a z 1980?

[wilcza jagoda]

Lepiej, lepiej...

Ale i tak nie spałam do piątej nad ranem... a dzisiaj obudziłam się o siódmej... i klapa... juz nie mogłam zasnąć...

Załatwiłam tę sprawę, o której wspominałam Nie mam pewności, czy moje intencje zostały dobrze zrozumiane... w każdym bądź razie - pewien etap w moim życiu zamknął się definitywnie. Ale co przeżyłam - to moje... A wilcza nie zapomina...

A na obiad... hm.... ja miałam miąsko od wczoraj - to moi wcinali... bo ja się w tym czasie po mieście i urzędach włóczyłam...

[katarzinka]

cześć moje kochane
no i po urlopie - było cudnie

a teraz w domu nie mam neta (nie wiem na jak długo) a w pracy nie ma czasu na wizaz tyle ile bym chciała
QUOTE=wilcza jagoda;13029681]Katarzinka - miło Cię widzieć po dłuższym czasie Jak tam młodzież? Rozpycha się jak należy?

A ja dzisiaj piękna jestem Po fryzjerce Moimi włosami zajmuje się taka młoda panna - i dzięki Bogu - zawsze jestem u niej zadowolona A nie powiem... wybredna jestem strasznie... Bo szopa na głowie musi byc odpowiednio skrojona I mimo morderczego dla włosów zabiegu - nie udało jej się jakoś specjalnie ich spalić

Dziewczyny - co nosicie na głowie? (chodzi mi o włosy oczywiście)[/QUOTE]
podoba mi sie jak kobieta sama wpada w zachwyt nad sobą

ja noszę warkocz do pasa (choć teraz troszke skrócony, ale szybko odrośnie) - więc żadnych ekstremów na głowie nie mam - a fryzurki (koczki itp) robię albo sama, albo przy wielkich uroczystościach mam taką wprawioną fryzjerkę

Napisane przez mamaNiny

kochana - szukam pracy.. pilates w odstawce ;/ okazalo sie dzis, ze mojemu szefostwu sie odwidzialo i nie wroce na poprzednie stanowisko zaproponowali mi inne niezgodne ani z wyksztalceniem ani zawodem.. wrocic musze, bo rzezc rozbija sie oo kase.. ale... szukam czegos innego.. zalamka po prostu ... przeryczalam cale popoldnie a teraz pora wziac sie w garsc.. wlasne biznes nie kreci sie na tyle, zeby calkiem rzuci etat

oj biedactwo
ech to nasze panstwo - podobno ma być prorodzinne

Napisane przez wilcza jagoda

\

Swoją drogą... taka Katarzinka na przykład - spija się pewnie aktualnie wodą niegazowaną Ciekawe, czy "woda niegazowana" rozepchnęła już brzuszek...

tak tak - wyglądam już jak baryłka - co gorsza na początku ciąży nie tyłam wcale, a teraz chyba podwójnie idzie, mimo ćwiczeń, basenów i przegryzek w postaci owoców i jogurtów - kurde a co gorsza poszła mi ta ciąża tez w uda

Napisane przez wilcza jagoda

Ha!
Muszę się "pochwalić" jakim tekstem dzisiaj nieświadomie walnęłam...

Mąż opuszczał rolety i zahaczył o takiego różowego pegaza, którego córka ma na parapecie... Pegaz runął i narobił hałasu...

córka: co się stało?
ja: nic takiego... tata zwalił konia...

...myślałam, że mój mąż skona ze smiechu pod tym oknem...

miłego wieczoru...

no to superkowo pojechałaś
pośmiałam się nieźle

ściskam Was serdecznie, a Maleństwo zasyła kopniaczka kazdej cioci

[kybele]

pozdrawiam WAS dziewczyny serdecznie.
jutro z rana jade na urlop do bułgari. jak wróce opowiem jak było. bawcie sie kochane

[mamaNiny]

katarzinka witajcie nie martw się na zapas tym tyciem, o tej porze roku zapewnie to zatrzymana woda.. potem zleci w mgnieniu oka
ja tez lubię w warkoczu chadzać.. ale odkąd mam blondzik, to sąsiadka mówi do mnie Jagna..
pogłasiaj Mleństwo od cioci

kybele, kocham Bułgarię dokąd konretnie jedziesz? baw się dobrze!

