Co robic by Go odzyskac?

[Buenaestrella]

Napisane przez XxJulia90xX

Za młodzi? Nie sądzę... Mam 21 lat, On 26. Ze ślubem mieliśmy poczekać 2 lata- do końca przynajmniej moich 3 lat studiów i znalezienia dla mnie pracy (innej niż obecna).
Jasne, przyjmuję wszystkie ostre słowa bo wiem, że to głównie moja wina.

Ale Wasze problemy, jak rozumiem, zaczęły się od tego, że chciałaś spędzać więcej czasu sama i stąd "wyrzucałaś go z domu", jak to nieładnie określasz?
To chyba normalne, że dziewczyna w Twoim wieku nie ma ochoty każdego wieczoru spędzać z chłopakiem, ale to jednak nie świadczy o tym, że jesteś na ślub gotowa...

Normalnyfacet, pisze, że skoro były awantury, to już nieważne co było potem. A moim zdaniem - ważne, bo w każdym związku zdarzają się kłótnie i różnice zdań. Kłótnie były o drobiazgi, a przecież będą też różnice zdań w poważnych sprawach. I to nie może być tak, że jedno będzie trzaskać drzwiami i rzucać pierścionkami, drugie na złość spotykać się z innymi. Jeśli tak będzie w Waszym małżeństwie, to tylko dzieci szkoda...

Ja rozumiem, że oczekiwanie, że chłopak będzie dzwonił do swoich koleżanek i im mówił to, co mu na karteczce napiszesz i powiedzieć każesz to jest grube przegięcie. Ale też grubym przegięciem jest sugerowanie, że coś strasznego mogłabyś odkryć w smsach, które z dziewczyną wymienia. Tutaj problem leży w braku woli kompromisu. Przecież tutaj pewnie gdyby nie to, że każde z was ciągnie w swoją stronę i upiera się przy swoim wystarczyłoby, żebyś spokojnie powiedziała, że czujesz się zaniepokojona znajomością a on powiedział, że skoro tak - zorganizuje spotkanie z nią w jakiejś większej grupie żebyś mogła zobaczyć, że nic strasznego się nie dzieje czy zrobił coś równie nieinwazyjnego, co mogłoby Cię uspokoić. Nie wiemy, kto zaczął się wkurzać i przeginać, wyszło tak, że nikt nie chciał ustąpić...

[takaja13]

Naet gdyby byla zdrada to przeciez fcet nie powiedzial by autorce ,no prosze Was
dla mnie2 strony sa winne,gdyby facet byl zupelnie bez winy to pokazalby bez zadnego problemu tym bardziej na odchodne i nie mowcie mi,ze nie bo nie uwierze,przez tyle lat zdazylam juz ponac raczej dobrze facetow,mialam duzo kolegow i wiem jacy byli naprawde a jacy byli dla swoich kobiet

[Linaewen]

Normalnyfacet, pisze, że skoro były awantury, to już nieważne co było potem. A moim zdaniem - ważne, bo w każdym związku zdarzają się kłótnie i różnice zdań. Kłótnie były o drobiazgi, a przecież będą też różnice zdań w poważnych sprawach. I to nie może być tak, że jedno będzie trzaskać drzwiami i rzucać pierścionkami, drugie na złość spotykać się z innymi. Jeśli tak będzie w Waszym małżeństwie, to tylko dzieci szkoda...

Są awantury i awantury. Awantury od miesiąca o pierdoły a awantura o drobiazg do ktorej się doszło od słowa do słowa, i to awantura raz na jakiś czas to chyba różnica.

---------- Dopisano o 13:26 ---------- Poprzedni post napisano o 13:25 ----------

Napisane przez takaja13

Naet gdyby byla zdrada to przeciez fcet nie powiedzial by autorce ,no prosze Was
dla mnie2 strony sa winne,gdyby facet byl zupelnie bez winy to pokazalby bez zadnego problemu tym bardziej na odchodne i nie mowcie mi,ze nie bo nie uwierze,przez tyle lat zdazylam juz ponac raczej dobrze facetow,mialam duzo kolegow i wiem jacy byli naprawde a jacy byli dla swoich kobiet

Mój by wyszedł po tak bezpodstawnych oskarżeniach a sms'ów by mi nie pokazał.

