Dieta paleo.

[dacn]

Pewnie nadal wierze w magie diety i paleo ale teraz nawet choruje inaczej. Dopadł mnie paskudny wirus i siedzę w domu, ale... nie padam ze zmęczenia jak kiedyś - funkcjonuje w miarę ok mimo gorączki, mimo kataru mogę oddychać a kiedyś było to niemożliwe zaraz zatykał sie nos i oddychać mogłam po tygodniu i najważniejsze nie jestem tak zafurflana jak kiedyś

Po prostu choruję normalnie

[bialaczekoladka]

Napisane przez Kuningatar

Właśnie dlatego napisałam, że "prawie" tak samo śmieciowe Dla mnie śmieciowość to połączenie cukru, tłuszczu i sodu, a to można otrzymać nawet bez przetworzonego żarcia. Np. placki z jajek i banana albo frytki z dyni są dla mnie śmieciami. Ale ja mam dość radykalne poglądy na temat odżywiania i czasem zapominam, że są osoby jedzące węglowodany

a ile jesz wegli dziennie?

---------- Dopisano o 13:31 ---------- Poprzedni post napisano o 13:29 ----------

Napisane przez dacn

Pewnie nadal wierze w magie diety i paleo ale teraz nawet choruje inaczej. Dopadł mnie paskudny wirus i siedzę w domu, ale... nie padam ze zmęczenia jak kiedyś - funkcjonuje w miarę ok mimo gorączki, mimo kataru mogę oddychać a kiedyś było to niemożliwe zaraz zatykał sie nos i oddychać mogłam po tygodniu i najważniejsze nie jestem tak zafurflana jak kiedyś

Po prostu choruję normalnie

ja własnie przechodzę jakiś zmasowany atak na nos
od jakis 3 tyg nieustannie jestem dosłownie zatkana na maksa gdyby nie sudafet to chyba bym juz fikneła normalnie. A na paleo jestem gdzies ok 3 miesiecy wtf

[GreenBalance]

Ja np. trzymam sie około 100 - 130 g wegli z owocow / skrobi (bataty, ziemniaki, plantany) + nie licze wegli z warzyw. Czyli np. 2-3 porcje owocow + cały duży batat

Ale ja mam problemy z nadnerczami i hormonami wiec to tez tego kwestia.

[Kuningatar]

Napisane przez bialaczekoladka

a ile jesz wegli dziennie?

15-20g. Czasem (rzadko) trochę ponad te 20g. Nie nadrabiam też białkiem, jak zjem 100g dziennie to już jest szał Parę stron wcześniej pisałam, co dokładnie jem.
Jakiś czas temu robiłam eksperyment i próbowałam na nowo wprowadzić skrobię i trochę węgli prostych. Na początku było ok, ale po ok. 2-3 tygodniach czułam się fatalnie, byłam ciężka, spuchnięta, wzdęta i zmęczona, żołądek i jelita bolały non stop, treningi były beznadziejne, a potreningowa pompa na granicy bólu była nie do zniesienia.

A co do wirusów, ja w zasadzie nie choruję. Na paleo nie byłam chora ani razu, a to już półtora roku. Ale ja ogólnie miewam gorączkę raz na 3 lata i o ile nie przekracza 38,5 to jestem w stanie w miarę normalnie funkcjonować.

[GreenBalance]

Napisane przez Kuningatar

15-20g. Czasem (rzadko) trochę ponad te 20g. Nie nadrabiam też białkiem, jak zjem 100g dziennie to już jest szał Parę stron wcześniej pisałam, co dokładnie jem.
Jakiś czas temu robiłam eksperyment i próbowałam na nowo wprowadzić skrobię i trochę węgli prostych. Na początku było ok, ale po ok. 2-3 tygodniach czułam się fatalnie, byłam ciężka, spuchnięta, wzdęta i zmęczona, żołądek i jelita bolały non stop, treningi były beznadziejne, a potreningowa pompa na granicy bólu była nie do zniesienia.

A co do wirusów, ja w zasadzie nie choruję. Na paleo nie byłam chora ani razu, a to już półtora roku. Ale ja ogólnie miewam gorączkę raz na 3 lata i o ile nie przekracza 38,5 to jestem w stanie w miarę normalnie funkcjonować.

