Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią

[Dagusiac]

Napisane przez yousuck

Z takich samych powodów najczęściej maluję się przed wyjściem. Czy to kogoś obraża? Nie rozpoczynam przecież 'rytuałów', gdy jestem spóźniona, ktoś czeka. Z makijażem czuję się pewniej, a wyzywający też jakoś nie jest (korektor, maskara, puder - przynajmniej tyle )

Właśnie chodzi o to, że ja zawsze robię taki minimalistyczny makijaż - podkład, puder, tusz, róż. A i tak niektórzy mówią, że przesadzam

Napisane przez yousuck

Ogólnie jeśli już sobie marudzimy na wszystko, to nie podoba mi się jeszcze ocenianie kobiet na podstawie ich wyglądu - jeżeli dziewczyna 'ma warunki' i czuje się dobrze w butach na wysokim obcasie/mini/bluzkach z dekoltem, dlaczego ma nie nosić ich na co dzień? A często nie może, bo szufladkowana jest jako "lafirynda" (oczywiście pomijam kwestię dress codu w biurach, świątyniach, szkołach - tu sprawa jest chyba jasna )

Czy lafirynda to nie wiem, ale dla mnie mini+bluzka z dekoltem+szpilki to szczyt kiczu.

[201607231707]

Napisane przez h2o0

Bo nie mają nic lepszego do roboty, tylko obserwacja innych ludzi i tego, co mają
aa i ta koleżanka od pochwal się, co kupiłaś, jak wraca z zakupów to od razu: kupiłam sobie bluzke! sukienke! puder! eyeliner! bosko...

Jak moja siostra . Wraca z zakupów i mam godzinę z głowy .

Napisane przez yousuck

Ogólnie jeśli już sobie marudzimy na wszystko, to nie podoba mi się jeszcze ocenianie kobiet na podstawie ich wyglądu - jeżeli dziewczyna 'ma warunki' i czuje się dobrze w butach na wysokim obcasie/mini/bluzkach z dekoltem, dlaczego ma nie nosić ich na co dzień? A często nie może, bo szufladkowana jest jako "lafirynda" (oczywiście pomijam kwestię dress codu w biurach, świątyniach, szkołach - tu sprawa jest chyba jasna )

[yousuck]

Napisane przez Dagusiac

Czy lafirynda to nie wiem, ale dla mnie mini+bluzka z dekoltem+szpilki to szczyt kiczu.

Dla mnie też, ja nie mam raczej odwagi eksponować swoich atutów, a i megaseksowny, bardzo kobiecy styl z dużą dozą tandety w moje gusta nie trafia ale wstrzymuję się od komentarza, każdy ma prawo wyglądać tak, jak mu się podoba.

[h2o0]

Napisane przez Demi93

Jak moja siostra . Wraca z zakupów i mam godzinę z głowy .

Spoko, siostry to mogę słuchać, bo jest dla mnie jedną z najważniejszych osób, ale fatałaszki koleżanek nie interesują mnie w ogóle.

[makeupnotwar]

Napisane przez yousuck
Ogólnie jeśli już sobie marudzimy na wszystko, to nie podoba mi się jeszcze ocenianie kobiet na podstawie ich wyglądu - jeżeli dziewczyna 'ma warunki' i czuje się dobrze w butach na wysokim obcasie/mini/bluzkach z dekoltem, dlaczego ma nie nosić ich na co dzień? A często nie może, bo szufladkowana jest jako "lafirynda" (oczywiście pomijam kwestię dress codu w biurach, świątyniach, szkołach - tu sprawa jest chyba jasna )

może dlatego, że każdy z tych elementów jest spoko loko, ale połączony razem daje istną tragedię, białego kozaka i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze.

bluzka z dekoltem oznacza, że zakrywamy nogi i ręce, a nie świecimi golizną
mini - ta sama zasada, wtedy zakrywamy/tonujemy górę
obcasy - imho dobra sprawa, ale też ja często widzę laski na cienkich szpileczkach, albo w tzw. czubach. zupełnie inaczej wyglądają czarne/kolorowe czółenka, a inaczej tzw. koszmarki.

no i ja nie wiem, może to będzie trochę tendencyjne, ale ja jakoś widuję najczęściej albo wszystko na raz, co daje efekt tandety/golizny, albo nic - czyli nawet do balerinek zakładam skarpetki w paski/frotte a dekolt mam pod samą szyję

[yousuck]

Tak jak napisałam, moje poczucie estetyki też to razi, ale widząc to stwierdzam najwyżej, że ktoś przesadził/tworzy sobie wizerunek, który go szpeci. Reszta to już nie mój problem a na pewno na podstawie ubioru nie muszę tworzyć naciąganego portretu psychologicznego osobny, która je nosi.

W sumie nie bez znaczenia pozostaje fakt, że do Polski "światowa" moda dopiero wkracza, wiele osób wciąż hołduje białym kozaczkom i takim tam nawet jeśli coraz łatwiej o ubrania niedrogie, a o bardziej 'wykwintnym' designie

[Shinn]