[bez_sensowna]

Napisane przez kasia6713

no wiesz... Ja też planuję ślub za 3 lata i raczej nie odważyłabym sie podjąć decyzji o pobraniu się na drugi dzień.
Mi sie wydaje, że(gdyby to sie nie zdarzyło) mieliby wystarczająco długo czasu żeby sie poznać. Przeciez plany sa planami a nie deklaracjami na piśmie o spędzeniu życia razem.

To poprostu nie jestes gotowa na ślub
Ale żeby kogoś poznać trzeba się zaręczać?

[Buenaestrella]

Napisane przez normalnyFacet

nie o "niby zdrade" lecz o to....



o to cale awantury sa... ja tu domniemanej zdrady nie widze tylko furiatke....

Że jak miała gorszy humor to nie chciała gadać ze swoim chłopakiem? Dla mnie furiat to raczej ten, kto nie akceptuje, jak się mu powie "mam zły dzień, idź dziś do siebie, chcę pobyć sama"...

[XxJulia90xX]

Nie, nie chciałam "przerw od Niego". Kazałam mu jechać wtedy gdy nie chciałam by moje nerwy odbijały się na nim. Musiałam pobyć sama, uspokoić się a nie karać go za coś co spotkało mnie w życiu rodzinnym np...

[normalnyFacet]

Napisane przez Buenaestrella

Że jak miała gorszy humor to nie chciała gadać ze swoim chłopakiem? Dla mnie furiat to raczej ten, kto nie akceptuje, jak się mu powie "mam zły dzień, idź dziś do siebie, chcę pobyć sama"...

nie o to mi chodzi... przeczytaj dokladnie 1 POST AUTORKI... wyraznie napisane ze jest nerwowa oraz ze wyzywala sie na nim a on to znosil z pokora... ale miarka sie przebrala... cos w nim peklo... bo skoro znosil te jej jazdy to pewnie ona o tym wiedziala.. lecz nie mogla zapanowac... potem spotkal sie z kolezanka -> naturalny odruch aby sie komus wyzalic wygadac... -> facet sie przyznal -> kolejna awantura bluszcza i furiatki no sorry ja tu zwiazku nie widze a tym bardziej pozniejszego malzenstwa.

---------- Dopisano o 13:30 ---------- Poprzedni post napisano o 13:30 ----------

Napisane przez XxJulia90xX

Nie, nie chciałam "przerw od Niego". Kazałam mu jechać wtedy gdy nie chciałam by moje nerwy odbijały się na nim. Musiałam pobyć sama, uspokoić się a nie karać go za coś co spotkało mnie w życiu rodzinnym np...

ale nieswiadomie to robilas i w tym jest caly problem.. poza tym zauwaz.. ze mimo ze ona ma na niego ochote to jest z Toba... wczesniej nawet przez mysl Ci nie przeszlo ze moglby Cie zdradzic... ba pewnie nawet nie mial kiedy to zrobic bo wolal Twoje towarzystwo...i swoje zycie..od pierwszych lepszych spotkan z kolezankami !!!!!!!!!!!!

