Za ile najmniej jesteś w stanie pracować? ;)

[syklamen]

Napisane przez drabineczka

Znasz stypendium socjalne wynoszące 1500 do ręki? :P bo ja nie.
I moim zdaniem tak, opłaca się.
Bo taka osoba kończy studia, do samego końca chce mieć stypendium przychodzi obrona i...
...i wraca do siebie na wioskę tak naprawdę z niczym poza tytułem ktory zdobywa 90 innych osób na tej uczelni bez doświadczenia zawodowego bez nawet minimalnej inicjatywy.
Ja rozumiem, świat byłby piękny gdyby niepracowanie u studenta oznaczało wolontariaty, kółka naukowe, działalność społeczną itp.

Ale nie, najczęściej pociąga to za sobą smęcenie, narzekanie i ciskanie gromami bo stypendium zmniejszyli o 50 zł (to byłby dramat na pierwszym czy drugim roku gdzie ktoś przyjeżdża do wielkiego miasta i jest sam jak palec bez pieniędzy, no ale teraz, no plis ludzie )


*cały czas wypowiadam się tylko o moich studiach i specyfice mojego zawodu, logiczne jest że co studia to obyczaj co kierunek to innaczej sie sprawa ma. nie ma co porównywać prawa, z lekarskim, politechniką a nie wiem, dziennikarstwem.*

Socjalnego tyle się nie dostanie. Ale naukowego już tak.

Ale tak masz rację i tak wiadomo, że warto zdobywać doświadczenie. Tylko, czy serio opłaca się np. łapać za pracę w sklepie odzieżowym czy w McDonalds'ie, kiedy kończymy np. studia związane z naukami technicznymi? Skoro te prace nie mają nic wspólnego z tym kierunkiem studiów, to co dadzą oprócz tego, że jest z tego jakiś 1000 zł?
A znaleźć coś związanego ze studiami już trudniej, jeśli nadal jest się studentem dziennym.
To mnie zastanawia, czy warto się łapać czegokolwiek?

[201604181004]

Napisane przez syklamen

Socjalnego tyle się nie dostanie. Ale naukowego już tak.

Jesteś niepoprawną optymistką jeśli myślisz że wszystkie te osoby dostają stypendium naukowe.


Nie wiem kiedy kończyłaś studia i czy jeszcze studiujesz, to tylko powiem że na roku 3 osoby dostają naukowe, ponieważ aktualnie bierze się 10% najlepszych studentów ze wszystkich lat plus studiow zaocznych i na podstawie ich średnich wyłania się pule osób która dostaje naukowe.
I zostaje faktycznie elitarna garstka osób i nie, tak się złożyło że żadna z nich tam nie jest, ale nikt im tego nie odmawia. Jak ktoś ma mentalnośc ze całe życie źle i jeszcze że trzeba coś zrobić na studiach, to naprawdę mnie nie dziwi że potem zostaje z niczym i nie wie co ma ze sobą zrobić.

[201607110949]

Napisane przez bzebze

Aż nie wiem co powiedzieć, naprawdę. Przykre jest to co piszesz.

Może dlatego, że brak Ci argumentów? Sama skończyłam kierunek, który pod względem zawodowym okazał się pomyłką. Ponieważ nie chciałam jeść tynku ze ścian, ogarnęłam się w innej branży. No ale jasne, mogłam powiedzieć "nie jestem na tyle ambitna, dajcie mi na rękę 12 zł bo inaczej nie wyżyję godnie!"

[Hultaj]

samy sprzątajmy,kupujmy tylko tam gdzie jest samoobsługa kasowa , tynkujmy malujmy i takie tam

nie przejmuj się, sztuczna inteligencja najpierw zastąpi pracowników produkcyjnych, a potem wszystkich, bez wyjątku, bo człowiek nie ma umiejętności błyskawicznego przetwarzania tak ogromnej liczby danych jak komputery. Także wiesz. :P

[201604181004]

No ja tam niejako się przychylam do SALIXA bo jak patrzę na tych biednych studentów humanistycznych kierunków (takich jak mój) którzy w kółko płaczą ze po co te studia, skoro i tak nie będzie pracy, albo będzie na kasie w biedronce, albo że źle i że niedobrze i że w tym kraju to masakra i że nie podejmę żadnego działania...