-Dziwi mnie zachowanie kobiet w pracy. Pracuje w dużej i znanej korporacji. Na szczęście obcuje częściej z mężczyznami, mniej z kobietami- ale chcąc nie chcąc korzystamy z tych samych toalet. I nie rozumiem kiedy poważna kobieta wychodzi z kabiny, zaczyna poprawiać makijaż, dotyka brudnymi palcami oczu i wychodzi nie myjąc rąk.
-Dziwi mnie jak wchodzę do kabiny a tam; odciski buciorów na desce (wtf?), rozmazana na kafelkach krew, etc. Ja nie wiem skąd ludzie wynoszą taki brak kultury.
Nie będę wspominać o niespuszczaniu wody, wrzucaniu tamponów i odorze jaki po sobie zostawiają.
-Nie rozumiem ludzi, którzy oburzają się kiedy odpowiadam, że nie zamierzam iść na studia. Nie chcę, nie kręci mnie to, może chce mieć tylko wykształcenie średnie- moja sprawa.
-Nie rozumiem dzieci i ich rodziców, którzy zwierzęta traktują jak zabawki. Swojego czasu miałam pitbulla. Jako szczeniaczek był przeuroczym psem. Ale po tygodniu spacerów, miałam ochotę zamknąć go w klatce. Nie było dnia, żeby matki z dzieciarami z pobliskiego placu zabaw nie dotknęły psa, wycałowały, brały na ręce. Na nic zdały się tłumaczenia, że pies tego nie lubi- piszczy i warczy. Zawsze słyszałam, że malutkie psy nie gryzą Więc w końcu pies się zdenerwował i ugryzł w rękę dzieciaka. Na oburzenie rodzica, że psa się trzyma w kagańcu, przypomniałam jej własne słowa- że malutkie psy nie gryzą.
-Dziwią mnie pytania palaczy- po, co palę? Bo tak mi się podoba. Proste. Bardzo irytujące jest kiedy, osoba niewiele starsza ode mnie prawi mi morały jakie palenie jest złe, że trudno z tym zerwać. I, co z tego. Skoro palę, to wiem jakie są tego konsekwencje, nie potrzebuję tego wysłuchiwać po ciężkim dniu w pracy, ewentualnie w palarni gdzie idę się odstresować właśnie papierosem

[Suvia]

jedziemy sobie wczoraj z tatą samochodem, wyjeżdżamy zza zakretu i omal nie zderzamy się z leżącą na jezdni sarenką. Ktoś ją przed nami potrącił i oczywiście dal dyla (i zostawił na środku jezdni). Ale nie to mnie najbardziej wytraciło z rownowagi

wyszliśmy z tatą z samochodu oznakowaliśmy miejsce, zadzwoniliśmy po odpowiednie służby i czekaliśmy tam około godziny zanim ktoś łaskawie raczył przyjechać na miejsce. I niesamowicie przez ten czas wkurzało mnie, że ludzie przejeżdżający ulicą nie dość, że nie zatrzymywali się żeby chociaż spytac, czy możnaby w czymś pomóc (co ostatecznie nawet mogłabym zrozumieć, skoro oznakowaliśmy miejsce zdarzenia i widać było, że czekamy na policję) ale samochody niemal zatrzymywały się, i przejeżdżały jak najwolniej obok nas, żeby sobie po prostu "popatrzeć", dorośli pokazywali dzieciom palcami tę sarnę na ulicy, pasażerowie z miejsc po przeciwnej stronie przeciskali się, żeby nie stracić najmniejszego szczegółu z tej "sceny". No jasny gwint, zaraz zaczęliby nam robić zdjęcia
Zwierzę z flakami na wierzchu umiera na ulicy, bo jakiś debil je potrącił, a ci sobie zrobili mega rodzinną atrakcję, no prawie serial przyrodniczy na żywo

[kobietasukcesu]

Dziwi mnie wybieranie się do parku z nierównymi alejkami w 12-14 cm szpilkach. Taaa, noga w takich butach wygląda lepiej, ale to utykanie to już średnio seksowne jest

[Dagusiac]

Napisane przez Shinn

-Dziwi mnie jak wchodzę do kabiny a tam; odciski buciorów na desce (wtf?), rozmazana na kafelkach krew, etc. Ja nie wiem skąd ludzie wynoszą taki brak kultury.
Nie będę wspominać o niespuszczaniu wody, wrzucaniu tamponów i odorze jaki po sobie zostawiają.

-Nie rozumiem dzieci i ich rodziców, którzy zwierzęta traktują jak zabawki. Swojego czasu miałam pitbulla. Jako szczeniaczek był przeuroczym psem. Ale po tygodniu spacerów, miałam ochotę zamknąć go w klatce. Nie było dnia, żeby matki z dzieciarami z pobliskiego placu zabaw nie dotknęły psa, wycałowały, brały na ręce. Na nic zdały się tłumaczenia, że pies tego nie lubi- piszczy i warczy. Zawsze słyszałam, że malutkie psy nie gryzą Więc w końcu pies się zdenerwował i ugryzł w rękę dzieciaka. Na oburzenie rodzica, że psa się trzyma w kagańcu, przypomniałam jej własne słowa- że malutkie psy nie gryzą.

Ja to się zastanawiam JAK one to robią? No jak można rozmazać krew na kafelkach? To chyba tylko specjalnie Dziwi mnie takie coś...niby babon zadbany - makijaż, strój itd. a wokół siebie syf robi. Miałam taką koleżankę na studiach - wypachniona, zawsze elegancko ubrana, idealnie ułożone włosy, perfekcyjny makijaż i co? Brudne majtki wrzucała za kanapę a walizkę z wakacji z mokrym strojem i japonkami trzymała przez miesiąc zamkniętą To jest dla mnie niepojęte.

A co do psów - mam kundelka, średniej wielkości. Zazwyczaj chodzę z nim na pola/górki koło mojego bloku, ale czasami muszę zajść do cioci parę bloków dalej więc idę przez bloki. Ostatnio grupa dzieciaków w wieku ok.5-7lat dosłownie rzuciła mi się na psa, krzycząc "Ojej jaki ładny" i z łapami do niego. Zdążyłam krzyknąć "NIE DOTYKAJ", dziewczynka się spojrzała i mówi "On jest ładny, nie ugryzie" Taaa.... może i by nie ugryzł, ale na pewno by zawarczał i postraszył zębami, bo bardzo nie lubi dzieci. No ja nie rozumiem po co podbiegać do obcego psa, który idzie sobie gdzieś z boku.

