Ile wydajecie i oszczędzacie - praca, oszczędzanie i insze plotkowanie odsłona II ;)

[anka_res]

Napisane przez zip sklad

finanse i rachunkowosc, ale nuda, bez urazy, to po tym praca w ogole jest?

No ja mam na przykład. Jest praca ale trzeba być dobrym.

Czy nuda to kwestia gustu, zależy co się robi i co się lubi.

[201609062117]

Bezrobotnym można być po każdym kierunku studiów, jak i po każdym można mieć pracę. Amen

[anka_res]

No właśnie, mój mąż jest mgr historii, to on to już w ogóle powinien załamać ręce i siedzieć na bezrobociu A radzi sobie dobrze i ma od lat dobrą pracę, choć oczywiście nie w swojej wyuczonej dziedzinie. Ta przydaje mu się wyłącznie do udzielania Ani lekcji historii (nigdy nie była to moja mocna strona ).

Zaradność wszędzie potrzebna i dużo dużo pracy.

[zip sklad]

ja nie napisalam tego zlosliwie, wiem, ze u nas w posredniaku najwiecej mgr ekonomii jest zarejestrowanych i na rozmowach o prace tez ich najwiecej cv sklada-tak mowia pracodawcy, czytalam tez o tym nanecie, na stronie zwiazanej z moim miastem, milego dnia, pozdrawiam.
mnie to zawsze zastanawia, to po co sie tyle uczyc i robic co inengo? w sensie pracowac nie w zawodzie? to mozna nie isc rownie dobrze na studia.

[ViLLeMkA]

zip, ale to zależy jaka jakoś jest tej ekonomii, i co ktoś robi w tym kierunku, żeby się wyróżnić. Weź pod uwagę, że moim priorytetem są studia po angielsku, zgodne z programem CFA Institute. Do tego właśnie czekam na wyniki dość cenionego certyfikatu, pierwszy level. Według moich doświadczeń po finansach jest praca i to bardzo dobrze płatna.

Ja uwielbiam finanse. To moje hobby wręcz. Nie chciałabym pracować w innym zawodzie.

[miczka21]

Napisane przez zip sklad

ja nie napisalam tego zlosliwie, wiem, ze u nas w posredniaku najwiecej mgr ekonomii jest zarejestrowanych i na rozmowach o prace tez ich najwiecej cv sklada-tak mowia pracodawcy, czytalam tez o tym nanecie, na stronie zwiazanej z moim miastem, milego dnia, pozdrawiam.
mnie to zawsze zastanawia, to po co sie tyle uczyc i robic co inengo? w sensie pracowac nie w zawodzie? to mozna nie isc rownie dobrze na studia.

Znam 2 dziewczyny jedna po ekonomii , zrobiła jakiś kurs rachunkowości i znalazła najpierw staż , potem pracę . Druga studiuje właśnie rachunkowość na 4 roku i nic nie może znaleźć , nawet praktyk . Nie ma reguł . Ja bym była pracodawcą to też bym tą pierwszą zatrudniła z powodu charakteru , bardziej ugodowego i przyjemnego do współpracy

Podobno w rachunkowości się dobrze zarabia , ale słyszałam o przypadku , że szukali księgowej za 1000 zł , miała prowadzić księgowość około 20 do 30 firm = w małym mieście .

Dla mnie rachunkowość też nie jest ciekawa , ale jak jest w programie studiów to przecież nic nie zrobię . O tyle jest fajna , że jest łatwa do wyuczenia i na ogół nie ma jakiś niespodzianek .

[anka_res]

Napisane przez miczka21

Znam 2 dziewczyny jedna po ekonomii , zrobiła jakiś kurs rachunkowości i znalazła najpierw staż , potem pracę . Druga studiuje właśnie rachunkowość na 4 roku i nic nie może znaleźć , nawet praktyk . Nie ma reguł . Ja bym była pracodawcą to też bym tą pierwszą zatrudniła z powodu charakteru , bardziej ugodowego i przyjemnego do współpracy

Podobno w rachunkowości się dobrze zarabia , ale słyszałam o przypadku , że szukali księgowej za 1000 zł , miała prowadzić księgowość około 20 do 30 firm = w małym mieście .

Dla mnie rachunkowość też nie jest ciekawa , ale jak jest w programie studiów to przecież nic nie zrobię . O tyle jest fajna , że jest łatwa do wyuczenia i na ogół nie ma jakiś niespodzianek .

