Co was irytuje w otaczającym współczesnym świecie.

[woodgirl]

Myślę, że przede wszystkim (pomimo tego, że uważam, że postęp cywilizacyjny przyniósł i cały czas niesie ze sobą w pewnym sensie zniewolenie człowieka) nie należy mówić, że teraz to są okropne czasy i nic się nie da zrobić, bo jest fuj, ble a KIEDYŚ TO BYŁO. Wiele zależy od punktu siedzenia, od nas samych, od tego czy drzemie w nas jakaś wewnętrzna motywacja do osiągania swoich własnych celów. Ale jeżeli już miałabym odpowiedzieć na pytanie autorki to na pewno byłaby to zbyt duża, bombardująca nas wręcz liczba informacji.


Wiadomości w radiu co pół godziny, w tym kilka różnych wydań wiadomości na różnych stacjach, każda mówi trochę co innego, internet z siatką krzyczących nagłówków, pokazujących kto się rozwiódł dzisiaj, kto miesiąc temu, a kto pewnie jeszcze rozwiedzie. Dodajmy do tego, że chyba z 80% informacji, jakie przyjmujemy np. z telewizji są to informacje negatywne. To wszystko powoduje, że jesteśmy przebodźcowani, często (sami sobie tego oczywiście nie uświadamiając) nie wiemy już komu wierzyć, czego się uczepić, w związku z tym może nam się obniżyć samopoczucie i "nie wiemy dlaczego". Ano według mnie dlatego, że z wszystkim stron dochodzą do nas tysiące nowinek, których jest ZA DUŻO.
Dlaczego ludzie mają ochotę czasem zaszyć się w głuszy, w domku w lesie? Właśnie dlatego, żeby mieć ciszę i zbyt słaby zasięg, żeby połączyć z się z internetem. Nie uważam, że powinniśmy wyrzucić telewizory i nie interesować się tym, co dzieje się w świecie, ale przede wszystkim powinniśmy się nauczyć selekcji dochodzących do nas nowości. Bo z czasem możemy mieć wrażenie, że skoro wszędzie mówią o tym jak to ten świat podupada to faktycznie tak jest - i zrobimy to bez wyjrzenia za okno i zauważenia, że trawa jest ciągle zielona i wieje tylko lekki wietrzyk. I po co w ogóle cokolwiek robić skoro "świat się kończy". Myślę, że każdy powinien się zastanowić, czy to co do niego dochodzi nie jest troszeczkę poza jego kontrolą i nie zaczęło zbyt bardzo na niego wpływać. To stanowczo znak naszych czasów i to niestety negatywny.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez woodgirl

Ale jeżeli już miałabym odpowiedzieć na pytanie autorki to na pewno byłaby to zbyt duża, bombardująca nas wręcz liczba informacji.

Te informacje nie bombardują ludzi same. Trzeba podjąć decyzję, żeby je znaleźć i przeczytać.

[marza_mr]

Z dzisiejszego dnia:
- absurdalnie nastawiana klimatyzacja, na zewnątrz ponad 30 stopni, a w sklepie doznaję prawie szoku termicznego i do tego pracownicy poubierani w polary (wcale, a wcale im się nie dziwię)
- tratowanie w środkach komunikacji, niektórzy nie zwracając na nic uwagi, depczą po stopach, prawie urywają paski od torebki, bo przecież oni już zaraz natychmiast muszą przejść, wsiąść czy wysiąść
- w pracy nieszanowanie czasu pracownika (w pracy, gdzie pracuje się od do, a nie jest wymagana dyspozycyjność, tzn w teorii nie jest wymagana)

[Takion94]

- Ludzi flegmatycznych
- Spóźniających się
-Dwulicowości
- Cwaniaków internetowych
- Co po niektórych wizażanek, które rozwalają komuś wątek, bo wiecznie coś im się nie podoba.
- Ludzi wiecznie narzekających dosłownie na wszystko
- Januszów/ Grazie biznesu żyjących z samych stażystów bądź praktykantów i oczywiście nie widzących nic w tym złego.
- Ludzi, którzy nie szanują czyjegoś zdania i będą się z daną osobą wykłócać tak długo aż ta osoba nie przyzna im racji a jeśli im wciąż nie przyzna to zacznie się ubliżanie no bo jak inaczej.

