Marnowanie czasu mimo głowy pełnej planów - wspierajmy się!

[katte25]

Ja dzis zrobiłam porządek z butami te co juz nie ładne wyrzuciłam a te co juz nie chodzę bo mi sie nie podobaja oddałam i wyszło, że mam tylko 1 dobra pare balerin, półbutów mam od groma, gorzej ze sportowymi bo tylko 1 para

[MissChievousTess]

Mnie porządek w butach dopiero czeka bo niedawno kupiłam 3 nowe pary.
1 botki ocieplane, 1 półbuty i 1 mokasyny dziurkowane na teraz (coś a la balerinki, ale mniej płaskie). No i teraz moje buty ledwo się mieszczą bo TŻ ma masę butów. Sportowych to ja mam 2 czy 3 pary- jedne halowe i do ćwiczeń siłowych, jedne biegowe i górskie zarazem i jedne typowo górskie na lato (musiałam do nich dokupić zapiętki bo mnie ostatnio obtarły, więc może niedługo wymienię je na inne, kilka sezonów już mają, chyba zapiętki za bardzo zesztywniały od użytkowania). Na pewno brak mi kolekcji kozaków (te co miałam mocno znosiłam), wygodnych pantofli na szpilce lu b niskim obcasie, trampek lub balerin - takie do biegania na co dzień, ale nie za niskie bo mam niskie podbicie, nowych, wygodnych sandałów- tu muszę być niestety wybredna bo byle jakie kaleczą mi stopy. No i jakieś nowe kapcie po domu wypadałoby niedługo kupić. I chyba więcej w temacie butów za bardzo mi nie potrzeba. Wdziałam kiedyś filmik z Azjatką zakupoholiczką (jakaś blogerka). Miała ponad 40 par butów. Mnie by chyba życia nie starczyło by tyle obuwia znosić. Nie bardzo rozumiem kupowanie dużej ilości butów czy torebek. To podobno typowo kobiece, a mnie nigdy nie dotyczyło. Masę butów to kupuje mój TŻ. Cała jego rodzina ma chopla na punkcie butów. A ja torebki owszem lubię, ale zawsze szukam ideału i bywa, że za jedną nową chodzę 2-3 lata. A cały rok na zmianę używam 2, 3, czasem 4 różnych torebek-typu sportowa, wieczorowa, mieszcząca A4 i jeszcze jakaś mała bardziej elegancka. I w sumie też nie wiem do czego miałabym używać większej ilości torebek.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

A ja uwielbiam rzeczy czyste i pachnace nowoscia, dlatego zazwyczaj albo kupuje takie buty/torebki, ktore mozna wrzucic do pralki, albo kupuje jakies tanie obuwie, ktore po jednym roku wyrzuce (tzn. zazwyczaj je piore a potem patrze, czy przezyly). Niestety, to jest moja nerwica natrectw, wszystko musi czasem ladowac w pralce.

[MissChievousTess]

[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;8352012 1]A ja uwielbiam rzeczy czyste i pachnace nowoscia, dlatego zazwyczaj albo kupuje takie buty/torebki, ktore mozna wrzucic do pralki, albo kupuje jakies tanie obuwie, ktore po jednym roku wyrzuce (tzn. zazwyczaj je piore a potem patrze, czy przezyly). Niestety, to jest moja nerwica natrectw, wszystko musi czasem ladowac w pralce.[/QUOTE]
Ale na ile to pierzesz? W ilu stopniach? Bo jeśli w niskich temperaturach tow ten sposób wrzucasz do pralki bardzo dużo bakterii, a ponoć na torebce jest ich więcej niż na desce klozetowej, więc jak pierzesz poniżej 40-60 stopni to takie bakterie masz potem z pralki na odzieży, ręcznikach, bieliźnie. I za bardzo higieniczne to nie jest. Lepiej sięgać po środki czyszczące do butów i torebek czy chusteczki antybakteryjne. Albo przetrzeć torebkę gąbką z mydłem poza pralką. No chyba, że po czyścisz pralkę na specjalnym programie płynem do czyszczenia bębna pralki. No to wtedy tak można od czasu do czasu zrobić.
A zapach nowości to chyba bardziej fetysz zapachowy niż natręctwo. No chyba, że masz fobię na punkcie bakterii i tylko dlatego ten zapach lubisz. No, ale nowe nie znaczy czystsze bo klienci towar macają. I rzeczy prosto ze sklepu warto dezinfekować czy wyprać przed pierwszym użyciem. A co do bakterii- bez sensu za bardzo z nimi walczyć bo mamy ich w sobie naprawdę dużo i co więcej pewna ilość jest nam niezbędna do tego by nie mieć alergii, nie tyć z niczego, nie mieć trądziku itd.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez MissChievousTess

