Kto jest odpowiedzialny za psa?

[matcha]

Napisane przez Pani_Robot

Jako socjalne minimum, kiedy jego pana nie ma ten 1 czy 2 dni - tak.

To może autorkę POPROSIĆ, a nie zwalać na nią obowiązki.
PS. Nie, na 1-2 dni może nie wystarczyć - zależy od psa, to tak na marginesie

[Pani_Robot]

Napisane przez cortylous

Dla psa wyjście do ogrodu w potrzebie to nie spacer

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Widzisz dużo problemów tam, gdzie ich nie ma, a wręcz są same rozwiązania.
Współczuję charakteru.

---------- Dopisano o 12:40 ---------- Poprzedni post napisano o 12:39 ----------

Napisane przez matcha

To może autorkę POPROSIĆ, a nie zwalać na nią obowiązki.
PS. Nie, na 1-2 dni może nie wystarczyć - zależy od psa, to tak na marginesie

Ile wiesz o psach?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Pani_Robot

+15 minut x2 i 1-2 wypuszczenie do ogrodu

No i? Po pierwsze nie wiem na jakiej podstawie zakładasz, że w tej sytuacji to by było właśnie 15 minut. Po drugie nie bierzesz pod uwagę dodatkowych atrakcji, które mogą wystąpić w związku z wyprowadzaniem psa na spacer (ktoś tu wcześniej wstawił listę). Po trzecie, to jest JEJ 15 minut, które mogła mieć już inaczej zaplanowane po powrocie z pracy.
No nie wiem. Ja na przykład po wejściu do domu po robocie nie mam wcale ochoty łazić jeszcze z psem x czasu i zbierać jego odchodów. Chcę iść w tym czasie pod prysznic, a potem np. w coś pograć albo obejrzeć serial. Po prostu wolę robić inne rzeczy podczas mojego ograniczonego czasu wolnego. Autorka może mieć podobnie.

[matcha]

Napisane przez Pani_Robot

Ile wiesz o psach?

Patrząc po twoich postach, to na pewno więcej niż ty
Na przykład mój pies potrzebował minimum pół godziny dziennie na porządne wybieganie się (o spacerze już nie wspominam).

[Nimve]

Napisane przez cortylous

Widzisz chodzi o to że ja np muszę odwołać swój wypad do przyjaciółki/rodziców na rzecz opieki nad pasem bo wyjazd jest np na kilka dni lub caly weekend więc automatycznie ktoś musi zostać w domu. I on oczekuje że to bede ja

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jakie oczekuje? Może co najwyżej poprosić i powiedzieć, że akurat ten wyjazd jest dla niego bardzo ważny i czy możesz wyjątkowo zmienić swoje plany, ale niczego absolutnie od Ciebie nie oczekiwać. Wygląda na to, że w ogóle nie słuchał co do niego mówiłaś przed wzięciem psa. Tak tak, będę się opiekował, abyś się zgodziła, a swoje już w głowie myślał, że będzie miał lżej bo Cie wmanewruje w opiekę. Gdyby czegoś ode mnie żądał, to bym go stanowczo zlewała i niech sobie radzi, nie mój problem, uprzedzałam, pora nauczyć się odpowiedzialności. Dużo by stracił w moich oczach.

[Pani_Robot]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;85939579]No i? Po pierwsze nie wiem na jakiej podstawie zakładasz, że w tej sytuacji to by było właśnie 15 minut. Po drugie nie bierzesz pod uwagę dodatkowych atrakcji, które mogą wystąpić w związku z wyprowadzaniem psa na spacer (ktoś tu wcześniej wstawił listę). Po trzecie, to jest JEJ 15 minut, które mogła mieć już inaczej zaplanowane po powrocie z pracy.
No nie wiem. Ja na przykład po wejściu do domu po robocie nie mam wcale ochoty łazić jeszcze z psem x czasu i zbierać jego odchodów. Chcę iść w tym czasie pod prysznic, a potem np. w coś pograć albo obejrzeć serial. Po prostu wolę robić inne rzeczy podczas mojego ograniczonego czasu wolnego. Autorka może mieć podobnie.[/QUOTE]
No to wracamy do punktu wyjścia. Nie chce - było się nie godzić na wspólnego psa, bo sorry, jak mieszka z nami żywa istota, to moralny obowiązek dbania o nią jest wspólny.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Pani_Robot

Jako socjalne minimum, kiedy jego pana nie ma ten 1 czy 2 dni - tak.

