Bezdzietne z wyboru / nie chcę mieć dzieci cz. IV

[Trufla_16]

Napisane przez _Tinkerbell

Zostałam kopnięta w głowę przez dziecko, które siedziało na barana u ojca. Dzieciak mały, odwracam się, ojciec nic. Ja do niego "może jakieś przepraszam?" a on "trzeba było nie podchodzić tak blisko" -. -

Zbliżyłaś sie do dziecka? Podziwiam za odwagę
Ja bez kija nie podchodzę

[201611240917]

Napisane przez candycotton

Co myslicie o ucieciu finansowania in vitro? Ja nie chciałam, zeby bylo finansowane od poczatku, ale nie z naprotechnologia jako powodem...

Mysle, ze nastepny bedzie calkowity zakaz przerwania ciazy, czy to chory plod czy gwalt

[201604250941]

Napisane przez shantai

Mysle, ze nastepny bedzie calkowity zakaz przerwania ciazy, czy to chory plod czy gwalt

I zakaz ratowania ciezarnych kosztem dziecka. I tak w sumie jux funkcjonuje, wiec go tylko zapisza.

[201611240917]

Moze nawet zakaz pornografii.

[Margot45]

Nie pornografii tylko antykoncepcji.

[201611240917]

Antykoncepcja na stos !

[Margot45]

Guma się kiepsko pali

[faeria]

Mam bliską przyjaciółkę. Przeinteligentna, oczytana dziewczyna, także na medycynie. Ostatnio dowiedziałam się, że jest za zakazem aborcji nawet w przypadku gwałtu, bo "kobieta nie ma prawa decydować za czyjeś życie".
Przeraziło mnie to, bo się po niej tego akurat nie spodziewałam.

[Margot45]

Napisane przez faeria

Mam bliską przyjaciółkę. Przeinteligentna, oczytana dziewczyna, także na medycynie. Ostatnio dowiedziałam się, że jest za zakazem aborcji nawet w przypadku gwałtu, bo "kobieta nie ma prawa decydować za czyjeś życie".
Przeraziło mnie to, bo się po niej tego akurat nie spodziewałam.

Za swoje jak rozumiem, też nie? Czyli kobieta jest tylko bezwolna macicą, bez mózgu?

Mam nadzieję, ze koleżanka nie wybierze ginekologii jako specjalizacji - chociaż w obecnym ustroju pewnie by się miała jak pączek w maśle

Kurna, ja naprawdę jestem stara konserwa. Kiedyś mi się wydawało, ze człowiek z wyższym wykształceniem posiada jakieś minimum inteligencji. Niestety, coraz częściej stwierdzam, ze to absurd - magister nie magister, jednocześnie może być idiotą.

A pytałaś koleżankę, czy jak ja zgwałcą to też zamierza urodzić?

[faeria]

Napisane przez Margot45

Za swoje jak rozumiem, też nie? Czyli kobieta jest tylko bezwolna macicą, bez mózgu?

Mam nadzieję, ze koleżanka nie wybierze ginekologii jako specjalizacji - chociaż w obecnym ustroju pewnie by się miała jak pączek w maśle

Kurna, ja naprawdę jestem stara konserwa. Kiedyś mi się wydawało, ze człowiek z wyższym wykształceniem posiada jakieś minimum inteligencji. Niestety, coraz częściej stwierdzam, ze to absurd - magister nie magister, jednocześnie może być idiotą.

A pytałaś koleżankę, czy jak ja zgwałcą to też zamierza urodzić?

Tak samo pomyślałam. Przeraziło mnie to, że taka inteligentna, ucząca się dziewczyna, dobrze znająca biologię - bo się od zawsze tym interesowała - ma w tym wypadku taką opinię.
A, uznaje normalnie antykoncepcję i z czego co ja wiem jest niewierząca. Raczej nie planuje - na całe szczęście - specjalizacji z ginekologii. Co do ustroju w PL to chyba jej to nie będzie dotyczyć - chce wyjechać na stałe za granicę.

