Co sadźcie o nieprzychodzeniu ateistów do kościoła na śluby, chrzty i pogrzeby?

[Czarna2000]

Jestem ateistką, ale nie mam problemu z pójściem na mszę. Nawet komendy wykonuje tzn. powstać, spocznij i padnij Mogę się trochę podciągnąć pod antyklerikanizm, ba czasem ten ksiądz tak bredzi że aż strach. No ale mi nic od tego nie będzie. Czasem przy okazji uroczydtości rodzinnych zostaję w domu z mniejszymi dzieć, które mogłyby przeszkadzać, a rodzoce chcą iść.
Nie obraziłabym się gdzyby ktoś mi nie przyszedł na ślub, a wbił na wesele. Jeśli zapraszam jakąś osobę oczekuję jej obecności głównie po uroczystości, przecueż w trakcie nawet mi żuczeń nie złoży.

[Kendra66]

na np. parapetowe taka osoba tez nie pójdzie, bo założenie jest takie by oblac nowe mieszkanie, a ona alkoholu nie pije?
wazna dla mnie osoba to ide. nie moja kultura-to tylko popatrze.

[201604191001]

Napisane przez Kendra66

na np. parapetowe taka osoba tez nie pójdzie, bo założenie jest takie by oblac nowe mieszkanie, a ona alkoholu nie pije?
wazna dla mnie osoba to ide. nie moja kultura-to tylko popatrze.

Jeśli nie pije bo jest trzeźwiejącym alkoholikiem to nie przyjdzie i nie ma się czemu dziwić, powinna unikać miejsc z alkoholem.
Jeśli jest dzieckiem alkoholika i nie pije bo ma uraz do alkoholu to też nie ma się czemu dziwić.

[kiciakasia]

Napisane przez meresteger

Ja przychodzę na pogrzeby i śluby. Siadam z tyłu, ewentualnie stoję gdzieś na uboczu. Niestety nie zdarzyło mi się jeszcze, by kazania księży były skonstruowane tak, by nie obrażać czyjejś inteligencji, więc zazwyczaj pogrążam się w zażenowaniu i robię dobrą minę do złej gry.

Ja na kazaniach podziwiam architekturę sakralną. Raz znalazłam konstrukcję krzyżowo-żebrową na stropie!

[Georgina_Kincaid]

Napisane przez Kendra66

na np. parapetowe taka osoba tez nie pójdzie, bo założenie jest takie by oblac nowe mieszkanie, a ona alkoholu nie pije?
wazna dla mnie osoba to ide. nie moja kultura-to tylko popatrze.

Był czas kiedy nie piłam alkoholu w ogóle. I nie chodziłam na urodziny, parapetówy i inne imprezy na których lał się alkohol. Bo nie miałam na to ochoty. Mogłam się spotkać z ludźmi w innym terminie.
Nie bardzo rozumiem dlaczego (nie ważne czy ateiści czy nie) mamy robić coś, na co nie mamy ochoty, po to żeby innym było miło. A co z tym jak my się czujemy? Mam iść do kościoła/ww parapetówę jak tego nie chce? Ja jestem chyba egoistką bo ma być dobrze przede wszystkim mi ze sobą. Nie potrzebuję robić czegoś na pokaz, bo wypada, bo inni oczekują.
Z resztą już tu kilka osób napisało, że były uwagi, że ktoś nie bierze czynnie udziału we mszy. Chociaż nie wiem jak się człowiek będzie starać to i tak zawsze będzie źle.
Źle bo nie przyszedł na ślub.
A jak już przyszedł, to źle bo stoi przed kościołem.
Jak wejdzie do kościoła to źle, bo się nie modli.