[wilcza jagoda]

Hej kybele Po długim czasie Czekamy na relację

katarzinka - Ty przynajmnej wiesz, dlaczego robisz się coraz większa... Ale fakt - to może byc ta woda... ja osobiscie mam tendencje do gromadzenia wody... paskudne uczucie

Co do zachwytu nad samą sobą , to mam niestety (lub stety ) taki styl bycia - moja koleżanka śmieje się ze mnie, że sobie na co dzień strzelam komplementy A co tam... Wolę sobie zafundować jakiś miły tekst (choćby naciągany ) , kiedy stoję przed lustrem - niż dobijać się brutalną rzeczywistością

A jak każda kobieta mam lepsze i gorsze dni...

Ostatnio mój mąż mnie dobił - właśnie komplementem...

Otóż stoję przed lustrem i stwierdzam, że "przypakowałam" na całości... Brzuch wystaje... Cellulit czuje się kwitnąco... Poziom serotoniny spada na łeb na szyję... Wzrasta poziom agresji...

...a mój mąż przechodząc obok pokoju - rzuca pieszczotliwe: "No co tam? Mój ty pączusiu..."





I NIE ZROZUMIAŁ DLACZEGO SIĘ WŚCIEKŁAM!!!


Co do warkoczy... nosiłam kiedys bardzo chętnie - a że miałam blond do pasa - to siłą rzeczy wygladałam, jak Maryna Ale co ciekawe - mój mąż uwielbia warkocze... (pęd ku wsi? ) Właściwie próbowałam sobie niedawno zapleść włosy - bo lubiłam te fryzurkę - ale niestety - są cieniowane i szybko uciekają

mamoNiny - mnie sie kiedys bardzo podobało imię Jagna Szczególnie, że miałam alergie na wychuchaną i miągwowatą Danusię - i nie mogłam zrozumieć, co ten durny Zbyszko w niej widzi, kiedy ma taką dziewoję z krwi i kości na wyciągnięcie ręki

pozdrawiam

[mamaNiny]

mój też mnie lubi w warkoczach
co ciekawe, nigdy mi nie powiedział, że jestem gruba.. kiedyś tylko podłapał w żartach razem z moim ojcem, że wyglądam jak w drugiej ciąży.. ale ważyłam wówczas 76kg, więc tyle, co w 9m mcu...
mi też się tak woda zatrzymuje.. średnio jak widzę skok na wadze, to 100% woda gdy za mało piję i opycham się owocami.. w takich sytuacjach strasznie spuchnięta się czuję i brzuchol mi od razu wywala. o dziwo warzywa i owoce zatrzymują mi wodę w organizmie.. jak jem mięcho i nabiał to jest luz, odkryłam to dzięki Dukanowi.. ale tak kocham pomidory, arbuzy i resztę zieleniny, że nie umiem z tego zrezygnować.
Właśnie zastanawiam się nad ulubioną postacią kobiecą z literatury... nie wiem, Danuśki też nie lubiłam, Anna Karenina i jej pogoń za szczęściem i miłością też dla mnie nie zrozumiała.. i chyba nie widzę takiej bohaterki, z którą mogłabym się choć trochę utożsamić..

[wilcza jagoda]

No wiesz co... z tą wodą po warzywach - to może być to! No bo przecież - sezon warzywny - a ja ciągle z wywalonym brzuchem chodzę... fakt, że jak mi ta woda schodzi - to i brzuch spada... To mówisz, że po mięsie i nabiale nie? A to jest jakaś reguła?
A to jest właśnie ciekawe - że woda zatrzymuje sie kiedy pije się mniej... no i z tego, co wiem, woda schodzi po pietruszce - tylko nie wiem czy natce czy korzeniu...