Odpowiedziałam jej, że kobieta nie jest bezmyślnym inkubatorem i ma prawo decydować za swoje życie. Że to właśnie ktoś nie ma prawa za NIĄ decydować.
Próbowałam pytać się przyjaciółki, drążyć bardziej przypadek gwałtu (bo rozmowę zaczęłyśmy niechcąco jakoś o aborcji, najpierw ogólnie - chyba akurat trafiłyśmy na jakiś artykuł w internecie i rozmowa się rozwinęła), a propo psychiki kobiety itd., a ona dalej uparcie przy swoim że to to już żywa istotka, że nikt nie ma prawa, bla bla. Co ciekawe, na samym początku powiedziała, że np. tabletki po to okej (czyli do 72h). A po tych 72h zlepek komórek jakoś bum! magicznie staje się dzieckiem
Wiecie co, dalej nie kontynuowałam tematu. Nie chciałam się pokłócić.
Dziwi mnie to wszystko dlatego, że właśnie w innych sprawach ma bardzo - jak dla mnie - w porządku pogląd. Dlatego tak bardzo mnie to zszokowało.

Jak teraz o tym myślę to ach, w ogóle szkoda gadać.

[Margot45]

Napisane przez faeria

Jak teraz o tym myślę to ach, w ogóle szkoda gadać.

Bo to jest generalnie ciężki temat, zwłaszcza trudno się dyskutuje jeśli osoba wykształcona stosuje jakieś dziwaczne argumenty, typu "do 72h to zlepek komórek a po 72h to dzieciątko".

Przyznaję, ze mnie ten temat wyjątkowo podnosi ciśnienie, jak zresztą wszelkie kwestie zakładające, ze człowiek - a kobieta zwłaszcza - nie ma własnego rozumu i prawa decydowania o swoim życiu i ciele.

Zobacz, tu jest forum internetowe, wątek dla bezdzietnych. I ile razy wchodzi ktoś i usiłuje wmawiać "ależ no co Ty, zmieni Ci się, no jak to tak bez dzieci, co to za rodzina" itd.itp. Ludzie są różni, mają wolną wolę i rozum i każdy decyduje za siebie. Chcesz mieć dziesięcioro dzieci - daj ci borze siły, zdrowie i dużo pieniędzy. Nie chcesz - nie miej wcale (przy czym życzenia składam te same ) Tylko czemu ludziom wmawiać, ze ich rozumowanie jest jedynym słusznym?!

[faeria]

Napisane przez Margot45

Bo to jest generalnie ciężki temat, zwłaszcza trudno się dyskutuje jeśli osoba wykształcona stosuje jakieś dziwaczne argumenty, typu "do 72h to zlepek komórek a po 72h to dzieciątko".

Przyznaję, ze mnie ten temat wyjątkowo podnosi ciśnienie, jak zresztą wszelkie kwestie zakładające, ze człowiek - a kobieta zwłaszcza - nie ma własnego rozumu i prawa decydowania o swoim życiu i ciele.

Zobacz, tu jest forum internetowe, wątek dla bezdzietnych. I ile razy wchodzi ktoś i usiłuje wmawiać "ależ no co Ty, zmieni Ci się, no jak to tak bez dzieci, co to za rodzina" itd.itp. Ludzie są różni, mają wolną wolę i rozum i każdy decyduje za siebie. Chcesz mieć dziesięcioro dzieci - daj ci borze siły, zdrowie i dużo pieniędzy. Nie chcesz - nie miej wcale (przy czym życzenia składam te same ) Tylko czemu ludziom wmawiać, ze ich rozumowanie jest jedynym słusznym?!

O, właśnie poruszyłaś kolejny drażniący i jednocześnie martwiący mnie temat. Otóż - jak się pewnie domyślasz po wątku, w którym piszemy - raczej nie planuję dzieci, a im więcej uczę się o fizjologii ciąży, porodu i im więcej po prostu obserwuję otoczenie, tym bardziej się w tym utwierdzam (choć nie mówię wcale, że mnie nie walnie za x lat, ale na chwilę obecną nie chcę, nie planuję, nie marzę o tym)... i co ja gadam ze znajomymi, to co chwilę słyszę "no, teraz to się musimy wyszaleć, świat zobaczyć, bo potem mąż i dzieci i się skończy", "jak będziemy mieć..."... wszystko w takich pewnikach, żadnej z koleżanek przez myśl nawet nie przejdzie, że można myśleć inaczej... ja jak rozmawiam to zazwyczaj po prostu przemilczam, kiwam główką, zmieniam temat.. bo wiem, co by się działo gdybym odważyła się powiedzieć swoje zdanie swoją drogą zastanawiam się, ile osób o podobnych poglądach co ja, tak samo jak ja się po prostu nie wypowiada
Przerażają mnie te klapki na oczach - teoretycznie inteligentnych, uczących się, ambitnych - ludzi.