Ale na ile to pierzesz? W ilu stopniach? Bo jeśli w niskich temperaturach tow ten sposób wrzucasz do pralki bardzo dużo bakterii, a ponoć na torebce jest ich więcej niż na desce klozetowej, więc jak pierzesz poniżej 40-60 stopni to takie bakterie masz potem z pralki na odzieży, ręcznikach, bieliźnie. I za bardzo higieniczne to nie jest. Lepiej sięgać po środki czyszczące do butów i torebek czy chusteczki antybakteryjne. Albo przetrzeć torebkę gąbką z mydłem poza pralką. No chyba, że po czyścisz pralkę na specjalnym programie płynem do czyszczenia bębna pralki. No to wtedy tak można od czasu do czasu zrobić.
A zapach nowości to chyba bardziej fetysz zapachowy niż natręctwo. No chyba, że masz fobię na punkcie bakterii i tylko dlatego ten zapach lubisz. No, ale nowe nie znaczy czystsze bo klienci towar macają. I rzeczy prosto ze sklepu warto dezinfekować czy wyprać przed pierwszym użyciem. A co do bakterii- bez sensu za bardzo z nimi walczyć bo mamy ich w sobie naprawdę dużo i co więcej pewna ilość jest nam niezbędna do tego by nie mieć alergii, nie tyć z niczego, nie mieć trądziku itd.

Ja mam taki specjalny plyn do plukania, ktory sie dodaje do prania, dziala tak, jakby sie pralo w 60 stopniach, po prostu zabija bakterie. Jak czegos nie da rady wyprac w 60 stopniach, to piore z tym plynem (albo przedtem namaczam w tym plynie na 2 godziny). Poza tym czesto piore w pralce na 90 stopniach (mysle, ze jakies dwa razy w tygodniu - reczniki i posciel), wiec moja pralka sama w sobie nie jest zagrzybiala. Czasami puszczam pusta pralke z octem.
Mam fobie na punkcie bakterii, dlatego napisalam, ze mam nerwice natrectw, ale ujawnia sie ona tylko w niektorych kwestiach - wlasnie np. takich, ze nie ubralabym butow, ktorych nie moge wyprac po kilku miesiacach. W innych kwestiach jestem normalna, np. nie jestem ogolnie pedantka, ale mam kilka swoich natrectw.

[katte25]

