Niezdany przedmiot, trudnosci:(

[mm444]

Treść usunięta

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

U mnie jest tak samo. Matma ma 9 punktów ECTS, wiec normalnie idzie się na drugi semestr. Potem zaległą matmę zdaję się w trzecim semestrze. Do tego płaci kupe kasy, bo matmy jest 6 h w tygodniu, a za godzine jest jakos 6-8 zł(nie wiem dokladnie )
No i wlasciwie caly drugi semestr trzeba zaliczyc na czysto, aby nie przekroczyć 12 punktów, także naprawdę trzeba zakuwać i sie pilnować.

[Feaa]

Napisane przez Narrhien

No przepraszam, nie oburzaj się, bo skąd my niby mamy wiedzieć, jak jest na twojej uczelni? Jako że nic o tym nie pisałaś, to zakładałam, że jest u ciebie jak na większości znanych mi uczelni - jeden egzamin, jedna poprawka, ew. druga poprawka (wynikająca z dobrej woli prowadzącego, który nagina zasady i "dopytuje") ew. komis (jeśli student uzyska zgodę), a jeśli nie to po prostu warunek.

Przecież nie czytam ci w myślach i nie wiem, że u ciebie na uczelni są inne zasady.

Jako ze ten system jest mi kompletnie nieznany (utopijny ) i nie wiem, co mogłabym doradzić, odniosę się już tylko do jednej kwestii:
Mogła jej wypaść jakaś konferencja. Choćby. Albo cokolwiek innego - tego nie wiem, rozważam jedynie inne opcje.

Ja wiem, że u mnie na uczelni pod tym względem wydaje się "bajka", niestety jednak... zawsze są trudności. O ile za powtarzane ćwiczenia się płaci, i choćby się umiało to nie wiadomo czemu traktują studentów powtarzających przedmiot za idiotów i nadal ich oblewają - pomimo, że się jednak uczą i wiedzę mają. To nie jest odosobniony przypadek i już wymysł, bo jeśli powtarza przedmiot jakieś 100 osób a zdaje go 5... ledwo, ledwo, pomimo, że to jest ich jedyna zaległość a z innych mają 5? No sory, ale to już po prostu pech albo złośliwość prowadzącego ( w tym przypadku to drugie).
A z tą "konferencją" - no proszę Cię - cały semestr będzie trwała ta konferencja? Nie ustaliliśmy z dnią konkretnego dnia, to było tylko ustalenie, że " ten i ten miesiąc" można to przecież z nami też omówić, żeby przełożyć na miesiac wcześniej czy później, cokolwiek. Ale nie kurde o cały semestr i praktycznie pozbawiając wszystkich tego jednego dodatkowego terminu. Zwłaszcza, że jesteśmy na ostatnim semestrze i chcąc się bronić w czerwcu - musielibyśmy go zdać wcześniej (czyli właśnie w czasie semestru) a jak Pani nam nie okaże łaski i jednak nie zrobi w tym terminie to wszyscy jesteśmy w czarnej dupie i na studia mgr poczekamy sobie za rok.