...to ja się potem nie dziwię że wszyscy mówią że studia nic nie dają, skoro sporo moich "znajomych" ma siłę przebicia gorszą od żółwia i motywację do działania na poziomie ślimaka. Nie mówię że każdy ma być super hiper latać biegać sprzatać ale mowię, z ręką na sercu na studiach tak naprawdę bardzo mała część osób robiła cokolwiek. Garstka studiowała dwa kierunki, garstka pracowała a garstka udzielała się w wolontariatach i instytucjach pozarządowych. To jest garstka, jakiś malutki odsetek wszystkich ludzi na roku. A to jest niebywałe marnotrawstwo czasu, bo zależnie od specjalizacji, mogłeś spędzać na uczelni 3 dni w tygodniu. Co oczywiście znaczna część osób spoza miasta przeznaczała na powroty do domu... Ja nie wiem, jakby mi było źle na wsi to bym się pazurami zapierała w tym mieście i zahaczała jak najbardziej się da a nie wracała co tydzień na 4 dni do rodziców, no ale to jestem ja i nie każdy musi być taki jak ja.

[dudipopka]

jak mantra powtórze NIE każdy musi/chce studiować

---------- Dopisano o 22:11 ---------- Poprzedni post napisano o 22:09 ----------

Napisane przez Hultaj

nie przejmuj się, sztuczna inteligencja najpierw zastąpi pracowników produkcyjnych, a potem wszystkich, bez wyjątku, bo człowiek nie ma umiejętności błyskawicznego przetwarzania tak ogromnej liczby danych jak komputery. Także wiesz. :P

ale małe sklepy spożywcze przetrwają cooo

[syklamen]

Napisane przez drabineczka

Jesteś niepoprawną optymistką jeśli myślisz że wszystkie te osoby dostają stypendium naukowe.


Nie wiem kiedy kończyłaś studia i czy jeszcze studiujesz, to tylko powiem że na roku 3 osoby dostają naukowe, ponieważ aktualnie bierze się 10% najlepszych studentów ze wszystkich lat plus studiow zaocznych i na podstawie ich średnich wyłania się pule osób która dostaje naukowe.
I zostaje faktycznie elitarna garstka osób i nie, tak się złożyło że żadna z nich tam nie jest, ale nikt im tego nie odmawia. Jak ktoś ma mentalnośc ze całe życie źle i jeszcze że trzeba coś zrobić na studiach, to naprawdę mnie nie dziwi że potem zostaje z niczym i nie wie co ma ze sobą zrobić.

Wiem, jak to działa z tym naukowym z autopsji, spokojnie.

Z tym się absolutnie zgadzam. Znam takie osoby. Praktycznie widać, że robią łaskę, że studiują: bo jak to? zaliczenie? w ten dzień? mi nie pasuje. dostosujcie się do mnie. nie będę specjalnie przyjeżdzać. Wykład? A kto na to chodzi. Tylko idiota.' itd.
To pewnie jeśli chodzi o pracę to będzie podobną postawę prezentował.

[201604181004]

Napisane przez dudipopka

jak mantra powtórze NIE każdy musi/chce studiować

I dokładnie to jest sedno całej sprawy. Naprawdę naprawdę naprawdę ależ zaprawdę powiadam wam że bardzo dużo osób się zachowuje jakby te studia robiło za karę
Po co, na co, nie wiem. No po prostu nie wiem, to chyba taki przerywnik między liceum a powrotem do rodziców do miejscowości bez perspektyw stałej pracy żeby tylko sobie urozmaicić życie

[bzebze]

Napisane przez SALIX

Może dlatego, że brak Ci argumentów? Sama skończyłam kierunek, który pod względem zawodowym okazał się pomyłką. Ponieważ nie chciałam jeść tynku ze ścian, ogarnęłam się w innej branży. No ale jasne, mogłam powiedzieć "nie jestem na tyle ambitna, dajcie mi na rękę 12 zł bo inaczej nie wyżyję godnie!"