---------- Dopisano o 13:35 ---------- Poprzedni post napisano o 13:30 ----------

Napisane przez kasia6713

no wiesz... Ja też planuję ślub za 3 lata i raczej nie odważyłabym sie podjąć decyzji o pobraniu się na drugi dzień.
Mi sie wydaje, że(gdyby to sie nie zdarzyło) mieliby wystarczająco długo czasu żeby sie poznać. Przeciez plany sa planami a nie deklaracjami na piśmie o spędzeniu życia razem.

wiesz tak OGOLNIE to jestem zdania ze lepiej byc ze soba 3-4 lata i planowac slub w ciagu roku... anizeli byc z kims ROK i planowac za 2-3 jest ogromna roznica

[kasia6713]

Napisane przez bez_sensowna

To poprostu nie jestes gotowa na ślub
Ale żeby kogoś poznać trzeba się zaręczać?

chodzi mi o sprawę czysto techniczną. Autorka pisze, że chce znaleźć lepsza prace i skończyć studia. Ja bez pracy czy mieszkania nie chciałabym sie pobrać. Pomimo tego, że mam 20 lat i (w rozumieniu innych na tym wątku) jestem jeszcze młoda, jestem gotowa na slub, tylko nie chciałabym poprostu potem sie zorientować, że tak naprawdę żyjemy, a nic nie mamy i nie damy sobie rady.
Wydaje mi się, że za tym przemawia argument: miłośc ponadwszystko, ale jako osoba racjonalnie mysląca, wiążąc sie z kims na całe życie, chcę miec zapewniony normalny byt.
Tego nie powiedziałam. Ja uważam że zaręczenie się jest tylko symbolem i nic znaczącego nie wnosi do życia. Dlatego nie mówię, że teraz zaczna sie dopiero poznawać.

[Fubizka]

normalnyFacet jak zwykle nie rozumie słowa pisanego, więc uwaga, pogrubiam:

Napisane przez Buenaestrella

Normalnyfacet, pisze, że skoro były awantury, to już nieważne co było potem. A moim zdaniem - ważne, bo w każdym związku zdarzają się kłótnie i różnice zdań. Kłótnie były o drobiazgi, a przecież będą też różnice zdań w poważnych sprawach. I to nie może być tak, że jedno będzie trzaskać drzwiami i rzucać pierścionkami, drugie na złość spotykać się z innymi. Jeśli tak będzie w Waszym małżeństwie, to tylko dzieci szkoda...

[kasia6713]

Napisane przez normalnyFacet

wiesz tak OGOLNIE to jestem zdania ze lepiej byc ze soba 3-4 lata i planowac slub w ciagu roku... anizeli byc z kims ROK i planowac za 2-3 jest ogromna roznica

wiesz, generalnie nie ma o czym dyskutować, bo to jest indywidualna sprawa każdej osoby jestem osoba, która lubi mieć wszystko uporządkowane z dużym wyprzedzeniem(zresztą jak mój facet), dlatego też taka jest nasza decyzja
nie podoba mi sie tylko, że pisząc, że planowałbyś swój ślub w ciągu roku, krytykujesz autorke za planowanie.

[Buenaestrella]

Napisane przez normalnyFacet

nie o to mi chodzi... przeczytaj dokladnie 1 POST AUTORKI... wyraznie napisane ze jest nerwowa oraz ze wyzywala sie na nim a on to znosil z pokora... ale miarka sie przebrala... cos w nim peklo... bo skoro znosil te jej jazdy to pewnie ona o tym wiedziala.. lecz nie mogla zapanowac... potem spotkal sie z kolezanka -> naturalny odruch aby sie komus wyzalic wygadac... -> facet sie przyznal -> kolejna awantura bluszcza i furiatki no sorry ja tu zwiazku nie widze a tym bardziej pozniejszego malzenstwa.[COLOR="Silver"]

Nie wiemy, jak to wyglądało bo nas tam nie było... Jasne, że autorka też ma swoje za uszami, ale moim zdaniem trochę za łatwo facetowi przyszło wmówienie jej, że cała wina leży po jej stronie, bo przecież tak wcale nie jest...

[Dotka90]

Napisane przez Linaewen

Mój by wyszedł po tak bezpodstawnych oskarżeniach a sms'ów by mi nie pokazał.