[Kendra66]

Napisane przez Georgina_Kincaid

Był czas kiedy nie piłam alkoholu w ogóle. I nie chodziłam na urodziny, parapetówy i inne imprezy na których lał się alkohol. Bo nie miałam na to ochoty. Mogłam się spotkać z ludźmi w innym terminie.
Nie bardzo rozumiem dlaczego (nie ważne czy ateiści czy nie) mamy robić coś, na co nie mamy ochoty, po to żeby innym było miło. A co z tym jak my się czujemy? Mam iść do kościoła/ww parapetówę jak tego nie chce? Ja jestem chyba egoistką bo ma być dobrze przede wszystkim mi ze sobą. Nie potrzebuję robić czegoś na pokaz, bo wypada, bo inni oczekują.
Z resztą już tu kilka osób napisało, że były uwagi, że ktoś nie bierze czynnie udziału we mszy. Chociaż nie wiem jak się człowiek będzie starać to i tak zawsze będzie źle.
Źle bo nie przyszedł na ślub.
A jak już przyszedł, to źle bo stoi przed kościołem.
Jak wejdzie do kościoła to źle, bo się nie modli.

nie mialas ochoty na picie, a co jak masz ochote na konkretnie te towarzystwo? przecież nikt nie zmusza do picia. w kosciele tez cie nie zmusza do czynnego udziału. skoro cie zaprosili, to chca bys tam byla. idziesz na impreze dla osob, ktore cie zaprosili (czy to z grzecznisci, czy szczerej checi obecnosci).

[201604191001]

Napisane przez Kendra66

nie mialas ochoty na picie, a co jak masz ochote na konkretnie te towarzystwo? przecież nikt nie zmusza do picia. w kosciele tez cie nie zmusza do czynnego udziału. skoro cie zaprosili, to chca bys tam byla. idziesz na impreze dla osob, ktore cie zaprosili (czy to z grzecznisci, czy szczerej checi obecnosci).

A to zawsze przy spotykaniu sie trzeba pic alkohol? Ja bardzo czesto spotykam sie ze znajomymi i pijemy, owszem, bo czlowiek nie wielblad, ale kawe, herbate, soki, koktajle owocowe. Spotkanie =/= alkohol.
Niektorzy ludzie nie chca przebywac wsrod pijacych ludzi, ich prawo.

Wyslane z dziadowskiego telefonu, wybaczcie.

[Georgina_Kincaid]

Napisane przez Kendra66

nie mialas ochoty na picie, a co jak masz ochote na konkretnie te towarzystwo? przecież nikt nie zmusza do picia. w kosciele tez cie nie zmusza do czynnego udziału. skoro cie zaprosili, to chca bys tam byla. idziesz na impreze dla osob, ktore cie zaprosili (czy to z grzecznisci, czy szczerej checi obecnosci).

A jeśli ja nie chce? Czyje 'ja' jest ważniejsze?
Nikt nie zmusza do picia ale bycie jedyną trzeźwą osobą to żadna frajda. Wiele też zależy od kultury picia. Na szczęście mam takich znajomych, którzy znają moje poglądy i nie mają problemu z akceptowaniem ich. Byłam w czerwcu na ślubie koleżanki, do kościoła nie wchodziłam. A ona bardzo się cieszyła, że po prostu przyszłam. Miałam również zaproszenie na wesele ale odmówiłam. Nikt nie miał z tym najmniejszego problemu. Tak jak pisałam wcześniej, nawet mi przez myśl nie przeszło, że to może być źle odebrane.
Trochę mam wrażenie, że to szukanie dziury w całym.

[pannaatopowa]

Alkohol? Nie piję, ale na imprezy chodzę. Nigdy mi to nie przeszkadzało.

Z tym chodzeniem do kościoła to są dwa wyjścia. To zalezy z kim i dla kogo idę. Do kuzynki, którą nie widziałam x czasu bym nie poszła w ogóle. Ale do brata, czy przyjaciółki? Nie ma opcji abym nie poszła. Ciekawe, czy antyklerykałom byłoby miło gdyby siostra, czy matka nie przyszła na slub w USC "bo to nie ślub". Ja bym odebrała jako manifestację przeciw mnie i moim poglądom a nie przeciwko USC. Można iść do kościoła i mysleć o niebieskich migdałach. Nie sluchać księdza. Ja tak robię.

[201604191001]

Napisane przez pannaatopowa

Alkohol? Nie piję, ale na imprezy chodzę. Nigdy mi to nie przeszkadzało.