[201611240917]

A ja mam fajna kolezanke matke, ktora mi szczerze mowi jak jest: "nie daj sobie wmowic, ze po porodzie skoncza sie bolesne miesiaczki - mam jeszcze gorsze, nie daj sobie wmowic, ze seks bedzie taki sam - nie, nie bedzie".
Ale dziecko chciala i kocha.

[Margot45]

Napisane przez faeria

i co ja gadam ze znajomymi, to co chwilę słyszę "no, teraz to się musimy wyszaleć, świat zobaczyć, bo potem mąż i dzieci i się skończy", "jak będziemy mieć..."... wszystko w takich pewnikach, żadnej z koleżanek przez myśl nawet nie przejdzie, że można myśleć inaczej... ja jak rozmawiam to zazwyczaj po prostu przemilczam, kiwam główką, zmieniam temat.. bo wiem, co by się działo gdybym odważyła się powiedzieć swoje zdanie swoją drogą zastanawiam się, ile osób o podobnych poglądach co ja, tak samo jak ja się po prostu nie wypowiada

Sporo, jak podejrzewam. Lepiej się nie wychylać bo cię wytkną palcami, ze jesteś "inna". Nie Ciebie personalnie, tylko ogólnie - lepiej się wstrzymać od głosu niż wywołać burzę, choćby na poziomie lokalnym.

W moim otoczeniu dziewczyny porodziły dzieci w wieku lat 20-kilku i wiem tylko o jednym przypadku, który był wpadką, reszta chyba planowane. Nie wiem, czy to specyfika małego miasta czy "bo to takie naturalne" ()

Ja na szczęście jestem już w takim wieku, ze mogę otwarcie mówić, ze dzieci nie chcę, nie planuję, nie zamierzam mieć i nie żałuję, ze nie mam. Zresztą, to niezależne od wieku. Ja w ogóle raczej mówię co myślę, nawet jeśli wzbudzam tym zdziwienie czy nieprzychylne reakcje otoczenia.

[201604191001]

Napisane przez shantai

A ja mam fajna kolezanke matke, ktora mi szczerze mowi jak jest: "nie daj sobie wmowic, ze po porodzie skoncza sie bolesne miesiaczki - mam jeszcze gorsze, nie daj sobie wmowic, ze seks bedzie taki sam - nie, nie bedzie".
Ale dziecko chciala i kocha.

Mnie jedna kolezanka powiedziala to samo. Ale ona ogolnie opisala mi porod bez zadnej sciemy i tym samym wzmocnila moje postanowienie (na moja prosbe to zrobila). Fajna dziewczyna, pozdrawiam jesli czyta


Ja mam siebie za ogolnie dosc inteligentnego czlowieka, a gdzies do 14/15 roku zycia nie przyszlo mi do glowy, ze przeciez dzieci sa opcjonalne. Nie chcialam ich miec, ale mialam wybrane imiona, no bo pozniej przeciez bede musiala wyjsc za maz, urodzic dziecko, to juz lepiej sie przygotowac troche. I ktorego dnia uderzylo mnie, ze zaraz, chwila. Kto powiedzial, ze bede musiala? Potrafie sie przeciwstawic przymusowi w kazdej dziedzinie zycia (oprocz dentysty, lol), a tu jak ta owca ide za stadem i mam cos musiec? Nic nie musze. Jak nie chce to nie bede miala zadnych dzieci.
I nagle swiat stal sie piekniejszy Ale tez mi troche to zajelo, zanim do mnie dotarlo, ze nie ma "trzeba", ze sa opcje. Moze do tych ludzi, chociaz starszych, jeszcze to nie trafilo, albo boja sie pomyslec inaczej, bo nagle okaze sie, ze cale zycie, ktore sobie wymyslili jest kapke bez sensu.

Send from my mind using the Force.

[201803090921]

Napisane przez _Judith_

Ja mam siebie za ogolnie dosc inteligentnego czlowieka, a gdzies do 14/15 roku zycia nie przyszlo mi do glowy, ze przeciez dzieci sa opcjonalne. Nie chcialam ich miec, ale mialam wybrane imiona, no bo pozniej przeciez bede musiala wyjsc za maz, urodzic dziecko, to juz lepiej sie przygotowac troche. I ktorego dnia uderzylo mnie, ze zaraz, chwila. Kto powiedzial, ze bede musiala? Potrafie sie przeciwstawic przymusowi w kazdej dziedzinie zycia (oprocz dentysty, lol), a tu jak ta owca ide za stadem i mam cos musiec? Nic nie musze. Jak nie chce to nie bede miala zadnych dzieci.
I nagle swiat stal sie piekniejszy Ale tez mi troche to zajelo, zanim do mnie dotarlo, ze nie ma "trzeba", ze sa opcje. Moze do tych ludzi, chociaz starszych, jeszcze to nie trafilo, albo boja sie pomyslec inaczej, bo nagle okaze sie, ze cale zycie, ktore sobie wymyslili jest kapke bez sensu.