Okej. Tylko czy nie uważasz, że taka sytuacja jest chora? Że ktoś musi(musi, bo innej pracy znaleźć nie może, bo jest nieambitny/głupi) pracować za tak uwłaczające stawki? Wg. mnie idealnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie stawki minimalnej za godzinę pracy, dzięki czemu prawo mogłoby chronić interesy tych nieambitnych. Masz trochę podejście w stylu ''A dobrze im tak! Niech machają tą łopatą cały dzień i niech żrą zupki chińskie''
No litości...

[201604181004]

Napisane przez syklamen

Wiem, jak to działa z autopsji, spokojnie.

Z tym się absolutnie zhadzam. Znam takie osoby. Praktycznie widać, że robią łaskę, że studiują: bo jak to? zaliczenie? w ten dzień? mi nie pasuje. dostaosujcie do mnie. nie będę specjalnie przyjeżdzać. Wykład? A kto na to chodzi. Tylko idiota.' itd.
To pewnie jeśli chodzi o pracę to będzie podobną postawę prezentował.

O, nie zdążyłam przeczytać twojego postu i napisałam to samo że te studia to jest kara normalnie.

O nie zaliczenie nie może być tego dnia bo wracam do rodziców i ostatni PKS jest o 15 więc przykro mi to się musi odbyć tego samego dnia co egzamin z etyki bo dla mnie nie ma innej możliwości, przecież w sesji jest wolne i muszę wykorzystać to wolne na powrót do domu, bo przecież sesja nigdy nie była od zdawania w niej egzaminów.

[mm444]

Treść usunięta

[Mojwa]

Napisane przez Hultaj

hmm, a skąd taka informacja?
Kalkulator płac podpowiada trochę co innego.

może trochę przesadziłam.
ale jeżeli przy pensji brutto 3600 pracownik dostaje niecałe 2600, a pracodawca płaci 4250. Czy to mało? Nie wydaje mi się

[dudipopka]

drabinka może o to chodzi--pójde na studia bo nikt z rodziny/ulicy/miasta/wsi nie poszedł
bede mondry
będę zwyciezcom
pokaże im

a potem:pupa: trzeba było iść na sprzedawce bo taka Zośka pracuje w sklepie Diora a ja sie bujam z rodzicami w niedziele do T...co

[20160901857]

Napisane przez sideritis

Płaci się w przypadku odbywania praktyki na rzeczoznawcę majątkowego (taka praktyka kosztuje ok. 7-10 tys. zł). O innych, płatnych w taki sposób stażach nie słyszałam.

Napisane przez asia_aisa

Czytałam kiedyś o stażach osób po prawie. Podobno oni jeszcze muszą dopłacać, by móc gdzieś robić sobie staż... Teraz nie mogę wyszukać tego artykułu ;/

To częsta praktyka.

Napisane przez syklamen

A jeżeli dajmy na to stypendium z uczelni wynosi właśnie 1200-1500 zł to wtedy opłaca się pracować?

Mając możliwość fajnej pracy, zgodnej z jakimiś tam przyszłymi planami zawodowymi - oczywiście, że się opłaca.