Z tym chodzeniem do kościoła to są dwa wyjścia. To zalezy z kim i dla kogo idę. Do kuzynki, którą nie widziałam x czasu bym nie poszła w ogóle. Ale do brata, czy przyjaciółki? Nie ma opcji abym nie poszła. Ciekawe, czy antyklerykałom byłoby miło gdyby siostra, czy matka nie przyszła na slub w USC "bo to nie ślub". Ja bym odebrała jako manifestację przeciw mnie i moim poglądom a nie przeciwko USC. Można iść do kościoła i mysleć o niebieskich migdałach. Nie sluchać księdza. Ja tak robię.

To wspolczuje, ciezko musi byc odbierac tak rzeczy jako wymierzone w ciebie. Bez ironii to pisze.

Wyslane z dziadowskiego telefonu, wybaczcie.

[Luba]

Napisane przez LusiaPlotkara

Temat wypłynął na ślubnym, ale chciałabym rozszerzyć o chrzty, komunie i pogrzeby.

Czy jakbyście zaprosili ateistę na swój ślub, który jest w kościele, a on do kościoła by nie przyszedł argumentując to ze jest ateista to poczulibyście się urażeni?

Ja osobiście poczułabym się urażona jakby ktoś nie przyszedł na mój ślub tylko dlatego ze jest w kościele. Uważam ze jest to niekulturalne. Przecież nie muszą brać czynnego udziału we mszy. Mozna po prostu poczekać aż się skończy obrządek. Nikt nie zmusza do tego żeby się modlili. Tak samo jak nie wyobrażam sobie nie przyjść na czyjś ślub, bo jest on w synagodze, cerkwi czy w kościele prawosławnym. Poszłabym, ale nie brała czynnego udziału. Ciekawe czy jeśli ateista brałby ślub w urzędzie czy nie poczułby się urażony jakby katolik nie przyszedł na ślub, bo według jego przekonań ślub w urzędzie to nie ślub, a ślub się liczy tylko jeśli jest "przed Bogiem".

Ciekawa jestem czy taka osoba, która nie przyjdzie na ślub w kościele nie przyjdzie na pogrzeb bliskiej mu osoby, bo jest ona w obrządku katolickim.

Nie rozumiem tez nieprzychodzenia do kościoła na komunie czy chrzciny, bo ktoś jest ateista i nie jest to zgodne z jego przekonaniami, ale przyjście na przyjecie gdzie jest świętowany ten sakrament już zgodny jest.

Co sadzicie o takim zachowaniu ateistów którzy nie przyjdą do kościoła na takie uroczystości, bo oni są ateistami? Jeśli jesteście ateistami to chodzicie do kościoła na takie uroczystości czy nie?

Bylam juz na paru uroczystosciach w roznych obrzadkach, nie modlilam sie, nic nie robilam, bylam. Jesli moja obecnosc jest dla kogos na tyle wazna, ze mnie zaprosil, to dla mnie zaszczyt.

Jesli ktos nie chcialby przyjsc na uroczystosc na ktora ja go zaprosilam, to trudno, przezyje.
Ale jesli nie przyszlaby moja siostra czy przyjaciolka lub przyjaciel, to baloby mi bardzo przykro, bo to sa osoby bardzo wazne w moim zyciu i w roznych sytuacjach juz bywalismy. Ale na szczescie cos takiego sie nie zdarzy, znamy sie juz na tyle, zeby wiedziec co jest wazne dla nas.

[201607111040]

Napisane przez skazana_na_bluesa

szczerze? jestem przekonana, że 100% par młodych nie miałoby pojęcia, kto stał pod kościołem, gdyby sami nie powiedzieli, że nie przyjdą do kościoła.

Zalezy kim byliby dla pary mlodej Jesli jakas kolezanka czy kolega to moze by nie zauwazyli, ale nieobecność np. brata, babci czy rodzicow juz by zauwazyli.

[pannaatopowa]

Napisane przez _Judith_

To wspolczuje, ciezko musi byc odbierac tak rzeczy jako wymierzone w ciebie. Bez ironii to pisze.

Wyslane z dziadowskiego telefonu, wybaczcie.