A moze poprostu nie masz enzymów do trawienia skrobi i lepiej byś sie czuła na owocach? Chyba ze po nich tez kiepsko sie czujesz.

[Kuningatar]

Napisane przez GreenBalance

A moze poprostu nie masz enzymów do trawienia skrobi i lepiej byś sie czuła na owocach? Chyba ze po nich tez kiepsko sie czujesz.

Ja chyba po każdych węglach się kiepsko czuję... Po czym poznać, że to brak enzymów? A jeśli źle toleruję skrobię, to czy mogę mieć podobne objawy przy nadmiarze błonnika?
Niby owoce i ogólnie cukry proste mój układ pokarmowy toleruje dobrze, ale na tym kończą się pozytywy. Węgle powodują u mnie głód, huśtawki energii, senność, brak ochoty na treningi (!) i chyba ogólnie szybsze otłuszczanie. Poza tym, jedząc węgle nie jestem w stanie zjeść wystarczającej ilości białka - po prostu znika moja ochota na mięso. Gdzieś wyczytałam, że to kwestia produkcji jakichś enzymów, więc pewnie masz rację.

[bialaczekoladka]

Napisane przez Kuningatar

15-20g. Czasem (rzadko) trochę ponad te 20g. Nie nadrabiam też białkiem, jak zjem 100g dziennie to już jest szał Parę stron wcześniej pisałam, co dokładnie jem.
Jakiś czas temu robiłam eksperyment i próbowałam na nowo wprowadzić skrobię i trochę węgli prostych. Na początku było ok, ale po ok. 2-3 tygodniach czułam się fatalnie, byłam ciężka, spuchnięta, wzdęta i zmęczona, żołądek i jelita bolały non stop, treningi były beznadziejne, a potreningowa pompa na granicy bólu była nie do zniesienia.

A co do wirusów, ja w zasadzie nie choruję. Na paleo nie byłam chora ani razu, a to już półtora roku. Ale ja ogólnie miewam gorączkę raz na 3 lata i o ile nie przekracza 38,5 to jestem w stanie w miarę normalnie funkcjonować.

I cały czas tak jesz?
Ze wzgledu na dobre samopoczucie ?

Ja mam dokladnie to samo, wegle mnie zabijają poprostu, nadmiar rozwala mnie całkowicie, odkad jestem na paleo robię sobie bilans posiłków to okazuje się ze jem do maks 50 i czasami mam dylemat czy to w ogole nie jest niebezpieczne ? Bo bywa ze jem i 20 albo i mniej..

---------- Dopisano o 21:31 ---------- Poprzedni post napisano o 21:30 ----------

Napisane przez GreenBalance

Ja np. trzymam sie około 100 - 130 g wegli z owocow / skrobi (bataty, ziemniaki, plantany) + nie licze wegli z warzyw. Czyli np. 2-3 porcje owocow + cały duży batat

Ale ja mam problemy z nadnerczami i hormonami wiec to tez tego kwestia.

Ja podobnie mam problemy hormonalne ale wegle mi nie słuzą..
Chociaz wzorujac się na artukyłach z tłustego zycia powinnam sobie nie załowac

A co się u Ciebie dzieje z nadnerczami jezeli mozna spytac?

[GreenBalance]

tzw. adrenal fatigue

Kuningtar- niektórzy poprostu lepiej trawią fruktoze niz skrobie i po zjedzeniu słodkich ziemniakow puchną, zatrzymują wode itp.

[Kuningatar]

Napisane przez bialaczekoladka

I cały czas tak jesz?
Ze wzgledu na dobre samopoczucie ?

Prawie cały czas. Czasami szaleję sobie z węglami prostymi Stosunkowo łatwo mi wrócić do ketozy i już nie miewam keto-flu, więc sobie pozwalam. Ale to raczej tak 1-2 posiłki co 2-3 miesiące, a nie każdy weekend.
Ogólnie jem keto-paleo nie tylko ze względu na bezproblemowe trawienie, lepszą koncentrację i wyższy poziom energii, ale po prostu dla zdrowia. Historie nowotworowe są dość częste w mojej rodzinie, a moja matka zmarła na nowotwór w młodym wieku.