[Veredise]

Irytuje mnie jak ktoś mnie chce zrobić w przysłowiowego konia. Czyli np. w sklepie towary są źle opisane, albo wielkimi cyframi cena z jakąś aplikacją, a małymi bez, w reklamach mówią, że kredyt bez odsetek, ale prowizja kilka stów, na wieszaku napisane "przecena do 50%", ale "do" małymi literkami i o 50% jest przeceniona jedna rzecz, reszta o 10% itp itd.
Cały czas czuję, że muszę zachować czujność, bo ktoś chce mnie oszukać, ale wszystko w granicach prawa. Wkurzające na maksa.

[Limonka2738]

Napisane przez ridja devojka

Wstaw w miejsce dzieci kobiety/Żydów/niepełnosprawnych i zastanów się jak to brzmi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ale Żydzi i niepełnosprawni nie są głośni i nie wolno im wszystkiego. A jak są to są zwyczajnym niewychowanym bucem i to nie ma nic wspólnego z religią/pochodzeniem, wypadkiem czy kolorem skóry (z nudów wstawiłam tu murzynów też). Dzieci mają pewne irytujące cechy wspólne, które mnie wkurzają przy dłuższej ekspozycji na bodziec. Dotykają cię, drą się, dłubią sobie w nosie, znowu cię dotykają (OHYDA). A przecież rodzic nie zaknebluje i nie zwiąże dziecka, no bo tak też nie można. Więc unikam dzieci i już - święty spokój.

To normalne, dziecko tak poznaje świat, ale nie mam ochoty być częścią tego poznawania, słyszeć go ani na nie patrzeć. Więc środowisko na wiele im pozwala.

---------- Dopisano o 20:23 ---------- Poprzedni post napisano o 20:20 ----------

Napisane przez I am Rock

Ja mam swoje, a cudzych nadal nie lubię.

A swoją drogą to wkurzyła mnie baba z dzieckiem na ręku w takim sklepie typu "mydło, szydło i powidło. Ostatnia alejka w tym sklepie, to taka z zabawkami. Oczywiście baba polazła tam, oznajmiając dzieciakowi, na oko dwuletniemu: "nic ci nie kupię". Dzieciak w ryk. Po kiego tam polazła? Oczywiście musiała przejść koło mnie, mimo że miała jakieś 2 metry luzu, wyjący dzieciak złapał mnie za włosy, aż usłyszałam, jak trzasnęły. Zamiast rzucić jakimś "przepraszam", to wydarła się do dzieciaka: "co robjisz?!" Liczyła na refleksję u dwulatka?

Zabiłabym oboje. Jak mnie dzieciak dotyka to jest GAME OVER dla tolerancji. Grzecznie oczywiście, ale stanowczo uświadamiam, że sobie tego nie życzę.

Zazwyczaj dostaję od wszystkich stojących obok komentarze "to tylko dziecko". Ale nie moje, więc niech matkę uderza, maca, nie będzie mnie macało brudnymi łapami.

---------- Dopisano o 20:25 ---------- Poprzedni post napisano o 20:23 ----------

Napisane przez Veredise

Irytuje mnie jak ktoś mnie chce zrobić w przysłowiowego konia. Czyli np. w sklepie towary są źle opisane, albo wielkimi cyframi cena z jakąś aplikacją, a małymi bez, w reklamach mówią, że kredyt bez odsetek, ale prowizja kilka stów, na wieszaku napisane "przecena do 50%", ale "do" małymi literkami i o 50% jest przeceniona jedna rzecz, reszta o 10% itp itd.
Cały czas czuję, że muszę zachować czujność, bo ktoś chce mnie oszukać, ale wszystko w granicach prawa. Wkurzające na maksa.

Ja najbardziej nie lubię pracować w takim miejcu. Geniusz marketingu napisze coś na boardzie, w menu, a kto się tłumaczy? Kasjer, kelner.

A ludzie to się potrafią wydrzeć, że promocja nienabita.