A co w tym dziwnego, że zabolałoby mnie gdyby matka nie przyszła na moj ślub?

[201604191001]

Napisane przez pannaatopowa

A co w tym dziwnego, że zabolałoby mnie gdyby matka nie przyszła na moj ślub?

Ja nie mówię nic o "zaboleniu". Ja odnosiłam się do twoich słów "Ja bym odebrała jako manifestację przeciw mnie i moim poglądom a nie przeciwko USC.".

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez LusiaPlotkara

Zalezy kim byliby dla pary mlodej Jesli jakas kolezanka czy kolega to moze by nie zauwazyli, ale nieobecność np. brata, babci czy rodzicow juz by zauwazyli.

myślę, że w przypływie tych wszystkich emocji nie zwracaliby uwagi na to. stres, emocje, nie potknąć się, nie przejęzyczyć przy przysiędze - wątpię, żeby młodzi się rozglądali po kościele w czasie uroczystości, a jak ktoś stoi pod kościołem to można mieć wrażenie, że przed chwilą wyszedł.

[ewanka1989]

Napisane przez LusiaPlotkara

Ciekawa jestem czy taka osoba, która nie przyjdzie na ślub w kościele nie przyjdzie na pogrzeb bliskiej mu osoby, bo jest ona w obrządku katolickim.

Chłopak mojej szwagierki nie poszedł na pogrzeb własnej matki bo pogrzeb był katolicki a on jest ateistą. Dla mnie to jednak co najmniej dziwne zachowanie.


Myślę, że mi byłoby przykro gdyby bliska mi osoba nie przyszła na ślub do kościoła bo odbywa się on właśnie w kościele a ta osoba jest ateistą. Przecież nie trzeba aktywnie uczestniczyć w mszy. Znam osobę, która po prostu przy takich okazjach jest na mszy ale nie modli się, nie klęka, po prostu stoi gdzieś z tyłu. Natomiast gdyby to była np dalsza kuzynka no to trudno, przeżyję.

[201607111040]

Napisane przez skazana_na_bluesa

myślę, że w przypływie tych wszystkich emocji nie zwracaliby uwagi na to. stres, emocje, nie potknąć się, nie przejęzyczyć przy przysiędze - wątpię, żeby młodzi się rozglądali po kościele w czasie uroczystości, a jak ktoś stoi pod kościołem to można mieć wrażenie, że przed chwilą wyszedł.

Sama slubu nie bralam, ale z opowiesci nowozencow wiem ze widzieli kto jest w kosciele Zwlaszcza jesli jest malo gosci

[201605090949]

Mi, jako agnostykowi by to nie przeszkadzało.

[Anethka]

Ja na ślubach i potrzebach pojawiam się, ale nie modlę. Za to często mam ochotę wyjść słuchając kazania.
Za to na żadną komunię ani na żaden chrzest nie przyszłabym. Uważam, że to robienie krzywdy dzieciom, które nie są świadome tego, co się dzieje. Choćby sama królowa angielska prosiła mnie, żebym przyszła, nie zrobię tego.

[pannaatopowa]

Napisane przez Anethka

Ja na ślubach i potrzebach pojawiam się, ale nie modlę. Za to często mam ochotę wyjść słuchając kazania.
Za to na żadną komunię ani na żaden chrzest nie przyszłabym. Uważam, że to robienie krzywdy dzieciom, które nie są świadome tego, co się dzieje. Choćby sama królowa angielska prosiła mnie, żebym przyszła, nie zrobię tego.

Tutaj akurat popieram zdanie. Dla mnie wszelkie chrzesty i inne takie powinny być po ukończeniu pełnoletności. Co to za wierny, który nie ma wyboru?

---------- Dopisano o 22:13 ---------- Poprzedni post napisano o 22:11 ----------

Napisane przez _Judith_

Ja nie mówię nic o "zaboleniu". Ja odnosiłam się do twoich słów "Ja bym odebrała jako manifestację przeciw mnie i moim poglądom a nie przeciwko USC.".

No a komu ta osoba (cały czas mowię o bliskiej osobie) chciała zrobić przykrość? Mi czy urzędnikowi?