Napisane przez GreenBalance

tzw. adrenal fatigue

Kuningtar- niektórzy poprostu lepiej trawią fruktoze niz skrobie i po zjedzeniu słodkich ziemniakow puchną, zatrzymują wode itp.

No właśnie. Po skrobi puchną mi nawet palce u rąk A moje dolegliwości po fruktozie to jedynie sugar crash, bo kto nie lubi sobie wciągnąć pół paczki daktyli albo suszonych fig na raz?

Też powinnam zadbać o nadnercza. To co ostatnio wyprawiam z kawą i kakao to skandal.

[GreenBalance]

U mnie jeszcze dochodzi zbyt duża milosc do treningów -musze pamietac zeby nie przesadzać bo jak zacznę przekonać to sygnałem ostrzegawczym jest problem ze snem + częstomocz ...

A kawy nie moge pić bo mi po niej niedobrze ;(

[Kuningatar]

Napisane przez GreenBalance

U mnie jeszcze dochodzi zbyt duża milosc do treningów -musze pamietac zeby nie przesadzać bo jak zacznę przekonać to sygnałem ostrzegawczym jest problem ze snem + częstomocz ...

A kawy nie moge pić bo mi po niej niedobrze ;(

Same here Ale walczę z tym, szczególnie z powtórzeniami do załamania mięśniowego i dodawaniem finiszerów. Trenujesz codziennie? Długie sesje?
Moim sygnałem ostrzegawczym było to, że prawie upuściłam sobie 12kg na głowę - bo przecież "blokada jest w mojej głowie" i "mogę więcej niż myślę". Przestałam też chodzić na siłownię, bo ta atmosfera miała na mnie zgubny wpływ
W sumie nie mam żadnych objawów ze strony samych nadnerczy, ale to nie powód, żeby pić kawę na śniadanie i trenować do upadłego. Ale treningu bez kawy i CLA+kofeina nadal nie mogę sobie wyobrazić. Niestety.
Chociaż z drugiej strony, myślę, że za moje problemy hormonalne odpowiedzialny jest jednak stres w poprzedniej pracy, a nie dźwiganie żelastwa i kawa.

[GreenBalance]

2-3 treningi w tygodniu to maks na ktory moge sobie pozwolić a i tak czasami to za duzo ... Dlatego ostatnio jak czuje sie przetrenowana robie tydzien przerwy, czasem nawet co 3 tygodnie.

---------- Dopisano o 13:44 ---------- Poprzedni post napisano o 13:28 ----------

A jeszcze wracając do wegli u mnie wychodzi na to ze najlepiej toleruje banany/plantainsy - nie maja tyle fruktozy co inne owoce ale nie maja tez az tyle skrobi co bataty.


Kuningtar - jak wyglądają twoje treningi? FBW czy Split?
Ja sie ostatnio musiałam przerzucić z przysiadów na MC, bo moje uda bardzo silnie reagowaly i pompa utrzymywała sie 3-4 dni po treningu.
Także przysiady max 1* w tygodniu bo inaczej zamienię sie w "quadzille" ;-)

[Kuningatar]

Napisane przez GreenBalance

Kuningtar - jak wyglądają twoje treningi? FBW czy Split?
Ja sie ostatnio musiałam przerzucić z przysiadów na MC, bo moje uda bardzo silnie reagowaly i pompa utrzymywała sie 3-4 dni po treningu.
Także przysiady max 1* w tygodniu bo inaczej zamienię sie w "quadzille" ;-)

He he

Aktualnie głównie splity, ale czasem czuję, że potrzebuję fbw zamiennie albo na dokładkę gdzieś w tygodniu. Kiedyś jechałam na rozpiskach, ale strasznie mnie nudziły takie bazowe treningi. Teraz robię na czuja, często robię modyfikacje, łączę ćwiczenia. W sumie odeszłam od takiego typowego treningu siłowego. Nie mam już parcia na kg, pokochałam kettle, dużo pracuję z ciężarem ciała, a ostatnio próbuję dodawać dynamiczne ćwiczenia.
Miałam identyczny problem z czwórkami kiedy jadłam węgle, czasami aż bolało. W ketozie pompy brak. Przysiadów też raczej nie robię, bo nie lubię A MC rządzi, szczególnie na jednej nodze

[GreenBalance]

Uu- a moglabys podesłać mi na PW jakies treningi z obciążeniem własnego ciała? Zawsze mam problem zeby to jakos złożyć a w necie niektóre są naprawde beznadziejne.