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

Napisane przez Veredise

Irytuje mnie jak ktoś mnie chce zrobić w przysłowiowego konia. Czyli np. w sklepie towary są źle opisane, albo wielkimi cyframi cena z jakąś aplikacją, a małymi bez, w reklamach mówią, że kredyt bez odsetek, ale prowizja kilka stów, na wieszaku napisane "przecena do 50%", ale "do" małymi literkami i o 50% jest przeceniona jedna rzecz, reszta o 10% itp itd.
Cały czas czuję, że muszę zachować czujność, bo ktoś chce mnie oszukać, ale wszystko w granicach prawa. Wkurzające na maksa.

Zgadzam sie, to jest strasznie irytujace. Tak samo jak to, ze umowy pisane sa w jezyku prawniczym na 20 stron. Ja ten jezyk rozumiem, ale czytanie tego wymaga nieustajacego skupienia, mimo ze moznaby skrocic taka umowe, bo nie kazda umowa to kredyt na mieszkanie trzeba zachowac czujnosc przez caly czas.

[LadyBlood]

- choleryczni, głośni, narwani ludzie
- głupie i bezsensowne pytania na rozmowach rekrutacyjnych
- to, że rzadko podawana jest wysokość wynagrodzenia na danym stanowisku w ogłoszeniu
- wszechobecne korki
- agresja, natarczywość i brak umiejętności prowadzenia dyskusji, przekrzykiwanie się jak przekupki na targu (choć to pewnie problem istniejący od zawsze)
- emocjonalny ekshibicjonizm, narcyzm, epatowanie swoim życiem na portalach społecznościowych
- duże kolejki w sklepach, bo otwarta jest jedna czy dwie kasy
- źle zaparkowane samochody
- kierowcy, którzy widząc zieloną strzałkę suną przed siebie i nie patrzą na to, że pieszy ma zielone
- rowerzyści na chodnikach, którzy pędzą jak szaleni, wjeżdżający nagle na przejście dla pieszych
- ludzie pracujący w obsłudze klienta, którzy kompletnie się do tego nie nadają, a o czymś takim jak kultura osobista to chyba nawet nie słyszeli
- nagabywanie pracowników call center do kupowania telefonów, garnków itp.
-zbyt agresywny marketing

[ridja devojka]

Napisane przez Hiiro

Zgadzam sie, to jest strasznie irytujace. Tak samo jak to, ze umowy pisane sa w jezyku prawniczym na 20 stron. Ja ten jezyk rozumiem, ale czytanie tego wymaga nieustajacego skupienia, mimo ze moznaby skrocic taka umowe, bo nie kazda umowa to kredyt na mieszkanie trzeba zachowac czujnosc przez caly czas.

Najgorsze jest to jak masz taką umowę podpisać i pani/pan z banku/skądkolwiek uważa to za formalność, co prawda nie powie ci "podpisz pani, nie czytaj", ale widzisz, że już się prawie spakowała i już jest prawie na przerwie a ty dopiero czytasz 2 strone i już cię boli mózg.
Jak podpisywaliśmy umowę o kredyt na mieszkanie, kurde, najwazniejsza umowa w moim życiu to tak było, no dosłownie ci ludzie siedzieli jak na szpilkach jakby to miało być 5 minut a my czytaliśmy to chyba godzinę i zadawaliśmy pytania, do tego z małym dzieckiem (tutaj wizażanki wpadają w bezdech bo przecież co za problem zostawić z kimś dziecko ) które jak to małe dziecko raz chciało cycka, raz zrobiło kupę więc trzeba było jakieś pomieszczenie udostępnić do przebrania, trochę marudziło, a ci ludzie już spakowane walizki, wyłączone komputery i patrzą na zegarek.

[Limonka2738]

Napisane przez ridja devojka

Najgorsze jest to jak masz taką umowę podpisać i pani/pan z banku/skądkolwiek uważa to za formalność, co prawda nie powie ci "podpisz pani, nie czytaj", ale widzisz, że już się prawie spakowała i już jest prawie na przerwie a ty dopiero czytasz 2 strone i już cię boli mózg.
Jak podpisywaliśmy umowę o kredyt na mieszkanie, kurde, najwazniejsza umowa w moim życiu to tak było, no dosłownie ci ludzie siedzieli jak na szpilkach jakby to miało być 5 minut a my czytaliśmy to chyba godzinę i zadawaliśmy pytania, do tego z małym dzieckiem (tutaj wizażanki wpadają w bezdech bo przecież co za problem zostawić z kimś dziecko ) które jak to małe dziecko raz chciało cycka, raz zrobiło kupę więc trzeba było jakieś pomieszczenie udostępnić do przebrania, trochę marudziło, a ci ludzie już spakowane walizki, wyłączone komputery i patrzą na zegarek.

