Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[MartaMagda]

Napisane przez symphony

Czas na moją historię.
Aby uprzedzić besztające wypowiedzi dodam,że był pierwszy to ostatni raz w moim życiu gdy wybierając się na randkę nie miałam przy sobie pieniędzy..
Umówiłam się z facetem,ponieważ bardzo mnie o to prosił,nie znałam go zbyt dobrze ale po paru rozmowach na pewnym portalu randkowym stwierdziłam,że może warto dać mu szansę.Niestety byłam wtedy na finansowym zakręcie,więc w portfelu jakieś 5 złoty plus drobne na bilet,nie wiem co mnie podkusiło aby z takim zapleczem pchać się na randki ale pomyślałam sobie,że skoro chłopu zależy,to może będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony.Jakże się pomyliłam..
Spotkaliśmy się na na rynku w Krk poszliśmy do knajpki(on wybierał)zima,mróz siarczysty,więc on proponuje coś na rozgrzewkę.Pyta czego się napiję,wiec mówię,że whisky z colą(koszt 8zł-informacja ważna ze względu na dalszą część wydarzeń).Szanowny zamówił sobie breezerka czt jak to się zowie.Siedzimy gadamy,widać ,że mu się podobam i chciałby kontynuować znajomość,z mojej strony raczej zwykła sympatia aniżeli fascynacja nowo poznanym. Gdy się już szanowny zorientował po godzinie,że nie zostaniemy parą roku w dość niesympatyczny sposób oznajmił ,że idzie na busa(mieszkał z rodzicami pod Krakowem).Ok,rozumiem,kło pot z komunikacją ale troszkę się zdziwiłam bo wszak sympatycznie się rozmawiało mimo mojego mentalnego stanowiska pt inna bajka.Idę do toalety,wychodzę,przy barze stoi on i barmanka patrząc wyczekująco.Panika mnie ogarnęła bo już resztkami zdrowego rozsądku zdążyłam ujrzeć w głowie piekło,które nota bene sama sobie zgotowałam.No nic,mówię jak się sytuacja przedstawia a szanowny w krzyk(tak ,to był histeryczny krzyk)że naciągam go na koszty,że on nie ma pieniędzy na stawianie mi drinków(słuszna uwaga,tylko mógł ten problem przeanalizować wcześniej).Wszyscy w barze patrzą na nas ja mam ochotę się rozpłakać.W końcu wzięłam się w garść i mówię,że mu przyniosę na drugi dzień te 8 zł to pracy(pracował w rynku w dość dobrze prosperującej firmie)albo prześlę mu na konto.Nie mówiłam tego z ironią,nic innego mi po prostu wtedy nie przyszło do głowy.Reakcja szanownego?Prawie płaczac(pierwszy raz byłam świadkiem tak kuriozalnego widowiska)wyjął z portfela 100zł i rzucił barmance w twarz(tak rzucił nie podał)po czym wybiegł zostawiając mnie tak osłupiałą na środku.
Nigdy wcześniej nie byłam w takim szoku a trochę już żyję na tym świecie.Reakcja mężczyzn w barze była pokrzepiająca a mianowicie rozpętała się dyskusja na temat tego pajaca a faceci przepraszali mnie za przykre doznania przedstawiciela ich własnej płci.Wyszłam zaraz za nim i tylko widziałam jak prawie biegnie przede mną na ten przystanek.
Po przyjściu do domu czekał na mnie już uroczy mail pełen inwektyw na mój temat,chciałam u równie uroczo odpisać ale spryciarz zdążył mnie zablokować.Od czasu do czasu dostaje maile których nie otwieram o tytule,,Dalej (o)naciągasz?"Oczywiście nie mam możliwości mu odpisać bo mnie notorycznie blokuje.
Jeszcze bym zrozumiała,jeszcze przetrawiła ,bo faktem jest, że to ja zawaliłam ale reakcja nie była współmierna do sytuacji tym bardziej ,że ów chwalił się intratną posadą i tym,że mieszka z rodzicami przez co dużo oszczędza pieniędzy...
Wstydu się tylko najadłam i otrząsnąć nie mogłam przez dłuższy czas.
Nie wiem czy ten człowiek pasuje do tego wątku czy do wątku o psychopatach.Być może w obu by się sprawdził doskonale.