Napisane przez drabineczka

Ale nie, najczęściej pociąga to za sobą smęcenie, narzekanie i ciskanie gromami bo stypendium zmniejszyli o 50 zł (to byłby dramat na pierwszym czy drugim roku gdzie ktoś przyjeżdża do wielkiego miasta i jest sam jak palec bez pieniędzy, no ale teraz, no plis ludzie )


*cały czas wypowiadam się tylko o moich studiach i specyfice mojego zawodu, logiczne jest że co studia to obyczaj co kierunek to innaczej sie sprawa ma. nie ma co porównywać prawa, z lekarskim, politechniką a nie wiem, dziennikarstwem.*

A weź, u mnie jest to samo no ok, taka różnica, że po moich studiach ludzie mają wymagania kosmiczne wręcz


W temacie - najmniej to chyba 6zł/h zarabiałam, ale to zaraz po maturze. Teraz, jeżeli chodzi o pracę w zawodzie, nie pójdę za mniej niż 10 zł netto, bo od takiej stawki zaczynałam i nie bardzo bym chciała niżej schodzić. Ale jakby mnie bieda totalnie przycisnęła to pewnie i za te 6 bym znowu poszła...

[Hultaj]

ale jeżeli przy pensji brutto 3600 pracownik dostaje niecałe 2600, a pracodawca płaci 4250. Czy to mało? Nie wydaje mi się

no nie mało, ale składki dla pracownika też kosztują. I to są jego składki, a nie jakiejś hipotetycznej pani Genowefy spod Torunia.

[201604181004]

Napisane przez dudipopka

drabinka może o to chodzi--pójde na studia bo nikt z rodziny/ulicy/miasta/wsi nie poszedł
bede mondry
będę zwyciezcom
pokaże im

a potem:pupa: trzeba było iść na sprzedawce bo taka Zośka pracuje w sklepie Diora a ja sie bujam z rodzicami w niedziele do T...co

Taaa... Kim jestem? Jestem zwycięzcą. Czemu? Bo zdobyłem identyczny dyplom jak kilkaset osób w Polsce w tym roku, a może nawet tysięcy, a może nawet jak dziesiątki tysięcy.
Ja nikogo nie wysyłam do zawodówek czy do techników ale naprawdę wiele młodych jest bezrobotnych tylko i wyłącznie na własne życzenie z własnego podejścia pt "ęą studia? za kare" a potem "pracy nie ma? a studia przecież skończyłem/am "

[kaludia91]

Napisane przez SALIX

Może dlatego, że brak Ci argumentów? Sama skończyłam kierunek, który pod względem zawodowym okazał się pomyłką. Ponieważ nie chciałam jeść tynku ze ścian, ogarnęłam się w innej branży. No ale jasne, mogłam powiedzieć "nie jestem na tyle ambitna, dajcie mi na rękę 12 zł bo inaczej nie wyżyję godnie!"

Ty dalej nie rozumiesz o co chodzi czy nie chcesz zrozumieć?
Wyobraź sobie, budzisz się rano, nagle wszyscy zarabiający poniżej 10zł/h zrezygnowali z pracy i zaczęli pracować w 'ambitniejszych' sektorach. Nie kupisz chleba, no bo ktoś go musi upiec, dowieźć do sklepu, sprzedać w sklepie. Sama pieczesz. Tak samo z resztą jedzenia. Do restauracji też nie pójdziesz, bo przecież zarówno kucharze jak i kelnerzy postanowili zostać dyrektorami. Do kina też nie pójdziesz bo obsługa tam za marne grosze pracuje. Tego posta też byś nie czytała bo nikt by go za takie marne grosze internetu nie założył.
Wniosek- ci ludzie są potrzebni. DLACZEGO nie mogą zarabiać tak by móc żyć na przyzwoitym poziomie?

[Hultaj]

ale małe sklepy spożywcze przetrwają cooo

obawiam się, że chyba raczej nic z tego .