Ano właśnie. Gdyby mi TŻ zrobił taką jazdę, a ja bym wiedziała, że nic złego nie zrobiłam i jestem 'niewinna' to znając mój charakter, też bym smsów nie pokazała. Skoro jestem niewinna, nie zrobiłam nic złego, to niby dlaczego mam się przed kimś tłumaczyć, wyjaśniać, pokazywać PRYWATNE smsy? Tylko dlatego, że moja druga połówka jest chorobliwie zazdrosna, wymyśla sobie jakieś dziwne rzeczy i nie potrafi utrzymać nerwów na wodzy? oooo nie.
IMO to facet się nie odzywa, bo potrzebuje czasu na przemyślenie związku. Tylko coś czuję, że to przemyślenie może skończyć się na 'nie dam rady być z Tobą dłużej'

[Buenaestrella]

Napisane przez kasia6713

wiesz, generalnie nie ma o czym dyskutować, bo to jest indywidualna sprawa każdej osoby jestem osoba, która lubi mieć wszystko uporządkowane z dużym wyprzedzeniem(zresztą jak mój facet), dlatego też taka jest nasza decyzja
nie podoba mi sie tylko, że pisząc, że planowałbyś swój ślub w ciągu roku, krytykujesz autorke za planowanie.

Poza tematem - planowanie ślubu w ciągu roku to karkołomne zadanie, zdziwiłbyś się, ile już sal/zespołów/kościołow pozajmowanych - z czego wnioskuję, że jednak ludzie zwykle planują wcześniej

[normalnyFacet]

Napisane przez Fubizka

normalnyFacet jak zwykle nie rozumie słowa pisanego, więc uwaga, pogrubiam:

przyczyna tkwi w jej wybuchowym charakterze i ze sie na nim wyzywala Fubizko, taka prawda... a to co bylo dalej to konsekwencja tego za co nie powinna miec pretensji bo od niej sie zaczelo... cala filozofia tego watku... czaje co pogrubilas dla mnie to oczywiste.. ale nie w tym rzecz zupelnie... tym bardziej ze chlopak znosil jej jazdy az w koncu nie wytrzymal... podejrzewam ze byly rozmowy miedzy nimi... no ale autorka przesadzila kolejny raz i hop mamy jazde..

---------- Dopisano o 13:47 ---------- Poprzedni post napisano o 13:45 ----------

Napisane przez kasia6713

wiesz, generalnie nie ma o czym dyskutować, bo to jest indywidualna sprawa każdej osoby jestem osoba, która lubi mieć wszystko uporządkowane z dużym wyprzedzeniem(zresztą jak mój facet), dlatego też taka jest nasza decyzja
nie podoba mi sie tylko, że pisząc, że planowałbyś swój ślub w ciągu roku, krytykujesz autorke za planowanie.

nie. chodzilo mi o to ze nie ten wiek.. za krotko sa razem (widac po sytuacjach ze nie ma dotarcia) no i ZA daleko wybiega w przyszlosc...



---------- Dopisano o 13:48 ---------- Poprzedni post napisano o 13:47 ----------

Napisane przez Buenaestrella

Poza tematem - planowanie ślubu w ciągu roku to karkołomne zadanie, zdziwiłbyś się, ile już sal/zespołów/kościołow pozajmowanych - z czego wnioskuję, że jednak ludzie zwykle planują wcześniej

uwierz da sie w rok zalatwic wszystko

[bez_sensowna]

Napisane przez normalnyFacet

wiesz tak OGOLNIE to jestem zdania ze lepiej byc ze soba 3-4 lata i planowac slub w ciagu roku... anizeli byc z kims ROK i planowac za 2-3 jest ogromna roznica

Jestem tego samego zdania.
Zaręczyny = planowanie ślubu
To niech skończy te studia, znajdzie prace a potem sie zaręczą.