Napisane przez Pani_Robot

Widzisz dużo problemów tam, gdzie ich nie ma, a wręcz są same rozwiązania.
Współczuję charakteru.

Ty celowo nie zauważasz przytoczonych słów partnera autorki żeby móc jej dosrać?
Przecież to ON widzi te problemy i to ON wymagał od autorki wyprowadzania psa na spacer zamiast tylko wypuszczania do ogrodu.

[Pani_Robot]

Napisane przez matcha

Patrząc po twoich postach, to na pewno więcej niż ty

Nie odbijaj piłeczki jak gimnazjalistka, tylko odpowiedz na moje pytanie

[commerce]

Napisane przez Pani_Robot

Widzisz dużo problemów tam, gdzie ich nie ma, a wręcz są same rozwiązania.
Współczuję charakteru.

---------- Dopisano o 12:40 ---------- Poprzedni post napisano o 12:39 ----------


Ile wiesz o psach?

Przecież Autorka ma tu zupełną rację. Już pomijając zupełnie fakt, że są psy, które przy takim traktowaniu rozniosą dom, bo aktywności potrzebują jak powietrza.

Wysłane z TupTapTok

[Sandieke]

Napisane przez Pani_Robot

A ile czasu musisz temu psu dziennie poświęcić?
Spaceru odpadają, bo wypuszczasz do ogrodu. Więc jakąś minutę rano - dać wody i pić i to samo wieczorem, nie?

Chocby tyle, ze trzeba byc w domu, przyjechac na czas, miec na uwadze, ze jest pies, ktory czeka, aby go wypuscic chocby do ogrodu na fizjologiczne potrzeby.

Napisane przez cortylous

Oczekiwał że zostanę zbyt psem bo on np chce gdzieś pojechać z kolegami lub wyjechać na wyjazd integracyjny z pracy. Więc ja muszę odwołać swoje plany w ramach pomocy i opieki nad psem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No to jest wlasnie obarczanie obowiazkiem i oczekiwania, pomimo pewnych ustalen.

Po co on wzial psa, jesli ma takie aktywnosci, jak wyjazdy z kolegami lub wyjazdy integracyjne i dziewczyne, ktora zastrzegla ze psem nie chce sie zajmowac.
Bardzo nieodpowiedzialny partner.

[matcha]

Napisane przez Pani_Robot

Nie odbijaj piłeczki jak gimnazjalistka, tylko odpowiedz na moje pytanie

Przecież odpowiedziałam, że więcej niż ty.

[Nimve]

Napisane przez Pani_Robot

No to wracamy do punktu wyjścia. Nie chce - było się nie godzić na wspólnego psa, bo sorry, jak mieszka z nami żywa istota, to moralny obowiązek dbania o nią jest wspólny.

No i ona nie zgodziła się na wspólnego psa. Zgodziła się na obecność JEGO psa w ich wspólnym domu.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Pani_Robot

No to wracamy do punktu wyjścia. Nie chce - było się nie godzić na wspólnego psa, bo sorry, jak mieszka z nami żywa istota, to moralny obowiązek dbania o nią jest wspólny.

Ona się nie zgadzała na wspólnego psa, tylko na mieszkanie z psem partnera. Jakkolwiek byś się nie starała udowodnić, że jest inaczej, obowiązek opiekowania się psem to coś, co się bierze na siebie dobrowolnie, a nie dostaje w przydziale z racji mieszkania z psem w jednym lokum. Autorka tego obowiązku na siebie nie wzięła i takie są fakty.

I na tej samej zasadzie ja bym się zgodziła na mieszkanie ze zwierzęciem, a na zajmowanie się nim już nie. Bo jedno mi nie przeszkadza, a drugie tak i mam do tego pełne prawo. Autorka tak samo.

[Pani_Robot]

Napisane przez matcha

Przecież odpowiedziałam, że więcej niż ty.

[matcha]

Napisane przez Pani_Robot

Masz, cytuję Lisbeth, bo widać do ciebie nie dociera, a ja nie będę powtarzać oczywistych rzeczy, które już wcześniej były przytoczone:

No i? Po pierwsze nie wiem na jakiej podstawie zakładasz, że w tej sytuacji to by było właśnie 15 minut. Po drugie nie bierzesz pod uwagę dodatkowych atrakcji, które mogą wystąpić w związku z wyprowadzaniem psa na spacer (ktoś tu wcześniej wstawił listę).

