Grey's Anatomy: CHIRURDZY sezon 10

[antonina_bielska]

lepiej bym tego sama nie napisała, z każdym słowem się zgadzam

[coffee]

Napisane przez anlaya

Później pojawił się Owen, kolejna lubiana przeze mnie postać, a po tym, jak połączył się z Cristiną - inaczej tego się nie da nazwać - stworzyli niesamowity, pełen chemii i emocji związek.

Da się inaczej. Związek pełen traum i oparty w całości na PTSD.

W między czasie mieliśmy Lexie i Sloana, przykład na to, że różnica wieku jest niczym, w porównaniu do prawdziwego uczucia.

Jak to jest niczym? Przecież oni przez różnicę wieku się rozstali, przez różnicę wieku nie chcieli być razem, tzn. Mark był starszy, bardziej doświadczony, chciał mieć rodzinę, chciał stabilizacji i dzieci, a Lexie była wciąż trochę nastolatką, która na myśl o dziecku i poważnym związku ucieka z krzykiem.
Właśnie mam wrażenie, że u nich było pokazane jak wiele znaczy różnica wieku i jak niewiele w takim przypadku znaczy samo uczucie.


Przypomniałam sobie, co mnie trochę rozśmieszyło w ostatnim odcinku. Jackson ma swoją żonę zapisaną w telefonie jako... April Kepner. Mężatki - też macie mężów oficjalnie, z imienia i nazwiska?

[Zuziaxxx]

Napisane przez Sadunia

oficjalnie klatwa shondy mnie dopadla i zapowiedzialam w ostatniej wiadomosci, ze jak bede chora to obejrze final. tadam. jestem zasmarkana po pas, wiec objerzalam. reasumujac. nie. no po prostu no nie.
prosze niech ktos mi wyjasni dwukropekdlaczego mer wyjechala? czy ciazy nie mozna przechodzic w domu?
jakim cudem osoba posiadajaca prace moze rzucic wszystko z dnia na dzien i wyjechac, a potem jak niby nic wrocic?
dlaczego rzeczy, ktore leza przez pol roku nie sa zakurzone i nikt ich nie rusza?
wiecej jest takich perelek logicznych, bez kitu.
poniewaz robilam przy ogladaniu inne rzeczy nie zrozumialam - co sie stalo z april?

No tak, bo Mer wcale nie jest właścicielką szpitala, a szefem i prawie całą kadrą nie są jej przyjaciele.
Widocznie Amelia odkurzyła
Przesadzacie

[Zuziaxxx]

I poważnie Mer dla niektórych nie zareagowała wystarczająco emocjonalnie na śmierć Dereka? Przecież ona przez to wyjechała i odizolowała się od przyjaciół na prawie rok O.o A to jej pozorne opanowanie w szpitalu dla mnie było o wiele bardziej emocjonalne, niż gdyby miała płakać nad grobem.

Ale to nazwanie dziecka Ellis.. no nie wiem, trochę słabo Jestem pewna, że Mer w jakiś tam sposób zrozumiała swoją matkę, ale mimo wszystko za dużo dobrych wspomnień z nią nie ma.

[coffee]

Napisane przez Zuziaxxx

I poważnie Mer dla niektórych nie zareagowała wystarczająco emocjonalnie na śmierć Dereka? Przecież ona przez to wyjechała i odizolowała się od przyjaciół na prawie rok O.o A to jej pozorne opanowanie w szpitalu dla mnie było o wiele bardziej emocjonalne, niż gdyby miała płakać nad grobem.

Było, jasne, że tak.
Jak dla mnie to chyba każdy zareagował bardzo odpowiednio, emocjonalnie, na swój sposób, w swoim stylu i czuć było, że przeżywają.
Ale ja nie potrzebuję pokazania ciągłego płaczu przez rok i chodzenia wyłącznie w czarnych ciuchach, by zobaczyć, że ktoś jest w żałobie, tęskni i wspomina Dereka.
A dwugodzinny odcinek, w którym nie dzieje się nic oprócz ryczenia, przytulania, głaskania po główkach czy pocieszania chyba mało kto by przeżył. Ja na bank bym takie coś przewinęła, tak samo jak musicalowy, którego do dziś nie obejrzałam całego.

[Sadunia]

Napisane przez coffee

Przypomniałam sobie, co mnie trochę rozśmieszyło w ostatnim odcinku. Jackson ma swoją żonę zapisaną w telefonie jako... April Kepner. Mężatki - też macie mężów oficjalnie, z imienia i nazwiska?

hahahhaa, ja co prawda jeszcze meza nie mam, ale mojego chlopaka mam wpisanego dodatkowo z tytulem. a co! ma magistra inzyniera, niech sie swieci

[Zuziaxxx]

Napisane przez coffee

Było, jasne, że tak.
Jak dla mnie to chyba każdy zareagował bardzo odpowiednio, emocjonalnie, na swój sposób, w swoim stylu i czuć było, że przeżywają.
Ale ja nie potrzebuję pokazania ciągłego płaczu przez rok i chodzenia wyłącznie w czarnych ciuchach, by zobaczyć, że ktoś jest w żałobie, tęskni i wspomina Dereka.
A dwugodzinny odcinek, w którym nie dzieje się nic oprócz ryczenia, przytulania, głaskania po główkach czy pocieszania chyba mało kto by przeżył. Ja na bank bym takie coś przewinęła, tak samo jak musicalowy, którego do dziś nie obejrzałam całego.

Właśnie dla mnie akurat żałoba była pokazana w sam raz, z wyczuciem. A naczytałam się wiele opinii na facebooku chociażby czy filmwebie, że NIKT (a w szczególności Mer) się nie przejął śmiercią D. No proszę..

---------- Dopisano o 18:50 ---------- Poprzedni post napisano o 18:49 ----------

Napisane przez Sadunia

hahahhaa, ja co prawda jeszcze meza nie mam, ale mojego chlopaka mam wpisanego dodatkowo z tytulem. a co! ma magistra inzyniera, niech sie swieci

ahaha, uroczo

[anlaya]

Napisane przez coffee

Da się inaczej. Związek pełen traum i oparty w całości na PTSD.
Jak to jest niczym? Przecież oni przez różnicę wieku się rozstali, przez różnicę wieku nie chcieli być razem, tzn. Mark był starszy, bardziej doświadczony, chciał mieć rodzinę, chciał stabilizacji i dzieci, a Lexie była wciąż trochę nastolatką, która na myśl o dziecku i poważnym związku ucieka z krzykiem.
Właśnie mam wrażenie, że u nich było pokazane jak wiele znaczy różnica wieku i jak niewiele w takim przypadku znaczy samo uczucie.


Przypomniałam sobie, co mnie trochę rozśmieszyło w ostatnim odcinku. Jackson ma swoją żonę zapisaną w telefonie jako... April Kepner. Mężatki - też macie mężów oficjalnie, z imienia i nazwiska?

Co do Owena i Cristiny - uważałam zawsze, że ich miłość była piękna, ale toksyczna, jeśli mieliby być razem, to jedno musiałoby poświęcić się dla drugiego, a to mogłoby się nie sprawdzić. Wierzę, że można spotkać swoją połówkę, ale nie zawsze można z nią być.

Lexie i Sloan - rozstali się, ale ostatecznie nigdy nie przestali się kochać. Speech Lexie o tym świadczy. To jest silniejsze, niż różnica wieku. Na koniec byli razem. Gdyby przeżyli, mogłoby się im ułożyć.

[coffee]

Napisane przez Zuziaxxx

Właśnie dla mnie akurat żałoba była pokazana w sam raz, z wyczuciem. A naczytałam się wiele opinii na facebooku chociażby czy filmwebie, że NIKT (a w szczególności Mer) się nie przejął śmiercią D. No proszę..

Skoro się nie przejęła, to po cholerę wg tych ludzi wyjechała na prawie rok? Ucieszyła się, że wakacje sobie może zrobić bez wyrzutów sumienia, że Derek pracuje czy co?

Jeszcze by tego brakowało, żeby np. Ben siedział gdzieś w szatni z Owenem, obaj zaryczani i poklepujący się po plecach. No nie, nie... Nie przesadzajmy, że każdy przez rok ma nic nie robić, nie pracować, nie rozmawiać z innymi, nie układać sobie związku i życia, bo kolega/przyjaciel/współpracownik umarł.
Webber mógł się chować przed mamą Avery, gdy zmarła mu żona. Ale kolega z pracy? Eee. On nie był mężem Dereka, by go obowiązywała jakaś umowna żałoba, że przez rok czy pięć nie może z nikim flirtować.


Sadunia - Skoro tak, to Jackson się nie popisał.

[Suqub]

Mer bardzo się przejęła. Świadczyło o tym to, jak po prostu wyjechała. Nie mogła przebywać w miejscu które kojarzyło Jej się z Derekiem. Nie mogła przebywać w domu który On zbudował dla Nich. Gdy na stypie siedziała na kanapie płakałam za Nią możliwe, że to wina piosenki którą lubię.

[kisielova]

Coffee, mam zapisanego męża z imienia i nazwiska i zawsze tak było. Ba, mamę i tatę też tak mam zapisanych

[lapida]

Napisane przez kisielova

Coffee, mam zapisanego męża z imienia i nazwiska i zawsze tak było. Ba, mamę i tatę też tak mam zapisanych

haha ja przez rok związku miałam zapisanego tż jako "brat Kaśki"

[Cherry_Muffin]

że też dopiero znalazłam ten wątek

uwielbiam/łam Greysów. są ze mną od wielu lat. i towarzyszyli w poprawianiu humoru, lub będąc katalizatorem gdy chciałam płakać, a nie chciałam tego robić myśląc o swoich problemach.

i powiem szczerze, to co stało się z Derekiem zostało mi wstrętnie zaspoilerowane przez ich stronę na fb. domyślałam się, ale i tak.
i stwierdziłam, że w nosie, nie oglądam, nie chcę.

i nadal nie obejrzałam, ostatnich dwóch odcinków, ale czytałam co o nich piszą i nadrobiłam też Was tu.
i nie chciałam, póki nie zobaczyłam tego: https://www.youtube.com/watch?v=6FN7MgMai-8
i stwierdziłam, że no muszę. więc na dniach nadrobię

[kisielova]

Napisane przez lapida

haha ja przez rok związku miałam zapisanego tż jako "brat Kaśki"

wygrałaś.

[lapida]

Napisane przez kisielova

wygrałaś.

[antonina_bielska]

Ja też mam Męża z imienia i nazwiska wpisanego, ICE że tak powiem, na zimne dmuchajac (zmienie kolor wypowiedzi na kompie)

[Cherry_Muffin]

dobra, obejrzałam.

rozumiem tak wiele żalu o to co się stało, jak potraktowali i rozwiązali ten wątek.

ostatnie odcinki dotyczące MerDer były drażniące - wyjedz, nie jedz, zostań, ja jestem ważny/a itd. ale nie powiedziałabym ze doprowadza do takie zakończenia. ze w sumie tak na serio jeden z bohaterów na których bazował umrze.

rozwiązali ten dwu godzinny odcinek wg mnie w miarę. wolałabym chyba tak niż mieć X odcinków z ciąży Mer itd. przykre, że nie było w tym Christiny, serio.
postać Amielii jest dla mnie dziwnie tworzona, hm. niby rozumiem o co miało chodzić, ale jakoś mnie to nie przekonało.

a tak na serio ten ruch z uśmierceniem Dereka i tworzeniem historii dalej z samą Mer miało by sens i mogłoby przynosić jakąś możliwość dla Grey's Anataomy. ale tylko wtedy, gdyby uśmiercając pozostałych pierwotnych aktorów dbać o to żeby zastępowały ich kolejne ciekawe osoby - inni doktorzy czy stażyści. a tu mam wrażenie, że tego od dawna zabrakło... i nie wiem jak będzie dalej.

i zgadzam się z kimś kto pisał, że najbardziej w tym wszystkim podoba mu się zmiana Alexa, mi też

[Puntodivista]

Napisane przez coffee

Da się inaczej. Związek pełen traum i oparty w całości na PTSD.

no zdrowe to nie było

Wlazłam na wątek z ciekawości czy pod tytułem "sezon 10" kryje się też 11 I nie sądziłam, że tu jest aż tak emocjonalnie Obejrzałam długi odcinek, momentami się wzruszyłam. Miałam chwilę zamyślenia - co ja bym zrobiła, czy dałabym radę podjąć tak ciężką decyzję, czy dałabym radę sama z 2 (3) dzieci

Na Shondę wściekła nie jestem bo niby dlaczego Życie jest nieprzewidywalne, są różne sposoby radzenia sobie z traumą - ryk, ucieczka, rozważania o życiu albo głupawe żarciki Postać Amelii była bardzo prawdziwa.

I będę oglądać dalej Nigdy nie czciłam pary Mer&Der, bardziej zawiodło mnie odejście Christiny prawdę mówiąc.

[asia_z]

mam tak samo. Ja podeszłam do tych odcinków jakoś tak bez entuzjazmu, może dlatego, że wcześniej całą tablicę na facebooku miałam zaspoilerowaną przez stronę Grey'sów. Ten odcinek, w którym Derek umarł, prawie cały przewijałam. Szczerze mówiąc, bardziej do tej pory rusza mnie śmierć O'Malleya, za każdym razem łezka się zakręci w oku, jak na ten odcinek trafiam.
Odcinek podwójny - w sumie to mógłby być finał jak dla mnie. Mer wyjechała na prawie rok, urodziła dziecko, coś tam się z nią działo, musiała się pozbierać po stracie męża - wróciła (podobał mi się Alex) i na tym można było poprzestać.
Ten sezon jakoś wybitnie mnie wynudził, jednak do końca sezonu zostało niewiele, więc wtedy zadecyduję czy rzucam, czy oglądam dalej.

[Zuziaxxx]

Przeczytałam właśnie, że w tym sezonie miały być 22 odcinki, ale stacja dokupiła jeszcze dwa (chyba niedawno?), więc to podobno może świadczyć o tym, że ten sezon jest ostatni. Nie wydaje mi się, bo niektórzy aktorzy mają kontrakty. Pamiętacie z jakim wyprzedzeniem były potwierdzane kolejne sezony?

[coffee]

Napisane przez Zuziaxxx

Przeczytałam właśnie, że w tym sezonie miały być 22 odcinki, ale stacja dokupiła jeszcze dwa (chyba niedawno?), więc to podobno może świadczyć o tym, że ten sezon jest ostatni. Nie wydaje mi się, bo niektórzy aktorzy mają kontrakty. Pamiętacie z jakim wyprzedzeniem były potwierdzane kolejne sezony?

Za wiki:

On January 23, 2014 it was reported that Ellen Pompeo and Patrick Dempsey had renewed their contracts for another two seasons, as Drs. Meredith Grey and Derek Shepherd, respectively, meaning their characters would be staying on the medical drama for seasons 11 and 12.[4] On May 2, 2014, the rest of the six original cast mates, Justin Chambers, Chandra Wilson and James Pickens Jr., excluding Sandra Oh, renewed their contracts for another two seasons (11 and 12) as Drs. Alex Karev, Miranda Bailey, and Richard Webber, respectively. Sara Ramirez also renewed her contract for another two seasons as Dr. Callie Torres.[5]

Kontrakty podpisywali ponad rok temu...

Ooo...

Despite signing on for two more years after the tenth season, Patrick Dempsey decided that Season 11 would be his last. The announcement was made on April 23, 2015, just a few hours before his final episode, "How to Save a Life," premiered.

Któraś z Was to widziała? Kto to niby ogłosił?

[Zuziaxxx]

Napisane przez coffee

Za wiki:

Kontrakty podpisywali ponad rok temu...

Ooo...
Któraś z Was to widziała? Kto to niby ogłosił?

No, ale nie wiem kiedy zwykle oficjalnie potwierdzali kolejne sezony, czy w czasie trwania jednego, czy po finałowych odcinkach.
Zresztą nieważne.. ja nie wierzę, że ten jest ostatni. Stawiam, że będą jeszcze 2

[coffee]

Napisane przez Zuziaxxx

No, ale nie wiem kiedy zwykle oficjalnie potwierdzali kolejne sezony, czy w czasie trwania jednego, czy po finałowych odcinkach.
Zresztą nieważne.. ja nie wierzę, że ten jest ostatni. Stawiam, że będą jeszcze 2

No, wydaje mi się, że podpisanie kontraktu z głównymi aktorami jest całkiem niezłym potwierdzeniem. A skoro na początku 2014 podpisywali, to wychodzi na to, że jeszcze w trakcie 10 sezonu było wiadomo, że będzie następny.
Nie wiem czy było jakieś inne ogłaszanie nowych sezonów. Może ktoś inny Ci pomoże.

Spoiler: Ta katastrofa czy cośtam, co nas czeka w najbliższym odcinku, to wyjazdowa, ze strażakami! Dawno się lekarze nie ruszali nigdzie ze szpitala. http://tvline.com/gallery/greys-anat...erinascorsone/

[bezpaniki]

To i ja dorzuce swoj podsumowujacy post (a co!). Nie mowie, ze juz nie bede ogladac, bo bede z przywyczajenia, tak jak ogladam biezaca serie, ale to juz nie to, co kiedys...
Pamietam, jak w piatki wieczorem, co tydzien, przygotowywalam sobie goraca kapiel i wlaczalam grejsow, zeby obejrzec w spokoju (i czesto poplakac choc malo mnie rusza zazwyczaj). Nawet moj partner tak sie przywyczail, ze podczas przerw w nadawaniu az pytal co sie stalo. Ale od kiedy Oh odeszla (choc ostatnie odcinki z jej udzialem juz tez) ogladalam w polsnie, w pospiechu, z opoznieniem - juz nie wyczekiwalam znieciepliwiona na dostepnosc onlajn.
Nie bylam wielka fanka od poczatku, ogladalam co ktorys odcinek w tv, jak akurat puszczali, ale na emigracji odswiezalam, albo ogladalam od poczatku wiele roznych seriali (glownie medycznych), az przyszla kolej Grejsow i pochlonelam ich w calosci w dwa tygodnie. Pamietam ze ostatni dostepny odcinek, byl chyba 2 czy 3 po smierci Sloana, takze przynajmniej nie musialam tyle czekac po katastrofie, zebysie dowiedziec, co dalej. Ale i tak nieciepliwilam sie przed kolejnymi.
Ostatnio znow odswiezylam sobie pierwsze serie (4), rownoczesnie ogladajac najnowsze i wylapujac mase rozbieznosci i potwierdzajac niepisana zasade romansow - jest ciekawie poki para sie szarpie, dochodzi, rozchodzi, powraca, ale jak juz przyklepia (malzenstwem, dzieckiem) to juz nawet romans, rozwod, czy zagrozona ciaza, nie wroca tej ekscytacji i niepewnosci 'co dalej?' - wlasnie dlatego wszystkei bajki/kom rom koncza sie sakramentalnym '...i zyli dlugo i szczesliwie'

Nie lubie bezmyslnego usmiercania bohaterow - bez planu na puste miejsce po nich. Wiadomo, ze nie da sie wszystkiego, ani wszystkich, zastapic doslownie, ale na tym chyba polega cala sztuka dobrego serialu, zeby wplesc/stworzyc nowe watki conajmniej tak samo ciekawe i intrygujace, jak te 'zabite'. Od razu przychodzi mi na mysl moj absolutnie najulubienszy serial wszechczasow - niesmiertelny 'Ostry dyzur', gdzie w ostatnich seriach z oryginalnej zalogi zostala absolutna garstka, a ilosc bohaterow, ktorzy przewineli sie przez serial w jakims jego punkcie i umarli/wyjechali jest niemal niezliczona, nawet przez chwile nie czulam, ze z powodu odejscia ktoregos z bohaterow, czegos brakuje! Nie dalo sie tak u grejsow?
Gdzies ktos sugerowal, ze Derek mogl po prostu zaginac tracac pamiec, to byloby naprawde ciekawe - mogl miec jakis wypadek, ktory naruszylby rysy twarzy (i mozna by go zastapic innym aktorem!), zostalby magicznie odnaleziony i zakochal w Mer po raz kolejny , dopiero potem odzyskujac pamiec...

Dwugodzinny, retrospektywny odcinek byl nudny i przesadzony, rozumiem zamysl, ale przeciez Mer nie jest swoja matka, zeby serwowac swoim dzieciom traume na cale zycie, moze powinni to rozwiazac jakos z przeskokiem czasowym (zeby nie bylo calej tej zaloby), ale w ten sposob? Juz wolalabym zobaczyc, jak Mer radzila sobie w tym czasie, rozmawiajac z obcymi ludzmi, zyjac z dala od bliskich, w zawieszeniu...
Coz - widac, ze Shonda stracila milosc do swojego serialu (juz dawno temu) i ciagnie to juz tylko chyba dla kasy


(Sorry za przydlugi post)

[szizii]

Oglądając obecnie "Chirurgów" zastanawiam się, czy ktokolwiek przeżywa tyle dramatów, co Meredith. Traci matkę, przyjaciół, siostrę, ojciec jej nie chce, dowiaduje się, że ma gen warunkujący Alzheimera, a teraz Derek... Dla mnie przypomina mi to już science fiction a nie serial.
Wypadek Dereka według mnie przedstawiony został bez żadnego przemyślenia. Tyle razy w ciągu tego odcinka było powiedziane, że miejscu, w którym do niego doszło, nie ma zasięgu. Akurat w momencie kiedy zawracał nagle ten zasięg się pojawił? Kto, będąc rozsądnym kierowcą, odbiera telefon stojąc na środku drogi? I ta ciężarówka...
Zdziwiło mnie też zachowanie Meredith. Nie chodzi o samo przeżycie śmierci Dereka, bo jeśli chodzi o to, nie mam zastrzeżeń - każdy żałobę przeżywa na swój własny sposób i to, że postąpiła tak jak postąpiła nie sprawia, że mam do tego jakiekolwiek zastrzeżenia. Natomiast do tej pory nie potrafię zrozumieć, dlaczego decydując się na odłączenie Dereka od aparatury, nie poinformowała o tym nikogo, chociażby Amelii, która nie dość, że jest neurochirurgiem (choć już i tak wiadome było, że raczej nic nie dało się zrobić) to przede wszystkim jego siostrą! Na pewno chciała o tym wiedzieć, spróbować pomóc lub po prostu pożegnać się z bratem.
Łączony odcinek nie był aż tak tragiczny, jak wiele osób go ocenia, przynajmniej w mojej opinii. Ludzie umierają, każdy musi dalej żyć własnym życiem ale jednak o przyjaciołach czy bliskich się nie zapomina. Myślę, że to dobrze, że nie zobaczyliśmy dwugodzinnej rozpaczy ale jednak jakieś wspomnienia (np. Callie) o Shepherdzie się pojawiły. Wyjazd Meredith - jej sposób poradzenia sobie z tym, co zaszło. Ona nie może leżeć na kanapie i płakać, jakby nie patrzeć ma trójkę dzieci, którymi ktoś musi się zająć. Bardzo podobało mi się, kiedy założyła na głowę czepek, który należał do Dereka, a także pytanie Bayley, kiedy zaczynała operować, czy jest gotowa. Dla mnie to pytanie dotyczyło tego, czy jest w stanie żyć bez Dereka, takie drugie dno.

Mimo wszystko nie wiem, czy będę w stanie dalej oglądać "Chirurgów". Dla mnie ten serial miał niesamowity klimat przez pierwsze trzy - cztery sezony, kiedy byli wszyscy "starzy" bohaterowie - Izzie, George, Christina, Mark, Addisson... Wraz ze śmiercią Dereka dla mnie to się skończyło a oglądając jego śmierć wylałam morze łez. Może byłoby to za proste ale ja naprawdę wolałam widzieć happy end jeśli chodzi o MerDer. Teraz nie wiem, jak niby Meredith ma sobie poradzić sama z trójką dzieci i nie widzę nikogo, kto mógłby jej zastąpić męża. Czasami mam nadzieję, że w następnym odcinku okaże się, że to był tylko potworny koszmar Mer, a ona sama obudzi się w łóżku obok Dereka. To zapewne nierealne a ja po prostu nie wiem, jak dalej miałby wyglądać ten serial.

[coffee]

Napisane przez bezpaniki

Ostatnio znow odswiezylam sobie pierwsze serie (4) (...)

Napisane przez szizii

Dla mnie ten serial miał niesamowity klimat przez pierwsze trzy - cztery sezony, kiedy byli wszyscy "starzy" bohaterowie - Izzie, George, Christina, Mark, Addisson...

Ja ostatnio oglądam sobie od początku, jestem gdzieś w połowie drugiego sezonu i powiem Wam, że jednak mimo wszystko brakuje mi Callie, Arizony, Jacksona, Marka (tak jak szizzi, kojarzę go ze "starymi" Chirurgami, a on pojawia się chyba w 4 sezonie(?) dopiero )... Za to bardzo fajnie ogląda się straszną Bailey, Burke'a, Cristinę (naprawdę bez niej serial traci sporo, mam wrażenie, że większość komediowych tekstów czy sytuacji jest z jej udziałem, uwielbiam ją ) czy szatańską Addison, której nikt nie lubi.
Ale za to nie mogę patrzeć na Izzie. Nie pamiętałam tego, ale ona albo ma fochy (bo Addison jej kazała zostać z dzieckiem na dyżurze, a to dziecko umarło, bo wszyscy pomagają Alexowi się uczyć, bo Oliwia spała z Alexem i nie wiedziała, że Izzie na niego leci...), albo się z wszystkiego cieszy.

Widziałam kilka dni temu wątek z Mer, która z rozpaczy po rozstaniu z Derekiem zaczęła sypiać z wszystkim, co się rusza. Ciekawe czy teraz prędzej czy później też zacznie tak odreagowywać.

I wciąż nie potrafię pojąć dlaczego Jo i Stephanie nie robią właściwie nic. Gdy ci "nasi" byli na pierwszym roku stażu - robili operacje w windach, kradli pacjentów w ciąży z psychiatrii, kłócili się z rezydentami nt. pacjentów i diagnoz, łamali zakazy pracy po przepracowaniu 80 godzin byle tylko być w szpitalu i się uczyć, domagali się powtórnego spojrzenia na pacjenta, gdy uważali, że coś jest nie tak. A Jo i Stephanie? Mam wrażenie, że z tego "pokolenia" stażystów tylko Ross chciał być chirurgiem, a te dwie są w serialu tylko po to, by znaleźć chłopaka/męża.



Nowy odcinek za 15 minut, miałam iść spać, ale chyba znów mi nie wyjdzie i obejrzę "na żywo".

[szizii]

Napisane przez coffee

Ja ostatnio oglądam sobie od początku, jestem gdzieś w połowie drugiego sezonu i powiem Wam, że jednak mimo wszystko brakuje mi Callie, Arizony, Jacksona, Marka (tak jak szizzi, kojarzę go ze "starymi" Chirurgami, a on pojawia się chyba w 4 sezonie(?) dopiero )... Za to bardzo fajnie ogląda się straszną Bailey, Burke'a, Cristinę (naprawdę bez niej serial traci sporo, mam wrażenie, że większość komediowych tekstów czy sytuacji jest z jej udziałem, uwielbiam ją ) czy szatańską Addison, której nikt nie lubi.

Mark pojawił się w drugim sezonie ale był to chyba tylko jeden odcinek. Na stałe zagościł na początku trzeciego. W wielkim stylu: https://www.youtube.com/watch?v=ITljn54yCFw Ja wciąż płaczę ze śmiechu przy tej scenie
Ja lubiłam Addisson. Fakt faktem, jako żona się nie popisała ale mimo wszystko, kiedy jednak wydało się, że małżeństwo z Derekiem było tylko formalnością, pokazała klasę i pozwoliła mu odejść. Poza tym dla mnie Kate Walsh, odtwórczyni tej roli jest przepiękną kobietą i po prostu aż przyjemnie się ją oglądało

Ale za to nie mogę patrzeć na Izzie. Nie pamiętałam tego, ale ona albo ma fochy (bo Addison jej kazała zostać z dzieckiem na dyżurze, a to dziecko umarło, bo wszyscy pomagają Alexowi się uczyć, bo Oliwia spała z Alexem i nie wiedziała, że Izzie na niego leci...), albo się z wszystkiego cieszy.

Ja z Izzie też nie przepadałam, ze wszystkich stażystów według mnie była po prostu nijaka. Ot, tu pośmieje się, tu popłacze. Wspomniałam o niej tylko dlatego, że po prostu odeszła z serialu jako druga, po Georgu właściwie z sentymentu za starą ekipą stażystów

[coffee]

Napisane przez szizii

Na stałe zagościł na początku trzeciego.

A, to wydawało mi się, że później...

Ja lubiłam Addisson. Fakt faktem, jako żona się nie popisała ale mimo wszystko, kiedy jednak wydało się, że małżeństwo z Derekiem było tylko formalnością, pokazała klasę i pozwoliła mu odejść. Poza tym dla mnie Kate Walsh, odtwórczyni tej roli jest przepiękną kobietą i po prostu aż przyjemnie się ją oglądało

Też ją lubiłam. Miałam na myśli, że w serialu robi za czarny charakter.
Mam wrażenie, że ona zawsze była fair (poza zdradą, oczywiście). Gdy się pojawiła na początku, to przywiozła papiery rozwodowe, dała wybór Derekowi. No i potem właściwie cały czas czekała na jego decyzję, bo dobrze wiedziała, że zawaliła i tego nie da rady naprawić.

Jak się ogląda odcinek "na żywo", to się ogląda też reklamy. Taką pizzę sprzedaje pizza hut w USAch. https://photos.prnewswire.com/prnfull/20150427/211663


Mama Avery i Webber są straszni w nowym odcinku.
W ogóle... wychodzi na to, że Mer nie była upoważniona do operacji, bo dopiero przed chwilą Webber jej powiedział, że jest "cleared". Dziwne.

[szizii]

A jest już gdzieś nowy odcinek dostępny w internetach?

[coffee]

Napisane przez szizii

A jest już gdzieś nowy odcinek dostępny w internetach?

Leci na ABC w tym momencie.
http://tvpc. com/Channel.php?ChannelID=845 0
Usuń spację przed com. I przed 0 na końcu.

---------- Dopisano o 03:04 ---------- Poprzedni post napisano o 02:31 ----------

Ostatnie sekundy odcinka - lubię taką April. Będę czekać na finał. Mam wrażenie, że może być ciekawie.

No i...

Napisane przez bezpaniki

jest ciekawie poki para sie szarpie, dochodzi, rozchodzi, powraca, ale jak juz przyklepia (malzenstwem, dzieckiem) to juz nawet romans, rozwod, czy zagrozona ciaza, nie wroca tej ekscytacji i niepewnosci 'co dalej?'

Wykrakałaś. U Alexa i Jo znów spięcie i wyczuwam, że będzie większa aferka w finale.