Napisane przez MissChievousTess

Mnie porządek w butach dopiero czeka bo niedawno kupiłam 3 nowe pary.
1 botki ocieplane, 1 półbuty i 1 mokasyny dziurkowane na teraz (coś a la balerinki, ale mniej płaskie). No i teraz moje buty ledwo się mieszczą bo TŻ ma masę butów. Sportowych to ja mam 2 czy 3 pary- jedne halowe i do ćwiczeń siłowych, jedne biegowe i górskie zarazem i jedne typowo górskie na lato (musiałam do nich dokupić zapiętki bo mnie ostatnio obtarły, więc może niedługo wymienię je na inne, kilka sezonów już mają, chyba zapiętki za bardzo zesztywniały od użytkowania). Na pewno brak mi kolekcji kozaków (te co miałam mocno znosiłam), wygodnych pantofli na szpilce lu b niskim obcasie, trampek lub balerin - takie do biegania na co dzień, ale nie za niskie bo mam niskie podbicie, nowych, wygodnych sandałów- tu muszę być niestety wybredna bo byle jakie kaleczą mi stopy. No i jakieś nowe kapcie po domu wypadałoby niedługo kupić. I chyba więcej w temacie butów za bardzo mi nie potrzeba. Wdziałam kiedyś filmik z Azjatką zakupoholiczką (jakaś blogerka). Miała ponad 40 par butów. Mnie by chyba życia nie starczyło by tyle obuwia znosić. Nie bardzo rozumiem kupowanie dużej ilości butów czy torebek. To podobno typowo kobiece, a mnie nigdy nie dotyczyło. Masę butów to kupuje mój TŻ. Cała jego rodzina ma chopla na punkcie butów. A ja torebki owszem lubię, ale zawsze szukam ideału i bywa, że za jedną nową chodzę 2-3 lata. A cały rok na zmianę używam 2, 3, czasem 4 różnych torebek-typu sportowa, wieczorowa, mieszcząca A4 i jeszcze jakaś mała bardziej elegancka. I w sumie też nie wiem do czego miałabym używać większej ilości torebek.

Ja z letnimi i półbutami to mam niezłą jazdę, mam szczupłą stope i niestety w półbutach mi odstaje zwykle przy prawej stopie a w letnich jak już ktoś przymierzał a nie ma innej nowej pary to na wet nie mam co przymierzać.

[MissChievousTess]

Ja mam stopy długie i wąskie. I to połączenie sprawia, że też trudno mi dobrać obuwie. Czasem w rozmiarówce jestem pomiędzy 2 rozmiarami, które nie przewidują niczego pośredniego. Miałam tak w tym sezonie z 2 parami butów. Chciałam kupić, ale byłam pomiędzy rozmiarami przewidzianymi dla tego modelu przez producenta.
Jestem na 3 lekcji "Włoski na poziomie " wydawnictwa LINGO i podoba mi się. Jedynie nagrania wolniejsze niż normalne tempo języka mówionego, ale może komuś to pomoże. Mnie to aż tak bardzo nie przeszkadza.

[nicRu]

Wczoraj załapałam jakiś dołek, więc skorzystalam dziś ze słońca i posiedziałam w ogródku, wyprałam pędzle i gąbeczki do makijażu. Muszę jeszcze pouczyć się francuskiego dziś.

[MissChievousTess]

Ja na dołki polecam zakopane się w jakiejś fajnej książce. U mnie dziś gotowanie na 2 dni, jutro pewnie pójdziemy w góry, nadal uczę się włoskiego- dziś avverbi di luogo, coś o urodzinach i składaniu życzeń, powinnam powtórzyć pronomi diretti i indiretti żeby potrenować ja na różnych przykładach z konstrukcją fare+ infinitvo z czasownikami przechodnimi i nieprzechodnimi. No i czas zacząć wkrótce dłubać w Congiuntivo. Do tej pory nie rozgrzebywałam, że mi się z hiszpańskim nie pomieszało, ale nie sensu tego odwlekać w nieskończoność, w LINGO w kolejnej lekcji jest, więc pewnie wkrótce zacznę. Tym bardziej, że dodatkowo ma osobną książkę tylko do tego trybu.

[muszynianka26]

nicRu czasami trzeba posiedzieć i poleniuchować, pozwala to naładować baterie.

Ja z kolei mam szeroka stopę i mam wrażenie, że w sklepach wszystko na wąskie stopy. Do tego nie mam typowego skosu palców wiec w ogóle klops.
Szafę z butami ogarnęłam jak zrobiło się ciepło, została mi szafa z ciuchami, ale strasznie mi się nie chce za to brać.