Wiesz, trochę inna sytuacja niż uczelnia. Ja dzieciom jak jestem w pracy też się uśmiecham i daję baloniki.

A prywatnie mogę nienawidzić kogo chcę.

[olenkasz]

Gadanie o tym, jak to kiedyś było lepiej, a teraz jest gorzej, kiedyś niebo było niebieskie, teraz szare, kiedyś ludzie się kochali, a teraz nagle są wojny. I to ciągłe "za moich czasów" (czyli 3 lata temu) z ust studentek, które już czują sie innym pokoleniem niż licealiści.

[rukolka]

Napisane przez olenkasz

Gadanie o tym, jak to kiedyś było lepiej, a teraz jest gorzej, kiedyś niebo było niebieskie, teraz szare, kiedyś ludzie się kochali, a teraz nagle są wojny. I to ciągłe "za moich czasów" (czyli 3 lata temu) z ust studentek, które już czują sie innym pokoleniem niż licealiści.

Dokładnie. A tak naprawdę nikt by się nie chciał cofnąć dajmy na to nawet o te 20 lat, bo nie byłby w stanie przeżyć tygodnia bez najnowszej technologii.

[chochliczka2]

Irytuje mnie:
1.To ,że siłownia stała się bardziej miejscem do eksponowania biustu i tyłków, aż odechciewa się tam przebywać, gdy widzę, że większość dziewczyn raczej nie chodzi tam w celu poprawienia kondycji.
2.To, że ludzie ciągle wszędzie łążą z telefonami,ostatnio patrze para na ławce nad jeziorem siedzą niby fajnie...ale każde z nosem w swojej komórce...
3.Ta pogoń za lajkami, polubieniami, kto ma więcej znajomych, kto ile zdjęc wstawił na fb- dlatego zrezygnowałam z tego portalu.
4.Pogoń za najmodniejszymi trendami, ciuchy , makijaż - można oszalec i wszędzie te reklamy, gdzie fikają panie wiecznie uśmiechnięte wymalowane
5.Brak szacunku do osób starszych- strasznie mnie to wkurza, przecież każdy z nas bedzie starzy,więc ...
6.Kiedyś siedziało się godzinami ze znajomymi na krawężniku gadało do nocy,aż rodzice prawie siłą kazali wracać do domu,a teraz... znajomych najczęsciej spotyka sie na fb lub messengerze,no ewentualnie smsy...

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

Napisane przez ridja devojka

Najgorsze jest to jak masz taką umowę podpisać i pani/pan z banku/skądkolwiek uważa to za formalność, co prawda nie powie ci "podpisz pani, nie czytaj", ale widzisz, że już się prawie spakowała i już jest prawie na przerwie a ty dopiero czytasz 2 strone i już cię boli mózg.
Jak podpisywaliśmy umowę o kredyt na mieszkanie, kurde, najwazniejsza umowa w moim życiu to tak było, no dosłownie ci ludzie siedzieli jak na szpilkach jakby to miało być 5 minut a my czytaliśmy to chyba godzinę i zadawaliśmy pytania, do tego z małym dzieckiem (tutaj wizażanki wpadają w bezdech bo przecież co za problem zostawić z kimś dziecko ) które jak to małe dziecko raz chciało cycka, raz zrobiło kupę więc trzeba było jakieś pomieszczenie udostępnić do przebrania, trochę marudziło, a ci ludzie już spakowane walizki, wyłączone komputery i patrzą na zegarek.

Tak, dokladnie wiem, o czym mowisz. Innym popularnym tekstem jak zaczynam czytac umowe jest ''to jest standardowy wzor umowy''. No super, to mi duzo mowi. A koniec koncow naprawde chodzi o szczegoly - ostatnio w mojej umowie o mieszkanie jedno slowo (i to przyimek!) decydowal o tym, czy przez 3 miesiace bede musiala placic podwojnie.

I znam ten wzrok ludzi, ktorzy chca, zebys tylko podpisala - to przeczucie, ze ktos nad toba sleczy, tak swidruje mozg, ze czlowiek nie jest w stanie skupic sie na czytaniu.