No i jezeli chodzi o FBW - ja ostatnio robie bardzo krótkie treningi - max. 5 cwiczen tak zeby zmieścić sie w 30 minutach.

I tez przysiadów nie lubie - goblet squat jeszcze od biedy, bo wiem ze technicznie poprawnie wykonuje. No i pistolety tez lubie ;-)
A z dynamicznych to thrustersy. Nad snatchem musze popracować.

Mi ta silowka tak naprawde do jogi jest potrzebna zeby miec sile w rekach - przy kobrze, staniu na rekach itp.

[mara30]

Trochę nie w aktualnym temacie ;-) ale przypomniał mi się jeszcze jeden pozytywny skutek paleo chociaż wydaje mi się, że to ma bezpośredni związek przede wszystkim z glutenem... od kiedy przestałam jeść gluten, czyli jakieś półtora roku, ani razu nie miałam infekcji intymnej a wcześniej ciągle coś się przyplątywało

[Kuningatar]

Napisane przez GreenBalance

Uu- a moglabys podesłać mi na PW jakies treningi z obciążeniem własnego ciała? Zawsze mam problem zeby to jakos złożyć a w necie niektóre są naprawde beznadziejne.

Ja nie robię nic bardzo skomplikowanego Bazuję na Convict Conditioning Wade'a (choć wiem, że zdania są podzielone) - znajdziesz bez problemu. A jak nie znajdziesz, to gdzieś mam pdf 6 bazowych ćwiczeń, prosty system progresji, duża możliwość modyfikacji. Według mnie sensowna całość. Lubię też podpatrzeć co robi Al Kavadlo, ale jak na razie za wysokie progi A jeśli kręci Cię joga, to sprawdź na YT kanał Dragon Flow Yoga.
Za stanie na rękach podziwiam. Mi się włączyła blokada psychiczna. Rok temu byłam w takiej formie (i 5kg lżejsza), że zrobiłam perfekcyjną pompkę w staniu na rekach. Chodziłam dumna przez tydzień A teraz nie wiem co jest, boję się.

A co do infekcji intymnych i infekcji ogólnie, to chyba jakiś mutant jestem, bo nigdy nie choruję, nawet w "sezonie". Pewnie się wychorowałam za wszystkich czasy na drugim roku studiów. Byłam wtedy na diecie węglowodanowo-alkoholowej i chorowałam naprawdę bez przerwy przez całą jesień, zimę i wiosnę.

[Wesel]

Dziewczyny, ja też mam problem z nadnerczami i chciałam zapytać o te treningi . Co uznajecie za trening? Bo jeżdżę dwa razy w tygodniu konno i raz basen i nie wiem czy to uznać za trening czy nie . Siłowego raczej w tym nic nie ma .

[GreenBalance]

Ja osobiście za trening licze trening siłowy albo HIIT-y (ktorych obecnie nie robie ). Jogę, spacery, taniec - to wszystko robie dla relaksu i przyjemności.

[Kuningatar]

Dla mnie treningiem jest to, co wychodzi poza mój LT, czyli siłówka, kalistenika, interwały, MMA, crossfit, intensywne cardio i różne funkcjonalne obwodówki. Basen jak najbardziej, jeśli nie pływasz tylko rekreacyjnie. Na jeździe konnej się nie znam, ale generalnie chyba chodzi o to, żeby pracowały głównie własne mięśnie, więc byłabym na nie.

Aha, GreenBalance, jeszcze mi się przypomniał Mark Lauren i "You are your own gym" - setki fajnych ćwiczeń, ale programy treningowe były chyba przydługie, bo z jakiegoś powodu nie chciało mi się ich robić

[shiba28]

Napisane przez Wesel

Dziewczyny, ja też mam problem z nadnerczami i chciałam zapytać o te treningi . Co uznajecie za trening? Bo jeżdżę dwa razy w tygodniu konno i raz basen i nie wiem czy to uznać za trening czy nie . Siłowego raczej w tym nic nie ma .

