Tżtówki 2014

[dzolin]

A ja mojego TŻcika od czwartku i nie widziałam i też lipka. Miał przyjechać dziś na noc po pracy, ale koniec miesiąca, trzeba go zamknąć. W weekend trochę pobędziemy razem

[Kokosaneczka]

Cześć Rano na 4 do pracy, a wieczorem padam spać. TŻ jutro jedzie na poligon.

[lusia032]

Justka głowa do góry, będzie dobrze. Czasem tak jest, że nie ma się dla siebie czasu. My też tylko część week razem spędzamy.

Kokosaneczka a gdzie pracujesz, że tak o świcie do pracy gnasz?

[Kokosaneczka]

Lusia przy zbiorach truskawek.

[lusia032]

Napisane przez Kokosaneczka

Lusia przy zbiorach truskawek.

Podjesz coś chociaż czy nie wolno?

[Kokosaneczka]

Napisane przez lusia032

Podjesz coś chociaż czy nie wolno?

Podjem, podjem

[lusia032]

to, że tak powiem przyjemne z pożytecznym

raz byłam na zbiorach za granicą i pamiętam jak się objadaliśmy, ale nie mam dość truskawek

Mykam spać bo rano znów będę miała problem żeby zwlec się z łóżka

dobranoc

[Arya90]

A my dziś się spotkaliśmy i byliśmy na randce w hipermarkecie
Tż rozwalił tubkę z peelingiem i wyleciał na podłogę

[justka89]

Właśnie jesteśmy bliscy zakończenia tego związku, wczoraj mi napisał, że jest on bez przyszłościowy

[lusia032]

Napisane przez justka89

Właśnie jesteśmy bliscy zakończenia tego związku, wczoraj mi napisał, że jest on bez przyszłościowy

bez przyszłościowy?

Eh faceci to nigdy nie potrafią niczego prosto powiedzieć



U nas od rana pada, chociaż nie za mocno ale za to znacznie się ochłodziło brrrrrrr
Przynajmniej lepiej się w pracy będzie siedziało

[justka89]

Najważniejsze są dla niego marzenia. Powiedzmy, że ma ddom po dziadku, jak dla mnie istna rudera. Lepiej go zburzyć i nowy postawić. To jest jego marzenie i musi tam mieszkać. Nie ma najwidoczniej tam miejsca dla mnie. Nie bierze tego pod uwagę, że będę miała ok 40 km w jedną stronę do pracy.

[lusia032]

Napisane przez justka89

Najważniejsze są dla niego marzenia. Powiedzmy, że ma ddom po dziadku, jak dla mnie istna rudera. Lepiej go zburzyć i nowy postawić. To jest jego marzenie i musi tam mieszkać. Nie ma najwidoczniej tam miejsca dla mnie. Nie bierze tego pod uwagę, że będę miała ok 40 km w jedną stronę do pracy.

Co do odległości do pracy to zależy czy opłacałoby Ci się dojeżdżać. U nas w okolicy ciężko o pracę i tylko szczęśliwcy pracują blisko, reszta dojeżdża ok 30 km w jedną stronę a niektórzy więcej nawet ok.50-60 km. Ale tak jak piszę, musi się to opłacać i jest to kosztem czasu który można przeznaczyć dla rodziny. Ale czasami wyboru nie ma, a z jednej pensji trudno żyć.

TŻ ode mnie do swojej pracy ma ok.30 km. Sama się zastanawiam jak to będzie, gdy już zamieszkamy razem. Chociaż dla niego to nie jest wielki problem chyba.
Ja chciałabym zamieszkać w miasteczku obok mojej wioski bo wtedy TŻ miałby bliżej do pracy, ale ja do swojej też daleko bym nie miała więc to byłby taki kompromis. Ale zobaczymy co życie przyniesie. Czy będzie nas stać na swoje własne M3