[petenera]

Pierwszej pracy szukałam w wieku 19 lat i odrzucałam oferty poniżej 7 zł na rękę (zarozumialec )Udało znaleźć się pracę za 8,20 na rękę i to była najniższa stawka za jaką pracowałam.
Na jaką płacę bym się zgodziła, to zależy od pracy. Miałam przyjemność być na rozmowie kwalifikacyjnej na stanowisko sekretarki w kancelarii prawnej. Obowiązków OGROM, zostawanie po godzinach prawie zawsze, latanie po urzędach, podlewanie kwiatków, obsługa ze 6 prawników "na już" jak to mi powiedziano za...1200 na rękę. Jakoś tak. Śmiech na sali. Podziękowałam i wyszłam. Natomiast w jakimś małym sklepie pewnie bym się zgodziła pracować za tę stawkę. A jakby mnie bida przycisnęła, to i za mniej bym poszła.
Znam mnóstwo przypadków zatrudniania za 4 zł, na czarno, oszukiwania na pieniądze itp. Oststnio znajomej, ze tak powiem, szefowa nie wypłaciła dwóch tysięcy. Dziewczyna nie wiedziała nawet, że może coś z tym zrobić, bo nie miała żadnej umowy. Takie kwiatki wynikają też z niewiedzy pracowników, którzy boją, że odpowiedzą za pracę na czarno i rezygnują z walki o swoje. Tymczasem to na pracodawcy ciąży odpowiedzialność na umowę itp.,itd.

A tak w ogóle- czy tylko ja słyszałam o pomyśle naszej władzy dot. zlikwidowania płacy minimalnej? To dopiero będzie się działo...

A co do umowy zlecenia- zlecenie w ogóle może być nieodpłatne, a to wyklucza płacę minimalną.

[syklamen]

Napisane przez drabineczka

O, nie zdążyłam przeczytać twojego postu i napisałam to samo że te studia to jest kara normalnie.

O nie zaliczenie nie może być tego dnia bo wracam do rodziców i ostatni PKS jest o 15 więc przykro mi to się musi odbyć tego samego dnia co egzamin z etyki bo dla mnie nie ma innej możliwości, przecież w sesji jest wolne i muszę wykorzystać to wolne na powrót do domu, bo przecież sesja nigdy nie była od zdawania w niej egzaminów.

No takie teksty też słyszałam. 'Jak to? Zajęcia o tej porze? Ja już plany mam, musicie przełożyć. Co? Kto ustalił to zaliczenie tego dnia? Mi nie pasuje, nie będę specjalnie przyjeżdzać, przekładajcie.' I jeszcze: 'hahahah, ale ostra impreza wczoraj była, hahaha Ty to ledwo na oczy widziałeś, musieliśmy Cię prowadzić, hahhaha, ale się nawaliłem. Nic się nie uczyłem. Ale ściągi mam.'

[bzebze]

Napisane przez drabineczka

Ja nikogo nie wysyłam do zawodówek czy do techników ale naprawdę wiele młodych jest bezrobotnych tylko i wyłącznie na własne życzenie z własnego podejścia pt "ęą studia? za kare" a potem "pracy nie ma? a studia przecież skończyłem/am "

Tylko potem te sprzedawczynie, krawcowe i kosmetyczki kończą te zawodówki i idą pracować za 5zł/h. O to się rozchodzi.
Że to za mało, że nie da się za to godnie żyć.

[201705250955]

Napisane przez Magari91

No tak zgadzam się, ale nie każdy mieszka w dużym mieście żeby była praca na tip top. Wiadomo że szuka się czegoś z czego by było parę groszy, ale wiesz, jednym się udaje, drugim nie, zwłaszcza że jak już ktoś tu wspomniał, nawet jak jest miejsce pracy, to zazwyczaj ląduje ktoś po znajomościach

Wszyscy mówią, że tyle pracy wszędzie tylko jakie wymagania czasem mają pracodawcy to nikt nie wspomni. A bywają ogłoszenia co zapierają dech w piersiach jak się je czyta.

I nie ma, że jak młody to może wszystko, bo jest ograniczony właśnie. Nawet jak zarobi te parę groszy na miejscu, to musi też z czegoś u siebie żyć. To nie jest takie proste, a zagranica to nie jest wyjście z sytuacji, chodź można dorobić...