[Pani_Robot]

Napisane przez matcha

Masz, cytuję Lisbeth, bo widać do ciebie nie dociera, a ja nie będę powtarzać oczywistych rzeczy, które już wcześniej były przytoczone:

Powtórzę zatem pytanie, jakie masz doświadczenie ze zwierzetami towarzyszącymi/wykształcenie kierunkowe?

[matcha]

Napisane przez Pani_Robot

Powtórzę zatem pytanie, jakie masz doświadczenie ze zwierzetami towarzyszącymi/wykształcenie kierunkowe?

Czy żeby leczyć raka, lekarz musi mieć raka?
Od dziecka mam styczność ze zwierzętami, sama wytresowałam swojego psa, będąc jeszcze dzieckiem, chodziłam z nim po weterynarzach, opiekowałam się również psami w rodzinie i w sąsiedztwie, wolontariat w schronisku. Wystarczające doświadczenie, czy nie?

[Pani_Robot]

Napisane przez matcha

Czy żeby leczyć raka, lekarz musi mieć raka?
Od dziecka mam styczność ze zwierzętami, sama wytresowałam swojego psa, będąc jeszcze dzieckiem, wolontariat w schronisku. Wystarczające doświadczenie, czy nie?

Gdybyś była wolontariuszem, wiedziałabyś nieco więcej. No ale na forum można być kim się chce

[cortylous]

Napisane przez Pani_Robot

Gdybyś była wolontariuszem, wiedziałabyś nieco więcej. No ale na forum można być kim się chce

To powiedz kim Ty jesteś i jakie masz doświadczenie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[matcha]

No to właśnie ty wykazujesz się brakiem wiedzy, no ale niech ci będzie.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Pani_Robot

Gdybyś była wolontariuszem, wiedziałabyś nieco więcej. No ale na forum można być kim się chce

"Nieco więcej" czyli co konkretnie?
Na przykład przewidywanie ile czasu zajmuje wyprowadzania na spacer psa nieznanej rasy, o nieznany, charakterze na nieznanym terenie i jak ten czas ma się do planów osoby wyprowadzającej?

[matcha]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;85939710]
Na przykład przewidywanie ile czasu zajmuje wyprowadzania na spacer psa nieznanej rasy, o nieznany, charakterze na nieznanym terenie i jak ten czas ma się do planów osoby wyprowadzającej? [/QUOTE]
I to mnie najbardziej zaskakuje - wymądrzanie się na temat psa nieznanego charakteru

[Sandieke]

Napisane przez Pani_Robot

Powtórzę zatem pytanie, jakie masz doświadczenie ze zwierzetami towarzyszącymi/wykształcenie kierunkowe?

Nie wiem, jakie ty masz doswiadczenie, ale zgadüje ze pewnie masz duze i sporo wiesz o psach. Tym bardziej powinnas wiedziec, ze pies to nie jest ot takie zajecie, jak podlanie kwiatkow podczas nieobecnosci ich wlasciciela, tylko wymaga odpowiedzialnego prowadzenia. Nie kazdy sie do opieki nad psem nadaje, a juz na pewno nie powinien sie psem zajmowac ktos kto tego nie chce.

[Limonka2738]

Napisane przez Pani_Robot

Bo mam inny model związku i rodziny. Obowiązki w dorosłej relacji są wspólne i dzielone.

Ale twój podział i model nie ma tu znaczenia, bo autorka i jej facet mają inny i na inny oboje się zgodzili.

---------- Dopisano o 14:55 ---------- Poprzedni post napisano o 14:35 ----------

Napisane przez Pani_Robot

No to wracamy do punktu wyjścia. Nie chce - było się nie godzić na wspólnego psa, bo sorry, jak mieszka z nami żywa istota, to moralny obowiązek dbania o nią jest wspólny.

Wspólnego. Słowo klucz.

Autorka się nie godziła na wspólnego psa.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez Pani_Robot

Gdybyś była wolontariuszem, wiedziałabyś nieco więcej. No ale na forum można być kim się chce

Ja nie mam psa. Nie znam się.

