Czuję się niesprawiedliwie traktowana!

[201608251020]

Napisane przez emi_lka

W danym momencie nie wiesz, co kiedyś Ci się przyda.

Będąc na ostatnim roku i wiedząc co będę robić dalej - WIEM i nie mówię tu o poważnych przedmiotach a o "etyce" czy "filozofii" które są fajne do posłuchania, ale trafi się na wykładowcę który uzna że jego przedmiot najważniejszy i wymaga podręcznika słowo w słowo, przecinek w przecinek, na studiach zupełnie o rozbieżnym kierunku. Więc pozwól że każdy będzie uznawał sam co ma sens a co nie

---------- Dopisano o 16:47 ---------- Poprzedni post napisano o 16:44 ----------

Napisane przez manonnie

Studiowanie tak włąśnie wygląda.

Mam wrażenie że Autorka zaczęła studia dopiero w październiku i stąd taki bulwers na inną rzeczywistość. No niestety, studia pod wieloma względami różnią się od szkolnictwa podstawowego.

[emi_lka]

Napisane przez paollino

Będąc na ostatnim roku i wiedząc co będę robić dalej - WIEM i nie mówię tu o poważnych przedmiotach a o "etyce" czy "filozofii" które są fajne do posłuchania, ale trafi się na wykładowcę który uzna że jego przedmiot najważniejszy i wymaga podręcznika słowo w słowo, przecinek w przecinek, na studiach zupełnie o rozbieżnym kierunku. Więc pozwól że każdy będzie uznawał sam co ma sens a co nie

A jednak nie zgodzę się z Tobą, co nie ma związku z pozwalaniem uznawania sensowności różnych kwestii. Uznawaj za sensowne, co chcesz, nic mi do tego.
Po prostu: nie da się przewidzieć wszystkich życiowych kwestii, zdarzeń i potrzeb - zawodowych i innych.
Stąd moje stwierdzenie, że nie da się przewidzieć, co nam się kiedyś przyda, a co nie.

Moim zdaniem przykłady, które podajesz nie są bezwzględne - do każdego z nich można podać kilka wariantów pozytywnych - że ktoś nie będzie wymagał "słowo w słowo", że egzamin będzie normalny, wymagający normalnego przygotowania.

Więc nie uważam, żeby usprawiedliwianie ściągania stwierdzeniem, że przedmiot nie jest ważny było takie oczywiste i ok.

[dawidowskasia]

[A ja nie wierzę w to co czytam. Jak ostatnio pisałam,że poziom studentów drastycznie sie obniża to pytano skąd to wiem

A teksty typu życie jest niesprawiedliwe - mhm gdyby każdy tak myślał to by nie było chocby Lecha Wałęsy.
Pamiętam, kiedyś miałam lektorkę z języka, która go ledwo umiała. (była doktorantka kierowniczki katedry, notabene mojego promotora).
Zrobiliśmy wrzawę. Zostałyśmy wyrzucone z seminarium. Połowa osób sie przestraszyła i powtarzała "z nauczycielem nie wygrasz"

I tak napisałam pismo do dziekana - jakoś grupę namówiłam.
Mało tego dziekan też trzymał stronę kierowniczki i nawet wizytacja jej zwolenników była.
Po prostu zadzwoniłam do dziekana i powiedziałam,że sobie na to nie pozwolę bo uczelnia jest dla nas a nie my dla uczelni. Uprzedziłam,że mam zamiar dzwonić do ministerstwa w tej sprawie i prosić o sprawdzenie jej znajomości języka bo nie ufam naszej katedrze. Wspomniałam,że będę nawet szukac pomocy w mediach
Odwołano ją po tygodniu. Sorry, to nie komuna. Wtedy było sie bohaterem, teraz chowanie uszu po sobie to zwykłe fajerstwo. I życie jest na tyle niesprawiedliwe na ile sobie pozwolimy

---------- Dopisano o 17:38 ---------- Poprzedni post napisano o 17:33 ----------

Napisane przez skazana_na_bluesa

zrob jak idioci na moim roku - pisz anonimy


ciezkie?
nam wykladowcy powtarzaja, ze nasze studia to szkola przetrwania... wiec trzeba sobie radzic. nie mowia tylko jak
nie umieliscie sie nauczyc - to nie zaliczyliscie. nie wiesz na pewno, ile osob by nie zdalo, gdyby nie sciagalo. mogloby sie okazac, ze bardzo duzo osob by zdalo, tylko na gorsze oceny.

W Stanach za ściąganie sie wylatuje....