Też mieliśmy dom po dziadkach w rewelacyjnej okolicy, ogród, rzeczka, wszędzie blisko. No ale też nie był w najlepszym stanie i trzeba było sprzedać bo nie byliśmy w stanie wykładać kasy na remonty dwóch domów. Chociaż ja tego przeboleć nie mogę bo to było moje wymarzone miejsce na ziemi

---------- Dopisano o 09:29 ---------- Poprzedni post napisano o 09:23 ----------

A co do marzeń to wiadomo, że każdy ma jakieś swoje, ale będąc z kimś trzeba go uwzględniać w tych marzeniach ale nie na tej zasadzie, to są moje marzenia więc i Twoimi muszą być

[Arya90]

Lusia mądrze mówi.
Porozmawiaj z nim o tym wszystkim moze sie dogadacie. Choć rozumiem ten problem bo mój ex też był nastawiony na mieszkanie u siebie na wsi i nie brał pod uwagę że mi to nie odpowiadało i że lepsze warunki byłyby w innym miejscu. Na końcu potrafił mnie oklamywac że zgodzi się na mieszkanie w mieście x a jak przychodziło co do czego to sie wykrecal.

[justka89]

Finansowo dojazdy by mi się nie opłacały. Paliwo drogie. Raz czasami dwa razy w tygodniu będę chodziła 2 razy do pracy, bo świetlica terapeutyczna. Nie było by mnie w domu. Co z dziećmi, widywałyby mnie czytając bajkę na dobranoc

[raita]

Justka, sprobujcie jeszcze pogadac, bo moze da sie to jeszcze naprawic. A tez przemysl czy chcesz byc z kims kto na pierwszym miejscu stawia siebie.

Napisane z telefoniaka.

[Arya90]

Praca to już mi się wydaje osobna sprawa. Bo ludzie na 3 zmiany pracują i różnie ich w domach nie ma, tego niestety czasami nie da się przeskoczyć. Natomiast bardziej bym zwróciła uwagę na jego podejście. Bo moim zdaniem jak się dwie osoby kochają i im zależy to wspólnie się szuka rozwiązania, a nie obstaje przy swoim za wszelką cenę.

[justka89]

O spotkaniu na razie nie ma mowy. Jest zajęty robieniem płotu i załatwianiem kredytu. Czy on w tej sytuacji myśli o mnie? Wydaje mi się, że znów patrzy tylko na swoje marzenia, a ja co tam, poczekam.

[raita]

Hmm.... to sytuacja faktycznie nieciekawa. Moze jak spadnie pierwsza ekscytacja u niego to przemysli i w koncu podejmie sensowna decyzje

Napisane z telefoniaka.

[Arya90]

No oby,bo na ten moment szczerze mówiąc nie wygląda to różowo.

Dziewczyny jak któraś nie jest dopisana na pierwszej stronie, a chce być, to proszę do mnie na priv z datą :P

[raita]

No ja nie wiem czy bym chciala byc z kims kto stawia na pierwszym miejscu swoje potrzeby

Napisane z telefoniaka.

[Arya90]

No ciężko z kimś takim żyć, bo całe życie ustępować to bezsensu. Raz musi ustąpić jeden raz drugi. Ale trzymam kciuki, że się spotkacie w końcu, pogadacie i on coś zrozumie

[raita]

I zyc w strachu,ze jak sie odmowi to facet sie na piecie odwroci...

Napisane z telefoniaka.

[dzolin]

Witam


I ja powiem. Co do odległości do pracy - IMO to nie jest jakieś najważniejsze. Bo praca dziś jest, jutro jej nie ma, zmiany, rotacje, ja bym na to nie patrzyła. Bo mówisz, że z dziećmi tylko bajki na dobranoc, nie podchodź tak do tego

Ale sprawa 2 - tak jak piszą dziewczyny - w związku idziemy na kompromis. Kochamy się to dobro wspólne jest najważniejsze. Masz wątpliwości? Powinien zrozumieć.

