Granice rozsądku - czyli ile flakonów można posiadać? ;)

[kropka75]

Napisane przez joasiak1

Kropko, a z ciekawości - coś Ci pomogło czy samo przeszło...?

Zwykła dedukcja. Czasem dzieją się takie rzeczy w życiu, że nagle nas olśniewa i zdajemy sobie sprawę, że to co nas tak bardzo do tej pory zajmowało (i nasze myśli i pragnienia i nasz portfel) tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia...

[joasiak1]

Napisane przez kropka75

Zwykła dedukcja. Czasem dzieją się takie rzeczy w życiu, że nagle nas olśniewa i zdajemy sobie sprawę, że to co nas tak bardzo do tej pory zajmowało (i nasze myśli i pragnienia i nasz portfel) tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia...

Tak myślałam

[Murszafka]

Na zdrowy rozsadek juz powinnam zakonczyc zakupy, bo po prostu nie mam gdzie stawiac kolejnych buteleczek... Ostatni nabytek musial juz wyladowac w barku, ale jako, ze to termosik Kiliana, bardzo sie martwie, zeby mi go ktos w czasie jakiejs imprezy nie wypil
No i co teraz? Czy to oznacza, ze koniec z nowymi zapachami?? Nie sadze... Choc szal zakupowy mi jakos powoli mija, to jeszcze jest kilka flakonikow, ktore chetnie bym do kolekcji dolaczyla...

[golgie]

mam już tego tyle, że o rozsądku trudno mówićA na wishliście wciąż kilka pozycji do kupieniaNie wiem kiedy i czy wogóle się opamiętam.Moim zdaniem granicę każdy ustala sobie sam.Dla jednych 3 flakny t nadmiar adla innch 200 to za mało

[Tsukichan]

Kiedyś wyznaczylam sobie granicę, ale dość szybko ją przekroczyłam.
Teraz na razie mam wszysko, czego pragnęłam, patrzę z zadowoleniem na kolekcję i wiem, że niczego więcej mi nie potrzeba do szczęścia. Nie wchodzę do perfumerii ani na ebaya przez najbliższe kilka miesięcy, bo chcę najpierw wykończyć kilka flaszek, co się raczej nieprędka zdarzy...
Mam na liscie kilka zapachów, ale te mogą poczekać...

[anka_res]

Ech, z tymi limitami...moj rekord ostatnimi czasy to 3 1/2 tyg bez kupowania perfum, a w zeszlym roku mialam takie kilka miesiecy (!!!). Nie powiem zeby to forum nie mialo wplywu na rozwoj sytuacji ale nie zasadniczy, bo perfumy kocham od zawsze i od zawsze je kupowalam. Fakt faktem ze czasem cos tam sprzedam, ale one sie normalnie koca u mnie

Na chwile obecna kolekcja to ok. 120 flakonow, co uwazam za przesade. W zwiazku z tym 20 flaszek idzie do sprzedazy w jesieni jak bede w Pl zalozylam sobie ze 20 idzie i nie ma ze boli

A ze w ostatnim miesiacu przybylo z 5 to inna sprawa...

[skarbiatko]

mnóstwo......nie ma granic rozsądku...

[Polly_]

ja wyznaczyłam sobie limit 20 flaszek i myslę ze troche mi zajmie uzbieranie tych 20 zapachów (odlewki sie nie liczą)

[escritora]

Można posiadać tyle flakonów, na ile ma się ochotę Ja strasznie nie lubię zaglądania w portfele i włażenia z butami w życie innych. Nawet jeżeli ktoś przymiera głodem, bo woli kupić kolejny flakon zamiast bułki, to jest to sprawa jego, ewentualnie jego rodziny. Nie mnie to oceniać.
Ja nie chcę przekroczyć 15 (teraz mam 11 flach pełnowymiarowych; miniatur i odlewek nie liczę), choć miałam plan zmieścić się w 10. 15 to górna granica - i tak ciężka dla mnie do zaakceptowania, bo mnie przytłacza ogrom, nadmiar i przybija obawa, że nigdy w życiu tego nie wykończę Ale to tylko moja fobia i nikt inny nie musi jej mieć

[agnes_bdg]

Każdy może sam ustalić sobie granicę, ja ustaliłam 10 a mam troszkę więcej ale dzielnie zużywam i nie myślę już o następnych pokusach.
Na pewno jesienią coś mi się nowego spodoba. Póki co jestem w pełni zaspokojona, choć jest kilka zapachów, które bardzo chcę poznać...