Co za szaleniec, jakby to było 80 zł to mógłby się czuć naciągnięty, ale te 8 zeta to mógłby sobie darować. Szczerze współczuję przeżyć.

[chwast]

Napisane przez MartaMagda

Co za szaleniec, jakby to było 80 zł to mógłby się czuć naciągnięty, ale te 8 zeta to mógłby sobie darować. Szczerze współczuję przeżyć.

psychol jakiś

[symphony]

Też tak to odebrałam ale zainwestował w momencie usilnego zapraszania mnie na owego drinka-cóż mam nauczkęNie wiem czy chodziło faktycznie o te głupie 8 zł czy o zemstę po prostu,że nie skusiły mnie jego wdzięki(jak to brzmi)
Reszty nie wzięłam,nawet mi to nie w głowie wtedy było a szkoda,rekompensata za straty moralne się należała.
Miałam wyrzuty i chciałam mu te pieniądze zanieść(swoją drogą niezły show bym mu zafundowała w pracy)ale po przeczytaniu obraźliwego maila od niego i późniejsze jego wulgarne nagabywania stwierdziłam,że nie warto..
Facet miał ewidentne zaburzenia emocjonalne, zresztą dalej ma z tego co widzę.

Dzięki za zrozumienie,przeżyć takich nikomu nie życzę,niesmak pozostał.

[rickybobby]

Napisane przez symphony

Też tak to odebrałam ale zainwestował w momencie usilnego zapraszania mnie na owego drinka-cóż mam nauczkęNie wiem czy chodziło faktycznie o te głupie 8 zł czy o zemstę po prostu,że nie skusiły mnie jego wdzięki(jak to brzmi)
Reszty nie wzięłam,nawet mi to nie w głowie wtedy było a szkoda,rekompensata za straty moralne się należała.
Miałam wyrzuty i chciałam mu te pieniądze zanieść(swoją drogą niezły show bym mu zafundowała w pracy)ale po przeczytaniu obraźliwego maila od niego i późniejsze jego wulgarne nagabywania stwierdziłam,że nie warto..
Facet miał ewidentne zaburzenia emocjonalne, zresztą dalej ma z tego co widzę.

Dzięki za zrozumienie,przeżyć takich nikomu nie życzę,niesmak pozostał.

Podaj tu jego maila,za takie chamstwo należy sie zemsta,a może nr telefonu masz,bo powiem Ci że mi normalnie ciśnienie do głowy uderzyło.Jeszcze Cie buc jeden nęka,chętnie mu skrobne parę słow,oczywiscie bez żadnego odniesienia do Ciebie,ani twojej sytuacji.

[symphony]

Dzięki za wsparcie,niestety nie mam jego numeru,wykasowałam w diabły.Maila tez nie mam ,kontakt jedynie przez portal randkowy,gdzie zmienia co chwilę nicki i umieszcza mnie na czarnej liście żebym czasem mu nie odpisała na jego żałosne wiadomości.Włazi mi na mój profil od czasu do czasu,jak widzę jego zdjęcie to mi się słabo robi.Idę o zakład,że nie raz jeszcze uraczy mnie pytaniami czy na(ob)ciagam..
Żałosny typ

[oh Mandy]

Napisane przez MartaMagda

Co za szaleniec, jakby to było 80 zł to mógłby się czuć naciągnięty, ale te 8 zeta to mógłby sobie darować. Szczerze współczuję przeżyć.

Wiesz co, według mnie jeśli ktoś nie ma pieniędzy, to powinien o tym lojalnie wcześniej uprzedzić, a nie po fakcie liczyć, że ktoś mu zasponsoruje. Byłam w takiej sytuacji, że spotkałam się kilka razy z kumplem, raz na piwo, on przy barze stwierdził, że nie ma kasy, to zapłaciłam za niego, drugi raz w sklepie wziął sobie piwo, fajki i batona i również przy płaceniu oznajmił mi, żebym ja zapłaciła kartą, bo on nie ma kasy. Tak się chyba nie robi?