Na jeździe też się można zmęczyć i to nieźle, tak jak na początku macie zakwasy po rozpoczęciu siłowego to na następny dzień po jeździe ma się zakwasy w tyłku i udach, czasem też w plecach A wysiłek zależy od intensywności jazdy, więc ja np takie człapanie czy lekką jazdę zaliczyłabym po prostu do aktywności, ale już konkretny trening skokowy czy ujeżdzeniowy to już trochę pod kardio podchodzi, albo takich leciutkich interwałów, bo też następuje faza pracy i spoczynku Ciężko coś z tym zrobić

[Wampierz]

Napisane przez dacn

Placki z banana i jajek sa super. Do tego jeszcze maka koko i kakao czy karob i mamy super ...deser. zdrowy i pozywny. Super na cheat meale jednak nie na codzienny i normalny posilek.
BTW po takim placku na sniadanie padalam z glodu po 3 godzinach i musialam zjesc. Po zwyklym sniadaniu jem po okolo 6 godzinach.

Dla mnie to nie są cheat meale... Jeśłi to jest tylko jajko + banan + dobry tłuszcz to jest to dobry sposób żeby zjeść sporo kalorii, bo dla niektórych osób właśnie wrzucenie odpowiedniej ilości kalorii na paleo może być trudne. Kokos to też nie cheat meal.

Dla mnie cheat meal to są potrawy z orzechów i cukru. Imho na czysty cukier i orzechy w ilości większej niż malutka w codziennej diecie nie powinno być miejsca. Tak samo suszone owoce - baardzo ostrożnie, małe ilości.

Niestety, ostatnio sobie trochę odpuściłam, szczególnie jeśli chodzi o cukier, ale nie tylko, bo pracuję i większość czasu jestem poza domem, nie mam czasu ani ochoty żeby sobie tak gotować jak kiedyś.


Wkurzają mnie blogerki paleo pokazujące milion przepisów na paleo desery.... Paleo deser imho to jest smażony banan, czekolada z oleju koko i gorzkiego kakao itp. a nie ciasto z mąki orzechowej i cukru. Miód to też cukier!!! Rozwalają mnie blogerzy, którzy piszą prawie paranoiczne wywody o syropie fruktozowo-glukozowym a potem proponują przepisy z dużą ilością przegotowanego czy upieczonego miodu... To jest tylko woda na młyn anty-paleo i anty-foodie "sceptyków".

Cały myk z paleo polega na tym, że odzwyczajasz się od cukru, więc smak ci się wyostrza na naturalnie słodkie rzeczy, jak owoce. A nie, że dodajesz do wszystkiego stewii, jakiegoś fikuśnego cukru z kokosa albo organicznego miodu ze specjalnej farmy na Nowej Zelandii, który potem pieczesz w 200 stopniach przez godzinę, tak że wszystkie jego zdrowe skłądniki szlag trafia a zostaje ci czysty syrop fruktozowo-glukozowy, którego się niby tak brzydzisz...

---------- Dopisano o 14:52 ---------- Poprzedni post napisano o 14:47 ----------

Napisane przez Wesel

Dziewczyny, ja też mam problem z nadnerczami i chciałam zapytać o te treningi . Co uznajecie za trening? Bo jeżdżę dwa razy w tygodniu konno i raz basen i nie wiem czy to uznać za trening czy nie . Siłowego raczej w tym nic nie ma .

Ja mam Gravesa-Basedowa i uznaję tylko takei rzeczy jak Pilates, gimnastykę na kręgosłup, ew. czasem pójdę na takie ćwiczenia ze sztangami albo ciężarkami i to jest tyle siłowego, ile mogę znieść. Jakieś niezbyt energiczne tańce też są ok.

