świecie osobę i chyba tym bardziej żal mi dupę ściska, że mi podziękował za współpracę - może w tym leży moje rozgoryczenie właśnie. Jednocześnie to, co o nim myślę, co do niego czuję, nie przeszkadza mi stwierdzić, że jest emocjonalnie popieprzony i nigdy, ale to nigdy nie osiągnie tego mitycznego Szczęścia i Miłości i Sukcesu, o których tak nawija szalenie. Zawsze, ale to Zawsze będzie mu coś nie pasowało, zawsze będzie mu mało, zawsze będzie niespełniony. Zawsze będzie fascynował się nowością, innością, aby potem przystopować, zjechać na bocznicę, powiedzieć sobie 'heeej, czy to jest rzeczywiście Ta Osoba, bo chyba, kurde, nie jest, czekaj, spojrzę z profilu jeszcze, może jak zrobi kurs pilotowania śmigłowca...'
Swietny, madry i celny wywod, Candy.
Az sie odniose, choc to duze wyzwanie jest .
Primo, porownanie z maczeta i tobolkiem jest rewelacyjne.
Secundo - nie, to nie Candy byla nie dosc dobra nie wiem, moze zly moment? Niepomyslny zodiak? Wbrew pozorom, na ogol takie przeciwienstwa buduja wspaniale zwiazki. Sa komplementarni, na pioro i wpust . Nie lubie uogolnien, ale znalam i obserwowalam wielu o awanturniczej duszy, niespokojnych, zdobywcow swiata. Jesli byli w stalych zwiazkach (szczesliwych), to przewaznie z kims cichszym, bardziej refleksyjnym, mocniej stapajacym po ziemi, potrafiacym bez zadnego wysilku i skrzywienia twarzy ogarnac wszystkie przyziemne sprawy typu obiad, wywiadowka w szkole, raty za lodowke, zakupy, PITy roczne, kartki na swieta, urodziny tesciowej, formalnosci przy i po zakupie auta, masaz zmeczonych stop wieczorem. Zeby ukochany zdobywca mogl odpuscic sobie przyziemnosc na tyle, na ile obojgu to odpowiada, i zeby mial dokad i do kogo zawsze wracac, a jesli nagle cos go straci z wyzyn entuzjazmu w przepasc zniechecenia - takze po to, zeby mial na kim sie wesprzec
Co do bluszczu, to ja nieskromnie zacytuje najladniejsza mysl, jaka splodzil moj umysl w ostatnim dziesiecioleciu :
Cytat:
(...)zawsze myslalam, ze on drzewem, ja bluszczem. Ale moze jest odwrotnie. Qui pro quo... Swoja droga, ladnie mozna by te metafore rozbudowac o kolejne drzewa i rozne zaczepne odnogi tego bluszczu, i okrasic stwierdzeniem, ze bluszcz nog z ziemi nie wyrwie i nigdzie sobie nie bedzie chodzil tak dlugo, az drzewo zeschnie i runie albo az on, bluszcz, tego drzewa nie stlamsi i nie zdusi. Co rzadko w przyrodzie ma miejsce.


Edit: OMG, mam jakiegos hysia na punkcie bluszczowych metafor [/COLOR]
Cytat:
zdarzaja sie w zyciu takie zwiazki, gdzie jedno jest silne, jest drzewem, skala i opoka, a drugie tym bluszczem przyslowiowym, co bez podpory pelza jedynie nisko. Nie zawsze musza byc nieszczesliwe lub wybrakowane. To kwestia komplementarnosci i zgodnosci oczekiwan.
Cytat:
Sa bluszcze na tym swiecie, ktore jak juz sie wespra i zdrewnieja wokol tego swojego drzewa, to i drzewo podtrzymaja, jesli sie zacznie walic...
__________________
Iza
Diablicja
Lilo
Kubulek

Edytowane przez Oliath
Czas edycji: 2011-03-18 o 15:45
Oliath jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 15:55   #107
Aranel
Raczkowanie
 
Avatar Aranel
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

To człowiek pełen ambicji, człowiek który chce mieć wielki dom, trzy mieszkania pod wynajem, satysfakcjonującą pracę, kalendarz pełen zabukowanych wycieczek zagranicznych, chce jeździć od koncertu do koncertu, jadać w restauracjach, chodzić na scubadiving i wymieniać samochody co dwa lata. Brzmi jakoś dziwnie, bananowo i złowrogo, ale przy tym był pełen ciepła, skromny, przekonujący, ukrywający pojęcia 'pieniądze, dobrobyt, pensja' pod słowami 'sukces, samorozwój, ambicja' - znasz to pewnie doskonale. - to dokładny opis mojej osoby