[Arya90]

Napisane przez dzolin

Witam


I ja powiem. Co do odległości do pracy - IMO to nie jest jakieś najważniejsze. Bo praca dziś jest, jutro jej nie ma, zmiany, rotacje, ja bym na to nie patrzyła. Bo mówisz, że z dziećmi tylko bajki na dobranoc, nie podchodź tak do tego

Ale sprawa 2 - tak jak piszą dziewczyny - w związku idziemy na kompromis. Kochamy się to dobro wspólne jest najważniejsze. Masz wątpliwości? Powinien zrozumieć.

no właśnie, to w sumie też racja

[justka89]

Zakładając, że będę chciała pracować w swoim zawodzie to od niego daleko do miasta.

[lusia032]

Jeżeli nie opłaca Ci się pod względem finansowym to nie wiem czy jest sens. Nie myślcie, że ja wielka materialistka jestem, ale zobaczcie jesteście poza domem cały dzień a w dodatku w wypłaty nic wam nie zostaje. Marne widoki. Co innego jeśli to może się zmienić, czy to praca czy miejsce zamieszkania i w przyszłości będzie nam się opłacać, to można na coś takiego pójść, choćby po to żeby zbierać doświadczenie czy nie wypaść z rynku.

Dam wam przykład koleżanka, ma ze 20 km w jedną stronę. Jak urodziła dziecko to po macierzyńskim od razu poszła do pracy, bo właśnie nie chciała jej stracić ani wypaść z rynku. No ale musiała wydawać co najmniej połowę wypłaty na opiekunkę do dziecka + dużo na paliwo, ale przetrwała bo dziecko w końcu poszło do przedszkola a ona miała pracę.

Wnioskuję, że twój TŻ raczej wiąże swoją przyszłość z miejscowością w której jest dom dziadka i raczej nie zamierza się wyprowadzić. I tu dziewczyny mają rację nie bierze pod uwagę Twoich uczuć ani tego czego chcesz. Z drugiej strony Ty nie chcesz się przeprowadzać bo tu nie znajdziesz pracy w zawodzie i to też tak jakby samolubne jest. To jest taka mała i trudna do wyznaczenia granica. Najlepiej jeśli jakieś tam marzenia i oczekiwania są podobne, a przynajmniej jest chęć żeby zrobić coś w tym kierunku.

My z TŻ rozmawiamy o tym czego kto chce i na szczęście mamy podobne wizje, albo przynajmniej jesteśmy gotowi na kompromis.

Za to jeden mój były już po miesiącu spotykania zrobił sondę na temat moich planów i marzeń i czy pokrywają się z jego Cóż wszystko się pokrywało ale mimo to nam nie wyszło.


Pozatym jeśli TŻ myśli, że tak łatwo o kredy to jest w będzie. Małżeństwa z dwiema pensjami mają ciężko dostać a co dopiero osoba samotna.

Radzę wam po prostu szczerą rozmowę

[Arya90]

Lusia ja nie mówię, że ona ma jeździć do pracy i całymi dniami jej nie być za wdowi grosz, tylko że jeśli to jedyny powód rozstania by był, to też moim zdaniem bezsensu. No, ale tutaj chyba bardziej chodzi o postawę Tż. Już sama nie wiem, zaczęłam się w tym gubić No bo jaki tu znaleźć kompromis jeśli on się przeprowadzić nie chce, ona też nie, bo do pracy za daleko? No ktoś by musiał z nich zrezygnować ze swojej postawy...

U nas jest tak, że mnie z Tż dzieli 15 km, niby mało, ale... ja mieszkam w mieście, Tż w na wsi, gdzie ma swoją firmę, magazyny, itp., i też się bałam jak do tego podejdzie. Na szczęście powiedział, że przeprowadzi się do mojego miasta i ze mną zamieszka jak nadejdzie czas, a będzie do siebie dojeżdżał do pracy. Nie wyobrażam sobie jakbyśmy się oboje zaparli, bo wtedy raczej by chleba z tej mąki nie było.