[normalnyFacet]

Napisane przez bez_sensowna

Jestem tego samego zdania.
Zaręczyny = planowanie ślubu
To niech skończy te studia, znajdzie prace a potem sie zaręczą.

dziekuje o to mi chodzilo ja wiem ze zalezy od jednostek... ale nikt nie zaprzeczy ze to czas ma najwieksze znaczenie

[Buenaestrella]

Napisane przez Dotka90

Ano właśnie. Gdyby mi TŻ zrobił taką jazdę, a ja bym wiedziała, że nic złego nie zrobiłam i jestem 'niewinna' to znając mój charakter, też bym smsów nie pokazała. Skoro jestem niewinna, nie zrobiłam nic złego, to niby dlaczego mam się przed kimś tłumaczyć, wyjaśniać, pokazywać PRYWATNE smsy? Tylko dlatego, że moja druga połówka jest chorobliwie zazdrosna, wymyśla sobie jakieś dziwne rzeczy i nie potrafi utrzymać nerwów na wodzy? oooo nie.
IMO to facet się nie odzywa, bo potrzebuje czasu na przemyślenie związku. Tylko coś czuję, że to przemyślenie może skończyć się na 'nie dam rady być z Tobą dłużej'

Bezpodstawnie - ok. Ale gdybym się jakimś przypadkiem dowiedziała, że mój TŻ w telefonie swoim ukrywa tak, żebym nie mogła znaleźć, czyjś numer telefonu/smsy od kogoś (co byłoby o tyle obciążające, że mu w życiu telefonu nie przeglądałam głębiej niż zegarek na wyświetlaczu )) i gdyby mój TŻ nie potrafiłby mi wyjaśnić, dlaczego - też bym się stała "ogólnie nerwowa" tyle, że nie czułabym się winna ;/
Ja jakoś nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, w której wpisałabym numer telefonu kolegi pod imieniem damskim - no, chyba, że to jakaś pamiątka po żarcie imprezowym? Raczej nie miałabym problemów jednak z wyjaśnieniem tego TŻowi...

Przypomniała mi się historia znajomej, która podawała chłopakowi komórkę i zobaczyła na wyświetlaczu, że dzwoni do niego... PIN )

[Fubizka]

Napisane przez normalnyFacet

przyczyna tkwi w jej wybuchowym charakterze i ze sie na nim wyzywala Fubizko, taka prawda... a to co bylo dalej to konsekwencja tego za co nie powinna miec pretensji bo od niej sie zaczelo... cala filozofia tego watku... czaje co pogrubilas dla mnie to oczywiste.. ale nie w tym rzecz zupelnie... tym bardziej ze chlopak znosil jej jazdy az w koncu nie wytrzymal... podejrzewam ze byly rozmowy miedzy nimi... no ale autorka przesadzila kolejny raz i hop mamy jazde..

Generalnie są 2 sprawy:
1. Ona zachowuje się, jakby była niespełna rozumu.
2. On również nie zachował się w porządku, żaląc się koleżance, która "na niego leci".

Gdyby on zachował się w 100% w porządku, to po prostu sam zerwałby te zaręczyny albo rozwiązywał problem z własną partnerką. Zresztą zazwyczaj mężczyźni żalą się w takich przypadkach innym mężczyznom przy piwie. A nie zapatrzonym w nich koleżankom, no chyba, że chcą się dowartościować, poczuć atrakcyjnym itd... Gdyby to była zwykła koleżanka, jak każda inna, to widniałaby pod swoją nazwą w telefonie.

[Linaewen]

A wyobrażasz sobie taką sytuację jak te jazdy autorki?
On zapisał ten numer PO wyrzuceniu go z jej domu
[dla mnie jest różnica między-"proszę, wyjdź, chce zostać sama" a "wypier... mi stąd"-to pierwsze to wyproszenie, a drugie to wywalenie], spotkał koleżankę której się wygadał. Zapisał numer, bo może będzie chciała pogadać, smsy to jego prywatna sprawa. A że wiedział, że będzie histeria to może chciał tego uniknąć zapisując pod innym imieniem.
Znamy TYLKO relację autorki, weźcie na to poprawkę!