Co do postaci literackiej - to hmmmm... sama nie wiem - na chwilę obecną nic mi nie przychodzi do głowy. Ale kiedyś czytałam Sagę o Ludziach Lodu - i tam na pewno były kobiety, pod które mogłabym się w dużej mierze "podpiąć". Niestety - to było baaaadzo daaaawno temu - więc nie mogę podać konkretnych bohaterek

A tak w ogóle - oglądałam niedawno "Dumę i uprzedzenie" - wersję z Keirą Knightley. Jakoś rozwala mnie ta historia... Mogłabym ją oglądać bez końca... I ten Darcy... trochę tajemniczy... taki jakiś "stabilny" () emocjonalnie i uczuciowo... nie błaznuje... no i nie jest żałosnym bawidamkiem... i nie zachowuje się jak rozjuszony byk... taki prawdziwy mężczyzna... chętnie obejrzałabym jeszcze inna wersję

pozdrawiam

[mamaNiny]

fakt fakt Darcy to taki trochę mroczny bohater a raczej Bohater, bo i honor, i duma i do męskość doszpiku.. we mnie budzi taki dreszczyk, że ho ho.. ja widziałam jeszcze serial, bez keiry-jakiś starszy,a le oglądałam z zapartym tchem!
ooo sagi też lubię, szczgólnie tę o czarnoksiężniku.. przez ludzi lodu nie przebrnęłam niestety do końca, ale zamierzam w wolnej chwili wrócić do tego.
o pietruszce nie wiedziałam.. niestety nie cierpię

[wilcza jagoda]

Ja tam natkę lubię... Korzeń mniej... ale co tam... wypróbuję na własnej skórze Specjalnie poświęciłam na to grządkę w ogródku

[katarzinka]

cześć
korzystam z chwili przerwy w pracy, ale ciiiiii....

Napisane przez mamaNiny

katarzinka witajcie nie martw się na zapas tym tyciem, o tej porze roku zapewnie to zatrzymana woda.. potem zleci w mgnieniu oka
ja tez lubię w warkoczu chadzać.. ale odkąd mam blondzik, to sąsiadka mówi do mnie Jagna..
pogłasiaj Mleństwo od cioci

pogłaskane
Jagna - no też może być

Napisane przez kybele

pozdrawiam WAS dziewczyny serdecznie.
jutro z rana jade na urlop do bułgari. jak wróce opowiem jak było. bawcie sie kochane

super i czekam niecierpliwie na wieści

Napisane przez wilcza jagoda

katarzinka - Ty przynajmnej wiesz, dlaczego robisz się coraz większa... Ale fakt - to może byc ta woda... ja osobiscie mam tendencje do gromadzenia wody... paskudne uczucie

Co do zachwytu nad samą sobą , to mam niestety (lub stety ) taki styl bycia - moja koleżanka śmieje się ze mnie, że sobie na co dzień strzelam komplementy A co tam... Wolę sobie zafundować jakiś miły tekst (choćby naciągany ) , kiedy stoję przed lustrem - niż dobijać się brutalną rzeczywistością

A jak każda kobieta mam lepsze i gorsze dni...

Ostatnio mój mąż mnie dobił - właśnie komplementem...

Otóż stoję przed lustrem i stwierdzam, że "przypakowałam" na całości... Brzuch wystaje... Cellulit czuje się kwitnąco... Poziom serotoniny spada na łeb na szyję... Wzrasta poziom agresji...

...a mój mąż przechodząc obok pokoju - rzuca pieszczotliwe: "No co tam? Mój ty pączusiu..."





I NIE ZROZUMIAŁ DLACZEGO SIĘ WŚCIEKŁAM!!!