Ja starałam się dla niego jak mogłam - z początku wystarczało to, kim byłam na co dzień, przez jakieś dwa miesiące; potem pojawiały się u niego momenty, umm... Ciężko to nazwać, bo na pierwszy rzut oka nie dało się łatwo ich dostrzec, to coś takiego, jakby pięć procent zwątpienia, dziesięć procent lęku, ogrom zastanawiania się, lekki chłód... Kiedy zrobiłam coś, co mu pasowało, kiedy zrobiłam coś szalonego, osiągnęłam coś, zdałam prawko, dostałam pracę, narysowałam mu prezent, nauczyłam psa chodzić do tyłu - tak jakby 'zaczynał kochać mnie od nowa', na jakiś czas. To nie była typowa huśtawka emocjonalna, to wszystko było w znacznie mniejszej skali - wiele rozmawialiśmy, wyjaśnialiśmy sobie nasze obawy, lęki, staraliśmy się by nasz związek miał ręce i nogi - ale to się dało wyczuć, to jego zachowanie, stosunek do mnie; - to dokładny opis tego co robie wlasnie swojemu partnerowi....

Jednocześnie czułam się momentami poddawana ocenie. Ewaluacja - 'jest godna mojej miłości, czy nie?' On miał (ma) ten syndrom 'jednego życia', które musi przeżyć na 300%, a jeśli jego partnerka tylko i aż go kocha (plus, oczywiście, ma normalne życie, uczy się, pracuje, ma zainteresowania, znajomych, nie byłam jakimś nieudanym zgrzytowcem...), to jest to za mało. Zwłaszcza, kiedy czuł, że mu zegar tyka - był w Twoim wieku. - To też ja.....



Nienawidzę ludzi z syndromem jednego życia. Mają do niego prawo, do tego syndromu, pewnie że mają, ale powinni mieć też konstytucyjny obowiązek na pierwszej randce wręczać potencjalnemu kandydatowi na Dopełnienie Ich Wspaniałego Życia cały trzystronnicowy 'to do list' i kazać zaznaczyć ptaszkiem punkty, jakie kandydat zamierza osiągnąć, a potem poprosić go jeszcze o podpis, że zobowiązuje się do pracy nad nimi od kiedy tylko wróci do domu po pierwszym spotkaniu. - tak robiłam, po każdej randce, w czasie tzw. singlowania..... i tak robie też teraz...

Jednocześnie to, co o nim myślę, co do niego czuję, nie przeszkadza mi stwierdzić, że jest emocjonalnie popieprzony i nigdy, ale to nigdy nie osiągnie tego mitycznego Szczęścia i Miłości i Sukcesu, o których tak nawija szalenie. Zawsze, ale to Zawsze będzie mu coś nie pasowało, zawsze będzie mu mało, zawsze będzie niespełniony. Zawsze będzie fascynował się nowością, innością, aby potem przystopować, zjechać na bocznicę, powiedzieć sobie 'heeej, czy to jest rzeczywiście Ta Osoba, bo chyba, kurde, nie jest, czekaj, spojrzę z profilu jeszcze, może jak zrobi kurs pilotowania śmigłowca...'[/QUOTE] - tak mówi o mnie najblizsza mi osoba, która zna mnie najlepiej i najdluzej, moja starsza siostra....


Niestety mam starszny sajgon w pracy wiec moge ze tak powiem wpadac tu tylko na chwile rzucic okiem i nawet glebszej mysli nei moge zbudowac... (chociaz to chyba raczej kwestia poziomu intelektualnego a nie czasu tylko ze po kilkakrotnym przeczytaniu tego opisu, który jak ulał pasuje do mnie... zaczynam rozumiec, ze jesli cos sie we mnie niezmieni, ja tez bede zawsze nieszczesliwa... a to zdanko o pilotowaniu śmiglowca.... dosłownie kwitesencja mojego podejscia do TŻ...

Cholera.... jakos smutno mi sie zrobilo... (czy tu wolno pisac takie slowa,jak cholera? )




DO CandyShopGirl

Będąc pod wrażeniem Twojej wypowiedzi pozwoliłam sobie spojrzeć na założone przez Ciebie wątki, co też nieco otworzyło mi oczy, jak moje zachowanie może odczytywac moj partner...ale nie o tym, nie o tym...

Napewno sie zezloscisz sie, załamiesz i bedziesz chciala mi przystawic pistolet do głowy ale.... ale....