Nie wiem czy faktycznie męczące ćwiczenia by mi zaszkodziły, ale wolę nie ryzykować. Po wszystkich ćwiczeniach gdzie trzeba się zdyszeć i spocić czuję się tak okronpie... okropnie w trakcie - czasem aż musiałam wyjść. Może przez 15 minut po takim treningu mam euforię, ale bardzo krótko, potem idę do domu i czuje się okropnie, na następny dzień albo i dwa czuję się okropnie... Dlatego nie bardzo mi się chce wierzyć, że to zdrowe i powinnam się przemóc. Szczególnie że przy regularnych ćwiczeniach z gatunku tych spokojniejszych faktycznie czuję się lepiej.


Imho siłowe powinny być ok, o ile nie przeszarżujesz, ja się raczej obawiam męczących typu kardio. Jak ja np. ćwiczę ze zbyt dużym ciężarem to mnie pobolą trochę mięśnie i tyle, a po męczącym kardio jestem wyzuta z energii przez kilka dni.

[akot80]

Napisane przez Wampierz

Cały myk z paleo polega na tym, że odzwyczajasz się od cukru, więc smak ci się wyostrza na naturalnie słodkie rzeczy, jak owoce. A nie, że dodajesz do wszystkiego stewii, jakiegoś fikuśnego cukru z kokosa albo organicznego miodu ze specjalnej farmy na Nowej Zelandii, który potem pieczesz w 200 stopniach przez godzinę, tak że wszystkie jego zdrowe skłądniki szlag trafia a zostaje ci czysty syrop fruktozowo-glukozowy, którego się niby tak brzydzisz...

Amen
Dla mnie banan jest od niedawna super słodki

[Wampierz]

Napisane przez GreenBalance

Dla mnie jedzenie wdg paleo/ancestral jak zwał tak zwał ma byc jak najprostsze - warzywo to warzywo, owoc to owoc, jajko to jajko. Bez skomplikowanych przepisów i tony czau spędzonego w kuchni.
U mnie najbardziej skomplikowane gotowanie = zupa, pieczone warzywa i banan mrozony zmiksowany z surowymi jajami i jagodami. Done.
Jak ktos lubi sie bawić w kuchni to spoczko ale to nie dla mnie.

Powiem ci, dlaczego to jest czasami nie do przeskoczenia. Po pierwsze, paleo w sumie wymaga jedzenia większej ilości tłuszczu niż na "normalnej" diecie. Człowiek pierwotny jak mógł zjeść połeć tłuszczu to była czysta przyjemność, a współczesnemu ciężko się przestawić.
Druga sprawa, czasem jeszcze trzeba wziąć jedzenie do pracy, szkoły i wtedy może być problem jak zjeść surowe produkty, żeby się najeść, nie spędzić na tym wiele czasu i nie narobić cyrku.

[Immoral]

Desery paleo to zawsze była dla mnie zgadka mozna poznać, ze jestem dzieckiem tlustegozycia, a nie paleosfery. Mam troche radykalne zdanie nt. Orzechowych smakołyków, mianowicie dla mnie te pieczone ciasteczka, ciasta sa tak samo złe jak zwykle ciacho z maki pszeniczej, a w okresie krótkotrwałym nawet gorsze. Po zwykłym ciastku/cieście czym kolwiek nie mam zadnych objawów. Zjadlam nic, mozna zapomnieć. Po takiej przyjemności naładowanej orzechami mam niestrawności.

Dochodzi do tego jeszcze faktor"to przecież paleo", który niektórych (poniekąd nie doinformownych) ludzi usprawiedliwia. Czyt. Zwykłego ciasta zjadło by sie jeden kawałek, a paleo zjada sie trzy. A czy to jest zdrowsze... Na ten temat mozna dyskutować.

Aktualnie nie jem nic słodkiego, jedyna rzeczą ktora mozna bubli uznać za słodkawy to pomidorki koktajlowe.
Jak skończę z moja wieczna redukcja to za stosowne uważam gorzka czekoladę, desery z miodem na zimno: budyń awokado, lody bananowe, mieszanka z tahini, czekolada paleo.