[QUOTE=PaulinciaKWC;323212 54]Na twoim miejscu pewnie też bym się zdenerwowała, tyle ze nie uprzedziłas o zasadach panujących u ciebie na uczelni. U mnie jest 1 termin, poprawka i koniec, nie ma co nawet marzyć o 3. terminie. Co nie oznacza ze wszyscy egzamin zdają, po prostu dostają warunek i nie ma z czym dyskutowac, a często jest to prawie polowa roku. Więc moze docen twoj system. Bo o tylu terminach jeszcze nigdy nie słyszałam. I docen niepłatne egzaminy bo to tez niestety dla mnie abstrakcja. A szkoda, bo uwazam ze to zdzierstwo, ale co ja mogę[COLOR="Silver"][/QOUTE/
Nie wiem dlaczego uważasz, że nie doceniam. Każda uczelnia ma inne zasady, różne kierunki, różne inne. Są rzeczy, które można docenić, a są takie na które można ponarzekać.
Dla mnie za to abstrakcją jest zdanie wszystkiego w terminie "0" i mieć ferie chociaż sesja się na dobre nie zaczęła, nie wspominając o 5 w indeksie - bo to na mojej uczelni nie istnieje. Są przedmioty, któe nie mają znaczenia, zapychacze czasu, a zdawane są po 2 latach ciągłych poprawek, wieczne dopasowywanie sie do terminów wykładowców, bo nagle prowadzący sobie wymyślił termin i jak się pojawisz to fajnie, jak nie, to masz Ty problem., pomimo że termin w sesji był ustalony - ale kij z tym, nikogo to nie obchodzi, możesz nie mieć życia osobistego. Czasem się zdarzało, że w weekendy trzeba było iść na uzcelnię i siedzieć po 10h, czekając jeszcze aż wykładowca się zjawi i o, uwaga, z 300 osób przepyta 20. (tak, tak, studia dzienne, na państwowej uczelni). I tak w czasie sesji i ferii.

[anannke]

Feaa zdradzisz jaka to uczelnia gdzie są takie zasady? Pytam z ciekawości bo nigdy takich zasad nie spotkałam...

[FioletowyAnanas]

Zdałam!!! Musiałam się z wami tym podzielić :P Zastanawiam się teraz jaki prezent sobie sprawić ) kolczyk w nosku czy kosmetyczka? a może jedno i drugie ) Jestem mega szczęśliwa :P

[nelciak]

tez wszystko zdalam! na razie kupilam sobie ksiazke, ale na tym sie nie skonczy.

[Ondiine]

Jeszcze się nie zdarzyło, ale ja pierwszy semestr zmęczyłam dopiero. Jeszcze pięć sesji przede mną do licencjatu...

[Athelas]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;32351482]U mnie jest tak samo. Matma ma 9 punktów ECTS, wiec normalnie idzie się na drugi semestr. Potem zaległą matmę zdaję się w trzecim semestrze. Do tego płaci kupe kasy, bo matmy jest 6 h w tygodniu, a za godzine jest jakos 6-8 zł(nie wiem dokladnie )
No i wlasciwie caly drugi semestr trzeba zaliczyc na czysto, aby nie przekroczyć 12 punktów, także naprawdę trzeba zakuwać i sie pilnować.[/QUOTE]
Doli, u mnie też jest 6h mat (cw + wyklady) tygodniowo a ECTS = w sumie 7 i....mam pytanie. Ogólnie warunku nie mogę wziąć w I semestrze, także będziemy coś innego myśleć. 1 pkt. ECTS u nas to jest 100 zł podobno i to już byłby ostateczny koszt warunku? Tzn. co mają do tego godziny tygodniowo? Jak się jeszcze dolicza kasę z tego?
U mnie to by było 7*100 +....?

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez Athelas

Doli, u mnie też jest 6h mat (cw + wyklady) tygodniowo a ECTS = w sumie 7 i....mam pytanie. Ogólnie warunku nie mogę wziąć w I semestrze, także będziemy coś innego myśleć. 1 pkt. ECTS u nas to jest 100 zł podobno i to już byłby ostateczny koszt warunku? Tzn. co mają do tego godziny tygodniowo? Jak się jeszcze dolicza kasę z tego?
U mnie to by było 7*100 +....?

U Ciebie jest po prostu inaczej i wychodzi na to ze te 700 zł to ostateczna cena.
U mnie nie mają znaczenia punkty ECTS w płaceniu, liczą po prostu za kazdą godzinę lekcyjną.