---------- Dopisano o 17:04 ---------- Poprzedni post napisano o 17:02 ----------

Napisane przez kobietasukcesu

Dziwi mnie wybieranie się do parku z nierównymi alejkami w 12-14 cm szpilkach. Taaa, noga w takich butach wygląda lepiej, ale to utykanie to już średnio seksowne jest

To wygląda komicznie. Kiedyś byłam na grillu i przyjechała panienka w szpilkach i jeansowej spódniczce. Szpileczki jej grzęzły w trawie

[Methe]

Napisane przez Shinn

-Dziwi mnie zachowanie kobiet w pracy. Pracuje w dużej i znanej korporacji. Na szczęście obcuje częściej z mężczyznami, mniej z kobietami- ale chcąc nie chcąc korzystamy z tych samych toalet. I nie rozumiem kiedy poważna kobieta wychodzi z kabiny, zaczyna poprawiać makijaż, dotyka brudnymi palcami oczu i wychodzi nie myjąc rąk.
-Dziwi mnie jak wchodzę do kabiny a tam; odciski buciorów na desce (wtf?), rozmazana na kafelkach krew, etc. Ja nie wiem skąd ludzie wynoszą taki brak kultury.
Nie będę wspominać o niespuszczaniu wody, wrzucaniu tamponów i odorze jaki po sobie zostawiają.
-Nie rozumiem ludzi, którzy oburzają się kiedy odpowiadam, że nie zamierzam iść na studia. Nie chcę, nie kręci mnie to, może chce mieć tylko wykształcenie średnie- moja sprawa.
-Nie rozumiem dzieci i ich rodziców, którzy zwierzęta traktują jak zabawki. Swojego czasu miałam pitbulla. Jako szczeniaczek był przeuroczym psem. Ale po tygodniu spacerów, miałam ochotę zamknąć go w klatce. Nie było dnia, żeby matki z dzieciarami z pobliskiego placu zabaw nie dotknęły psa, wycałowały, brały na ręce. Na nic zdały się tłumaczenia, że pies tego nie lubi- piszczy i warczy. Zawsze słyszałam, że malutkie psy nie gryzą Więc w końcu pies się zdenerwował i ugryzł w rękę dzieciaka. Na oburzenie rodzica, że psa się trzyma w kagańcu, przypomniałam jej własne słowa- że malutkie psy nie gryzą.
-Dziwią mnie pytania palaczy- po, co palę? Bo tak mi się podoba. Proste. Bardzo irytujące jest kiedy, osoba niewiele starsza ode mnie prawi mi morały jakie palenie jest złe, że trudno z tym zerwać. I, co z tego. Skoro palę, to wiem jakie są tego konsekwencje, nie potrzebuję tego wysłuchiwać po ciężkim dniu w pracy, ewentualnie w palarni gdzie idę się odstresować właśnie papierosem

też tego nie cierpię bardzo mnie irytuje gdy słyszę: jej, po co ty palisz? a zaraz potem wykład, że zdrowie niszczę, pieniądze marnuję i jeszcze do tego śmierdzi strasznie. ostatnio na imprezie trafiłam na delikwenta, który przez godzinę próbował mnie przekonać, że papierosy są fe i że powinnam rzucić, bo przecież nic mi to nie daje. a gdy powiedziałam, że palę, bo po prostu lubię i mnie to odstresowuje, to popatrzył na mnie pogardliwie i powiedział "no to gratuluję takiej formy relaksu". myślałam, że padnę

nie podoba się komuś, nie mój problem

---------- Dopisano o 17:44 ---------- Poprzedni post napisano o 17:41 ----------

Napisane przez kobietasukcesu

Dziwi mnie wybieranie się do parku z nierównymi alejkami w 12-14 cm szpilkach. Taaa, noga w takich butach wygląda lepiej, ale to utykanie to już średnio seksowne jest

mnie rozwaliło jak kiedyś pojechałam wielkie na ognisko pod lasem za miasto. od przystanku autobusowego idzie się poł godziny, w tym jakieś 15 minut pod górkę. wszyscy ode mnie ubrani na sportowo, przychodzimy na miejsce, a tam parę panienek w mini i szpilkach. naprawdę mnie ciekawi jak one tam weszły



a i jeszcze nie rozumiem co komu do mojego makijażu. używam codziennie podkładu, korektora, kredki do oczu i do brwi, tuszu, różu i pudru. i na dodatek, o zgrozo, targam ze sobą to wszystko w torebce! mam bardzo jasną oprawę oczu, kiepską cerę i źle się czuję bez takiego makijażu. kiedyś po wfie poprawiałam sobie makijaż i koleżanka zobaczyła zawartość mojej kosmetyczki i zaraz pytanie: "ty codziennie TEGO WSZYSTKIEGO używasz?". no tak, ona nie musi, bo ma fajną cerę plus ciemne brwi i rzęsy wypowiedziała to tonem, że poczułam się jakaś jakaś tandetna tapeciara z niedobranym podkładem, a wbrew pozorom mój makijaż jest naprawdę dość dyskretny
z ciuchami mam czasem podobnie jak wy. ubieram się dość elegancko, lubię nosić sukienki na co dzień, ale z racji wzrostu w ogóle nie noszę butów na obcasie a i tak słyszę czasem "aleś się wystroiła". nie wiem, czym to powodowane, ale strasznie irytujące.