[201604191001]

Napisane przez pannaatopowa

Tutaj akurat popieram zdanie. Dla mnie wszelkie chrzesty i inne takie powinny być po ukończeniu pełnoletności. Co to za wierny, który nie ma wyboru?

---------- Dopisano o 22:13 ---------- Poprzedni post napisano o 22:11 ----------


No a komu ta osoba (cały czas mowię o bliskiej osobie) chciała zrobić przykrość? Mi czy urzędnikowi?

Nikomu.

[cyntya]

Pewnie bym nawet nie zauważyła, że kogoś nie ma, szczególnie jakby był kościół zapełniony. Wolałabym przyjść choć na moment przysięgi, ale pewnie bym starała się wtopić w tłum niż ostentacyjnie stać pod kościołem

[Sybil_]

jestem ateistką, nie mam problemy, żeby wejść do kościoła.

[chouette_]

Chyba jak większość w tym wątku nie mam problemu, żeby iść do kościoła na uroczystość. Po prostu stoję z tyłu i się nie modlę. Raz tylko wyszłam w trakcie, bo kazanie mnie zdenerwowało (łagodnie mówiąc).

[Niebieskooka arystokratka]

Napisane przez Nadis

Jestem osobą niewierzącą, ale tacy tru-ateiści (czy raczej gimboateusze) mnie wyjątkowo bawią. Są tak zacietrzewieni w swojej antyreligijności, że wręcz robią z tego religię. Gdy idę na chrzest/ślub/pogrzeb/komunię to po prostu się nie modlę, ale jestem i zachowuję, ubieram stosownie do okoliczności. Tak samo gdybym była zaproszona na ślub czy pogrzeb muzułmański, żydowski, jakikolwiek - przyszłabym, po prostu nie uczestniczyła religijnie.
Wydaje mi się, że osoby, które odmawiają przyjścia na ślub kościelny z powodu bycia ateistą mają jakiś problem, jakąś potrzebę bycia nieustannie w centrum uwagi i zaznaczania swojego ja.
A już nieprzyjście na uroczystość ale na przyjęcie owszem uważam za totalnie śmieszne Coś w stylu ,,pośpię dłużej w sobotę a potem się najem za darmo".

Mam identyczne zdanie na ten temat.

[Betty213]

moim zdaniem jeśli ktos zaprasza na uroczystość, która jest dla niego ważna to wypadałoby pójść bez względu na to jaka jest twoja religia. Ja np. jestem katoliczką, a niedawno byłam na świeckim pogrzebie z udziałem mistrza ceremoni. Zmarzł wujek mojego faceta. Moim zdaniem to byłoby nieprzyzwoite gdybym z nim nie poszła na ten pogrzeb. Do tej pory nawet nie wiedziałem ze w okolicach Pruszkowa ktoś organizuje tego rodzaju ceremonie pogrzebowe. Z tego co kojarzę, u nich to chyba organizował dom pogrzebowy <ciach>.

[okapi]

Napisane przez LusiaPlotkara

Ja osobiście poczułabym się urażona jakby ktoś nie przyszedł na mój ślub tylko dlatego ze jest w kościele. Uważam ze jest to niekulturalne. Przecież nie muszą brać czynnego udziału we mszy. Mozna po prostu poczekać aż się skończy obrządek. Nikt nie zmusza do tego żeby się modlili.

Jestem ateistką pochodzącą z rodziny wierzących, więc siłą rzeczy do pewnego wieku byłam ciągana do kościoła i chodziłam na religię, więc nie jest to dla mnie coś całkiem obcego. Ja osobiście przemęczyłabym (bo tak mi się to jawi jako osobie niepraktykującej) się te godzinkę, czy ileś tam w kościele dla młodej pary, jeśli to ktoś bliski.

Ale jeśli mowa byłaby o kimś, kto od dziecka nie ma kontaktu z kościołem i w żaden sposób w tym nie uczestniczy, to ja byłabym w stanie przyjąć odmowę, bo uczestnictwo w mszy byłoby dla takiej osoby czymś bardzo niekomfortowym i niewygodnym. Nie wspominając o tym, że zwyczajnie czułaby się głupio, bo nie miałaby pojęcia, co robić, co mówić, co śpiewać etc.