[Candy_lips]

Powiem Ci, że ja też nie ściągam. Ściągałam tylko raz na matmie w gimnazjum ale i tak to niewiele dało, bo co mi dały napisane wzory, skoro ja matmy nie rozumiałam ni w ząb i zaliczenie jej było dla mnie drogą pod mękę. Jednak ogólnie nie ściągam, bo wolę być uczciwa, po prostu. Nawet jak ostatni rok był co uczyliśmy się zaocznie i pozwalali nam wyciągać na sprawdzianie notatki, to wolałam pisać z głowy. Może raz już odpuściłam i wyjęłam notatki. Co nie znaczy, że jestem pracowita, wręcz przeciwnie, bardzo często czegoś się nie nauczę, no ale wtedy trudno- poprawiam. Chodzi mi tylko o uczciwość.
Może być taka opcja, że profesor to wszystko widzi, lecz nie reaguje, bo chce, żeby były dobre oceny
Jeżeli tylko boisz się ściągać, a chcesz, to rób to, w końcu wszyscy robią i nikt nie widzi.
Jeżeli kłóci się to z Twoją moralnością, jak i u mnie, to solidnie przygotuj się na następne zajęcia. Innego wyjścia chyba nie ma.
Generalnie, pewnie też wolę nie ściągać, bo przecież jak będę np magistrem, to powinnam mieć jakąś wiedzę. Wiadomo, że mam dużo trójek, nie jadę na piątkach [co innego jakbym ściągała], ale wolę tak . Chociaż gdybym nie była taka leniwa i więcej się uczyła, to i oceny by były lepsze.
Przyznam się, że na odwal, gdy ktoś mnie o coś zapytał na egzaminie, to czasem powiedziałam. Ale to chyba najbardziej mnie denerwuje. Pamiętam kolesia, który non stop na egzaminach o coś potrafił pytać. W końcu pamiętam, że powiedziałam, żeby pytał kogoś innego, bo mi tylko przeszkadza.
1 rok studiów zakończyłam ze średnią 3,6 , więc mimo wszystko byłam w miarę zadowolona.
Niby jakoś super, ale ok

[platekrozy]

Napisane przez emi_lka

Po prostu: nie da się przewidzieć wszystkich życiowych kwestii, zdarzeń i potrzeb - zawodowych i innych.
Stąd moje stwierdzenie, że nie da się przewidzieć, co nam się kiedyś przyda, a co nie.

To powiem na swoim przykładzie.
Nienawidzę biologii od małego czyli od 4 czy tam 5 klasy.
Gdy siadałam do książek była moją udręką i nic z niej nie wiem,do niczego mi nie była potrzebna,bo na kierunek studiów poszłam w zupełnie innym kierunku.Obecnie w życiu nie jest do niczego mi potrzebna.Gdy jednak będzie otworzę książkę i przeczytam.
Ściągałam ile wlezie,a jak się uczyłam to nic z tego nie wiem.
Przewidziałam z 15l temu,że nie będzie mi potrzebna i nie jest i na pewno nigdy nie będzie,bo jej nie cierpię do dnia dzisiejszego.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez dawidowskasia

W Stanach za ściąganie sie wylatuje....

no, stany to nie polska. cale szczescie. bo mozna by sie zaplakac nad poziomem ich edukacji

[viki1988]

Napisane przez emi_lka

Po prostu: nie da się przewidzieć wszystkich życiowych kwestii, zdarzeń i potrzeb - zawodowych i innych.
Stąd moje stwierdzenie, że nie da się przewidzieć, co nam się kiedyś przyda, a co nie.

Nooo bo jak Cię pani w mięsnym o całki spyta to co? będzie Ci głupio ?

To tak z innej beczki w temacie politechnik... A od siebie mogę powiedzieć że nie wiem po co kazali nam sie uczyć np.7 definicji prawa administracyjnego obecnie nie pamiętam ŻADNEJ

[Osiak]

Napisane przez dawidowskasia

[A ja nie wierzę w to co czytam. Jak ostatnio pisałam,że poziom studentów drastycznie sie obniża to pytano skąd to wiem

A teksty typu życie jest niesprawiedliwe - mhm gdyby każdy tak myślał to by nie było chocby Lecha Wałęsy.
Pamiętam, kiedyś miałam lektorkę z języka, która go ledwo umiała. (była doktorantka kierowniczki katedry, notabene mojego promotora).
Zrobiliśmy wrzawę. Zostałyśmy wyrzucone z seminarium. Połowa osób sie przestraszyła i powtarzała "z nauczycielem nie wygrasz"

I tak napisałam pismo do dziekana - jakoś grupę namówiłam.
Mało tego dziekan też trzymał stronę kierowniczki i nawet wizytacja jej zwolenników była.
Po prostu zadzwoniłam do dziekana i powiedziałam,że sobie na to nie pozwolę bo uczelnia jest dla nas a nie my dla uczelni. Uprzedziłam,że mam zamiar dzwonić do ministerstwa w tej sprawie i prosić o sprawdzenie jej znajomości języka bo nie ufam naszej katedrze. Wspomniałam,że będę nawet szukac pomocy w mediach
Odwołano ją po tygodniu. Sorry, to nie komuna. Wtedy było sie bohaterem, teraz chowanie uszu po sobie to zwykłe fajerstwo. I życie jest na tyle niesprawiedliwe na ile sobie pozwolimy

---------- Dopisano o 17:38 ---------- Poprzedni post napisano o 17:33 ----------


W Stanach za ściąganie sie wylatuje....