Paleo desery maja jeszcze to do siebie, ze sa taaaaaaaakie kaloryczne. Zazwyczaj tłuste, wiec porcja ma spokojnie 400-500 kalorii dodatkowo na porcji sie nie kończy i bardzo łatwo (dla mnie) dobić do 1000kalorii i po dodoniciu do 1000kalorii otrzymuje satysfakcję ze zjedzenia słodkiego posiłku.... Chyba nie musze dodawać, ze te desery sa zazwyczaj dodatkiem do zwyczajnego posiłku III mamy inne kaloryczna, zapotrzenowanie na cały dzien dla moich 160cm i niskiej aktywności to zabójstwo, narazie odstawilam kompletnie. Za dwa msc zastanawie sie na nad worowadzeniem czegoś co by sobie troche zycie oslodzic haha.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 16:30 ---------- Poprzedni post napisano o 16:25 ----------

A tak w ogóle moja paleo kuchnia przy umiarkowanym dostępne do kuchni, jest lepsza niz z (no, może pomijając brak rosołu). Ulubiony posiłek na zewnątrz to pasztet w słoiku ( z wątróbka bez dodatków) kupiony w sklepie eco + marchewki obrano w domu lub marchwinki. Do domu kupuje mrożone warzywa, gotuje je dodaje masła, mięsko (tez ze słoika, bez dodatków) i jest pysznie. Śniadanie mam standardowe jajecznica na maśle z dodatkami (szpiank, grzyby shitaki mmm!!!) do tego bekon, pomidorki koktajlowe i troche keczupu .




Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[akot80]

Cieszę się, że nie jestem sama. Też staram się za dużo czasu w kuchni nie spędzać. Gotuję proste dania. Z reguły składają się z gotowanego/smażonego/duszonego mięsa z warzywami. Na śniadanie też codziennie jajecznica.

[dacn]

Napisane przez akot80

Cieszę się, że nie jestem sama. Też staram się za dużo czasu w kuchni nie spędzać. Gotuję proste dania. Z reguły składają się z gotowanego/smażonego/duszonego mięsa z warzywami. Na śniadanie też codziennie jajecznica.

Też się tak głównie żywię


Co do paleodeserów to bardzo mnie zastanawiało po co ładować w siebei cukier, męczyć się w kuchni i zajadać deser zamiast mięsa. Koszt maki migdałowej i kokosowej jest też niemały. Cóż co kto lubi.


Dla mnie banany są cheat mealami, bo nie mogę cheatowac ani mąką pszenną, ani owocami w dużych ilościach ani orzechami bo zwyczajnie boję się bólu brzucha.

Dlatego paleoczekolada, banany i wypieki z masła kokomąki i bez cukru są wyjątkami a nie podstawą posiłków.

[Wampierz]

Napisane przez dacn

Też się tak głównie żywię


Co do paleodeserów to bardzo mnie zastanawiało po co ładować w siebei cukier, męczyć się w kuchni i zajadać deser zamiast mięsa. Koszt maki migdałowej i kokosowej jest też niemały. Cóż co kto lubi.


Dla mnie banany są cheat mealami, bo nie mogę cheatowac ani mąką pszenną, ani owocami w dużych ilościach ani orzechami bo zwyczajnie boję się bólu brzucha.

Dlatego paleoczekolada, banany i wypieki z masła kokomąki i bez cukru są wyjątkami a nie podstawą posiłków.

Ja jestem na AIP, więc unikam orzechów i kakao. Owoce mogę jeść bez ograniczeń, oczywiście świeże. Banany bardzo mi ułatwiają życie, bo łatwo je zjeść, łatwo kupić, nie powodują u mnie żadnych sensacji.

Imho kokos a pozostałe orzechy to nie to samo. O ile wiem, kokos jest na paleo dozwolony bez ograniczęń, chyba ze ktoś ma jakieś problemy z trawieniem, ale orzechy powinno się jeść w umiarkowanej ilości na zwykłym paleo,a na AIP - wcale.



Ja wiem, że ludzie mają różne tolerancje, ale ja mówię o zwykłym, regularnym paleo (albo ostrzejszym ale też regularnym AIP), bez indywidualnego dopasowania. To nie jest tak, że wszystko z piekarnika czy patelni to cheat meal. Zależy od składu.

[akot80]

Na fb też już krytykują Sarah Ballantyne (the paleo mom) za przepisy coraz bardziej odbiegające od paleo.