Ciekawe czy jeśli ateista brałby ślub w urzędzie czy nie poczułby się urażony jakby katolik nie przyszedł na ślub, bo według jego przekonań ślub w urzędzie to nie ślub, a ślub się liczy tylko jeśli jest "przed Bogiem".

Nie zgadzam się. Ślub byłby w urzędzie, prowadzony przez urzędnika, wszystko w bardzo neutralnym otoczeniu i nie widzę powodu, by ktoś miał opory przed uczestniczeniem. Ślub kościelny to inna historia - religijne wydarzenie, prowadzone przez księdza, z modlitwami, pieśniami religijnymi itd. i zmuszanie do uczestnictwa kogoś niepraktykującego byłoby moim zdaniem niekulturalne.

Kolejna rzecz - ślub to sprawa osób, które go zawierają i urządzą go wg SWOICH przekonań (jeśli to ateiści, to naprawdę brzydko mówiąc będzie im "wisieć", że jakiś katolik uważa, że taki ślub to nie ślub). O ile byłabym w stanie zrozumieć odmowę uczestnictwa w ślubie kościelnym przez niewierzącego (rozwinęłam się już na ten temat wcześniej), to naprawdę nie widzę powodów, żeby katolik miał opory przed postaniem pół godzinki w pokoju w urzędzie, gdzie nie wymaga się od niego robienia niczego wbrew sobie (czym byłoby np uczestniczenie w modlitwie dla ateisty).

Poza tym dla mnie jako dla ateistki byłoby śmieszne, że ktoś uzależnia swoje wybory życiowe od kogoś, kogo istnienia nie da się nawet udowodnić, ale utnę to tutaj, żeby nie robić wyznaniowego offtopu

Ciekawa jestem czy taka osoba, która nie przyjdzie na ślub w kościele nie przyjdzie na pogrzeb bliskiej mu osoby, bo jest ona w obrządku katolickim.

Imo ślub =/= pogrzeb i ciężko to do siebie przyrównać, bo w o ile w przypadku ślubu jest wybór kościelny/niekościelny, to w przypadku pogrzebu takowego nie ma.

Nie rozumiem tez nieprzychodzenia do kościoła na komunie czy chrzciny, bo ktoś jest ateista i nie jest to zgodne z jego przekonaniami, ale przyjście na przyjecie gdzie jest świętowany ten sakrament już zgodny jest.

Sam sakrament nie ma dla nich znaczenia, na przyjęcie przychodzą raczej w celach stricte towarzyskich/imprezowych, żeby sobie spędzić czas z rodziną

LusiaPlotkara, jeśli odebrałaś niektóre fragmenty jako złośliwe, to informuję, że nie było to zamierzone Rozpisałam się strasznie, bo intensywnie ostatnio rozmyślam na ten temat z racji tego, że bliska mi osoba z rodziny (głęboko wierząca) planuje ślub i wszystko zapowiada się na to, że poprosi mnie o bycie świadkiem, co wiązałoby się w mojej parafii ze spowiedzią, komunią i "aktywnym" uczestniczeniu w sakramencie (no bo jako świadek....) i zastanawiam się, jak grzecznie odmówić, żeby się na mnie wszyscy śmiertelnie nie obrazili Na ślub bym przyszła, ale spowiedź i komunia to byłoby dla mnie zbyt dużo.

[jyyli]

Świadek nie musi się spowiadać ani przystępować do komunii, nie musi nawet być katolikiem

[okapi]

Napisane przez jyyli

Świadek nie musi się spowiadać ani przystępować do komunii, nie musi nawet być katolikiem

Słyszałam od znajomych różne historie, ale mam nadzieję, że w praniu wyjdzie tak, jak piszesz.

[jyyli]

U mojego brata świadkiem jest osoba zupełnie innej wiary. Ksiądz trochę kręcił nosem, ale to wszystko, nie ma takich wymogów
Chociaż w zasadzie można trafić na nieprzejednanego księdza, ale myślę, że małe szanse, skoro nasz tylko wyraził niezadowolenie