[czarno czarna]

W kalsie mam okropny hałas. Wszyscy gadają mimo próśb nauczyciela. Gadają całą lekcję. Nauczyciel zada zadanie, później jest dzwonek i wszyscy idą do domu. A na następny dzień wszyscy lecą do mnie "Misia, daj odpisać" , a ja dobitnie odpowiadam "Gadałaś wczoraj to ci nie dam". Bo dla mnie to jest oczywiste, że jak gadał na lekcji to jego wina. I jeden raz jestem w stanie to zrozumieć, ale oni robią tak codziennie. Czy naprawdę nie wiedzą jak to drażni i nie rozumieją że robią źle ?? A najlepsze jest to że to właśnie mi pani wpisała uwagę za gadanie, bo tłumaczyłam koledze co właśnie było powiedziane na lekcji . I gdzie na tym świecie sprawiedliwość?

[Shinn]

Napisane przez Dagusiac

Ja to się zastanawiam JAK one to robią? No jak można rozmazać krew na kafelkach? To chyba tylko specjalnie Dziwi mnie takie coś...niby babon zadbany - makijaż, strój itd. a wokół siebie syf robi. Miałam taką koleżankę na studiach - wypachniona, zawsze elegancko ubrana, idealnie ułożone włosy, perfekcyjny makijaż i co? Brudne majtki wrzucała za kanapę a walizkę z wakacji z mokrym strojem i japonkami trzymała przez miesiąc zamkniętą To jest dla mnie niepojęte.

A co do psów - mam kundelka, średniej wielkości. Zazwyczaj chodzę z nim na pola/górki koło mojego bloku, ale czasami muszę zajść do cioci parę bloków dalej więc idę przez bloki. Ostatnio grupa dzieciaków w wieku ok.5-7lat dosłownie rzuciła mi się na psa, krzycząc "Ojej jaki ładny" i z łapami do niego. Zdążyłam krzyknąć "NIE DOTYKAJ", dziewczynka się spojrzała i mówi "On jest ładny, nie ugryzie" Taaa.... może i by nie ugryzł, ale na pewno by zawarczał i postraszył zębami, bo bardzo nie lubi dzieci. No ja nie rozumiem po co podbiegać do obcego psa, który idzie sobie gdzieś z boku.

Tak te kobiety takie elegantki są najgłupsze dla mnie. Potrafi wytknąć komuś zdarty lakier na paznokciach, czy rozmazany tusz pod okiem, a łapska zostawia brudne jak wychodzi z toalety. Ja dla samej siebie to robię. Mnóstwo ludzi przewija się przez taka kabinę. Dotyka deski, klamki... Nie wiem jak później widzę taką paniusie, która pożera kanapeczki wycierając palcami kąciki ust to robi mi się nie dobrze


A z tymi psami dokładnie- ładny, mały to nie gryzie. Ale jak pokaże ząbki i zacznie kłapać to oburzenie wśród ludzi. Nie mogą zrozumieć, że bywają takie psy, że sam dotyk obcej osoby doprowadza je do agresji.

Napisane przez Methe

też tego nie cierpię bardzo mnie irytuje gdy słyszę: jej, po co ty palisz? a zaraz potem wykład, że zdrowie niszczę, pieniądze marnuję i jeszcze do tego śmierdzi strasznie. ostatnio na imprezie trafiłam na delikwenta, który przez godzinę próbował mnie przekonać, że papierosy są fe i że powinnam rzucić, bo przecież nic mi to nie daje. a gdy powiedziałam, że palę, bo po prostu lubię i mnie to odstresowuje, to popatrzył na mnie pogardliwie i powiedział "no to gratuluję takiej formy relaksu". myślałam, że padnę

nie podoba się komuś, nie mój problem

Pieniądze, największy problem wśród ludzi. Marnujesz pieniądze. A ja się pytam- czyje pieniądze marnuje moje czy ich? Moje, nie widzę więc problemu... I teksty, że mogłabym na coś zaoszczędzić. Ale nie mogę, nie umiem, nie chcę. Wolę zatruwać sobie płuca i się zrelaksować.
A kolesie z klubów to już inna bajka

[czarno czarna]

Przypomniało mi się jeszcze coś. Często jeżdżę autobusem i zawsze rano jest tłok nie do zniesienia. Nie idzie nawet się obrócić. Wczoraj na przystanku weszła pewna pani. Oprócz niej już nikt by się nie zmieścił. Drzwi się zamknęły i pojechaliśmy dalej. I nagle owa pani zaczęła krzyczeć przez cały autobus w moją stronę żebym się przesuneła. Tak jakby to coś dało. A ja już ledwo się mieściłam i odpowiedziałam że już nie idzie. A ona mi na to przecież ja dobrzę widzę że masz tam dużo miejsca tak jakby ona wiedziała lepiej w jakiej sytuacji jestem ja która stoję 10m od niej. A poza tym ona i tak miała najwięcej miejsca w całym autobusie. Albo również tego samego dnia ale w drodze powrotnej siedziała pewna pani, która nie należała do szczupłych. Siedziała a obok niej(przy oknie) było wolne miejsce. Weszła do autobusu cała moja klasa więc koleżanka się jej spytała czy może się przesunąc. A ona na to " dziecko drogie, ja jestem stara, mam ciężkie siatki, a ty jesteś młoda. Możesz trochę postać.". Co z tego że jesteśmy młodzi? Mamy takie samo prawo żeby być zmęczeni, jak inni ludzie. Może ona ma ciężkie siatki ,ale my mamy plecaki. I co by się stało jakby się przesunęła?? Przecież dalej by siedziała. Niektóre zachowania są poprostu nielogiczne

[Methe]

Napisane przez czarno czarna

W kalsie mam okropny hałas. Wszyscy gadają mimo próśb nauczyciela. Gadają całą lekcję. Nauczyciel zada zadanie, później jest dzwonek i wszyscy idą do domu. A na następny dzień wszyscy lecą do mnie "Misia, daj odpisać" , a ja dobitnie odpowiadam "Gadałaś wczoraj to ci nie dam". Bo dla mnie to jest oczywiste, że jak gadał na lekcji to jego wina. I jeden raz jestem w stanie to zrozumieć, ale oni robią tak codziennie. Czy naprawdę nie wiedzą jak to drażni i nie rozumieją że robią źle ?? A najlepsze jest to że to właśnie mi pani wpisała uwagę za gadanie, bo tłumaczyłam koledze co właśnie było powiedziane na lekcji . I gdzie na tym świecie sprawiedliwość?

a ja z kolei nie rozumiem trochę takiego podejścia jak twoje jeśli mnie nie interesuje lekcja, przykładowo historia, której nie lubię, to nie widzę sensu wsłuchiwania się w słowa nauczyciela i wolę się zająć wtedy czymś ciekawszym i nie widzę nic złego w tym, że ktoś, kto uważa da mi swoje notatki do przepisania. zresztą ja sama często daję innym swoje przykładowo z wosu czy z matmy, które mnie interesują
a i jak pożyczam komuś coś do przepisania to średnio mnie obchodzi czy ktoś notorycznie nie uważa, czy raz mu się zdarzyło. mam notatki, to dam, korona mi z głowy nie spadnie. ja nie stracę, a ktoś moze skorzysta

wkurza mnie tylko, gdy ktoś nie uważa w szkole i nie uczy się w domu, a potem ma pretensje do całego świata, bo ma kiepskie oceny i jedynym wnioskiem, jaki wysnuwa jest "nauczyciel jest beznadziejny i nie umie tłumaczyć" dość powszechne u mnie w szkole.

[Finlora]

Napisane przez Methe

a ja z kolei nie rozumiem trochę takiego podejścia jak twoje jeśli mnie nie interesuje lekcja, przykładowo historia, której nie lubię, to nie widzę sensu wsłuchiwania się w słowa nauczyciela i wolę się zająć wtedy czymś ciekawszym i nie widzę nic złego w tym, że ktoś, kto uważa da mi swoje notatki do przepisania. zresztą ja sama często daję innym swoje przykładowo z wosu czy z matmy, które mnie interesują
a i jak pożyczam komuś coś do przepisania to średnio mnie obchodzi czy ktoś notorycznie nie uważa, czy raz mu się zdarzyło. mam notatki, to dam, korona mi z głowy nie spadnie. ja nie stracę, a ktoś moze skorzysta

Ale tu nie chodzi o to, że jak kogoś nie interesuje lekcja to się czymś tam ciekawszym zajmie tylko o to, że całą lekcję gada, przeszkadza innym a potem chce wiedzieć co trzeba było zrobić a najlepiej odpisać - przynajmniej ja to tak zrozumiałam

[201610310857]

Napisane przez Methe

a ja z kolei nie rozumiem trochę takiego podejścia jak twoje jeśli mnie nie interesuje lekcja, przykładowo historia, której nie lubię, to nie widzę sensu wsłuchiwania się w słowa nauczyciela i wolę się zająć wtedy czymś ciekawszym i nie widzę nic złego w tym, że ktoś, kto uważa da mi swoje notatki do przepisania. zresztą ja sama często daję innym swoje przykładowo z wosu czy z matmy, które mnie interesują
a i jak pożyczam komuś coś do przepisania to średnio mnie obchodzi czy ktoś notorycznie nie uważa, czy raz mu się zdarzyło. mam notatki, to dam, korona mi z głowy nie spadnie. ja nie stracę, a ktoś moze skorzysta

wkurza mnie tylko, gdy ktoś nie uważa w szkole i nie uczy się w domu, a potem ma pretensje do całego świata, bo ma kiepskie oceny i jedynym wnioskiem, jaki wysnuwa jest "nauczyciel jest beznadziejny i nie umie tłumaczyć" dość powszechne u mnie w szkole.

A ja się z czarną po części zgadzam, ponieważ to trochę chore żerować na kimś cały rok, ja na nikim nie żeruje i nie będę za kogoś odrabiać prac domowych, bo mam kupę swojej roboty. Najciekawsze jest to, ze przez jakiś czas (semestr) odrabiałam lekcję, za koleżankę z angielskiego, a za miesiąc matura. Mam wyrzuty sumienia, bo jak nie zda to po części będzie moja wina.

Co do pogrubionego, właśnie tak jest u mnie z angielskim, tylko dziwne, że osoby, które chciały się nauczyć umieją ( nie mówię o sobie, bo ja za angielski wzięłam się rok temu i wszystko nadrobiłam sama, bo wcześniej chciałam zdawać niemiecki i angielskiego się zwyczajnie nie uczyłam, no tyle żeby od sprawdzianu do sprawdzianu)
Jeżeli ktoś naprawdę chce się uczyć to może.

Poza tym, nigdy chyba sobie nie wybaczę, że nie chciałam się uczyć angielskiego w podstawówce i gimnazjum. (Zawsze wolałam niemiecki
Czemuż ja byłam taka głupia!