Mieszkam w Płocku, ale na studiach spotykam osoby z Żuromina, Sierpca, Ciechanowa, Kutna, ale i takich miejsc jak Bieżuń, Rościszewo, Lipno, Rypin... I nadal uważam, że jak ktoś chce pracować to będzie. Mam na studiach różne osoby, niektóre mieszkają w moim 130 tys. mieście i nie mają pracy tyle, że wynika to raczej z niechęci. Mam też znajomych, którzy pracują, mimo że mieszkają w w/w miasteczkach.

Napisane przez drabineczka

Patrząc na ludzi ze studiów którzy są strasznymi sierotami i mimo możliwości podjęcia pracy to tego nie robią, choćby dlatego że boją się że stracą stypendium socjalne - tak, nie opłaca się zarobić 1200-1500 zł, opłaca się brać 500 zl stypendium i nie mieć z tego nic to ludzie których przerasta zmiana grupy czy napisanie podania, to co dopiero mówić o braniu byka za rogi i brnięciu do przodu w życiu

Mój kolega z grupy jest przewodniczącym samorządu uczniowskiego, jest w senacie, ma też jakiś maleńki wpływ na ustalanie poziomu stypendium. Niedawno przyniósł progi. Żebyś Ty słyszała, jaki był szok wśród znajomych z grupy, komentarze, że co on zrobił (jakby nie wiadomo jakie możliwości decyzyjne tam miał), bo poobniżali o 100 zł, w razie gdyby dotacja była niższa i w 1 semestrze 2014/2015 na stypendia byłyby za małe środki. Argumentacja? Przecież za rok nas tu nie będzie!

Napisane przez bzebze

Fajnie, że jesteś taka utalentowana
Tylko, że nie każdy musi być ambitny. Kogoś może zadowalać praca jako sprzątaczka. Uważasz, że powinien zarabiać 2 zł na godzinę bo nie jest ambitny?

No to niech ten ktoś będzie usatysfakcjonowany z pensji, jaką płaci się teraz sprzątaczkom, skoro ma wolny wybór i to uważa za swoją niszę. Niech nie narzeka tutaj, że pensje sprzątaczek są małe, skoro takie są warunki rynkowe.

Napisane przez Kalini

Bądźmy wszyscy menadżerami i zarabiajmy po 5000, wtedy Polska będzie krajem miodem i mlekiem płynącym : D

Bo ja myślę, że takie ambitne myślenie, doprowadziło do sytuacji, że większość jest po studiach, ale nikt nie ma pracy. I myślenie, na zasadzie: "praca mózgiem jest bardziej wartościowa od pracy łopatą" jest już chyba niemodne.

Zupełnie się nie zgadzam!
To nie chodzi o to, by mieć kijek w tyłku i zuchwale patrzeć na rynek pracy i co to ja po studiach i pięciu bezsensownych szkoleniach nie umiem, tylko chodzi o świadome kierowanie swoją karierą, choćby jako sprzątaczka.

Napisane przez bzebze

Aż nie wiem co powiedzieć, naprawdę. Przykre jest to co piszesz.

Ale zaznacz mi, co ona takiego złego napisała...

Napisane przez bzebze

Okej. Tylko czy nie uważasz, że taka sytuacja jest chora? Że ktoś musi(musi, bo innej pracy znaleźć nie może, bo jest nieambitny/głupi) pracować za tak uwłaczające stawki? Wg. mnie idealnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie stawki minimalnej za godzinę pracy, dzięki czemu prawo mogłoby chronić interesy tych nieambitnych. Masz trochę podejście w stylu ''A dobrze im tak! Niech machają tą łopatą cały dzień i niech żrą zupki chińskie''
No litości...

Uważam, że państwo powinno chronić biednych, chorych i wykluczonych społecznie, pomagać osobom np. z mniejszych miast, osobom z przewlekłymi chorobami (zatrudnij się mając 20 kilka lat i grupę inwalidzką) itd.
A to co piszesz, że ktoś jest nieambitny... Nie, to nie jest brak ambicji. To jest świadome skazywanie się, niestety, na słabą pensję i brak perspektyw rozwoju i awansu. Niestety! Nie piszę, że zawsze tak jest, ale w dużej grupie.