Co nie zmienia oczywiście tego, że przestawienie jakie urządził ten facet to szczyt buractwa.

[Lynn]

No tak, ale jeśli ktoś zaprasza, to rozumiem, że płaci.

symphony szczerze Ci współczuję tej sytuacji, a facet jest imbecylem jakich mało. Nie dość że zachował się jak ostatni burak, to chyba ze strachu aby to nie wyszło, obraża Cię. Może następnym razem spróbuj zgłosić takie obelgi do moderatora tego portalu?

[KarolinaK]

Napisane przez oh Mandy

Wiesz co, według mnie jeśli ktoś nie ma pieniędzy, to powinien o tym lojalnie wcześniej uprzedzić, a nie po fakcie liczyć, że ktoś mu zasponsoruje. Byłam w takiej sytuacji, że spotkałam się kilka razy z kumplem, raz na piwo, on przy barze stwierdził, że nie ma kasy, to zapłaciłam za niego, drugi raz w sklepie wziął sobie piwo, fajki i batona i również przy płaceniu oznajmił mi, żebym ja zapłaciła kartą, bo on nie ma kasy. Tak się chyba nie robi?

Co nie zmienia oczywiście tego, że przestawienie jakie urządził ten facet to szczyt buractwa.

Dla wlasnego dobra tak ale jest zasada ze ten kto zaprasza powinien zaplacic szczegolnie biorac pod uwage pierwsza randke . Natomiast nie zmienia to faktu ze zawsze powinno sie miec jakies srodki wychodzac z obca osoba na randke zeby czuc sie bezpiecznie...

[symphony]

Napisane przez oh Mandy

Wiesz co, według mnie jeśli ktoś nie ma pieniędzy, to powinien o tym lojalnie wcześniej uprzedzić, a nie po fakcie liczyć, że ktoś mu zasponsoruje. Byłam w takiej sytuacji, że spotkałam się kilka razy z kumplem, raz na piwo, on przy barze stwierdził, że nie ma kasy, to zapłaciłam za niego, drugi raz w sklepie wziął sobie piwo, fajki i batona i również przy płaceniu oznajmił mi, żebym ja zapłaciła kartą, bo on nie ma kasy. Tak się chyba nie robi?

Co nie zmienia oczywiście tego, że przestawienie jakie urządził ten facet to szczyt buractwa.

Jakoś tak niezręcznie przed randką informować zapraszającego o braku funduszy,tym bardziej,że on nalegał na tego drinka.Spotkać się z kumplem ,to jednak troszkę inna sytuacja niż bycie zaproszoną na drinka przez amanta ,,starającego się".

Napisane przez Lynn

No tak, ale jeśli ktoś zaprasza, to rozumiem, że płaci.

symphony szczerze Ci współczuję tej sytuacji, a facet jest imbecylem jakich mało. Nie dość że zachował się jak ostatni burak, to chyba ze strachu aby to nie wyszło, obraża Cię. Może następnym razem spróbuj zgłosić takie obelgi do moderatora tego portalu?

Dzięki,podejrzewam,żeby koleś został w tym barze nieco dłużej mógłby zostać zlinczowany przez będących tam mężczyzn.,którzy nie kryli swojego oburzenia zachowaniem tego prostaka.
Obiecałam sobie,że jeszcze raz ujrzę jego facjatę na swoim profilu,to odpowiednio zainterweniuję,bo spokojny ze mnie człowiek ale do czasu...

Napisane przez KarolinaK

Dla wlasnego dobra tak ale jest zasada ze ten kto zaprasza powinien zaplacic szczegolnie biorac pod uwage pierwsza randke . Natomiast nie zmienia to faktu ze zawsze powinno sie miec jakies srodki wychodzac z obca osoba na randke zeby czuc sie bezpiecznie...