[asioollka]

Napisane przez czarno czarna

W kalsie mam okropny hałas. Wszyscy gadają mimo próśb nauczyciela. Gadają całą lekcję. Nauczyciel zada zadanie, później jest dzwonek i wszyscy idą do domu. A na następny dzień wszyscy lecą do mnie "Misia, daj odpisać" , a ja dobitnie odpowiadam "Gadałaś wczoraj to ci nie dam". Bo dla mnie to jest oczywiste, że jak gadał na lekcji to jego wina. I jeden raz jestem w stanie to zrozumieć, ale oni robią tak codziennie. Czy naprawdę nie wiedzą jak to drażni i nie rozumieją że robią źle ?? A najlepsze jest to że to właśnie mi pani wpisała uwagę za gadanie, bo tłumaczyłam koledze co właśnie było powiedziane na lekcji . I gdzie na tym świecie sprawiedliwość?

wiesz ja mam praktycznie to samo tylko że chodzi o notatki na sprawdzian. wszyscy wiedzą że jestem no obowiązkowa i że na każdy sprawdzian mam zrobione notatki takie do powtórzenia. i ludzie, którzy w szkole nie robią NIC, żadnych notatek, zadań domowych czegokolwiek, przed każdym sprawdzianem piszą do mnie "Asiu przesłałabyś mi notatki z tego i tego" i to nie zdarza się raz, co bym zrozumiała, bo ja też czasem proszę kogoś o pomoc z czymś (choć to nie jest pomoc tylko wykorzystywanie) tylko notorycznie. a jak nie daj boże jeszcze nie zrobiłam notatek, to gotowi są się na mnie za to obrazić!

[Shinn]

Przypomniało mi się jeszcze. Społeczność Facebooka. Informują wszystkich, pisząc na swojej tablicy co robią/ile wypili/ z kim właśnie są/co jedzą/co za chwile mają zamiar zrobić.

Post koleżanki z przed 5 minut. Dorosła dziewczyna; 'Jestem sama w domu i trzymam nożyczki w ręku, i zastanawiam się co z nimi zrobić' - faktycznie problem wagi państwowej. Dziwi mnie taki infantylizm wśród dorosłych
Nie omieszkałam skomentować tego postu. Czuję, że jej świta da mi popalić.

[asioollka]

Napisane przez Shinn

Przypomniało mi się jeszcze. Społeczność Facebooka. Informują wszystkich, pisząc na swojej tablicy co robią/ile wypili/ z kim właśnie są/co jedzą/co za chwile mają zamiar zrobić.

Post koleżanki z przed 5 minut. Dorosła dziewczyna; 'Jestem sama w domu i trzymam nożyczki w ręku, i zastanawiam się co z nimi zrobić' - faktycznie problem wagi państwowej. Dziwi mnie taki infantylizm wśród dorosłych
Nie omieszkałam skomentować tego postu. Czuję, że jej świta da mi popalić.

a tak z ciekawości - co jej napisałaś? mnie też śmieszą takie posty...

[Shinn]

Napisane przez asioollka

a tak z ciekawości - co jej napisałaś? mnie też śmieszą takie posty...

zacytuje dokładnie. Może nie było to z mojej strony kulturalne, ale wpienia mnie coś takiego ; Faktycznie problem P., Ja wiem co możesz zrobić- p*** sie nimi w głowę. - dostałam odzew, że miała zamiar ściąć włosy, no cóż.

[peggy_blue]

Napisane przez Shinn

Przypomniało mi się jeszcze. Społeczność Facebooka. Informują wszystkich, pisząc na swojej tablicy co robią/ile wypili/ z kim właśnie są/co jedzą/co za chwile mają zamiar zrobić.

Post koleżanki z przed 5 minut. Dorosła dziewczyna; 'Jestem sama w domu i trzymam nożyczki w ręku, i zastanawiam się co z nimi zrobić' - faktycznie problem wagi państwowej. Dziwi mnie taki infantylizm wśród dorosłych
Nie omieszkałam skomentować tego postu. Czuję, że jej świta da mi popalić.

ja tam bardzo lubię fejsbuczka, ale niektórzy ludzie to są normalnie jakimiś internetowymi ekshibicjonistami... znajoma właśnie zeszła się z facetem, oczywiście milion miłosnych dwuznacznych statusów, obowiązkowa sesyjka w Łazienkach itp. ciekawe, czy coś z tego związku zachowują dla siebie

ale takie osoby to ja blokuję, po co mi mają swoją nadaktywnością zaśmiecać tablicę

[Shinn]

Napisane przez peggy_blue

ja tam bardzo lubię fejsbuczka, ale niektórzy ludzie to są normalnie jakimiś internetowymi ekshibicjonistami... znajoma właśnie zeszła się z facetem, oczywiście milion miłosnych dwuznacznych statusów, obowiązkowa sesyjka w Łazienkach itp. ciekawe, czy coś z tego związku zachowują dla siebie

ale takie osoby to ja blokuję, po co mi mają swoją nadaktywnością zaśmiecać tablicę

Też właśnie skorzystam z tej opcji, bo do szału doprowadzają mnie nagminne informacje co, kto robi.

[h2o0]

Napisane przez Shinn

Przypomniało mi się jeszcze. Społeczność Facebooka. Informują wszystkich, pisząc na swojej tablicy co robią/ile wypili/ z kim właśnie są/co jedzą/co za chwile mają zamiar zrobić.

Post koleżanki z przed 5 minut. Dorosła dziewczyna; 'Jestem sama w domu i trzymam nożyczki w ręku, i zastanawiam się co z nimi zrobić' - faktycznie problem wagi państwowej. Dziwi mnie taki infantylizm wśród dorosłych
Nie omieszkałam skomentować tego postu. Czuję, że jej świta da mi popalić.