[mm444]

Treść usunięta

[bzebze]

Napisane przez asia_aisa

Uważam, że państwo powinno chronić biednych, chorych i wykluczonych społecznie, pomagać osobom np. z mniejszych miast, osobom z przewlekłymi chorobami (zatrudnij się mając 20 kilka lat i grupę inwalidzką) itd.
A to co piszesz, że ktoś jest nieambitny... Nie, to nie jest brak ambicji. To jest świadome skazywanie się, niestety, na słabą pensję i brak perspektyw rozwoju i awansu. Niestety! Nie piszę, że zawsze tak jest, ale w dużej grupie.

To akurat bez problemu

Wg. mnie to nadal brak ambicji, zdania nie zmienię. Wg. mnie nieambitni też mają prawo do godnego życia, jeśli dobrze wykonują swoją prace to mają prawo do godnej zapłaty, takiej która wystarczy na życie.

[Rareza]

[1=a79790139dd0658ebd8b23c e8e3846ca00e1de31_65bd820 1a8975;43933384] Słucham? Chyba coś źle zrozumiałam.

Ktoś się na takie coś pisze?? [/QUOTE]

Praktyka na rzeczoznawcę majątkowego kosztuje parę ładnych tysięcy, tylko że polega ona na tym, że przez 12-15 miesięcy (ostatnio ustawa skraca ten czas w teorii do 6 miesięcy, ale jak jest w praktyce to nie wiem) trzeba przygotować operaty szacunkowe tzn. wyceny. Praktyka odbywa się w weekendy i oni niby pomagają Ci te operaty zrobić. Po zaliczeniu takich praktyk możesz przystępować do egzaminu państwowego na rzeczoznawcę. Także teoretycznie ma to sens - za studia podyplomowe czy zaoczne też się płaci. No ale smutne, że jak nie masz kasy to nie masz co liczyć na jakąkolwiek szansę żeby wkręcić się do tego zawodu, choćbyś nie wiem jak był zdolny...

[201604181004]

Napisane przez bzebze

Tylko potem te sprzedawczynie, krawcowe i kosmetyczki kończą te zawodówki i idą pracować za 5zł/h. O to się rozchodzi.
Że to za mało, że nie da się za to godnie żyć.

Ale ja to wszystko rozumiem i ja uważam że jest to niesprawiedliwe. Że każdy czy mniej zaradny czy mniej rozwinięty, bardziej ambitny czy mniej każdy powinien ciężką pracą móc się utrzymać.
No ale tak nie jest. I to nie jest kwestia złej woli pracodawców tylko systemu który jest stosunkowo młody - ludzie, przez ostatnie kilkadziesiąt lat kraj przeorała wojna, potem komuniści a rynek cały czas ma wzloty i upadki i coraz nowe pomysły na podniesienie się. Dodaj do tego nieudolną władzę i mamy co mamy. Można zawsze założyć partię i doprowadzić do przewrotu, Wałęsie się udało, to czemu nie innej osobie po zawodówce. No odbija się na nas.

Napisane przez syklamen

No takie teksty też słyszałam. 'Jak to? Zajęcia o tej porze? Ja już plany mam, musicie przeołyć. Co? Kto ustalił to zaliczenie tego dnia? Przecież mnie się nie spytał o zdanie.' I jeszcze: 'hahahah, ale ostra impreza wczoraj była, hahaha Ty to ledwo na oczy widziałeś, musieliśmy Cię prowadzić, hahhaha, ale się nawaliłem. Nic się nie uczyłem. Ale ściągi mam.'