To jest jedna z bardzo, bardzo nielicznych wypowiedzi z którymi się zgadzam. Przeraża mnie to co tu czytam, co się dziwić nie tylko upadkowi szkolnictwa wyższego, ale i postrzegania Polaków jako cwaniaczków, skoro za normę przyjmuje się zżynanie, krętactwa i przyklaskiwanie tego typu podobnym działaniom.

Nie martw się autorko, oliwa sprawiedliwa, w dalszej perspektywie wyjdziesz na swoim postępowaniu teraz, na pewno lepiej.

[platekrozy]

Napisane przez skazana_na_bluesa

no, stany to nie polska. cale szczescie. bo mozna by sie zaplakac nad poziomem ich edukacji

[viki1988]

Napisane przez skazana_na_bluesa

no, stany to nie polska. cale szczescie. bo mozna by sie zaplakac nad poziomem ich edukacji

Bo ja wiem, chyba z uczelniami wyższymi u nich nie jest tak źle

[wika82]

Napisane przez Soso

Wiesz co.. rozumiałabym jeszcze Twoje żale, gdybyś nie ściągała z powodu zasad moralnych itp. Ale Ty wyraźnie napisałaś, ze nie ściągasz bo nie umiesz/stresujesz się/rzucasz sie w oczy. Mam Ci wspołczuć?

Soso, wyjęłaś mi to z ust, w ogóle cały post.

[lady17]

Nie Ty pierwsza, nie ostatnia i nie jedyna. Życie nie jest sprawiedliwe. A zamiast tracić czas i nerwy na innych zajmij się sobą. Bo prędzej, czy później wyjdzie "w praniu" ile potrafią.

[normalnyFacet]

zaraz zaraz... zobaczmy na tytuł wątku i na nim się skupmy.

"czuję się niesprawiedliwie traktowana"

Rozumiałbym jakbyś autorko była naprawdę źle potraktowana np.

-oddanie kartki bo popatrzyłaś się chwilowo w bok (tak naprawdę na zegar by sprawdzić godzinę) - ogólnie przyłapanie za domniemane ściąganie,

-jakiś przejaw braku szacunku DLA TWOJEJ osoby, jakaś dyskryminacja itp.

-nie rozczytanie Twojego pisma (które tak naprawdę da radę odczytać ale doktorek może mieć inne zdanie = wkurzenie),

-dostałabyś trudniejsze pytanie niż np. inna grupa.

-uczyłabyś się niby na test (bo co roku niby dawał/dawała) a tu pytania otwarte.. (wiadomo można się wkurzyć ale to raczej cały rok wnerwa ma)

-jakbyś sama ściągała i osoba obok miałaby to samo co Ty napisane i dostała 5 a Ty 3.


parę przykładów można jeszcze znaleźć a Ty poruszasz cały temat szkolnictwa wyższego dziewczyno...To że dostałaś 2 bo się nie nauczyłaś a ktoś ściągał i dostał durne 3 to ja tu NIE WIDZĘ jakiegoś specjalnego złego TRAKTOWANIA Ciebie...

co mają ściągający do Ciebie? NIC...
Oni wystawiają Ci ocenę? NIE bo prowadzący..

Twoja ocena nie jest uzależniona od tego czy kolega kowalski ściągał czy nowakowa nie ściągała

[dawidowskasia]

Napisane przez skazana_na_bluesa

no, stany to nie polska. cale szczescie. bo mozna by sie zaplakac nad poziomem ich edukacji

To ściema,ze tam się uczą gotowania Niestety, poziom jest dużo wyższy niż u nas, chyba,ze na jakiejś pipidówie.
Za to na prywatnych jest nie do porównania z Polską . : Harvard, Princeton, Yale

---------- Dopisano o 18:50 ---------- Poprzedni post napisano o 18:47 ----------

Napisane przez normalnyFacet

Twoja ocena nie jest uzależniona od tego czy kolega kowalski ściągał czy nowakowa nie ściągała

jest, bo ona wychodzi na kretynkę, podczas gdy inni maja niezłe oceny. Kurcze, mi też sie zdarzyło ściągnąć, ale bądźmy obiektywni , to jest haniebne

[normalnyFacet]

Napisane przez dawidowskasia

[/COLOR]
jest, bo ona wychodzi na kretynkę, podczas gdy inni maja niezłe oceny. Kurcze, mi też sie zdarzyło ściągnąć, ale bądźmy obiektywni , to jest haniebne

Nie jest Aśku bo zawsze można powiedzieć, że mogła DOBRZE i solidnie się nauczyć a skoro się uczyła to na tą durną 3 mogła wyciągnąć.

[201604181004]

W danym momencie nie wiesz, co kiedyś Ci się przyda.