Wiem,wiem i biję się w piersi po dziś dzień.Tak jak już pisałam nie wiem co mnie opętało,może fakt ,iż wydawał się całkiem interesującym człowiekiem.No cóż kobieca intuicja też potrafi zawieść.
Dziś bez chociażby przysłowiowej dychy się nie ruszam się z domu.Zasada wzajemności zawsze się sprawdza.Raz ty mi a raz ja tobie.

[sylwusiach]

Ostatnio bylam swiadkiem pewnej sytuacji.Para na zakupach- ona wrzuca zakupy do wozka a on cagle pyta a po co to,a ile to kosztuje ,a jakie to drogie itp.. przy kasie bylo tez zabawnie.. wszystkie zakupy byly juz na tasmie a koles mowi ze nie wzial karty ..i zaczela sie zabawa..klotnia kto ma placic i dlaczego jest tyle(!) zakupow... w koncu koles mowi ze idzie po karte ale po 15 minutach nie wrocil.. dziewczyna zadzwonila do kogos i ktos jej przyniosl pieniadze po dluzszej chwili

[Arrianna]

Napisane przez sylwusiach

Ostatnio bylam swiadkiem pewnej sytuacji.Para na zakupach- ona wrzuca zakupy do wozka a on cagle pyta a po co to,a ile to kosztuje ,a jakie to drogie itp.. przy kasie bylo tez zabawnie.. wszystkie zakupy byly juz na tasmie a koles mowi ze nie wzial karty ..i zaczela sie zabawa..klotnia kto ma placic i dlaczego jest tyle(!) zakupow... w koncu koles mowi ze idzie po karte ale po 15 minutach nie wrocil.. dziewczyna zadzwonila do kogos i ktos jej przyniosl pieniadze po dluzszej chwili

OMG o_O

[Wampierz]

Napisane przez dahira

Dla mnie mistrzem skąpstwa był mój współlokator.
1. Wyliczał sobie, ile dziennie może zjeść (np. chleb sobie kroił na takie mega cienkie kromeczki i liczył, ile może zjeść dziennie)
2. Zawsze kupowałam papier toaletowy bo on "zapominał" i kiedyś się w końcu wkurzyłam. Poszedł po ten papier z miną zbitego psa i wrócił z... serwetkami z baru (mieszkaliśmy nad mlecznym barem). Jak go zapytałam, co to, to stwierdził, że upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu: kupił sobie pomidorówę za 2,40 i wziął cały gruby plik serwetek. Chyba ze wszystkich stolików pozbierał:/
3. Jak już kończyliśmy mieszkać razem (2 tyg.do wyprowadzki) to się skończył płyn do mycia naczyń. Zrzuciliśmy się, a on mi potem powiedział, że mam mu oddać dokładnie 65 groszy, bo on się wyprowadza dwa dni wcześniej, więc ja więcej tego płynu zużyję.
4. Skończyła mi się kiedyś pasta do zębow, to go zapytałam, czy mogę użyć jego. Zgodził się, ale miał przy tym taką minę, jakbym go co najmniej poprosiła o pożyczenie 1000000 zł.
5. Parzył herbatę 6-7 razy, a te na maksa wysuszone torebki trzymał w kubkach, ohydne to było.
6. Na obiad jadł tylko ryż/makaron z keczupem - i to najtańszym, z Biedronki.
7. Ciągle komentował, jaka to ja jestem rozrzutna, bo np. kupiłam sobie na obiad pierś z kurczaka, jak tak można.
Generalnie gościu nie był biedny - dostawał kasę od rodziców, wiem też, bo kiedyś mi się zwierzył przy piwie (ja mu postawiłam bo świętowałam fakt zdania bardzo trudnego koła), że odkładał miesięcznie zawsze ponad 600 zł.

To już jest chyba jakieś zaburzenie psychiczne (zresztą parę innych osób opisywanych w tym wątku by się kwalifikowało). Jest z nami jakiś psycholog?