A granice rozsądku? Oczywiście jak ktoś obsesyjnie tylko myśli o nowych nabytkach, spędza godziny na all czy w perfumeriach polując na nowe okazje to daje to do myślenia.Dopóki perfumeryjne zakupy nie odbywają się kosztem innych sfer życia nie widzę w tym nic groźnego.

[anka_res]

Napisane przez Polly_

ja wyznaczyłam sobie limit 20 flaszek i myslę ze troche mi zajmie uzbieranie tych 20 zapachów (odlewki sie nie liczą)

W pewiem sposób chcialabym wrócić do tego punktu w swojej kolekcji. Poczucie dobrze spełnionego obowiązku przy zakupie, nie wiem, 10, 12,15-tej flaszki jest czymś zupełnie innym niż lekkie samobiczowanie się przy zakupie flaszki 123-ciej Z drugiej strony, z większością moich okazów NIE MOGŁABYM się rozstać...nie chcę...

Przynajmniej szybko je zużywam...

[Daffodilka]

Napisane przez kropka75

Tak, ja. Pachnę i lubię to, ale nie kupuję. Od dawna każdy mój zachwyt jest rozkładany w czasie, a zakup mocno przemyślany. Mam 20 flakonów i chętnie bym się części pozbyła, niestety poza 2ma sztukami, które już wystawiam za drzwi, reszty mi nadal szkoda.

Od pół roku mniej więcej perfumy stały się dla mnie miłym dodatkiem, ale już nie niezbędnym, nie są "sensem życia", głównym tematem rozmów ani numerem jeden na liście zakupowej.

Kropko, bardzo sobie wzięłam do serca to, co napisałaś i od dziś rozpoczęłam czystkę w mojej kolekcji. Od razu na All poleciało coś 5 flaszek, których prawie nie używam. Chciałabym odzyskać radość z poznawania nowych zapachów i oczekiwania na ten aktualnie najbardziej wymarzony. Teraz kupuję pod wpływem impulsu, stawiam na półkę i idę na All szukać kolejnych. Już mnie to przestało bawić.

[siarka40]

widze, ze temat odkopany zostal byl, zatem i ja wrzuce don kamyczek

otoz ja perfumami tak na serio zaczelam sie interesowac okolo grudnia, kiedy kupilam dwie nowe flaszki i mialam wtedy lacznie 5 sztuk perfum. a od stycznia to juz polecialo (...). zapewne anka_res mi zaraz przypomni, jak to deklarowalam posiadanie "okolo 10 flakonow" - coz, tak naprawde, to nawet nie wiem, kiedy Rubikon ten flaszkowy przekroczylam, ale tak w pamieci szukajac, zapewne jakos w marcu, zas w okresie od kwietnia do czerwca trwalo moje perfumowe szalenstwo (czyli: dzien bez szukania - chocby tylko szukania - pachnacych okazji na All dniem straconym. takich dni chyba nawet wtedy nie bylo, o ile pamietam). aktualnie wyciszylam sie, a jesli cos kupuje, to jakas mala uzywke czy na przyklad kliknelam w okazje-ktorej-oprzec-sie-byloby-grzechem (Intimately Night). liste muszmieciowa mam naprawde krotka (na sile jakies 3 pozycje, przy czym zadnego parcia). w stosunku do moich pierwotnych zalozen zmienilo sie to, ze pare flaszek kupilam w ciemno, a i pojawily sie w mym zbiorku nie-milosci (wczesniej holdowalam zasadzie, ze mam na polce jedynie te perfumy, ktore pozadam o kazdej porze i w kazdym nastroju), choc jest ich zaledwie pare sztuk. kierujac sie jednak zasada sprawiedliwosci i rownosci, spryskuje sie wszystkim po trochu, tak ze jakis tam przemial regularny sie u mnie odbywa
i tyle w temacie tak w zasadzie ciut offtopowym, natomiast odnosnie do pytania z ankiety, stwierdzam, ze 3 - 5 flakonow to calkiem rozsadna liczba dla nieperfumomaniaka, a nawet sklonna jestem rzec, ze i 10 od biedy miec mozna - i o szalenstwo posadzanym nie byc