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez Hiiro

Tak, dokladnie wiem, o czym mowisz. Innym popularnym tekstem jak zaczynam czytac umowe jest ''to jest standardowy wzor umowy''. No super, to mi duzo mowi. A koniec koncow naprawde chodzi o szczegoly - ostatnio w mojej umowie o mieszkanie jedno slowo (i to przyimek!) decydowal o tym, czy przez 3 miesiace bede musiala placic podwojnie.

I znam ten wzrok ludzi, ktorzy chca, zebys tylko podpisala - to przeczucie, ze ktos nad toba sleczy, tak swidruje mozg, ze czlowiek nie jest w stanie skupic sie na czytaniu.

Mam takie pytanie. Czy przy podpisywaniu umowy o kredyt na mieszkanie czyli coś więcej niż raty na lodówkę serio nie można wziąć tej umowy do domu i na spokojnie przeczytać?

[Limonka2738]

Napisane przez chochliczka2

Irytuje mnie:
1.To ,że siłownia stała się bardziej miejscem do eksponowania biustu i tyłków, aż odechciewa się tam przebywać, gdy widzę, że większość dziewczyn raczej nie chodzi tam w celu poprawienia kondycji.
2.To, że ludzie ciągle wszędzie łążą z telefonami,ostatnio patrze para na ławce nad jeziorem siedzą niby fajnie...ale każde z nosem w swojej komórce...
3.Ta pogoń za lajkami, polubieniami, kto ma więcej znajomych, kto ile zdjęc wstawił na fb- dlatego zrezygnowałam z tego portalu.
4.Pogoń za najmodniejszymi trendami, ciuchy , makijaż - można oszalec i wszędzie te reklamy, gdzie fikają panie wiecznie uśmiechnięte wymalowane
5.Brak szacunku do osób starszych- strasznie mnie to wkurza, przecież każdy z nas bedzie starzy,więc ...
6.Kiedyś siedziało się godzinami ze znajomymi na krawężniku gadało do nocy,aż rodzice prawie siłą kazali wracać do domu,a teraz... znajomych najczęsciej spotyka sie na fb lub messengerze,no ewentualnie smsy...

A mnie wkurza, że ludzie piszą, jakby kiedyś pogoni za lajkami nie było. No nie było słowa "lajk na fejsie", ale każdy chciał się przypodobać, chciał być lubiany i należeć do grupy, nie było tylko systemu mierzenia tego poprzez lajki.

Albo pogoń za najmodniejszymi trendami. No wcale to a wcale nikt tak nie robił. Tylko ludzie spali na stojąco, żeby peruki nie rozczochrać. A kobiety zakładały gorsety, bo to takie wygodne. No ja nie wiem, ta pogoń za modą dzisiaj...

Brak szacunku do osób starszych. Bo wycug ani trochę nie miał miejsca. Ani nawet tyle co nic. Starsi ludzie nie zdychali na ulicach i nawet ich pies z kulawą nogą nie nie obsikał. Teraz dopiero starsi ludzie mają prawa, emerytury i są samowystarczalni. Już nie wspomnę o tym, że ja nie szanuję starszych, jeśli dana osoba nie zasługuje na to. Nie szanuję nikogo, kto na to nie zasługuje, nieważne jak starszy by nie był. Nieważne, jakie brednie opowiada, jakie krzywdy w życiu innym wyrządził, jak wredną jest osobą, ważne że starszy - szanuj.

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;75013736]Mam takie pytanie. Czy przy podpisywaniu umowy o kredyt na mieszkanie czyli coś więcej niż raty na lodówkę serio nie można wziąć tej umowy do domu i na spokojnie przeczytać?[/QUOTE]

Szczerze to nie wiem. Jeszcze nigdy mi sie tak nie zdarzylo zebym mogla wziac ze soba umowe do domu, ale tez nigdy nie pytalam.