Jeszcze rozumiem, że niektórzy ludzie są skąpi czy wyrachowani, bo wychowali się w biedzie i akurat tak a nie inaczej nauczyli się sobie radzić. Rozumiem też zwykłe skąpstwo typu "odrobinę za daleko posunięta oszczędność" to też nic dziwnego, szczególnie jak człowiek żyje na co dzień w reżimie finansowym, to bywa trudno odskoczyć, ale wiele z tych przypadków tutaj to naprawdę dziwne zachowanie... brak podstawowych umiejętności społecznych czy okłamywanie innych i samych siebie... straszne.


BTW mam wrażenie, że wiele całkiem normalnych osób potrafi się wkręcić w jakiś chorobliwy jakby nałóg, np w domu sa normalni a potem wyjeżdżają do pracy za granicę albo na studia i oszczedzają naprawdę ponad miarę, odmawiając sobie np. zdrowego pożywienia, chociaż ich stać.
Z drugiej strony bywa i tak, że ludzie maja różne priorytety i wolą oszczędzać np. jedząc makaron z keczupem a potem pojechać na wakacje za granicę. Dla mnie coś takiego jest zupełnie bezsensowne, ale widocznie mam inną postawę.
Grunt to partner z podobnymi priorytetami.

[201803111829]

Znów ja.
Byłam na 18 dobrej koleżanki, z kolegą. Obydwoje dobrze dziewczynę znamy, chodzimy na imprezy, więc ustaliliśmy, że kupimy jej dobre wino. Kupiliśmy, wchodzimy do domu, Asia (ta dziewczyna) nas wita, ten chłopak miał wino w torebce ozdobnej. Wziął Asię na bok (ja zdejmowałam kurtkę) i tak ukrywając to, że jej daje wino, tekst "tylko schowaj, nie otwieraj teraz, bo ci wszystko wypiją!" i poszedł do znajomych.

[heart_shaped_box]

Napisane przez _Tinkerbell

Znów ja.
Byłam na 18 dobrej koleżanki, z kolegą. Obydwoje dobrze dziewczynę znamy, chodzimy na imprezy, więc ustaliliśmy, że kupimy jej dobre wino. Kupiliśmy, wchodzimy do domu, Asia (ta dziewczyna) nas wita, ten chłopak miał wino w torebce ozdobnej. Wziął Asię na bok (ja zdejmowałam kurtkę) i tak ukrywając to, że jej daje wino, tekst "tylko schowaj, nie otwieraj teraz, bo ci wszystko wypiją!" i poszedł do znajomych.

Ja czesto spotykam takie sytuacje i nie uwazam, zeby bylo w tym cos zlego

[201803111829]

Napisane przez heart_shaped_box

Ja czesto spotykam takie sytuacje i nie uwazam, zeby bylo w tym cos zlego

Dla mnie to było dziwne, no i konspiracyjny szept "schowaj, bo ci wszystko wypiją!"

[201607110949]

Napisane przez _Tinkerbell

Dla mnie to było dziwne, no i konspiracyjny szept "schowaj, bo ci wszystko wypiją!"

może powiedział to żartem po prostu

[tinpanalley]

bez dwóch zdań nieeleganckie. Nie musiała przecież stawiać tego wina na stole, goście chyba nie domagaliby się. Prezent jest dla jubilata i może, ale nie jest zobligowany do otwarcia. A to zachowanie było niefajne.

[heart_shaped_box]

Napisane przez _Tinkerbell

Dla mnie to było dziwne, no i konspiracyjny szept "schowaj, bo ci wszystko wypiją!"

ja nadal nie widze tu nic dziwnego. bardzo dobrze, ze jej zasugerowal, ze to lepszy alkohol (przeciez nie kazdy sie zna i orientuje w cenach), zeby mogla sobie zostawic na jakas specjalna okazje. ale to ja, widocznie dziwna jestem

[201803111829]

Kurcze, to trzeba byłoby zobaczyć, żeby zrozumieć o co chodzi. To nie było takie "wiesz, to jest bardzo dobre wino, weź zostaw sobie na specjalną okazję". Zero życzeń , ledwo weszliśmy do jej domu, nie rozebrał się jeszcze, dał jej tą torebkę prawie w progu, i takie "bo ci wszystko wypiją!" jakby chciał powiedzieć "to mnie kosztowało strasznie dużo, nie zmarnuj!".