[normalnyFacet]

Napisane przez Buenaestrella

Bezpodstawnie - ok. Ale gdybym się jakimś przypadkiem dowiedziała, że mój TŻ w telefonie swoim ukrywa tak, żebym nie mogła znaleźć, czyjś numer telefonu/smsy od kogoś (co byłoby o tyle obciążające, że mu w życiu telefonu nie przeglądałam głębiej niż zegarek na wyświetlaczu )) i gdyby mój TŻ nie potrafiłby mi wyjaśnić, dlaczego - też bym się stała "ogólnie nerwowa" tyle, że nie czułabym się winna ;/
Ja jakoś nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, w której wpisałabym numer telefonu kolegi pod imieniem damskim - no, chyba, że to jakaś pamiątka po żarcie imprezowym? Raczej nie miałabym problemów jednak z wyjaśnieniem tego TŻowi...

Przypomniała mi się historia znajomej, która podawała chłopakowi komórkę i zobaczyła na wyświetlaczu, że dzwoni do niego... PIN )

zalezy od zwiazku.... jak nie ma "bluszcza" z dwoch stron to takie sytuacje nie beda mialy miejsca... wtedy nikt nie ukrywa numerow bo nie bedzie awantury jak ktos sie do nas odezwie... a jak ktos czuje sie na cenzurowanym to sorki takie zwiazki nie maja przyszlosci... jedno bedzie robic za plecami w obawie przed reakcja... a druga bedzie awantury robic... a zdrady jak nie ma tak nie bylo .

[Buenaestrella]

Napisane przez Fubizka

Generalnie są 2 sprawy:
1. Ona zachowuje się, jakby była niespełna rozumu.
2. On również nie zachował się w porządku, żaląc się koleżance, która "na niego leci".

Gdyby on zachował się w 100% w porządku, to po prostu sam zerwałby te zaręczyny albo rozwiązywał problem z własną partnerką. Zresztą zazwyczaj mężczyźni żalą się w takich przypadkach innym mężczyznom przy piwie. A nie zapatrzonym w nich koleżankom, no chyba, że chcą się dowartościować, poczuć atrakcyjnym itd... Gdyby to była zwykła koleżanka, jak każda inna, to widniałaby pod swoją nazwą w telefonie.

Też tak myślę. I myślę, że teraz można debatować, czy pierwsze jajko, czy pierwsza kura, ale to my tu na forum nie ustalimy...

[kasia6713]

Napisane przez bez_sensowna

Jestem tego samego zdania.
Zaręczyny = planowanie ślubu
To niech skończy te studia, znajdzie prace a potem sie zaręczą.

jak już wcześniej pisałam - zaręczyny sa tylko symbolem, a nie deklaracja na piśmie.

[normalnyFacet]

Napisane przez Fubizka

Generalnie są 2 sprawy:
1. Ona zachowuje się, jakby była niespełna rozumu.
2. On również nie zachował się w porządku, żaląc się koleżance, która "na niego leci".

Gdyby on zachował się w 100% w porządku, to po prostu sam zerwałby te zaręczyny albo rozwiązywał problem z własną partnerką. Zresztą zazwyczaj mężczyźni żalą się w takich przypadkach innym mężczyznom przy piwie. A nie zapatrzonym w nich koleżankom, no chyba, że chcą się dowartościować, poczuć atrakcyjnym itd... Gdyby to była zwykła koleżanka, jak każda inna, to widniałaby pod swoją nazwą w telefonie.

Fubizko zauwaz tez ze chlopakowi zalezalo/zalezy na autorce... znosil jej jazdy zapewne wspieral podczas tego zlego okresu... ZARECZYL sie... wiec nie widze powodow dlaczego mialby zerwac zareczyny skoro i tak tyle zniosl .... co do zapisania numeru tak jak pisalem wyzej... i nie ma znaczenia komu sie zalil...uwierz a co do rzuconego pierscionka to TAK SAMO BYM SIE ZACHOWAL jak chlopak... wyszedlbym po prostu...