przy czym zastanawiam sie czy mozliwym jest, abym wrocila do 10 flakonow - i stwierdzam, ze chyba byloby to dla mnie trudne

[piroksena]

Myślę, że rozsądnie (uhu uhu) byłoby mieć do 10 flaszek, nie więcej. Taka limitacja też ma swoje plusy (choćby natury psychologicznej pt "umiem panować nad sytuacją" ), mój rozsądek jakoś jednak po drodze się rozhulał i posiadam coś ponad 30 flaszek... (37 chyba).
I na ten czas jakoś średnio mi z tym uczuciem

[Nola_]

Napisane przez escritora

Można posiadać tyle flakonów, na ile ma się ochotę Ja strasznie nie lubię zaglądania w portfele i włażenia z butami w życie innych. Nawet jeżeli ktoś przymiera głodem, bo woli kupić kolejny flakon zamiast bułki, to jest to sprawa jego, ewentualnie jego rodziny. Nie mnie to oceniać.
Ja nie chcę przekroczyć 15 (teraz mam 11 flach pełnowymiarowych; miniatur i odlewek nie liczę), choć miałam plan zmieścić się w 10. 15 to górna granica - i tak ciężka dla mnie do zaakceptowania, bo mnie przytłacza ogrom, nadmiar i przybija obawa, że nigdy w życiu tego nie wykończę Ale to tylko moja fobia i nikt inny nie musi jej mieć

Napisałaś dokładnie to, co myślę w tym temacie
Nie rażą mnie kolekcje składające się z kilkudziesięciu/kilkuset flakonów. Ba, nawet wrażenie robią Ale mój własny zbiór dobiegając do 20 zaczyna mi ciążyć i z obłędem w oczach zaczynam robić czystki Nie oszczędzam perfum, ale jakoś nie chcą się zużywać - w efekcie raczej mi przybywa, niż ubywa. Dlatego teraz, jeśli chcę coś kupić, zazwyczaj pozbywam się czegoś innego.

[Layila]

Napisane przez Nola_

Napisałaś dokładnie to, co myślę w tym temacie
Nie rażą mnie kolekcje składające się z kilkudziesięciu/kilkuset flakonów. Ba, nawet wrażenie robią Ale mój własny zbiór dobiegając do 20 zaczyna mi ciążyć i z obłędem w oczach zaczynam robić czystki Nie oszczędzam perfum, ale jakoś nie chcą się zużywać - w efekcie raczej mi przybywa, niż ubywa. Dlatego teraz, jeśli chcę coś kupić, zazwyczaj pozbywam się czegoś innego.

Mogłabym się pod tym podpisać wszystkimi łapkami. Po duuużych czystkach mam w posiadaniu 11 flakonów - praktycznie pełnych, mimo że sobie nie żałuję. Górna granica to dla mnie 20 flaszek (4 zapachy na wishliście, 5 nowych miłości z pewnością się znajdzie) Obawiam się tylko jednego - że przy tym tempie zużywania one się po prostu zepsują... Mam głownie 100-tki i ich nie ubywa

[anka_res]

Napisane przez siarka40

. zapewne anka_res mi zaraz przypomni, jak to deklarowalam posiadanie "okolo 10 flakonow" - coz, tak naprawde, to nawet nie wiem, kiedy Rubikon ten flaszkowy przekroczylam

przy czym zastanawiam sie czy mozliwym jest, abym wrocila do 10 flakonow - i stwierdzam, ze chyba byloby to dla mnie trudne

A właśnie że nie przypomnę

Przyznasz się, ile okazów liczy Twoja kolekcja?