[heart_shaped_box]

Napisane przez _Tinkerbell

Kurcze, to trzeba byłoby zobaczyć, żeby zrozumieć o co chodzi. To nie było takie "wiesz, to jest bardzo dobre wino, weź zostaw sobie na specjalną okazję". Zero życzeń , ledwo weszliśmy do jej domu, nie rozebrał się jeszcze, dał jej tą torebkę prawie w progu, i takie "bo ci wszystko wypiją!" jakby chciał powiedzieć "to mnie kosztowało strasznie dużo, nie zmarnuj!".

rozumiem jesli chlopak taki charakterny to bylo rzeczywiscie niegrzeczne. mimo wszystko uwazam, ze zasugerowanie komus w subtelny sposob, ze otrzymuje drogi alkohol jest jak najbardziej ok

[tinpanalley]

Napisane przez heart_shaped_box

rozumiem jesli chlopak taki charakterny to bylo rzeczywiscie niegrzeczne. mimo wszystko uwazam, ze zasugerowanie komus w subtelny sposob, ze otrzymuje drogi alkohol jest jak najbardziej ok

to najlepiej walnąć cenę w widocznym miejscu...
Pierwsze słyszę, żeby sugerować cenę prezentu. Dobry alk sam się obroni. Tylko snoby oceniają walory trunku po jego cenie.
BTW - snob to skrót od sine nobilitate, czyli udający szlachetnie urodzonego

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez heart_shaped_box

rozumiem jesli chlopak taki charakterny to bylo rzeczywiscie niegrzeczne. mimo wszystko uwazam, ze zasugerowanie komus w subtelny sposob, ze otrzymuje drogi alkohol jest jak najbardziej ok

ale co ok jest w takim burackim zachowaniu?

[heart_shaped_box]

Napisane przez tinpanalley

to najlepiej walnąć cenę w widocznym miejscu...
Pierwsze słyszę, żeby sugerować cenę prezentu. Dobry alk sam się obroni. Tylko snoby oceniają walory trunku po jego cenie.
BTW - snob to skrót od sine nobilitate, czyli udający szlachetnie urodzonego

Niekoniecznie. Moze zle sie wyrazilam. Jesli np. idziesz na impreze i jako podarunek dajesz komus drogi alkohol (a zalozmy ze jest to duza impreza) mozesz wspomniec, ze to troche lepszy. A dlaczego? Juz tlumacze. Ludzie w momencie odbierania prezentu roznie sie zachowuja. Jedni stawiaja gdzies na szafce, inni wynosza do pokoju itd. Co sie z tym wiaze, jesli ktos zostawi flaszke na widoku -zaznaczam nie na stole, tylko gdzies na widoku; niestety chyba musi sie liczyc z ryzykiem, ze flaszka ta zostanie wypita przez gosci. Widzialam kilka takich sytuacji. Oczywiscie uwazam ze to nietakt ze strony gosci, ktorzy wlewaja w siebie obojetnie co byleby kopalo nie pytajac o zgode wlasciciela.

Byc moze tylko ja mam "takich" znajomych

[softgrey]

Napisane przez heart_shaped_box

Niekoniecznie. Moze zle sie wyrazilam. Jesli np. idziesz na impreze i jako podarunek dajesz komus drogi alkohol (a zalozmy ze jest to duza impreza) mozesz wspomniec, ze to troche lepszy. A dlaczego? Juz tlumacze. Ludzie w momencie odbierania prezentu roznie sie zachowuja. Jedni stawiaja gdzies na szafce, inni wynosza do pokoju itd. Co sie z tym wiaze, jesli ktos zostawi flaszke na widoku -zaznaczam nie na stole, tylko gdzies na widoku; niestety chyba musi sie liczyc z ryzykiem, ze flaszka ta zostanie wypita przez gosci. Widzialam kilka takich sytuacji. Oczywiscie uwazam ze to nietakt ze strony gosci, ktorzy wlewaja w siebie obojetnie co byleby kopalo nie pytajac o zgode wlasciciela.