To też prawda, że nie do końca są reguły, którymi rządzi się ten zawód. Tzn. wszyscy moi znajomi mają pracę, ale różną. Sama nie wiem od czego to zależy, od jakiejś obrotności chyba i umiejętności pracy z ludźmi. Bo ekonomia to wbrew pozorom taka praca, między ludźmi, w firmach. Mam znajomą której na studiach szło o wiele lepiej niż mi, uprawnienia, certyfikaty, rachunkowość w małym palcu. A nadal tkwi w zupełnie nierozwojowej i marnej pracy. Ja nie twierdzę, że moja jest Bóg wie jaka, ale więcej się u mnie zawodowo dzieje. Samą wiedzą teoretyczną daleko się nie zajedzie, zbyt szeroka dziedzina. Ale jakieś tam zajęcie się zawsze po finansach znajdzie.

[invisible_01]

Dla każdego co innego jest ciekawe i bardzo dobrze, bo inaczej wszyscy chcieliby pracować w jednym miejscu i byłby problem Ja chciałabym być tłumaczem, prowadzić lektoraty na uczelniach albo zajmować się kontaktem z klientem niemieckojęzycznym w różnych firmach, a przy okazji sobie dorabiać fotografowaniem

[agusiownik]

a ja chciałabym być swoim szefem wszystko przede mną jeszcze

byliśmy wczoraj z Tż w kinie na transformers, szału na mnie nie zrobił, ale Tż chciał go koniecznie zobaczyć. I szykuje nam się dzisiaj wydatek, bo Tż idzie do dentysty, od wczoraj tak go ząb boli, że wytrzymać nie może

[zip sklad]

Napisane przez agusiownik

a ja chciałabym być swoim szefem wszystko przede mną jeszcze

byliśmy wczoraj z Tż w kinie na transformers, szału na mnie nie zrobił, ale Tż chciał go koniecznie zobaczyć. I szykuje nam się dzisiaj wydatek, bo Tż idzie do dentysty, od wczoraj tak go ząb boli, że wytrzymać nie może

ja tez wolalabym byc na swoim, nikogo bym po znajomosci nie zatrudnila i nie zatudnila bym tez kogos kto np. ma prace i chce ja tylko zmienic tylko bezrobotnego. to mu wspolczuje, bo mnie tez bol zeba dopadl tydzien temu i w sumie mnie jeszcze 3ma, chcieli mnie skroic na 500 zl, ale nie dalam sie wrobic w pseudo-kanalowe leczenie, zrobili fotki i zab byl zdrowy, w sumie samo prawie przeszlo. ja i TŻt uwielbiamy Transformersy, a Optimus Prime jest wielki
w Transformersach pokazuja jak Sam Witwicky szuka pracy i dostal ja po znajomosci...ktorych nie mial.

[201609062117]

Co za dzień jak nie leje to wieje a jak nie to ciśnienie wariuje chyba zaraz rozpuszczę apapy i wsadzę do nich głowę wrr generalnie nie lubię poniedziałków

[ViLLeMkA]

Co do pracy po ekonomii/finansach - dużo też zależy od miejsca. Ja nawet obserwując rynek pracy we Wrocławiu, uważam, że nie jest zbyt rozwojowy [nie ma tu nawet żadnego poważnego asset managementu ]. Raczej po studiach wyląduję w Warszawie. Nie wykluczam też przeprowadzki do Londynu czy też nawet Azji. Co życie przyniesie

[neuilly.]

Napisane przez pumas

Mieszkasz gdzieś blisko Krk, czy robicie sobie wycieczkę?
Gdzie planujecie iść na zakupy?
Ja dzisiaj może wyląduję w galerii Kazimierz. Choć pogoda nie zachęca na przechadzki...

Blisko bo na Śląsku .
I mam niecałą godzinkę prostej autostrady akurat do Galerii, często tam robię zakupy. Odpowiadają mi sklepy, które tam są - często znajduję fajne ubrania. I zawsze jestem zadowolona z obsługi - bardzo często Panie coś mi zamawiają na miejsce albo do mnie na Śląsk, nie ma problemu, żeby zadzwonić i odłożyć też jakieś rzeczy na sobotę.

Nie byłam w Kazimierzu, a jest inny wybór - czy sklepy powtarzają się?

Pumas, może spotkamy się kiedyś w Krk na zakupach ?
Zrobimy sobie babski wypad po sklepach
Tak na marginesie, Anka też mogłaby się doczłapać do Krk Wcale nie ma aż tak daleko, może znalazłby się jaki tani nocleg na grouponie.
I zwiedziłybyśmy przy okazji krakowskie salony swarovskiego Fajnie by było.