Przejrzałam co i ile muszę zrobić do końca studiów- trochę tego jest. Prezentacje, opracowania, notatki, przygotowania do sesji i poprawienie wstępu i zakończenia pracy magisterskiej ( jak w marcu usłyszałam, że praca jest Ok tylko wstęp, zakończenie i jakieś pierdółki typu przypis trzeba poprawić tak tego nie ruszyłam). Przez najbliższe dwa tygodnie poświęcam czas tylko temu. W supermemo będę robić tylko powtórki i chcę 3 razy w tygodniu zaliczyć basen. Naprawdę chcę obronić się w lipcu i mieć święty spokój.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[IzzieSt]

Ja weekend spędziłam nad wisłą z książką
Ogarniam rzeczy na jutro do pracy, które muszą być zrobione na rano bo nie chcę mieć stresującego początku tygodnia a przy okazji robię manicure
Od jakichś 2 tygodni pije pokrzywę i skrzyp i to niesamowite jak poprawiły mi się paznokcie

[MissChievousTess]

IzzieSt przypomniałaś mi, że mi teściowa-to-be dała skrzyp suszony. Chyba znów zacznę pić. Pokrzywę też suszy ale jakoś nie przepadam. Dobrze zaplanować dzień pracy,bo wtedy łatwiej rezygnować m.in. z robienia czegoś co nie jest absolutnie niezbędnym priorytetem na dany dzień. Ja właśnie próbuję oswoić podstawy Congiuntivo. I przy okazji kolejna lektorkę włoskiego na Youtube odkryłam. Jak słucham jej flimiku to ma bardzo silne deja vu po hiszpańskim. Zaczynam mieć wrażenie, że jak się ogarnie porządnie jeden z nich albo ogólnie jeden język z grupy romańskiej to naprawdę reszta już wchodzi niemal bezboleśnie. I stwierdzam, że czego nie ogarnęłam na francuskim w liceum to jednak kwestia osobowości naszej nauczycielki. Kobieta była jednak zbyt chaotyczna by nam te reguły w sposób sekwencyjny i uporządkowany przekazać. A to jak w matematyce się jednak nakłada na siebie. Dziwne uczucie widzieć to tak po latach i to za pośrednictwem innych, pokrewnych języków.

[IzzieSt]

Poczytaj o skrzypie, podobno żeby był naprawdę wartościowy trzeba go trochę gotować. Z pokrzywą już się tyle ceregielić nie trzeba i wystarczy zaparzyć

Ja z kolei jeśli chodzi o walory smakowe to pokrzywę mogłabym pić litrami a za skrzypem nie przepadam Ograniczam jednak bo wypłukuje witaminy z grupy b, z którymi ja i tak już mam problem i jest niewskazana przy problemach z jajnikami, a ja się właśnie leczę trochę pod tym względem

[MissChievousTess]

O to ja powinnam chyba pokrzywy unikać. W sumie to unikałam bo wiem, że może zaburzać cykl miesiączkowy, a ja przy endo muszę pilnować by był regularny. Ale że przy problemach z jajnikami uważać to nie wiedziałam.
Jak i ile ten skrzyp trzeba gotować? Bo ja wszędzie czytałam o zaparzaniu tego suszu.

[IzzieSt]

Napisane przez MissChievousTess

O to ja powinnam chyba pokrzywy unikać. W sumie to unikałam bo wiem, że może zaburzać cykl miesiączkowy, a ja przy endo muszę pilnować by był regularny. Ale że przy problemach z jajnikami uważać to nie wiedziałam.
Jak i ile ten skrzyp trzeba gotować? Bo ja wszędzie czytałam o zaparzaniu tego suszu.

Około 15 min na małym ogniu i pod przykryciem.

[MissChievousTess]

IzzieSt dziękuję. Nigdy wcześniej o gotowaniu skrzypu nie znalazłam informacji. Muszę dziś przysiąść nad niemieckim.