Byc moze tylko ja mam "takich" znajomych

Nie rozumiem, przecież to chyba wola solenizanta, że stawia taki alkohol na stole. Ja alkoholu znajomym nie kupuję, ale po wręczeniu prezentu nie obchodzi mnie w ogóle co się z nim stanie - z alkoholem pewnie byłoby tak samo. Więc tak, dla mnie kolega Tinkerbell jest skąpy, bo kupił drogi alkohol i nie może ścierpieć że ktoś inny oprócz solenizantki może go wypić.

[heart_shaped_box]

Napisane przez softgrey

Nie rozumiem, przecież to chyba wola solenizanta, że stawia taki alkohol na stole. Ja alkoholu znajomym nie kupuję, ale po wręczeniu prezentu nie obchodzi mnie w ogóle co się z nim stanie - z alkoholem pewnie byłoby tak samo. Więc tak, dla mnie kolega Tinkerbell jest skąpy, bo kupił drogi alkohol i nie może ścierpieć że ktoś inny oprócz solenizantki może go wypić.

Prawdopodobnie trafiam na przewrazliwionych ludzi, ktorzy martwia sie co sie stanie z prezentem . Przepraszam za OT.

[KarolinaK]

Napisane przez heart_shaped_box

mimo wszystko uwazam, ze zasugerowanie komus w subtelny sposob, ze otrzymuje drogi alkohol jest jak najbardziej ok

Jesli ktos przynosi wino przychadzac do mnie na obiad to dla mnie jest oczywiste ze wypadaloby otworzyc. W koncu przyniosl to zeby wspolnie swietowac niezaleznie od ceny butelki...
Zreszta powinien wreczyc to razem z Tinkerbell a nie sam i szeptem tak jakby chcial udowodnic ze ona sie na to nie skladala

---------- Dopisano o 21:03 ---------- Poprzedni post napisano o 20:56 ----------

Napisane przez heart_shaped_box

ktos zostawi flaszke na widoku -zaznaczam nie na stole, tylko gdzies na widoku; niestety chyba musi sie liczyc z ryzykiem, ze flaszka ta zostanie wypita przez gosci.

A no chyba ze tak... Ale zamiast wspominac o cenie prezentu przyjemniej by bylo wspomniec *Moze schowasz sobie na potem bo dzis nie starczy dla wszystkich* albo *zachowaj dla specjalnych gosci*...
Mnie by urazilo gdyby gosc wspomnial ze kosztowala sporo. Jesli ma mi wypominac to wole zeby przyszedl z pusta reka.

[Lynn]

Dla mnie szczytem buractwa było to, jak gość (facet rzecz jasna) kradł wódkę na weselu...

[heart_shaped_box]

Ja nikogo nie przekonuje do swojego zdania. Spotykam ludzi z roznych stron swiata i kazdy zachowuje sie inaczej, czasem nie wiadomo czego mozna sie spodziewac. I nie mam mysli by powiedziec komus :kupilam Ci droga wode, tylko ze to dobry alkohol, nic wiecej.

[twix9]