[siarka40]

Napisane przez anka_res

A właśnie że nie przypomnę

to mnie zaskoczylas

Napisane przez anka_res

Przyznasz się, ile okazów liczy Twoja kolekcja?

kolekcyjka, rzeklabym, przy Twoim imponujacym zbiorze (pisalam juz, ze pragnieniem moim skrytym jest ujrzec go kiedys?^^), ale fakt, ze przekroczylam te wskazane powyzej przeze mnie, granice rozsadnego posiadania
obecnie mam 21 flakonow i 5 miniatur, z czego jednak dwie flaszki to takie klasyczne uzywko - testery sa, poniewaz licza sobie po okolo 10 - 15 ml.

[anka_res]

Napisane przez siarka40

to mnie zaskoczylas


kolekcyjka, rzeklabym, przy Twoim imponujacym zbiorze (pisalam juz, ze pragnieniem moim skrytym jest ujrzec go kiedys?^^), ale fakt, ze przekroczylam te wskazane powyzej przeze mnie, granice rozsadnego posiadania

Wrzucę kolekcję do stosownego wątku jesienią, jak się zwiozę do Polski, bo obecnie kolekcja jest w połowie w Dublinie, w połowie w Rzeszowie A jednak 60 flakonów nie wygląda tak fajnie jak podwójna ich ilość Jak na razie mogłabym tylko wrzucić foty tego, co mam tutaj, czyli około połowy...

A jeśli Ci się chce poszukać, to zamieściłam foty w wątku moja kolekcja czas temu jakiś - chyba jesienią. Co prawda sporo się w zestawie zmieniło (i nie obejmował on tego, co już podówczas było w Polandii), ale zarys jest

[Hawa]

Mam mniej wiecej 10-12 flakonow, ale ich liczba zmienia sie, bo jedne dochodza do kolekcji, innych sie pozbywam.
Potrafię spojrzec krytycznie na nie i wybrac te , ktore mi sie znudzily i je sprzedać. Wtedy mam fundusze na nowe zakupy.

[liv87]

Kiedyś, gdy miałam ok. 10 flakonów, postanowiłam, że nie przekroczę liczby 20m ale teraz to już mam 18 flakonów, dwie dziesięciomililitrowe odlewki i jedne perfumy w kremie, to sądzę, że najważniejsze jest dobre samopoczucie przy posiadaniu wielu flakonów. Jak na razie nie robiłam czystek, ale moje czystki polegają na tym, iż zapodaję więcej psików niż powinnam, gdy chcę coś wykończyć. Rodzinka uważa, że mam za dużo flakonów (zresztą oni widza tylko 10 :P), że powinnam się ograniczyć do dwóch/trzech ( czasami się zastanawiam nad tym, ale tylko dlatego, że w ten sposób uzyskałabym przyzwolenie na kolejne flakony, pod warunkiem, że wcześniejsze się wykończą... ). Ale mi ciągle mało, więc jak na razie liczby 20 nie przekroczyłam (jeszcze :P).

[agnyska81]

Nolu, właśnie! Ja lubię oglądać kolekcje duże, imponujące, zachwycające... Lubię sobie powzdychać, pozazdrościć odrobinę, pomarzyć że też mam taką. Ale mieć takiej na serio bym nie chciała.
Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że lubię w życiu porządek, a że jakoś "samo mi się" bałagani, gmatwa i zbiera, to muszę się bardzo pilnować, by nie zaśmiecić przestrzeni.
Moja wymarzona, optymalna "kolekcja" miałaby około 15 pozycji (z 10 flaszek i kilka odlewek lub miniatur).
Na ten moment do szczęścia brakuje mi jedynie pozbycia się lwiej części próbek (nareszcie ruszyłam z kopyta z testami, czego ciągle się bałam, no bo co jak mi się te wszystkie zapachy spodobają i zamarzą ), flaszek, które zdecydowałam się wykopać i zużywania odlewek, które znalazły się u mnie nieco przez przypadek, a niekoniecznie jako wymarzone.
Wishlista moja jest króciutka, właściwie tylko z jedną pozycją, którą spełnię na pewno, prędzej czy później
Mam nadzieję, że jestem na dobrej drodze do zadowolenia z kolekcyjki