Wydaje mi się, że to kwestia otoczenia - gdy od małego widzisz, że można być dorosłą kobietą i nie mieć dzieci, to uznajesz to za równie naturalną opcję jak klasykę "szkoła->ślub->dzieci".
Ja od dzieciaka widziałam swoją bezdzietną chrzestną, która miała wymagającą ale ciekawą pracę, przyzwoicie zarabiała, miała fajne mieszkanie, dobre kontakty z rodziną i wielu przyjaciół - i chciałam być taka jak ona

[201604191001]

Też mam takie przykłady w rodzinie. Co prawda tej ciotki nie lubię, wujka też nie, ale widziałam ile mają lat, że nie mają dzieci. A jednak wcześniej nie zaświtało.

[201611240917]

Dla mnie dziecko, to pochlaniacz czasu i pieniedzy, ktore mozna fajnie spozytkowac na cos, co sie lubi.
Dodatkowy balast w zyciu.
Moze, to okrutne, ale tak wlasnie mysle.
I juz mi zwisa zdanie: nie masz dzieci, to jakie ty mozesz miec problemy?/co mozesz wiedziec o zyciu?

[GrumpyCat]

Napisane przez shantai

Dla mnie dziecko, to pochlaniacz czasu i pieniedzy, ktore mozna fajnie spozytkowac na cos, co sie lubi.
Dodatkowy balast w zyciu.
Moze, to okrutne, ale tak wlasnie mysle.
I juz mi zwisa zdanie: nie masz dzieci, to jakie ty mozesz miec problemy?/co mozesz wiedziec o zyciu?

+ jak będziesz miała dzieci to zobaczysz!!

[Vinnga]

Napisane przez _Judith_

Mnie jedna kolezanka powiedziala to samo. Ale ona ogolnie opisala mi porod bez zadnej sciemy i tym samym wzmocnila moje postanowienie (na moja prosbe to zrobila). Fajna dziewczyna, pozdrawiam jesli czyta


Ja mam siebie za ogolnie dosc inteligentnego czlowieka, a gdzies do 14/15 roku zycia nie przyszlo mi do glowy, ze przeciez dzieci sa opcjonalne. Nie chcialam ich miec, ale mialam wybrane imiona, no bo pozniej przeciez bede musiala wyjsc za maz, urodzic dziecko, to juz lepiej sie przygotowac troche. I ktorego dnia uderzylo mnie, ze zaraz, chwila. Kto powiedzial, ze bede musiala? Potrafie sie przeciwstawic przymusowi w kazdej dziedzinie zycia (oprocz dentysty, lol), a tu jak ta owca ide za stadem i mam cos musiec? Nic nie musze. Jak nie chce to nie bede miala zadnych dzieci.
I nagle swiat stal sie piekniejszy Ale tez mi troche to zajelo, zanim do mnie dotarlo, ze nie ma "trzeba", ze sa opcje. Moze do tych ludzi, chociaz starszych, jeszcze to nie trafilo, albo boja sie pomyslec inaczej, bo nagle okaze sie, ze cale zycie, ktore sobie wymyslili jest kapke bez sensu.

Send from my mind using the Force.

Podobnie było ze mną, tylko ja się zorientowałam mniej więcej w wieku 19 lat dopiero, że przecież nie muszę mieć dzieci jeśli nie chcę. Wcześniej miałam do siebie przywarty schemat, że każdy w życiu zakłada rodzinę.