Co do warkoczy... nosiłam kiedys bardzo chętnie - a że miałam blond do pasa - to siłą rzeczy wygladałam, jak Maryna Ale co ciekawe - mój mąż uwielbia warkocze... (pęd ku wsi? ) Właściwie próbowałam sobie niedawno zapleść włosy - bo lubiłam te fryzurkę - ale niestety - są cieniowane i szybko uciekają

mamoNiny - mnie sie kiedys bardzo podobało imię Jagna Szczególnie, że miałam alergie na wychuchaną i miągwowatą Danusię - i nie mogłam zrozumieć, co ten durny Zbyszko w niej widzi, kiedy ma taką dziewoję z krwi i kości na wyciągnięcie ręki

pozdrawiam

no tak - za pączucia bym popełniła chyba mord ... w afekcie... gdyby sędzią była kobieta na pewno by mnie uniewinniła

ja też czasem staje przed lustrem i się sobą zachwycam - nie jesteś osamotniona

echh kobiece rozterki, ja wczoraj miałam kryzys, bo a) rozstępy na piersiach, b) paskudny żylak na udzie
i powiedzcie mi po co codzienne ćwiczenia, basen, zdrowe odżywianie i tona "cudownych" balsamów??
oczywiście jak to kobieta musiałam coś wymyślić i juz miałam wizje bycia porzuconą przez męża dla jakiejś jędrnej kobietki, która nie rodziła
na szczęście mi już przeszło

[wilcza jagoda]

Napisane przez katarzinka

cześć
korzystam z chwili przerwy w pracy, ale ciiiiii....

pogłaskane
Jagna - no też może być



super i czekam niecierpliwie na wieści


no tak - za pączucia bym popełniła chyba mord ... w afekcie... gdyby sędzią była kobieta na pewno by mnie uniewinniła

ja też czasem staje przed lustrem i się sobą zachwycam - nie jesteś osamotniona

echh kobiece rozterki, ja wczoraj miałam kryzys, bo a) rozstępy na piersiach, b) paskudny żylak na udzie
i powiedzcie mi po co codzienne ćwiczenia, basen, zdrowe odżywianie i tona "cudownych" balsamów??
oczywiście jak to kobieta musiałam coś wymyślić i juz miałam wizje bycia porzuconą przez męża dla jakiejś jędrnej kobietki, która nie rodziła
na szczęście mi już przeszło

...to za wytłuszczony tekst

a rozstepami, zwisami itp. - sie nie martw... to raczej normalne - i nigdy nie oddałabym swoich, gdybym musiała jednocześnie oddać moja córkę... co więcej poprzegryzałabym za nie tętnice - gdyby trzeba było

I wiesz co? Mój maż mi NIGDY nie powiedzial, ze cos jest nie tak, jak byc powinno - mam wrażenie, że on w ogóle tego nie zauważa - w naszych kontaktach intymnych nic się nie zmieniło - od czasow "sprzed ciąży"

pozdrawiam

[mamaNiny]

zazdraszczam, bo ja jak nie mogę na się patrzeć i mam z tego powodu gorszy dzień, to wkurzam się jak tylko zbliża się do mnie.. normalnie nadwaga na mózg mi się rzuciła.. 0 samoakceptacji...

[wilcza jagoda]

Napisane przez mamaNiny

zazdraszczam, bo ja jak nie mogę na się patrzeć i mam z tego powodu gorszy dzień, to wkurzam się jak tylko zbliża się do mnie.. normalnie nadwaga na mózg mi się rzuciła.. 0 samoakceptacji...

no nie powiem... ja też potrafię puścić ostro pianę, jak mój luby (z lubością ) zaczyna miętolić moje fałdy na brzuchu (jak siedzę, to mam... oj mam). A on oczywiście nie rozumie, dlaczego się jeżę, bo przecież: "ale ja uwielbiam twoje fałdki". Uch... Ale to chyba takie babskie schizy...