[GothicAristocrat]

ja nigdy nie ustanawiałam sobie jakis ograniczeń. ale ostatnio, kiedy to moja "kolekcja" zaczęła się rozrastać w zastraszającym tempie i zaczęła się zbliżać do ogromnej ilości flaszek pomyslałam sobie że chyba pora postawić sobie pewne granice(nie chce przekroczyć 100 flakonów) i zacząć redukcje flaszek lub przestać sie lenić, pasożytować na rodzicach-tylko iść do roboty! z robotą będzie już ciężko... ale postanowiłam że flaszki kupować bedę jedynie za pieniądzę które sama sobie zarobie sprzedając odlewki na przykład

[Kaninen]

Ech... ja sie tez kiedys nad tym wszystkim zastanawialam. Z rozrostem mojej kolekcji coraz bardziej sie zle z tym czulam, bo wydawalo mi sie, ze cos jest ze mna nie tak, ze za duzo wydaje na perfumy, ze nigdy tego wszystkiego nie zuzyje i takie tam. Same zreszta pewnie wiecie co czulam, bo wszystkie przez to przechodzimy. A potem sobie pomyslalam, ze przeciez to przynosi mi taka radosc, ze kazda nowa flaszeczka to taki wspanialy poprawiacz humoru, a zycie jest za krotkie zeby sobie odmawiac czegos tak niewinnego jak nowe perfumy. No i teraz juz nie mam zahamowan. Nie mam gornej granicy, ktorej nie chce przekroczyc. Owszem, nie kupuje juz tak w ciemno i tylko po to, zeby przetestowac, ale jak na horyzoncie pojawi sie jakis smakowity kasek, to po prostu po niego siegam

[taka taka]

Napisane przez kropka75

Tak, ja. Pachnę i lubię to, ale nie kupuję. Od dawna każdy mój zachwyt jest rozkładany w czasie, a zakup mocno przemyślany. Mam 20 flakonów i chętnie bym się części pozbyła, niestety poza 2ma sztukami, które już wystawiam za drzwi, reszty mi nadal szkoda.

Od pół roku mniej więcej perfumy stały się dla mnie miłym dodatkiem, ale już nie niezbędnym, nie są "sensem życia", głównym tematem rozmów ani numerem jeden na liście zakupowej.

i ja

chociaż dalej potrafi mnie zachwycić jakiś zapach
ostatnio to Aoud Micallef
i myślę sobie, że może kiedyś będę miała swoją flaszkę
a może nie
nie zajmuje mnie to
no .... czasem mnie zajmuje
(wtedy kiedy zaciągnę się zapachem z resztki odlewki)
ale nie szukam w perfumeriach internetowych i na allegro
nie oragnizuję wspólnych zakupów
do czasu
mam nadzieję


i nie wiem ile mam flakonów
i dobrze mi z tym

[LouLou25]

Dla mnie optymalna ilosc to 15. Niestety dawno ja przekroczylam i mam prawie 2x wiecej (nie liczac odlewek). Ciezko sie pozbyc czegokolwiek, wszystko ma swoj urok
Ja jestem skazana na posiadanie duuuuzej ilosci flachonow z powodu swoich niesprecyzowanych upodoban Nie mam okreslonej, ulubionej kategorii. Lubie zbyt wiele rozniastych klimatow: od szyprow, przez slodkosci, zielenine az do drzew i kadzidla. Nie wyobrazam sobie np spedzic wakacji bez Ogrodka Nilowego, Cartiera czy innych cytrusow. Tak samo jak nie wyobrazam sobie jesieni bez jakiejs skory a zimy bez kadzidla, przypraw i wanilii No i szypry, w ktorych zawsze czuje sie pewnie. Po prostu tragedia
Czy mam wyrzuty sumienia? Nie. Jedyny wyrzut to taki, ze nie mam wiecej kasy i wiekszego parapetu. Na to drugie wplywu juz nie mam ale na szczescie na to pierwsze jak najbardziej
Kazdy ma prawo do swojego wlasnego "bzika". Nie kumam ludzi zbierajacych tonami ciuchy, bizuterie, torebki, figurki sloni ( z traba w dol lub w gore - nigdy tego nie moglam rozkminic) ale jesli to im daje szczescie to ok. Granice rozsadku nie isnieja, kazdy ma prawo robic co chce z wlasnym portfelem.