[samotny_t]

Napisane przez Hiiro

Szczerze to nie wiem. Jeszcze nigdy mi sie tak nie zdarzylo zebym mogla wziac ze soba umowe do domu, ale tez nigdy nie pytalam.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;75013736]Mam takie pytanie. Czy przy podpisywaniu umowy o kredyt na mieszkanie czyli coś więcej niż raty na lodówkę serio nie można wziąć tej umowy do domu i na spokojnie przeczytać?[/QUOTE]
Ja zawsze jak coś poważniejszego podpisuję to biorę do domu umowę

[kuki9]

Jestem właśnie na urlopie nad Bałtykiem i po raz kolejny do szału doprowadzają mnie ludzie, którzy łażą jakby nie wiem byli w transie? Już nie mówię o leśnych drogach czy jakiś deptakach bez wstępu dla samochodów (bo tam zasad to nie ma a i piesi mają pierwszeństwo więc staram się jechać tak, żeby nie przeszkadzać) ale ogólnie nawet o ulicach o małym natężeniu ruchu, gdzie jest chodnik oraz ulica dla samochodów. Jeżdżę rowerem, wśród ludzi wolno, ale oni łażą jakby byli niespełna rozumu, od lewej do prawej, zygzakiem, ulicą (chociaż obok chodnik!), po 4-5 osób obok siebie bo trzeba gadać jak się idzie, wokół nich często biegają dzieci bez ładu i składu. Ostatnio pani zatrzymała się na środku ulicy i gadała przez telefon a za nią stanął samochód. Dopiero syn ściągnął panią z środka ulicy bo zauważył co się dzieje

Dodatkowo ludzie w ogóle nie uczą dzieci jak się należy zachowywać. Ja wiem, że wakacje i luz, no ale ludzie jak się już nauczyło dzieciaka jeździć na rowerze to może też również go nauczyć zasad, że jeździ się prawą stroną (a nie od lewa do prawa albo po 3 osoby obok siebie) oraz, że jak jedzie rower to wypadałoby bachora ściągnąć na jedną stronę (albo chociaż krzyknąć "Krzysiu rower jedzie uważaj" choć ja i tak na wolno biegające dzieci uważam, zwalniam i omijam) a nie, że dziecko mi podbiega pod koła i krzyczy "o rower!" a rodzice spokojnie spacerują obok nawet nie zwracając uwagi

Jakby się ktoś chciał przyczepić, że jeżdżę rowerem po chodniku to nie - nie jeżdżę. Tam gdzie jest wąski chodnik i ulica to jadę ulicą (ale tutaj to ludzie łażą jak krowy nawet ulicą), tam gdzie ścieżka rowerowa to używam ścieżki (chociaż, kto jeździ rowerem ten wie, że piesi kochają łazić ścieżką rowerową nawet jak obok chodnik) a w większości chodzi o takie szutrowe, nieutwardzone drogi, dość szerokie. Gdzie można i iść i jechać samochodem i rowerem.

Hitem do tej pory była jak dla mnie kolonia. Szeroka droga złożona z betonowych płyt, z jednej strony ośrodki wypoczynkowe, z drugiej pola. Ok 4-5 metrów szerokości, samochody też jeżdżą. Jedziemy rowerem z prawej strony, jedno za drugim. Z naprzeciwka idzie kolonia. Ok 30 chłopców i 30 dziewczynek. Nagle opiekun krzyczy coś w stylu "Kto ostatni na kolacji ten trąba!" i nagle te dzieciaki z wrzaskiem zaczynają biec, ale tak jakby chciały biec we wszystkich kierunkach jednocześnie. Wrzaski, piski i oczywiście wbiegają na nas, dzieci biegną całą szerokością drogi, musimy się zatrzymać bo one biegną bez żadnej kontroli, otacza nas morze wrzeszczących dzieci. A opiekunowie? No nic, idą dalej, zadowoleni. Żadnego "uważajcie na innych, na samochody czy coś" Nic.

No ale Bałtyk piękny

[201804100943]

w związku z powyższym przypominało mi się (rozmowa o banku i umowach)

Wchodzenie do sklepu/instytucji/gastronomii na 5 minut przed zamknięciem

[I am Rock]

Napisane przez Hiiro

Szczerze to nie wiem. Jeszcze nigdy mi sie tak nie zdarzylo zebym mogla wziac ze soba umowe do domu, ale tez nigdy nie pytalam.

Ja co prawda tylko pytałam o warunki dodatkowego ubezpieczenia sprzętu elektronicznego, sugerując panu sprzedawcy, że to jedna wielka ściema. Na co pan oznajmił, że mi wszystko wydrukuje, żebym sobie spokojnie w domu poczytała. Dostałam do lektury parę kartek, niczego nie kupowałam, tylko byłam zainteresowana konkretną rzeczą.