[dacn]

Nie jestem na restrykcyjnym paleo, nie jestem na AIP, jestem na diecie indywidualnej takiej którą toleruje mój organizm.
Orzechów nie jadam prawie wcale- lubię tylko nerkowce a te kupuję rzadko, inne sa dla mnie zwyczajnie ... niesmaczne.

Ideałem diety jest natomiast : dieta składającą się w 1/3 z zielonych warzyw, 1/3 innych warzyw (bananów i jagód) i w 1/3 z mięsa i tłuszczu. Wszystko ponad to w jakiś sposób mi szkodzi więc w jakiś tam sposób jest cheatem, nadmiar kokosa również.

Po za tym nadal jestem zbyt otłuszczona

[GreenBalance]

Napisane przez Wampierz

Ja jestem na AIP, więc unikam orzechów i kakao. Owoce mogę jeść bez ograniczeń, oczywiście świeże. Banany bardzo mi ułatwiają życie, bo łatwo je zjeść, łatwo kupić, nie powodują u mnie żadnych sensacji.

Imho kokos a pozostałe orzechy to nie to samo. O ile wiem, kokos jest na paleo dozwolony bez ograniczęń, chyba ze ktoś ma jakieś problemy z trawieniem, ale orzechy powinno się jeść w umiarkowanej ilości na zwykłym paleo,a na AIP - wcale.



Ja wiem, że ludzie mają różne tolerancje, ale ja mówię o zwykłym, regularnym paleo (albo ostrzejszym ale też regularnym AIP), bez indywidualnego dopasowania. To nie jest tak, że wszystko z piekarnika czy patelni to cheat meal. Zależy od składu.

Z tym akurat się zgadzam - banany i ogólnie owoce dla osob ktore tolerują wegle sa jak najbardziej ok.
Ja sama jem sporo bananow bo ladnie wegle mi podbijają a najlepiej trawie glukozowe owoce - daktyle, sliwki, banany, plantany. I o dziwo bialy ryz.

Jesli chodzi o deserki- ja uwielbiam lody z bananow i surowych żółtek i nie uważam tego za cheat meala. Z innych deserów to jeszcze gorzka czeko (85-90%) nie jestem w stanie zjes wiecej niz dwa paski ewentualnie tahini+miod+cynamon albo kogelmogel. Plus tego jest taki ze nie wymaga wiele zachodu, nie trzeba tego podgrzewać ani obrabiać wiec dochodzą do tego jakies wartosci odżywcze - z żółtek / surowego kakao i enzymy z miodu.


Ale barwienie sie w wymyślne ciasta z mąki migdalowej... A niby tyle sie mówi o omega6 etc.To na urodziny moge zrobic albo na specjalne okazje.Dodatkowo koszt tych wymyślnych miodow, mąk kokosowych itp. To wole wydać tą kase na dobrej jakosci mieso.


A jesli chodzi o jedzenie w pracy/ szkole : ja przez ostatnie 3 lata pakowalam pudełka z jedzeniem ale nie siedziałam godzinami w kuchni- jak upieklam całego kurczaka to miałam na kilka sałatek - dodawalam sałatę, pieczone / surowe marchewki , awokado do tego jakis owoc + kremkokosowy i bez większego wymyślania miałam sycący posilek. Albo robiłam burgery / frittate. Nawet wątróbkę kilka razy mialam.


Wampierz - mam jeszcze pytanie odnosnie twojej diety teraz : zastanawiam sie nad przejściem na AIP (wydaje mi sie ze jaja mi szkodzą, kawy nie toleruje). Dodatkowo jako dzieciak miałam 2 stopień choroby trzewnej (a raczej nadal mam), a to juz o krok do celiaki. Nie bede wdawać sie w szczegóły ale ogólnie utwierdzam sie tylko w przekonaniu ze na lekarzy w naszym kraju nie ma co liczyc...
Na czym bazuje twoja dieta? Jesz LC czy w kierunku większej ilości wegli?
Jak sie w ogóle czujesz na AIP?
Mi kurczę cały czas jednak dokuczają problemy trawienne i obstawiam ze mam poprostu leaky gut...