[mamaNiny]

no ja się dziś poprztykałam z mężem o buty.. stwierdził, że mam ich za dużo i żebym wywaliła część.. mam całe 5 par letnuch: japonki, sandałki płaskie, sandałki na szpilce, klapki na koturnie i klapki na szpilce.. też myślicie, że to dużo? zbulwersowałam się, bo powstrzymuję się jak mogę od kupowania obuwia i torebek a on mi tak pojechał..

[wilcza jagoda]

Napisane przez mamaNiny

no ja się dziś poprztykałam z mężem o buty.. stwierdził, że mam ich za dużo i żebym wywaliła część.. mam całe 5 par letnuch: japonki, sandałki płaskie, sandałki na szpilce, klapki na koturnie i klapki na szpilce.. też myślicie, że to dużo? zbulwersowałam się, bo powstrzymuję się jak mogę od kupowania obuwia i torebek a on mi tak pojechał..

Hmmm...
Ta zniewaga krwi wymaga!

Ja mam 3 pary płaskich klapek, sportowe sandały, 3 pary klapek na obcasie, 2 pary sandałów na obcasie, klapki na koturnie, 2 pary pełnych (z dziurą na paluchy ) na bardziej eleganckie okazje... to tyle, co pamiętam nie wstając od kompa... I mówię z pełną świadomością - że czasami ŻADNE mi nie pasują do okazji i stroju!
Za to z torebkami u mnie bieda...

ale jakbyś tak parę razy ostro poszalała (czyt. wpadła w kontrolowaną histerię ) przed samym wyjściem, że Ci nic nie pasuje, to myślę, że dla świętego spokoju mógłby się poddać...

A oto niezawodne argumenty (niezrozumiałe przez większość mężczyzn - dlatego jest szansa, że nie będą dyskutować):

Żadne buty nie pasują, bo:

1. Kolor jest zły.
2. Nawet jeśli to np. czerwony (a czerwone akurat teoretycznie pasują), to odcień może być zły, albo fason beznadziejny, albo obcas za niski do tej akurat sukienki,
3. "Skoro według ciebie te buty tak dobrze pasują, to sobie spróbuj w nich pochodzić parę godzin"
4. "Skoro według ciebie te buty tak dobrze pasują, to sobie spróbuj w nich pochodzić po tych wertepach"
5. Te szpilki odpadają, bo tam będzie miękka nawierzchnia i będą się obcasy zapadać...
6. No tak... te nie są takie złe, ale moga mnie obcierać i nie będę sie mogła dobrze bawić...
7. Te buty były by ok ale nie są zbyt wygodne... Daleko nie zajdę...

...to tak na gorąco... ale może mi sie jeszcze jakieś "praktyczne" uwagi przypomną

Ale tak w sumie, to w czym był problem? Macie mało miejsca na obuwie, czy co?

[katarzinka]

cześć
a wiecie co ??
właśnie zaczynamy 32 tydzień już niebawem nasze MAleństwo będzie z nami, poza moim brzuszkiem

Napisane przez wilcza jagoda

...to za wytłuszczony tekst

a rozstepami, zwisami itp. - sie nie martw... to raczej normalne - i nigdy nie oddałabym swoich, gdybym musiała jednocześnie oddać moja córkę... co więcej poprzegryzałabym za nie tętnice - gdyby trzeba było

I wiesz co? Mój maż mi NIGDY nie powiedzial, ze cos jest nie tak, jak byc powinno - mam wrażenie, że on w ogóle tego nie zauważa - w naszych kontaktach intymnych nic się nie zmieniło - od czasow "sprzed ciąży"

pozdrawiam

dzięki za uznanie

a mój mąż twierdzi, ze jestem śliczna i w ogóle, ale jak to kobieta - ja widzę kazdy mankament i potem mi odwala, ale jak same wiecie - te babskie schizy....