[lusia032]

Napisane przez Arya90

Lusia ja nie mówię, że ona ma jeździć do pracy i całymi dniami jej nie być za wdowi grosz, tylko że jeśli to jedyny powód rozstania by był, to też moim zdaniem bezsensu. No, ale tutaj chyba bardziej chodzi o postawę Tż. Już sama nie wiem, zaczęłam się w tym gubić No bo jaki tu znaleźć kompromis jeśli on się przeprowadzić nie chce, ona też nie, bo do pracy za daleko? No ktoś by musiał z nich zrezygnować ze swojej postawy...

U nas jest tak, że mnie z Tż dzieli 15 km, niby mało, ale... ja mieszkam w mieście, Tż w na wsi, gdzie ma swoją firmę, magazyny, itp., i też się bałam jak do tego podejdzie. Na szczęście powiedział, że przeprowadzi się do mojego miasta i ze mną zamieszka jak nadejdzie czas, a będzie do siebie dojeżdżał do pracy. Nie wyobrażam sobie jakbyśmy się oboje zaparli, bo wtedy raczej by chleba z tej mąki nie było.

Ja tutaj bynajmniej nie do Twojej wypowiedzi piłam
Zgadzam się z Tobą, że jeśli dwie osoby mają inne podejście i plany i żadne z nich nie ustąpi to czarno to widzę niestety. Myślę, że najlepszym wyjściem jest rozmowa. Bo wspólnie może uda się znaleźć kompromis, oczywiście jeśli tego będą chcieli. A i podczas tej rozmowy mogłaby się wyjaśnić przyszłość związku. Bo moim zdaniem nie ma sensu być z kimś, jeśli wiemy że inaczej patrzy się na życie i że nie ma chęci na jakieś zmiany.

A niestety im człowiek starszy to trudniej się dostosować, chociaż to też od charakteru zależy


Arya a jeśli mogę zapytać to czy gdyby TŻ nie powiedział, że się przeprowadzi do twojego miasta to Ty byłabyś skłonna się do niego przenieść? To wszystko wyszło w trakcie rozmowy czy TŻ po prostu pierwszy powiedział, że to zrobi.

[justka89]

Musimy to przedyskutować, coś ustalić. U mnie jest jeszcze ta kwestia zostawienia samych rodziców 30 km. Dobra, na razie sobie radzą, a za 10 15 jak się nie daj Boże rozchorują. Nie mamy tutaj nikogo bliskiego kto by był blisko nich. Nie wiem czy coś z tego będzie jak on już wychodzi z założenia związek bez przyszłościowy.

[Arya90]

Napisane przez lusia032

Arya a jeśli mogę zapytać to czy gdyby TŻ nie powiedział, że się przeprowadzi do twojego miasta to Ty byłabyś skłonna się do niego przenieść? To wszystko wyszło w trakcie rozmowy czy TŻ po prostu pierwszy powiedział, że to zrobi.

Od początku związku mówiłam jasno Tż, że nie chciałabym za bardzo mieszkać na wsi, głównie ze względu na utrudnienie dodatkowy samochód, brak sklepu, problem z odwożeniem dzieci do szkoły. Tż twierdził, że rozumie, ale pytał czy w razie "w" jestem w stanie mieszkać gdzieś bliżej miasta ale nie w samym mieście. Brałam to pod uwagę, bo bardzo mi na nim zależy i nadal biorę to pod uwagę, jeśli np. nie daj Boże nie wypali mi z pracą, to jeśli Tż uzna, że bardziej mu się opłaca mieszkać u niego (bo ja i tak nie pracuję, a on ma wtedy oszczędność na paliwie), to się do niego przeprowadzę . Jak Tż zaczął zostawać u mnie na weekendy, to sam doszedł do wniosku, że miasto jednak bardziej mu się podoba, bo łatwiej czy do sklepu iść, czy na spacer jakiś, czy do kina, nie trzeba z tego zaraz wielkiej wyprawy robić i teraz już sam raczej mówi o naszej przyszłości w mieście