[katte25]

Ja skrzypu nie piłam, za to siemie lniane tak efekty były ale ta klucha po zaparzeniu

[IzzieSt]

Napisane przez katte25

Ja skrzypu nie piłam, za to siemie lniane tak efekty były ale ta klucha po zaparzeniu

Efekty w w jakiej postaci?
Ja kiedyś dodawałam siemię lniane do owsianki bo takiego glutka na wodzie nie jestem w stanie wypić

[MissChievousTess]

Siemię wzmacnia i wygładza włosy. Ja za dzieciaka musiałam pić, ale z innych powodów i faktycznie włosy miałam piękne. Jak teraz pomyśle to chyba było to picie siemienia i jedzenie też tych nasion plus nałogowe skubanie nasion słonecznika. No i w drodze powrotnej ze szkoły obżerałyśmy się z przyjaciółką ...kapustą kiszoną. (tak wiem jak to teraz brzmi). Ale byłyśmy po tym super zdrowe i włosy miałyśmy ładne i lśniące. Może czas na powrót do nawyków z lat nastoletnich?

[57d469676eb95e4afe06d5c46bd77df5270daf8d_6584d1a317847]

Chyba nie byłabym w stanie przełknąć takiego siemieniowego glutka.
Angielski na dziś zrobiony, pranie zrobione, mieszkanie z grubsza ogarnięte, podsumowanie wizażowego wyzwania czytelniczego zrobione, budżet uzupełniony o wydatki z ostatniego tygodnia.
Jak mi się aktualizacje zainstalują to siądę do programowania, chyba zacznę nowy projekt dziś, mam kilka pomysłów.
I czuję, że nadszedł w końcu ten dzień, w którym wyczyszczę dywan. Vanish czeka od kilku miesięcy

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Ja piję gluta raz na kilka dni. Mielę złote siemie, zalewam wodą. Mieszam kilka razy w czasie stygnięcia i piję jak wystygnie.

Budzę się rano, bo nie mam ciemnieszych rolet zamontowanych. Więc któryś dzień z kolei robię angielski przed pracą Coraz mniej chce mi się chodzić na kurs. Dobrze, że koniec niedługo.
Mocno przemyślę zanim zapiszę się na niemiecki. W grupie jakoś wolno postępy mi idą plus wiadomo zagadnienia dostosowane pod grupe.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[MissChievousTess]

[1=8f44be8657be3d2a3733d9c 7d3db3d2234bdc5f1_6583833 2e9b82;83615576]Ja piję gluta raz na kilka dni. Mielę złote siemie, zalewam wodą. Mieszam kilka razy w czasie stygnięcia i piję jak wystygnie.

Budzę się rano, bo nie mam ciemnieszych rolet zamontowanych. Więc któryś dzień z kolei robię angielski przed pracą Coraz mniej chce mi się chodzić na kurs. Dobrze, że koniec niedługo.
Mocno przemyślę zanim zapiszę się na niemiecki. W grupie jakoś wolno postępy mi idą plus wiadomo zagadnienia dostosowane pod grupe.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
Rozumiem Cię. Dlatego ja wole naukę samodzielną lub z kursami online. Mogę zawsze coś zmienić, sięgnąć po inne materiały jak np. dany podręcznik mnie już znudzi, przyśpieszyć albo zwolnić tempo nauki w zależności od tego jak mi idzie przyswajanie poszczególnych zagadnień, zindywidualizować naukę np. ucząc się danych rzeczy typowo pod siebie. Jedyny minus, że to jednak wymaga wiedzy jak projektować proces nauki, gdzie szukać materiałów no i samodyscypliny. Bo nikt z kijem i marchewką nade mną nie stoi. Więc i kij i marchewkę muszę sobie skombinować sama. Ja wczoraj akurat rzeźbiłam we włoskim i w temacie "praca". Potrzebowałam chwili oddechu od gramatyki, żeby mi się początek wiadomości o Cogniuntivo uleżał, więc zajęłam się typową nauką słownictwa z określonego bloku tematycznego.
Dla mnie plus kursów to możliwość łatwiejszej nauki pisania czy konwersacji w grupie. I jak bym miałam skupić się przede wszystkim na rozwijaniu tych 2 umiejętności to wtedy na kurs bym poszła. Np. intensywny konwersacyjny przed jakimś egzaminem.