Napisane przez mamaNiny

zazdraszczam, bo ja jak nie mogę na się patrzeć i mam z tego powodu gorszy dzień, to wkurzam się jak tylko zbliża się do mnie.. normalnie nadwaga na mózg mi się rzuciła.. 0 samoakceptacji...

pora wejsc na etap tak musi być i jak już przestaniesz o tym myśleć, to te kg same sobie pójdą
a swoją drogą, to ciekawe zjawisko, ze Ci kg na mózg poszły - może Ci się zwoje mózgowe powiększyły, a ty chcesz zrzucić zbędne kg

Napisane przez wilcza jagoda

no nie powiem... ja też potrafię puścić ostro pianę, jak mój luby (z lubością ) zaczyna miętolić moje fałdy na brzuchu (jak siedzę, to mam... oj mam). A on oczywiście nie rozumie, dlaczego się jeżę, bo przecież: "ale ja uwielbiam twoje fałdki". Uch... Ale to chyba takie babskie schizy...

a tak - panowie w takich sytuacjach nigdy nie wiedzą o co nam chodzi - a my tu już dzika furiA

Napisane przez mamaNiny

no ja się dziś poprztykałam z mężem o buty.. stwierdził, że mam ich za dużo i żebym wywaliła część.. mam całe 5 par letnuch: japonki, sandałki płaskie, sandałki na szpilce, klapki na koturnie i klapki na szpilce.. też myślicie, że to dużo? zbulwersowałam się, bo powstrzymuję się jak mogę od kupowania obuwia i torebek a on mi tak pojechał..

Napisane przez wilcza jagoda

Hmmm...
Ta zniewaga krwi wymaga!

Ja mam 3 pary płaskich klapek, sportowe sandały, 3 pary klapek na obcasie, 2 pary sandałów na obcasie, klapki na koturnie, 2 pary pełnych (z dziurą na paluchy ) na bardziej eleganckie okazje... to tyle, co pamiętam nie wstając od kompa... I mówię z pełną świadomością - że czasami ŻADNE mi nie pasują do okazji i stroju!
Za to z torebkami u mnie bieda...

ale jakbyś tak parę razy ostro poszalała (czyt. wpadła w kontrolowaną histerię ) przed samym wyjściem, że Ci nic nie pasuje, to myślę, że dla świętego spokoju mógłby się poddać...

A oto niezawodne argumenty (niezrozumiałe przez większość mężczyzn - dlatego jest szansa, że nie będą dyskutować):

Żadne buty nie pasują, bo:

1. Kolor jest zły.
2. Nawet jeśli to np. czerwony (a czerwone akurat teoretycznie pasują), to odcień może być zły, albo fason beznadziejny, albo obcas za niski do tej akurat sukienki,
3. "Skoro według ciebie te buty tak dobrze pasują, to sobie spróbuj w nich pochodzić parę godzin"
4. "Skoro według ciebie te buty tak dobrze pasują, to sobie spróbuj w nich pochodzić po tych wertepach"
5. Te szpilki odpadają, bo tam będzie miękka nawierzchnia i będą się obcasy zapadać...
6. No tak... te nie są takie złe, ale moga mnie obcierać i nie będę sie mogła dobrze bawić...
7. Te buty były by ok ale nie są zbyt wygodne... Daleko nie zajdę...

...to tak na gorąco... ale może mi sie jeszcze jakieś "praktyczne" uwagi przypomną

Ale tak w sumie, to w czym był problem? Macie mało miejsca na obuwie, czy co?