Dokładnie przecież wszędzie tak jest, gimnazjum liceum czy studia - jest materiał do zrealizowania, nie ważne czy nauczyciel uzna go za bezsensowny, zrobić go musi.
Tak ze uwierz mi inteligencja polega na oddzieleniu rzeczy tzw przydatnych w życiu, tzw niezbędnych oraz tych które są totalnie zakuć zdać zapomnieć albo ściągnąć Myślisz że pamiętam wzór na wysokość w ostrosłupie czy coś w ten deseń? Zakułam zdałam zapomniałam, wyszłoby na to samo jakbym ściągała.

Po prostu: nie da się przewidzieć wszystkich życiowych kwestii, zdarzeń i potrzeb - zawodowych i innych.

Tjaaa dlatego warto kuć na pamięć wszystko co ci w ręce wpadnie

Sorry, to nie komuna. Wtedy było sie bohaterem, teraz chowanie uszu po sobie to zwykłe fajerstwo. I życie jest na tyle niesprawiedliwe na ile sobie pozwolimy

A mi z kolei donosicielstwo się tylko z komuną kojarzy

A od siebie mogę powiedzieć że nie wiem po co kazali nam sie uczyć np.7 definicji prawa administracyjnego obecnie nie pamiętam ŻADNEJ

Ja się zastanawiam co robi moja jedna wykładowca na swoich zajęciach, jeden wykład poświęciła w całości komunikowaniu się koczkodanów.
W gwoli ścisłości ma to niewiele wspólnego z przedmiotem oraz rodzajem studiów. Ale co zrobić. Trzeba przyswoić wiedzę

Przeraża mnie to co tu czytam, co się dziwić nie tylko upadkowi szkolnictwa wyższego, ale i postrzegania Polaków jako cwaniaczków

Ale tu nie chodzi o to że wszyscy ściągają, bo co prawda to prawda, jednak po coś na tych studiach jestem i tym bardziej jeśli przedmiot ma w nazwie słowo "praktyczna/praktyczny" znaczy że o ściąganiu nie ma mowy Chodzi o nieinteresowanie się sprawami innych. Naprawdę, bo to jest właśnie nadgorliwość. Autorka wątku wspominała o TRZECIM TERMINIE więc to nie jest orzeł wśród maluczkich tylko po prostu powinęła jej się noga trzy razy i zwala winę na cały świat

[Candy_lips]

Ja też nie pamiętam wielu rzeczy, których kiedyś się uczyłam, ba czasem nie pamiętam tego co się rok temu uczyłam, zwłaszcza, gdy było szczególnie trudne i niefajne do nauki , jednak wiadomo, że nigdy nie wiadomo, co nam się przyda.
Ja miło wspominam etykę np, nie tak trudno było, sympatyczny profesor, dostałam czwóreczkę i byłam bardzo zadowolona .
Gorzej z filozofią, facet niby fajnie tłumaczył, lecz dla mnie to była czarna magia i niewiele zrozumiałam .
Jak były te teksty do czytania, to ledwo czytałam i potem miałam czarną dziurę i pytanie "ale o co kaman" .
No, ale z tego też jakoś się udało na 4 chyba, ale facet powiedział, że mimo wszystko jak mu odpowiadałam, to nieźle zamotałam :P. No cóż, filozofia nie jest dla każdego, niewielu ją rozumie .

[mercer]

Napisane przez Senses Woman

A ja sobie głowę dam obciąć że jakby zdała to by nie robiła takich akcji. Jest zazdrosna i zawistna, kurczę strażnik teksasu się znalazł..

Zgadzam się z tym a to dlatego, że ten kawałek b rzucił mi się w oczy:

Napisane przez coral reef

Ja się boję ściągać. Zwyczajnie jestem osobą, która dość rzuca się w oczy, nie wiem czemu i kiedy mam wyjąć ściąge przeżywam straszny stres, także nie robię tego. Tylko zawsze potem żałuję... zwłaszcza, kiedy nie zaliczę egzaminu.

Więc nie wydaje mi się, że tu chodzi o zasady moralne Autorki, a jedynie o zwykłą zazdrość, bo jej się nie udało zdać.

[201604181004]

Ja też nie pamiętam wielu rzeczy, których kiedyś się uczyłam, ba czasem nie pamiętam tego co się rok temu uczyłam, zwłaszcza, gdy było szczególnie trudne i niefajne do nauki , jednak wiadomo, że nigdy nie wiadomo, co nam się przyda.

\
No właśnie. Nie pamiętasz ni w ząb. Nie potrzeba ci tego. A jak będzie potrzeba to tak czy siak będziesz się tego musiała uczyć od nowa

[whitechocolateraspberry]

Napisane przez Osiak

To jest jedna z bardzo, bardzo nielicznych wypowiedzi z którymi się zgadzam. Przeraża mnie to co tu czytam, co się dziwić nie tylko upadkowi szkolnictwa wyższego, ale i postrzegania Polaków jako cwaniaczków, skoro za normę przyjmuje się zżynanie, krętactwa i przyklaskiwanie tego typu podobnym działaniom.