Po przeczytaniu Twoich kilku wypowiedzi, lekkosci slowa jaka posiadasz, umiejtnosci przelewania mysli na papier i cudownego opisywania zwyklego ludzkiego zycia....Ty nie zostawiaj grafikiem a pisarką lub bloggerką!!!! moge się załozyc ze cała damska populacja czytaala by Twoje przemyslenia z wypiekami na twarzy masz naprawde niesamowita dla mnie zdolnośc pokazywania ludzkiego zycia, bravo, bravo bravo co prawda przez takie osoby jak Ty czuje sie jak kretyn ale widocznie slowo pisane nigdy nie bylo moja najmocniejsza strona.

Byc moze ta rada byla absolutnie zbedna ale wyraza moj podziw i uznanie

Edytowane przez Aranel
Czas edycji: 2011-03-18 o 16:22
Aranel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-29, 10:46   #108
Oliath
Zakorzenienie
 
Avatar Oliath
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 5 015
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Hyhy, jak juz sie uporam z praca na dzis, reszte dnia spedze na lekturze postow Candy

Aranel, co u Ciebie, odezwiesz sie?
__________________
Iza
Diablicja
Lilo
Kubulek
Oliath jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-29, 12:38   #109
CandyShopGirl
Raczkowanie
 
Avatar CandyShopGirl
 
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 317
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Oj, dziewczyny, posty jak posty. A jakbym postanowiła zostać bloggerką albo książki pisać, to już z pewnością powiew atrakcyjności takiego rozwiązania powaliłby mój obiekt westchnień na kolana Do tego kupię kota, wydziergam sweterek i idę robić karierę...
Jedyny sensowny, zarabiający fajną kasę na blogowaniu człek, o którego istnieniu wiem, to Kominek, a na bycie Kominkiem to mam cojones za małe I miejscem moich wymarzonych podróży nie jest anal

Oliath - po co praca... zajmij się ich czytaniem teraz...




Dziękuję za miłe słowa, a jeśli z mojego postu coś dla siebie zdołałyście wyciągnąć, to już w ogóle fajnie. U mnie stara bida, absolutnie nic ciekawego. Ciekawa jestem, co u Was
Oliath, na Twoją metaforę z bluszczem trafiłam już kiedyś, przy okazji marnowania życia na wizażu i wiele razy później do niej wracałam. Dodawała mi sił i wywoływała uśmiech, tylko że, nooo, nie każdy tak to rozumie. Trochę niestety. Ale co tam, żyć dalej trzeba, tym bardziej, że wiosna !
CandyShopGirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-29, 12:58   #110
Oliath
Zakorzenienie
 
Avatar Oliath
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 5 015
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Candy, co Ty masz do dziergania?
Zart
Jeszcze mi zostalo troszke, psiamac, papiorkow do zrobienia, zanim sie zrelaksuje przy lekturze
Bo ja jestem wielki milosnik bluszczy, tych zwyklakow hedera helix : genialne stworzonko; niepozorne, wytrzymale, odporne, wdzieczne i diabelsko uparte. Dla mnie piekne ucielesnienie prawdziwej kobiecosci .
__________________
Iza
Diablicja
Lilo
Kubulek
Oliath jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-29, 13:58   #111
Aranel
Raczkowanie
 
Avatar Aranel
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Cytat:
Napisane przez Oliath Pokaż wiadomość
Hyhy, jak juz sie uporam z praca na dzis, reszte dnia spedze na lekturze postow Candy

Aranel, co u Ciebie, odezwiesz sie?
A dzień dobry miło że ktoś Miły tu zajrzał.... co u mnie... uspokajam się, odpuszczam, staram się i ...daje Nam, sobie i jemu czas...to chyba moje główne założenie ostatnich dni. Wszystkie posty dały mi do myślenia i ostanio mam wizje siebie jako "krowy co dużo muczy a mało mleka daje"... czyli krzyczy, marudzi w niebogłosy i lamentuje, wymaga co nie miara ale sama w związek duzo nie wkłada... wiec po 1,5godz rozmowie ze starsza siostra, solenna obietnica poprawy (w sprawach marudzenia mam dzownic do niej) staram sie tez budowac zwiazek a nie tylko wymagac...
Mialm szczescie i neiszczescie pogadac sobie kilka godzin ze znajomym psychologiem, taka osoba nie moze mnei prowadzic ale za to wprost i bez ogrodek powiedziala po przyjacielsku co mysli o mnie i zdiagnozowala:
a- klasyczny przypadek zranionej, która teraz nie da sie nikomu zranic
b- omotanej wizja poszukiwania ksiecia z bajki (dostalam po uszach komenatrz "życie to nie bajka dziewczyno! oprzytomniej!) poza tym dostalam do przemyslenia haslo - a po co Ci w ogóle ksiaze z bajki???
c - dostałam po głowie za stawianie sie na piedestale i wywższanie sie....
d- kazał mi isc od razu na terapie