---------- Dopisano o 14:48 ---------- Poprzedni post napisano o 14:43 ----------

Z tym glutkiem z siemienia spokojnie można robić koktajle, smoothies. Tak jak z nasionami chia. Może wtedy dałybyście radę wypić?
Ja tam mieszałam jako dziecko tego glutka z ziarenkami i to wcinałam. Takie chrupiące i trochę wilgotne to było. Pestki jak pestki. Nic obrzydliwego w tym nie widziałam. Od podjadania ziaren słonecznika nie za bardzo się to da mnie różniło. No może siemię tylko mocniej wchodziło między zęby i tyle.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Ja lubie pic takiego glutka. Jak mialam suchy kaszel to ratowalam sie duzymi ilosciami tego glutka i wtedy mieszalam sobie z miodem. Ale siemie lniane mozna spokojnie dodac do owsianki, posypac sobie rozne potrawy, wtedy latwiej jest to zjesc.

[katte25]

Napisane przez IzzieSt

Efekty w w jakiej postaci?
Ja kiedyś dodawałam siemię lniane do owsianki bo takiego glutka na wodzie nie jestem w stanie wypić

Tak jak napisała MissChievousTess poprawia kondycje włosów, stosowałam gdy byłam na diecie bo niestety zaczęły mi wypadać duzo więcej niż za zwyczaj.

Ja lubie też podjadać kapustę jak kiśnie na szczęście jest zdrowa w każdej postaci, choć wiem , że ta sól nie za bardzo ale ja mało soli używam więc jak trochę skubnę nic nie będzie.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez katte25

Tak jak napisała MissChievousTess poprawia kondycje włosów, stosowałam gdy byłam na diecie bo niestety zaczęły mi wypadać duzo więcej niż za zwyczaj.

Ja lubie też podjadać kapustę jak kiśnie na szczęście jest zdrowa w każdej postaci, choć wiem , że ta sól nie za bardzo ale ja mało soli używam więc jak trochę skubnę nic nie będzie.

!!!!
Kapusta kiszona to jeden z najzdrowszych produktow na tej ziemi!!! Zapomnij o soli, ona przechodzi chemiczne reakcje, nie mozna postrzegac tego jako soli. Probiotyki! Ratunek dla naszych jelit!
Kiszonki powinnismy jesc codziennie.

[MissChievousTess]

Akurat była niedawno audycja w Tok Fm o soli i najwięcej je się soli w białym pieczywie. Jak się okazuje bombą solną jest np. bagietka. I ogólnie białe pieczywo pszenne. Bardzo ciekawa audycja. Można w archiwum podcastów odsłuchać.

[katte25]

[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;8361763 6]!!!!
Kapusta kiszona to jeden z najzdrowszych produktow na tej ziemi!!! Zapomnij o soli, ona przechodzi chemiczne reakcje, nie mozna postrzegac tego jako soli. Probiotyki! Ratunek dla naszych jelit!
Kiszonki powinnismy jesc codziennie.[/QUOTE]

A propo kiszonek wzięłam z ciebie przykład i w koncu przeszłam na dietę ciężko mi było odstawić słodycze ale jakoś mam silna motywację, oczywiście 1 cukierka zjem na tydzień ale tylko 1.

[nicRu]

Hej, co u Was? Ja mam mase zadania z francuskiego, juz troche zrobilam, ale chyba jak odpoczne to wezmę książkę i pojadę usiąść gdzieś w plenerze. W domu rozprasza mnie np. możliwość nagrodzenia się odcinkiem serialu po jednej kartce ćwiczeń:P:

[katte25]

Dziś farbowanie i dalej nauka, wzięłam się też za przegląd torebek, wyszło na to, że nie mam jasnej na lato. Przeglądałam też buty w necie , spodobały mi sie 2 pary ale znów z kasa krucho.

[57d469676eb95e4afe06d5c46bd77df5270daf8d_6584d1a317847]

Ja dziś jestem na przyjęciu komunijnym

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz