Rozstanie z facetem, część XX

[maymay6]

Napisane przez Malla

maymay6 - Koniecznie się wyprowadź. Pominę, że Wasze uczucie potrzebuje odświeżenia, bo nie wiem, ile z tego to miłość, a ile litość. Najistotniejsze, że on musi zacząć teraz żyć jak mężczyzna i samemu polować na zdobycze, a póki z nim mieszkasz, prowadzisz go za rączkę.

Ja wiem, że lepiej ale....
1. Chyba wciąż jeszcze nie umiem zdobyć sie na ten krok
2. (i trochę bardziej mnie blokujące) ceny wynajmu mieszkań dobijają. A szczerze mówiąc nie mam ochoty wynajmować pokoiku w mieszkaniu studenckim. Wolałabym jakąś miłą, przytulną kawalerkę.

boangelina ja bym powiedziała. I na miejscu przyjaciółki wolałabym wiedzieć.

Wczoraj mój ex życzył mi przez komunikator miłego dnia w pracy i... tak się zastanawiam czy to było tylko takie przyjacielskie czy... No właśnie, chwilami odnoszę wrażenie, że jemu się wydaje iż to rozstanie to tylko taki mój chwilowy wymysł. Fanaberia... i że suma sumarum i tak do siebie wrócimy bo przecież "tyle lat za nami". I to chyba boli mnie jeszcze bardziej, że znowu mnie nie traktuje serio. A ja już nie jestem rozwydrzonym dzieciakiem, który ma po prostu focha a za dwa dni mi przejdzie i będzie tak samo.

[Malla]

Napisane przez _Desolation

wiem co mi odpowie, coś co sam powiedział, może nie wprost, ale to ja się muszę przystosować do niego, on z takiego trybu życia nie zrezygnuje

W związku nie chodzi o to, by się ciągle przystosowywać. Albo obu osobom pasuje, albo nie. To smutne, gdy trzeba z czegoś rezygnować dla drugiej osoby (taaaaa, i kto to mówi ).

Wolność w związku to radosna akceptacja odmienności drugiej osoby, bez wyrzeczeń i niepokoju.

Istnieją setki facetów, z którymi mogłybyśmy tworzyć pełen kompromisów, nijaki związek. Tylko czy warto? Przecież prędzej czy później kogoś strzeli na punkcie innej osoby i dojdzie do zdrady. Lepiej poczekać na coś, co będzie wielkim WOW niż tkwić w czymś, co "w sumie to mi pasuje".

Napisane przez _Desolation

Która na coś mocniejszego ze mną ?

Krzaki nad Wisłą czy lokal?

Napisane przez maymay6

ceny wynajmu mieszkań dobijają. A szczerze mówiąc nie mam ochoty wynajmować pokoiku w mieszkaniu studenckim. Wolałabym jakąś miłą, przytulną kawalerkę.

Wynajmuję sama mieszkanie, jest to olbrzymi koszt, ale mam spokój od studentów. Jestem pewna, że da się znaleźć coś tańszego na spółkę ze spokojną, pracującą osobą. Takich jak my jest przecież tysiące.

Napisane przez maymay6

Wczoraj mój ex życzył mi przez komunikator miłego dnia w pracy i... tak się zastanawiam czy to było tylko takie przyjacielskie czy... No właśnie, chwilami odnoszę wrażenie, że jemu się wydaje iż to rozstanie to tylko taki mój chwilowy wymysł. Fanaberia...

Nie dziwię mu się, skoro się nie wyprowadziłaś. Jeszcze nie stracił gruntu pod nogami, bo nie stracił Ciebie.

[sheneedslove]

witajcie ;**
obudziłam się dziś ze strasznym bólem głowy
W ogóle dzisiaj w nocy skakałam przez jakieś bramki jak jakaś wiewiórka i mam o taaaaaakiego siniaka bo nie trafiłam raz
Co tam u Was?
Ja już chcee na studia. Mam takie chęci do nauki, że szok. Zobaczycie, po pierwszym semestrze od razu mnie przeniosą na piąty rok

[boangelina]

Bardzo głupie jest to, o co zapytam. Poznałam wspaniałego faceta, ale nie chcę się z nim wiązać (on chce, co widać) bo nie jestem gotowa, wiem, ze po ex minęlo za mało czasu. Koleżanki mi mówią, że jesli jemu bardzo zależy, to poczeka aż mi minie Jakos nie chce mi sie w to wierzyc. Nie chce nikogo krzywdzić. Wole, żeby sobie odpuscil...

[sheneedslove]

Napisane przez boangelina

Bardzo głupie jest to, o co zapytam. Poznałam wspaniałego faceta, ale nie chcę się z nim wiązać (on chce, co widać) bo nie jestem gotowa, wiem, ze po ex minęlo za mało czasu. Koleżanki mi mówią, że jesli jemu bardzo zależy, to poczeka aż mi minie Jakos nie chce mi sie w to wierzyc. Nie chce nikogo krzywdzić. Wole, żeby sobie odpuscil...

a on wie, że przeżywasz rozstanie?

[nowy_nick]

Napisane przez boangelina

Bardzo głupie jest to, o co zapytam. Poznałam wspaniałego faceta, ale nie chcę się z nim wiązać (on chce, co widać) bo nie jestem gotowa, wiem, ze po ex minęlo za mało czasu. Koleżanki mi mówią, że jesli jemu bardzo zależy, to poczeka aż mi minie Jakos nie chce mi sie w to wierzyc. Nie chce nikogo krzywdzić. Wole, żeby sobie odpuscil...

A Tobie zależy?? Jeśli tak, to powiedz mu to i powiedz również, że potrzebujesz dużo więcej czasu i niech on się zastanowi, czy chce czekać.

[maymay6]

Napisane przez Malla

Wynajmuję sama mieszkanie, jest to olbrzymi koszt, ale mam spokój od studentów. Jestem pewna, że da się znaleźć coś tańszego na spółkę ze spokojną, pracującą osobą. Takich jak my jest przecież tysiące.

Wiem tylko że ja właśnie nie chcę już z nikim mieszkać. Chwilowo mam jakiś wstręt do ludzi. Chciałabym być sama :/ Odsapnąc od wszystkich.

Nie dziwię mu się, skoro się nie wyprowadziłaś. Jeszcze nie stracił gruntu pod nogami, bo nie stracił Ciebie.

A ja naprawdę nie wiem czy potrafię przed nim stanąć i powiedzieć, że sie wyprowadzam. Przez tyle lat uzbierało się tyle rzeczy wspólnych, przeżyć... Nie wiem czy czuję się na siłach by to zrobić. Chciałabym po prostu zniknąć.

[Malla]

Napisane przez boangelina

Bardzo głupie jest to, o co zapytam. Poznałam wspaniałego faceta, ale nie chcę się z nim wiązać (on chce, co widać) bo nie jestem gotowa, wiem, ze po ex minęlo za mało czasu. Koleżanki mi mówią, że jesli jemu bardzo zależy, to poczeka aż mi minie Jakos nie chce mi sie w to wierzyc. Nie chce nikogo krzywdzić. Wole, żeby sobie odpuscil...

Jak nie chcesz, to mu nie pozwalaj na zbyt wiele. Nie musisz zrywać kontaktu, ale też nie musisz się z nim wiązać, przecież możesz nie być względem niego wylewna, nie poświęcać mu za dużo czasu, żeby sobie nie pomyślał, nie mieć kontaktu fizycznego...

Napisane przez maymay6

A ja naprawdę nie wiem czy potrafię przed nim stanąć i powiedzieć, że sie wyprowadzam. Przez tyle lat uzbierało się tyle rzeczy wspólnych, przeżyć... Nie wiem czy czuję się na siłach by to zrobić. Chciałabym po prostu zniknąć.

Mi było łatwiej, bo byłam stroną porzuconą i musiałam się wynieść. A raczej wyniosłam jego Wspólne rzeczy się podzieliło, wspólni znajomi nie robili problemu.
Trzeba to po prostu zrobić, bo nie ma sensu tkwić całe życie w czymś, do czego nie jesteśmy absolutnie przekonani.

[AguŚ87]

Ale żenada. wczoraj się cieszyłam z zakonczenia owej znajomosci,. a dzisiaj jakaś masakra, byłam na miescie, przechodzilam obok jego miejsca pracy, powstrzymywałam się przed beczeniem, kiedy tylko weszlam do swojego bloku beksa.

jak mozna kilka miesięcy kogoś w sobie rozkochiwać, robić wszystko dla niego spełniać kazda zachciane tak jak on robił to dla mnie, po czym stwierdzić. ze sory mała z tego nic nie będzie.
nic a nic nie rozumiem.

co za dzien

[sudenly]

nie chce mi sie zyc..juz nie daje rady..wlasnie sie dowiedzialam ze jakas laska kreci sie juz kolo niego...a znajac facetow (nie wszystkich-sa wyjatki) to on napewno jest tym zachwycony i pewnie jest uradowany...masakra kiedy ten bol minie?????? do tego w tej chwili moja samoocena i poczucie wlasnej wartosci jest rowne zeru...

[boangelina]

Napisane przez sudenly

nie chce mi sie zyc..juz nie daje rady..wlasnie sie dowiedzialam ze jakas laska kreci sie juz kolo niego...a znajac facetow (nie wszystkich-sa wyjatki) to on napewno jest tym zachwycony i pewnie jest uradowany...masakra kiedy ten bol minie?????? do tego w tej chwili moja samoocena i poczucie wlasnej wartosci jest rowne zeru...

niech sobie jest uradowany, to chwilowe, obudzi sie z ręka w nocniku jak go rzuci. nie martw, Ty bedziesz jeszcze szczesliwa niedlugo i zapomnisz o tym chamie

[sudenly]

Napisane przez boangelina

niech sobie jest uradowany, to chwilowe, obudzi sie z ręka w nocniku jak go rzuci. nie martw, Ty bedziesz jeszcze szczesliwa niedlugo i zapomnisz o tym chamie

Dziękuję Ci kochana.Boże, oby ! mam nadzieje, że zapomnę i będę w końcu szczęśliwa...

[LusciousElegance]

2 dzień olewania i byłoby dobrze, gdyby nie ta sprzeczka na koniec dnia. Czy tylko ja mam ten problem i nie moge się uporać z moim eks, który chodzi ze mną do klasy? Na prawde już sama nie wiem czy dobrze robie, tak go olewając.
Jak myślicie napisać mu, że nie chce żebysmy darzyli się jakąś nienawiścią jak na codzień się widzimy. Tylko żeby nie zrozumiał, że jest na tyle dobrze, że już będe się do neigo odzywac. Ja po prostu nie chce takich sytuacji jak dziś.
Bo nawet stwierdzenie ' kto się czubi ten sie lubi' dziś do mnie nie przemawia

[AguŚ87]

tez olewam i co? dostalam wlasnie smsa czy moze przyjsc po swoja czapke ? i nie przeciagajmy juz tego ,ale ze niby czego;/ jak juz wszysatko skonczone zapytalam czy co mamy teraz udawac ze sie nie znamy? a on tylko usmiechnieta buzke zrobił i to wszystko.
jak dzieciiiii

[TrueLook]

Napisane przez sudenly

nie chce mi sie zyc..juz nie daje rady..wlasnie sie dowiedzialam ze jakas laska kreci sie juz kolo niego...a znajac facetow (nie wszystkich-sa wyjatki) to on napewno jest tym zachwycony i pewnie jest uradowany...masakra kiedy ten bol minie?????? do tego w tej chwili moja samoocena i poczucie wlasnej wartosci jest rowne zeru...

Tak jak u mnie . Dowiedziałam się dzisiaj od brata, że podobam się jego koledze. Koleś totalnie w moim typie, ale co z tego, skoro ja chcę eksa? W dodatku tamten to jeszcze dziecko, 15 latek...

[_Desolation]

Napisane przez Malla

W związku nie chodzi o to, by się ciągle przystosowywać. Albo obu osobom pasuje, albo nie. To smutne, gdy trzeba z czegoś rezygnować dla drugiej osoby (taaaaa, i kto to mówi ).

Wolność w związku to radosna akceptacja odmienności drugiej osoby, bez wyrzeczeń i niepokoju.

Istnieją setki facetów, z którymi mogłybyśmy tworzyć pełen kompromisów, nijaki związek. Tylko czy warto? Przecież prędzej czy później kogoś strzeli na punkcie innej osoby i dojdzie do zdrady. Lepiej poczekać na coś, co będzie wielkim WOW niż tkwić w czymś, co "w sumie to mi pasuje".

Krzaki nad Wisłą czy lokal?

Wynajmuję sama mieszkanie, jest to olbrzymi koszt, ale mam spokój od studentów. Jestem pewna, że da się znaleźć coś tańszego na spółkę ze spokojną, pracującą osobą. Takich jak my jest przecież tysiące.

Nie dziwię mu się, skoro się nie wyprowadziłaś. Jeszcze nie stracił gruntu pod nogami, bo nie stracił Ciebie.

Zgadzam się w 100% że lepiej, tylko trudniej..

W sumie mogą być krzaki bo pogoda ładna, tylko się ukryć dobrze będzie trzeba bo chodzą tam i spisują

[Kamilka54]

Wracam znowu, po kilku tygodniach przerwy.
Dzięki temu wątkowi zrozumiałam kilka spraw, długo rozmawialiśmy z tż i doszliśmy do porozumienia- on obiecał-nigdy więcej kłamstw, a ja- że nie będę reagować tak wybuchowo.
Było między nami naprawdę dobrze-aż do wczoraj.
Podczas rozmowy, tż przytoczył ważną sytuację ze swojego życia, która zdarzyła się w przeszłości, opowiadając ją od początku do końca. Co się okazało- w pierwotnej wersji, zaraz po tym zdarzeniu, opowiedział mi całkiem co innego! Od tej sytuacji minął rok, ale że była ważna- pamiętam każdy szczegół, który mi powiedział. Obiecałam nie wybuchać, więc spokojnie zapytałam, dlaczego kiedyś powiedział mi co innego. Mówił, że był pewien, że powiedział wszystko tak jak trzeba, ja jestem PEWNA, że nie. Zapytałam więc dlaczego znowu czegoś nie dopowiedział. Powiedział, że to było kiedyś, że tak naprawdę, to nie wie dlaczego.
Jak można nie wiedzieć? Jak mogłam być w związku przez tyle lat z kimś, kto potrafi kłamać bez większego powodu?
Bronił się oczywiście mówiąc, że to było kiedyś, że od naszej rozmowy jest inaczej.
Tylko ja już nie wiem, czy potrafię. Tak bardzo go kocham, ale nie wiem, czy potrafię mu jeszcze zaufać nawet w najbardziej błahej sprawie. Nie wiem, co mam robić, nie wiem, czy dam radę odciąć się od przeszłości, przecież wtedy też byliśmy razem, a ja jeszcze wtedy byłam tą naiwną i we wszystko wierzyłam.
Może nie są to do końca kłamstwa, ale pewne niedomówienia. Nie wiem, czy on jest taki, że pomija szczegóły, a potem dopiero opowieść uzupełnia, czy po prostu z premedytacją kłamie. On sam nie potrafi mi tego wyjaśnić.

[h2o0]

Kamilka, miałam podobne problemy i dałam sobie spokój, nie zasługuję na to, żeby mi ktoś kłamał w twarz.

[Kamilka54]

Napisane przez h2o0

Kamilka, miałam podobne problemy i dałam sobie spokój, nie zasługuję na to, żeby mi ktoś kłamał w twarz.

Masz rację, tylko nie tak łatwo dać sobie spokój z 5letnim związkiem. Ten facet był moją największą podporą, potrafimy do dziś jednocześnie się śmiać, ale tak samo jednocześnie płakać. Wiem, że jest mu strasznie przykro. Ja jestem cholernie spostrzegawcza, jeżeli coś mi opowiada i nie gra mi chociaż jeden szczegół, od razu zarzucam go pytaniami. Często wychodziło na to, że jednak on miał rację, ale jak widać- zdarzają się przypadki, kiedy rzeczywiście opowiada coś inaczej niż rzeczywiście miało miejsce..

[Cerveza_]

Napisane przez nowy_nick

Super Ale pożegnaliście się, czy mówił, że tęskni ??

Napisał mi, że mam ładne zdjęcia. Jak gdyby nigdy nic...z jednej strony cieszyłam się, że napisał, ale z drugiej poczułam ból. Nasza rozmowa była `za luźna`, typowa koleżeńska pogawędka. Ani razu nie wszedł na nasz temat. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. O studiach, o przyszłości, lecz niewspólnej.

[maymay6]

Napisane przez Malla

Mi było łatwiej, bo byłam stroną porzuconą i musiałam się wynieść. A raczej wyniosłam jego Wspólne rzeczy się podzieliło, wspólni znajomi nie robili problemu.
Trzeba to po prostu zrobić, bo nie ma sensu tkwić całe życie w czymś, do czego nie jesteśmy absolutnie przekonani.

Chyba w tym wypadku też wolałabym być osobą porzuconą. Wspólnym znajomym jeszcze nie powiedziałam. Boję się, że usłyszę od nich to co słyszałam rok temu jak mieliśmy problemy: "Ojeeej, a ja zawsze myślałam/em o was jako o parze" Grrrr.... Strasznie mnie to wkurza. Bo przecież ja to ja, on to on....
Wiem, że w końcu bedę musiała się na to zdobyć. Wiem... tylko cięzko.

A dzisiaj mam wyrzuty sumienia. Wróciłam do domu z lekcji i jego nie było i.... ucieszyłam się. Autentycznie ucieszyłam się, że go nie ma. Czy ze mną jest coś nie tak? Normalnie zaczęłabym się o niego martwić, o to czy aby się nie obraził bo znowu coś zrobiłam nie tak... a tymczasem nic z tych rzeczy. Czy to znaczy że nie mam serca?

[h2o0]

Napisane przez Kamilka54

Masz rację, tylko nie tak łatwo dać sobie spokój z 5letnim związkiem. Ten facet był moją największą podporą, potrafimy do dziś jednocześnie się śmiać, ale tak samo jednocześnie płakać. Wiem, że jest mu strasznie przykro. Ja jestem cholernie spostrzegawcza, jeżeli coś mi opowiada i nie gra mi chociaż jeden szczegół, od razu zarzucam go pytaniami. Często wychodziło na to, że jednak on miał rację, ale jak widać- zdarzają się przypadki, kiedy rzeczywiście opowiada coś inaczej niż rzeczywiście miało miejsce..

Ja Cię doskonale rozumiem, bo mój związek trwał ponad 4 lata. Jestem zdania, że prawda zawsze wyjdzie na jaw.

[Kamilka54]

Napisane przez h2o0

Ja Cię doskonale rozumiem, bo mój związek trwał ponad 4 lata. Jestem zdania, że prawda zawsze wyjdzie na jaw.

Tak, zawsze wychodzi. Odbyliśmy długą rozmowę jakiś czas temu na temat tych niedomówień, tż obiecał, że nigdy więcej i rzeczywiście tak jest... Tylko strasznie się wkurzam, jak odkrywam teraz coś, czego nie powiedział mi w przeszłości... Wiem, że skoro jako tako mu wybaczyłam, to powinnam się od niej odciąć, ale nie bardzo umiem.
Emocje już opadły, więc chyba dam po prostu na wstrzymanie, przemyślę parę spraw i zobaczę. Serio, chyba wolałabym, żeby okłamywał mnie w ważnych sprawach, a nie w jakiś tam pierdołach, bo przynajmniej sprawa byłaby jasna...

[Cerveza_]

Napisane przez Kamilka54

Tak, zawsze wychodzi. Odbyliśmy długą rozmowę jakiś czas temu na temat tych niedomówień, tż obiecał, że nigdy więcej i rzeczywiście tak jest... Tylko strasznie się wkurzam, jak odkrywam teraz coś, czego nie powiedział mi w przeszłości... Wiem, że skoro jako tako mu wybaczyłam, to powinnam się od niej odciąć, ale nie bardzo umiem.
Emocje już opadły, więc chyba dam po prostu na wstrzymanie, przemyślę parę spraw i zobaczę. Serio, chyba wolałabym, żeby okłamywał mnie w ważnych sprawach, a nie w jakiś tam pierdołach, bo przynajmniej sprawa byłaby jasna...

Teoretycznie masz rację, ale faceci często kłamią w mniej ważnych sprawach, bo uważają, że to nieistotne, bądź chcą chronić. Kłamstwo jest złe zawsze, ale czasami inaczej nie można. Stereotyp jest taki, że kłamstwo jest najgorsze, a tak naprawdę czasami tak jest lepiej. Wiem, że mnie zlinczujecie, ale jeśli ktoś wie o co mi chodzi, to zrozumie. Po prostu prawda czasami bardziej rani, aniżeli kłamstwo. Naprawdę, jeśli takie kłamstwo nie wpłynie jakoś istotnie na związek, a wręcz pomoże, to ja mogę żyć bez takiej świadomości, byleby było lepiej. Z autopsji wiem, że kłamstwo czasami = ochrona najbliższej osoby.

[nowy_nick]

Napisane przez Kamilka54

Tak, zawsze wychodzi. Odbyliśmy długą rozmowę jakiś czas temu na temat tych niedomówień, tż obiecał, że nigdy więcej i rzeczywiście tak jest... Tylko strasznie się wkurzam, jak odkrywam teraz coś, czego nie powiedział mi w przeszłości... Wiem, że skoro jako tako mu wybaczyłam, to powinnam się od niej odciąć, ale nie bardzo umiem.
Emocje już opadły, więc chyba dam po prostu na wstrzymanie, przemyślę parę spraw i zobaczę. Serio, chyba wolałabym, żeby okłamywał mnie w ważnych sprawach, a nie w jakiś tam pierdołach, bo przynajmniej sprawa byłaby jasna...

Ale on Cię okłamuje, gdy Ty się o coś konkretnego pytasz czy po prostu nie mówi Ci wszystkiego ze szczegółami, a po jakimś czasie Ty się czegoś dowiadujesz sama albo on później powie po prostu więcej ?

A może kręci, bo boi się Twojej reakcji ??

[LusciousElegance]

każdy były się odrazu tak zmienia? Po ponad tygodniu zerwania mój eks podrywa każdą praktycznie znaną mi dziewczyne.. Tak wiem, że może wszystko ale to szczeniackie zachowanie, tak rani.

[Cerveza_]

Napisane przez LusciousElegance

każdy były się odrazu tak zmienia? Po ponad tygodniu zerwania mój eks podrywa każdą praktycznie znaną mi dziewczyne.. Tak wiem, że może wszystko ale to szczeniackie zachowanie, tak rani.

Do mnie potrafił zadzwonić i opowiadać o swoich nowych `zdobyczach`. Najbardziej bolało mnie to, że kilka dni po rozstaniu miał już kogoś w zanadrzu. Podczas związku niby zero kontaktów z dziewczynami, a po rozstaniu nagle dziesiątki dziewczyn go otoczyło. No cóż...pominę fakt, że zarywał do dziewczyny, której nienawidziłam, bo chciała nam związek zniszczyć. Mówił, że nie ma z nią kontaktu, a jak się rozeszliśmy, to od razu jakoś ją `złapał`. Podejrzewam, że pisał z nią przez cały czas. Do innych zresztą też...

[LusciousElegance]

ja chyba narazie nie zaczynam nawet tego podejrzewać. Chociaż faktycznie to tez jest podejrzane, wiem że teraz się spotyka ze swoją byłą, której nienawidze strasznie ona mnie równiez nie darzy sympatią i też jakby próbowała nam zepsuć związek.
Przed tym jak mu tak bardzo zależało na mnie też własciwie był kobieciarzem, ale teraz jakby to wszystko było na siłe.
Pisze do każdej po trochu.
I stwierdzam, że jednak to plus bo szybciej się do tego starego faceta przyzwyczaję i zrozumiem z jakim to ja dzieciakiem byłam
A on czasami może się na tym przejechać..

[Kamilka54]

Napisane przez nowy_nick

Ale on Cię okłamuje, gdy Ty się o coś konkretnego pytasz czy po prostu nie mówi Ci wszystkiego ze szczegółami, a po jakimś czasie Ty się czegoś dowiadujesz sama albo on później powie po prostu więcej ?

A może kręci, bo boi się Twojej reakcji ??

To, że kręci bo boi się mojej reakcji już tu przerabiałyśmy- rzeczywiście tak było, wtedy złapałam go na kłamstwie takim konkretnym, o coś zapytałam, a on zaprzeczył/potwierdził a w rzeczywistości było inaczej.
To o co chodzi mi aktualnie, to taka sprawa, że opowiada mi pewną historię pomijając pewną osobę, która z nim była (nie, to nie żadna inna dziewczyna ). Może ta osoba nie miała wpływu na całą sytuację i zdarzenie, tylko dziwi mnie, że nie wspomniał o tej osobie wcześniej, więc przez cały ten czas myślałam, że był sam. No i wczoraj jakby nigdy nic normalnie opowiedział mi o tej sytuacji właściwie zaczynając od tego, że to osoba z nim była, czyli teoretycznie nie miał nic do ukrycia, a jednak to pominął wcześniej...
Tak, wiem, może to są błahostki, ale nasz związek robi się coraz bardziej poważny, może dlatego tak analizuję szczegółowo każdą sytuację w naszym życiu?

[niquolle]

Napisane przez Kamilka54

Serio, chyba wolałabym, żeby okłamywał mnie w ważnych sprawach, a nie w jakiś tam pierdołach, bo przynajmniej sprawa byłaby jasna...

serio ??? wow...

drobne kłamstwa zdarzają się każdemu.. to te kłamstewka, które nie wyrządzają nikomu zbytniej krzywdy (na zasadzie facet mówi, że wypił 3 piwa, a w rzeczywistości 3 piwa+3setki, co widać, słychać i czuć)..

osobiście wolę, jak facet skłamie, co do ilości piw, czy skłamie, co do prawdziwości swoich uczuć wobec mnie.. ale to tylko moje zdanie..