Nie martw się autorko, oliwa sprawiedliwa, w dalszej perspektywie wyjdziesz na swoim postępowaniu teraz, na pewno lepiej.

W 100% się zgadzam, jestem zażenowana wypowiedziami użytkowników tego forum. A autorka jest wbrew pozorom niesprawiedliwie traktowana, bo jak to napisała Asia, wychodzi na idiotkę i na jedyną nierozumiejącą tematów czy w ogóle przedmiotu.
W innych krajach ściąganie traktowane jest jako przestępstwo. I tak powinno być traktowane. U mnie na studiach, jeśli przedmiot jest mało ważny profesor z góry pozwala wszystkim korzystać z notatek. Też znam kilka osób, które na WAŻNYCH przedmiotach ściagają i jest to zjawisko powszechne, niestety tolerowane przez wiekszość społeczeństwa, wiadomo, skoro sami użytkownicy wypowiadający się ściągają, to nie zrozumieją w czym tkwi rzecz a będą bronić tych ściągających.

Przy obecnym poziomie społeczeństwa, nie ma sensu pisać pism do dziekana (choć nie uważam tego za głupie), czy kogokolwiek innego, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że potraktują osobę piszącą jak użytkownicy na tym forum traktują coral reef. Zwyczajnie nie zrozumieją w czym rzecz tylko uznają, że jakaś zazdrosna studentka próbuje się mścić. Takie niestety jest życie, czasem musimy godzić się na niesprawiedliwość.

Jeszcze chciałabym dodać od siebie pewną rzecz. Niezaliczenie egzaminu zawsze jest winą osoby, która nie zalicza. ALE liczba osób niezaliczających bardzo zmienia postać rzeczy. Jeśli 80/100 osób nie zalicza, profesor myśli sobie 'ech, chyba ułożyłem za trudny egzamin' albo 'hmm, może niewystarczająco dobrze prowadzę zajęcia' albo po prostu 'może ten przedmiot naprawdę jest trudny i mało kto go rozumie', jeśli nie zalicza 1 osoba na 100 wykładowca myśli sobie 'co za debil mógł tego nie zaliczyć, skoro wszyscy zaliczyli musiało być bardzo proste'. Widzicie różnicę? Z tej perspektywy autorka jest postawiona w pewnego rodzaju niesprawiedliwej sytuacji. Zostaje wyróżniona spośród grupy osób jako jedyna, która nie rozumie, no a przecież sporo osób przedmiotu nie rozumiało, a nie tylko ona jedna.

[Sugarbomb]

Z tych 112 osób które zdały chyba nie wszyscy ściągali? Miałaś dwa podejścia przed koniecznością powtórzenia przedmiotu?

[normalnyFacet]

Napisane przez whitechocolateraspberry

W 100% się zgadzam, jestem zażenowana wypowiedziami użytkowników tego forum. A autorka jest wbrew pozorom niesprawiedliwie traktowana, bo jak to napisała Asia, wychodzi na idiotkę i na jedyną nierozumiejącą tematów czy w ogóle przedmiotu.
W innych krajach ściąganie traktowane jest jako przestępstwo. I tak powinno być traktowane. U mnie na studiach, jeśli przedmiot jest mało ważny profesor z góry pozwala wszystkim korzystać z notatek. Też znam kilka osób, które na WAŻNYCH przedmiotach ściagają i jest to zjawisko powszechne, niestety tolerowane przez wiekszość społeczeństwa, wiadomo, skoro sami użytkownicy wypowiadający się ściągają, to nie zrozumieją w czym tkwi rzecz a będą bronić tych ściągających.

Przy obecnym poziomie społeczeństwa, nie ma sensu pisać pism do dziekana (choć nie uważam tego za głupie), czy kogokolwiek innego, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że potraktują osobę piszącą jak użytkownicy na tym forum traktują coral reef. Zwyczajnie nie zrozumieją w czym rzecz tylko uznają, że jakaś zazdrosna studentka próbuje się mścić. Takie niestety jest życie, czasem musimy godzić się na niesprawiedliwość.

Jeszcze chciałabym dodać od siebie pewną rzecz. Niezaliczenie egzaminu zawsze jest winą osoby, która nie zalicza. ALE liczba osób niezaliczających bardzo zmienia postać rzeczy. Jeśli 80/100 osób nie zalicza, profesor myśli sobie 'ech, chyba ułożyłem za trudny egzamin' albo 'hmm, może niewystarczająco dobrze prowadzę zajęcia' albo po prostu 'może ten przedmiot naprawdę jest trudny i mało kto go rozumie', jeśli nie zalicza 1 osoba na 100 wykładowca myśli sobie 'co za debil mógł tego nie zaliczyć, skoro wszyscy zaliczyli musiało być bardzo proste'. Widzicie różnicę? Z tej perspektywy autorka jest postawiona w pewnego rodzaju niesprawiedliwej sytuacji. Zostaje wyróżniona spośród grupy osób jako jedyna, która nie rozumie, no a przecież sporo osób przedmiotu nie rozumiało, a nie tylko ona jedna.

Ale nadal nie rozumiem co mają ściągający do autorki ;/

Skoro ocena leży TYLKO w jej rękach a nie innych..;/
jakby faktycznie przykładała się to takich sytuacji nie byłoby.
i nadal nie widzę złego traktowania autorki bo w końcu to, że kowalski dostał 3 za ściąganie wcale nie szkodzi autorce ani pośrednio ani bezpośrednio. Przykłady złego traktowania podałem wyżej. Co innego jakby autorka FAKTYCZNIE dobrze się przygotowała NA BANK to wtedy i ja bym się wkurzył, ale w takim wypadku kiedy sama to przyznaje, że się nie douczyła? no sorry...

[dawidowskasia]

Napisane przez whitechocolateraspberry

W 100% się zgadzam, jestem zażenowana wypowiedziami użytkowników tego forum. A autorka jest wbrew pozorom niesprawiedliwie traktowana, bo jak to napisała Asia, wychodzi na idiotkę i na jedyną nierozumiejącą tematów czy w ogóle przedmiotu.
W innych krajach ściąganie traktowane jest jako przestępstwo. I tak powinno być traktowane. U mnie na studiach, jeśli przedmiot jest mało ważny profesor z góry pozwala wszystkim korzystać z notatek. Też znam kilka osób, które na WAŻNYCH przedmiotach ściagają i jest to zjawisko powszechne, niestety tolerowane przez wiekszość społeczeństwa, wiadomo, skoro sami użytkownicy wypowiadający się ściągają, to nie zrozumieją w czym tkwi rzecz a będą bronić tych ściągających.

Przy obecnym poziomie społeczeństwa, nie ma sensu pisać pism do dziekana (choć nie uważam tego za głupie), czy kogokolwiek innego, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że potraktują osobę piszącą jak użytkownicy na tym forum traktują coral reef. Zwyczajnie nie zrozumieją w czym rzecz tylko uznają, że jakaś zazdrosna studentka próbuje się mścić. Takie niestety jest życie, czasem musimy godzić się na niesprawiedliwość.

Jeszcze chciałabym dodać od siebie pewną rzecz. Niezaliczenie egzaminu zawsze jest winą osoby, która nie zalicza. ALE liczba osób niezaliczających bardzo zmienia postać rzeczy. Jeśli 80/100 osób nie zalicza, profesor myśli sobie 'ech, chyba ułożyłem za trudny egzamin' albo 'hmm, może niewystarczająco dobrze prowadzę zajęcia' albo po prostu 'może ten przedmiot naprawdę jest trudny i mało kto go rozumie', jeśli nie zalicza 1 osoba na 100 wykładowca myśli sobie 'co za debil mógł tego nie zaliczyć, skoro wszyscy zaliczyli musiało być bardzo proste'. Widzicie różnicę? Z tej perspektywy autorka jest postawiona w pewnego rodzaju niesprawiedliwej sytuacji. Zostaje wyróżniona spośród grupy osób jako jedyna, która nie rozumie, no a przecież sporo osób przedmiotu nie rozumiało, a nie tylko ona jedna.

ja nie mówie o donoszeniu. Trzeba jedynie przyznać,ze to jest nieuczciwe.
Powszechne - tak. Normalne - nie.

---------- Dopisano o 19:54 ---------- Poprzedni post napisano o 19:52 ----------

Napisane przez normalnyFacet

Ale nadal nie rozumiem co mają ściągający do autorki ;/

Skoro ocena leży TYLKO w jej rękach a nie innych..;/
jakby faktycznie przykładała się to takich sytuacji nie byłoby.
i nadal nie widzę złego traktowania autorki bo w końcu to, że kowalski dostał 3 za ściąganie wcale nie szkodzi autorce ani pośrednio ani bezpośrednio. Przykłady złego traktowania podałem wyżej. Co innego jakby autorka FAKTYCZNIE dobrze się przygotowała NA BANK to wtedy i ja bym się wkurzył, ale w takim wypadku kiedy sama to przyznaje, że się nie douczyła? no sorry...

To co White napisała,skoro tylko jedna osoba nie zdała tzn,że jest tępa. Jesli nie zdało 100 osób tzn,że materiał jest zbyt ciężki i nie da się go ot tak ogarnąć

[normalnyFacet]

Są ludzie Asiu co potrafią przyznać się bez użalania się, że nie uczyli się zbytnio. A autorka właśnie się użala wytykając swoje braki tym, że ktoś sobie ściągał. Zwracanie uwagi na innych nie sprawi, że będzie mądrzejsza czy lepsza. Skoro sumienie nie pozwala jej ściągać to niech się bardziej uczy PROSTE, a jak głupio zazdrości (bo inaczej tego nazwać nie można) komuś kto ściągnął i zaliczył to może warto rozważyć samemu ściągać skoro TAK JEJ CIĘŻKO.. nosz kurcze To, że 1 osoba nie zaliczyła (nawet jakby nikt nie ściągał) nie oznacza, że jest tępa... profesorowie tak nie myślą raczej. Są wyrozumiali, prędzej jeśli mają udupić określoną liczbę osób to mają presję ze strony uczelni albo mają taki sukowaty charakterek (wymagający)

Ostatni raz powtórzę:
1. Ocena zależy od NIEJ samej,
2. Ocenia prowadzący a nie ściągacze,
3. Niech nie patrzy na innych tylko skupi się na sobie i swojej NAUCE,
4. Niech przestanie się użalać, bo ściąganie to powszechne zjawisko,
5. Życie potem zweryfikuje dokonania ściągających,
6. Świata nie zbawi
7. Ktoś sobie ściągnął JEGO sprawa

Tyle ode mnie w tym temacie

[mm444]

Treść usunięta

[whitechocolateraspberry]

Napisane przez normalnyFacet

Ale nadal nie rozumiem co mają ściągający do autorki ;/

Skoro ocena leży TYLKO w jej rękach a nie innych..;/
jakby faktycznie przykładała się to takich sytuacji nie byłoby.
i nadal nie widzę złego traktowania autorki bo w końcu to, że kowalski dostał 3 za ściąganie wcale nie szkodzi autorce ani pośrednio ani bezpośrednio. Przykłady złego traktowania podałem wyżej. Co innego jakby autorka FAKTYCZNIE dobrze się przygotowała NA BANK to wtedy i ja bym się wkurzył, ale w takim wypadku kiedy sama to przyznaje, że się nie douczyła? no sorry...

Moim zdaniem, szkodzi. Przykład opisałam powyżej. Może nie bezpośrednio szkodzi, ale w tym przypadku postawiona jest w sytuacji, gdzie jako jedyna czy tam jedna z bardzo nielicznych nie zaliczyła, czyli jedna z niewielu nie rozumie przedmiotu. Myślisz, że wykładowcy, którzy oczywiście wiedzą o tym, że jako jedyna nie zaliczyła, nie będą patrzeć na nią jak na właśnie takiego 'debila' który jako jedyny nie był w stanie ogarnąć materiału, bo reszta była w stanie?

Poza sytuacją, w jakiej postawiona jest osoba, która jako jedna z nielicznych nie ściąga, dziwią mnie wypowiedzi w stylu, że 'to nie jej sprawa' itp. Mamy tu do czynienia z powszechnym oszustwem. To jest sprawa nie tylko jej, ale wszystkich tak naprawdę. Zgadzam się również z przykładami 'ściągającego lekarza' i takimi innymi.

Teoretycznie, seryjny gwałciciel to też 'nie nasza sprawa' bo nam osobiście JESZCZE żadnej krzywdy nie wyrządził. To nie znaczy, że nie możemy sie o nim źle wypowiadać i kwestionować jego moralności, bo to nie nasza moralność, a skoro jemu to odpowiada to nikt się nie powinien wtrącać. Nam już w liceum nauczyciele uświadamiali właśnie przykłady 'ściągających lekarzy' i przypadek, gdy nagle okazuje się, że trafiasz do kogoś takiego na stół operacyjny... każdy taki przykład chyba zna.

Kiedyś słyszałam od pewnej osoby, że w Danii czy Szwecji profesor wychodzi podczas kolokwium z sali i NIKT nie ściąga, bo osoby, które ściagają i tak są 'wydawane' przez kolegów i koleżanki, tam wszyscy wiedzą, że jest to niemoralne i od dziecka są im wpajane pewne zasady i powody dla których ściaganie jest czymś złym. U nas tego nie ma, ale nie powinniście bulwersować się na osoby, które rozumieją w czym rzecz. Na pewno świata nikt nie zbawi, życie jest niesprawiedliwe ale tak jak mądrze napisała Asia 'życie jest na tyle niesprawiedliwe na ile pozwolimy'. Przynajmniej do pewnego stopnia tak jest. Nie musimy sprawiać, żeby było jeszcze bardziej niesprawiedliwe ani godzić się na każdą niesprawiedliwość, która nas spotyka.
Aczkolwiek uważam, że w tym konkretnym przypadku, przy sposobie myślenia naszego społeczeństwa niewiele da się zrobić, a donos nic nie da, może zostać potraktowany jako próba naskoczenia na profesora, albo bulwers spowodowany niezaliczeniem przedmiotu (aczkolwiek nawet to nie zmienia postaci rzeczy - studenci oszukują, a pobudki osoby, która donosi są w tym momencie mniej ważne).

---------- Dopisano o 20:14 ---------- Poprzedni post napisano o 20:08 ----------

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Szczerze - nie dziwię się, że nic nie zrobi. Pokazaliście jej bardzo wyraźnie (jak i np. mnie również utwierdziliście w przkonaniu ), że osoba, która doniesie zostanie odebrana jako zazdrosna, zawistna, niedouczona, wtrącająca się w sprawy innych ludzi... ale zgadzam sie z tym, że tak prawdopodobnie zostałaby potraktowana. Żeby coś z tym zrobić trzeba by było odwrócić sposób myślenia niektórych ludzi

[normalnyFacet]

whitechocolateraspberry.

sorki ale nawet jakby nikt nie ściągał i tylko ona nie zdała to taka sama gadka byłaby. Może nie to, że ściągają ale domniemane myślenie, że jest nie douczona byłoby jak najbardziej słuszne.