~No świetnie, świetnie, profesor sobie ustalił egzamin w piątek od rana, no po prostu super, przepraszam czy on myśli że ja nie mam lepszych rzeczy do roboty w weekend? (*weekend zaczyna się w środę/czwartek to okres zjeżdżania do domów). Niepoważny jakiś.
~LOOL nie idę na wykład, idę na piwo!
~Matko ja to mam ciężkie życie, uczelnia trzy dni w tygodniu i jeszcze muszę wstać o 7... Popołudnie bez drzemki jest straszne, nie mogę potem funkcjonować
~Przykro mi, nie interesuje mnie że wy tego dnia musicie przyjechać na zajęcia o 8 rano a potem na drugie o 16:30, naprawdę to nie jest moja sprawa i absolutnie nie zgadzam się na przełożenie tego na inny dzień, gdyż ponieważ, w ten inny dzień no po prostu nie mogę bo jestem y zajęta y nie wiem y no y y y y. No nie bo nie.

[mm444]

Treść usunięta

[20160901857]

Napisane przez petenera

A co do umowy zlecenia- zlecenie w ogóle może być nieodpłatne, a to wyklucza płacę minimalną.

Dokładnie. Nawet jeżeli by rozgraniczyć zlecenie na odpłatne i nieodpłatne to pozostaje problem ze stawką minimalną, bo zlecenie zleceniu nierówne i ja sobie nie wyobrażam żeby za zlecenie pomalowania drzwi płacić komuś co najmniej 1200. Można by oczywiście wprowadzić stawkę godzinową, tylko to też jest głupie i całkowicie wypacza sens umowy zlecenia, która przecież z założenia nie służy temu żeby na niej zatrudniać.

[201705250955]

Napisane przez bzebze

To akurat bez problemu

To powodzenia Moja znajoma ma grupę i nie przyznaje się do tego. Sprawa jednak i tak wychodzi na wierzch, bo czasem musi leżeć w szpitalu. Kto chce niedyspozycyjnego pracownika? Poza tym to wcale nie jest śmieszne.
Zupełnie inaczej sprawa się ma w przypadku starszych pracowników.

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Może źle się wyraziłam, nie chodziło mi o biednych w tym rozumieniu, którym piszesz, tzn. osiągających teoretycznie niskie dochody.

[201607110949]

Napisane przez bzebze

Okej. Tylko czy nie uważasz, że taka sytuacja jest chora? Że ktoś musi(musi, bo innej pracy znaleźć nie może, bo jest nieambitny/głupi) pracować za tak uwłaczające stawki? Wg. mnie idealnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie stawki minimalnej za godzinę pracy, dzięki czemu prawo mogłoby chronić interesy tych nieambitnych. Masz trochę podejście w stylu ''A dobrze im tak! Niech machają tą łopatą cały dzień i niech żrą zupki chińskie''
No litości...

acha, i te wyższe stawki dla leniwych (dajmy na to, ich praca normalnie byłaby warta 2 zł ale po "regulacjach" będzie warta 7) to zasponsorują archanioł Gabriel i jego małe cherubinki? Nie pomyślałaś, że aby coś komuś dać, trzeba coś komuś najpierw zabrać?

Napisane przez kaludia91

Ty dalej nie rozumiesz o co chodzi czy nie chcesz zrozumieć?
Wyobraź sobie, budzisz się rano, nagle wszyscy zarabiający poniżej 10zł/h zrezygnowali z pracy i zaczęli pracować w 'ambitniejszych' sektorach. Nie kupisz chleba, no bo ktoś go musi upiec, dowieźć do sklepu, sprzedać w sklepie. Sama pieczesz. Tak samo z resztą jedzenia. Do restauracji też nie pójdziesz, bo przecież zarówno kucharze jak i kelnerzy postanowili zostać dyrektorami. Do kina też nie pójdziesz bo obsługa tam za marne grosze pracuje. Tego posta też byś nie czytała bo nikt by go za takie marne grosze internetu nie założył.
Wniosek- ci ludzie są potrzebni. DLACZEGO nie mogą zarabiać tak by móc żyć na przyzwoitym poziomie?

Przecież to jest sytuacja abstrakcyjna, która normalnie nie ma racji bytu. Cały Twój wywód to dla mnie, przepraszam, ale straszny bełkot i aż mi się go nie chce komentować bo i tak się nie zrozumiemy.