I powiem Wam, że jak spuscilam z tonu (co jest neizwykle trudne gdy dr wyskakuje z kazdego rogu i sprawia ze budze sie po 20 razy w nocy, trace wlosy, okres i wszystko przez te cholerne stresy) ... jak patrze na niego jak na czlowieka, to nawet calkiem podoba mi sie to co widze zwlaszcza gdy jest nieogolony, glaszcze kota i smieje sie z moich "arcy" waznych problemow... Jeszcze ciagle gdzies kuluje nam ten aspekt rozmowy, ja bym chciala kazda rzecz rozstrzsac (zwlaszcza lubuje sie w rozmowach o wszelkich nadchodzacych nieszczescia aborcja, eutanazja, rak, niesprawiedliwosci spoleczne etc) on uwaza ze bedziemy myslec i radzic jak sie zdarzy... ale jemu chyba tez nie jest zawsze latwo (DDA)..

Na razie niech czas plynie, z nowosci staramy sie wybrac na Festiwal Muzyki Filmowej do Krakowa i spedzic tam milych kilka dni, oby sie udalo

A co tam u Młodej Mamy??? jak tam w krainie bluszczu?


Cytat:
Napisane przez CandyShopGirl Pokaż wiadomość
Oj, dziewczyny, posty jak posty. A jakbym postanowiła zostać bloggerką albo książki pisać, to już z pewnością powiew atrakcyjności takiego rozwiązania powaliłby mój obiekt westchnień na kolana Do tego kupię kota, wydziergam sweterek i idę robić karierę...
Jedyny sensowny, zarabiający fajną kasę na blogowaniu człek, o którego istnieniu wiem, to Kominek, a na bycie Kominkiem to mam cojones za małe I miejscem moich wymarzonych podróży nie jest anal

Oliath - po co praca... zajmij się ich czytaniem teraz...




Dziękuję za miłe słowa, a jeśli z mojego postu coś dla siebie zdołałyście wyciągnąć, to już w ogóle fajnie. U mnie stara bida, absolutnie nic ciekawego. Ciekawa jestem, co u Was
Oliath, na Twoją metaforę z bluszczem trafiłam już kiedyś, przy okazji marnowania życia na wizażu i wiele razy później do niej wracałam. Dodawała mi sił i wywoływała uśmiech, tylko że, nooo, nie każdy tak to rozumie. Trochę niestety. Ale co tam, żyć dalej trzeba, tym bardziej, że wiosna !
To chyba zawsze tak jest, że człowiek wlasnego talentu i predyspozycji nie widzi to do Ciebie pani Candy kiedy ja pisze to jakby ktoś słowa z garnka wysypał, kiedy ty piszesz to jest lekko, zabawnie i z dystansem do siebie i świata, taka jest miedzy nami róznica ale nie nalegam, tylko pieje z zachwytu.

Ech nei chce Cie martwic...ale pewnie sam blog by nie wystarczyl, musialabys dla niego napisac ksiazke i dostac za nia conajmniej nagrode NIKe, zeby to zauwazyl... bo problem osób "wiecznie wymagajacych wobec innych" to nie jest kwestia żebys to coś robila ze swoim zyciem, bo mozesz robic milion rzeczy ALE żebys robila dokladnie to co on wyobraza sobie w swojej glowie, kiedy mysli o tobie (nie wiem czy to jasno przekazalam... ale co moj TZ nie robil to mnie draznilo, dopoki nie zrobil idealnie wedlug mojego scenariusza - oczywiscie teraz staram sie to ograniczyc ale to zawsze tak bylo - jak dał bialy tulipan to zaraz bylo a czemu nie czerwona roza i na odwrot... dopoki nie bylo to zgodne z moja ideą jego zycia, mial byc szczesliwy na moich warunkach, takich jak dla neigo zaplanowalam... i wtedy moj przyjaciel psycholog mnei zapytal - a Ty jestes szczesliwa na swoich warunkach???? ....nie....) wiec widzisz, bylibyscie szczesliwy gdybys żyla jego wizja Twojego zycia (bleeeeh co za zamotane zdanie )

EE pewnie dzieje sie cos ciekawego tylko nie chcesz nam napisac czuje sie obrazona ze zabierasz nam okazje do czytania twojego talentu moim nowym malutkim hobby jest uprawa ziól w doniczkach, wczorajszy kurczak ze świeżo zerwanym majerankiem byl super, mała rzecz a cieszy
Aranel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:09.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.