I w tej sytuacji nie zdała i w tej też nie zdałaby. Jej to korzyści nie przyniesie tak jak i reszcie.

Czas wziąć się do nauki i nie patrzeć na innych

[emi_lka]

Napisane przez viki1988

Nooo bo jak Cię pani w mięsnym o całki spyta to co? będzie Ci głupio ?

To tak z innej beczki w temacie politechnik... A od siebie mogę powiedzieć że nie wiem po co kazali nam sie uczyć np.7 definicji prawa administracyjnego obecnie nie pamiętam ŻADNEJ

Chodzi chyba o wiedzę, że definicji jest wiele i zależą od różnych kryteriów, o świadomość względności i nieczarnobiałości różnych kwestii.
O to, że pojęcia ewoluują wraz ze zmieniającymi się czynnikami zewnętrznymi. Że obranie jakiegoś jednego modelu postrzegania zjawisk może być niewystarczające etc... korzyści może być wiele z 7 definicji, bo celem raczej nie jest zapamiętanie ich na całe życie?

Ja na przykład autentycznie nie rozumiem takiego pytania - "po co?", jak Ty zadałaś.

Po 5 latach braku styczności ze statystyką <ktoś powiedziałby, że zupełnie niepotrzebną na studiach humanistycznych> nagle okazuje się, że będę częściowo w pracy zajmować się statystyczną analizą danych... nie przewidywałam tego... z zakresu moich wyjściowych obowiązków absolutnie nie można było się spodziewać, że po kilku latach będę musiała coś takiego robić.

Więc nie trafia do mnie, że są osoby tak pewne, że stuprocentowo coś im się kiedyś nie przyda

Oczywiście, że można zawsze zajrzeć do książki, internetu, żeby dostać pakiet informacji na jakiś temat.
Ale najpierw trzeba mieć świadomość, czego szukać, gdzie szukać i mieć podstawy do krytycznej refleksji nad treściami, które dostajemy.
A to jest możliwe dzięki znajomości wielości ujęć różnych tematów, wielości źródeł etc.


Całkowicie zgadzam się ze stwierdzeniem, że ściąganie powinno być traktowane jak przestępstwo i karane.

[jagodowa90]

Czas wziąć się do nauki i nie patrzeć na innych

Otóż to.

Poza tym nie rozumiem jak to niby ściąganie innych robi z autorki "niedouczoną kretynkę". Bo oni zdają a ona nie? Trzeba było się nauczyć. Tak, bo uczyć się a NAUCZYĆ się to dwie różne sprawy. A skoro się zalicza po raz któryś (3 o ile dobrze pamiętam) to coś jest nie halo z tą wiedzą.

Szczególnie złego traktowania też tu nie widzę.

Zdarzało się, że ja ucząc się dostałam niższą ocenę niż ten kto ściągał. Do przyjemności to nie należy, ale co z tego. Ocena to nie wszytko, życie naszą wiedzę zweryfikuje.

że osoba, która doniesie zostanie odebrana jako zazdrosna, zawistna, niedouczona, wtrącająca się w sprawy innych ludzi...

Nie zawsze zostanie tak odebrana. Samej zdarzyło się nie raz pokrzyżować znajomym z grupy plany przekładania prezentacji, bo zwyczajnie uważałam, że skoro ja mogłam siedzieć dwa wieczory, żeby coś przygotować, to dlaczego mam zgadzać się na nagminne przekładanie terminu komuś, kto wolał te dwa wieczory spędzić na baletach i udać debila, który nie wiedział, że to na dzisiaj.
I jakoś nie zostałam odebrana jako zazdrosna, czy zawistna, a wrecz odwrotnie - sami przyznali mi rację.
Trzeba tylko umieć otworzyć buzię i umieć z ludźmi rozmawiać.


Co nie zmienia faktu, że nie wiem co takiego strasznego autorce się na tych egzaminach dzieje. Gdyby umiała to by zdała, a chociaż - pisała - bo z postów wynika, że połowę czasu zajmuję rozglądanie się po sali.

[anjuta]

Na studiach (przynajmniej moich) były przedmioty ciekawe, przydatne i zupełnie niepotrzebne. Na tych oststnich ściągałam zawsze, ba szkoda czasu na naukę badziewia, z ciekawymi nie było problemu bo uczestnicząc w wykłądach i ćwiczeniach wystarczyło raz przeczytać, bo wiekszość pamiętało się z zajęć, a przydatnych trzeba było się nauczyć.
jak uczysz się dla siebie, to nie powinno Cię obchodzić co robią inni i po co poszli na te studia