A buty to chyba kolejna rzecz, której oni nie zrozumieją nigdy
w razie czego uwagi odnotowałam, bo moze się kiedyś trzeba będzie nimi posiłkować

ech Ci mężczyźni , ale bez nich i tak by było ciężko

a i miałam polecić lekką lekturę na lato "w moim mitford" jan karon
czyta się lekko i przyjemnie, w sam raz na lato, ja właśnie się zabrałam za drugą część, a książkę wynalazłam w mojej bibilotece, wiec to nie jakaś nowość trudno dostępna

papapa

[mamaNiny]

no to szalenstwo przed przeprowadzka chcemy sie pozbyc niepotrzebnych rzeczy... c by od razu nowe kupowac.. ale buty, ktorych nie uzywalam, to juz dawno wyladowaly w smietniku

[katarzinka]

Napisane przez mamaNiny

no to szalenstwo przed przeprowadzka chcemy sie pozbyc niepotrzebnych rzeczy... c by od razu nowe kupowac.. ale buty, ktorych nie uzywalam, to juz dawno wyladowaly w smietniku

zawsze możesz dodać, że jak się wyrzucisz pod warunkiem, ze po przeprowadze mąż zakupi nowe

[mamaNiny]

nie nie nie wtedy już jesienne trzeba będzie kupować a w sierpniu do pracy muszę mieć w czym biegać

[katarzinka]

Napisane przez mamaNiny

nie nie nie wtedy już jesienne trzeba będzie kupować a w sierpniu do pracy muszę mieć w czym biegać

no tak też racja --- cóż mężowi pozostaje pogodzić się z tym faktem

[wilcza jagoda]

Hej
Buty butami... a ja padam na twarz...
Miałam przez kilka dni gości... było super ale niedosypiałam... Chyba będzie trzeba nadrobić przed zakończeniem urlopu... Bo to chyba tak głupio byc zmęczonym po urlopie...

[mamaNiny]

co Ty? to będzie znaczyło, że urlop był udany

[wilcza jagoda]

Napisane przez mamaNiny

co Ty? to będzie znaczyło, że urlop był udany

No bardzo udany I zupełnie mi się nie chce wracać do pracy... Takie zderzenie z brutalną rzeczywistością
Przydałoby się jeszcze parę dni...

Ale nic to... Bez pracy nie ma kołaczy

[mamaNiny]

dokładnie.. kołek w zęby i do orki.. jak mawiał mój historyk z lo

[wilcza jagoda]

Napisane przez mamaNiny

dokładnie.. kołek w zęby i do orki.. jak mawiał mój historyk z lo

taaaa... ja to będę musiała raczej cały płóg wziąć w zęby, żeby jakoś złapać rytm...

[mamaNiny]

hihi a co ja mam powiedzieć po 1,5 rocznym urlopie?

[katarzinka]

Napisane przez wilcza jagoda

Hej
Buty butami... a ja padam na twarz...
Miałam przez kilka dni gości... było super ale niedosypiałam... Chyba będzie trzeba nadrobić przed zakończeniem urlopu... Bo to chyba tak głupio byc zmęczonym po urlopie...

tak jak powiedziała MAma NIny to znaczy, ze był udany urlop

a ja już może niedługo (znaczy, jeszcze w tym tygodniu) bede miała neta w domu, to bede znów mogła wrócić na pełny etat na wizaż

[mamaNiny]

super, ja za to wracam od poniedziałku do pracy, więc na nałogi wizażowe czasu będzie znacznie mniej

[katarzinka]

Napisane przez mamaNiny

super, ja za to wracam od poniedziałku do pracy, więc na nałogi wizażowe czasu będzie znacznie mniej

ja jak pomyśle o poszukiwaniu pracy jak mi się skończy macierzyński, a potem umowa to mnie ciarki przechodzą - bo zrobie doktorat i co zasile szeregi bezrobontych - tak to w tym naszym kraju raju wygląda

[aniyam]

anioł pracy mnie od poniedziałku opuścił i nie chce się objawić więc siedzę na wizazu odgrzebuje jakieś wątki, hehehe tyle czasu tu jestem a dopiero teraz natrafiłam na rocznik 1980 więc się przywituję i od czasu do czasu postaram się coś skrobnąć