Ja bym jej napisała: kill yourself, surprise your friends

[Shinn]

Napisane przez h2o0

Ja bym jej napisała: kill yourself, surprise your friends

Niestety nie przyszło mi to do głowy- ale warto zapamiętać na przyszłość

[Dagusiac]

Napisane przez Methe

a ja z kolei nie rozumiem trochę takiego podejścia jak twoje jeśli mnie nie interesuje lekcja, przykładowo historia, której nie lubię, to nie widzę sensu wsłuchiwania się w słowa nauczyciela i wolę się zająć wtedy czymś ciekawszym i nie widzę nic złego w tym, że ktoś, kto uważa da mi swoje notatki do przepisania. zresztą ja sama często daję innym swoje przykładowo z wosu czy z matmy, które mnie interesują
a i jak pożyczam komuś coś do przepisania to średnio mnie obchodzi czy ktoś notorycznie nie uważa, czy raz mu się zdarzyło. mam notatki, to dam, korona mi z głowy nie spadnie. ja nie stracę, a ktoś moze skorzysta.

Ja też nie rozumiem czegoś takiego. Zwyczajnie myślałam, że takich ludzi już nie ma. Miałam taką dziewuchę w klasie, NIKOMU NIC nie dala odpisać, nie podpowiedziała na spr. Jedna koleżanka była świetna z matmy - robiła pracę domową i wszyscy spisywali, ktoś tam robił mapki z historii - pożyczało się atlas i jazda. Kolejna koleżanka zawsze przed spr robiła podsumowanie, zbierała wszystkie informacje do kupy i dawała wszystkim kserować. Matko skoro już się coś robi to chyba można się z kimś podzielić? Nienawidzę takich samolubów. Zachowanie rodem z zerówki "Nie dam Ci bo ty gadałeś a ja chciałam słuchać, jesteś u mojej mamy".

Napisane przez Edeldredzia

A ja się z czarną po części zgadzam, ponieważ to trochę chore żerować na kimś cały rok, ja na nikim nie żeruje i nie będę za kogoś odrabiać prac domowych, bo mam kupę swojej roboty. Najciekawsze jest to, ze przez jakiś czas (semestr) odrabiałam lekcję, za koleżankę z angielskiego, a za miesiąc matura. Mam wyrzuty sumienia, bo jak nie zda to po części będzie moja wina.

Co do pogrubionego, właśnie tak jest u mnie z angielskim, tylko dziwne, że osoby, które chciały się nauczyć umieją ( nie mówię o sobie, bo ja za angielski wzięłam się rok temu i wszystko nadrobiłam sama, bo wcześniej chciałam zdawać niemiecki i angielskiego się zwyczajnie nie uczyłam, no tyle żeby od sprawdzianu do sprawdzianu)
Jeżeli ktoś naprawdę chce się uczyć to może.

Skoro odrabiasz dla siebie to korona Ci z głowy nie spadnie jeśli podratujesz koleżanki. Ale wiem to takie nie fer!!
Wybacz, ale czytałam już kilka twoich postów i nie raz miałam ochotę coś napisać. Już chyba każdy tutaj wie, że przykładasz się do nauki, nie chcesz przekładać sprawdzianów bo się nauczyłaś (nóż mi się w kieszeni otwierał jak to w LO słyszałam, umiesz dzisiaj? za 3dni też będziesz umiał, ale daj szansę tym, którzy się nie mogli nauczyć), twoje koleżanki nie uczą się do matury, umiesz świetnie angielski itd.itd.

[201610310857]

To nie chodzi o podratowanie, bo spisywać daje, tu chodzi o nagminne odrabianie za kogoś prac domowych.
a co do angielskiego, to musiałaś źle przeczytać, bo wielokrotnie mówiłam, że go nie umiem i dlatego zależy mi na tych lekcjach, reszta- ok. Co do przekładania sprawdzianów; ja naprawdę nie mam nic przeciwko, bo jak umiem to umiem, jak nie to pewnie i tak się nie nauczę.

swoją drogą, nienawidzę ludzi, którzy CIĄGLE chcą na czyjejś pracy korzystać. .

---------- Dopisano o 07:57 ---------- Poprzedni post napisano o 07:49 ----------

a, najbardziej mnie dziwi, ale to najbardziej, najbardziej, dlaczego moi sąsiedzi puszczają swego olbrzymiego pitbulla (czy coś takiego ) i dużego mieszańca samopas- bez kagańca na podwórko (mieszkamy w kamienicy, wiec podwórko jest wspólne), te psy latają, jak wściekłe i podchodzą do ludzi, szczególnie ten mieszaniec jest jakiś niebezpieczny, bo już nie raz chciał się rzucać na innych sąsiadów. Kiedyś w końcu skończy się to tragedią;/
Kolesiowi- właścicielowi uwagi też zwrócić nie można, bo jeszcze żeby zrobić na złość będzie je częściej wypuszczał.
nienormalne, zwłaszcza, ze tu jest dużo dzieci, które dużo czasu spędzają na podwórku.

[gramwzielone]

Napisane przez Dagusiac

Ja też nie rozumiem czegoś takiego. Zwyczajnie myślałam, że takich ludzi już nie ma. Miałam taką dziewuchę w klasie, NIKOMU NIC nie dala odpisać, nie podpowiedziała na spr. Jedna koleżanka była świetna z matmy - robiła pracę domową i wszyscy spisywali, ktoś tam robił mapki z historii - pożyczało się atlas i jazda. Kolejna koleżanka zawsze przed spr robiła podsumowanie, zbierała wszystkie informacje do kupy i dawała wszystkim kserować. Matko skoro już się coś robi to chyba można się z kimś podzielić? Nienawidzę takich samolubów. Zachowanie rodem z zerówki "Nie dam Ci bo ty gadałeś a ja chciałam słuchać, jesteś u mojej mamy".