[Redhaired Witch]

Hoho, widzę, że w październiku 2008 miałam 11 flakonów w tym dwa mini a teraz... 31 w tym 9 zapachów chcę się pozbyć, 6 do mnie leci a 4 to miniaturki. Czuję się przytłoczona i ostatnio spore wrażenie zrobiła na mnie kolekcja Escritory - taka spójna i minimalistyczna. Też tak chcę

[megi.3]

Dla mnie ideałem byłoby tak 5-6 flakonów Podziwiam właśnie Wasze kolekcje, sa piękne i wspaniałe.
Niestety, ja miałam swego czasu 20 flaszek i musiałam cześć sprzedać, ponieważ ich ilosć mnie przytłaczała. Teraz mam 12 pełnowymiarowych i 3 miniaturki i to - jak dla mnie- jeszcze trochę za dużo, chyba dwóch pozbedę się w najbliższym czasie.
Ale marzę o trzech następnych, i tu już pojawia się problem

[Tapioka]

To bardzo ciekawy wątek, cieszę się że odkryłam to forum.
Perfumy uwielbiam, ale staram się mieć nie więcej niż 20-30 flaszek, bo tracę nad tym kontrolę Mój problem jest innego rodzaju: lubię i toleruję tylko ciężkie, staroświeckie orientalne, drzewne i chyprowe zapachy, więc po pierwsze zużywam je bardzo wolno, bo nie nadają się np. do pracy i są bardzo wydajne, po drugie są one dość mocno podobne do siebie. Ja oczywiście rozróżniam, ale np. mój TŻ niekoniecznie. Efekt jest taki, że odkąd 13 lat temu ogarnęło mnie perfumowe szaleństwo, udało mi się zużyć do tej pory tylko dwie sztuki do końca. Do tej pory mam swoje pierwsze "poważne" perfumy nabyte za ciężko zarobione pieniądze. Mają 13 lat, ale zapach wciąż trzyma

Pozdrawiam!

[anka_res]

Napisane przez Kaninen

Ech... ja sie tez kiedys nad tym wszystkim zastanawialam. Z rozrostem mojej kolekcji coraz bardziej sie zle z tym czulam, bo wydawalo mi sie, ze cos jest ze mna nie tak, ze za duzo wydaje na perfumy, ze nigdy tego wszystkiego nie zuzyje i takie tam. Same zreszta pewnie wiecie co czulam, bo wszystkie przez to przechodzimy. A potem sobie pomyslalam, ze przeciez to przynosi mi taka radosc, ze kazda nowa flaszeczka to taki wspanialy poprawiacz humoru, a zycie jest za krotkie zeby sobie odmawiac czegos tak niewinnego jak nowe perfumy. No i teraz juz nie mam zahamowan. Nie mam gornej granicy, ktorej nie chce przekroczyc. Owszem, nie kupuje juz tak w ciemno i tylko po to, zeby przetestowac, ale jak na horyzoncie pojawi sie jakis smakowity kasek, to po prostu po niego siegam

W sumie, Kaninen, w 100% się podpisuję pod Twoimi odczuciami.
Jeśli chodzi o finanse (rzekomo trwonione na zapachy ) to nie tak - ja np. nie piję alkoholu, większość moich znajomych którzy być może uznali by ze 150 zł na kolejną flaszkę to sporo, nie zastanawia się nad wydaniem podobnej kwoty na piwo etc pewnie.

Ja zresztą w ogóle lubię kolekcjonować fajne rzeczy, torebki, ciuchy, acz chyba tylko do butów mam porównywalny ciąg jak do pachnideł. Ale jednak butów aż tyle, ile flaszek, nie posiadam (chyba, hmmm).