Myśl o bezdzietności z wyboru była dla mnie pewnego rodzaju oświeceniem Wcześniej chciałam urodzić bliźnięta żeby "nie być w ciąży dwa razy" (nie pytajcie gdzie tu logika ). Później stwierdziłam, że jednak jedno dziecko to przecież maximum moich możliwości. Następnie zaczęłam sobie kombinować w głowie opcje z adopcją dziecka, pomocy komuś, a jednocześnie ominięcia kwestii porodu i zmiany pieluch, karmienia które mnie zawsze odrzucało (piersi w ogóle nie kojarzą mi się z dawaniem pokarmu, mimo że to przecież ich pierwotna funkcja...). Mniej więcej od 14. roku życia miałam w głowie, że powinnam urodzić "za 10 lat", ale dojrzewałam i ciągle to było "za 10 lat" mimo że byłam co raz starsza
I nagle, voila, a co jeśli nie będę rodzić wcale? A co jeśli nie widzę siebie w roli matki i wolę nie być matką niż matką beznadziejną ?
Kiedy myślę o swojej planowanej ścieżce kształcenia i rozwoju osobistego, o tym jak wiele czasu muszę poświęcić, by dojść w życiu tam gdzie chcę, to naprawdę nie wiem jakbym miała to zrobić z małym człowieczkiem na wychowaniu, które przecież potrzebuje rodzica

Napisane przez GrumpyCat

+ jak będziesz miała dzieci to zobaczysz!!

---------- Dopisano o 13:05 ---------- Poprzedni post napisano o 12:58 ----------

Napisane przez shantai

Dla mnie dziecko, to pochlaniacz czasu i pieniedzy, ktore mozna fajnie spozytkowac na cos, co sie lubi.
Dodatkowy balast w zyciu.
Moze, to okrutne, ale tak wlasnie mysle.
I juz mi zwisa zdanie: nie masz dzieci, to jakie ty mozesz miec problemy?/co mozesz wiedziec o zyciu?

Ja myślę, że dziecko może być powodem do dumy, radości, szczęścia, przeżywania życia w pewien sposób na nowo, może dawać uczucie tej bezwarunkowej miłości, której ludzie w życiu poszukują. Niemniej, żeby tak właśnie było, trzeba naprawdę macierzyństwa pragnąć i podchodzić dojrzale do tematu wychowania. W przeciwnym razie dziecko będzie właśnie balastem, przeszkodą w realizacji planów i ciągłym przypomnieniem o życiu, które już nie będzie takie same.
Uważam, że to lepiej, że osoby które patrzą na dziecko z tego drugiego punktu widzenia, nie decydują się na potomstwo. I przykro mi, gdy słyszę, że ktoś decyduje się na rodzinę, bo tak trzeba, "później może być za późno", a jest w życiu nieszczęśliwy lub unieszczęśliwia decyzją swoje dziecko. Zalewa mnie fala irytacji, gdy najbliżsi wywierają na te osoby presję posiadania dziecka. Po co?

[201604250941]

Zapominajcie w tej dyskusji o grozbie wiecznego potepienia. Czym jest pare dekad cierpienia do wiecznego ognia?

Ja bylam pewna, ze za mz wychodzi sie w wieku 18 lat, a potem sie juz nic nie robi, bo maz zarabia.

[Margot45]

To ja tak teraz sięgam pamięcią wstecz i jakoś nie mogę sobie przypomnieć momentu, w którym bym myślała "jak dorosnę, będę miała tyle i tyle dzieci i będą się nazywały tak i tak".

Nie wiem, pewnie w którymś momencie musiałam tak myśleć, choćby przez chwilę... a może i nie. Jakby się bardzo uprzeć, to kwestia tych tam wzorców i zachowań obserwowanych w dzieciństwie.... jak widziałam, ze tatuś w wieku lat 50+ (duży plus) idzie dzień w dzień nocować do mamusi to jakoś mi się nie utrwalił wzorzec pt. rodzina = ideał.

Ale serio, nie miałam nigdy odruchów w stylu zaglądania ludziom do wózków, zachwycania się (WTF ) maleństwem itp. Jasne, cieszę się, jak ktoś się spodziewa dziecka, zwłaszcza jeśli jest ono wyczekane i chciane, i kibicuję z każdym dniem, ale żebym sama miała? Never!

---------- Dopisano o 13:07 ---------- Poprzedni post napisano o 13:06 ----------

Candy, mnie wieczny ogień nie przeszkadza - przynajmniej będzie ciepło

[201611240917]

Napisane przez Margot45

[/COLOR]Candy, mnie wieczny ogień nie przeszkadza - przynajmniej będzie ciepło

No ja juz w poprzednim watku deklarowalam sie jako milosniczka upalow, wiec czemu nie :P

[Margot45]

Napisane przez shantai

No ja juz w poprzednim watku deklarowalam sie jako milosniczka upalow, wiec czemu nie :P

I towarzystwo dobre

[cava]

Napisane przez shantai

A ja mam fajna kolezanke matke, ktora mi szczerze mowi jak jest: "nie daj sobie wmowic, ze po porodzie skoncza sie bolesne miesiaczki - mam jeszcze gorsze, nie daj sobie wmowic, ze seks bedzie taki sam - nie, nie bedzie".
Ale dziecko chciala i kocha.