Jedna koleżanka to, druga tamto, trzecia jeszcze cos innego... A reszta? A Ty co robiłaś? Bo nawet jeśli tych frajerek/frajerów było jeszcze kilka, to sądzę że roszczeniowych głąbów było co najmniej trzy razy tyle.
I nie rozumiem tych pretensji do koleżanki, to przecież żaden obowiązek pomagać innym uczniom w szkole bo chyba nie uczysz się w szkole specjalnej prawda? Jeśli ktoś jest zbyt leniwy żeby coś zrobić, bezczelnością jest domaganie się czyjejś pomocy, a jeżeli za głupi - trzeba było iść do zawodówki albo znaleźć jakiegoś kretyna (bo kto mądry ożeni się z tępakiem, złe geny itp) i wyjść za niego za mąż.

Napisane przez Dagusiac

Skoro odrabiasz dla siebie to korona Ci z głowy nie spadnie jeśli podratujesz koleżanki. Ale wiem to takie nie fer!!
Wybacz, ale czytałam już kilka twoich postów i nie raz miałam ochotę coś napisać. Już chyba każdy tutaj wie, że przykładasz się do nauki, nie chcesz przekładać sprawdzianów bo się nauczyłaś (nóż mi się w kieszeni otwierał jak to w LO słyszałam, umiesz dzisiaj? za 3dni też będziesz umiał, ale daj szansę tym, którzy się nie mogli nauczyć), twoje koleżanki nie uczą się do matury, umiesz świetnie angielski itd.itd.

Gadasz głupoty. Z tego co pamiętam to zazwyczaj osoby, które rzeczywiście nie mogłyby się nauczyc - złe warunki w domu, konieczność opieki nad rodzeństwem, pomoc w gospodarstwie rodzicom, jakaś dodatkowa praca itp jakimś cudem były przygotowane do lekcji. Za to zazwyczaj nie mogły się nauczyć te panny, które najbliżej pracy fizycznej były malując paznokcie, a dzień upływał im na szwędaniu się po centrach handlowych/secondhandach/barach, w których wyrywały kolesi.
I jeszcze raz - ciężko Ci odrobić lekcje i przygotować się do nich, czujesz że Bozia nie dała Ci wystarczającego rozgarnięcia by poradzić sobie w szkole to zamiast żerować na innych, idź do pracy. Wbrew pozorom nie każdy stworzony jest do tego by pójść na studia, potrzebujemy także robotników .

[cannabis]

Prawda jest taka, że to czy ktoś Ci da odpisać swoją pracę domową to jest tylko i wyłącznie jego dobra wola.
Inna sprawa: skoro ktoś nie chce dawać odpisywać swojej pracy? Niech nie daje i mówi o tym otwarcie. Skoro dał/a odpisać tzn że nie ma nic przeciwko temu, wiec niech nie obgaduje później kogoś za jego plecami, a to że taki, siaki i owaki jest.
Dla mnie to też jest dwulicowość! Bo znam parę takich osób, od których większość grupy odpisuje. Potem taka osoba do mnie mówi, że ją ten/ta denerwuje, że nic sam nie zrobi tylko żeruje na kimś itp, a kiedy 5minut później obgadana osoba przyjdzie się o coś zapytać (w związku z kopiowaną pracą) to z uśmiechem na ustach jej pomaga i mówi "Nie ma problemu".
W gim/LO i tak nauczyciele w większości znają możliwości swoich uczniów i wiedzą, że ktoś notorycznie zwala itp. Jak wam przeszkadzają sępy w szkole średniej to zobaczycie dopiero te stada na studiach

Moja wypowiedź nie jest skierowana absolutnie do nikogo konkretnego na tym forum. To tylko moje spostrzeżenia w tym temacie jeśli chodzi o ludzi, których spotkałam na swojej drodze:P

Co do facebooka zgadam się z wami Dlatego spodobał mi się tekst kolesia z filmu Easy A:
"Nie wiem, czemu wasze pokolenie musi dokumentować każde przemyślenie, ale uwierz mi, za świetne to one nie są.
'Roman ma świetny dzień i kupił sobie Coca-Colę Zero na stacji.'"

[Madzik08]

Napisane przez Dagusiac

Ja też nie rozumiem czegoś takiego. Zwyczajnie myślałam, że takich ludzi już nie ma. Miałam taką dziewuchę w klasie, NIKOMU NIC nie dala odpisać, nie podpowiedziała na spr. Jedna koleżanka była świetna z matmy - robiła pracę domową i wszyscy spisywali, ktoś tam robił mapki z historii - pożyczało się atlas i jazda. Kolejna koleżanka zawsze przed spr robiła podsumowanie, zbierała wszystkie informacje do kupy i dawała wszystkim kserować. Matko skoro już się coś robi to chyba można się z kimś podzielić? Nienawidzę takich samolubów. Zachowanie rodem z zerówki "Nie dam Ci bo ty gadałeś a ja chciałam słuchać, jesteś u mojej mamy".

Czytaj ze zrozumieniem. Dziewczyny nie pisaly, ze w ogole nie daja spisywac, tylko ze przeszkadza im to, ze niektorzy tak sie lenia, ze licza tylko na innych. Dlaczego ktos ma robic ciagle i ciagle zadanie za ciebie? A ty w tym czasie bedziesz sie lenic w domu przed komputerem czy lazic po sklepach. Niech frajer odrobi za nas lekcje, a my je sobie spiszemy.
Poza tym jesli komus sie nudzi na lekcji to niech lepiej poczyta jakas gazete, a nie nadaje cala lekcje przeszkadzajac innym, ktorych to moze ciekawic -o rety! to mozliwe, ze historia czy geografia moga kogos interesowac? blee.

Przekladanie sprawdzianow - jesli ktos mial tydzien, lub 2 na nauczenie i nie zrobil tego, to 3 dni pozniej tez nie bedzie umial, bo nadal nie bedzie mu sie chcialo.