Zakupy zaliczam do udanych, udało mi się od rabatu wytargować jeszcze dodatkowy upust przy kasie na okulary Gucci. Dla mnie okulary są tak ważne jak dla niektórych buty. Okulary duże, jasno-szare, szkła cieniowane , ze srebrnym noskiem - takich szukałam do pudrowych rózy i bieli i znalazłam Och i ach. Do tego kilka ubrań i torbę skórzaną w odcieniu czekoladowego brązu. Przeceny nie były aż takie jak myślałam, ale ceny do zaakceptowania.
Z butów nic, z kosmetyków nic. Z biżuterii nic. Poprawiam się jak widać

[miczka21]

Napisane przez ViLLeMkA

Co do pracy po ekonomii/finansach - dużo też zależy od miejsca. Ja nawet obserwując rynek pracy we Wrocławiu, uważam, że nie jest zbyt rozwojowy [nie ma tu nawet żadnego poważnego asset managementu ]. Raczej po studiach wyląduję w Warszawie. Nie wykluczam też przeprowadzki do Londynu czy też nawet Azji. Co życie przyniesie

Do Azji Daj spokój tam ludzie jedzą psy , małe dzieci i nie wiadomo co jeszcze ...

[anka_res]

Napisane przez miczka21

Do Azji Daj spokój tam ludzie jedzą psy , małe dzieci i nie wiadomo co jeszcze ...

I pracują 30 h na 2 h dobę

Nie życie, ale parę lat tak można.

---------- Dopisano o 18:38 ---------- Poprzedni post napisano o 18:36 ----------

Napisane przez neuilly.

Pumas, może spotkamy się kiedyś w Krk na zakupach ?
Zrobimy sobie babski wypad po sklepach
Tak na marginesie, Anka też mogłaby się doczłapać do Krk

Careful what you wish for

Napisane przez neuilly.

okulary Gucci.

Ile takie cudo kosztuje w Pl? W Irlandii były za około (w granicach) 200 euro...Gucci często mi się podobują.

[ViLLeMkA]

Napisane przez miczka21

Do Azji Daj spokój tam ludzie jedzą psy , małe dzieci i nie wiadomo co jeszcze ...

Daj spokój. Myślę o Singapurze albo Hong Kongu Miasta bardziej cywilizowane i rozwinięte niż Polska, więc to głupie stereotypy

[anka_res]

Napisane przez pinkswan

Co za dzień jak nie leje to wieje a jak nie to ciśnienie wariuje chyba zaraz rozpuszczę apapy i wsadzę do nich głowę wrr generalnie nie lubię poniedziałków

Ja aż z wrażenia wyszłam wcześniej z pracy na przepustkę - miałam luz bo w Ameryce 4th of July ale jutro znów do późna.

Miałam spytać dziewczyny mające styczność z większymi firmami w Pl: czy tu również dotarł już ten irytujący zwyczaj wpychania pracownikom "przerw na lunch", jeszcze niby dla ich dobra? Boże jak mnie to wqrzało w Irlandii. Pół godziny jestem w stanie, z bólem bo z bólem, zaakceptować - ale z godziną to już miałabym poważny problem. Bo praktycznie nie ma człowieka w domu cały dzień. Nie wspomnę już, że jak w robocie wir, to akurat ktoś zostawia papiery na biurku i idzie. Akurat.

Na szczęście moja kochana aktualna firma nie praktykuje tego bezbożnego zwyczaju - a jak to jest gdzie indziej?

[miczka21]

I w Azji nie ma przystojnych mężczyzn

[anka_res]

Napisane przez ViLLeMkA

Daj spokój. Myślę o Singapurze albo Hong Kongu

Tam to ja bym nie chciała pracować...sporo współpracowałam w ludźmi stamtąd (byłam po stronie klienta) i o ile pracuje się z nimi super, to to co oni robią to jest orka, a nie praca. Mówię zarówno o managerach jak i zwykłych adminach. Podobnie Indie zresztą. Tak czy inaczej Vill, coraz więcej asset mgmtu jest faktycznie w Indiach, choć wydaje Ci się, że dzwonisz do HK Może Indie?