:mdle

Napisane przez symphony

Czas na moją historię.
Aby uprzedzić besztające wypowiedzi dodam,że był pierwszy to ostatni raz w moim życiu gdy wybierając się na randkę nie miałam przy sobie pieniędzy..
Umówiłam się z facetem,ponieważ bardzo mnie o to prosił,nie znałam go zbyt dobrze ale po paru rozmowach na pewnym portalu randkowym stwierdziłam,że może warto dać mu szansę.Niestety byłam wtedy na finansowym zakręcie,więc w portfelu jakieś 5 złoty plus drobne na bilet,nie wiem co mnie podkusiło aby z takim zapleczem pchać się na randki ale pomyślałam sobie,że skoro chłopu zależy,to może będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony.Jakże się pomyliłam..
Spotkaliśmy się na na rynku w Krk poszliśmy do knajpki(on wybierał)zima,mróz siarczysty,więc on proponuje coś na rozgrzewkę.Pyta czego się napiję,wiec mówię,że whisky z colą(koszt 8zł-informacja ważna ze względu na dalszą część wydarzeń).Szanowny zamówił sobie breezerka czt jak to się zowie.Siedzimy gadamy,widać ,że mu się podobam i chciałby kontynuować znajomość,z mojej strony raczej zwykła sympatia aniżeli fascynacja nowo poznanym. Gdy się już szanowny zorientował po godzinie,że nie zostaniemy parą roku w dość niesympatyczny sposób oznajmił ,że idzie na busa(mieszkał z rodzicami pod Krakowem).Ok,rozumiem,kło pot z komunikacją ale troszkę się zdziwiłam bo wszak sympatycznie się rozmawiało mimo mojego mentalnego stanowiska pt inna bajka.Idę do toalety,wychodzę,przy barze stoi on i barmanka patrząc wyczekująco.Panika mnie ogarnęła bo już resztkami zdrowego rozsądku zdążyłam ujrzeć w głowie piekło,które nota bene sama sobie zgotowałam.No nic,mówię jak się sytuacja przedstawia a szanowny w krzyk(tak ,to był histeryczny krzyk)że naciągam go na koszty,że on nie ma pieniędzy na stawianie mi drinków(słuszna uwaga,tylko mógł ten problem przeanalizować wcześniej).Wszyscy w barze patrzą na nas ja mam ochotę się rozpłakać.W końcu wzięłam się w garść i mówię,że mu przyniosę na drugi dzień te 8 zł to pracy(pracował w rynku w dość dobrze prosperującej firmie)albo prześlę mu na konto.Nie mówiłam tego z ironią,nic innego mi po prostu wtedy nie przyszło do głowy.Reakcja szanownego?Prawie płaczac(pierwszy raz byłam świadkiem tak kuriozalnego widowiska)wyjął z portfela 100zł i rzucił barmance w twarz(tak rzucił nie podał)po czym wybiegł zostawiając mnie tak osłupiałą na środku.
Nigdy wcześniej nie byłam w takim szoku a trochę już żyję na tym świecie.Reakcja mężczyzn w barze była pokrzepiająca a mianowicie rozpętała się dyskusja na temat tego pajaca a faceci przepraszali mnie za przykre doznania przedstawiciela ich własnej płci.Wyszłam zaraz za nim i tylko widziałam jak prawie biegnie przede mną na ten przystanek.
Po przyjściu do domu czekał na mnie już uroczy mail pełen inwektyw na mój temat,chciałam u równie uroczo odpisać ale spryciarz zdążył mnie zablokować.Od czasu do czasu dostaje maile których nie otwieram o tytule,,Dalej (o)naciągasz?"Oczywiście nie mam możliwości mu odpisać bo mnie notorycznie blokuje.
Jeszcze bym zrozumiała,jeszcze przetrawiła ,bo faktem jest, że to ja zawaliłam ale reakcja nie była współmierna do sytuacji tym bardziej ,że ów chwalił się intratną posadą i tym,że mieszka z rodzicami przez co dużo oszczędza pieniędzy...
Wstydu się tylko najadłam i otrząsnąć nie mogłam przez dłuższy czas.
Nie wiem czy ten człowiek pasuje do tego wątku czy do wątku o psychopatach.Być może w obu by się sprawdził doskonale.

to jest taki wątek ? pokażcie



///


współczuje co za palant

[new_me]

Napisane przez Lynn

Dla mnie szczytem buractwa było to, jak gość (facet rzecz jasna) kradł wódkę na weselu...

zdarzaja sie na weselach krasdzieze i to alkoholu to najmniejszy problem

przypomnialo mi sie ze znam kolesia ktory tak jakby "pierze" bilety mpk i potem znow z nich korzysta, dodam ze jest z tego powodu dumny jak paw ze na 1 bilecie jezdzi az sie prawie rozpadnie