Taaak, odkryła właśnie przed Tobą tajemnice dziejów.
Po porodzie seks tylko po bożemu, po ciemku, pod kołderką i na dodatek tylko w ramach obowiązku małżeńskiego, raz na kwartał baba łyka Ibuprom Max godzinę przed, się kładzie, leży i myśli o ojczyźnie.

[201611240917]

Mialam takie wlasnie przeczucie, ze taki post jak wyzej tu zastane

[faeria]

Napisane przez shantai

A ja mam fajna kolezanke matke, ktora mi szczerze mowi jak jest: "nie daj sobie wmowic, ze po porodzie skoncza sie bolesne miesiaczki - mam jeszcze gorsze, nie daj sobie wmowic, ze seks bedzie taki sam - nie, nie bedzie".
Ale dziecko chciala i kocha.

to chwała jej za to

Napisane przez _Judith_

Mnie jedna kolezanka powiedziala to samo. Ale ona ogolnie opisala mi porod bez zadnej sciemy i tym samym wzmocnila moje postanowienie (na moja prosbe to zrobila). Fajna dziewczyna, pozdrawiam jesli czyta

też ją pozdrawiam!

Napisane przez Margot45

To ja tak teraz sięgam pamięcią wstecz i jakoś nie mogę sobie przypomnieć momentu, w którym bym myślała "jak dorosnę, będę miała tyle i tyle dzieci i będą się nazywały tak i tak".


Ale serio, nie miałam nigdy odruchów w stylu zaglądania ludziom do wózków, zachwycania się (WTF ) maleństwem itp. Jasne, cieszę się, jak ktoś się spodziewa dziecka, zwłaszcza jeśli jest ono wyczekane i chciane, i kibicuję z każdym dniem, ale żebym sama miała? Never!

podpisuję się pod każdym zacytowanym zdaniem!
co do wzorców w otoczeniu to nikt, zupełnie nikt się nie "wyłamał", wszyscy wokół dzieciaci, mniej lub bardziej szczęśliwi, po ślubach, rozwodach, planowane, nieplanowane... już paru znajomych nawet ma dzieci (nie wiem, czy wpadli, czy nie, wiem że zostali rodzicami w wieku 20 lat).. oprócz jednej pary, przeszczęśliwego, zgodnego małżeństwa - znajomi mojej mamy - odkąd pamiętam strasznie, ale to strasznie mi się to podobało..

Napisane przez Margot45

I towarzystwo dobre

też lubię ciepełko

Napisane przez shantai

Mialam takie wlasnie przeczucie, ze taki post jak wyzej tu zastane

mnie już to nawet nie zdziwiło

[201803111829]

Jak mi ktoś mówi "odwidzi/zmieni ci się" to mówię "a co, jak tobie się odwidzi, oddasz do adopcji?" wtedy słyszę "ALE MI SIĘ NIE ODWIDZI!" tonem oburzonym. No to wtedy mówię "i mi też nie" i koniec dyskusji.

[faeria]

Napisane przez _Tinkerbell

Jak mi ktoś mówi "odwidzi/zmieni ci się" to mówię "a co, jak tobie się odwidzi, oddasz do adopcji?" wtedy słyszę "ALE MI SIĘ NIE ODWIDZI!" tonem oburzonym. No to wtedy mówię "i mi też nie" i koniec dyskusji.

mi się odkąd pamiętam podobało:
- To kiedy będziesz mieć dziecko?
- Jak wrócę z Radomia.
- A kiedy pojedziesz do Radomia?
- Nigdy.
czy coś w tym stylu

[Margot45]

Z otoczenia rodziców to pamiętam jedną bezdzietną (co do istnienia jakiegokolwiek chuopa się nie wypowiem, za mały szczyl byłam, żeby się tym interesować) koleżankę mamy.

Która, oprócz tego, ze faktycznie rzucała się w oczy wyjątkowym zadbaniem (pamiętam piękne blond włosy upięte w kok na karku ), utkwiła mi pamięci tym, ze po raz pierwszy w życiu u niej jadłam surówkę z kapusty pekińskiej