[ViLLeMkA]

anka, wiem, że oni pracują do północy
Część działu, w którym teraz jestem, jest w Polsce, część właśnie w Singapurze. I my pracujemy do 18 - czyli ich 24 - żeby oni nie musieli zostawać. A oni i tak zostają do swojej północy Nie wiem, po co, bo i tak to my wszystko ogarniamy. Więc siedzą tak sobie ;p

Mnie to nie przeszkadza Nie mówię, że chcę tam spędzić całe życie, ale pod warunkiem, że miałabym weekendy wolne, mogę pn-pt nawet nie wychodzić z biura

[anka_res]

Praca do 18 to już nie dla mnie. Ale pracowałam tak ładnych kilka lat. I nienawidziłam każdego dnia (w sensie godzin pracy). I codziennie, wszyscy tak do 6 pracują w CS??

A o której zaczynają?

[ViLLeMkA]

anka, od 9.
Nie wszyscy tak pracują :P Niektórzy od 6 rano do 14-15. Niektórzy od 8-14, bo mają zadaniowy czas pracy. Singapur pracuje chyba od 9 do 24 <lol> Ogarniacze zostają czasem i od 9 do 20

18 godzina na wyjście z pracy jak dla mnie to stosunkowo wcześnie mimo wszystko ;p

[anka_res]

Niektórzy w ogóle wolą na później chodzić, bo nie muszą rano wstawać. Ja jestem inna dłużej niż do 4.30-5 nie pracowałabym (mówię o regularnym dniu, bo oczywiście na zamknięciach to marzyłoby mi się kończyć o 5 ). Jakoś tak czuję że pracując 9-18 cały dzień siedziałam w pracy (wliczając dojazdy etc to już fokle).

Ale jak kto lubi.

A jak to jest z tymi przerwami dzieffczyny?

[ViLLeMkA]

Anka, to też zależy w jakim się jest wieku. Młodzi zwykle mają więcej zapału

Do tego ja mam lekkie objawy pracoholizmu. Jak kończę o 16:30 to czuję się, jakbym się cały dzień obijała

[zip sklad]

Napisane przez miczka21

I w Azji nie ma przystojnych mężczyzn

wlasnie, ze sa. dla mnie praca w godz. np. 9-17, to najgorsza z mozliwych opcji, w ogole dla kobiety, ktora ma dziecko, bo nie ma kto dziecka z przedszkola odbierac i musi miec nianie, chyba, ze maz moze lub babcia lub tesciowa,a le na te 2 ostatnie, to nie ma co liczyc w dzisiejszych czasach. ja wole wczesnie wstac i szybko wyjsc z pracy. ostatnio mialam od 7 do 13/14, ale robilam tez na 3 zmiany-lipa. mi szkoda dnia, dla mnie liczy sie czas, a tak to mi co z tego dnia zostanie, na ta 9, to i tak za malo czasu zeby sie wyspac lub cokolwiek pozniej innego zrobic.

[anka_res]

Napisane przez ViLLeMkA

Anka, to też zależy w jakim się jest wieku. Młodzi zwykle mają więcej zapału

I dobrze że mają. Kim w innym wypadku orałyby korporacje

A tak serio to ja myślę, że to nie ma nic wspólnego z zapałem. Raczej z uświadomieniem sobie w jakim celu człowieka trzymają w biurze całymi dniami, w godzinach (dla większości) największej efektywności. Mnie to w każdym razie na pewnym etapie uderzyło. Ale to już temat na osobny wątek

---------- Dopisano o 19:27 ---------- Poprzedni post napisano o 19:23 ----------

Napisane przez zip sklad

wlasnie, ze sa. dla mnie praca w godz. np. 9-17, to najgorsza z mozliwych opcji, w ogole dla kobiety, ktora ma dziecko, bo nie ma kto dziecka z przedszkola odbierac i musi miec nianie, chyba, ze maz moze lub babcia lub tesciowa,a le na te 2 ostatnie, to nie ma co liczyc w dzisiejszych czasach. ja wole wczesnie wstac i szybko wyjsc z pracy. ostatnio mialam od 7 do 13/14, ale robilam tez na 3 zmiany-lipa. mi szkoda dnia, dla mnie liczy sie czas, a tak to mi co z tego dnia zostanie, na ta 9, to i tak za malo czasu zeby sie wyspac lub cokolwiek pozniej innego zrobic.

Zgadzam się w 100%. Po prostu cały dzień rozpirzony, przynajmniej jak dla mnie. Strasznie chciałam mieć pracę od 7-3 Bo ja tak pracowałam, do 6, parę ładnych lat. Plus 40 minut do i z pracy. Nic z tych lat nie pamiętam, poza biurem. A najciekawsze jest to, że godzin nie robiłam więcej, niż teraz zapewne. Ale co....rano na 9.... 2 h w plecy. Dojazd do i z - półtorej h w plecy. Przerwa na lunch....1 h w plecy. Masakrrrra.