[PaulinciaKWC]

[QUOTE=Feaa;32351788]Ja wiem, że u mnie na uczelni pod tym względem wydaje się "bajka", niestety jednak... zawsze są trudności. O ile za powtarzane ćwiczenia się płaci, i choćby się umiało to nie wiadomo czemu traktują studentów powtarzających przedmiot za idiotów i nadal ich oblewają - pomimo, że się jednak uczą i wiedzę mają. To nie jest odosobniony przypadek i już wymysł, bo jeśli powtarza przedmiot jakieś 100 osób a zdaje go 5... ledwo, ledwo, pomimo, że to jest ich jedyna zaległość a z innych mają 5? No sory, ale to już po prostu pech albo złośliwość prowadzącego ( w tym przypadku to drugie).
A z tą "konferencją" - no proszę Cię - cały semestr będzie trwała ta konferencja? Nie ustaliliśmy z dnią konkretnego dnia, to było tylko ustalenie, że " ten i ten miesiąc" można to przecież z nami też omówić, żeby przełożyć na miesiac wcześniej czy później, cokolwiek. Ale nie kurde o cały semestr i praktycznie pozbawiając wszystkich tego jednego dodatkowego terminu. Zwłaszcza, że jesteśmy na ostatnim semestrze i chcąc się bronić w czerwcu - musielibyśmy go zdać wcześniej (czyli właśnie w czasie semestru) a jak Pani nam nie okaże łaski i jednak nie zrobi w tym terminie to wszyscy jesteśmy w czarnej dupie i na studia mgr poczekamy sobie za rok.

Napisane przez PaulinciaKWC

Na twoim miejscu pewnie też bym się zdenerwowała, tyle ze nie uprzedziłas o zasadach panujących u ciebie na uczelni. U mnie jest 1 termin, poprawka i koniec, nie ma co nawet marzyć o 3. terminie. Co nie oznacza ze wszyscy egzamin zdają, po prostu dostają warunek i nie ma z czym dyskutowac, a często jest to prawie polowa roku. Więc moze docen twoj system. Bo o tylu terminach jeszcze nigdy nie słyszałam. I docen niepłatne egzaminy bo to tez niestety dla mnie abstrakcja. A szkoda, bo uwazam ze to zdzierstwo, ale co ja mogę[COLOR="Silver"][/QOUTE/
Nie wiem dlaczego uważasz, że nie doceniam. Każda uczelnia ma inne zasady, różne kierunki, różne inne. Są rzeczy, które można docenić, a są takie na które można ponarzekać.
Dla mnie za to abstrakcją jest zdanie wszystkiego w terminie "0" i mieć ferie chociaż sesja się na dobre nie zaczęła, nie wspominając o 5 w indeksie - bo to na mojej uczelni nie istnieje. Są przedmioty, któe nie mają znaczenia, zapychacze czasu, a zdawane są po 2 latach ciągłych poprawek, wieczne dopasowywanie sie do terminów wykładowców, bo nagle prowadzący sobie wymyślił termin i jak się pojawisz to fajnie, jak nie, to masz Ty problem., pomimo że termin w sesji był ustalony - ale kij z tym, nikogo to nie obchodzi, możesz nie mieć życia osobistego. Czasem się zdarzało, że w weekendy trzeba było iść na uzcelnię i siedzieć po 10h, czekając jeszcze aż wykładowca się zjawi i o, uwaga, z 300 osób przepyta 20. (tak, tak, studia dzienne, na państwowej uczelni). I tak w czasie sesji i ferii.

Przeciez napisałam, że cię rozumiem bo masz inne zasady na uczelni.
A co do reszty to u mnie jest identycznie. Niewiele osób zalicza, kazdy się modli o 3, geniusze mają 4, kolokwia, egzaminy i tego typu rzeczy u mnie są od piątku wieczór do niedzieli włącznie, i tak.. studiuję dziennie.
Własnie nam ustalili poprawkę przed rozpoczeciem sesji poprawkowej. Doprawdy fantastycznie..

[PaulinciaKWC]

Przyczłapałam się pochwalić poprawilam cwiczenia na 4, egzamin na 5, nastepny na 3.5 (68% łaaa) i jeszcze jeden przede mną, co prawda najtrudniejszy ale jestem w stanie pogodzic sie z porazką bo ciezko mi przychodzi ten przedmiot. Alez jestem szczesliwa