[jag_na]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;75013736]Mam takie pytanie. Czy przy podpisywaniu umowy o kredyt na mieszkanie czyli coś więcej niż raty na lodówkę serio nie można wziąć tej umowy do domu i na spokojnie przeczytać?[/QUOTE]



Ja umowę do kredytu hipotecznego dostałam na maila, czytaliśmy z mężem chyba pół niedzieli. Pamiętam, że mieliśmy kilka pytań i na wszystkie nasza pani doradca kredytowy wyczerpująco odpowiedziała.

[nebraska]

Irytuje mnie również wszechobecna, głupia i natarczywa reklama. Radio, telewizja, internet, kino, ulica - nie ma przed tym dziadostwem ucieczki.

[samotny_t]

Napisane przez nebraska

Irytuje mnie również wszechobecna, głupia i natarczywa reklama. Radio, telewizja, internet, kino, ulica - nie ma przed tym dziadostwem ucieczki.

W internecie i w kinie dużą (ale nie pełna) skuteczność ma odpowiednio adblock i spóźnienie się na seans. Co do TV, radia i ulicy zgodzę się ze nie ma ucieczki.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez samotny_t

W internecie i w kinie dużą (ale nie pełna) skuteczność ma odpowiednio adblock i spóźnienie się na seans. Co do TV, radia i ulicy zgodzę się ze nie ma ucieczki.

Nie oglądać TV i nie słuchać radia? I czy reklamy uliczne rzeczywiście można nazwać natarczywymi?

[Veredise]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;75041521]Nie oglądać TV i nie słuchać radia? I czy reklamy uliczne rzeczywiście można nazwać natarczywymi?[/QUOTE]

Tak, można. A już takie jeżdżące z głośnikami... To mam ochotę strzelać

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;75041521]Nie oglądać TV i nie słuchać radia? I czy reklamy uliczne rzeczywiście można nazwać natarczywymi?[/QUOTE]

Ale ktoś może lubić radio.
Reklamy uliczne można, w niektórych miejscach tyle tego jest, że wygląda jak te ekrany akustyczne.
Z 10 lat temu w kampanii przedwyborczej wszędzie, dosłownie wszędzie były twarze Tuska i Kaczyńskiego. No strach już było z domu wyjść.

[samotny_t]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;75041521]Nie oglądać TV i nie słuchać radia? I czy reklamy uliczne rzeczywiście można nazwać natarczywymi?[/QUOTE]
Miałem na myśli bardziej, że nie ma ucieczki, gdy już decydujemy się oglądać TV i/lub słuchać radia, może niedostatecznie jasno się wyraziłem.

Odnośnie do reklam ulicznych, niestety w polskiej rzeczywistości są one natarczywe, aczkolwiek istnieją chlubne wyjątki (np. historyczne centrum Krakowa, gdzie drogą odpowiednich regulacji i ich egzekwowania wymuszono bardzo dyskretne szyldy i brak natrętnych reklam).

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez samotny_t

Miałem na myśli bardziej, że nie ma ucieczki, gdy już decydujemy się oglądać TV i/lub słuchać radia, może niedostatecznie jasno się wyraziłem.

To wtedy rzeczywiście nie ma ucieczki poza oglądaniem tych samych treści z innych źródeł.

[nebraska]

Napisane przez samotny_t

Miałem na myśli bardziej, że nie ma ucieczki, gdy już decydujemy się oglądać TV i/lub słuchać radia, może niedostatecznie jasno się wyraziłem.

Odnośnie do reklam ulicznych, niestety w polskiej rzeczywistości są one natarczywe, aczkolwiek istnieją chlubne wyjątki (np. historyczne centrum Krakowa, gdzie drogą odpowiednich regulacji i ich egzekwowania wymuszono bardzo dyskretne szyldy i brak natrętnych reklam).

Ilość reklam szczególnie widać przy wjeździe do miast - jest tego ogrom. W tv po prostu wylaczam dźwięk, chociaż nie zawsze zdążę ale radia właściwie już nie słucham, reklamy po prostu wwiercaly mi się w uszy, może jakaś przewrazliwiona jestem...