Mam jeszcze czas na siłownię, języki, życie towarzyskie. Tyle że rano wstaje wcześniej, ale ja się i tak nie umiem zmotywować, by rano coś pożytecznego zrobić - idę na później = śpię dłużej.

[ViLLeMkA]

Trochę ma z zapałem. Jak widzę na przykładach ile osiągają ludzie w wieku lat 30 ciężko pracując, ile zarabiają, jaką mają pozycję (dyrektor finansowy/vc prezes/zarządzający hedge fundem) to jednak mam ten zapał. Tylko właśnie - nie chcę wykonywać bezsensownej pracy. Jeśli taka ona by była, to uciekałabym z niej nawet już o 15 ;p [teraz taką wykonuję ]

Anka, ja chodzę na siłownię od 20 do 21. Życie towarzyskie też można prowadzić w okolicach 22 :P

[anka_res]

Jak ktoś ma taki jasno określony cel, to na pewno pomaga. Moja praca taka ambitna nie była i to na pewno przyczyniało się do mojej frustracji.

Niestety na jedną osobę, która zostanie dyrektorem, przypada kilkadziesiąt, może kilkuset genialnych wannabies. Którzy na wszelki wypadek oddadzą korpo całość najlepszych lat. Nie ulega wątpliwości (dla mnie), że rządzą tym bardzo precyzyjne mechanizmy, uważać, że w firmie nie jest się przedmiotem manipulacji, byłoby, imo, naiwnością. Chodzi o wydajność i permanentnie dyndająca przed nosem marchewkę (awans / premia / wyjścia firmowe / te tam darmowe kawki, herbatki, whatever). A guzik prawda, że darmowe. Dziesięciokrotnie opłacone zapałem gorliwych i chętnych.

Ależ mi wynurzenia wyszły, jakbym była anty, a przecież pracuję dla korpo ale trochę takiej innej

A jak babcinie

Ale to już, jak pisałam, temat na gdzie indziej. Nie będę zaśmiecać wątku, tego przynajmniej, nudzeniem i refleksjami. EOT.

[ViLLeMkA]

anka, też nie chcę pracować w jakiejś wielkiej korporacji, bo z tego co obserwuje, robi się tam bzdurne czynności. Jeden zespół coś otwiera, inny zamyka, jeszcze inny aktualizuje, kolejny sprawdza, a żaden nie zna całego procesu.
Przykłady stanowisk, które podałam, to zajmowane przez moich znajomych. Ale nie w korporacjach, żadne z nich nie jest w korpo. W dużych firmach, ale nie korporacjach.

sugerujesz założenie nowego topicu?;>

dobra, mówiąc do pracy, zabieram się za swoją dość wizażu :P

[anka_res]

Napisane przez ViLLeMkA

Jeśli taka ona by była, to uciekałabym z niej nawet już o 15 ;p [teraz taką wykonuję ]

Ha ha masz rację jak już orać, to za dużą kasę i osiągnięcia przynajmniej. A te nasze "polskie oddziały" typu PNC czy insze to jakaś masakra, praca mało rozwojowa, a godziny i wymagania....niemożebne.

Ja w okolicach 22 potrzebuję oglądać filmy

Serio, to ja rozumiem, że są takie osoby, które mogą pracować 30 h na dobę i lubią to i chwała im za to. Jednak nie jest to sytuacja typowa.

Nie zmienia to jednak sytuacji przeciętnego pracownika, ot, z doświadczenia biurka obok - koleżanki - samotnej matki stamtąd (z Irlandii), która miałaby o wiele bardziej ciekawe zajęcia, niż gapienie się w monitor czy procesowanie trade'ów o godzinie 18 i widać było, jak ją to gasi. Fakt jest moim zdaniem taki, że firmy wydłużają godziny pracy (przerwa, akurat) i przesuwają je na czas większej aktywności przeciętnego człowieka, żeby go wydusić jak przysłowiową cytrynę. Jest to to dla nich korzystne, przynosi krocie, kosztem pracownika, jego życia (jak ktoś akurat chce mieć życie prywatne) i to mnie wkurza.

Gdyby mnie kazali nagle teraz pracować codziennie do 7 to nazajutrz mieliby na biurku wypowiedzenie. Jestem taki sobie przeciętny leń

PS No i nic nie udowodniłam, bo ja z kolei na zamknięciach robię po 12 h chyba tylko to, że ja akurat lubię pracować na rano, heh.

Vill, chyba jest temat o korporacjach już


Sorrrryyyyy EOT już naprawdę.