[XxJulia90xX]

Nie wiem jaki sens miałoby to gdybym opisała tę sytuację "na swoją korzyść" skoro wiem, że wtedy wszystkie obiektywne rady byłyby niepotrzebne a sytuacja niejasna.

[Fubizka]

No i słusznie, bo najwyraźniej autorka myślała, że facet to jest taka istota na której można własną histerię wyładowywać a że on wcześniej znosił cierpliwie, to panna zapomniała, że nie ma go danego na zawsze... Pewnie myślała, że jak rzuci pierścionkiem, to on się rozpłacze, przeprosi i będzie błagał o wybaczenie, że spotkał się z koleżanką. A tu zaskoczenie - facet ma jakiś honor... I teraz panika.

[Linaewen]

Napisane przez XxJulia90xX

Nie wiem jaki sens miałoby to gdybym opisała tę sytuację "na swoją korzyść" skoro wiem, że wtedy wszystkie obiektywne rady byłyby niepotrzebne a sytuacja niejasna.

Opisałaś je tyle na swoją korzyść co swoimi oczami. A to samo narzuca subiektywizm Twojej relacji.

[elvegirl]

Napisane przez Fubizka

Generalnie są 2 sprawy:
1. Ona zachowuje się, jakby była niespełna rozumu.
2. On również nie zachował się w porządku, żaląc się koleżance, która "na niego leci".

Gdyby on zachował się w 100% w porządku, to po prostu sam zerwałby te zaręczyny albo rozwiązywał problem z własną partnerką. Zresztą zazwyczaj mężczyźni żalą się w takich przypadkach innym mężczyznom przy piwie. A nie zapatrzonym w nich koleżankom, no chyba, że chcą się dowartościować, poczuć atrakcyjnym itd... Gdyby to była zwykła koleżanka, jak każda inna, to widniałaby pod swoją nazwą w telefonie.

I wszystko na temat.

Napisane przez normalnyFacet

uwierz da sie w rok zalatwic wszystko

Jeśli się ma wizję konkretnej sali, konkretnej kapeli i konkretnej pory roku, to można i przez 3 lata nie móc dograć terminów.

A jeśli człowiekowi wszystko jedno, to i w pół roku się uwinie.

Napisane przez XxJulia90xX

Nie wiem jaki sens miałoby to gdybym opisała tę sytuację "na swoją korzyść" skoro wiem, że wtedy wszystkie obiektywne rady byłyby niepotrzebne a sytuacja niejasna.

Bardziej chodzi o to, że jednak każda strona sporu widzi sprawę ze swojej strony, a medal ma strony dwie.

[XxJulia90xX]

Pierścionka nie rzuciłam, chwyciłam i zsunęłam do połowy pytając czy mam mu wszystko oddać... Powiedział, że nie chce tego a jednak kilka minut później wyszedł...

[Fubizka]

Napisane przez XxJulia90xX

Pierścionka nie rzuciłam, chwyciłam i zsunęłam do połowy pytając czy mam mu wszystko oddać... Powiedział, że nie chce tego a jednak kilka minut później wyszedł...

Ty się jeszcze dziwisz?

[normalnyFacet]

Napisane przez Fubizka

No i słusznie, bo najwyraźniej autorka myślała, że facet to jest taka istota na której można własną histerię wyładowywać a że on wcześniej znosił cierpliwie, to panna zapomniała, że nie ma go danego na zawsze... Pewnie myślała, że jak rzuci pierścionkiem, to on się rozpłacze, przeprosi i będzie błagał o wybaczenie, że spotkał się z koleżanką. A tu zaskoczenie - facet ma jakiś honor... I teraz panika.

o to to to wlasnie to

mysle ze autorka tak chce to wszystko "odwrocic" aby to on czul sie winny i aby przepraszal za jej wybuchowy charakter...