Ale wiem na pewno, że założenie, że z psem, którego temperamentu i rasy nie znasz, trzeba wychodzić na maks. 15 minut jest z czapy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7ae4e73d4b096fedcc3cca3dacf09e293fa96405_68a3b071c8cd0]

Nawet jeśli to jest 15minut dziennie, to nie każdy ma na to ochotę. Ja bym na pewno nie miała, tym bardziej gdyby wiązałoby się to z odwołaniem mojego wyjazdu czy innej aktywności, która by to uniemożliwiła. I dlatego nie mam psa, za to mam inne zwierzaki, które mnie nie ograniczają. A przed przygarnięciem tych zwierzaków też zrobiłam wywiad środowiskowy wśród bliskich, czy w razie wyjazdu/choroby/innej niemocy mogę liczyć na ich drobną pomoc. Kilka osób się zgodziło, więc wzięłam. Gdyby nikt się nie zgodził, przemyślałabym sprawę jeszcze kilka razy, a nie liczyła na to, że jakoś to będzie.


I nie, ten pies nie jest ich wspólny. To zależy od ustaleń, a u nich ustalenia były inne. Gdy partner sprowadza mi pod dach cokolwiek, to nie biorę za to odpowiedzialności z automatu tylko dlatego, że z nim mieszkam.

[Dziubka]

Jakiś czas temu przeprowadziłam się do partnera razem z córką i psem. Tż nie przeszkadza obecność psa w mieszkaniu, nawet go bardzo polubił, i to z wzajemnością, ale to jest nadal mój pies. Ja go karmię, poję, kąpię, czeszę, jeżdżę z nim do weterynarza, wyprowadzam na zmianę z córką. Gdyby się zdarzyła jakaś nieprzewidziana sytuacja np. córka wyjeżdża na wycieczkę, a ja jestem chora, to wiem, ze mogę liczyć na pomoc partnera. Natomiast nie wyobrażam sobie zwalać na niego opiekę nad psem z byle powodu. To że razem mieszkamy nie znaczy, że on z automatu staje się wspolodpowiedzialny za moje zwierzę. Nawet jak wyjeżdżam na weekend do rodzinnego miasta, pies jedzie ze mną. Nie będę oczekiwać, ani nawet prosić faceta, żeby zrywal się rano w sobotę i niedzielę, żeby wyprowadzić psa, bo ja sobie jadę gdzieś tam w celach towarzyskich. I nawet tego nie obgadywalismy, to jest dla mnie oczywiste. Autorka wątku miała ze swoim partnerem pewne ustalenia i to on zachowuje się nie fair, nie ona.

[Mijanou]

Matcha, Lisbeth, Pani Robot
trochę za ostro idziecie. Ja rozumiem, że temat wzbudza silne emocje (we mnie też) ale postarajcie się gadać spokojniej, ok?
Będę wdzięczna.

[new woman in town]

Napisane przez cortylous

Widzisz chodzi o to że ja np muszę odwołać swój wypad do przyjaciółki/rodziców na rzecz opieki nad pasem bo wyjazd jest np na kilka dni lub caly weekend więc automatycznie ktoś musi zostać w domu. I on oczekuje że to bede ja

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Niektóre dziewczyny wypowiadające się w tym wątku mają problem z czytaniem ze zrozumieniem. Czytając o tym, że każdy domownik jest zobowiązany do opieki nad zwierzakiem, wyprowadzania go czy karmienia tylko dlatego, że jest w domu, odnoszę wrażenie, że część z was ma duży problem ze zrozumieniem kwestii własnej odpowiedzialności. Jak dziecko, które najpierw deklaruje opiekę nad wymarzonym szczeniaczkiem by następnie wyprowadzanie psa zrzucić na rodziców, bo: ma dużo nauki, poszło na imprezę, wyjechało na studia. No słuchajcie, to tak nie powinno działać.

Z tego co autorka napisała, dzięki postawie swoich rodziców jest nauczona odpowiedzialności za swoje zwierzęta a jej facet nie.

Mając zwierzaka, niestety musisz zrezygnować z wyjazdów, o ile nie możesz zabrać zwierzaka ze sobą czy zorganizować mu dobrej tymczasowej opieki. Koniec kropka. Tym bardziej nie powinno się oczekiwać, że partner zmieni swoje plany i zamiast zostanie w domu za nas.

Autorko, bardzo dobrze, że szybko i stanowczo zareagowałaś. Masz 100% racji. Gdyby ludzie mieli takie podejście do posiadnia zwierząt jak Ty, to nie potrzebowalibyśmy tak wielu schronisk dla zwierząt. Odpowiedzialność to przede wszystkim konieczność odpowiedzi na pytanie czy mam warunki i możliwość opieki nad zwierzęciem czy nie.

[ruda_beksa]

Napisane przez new woman in town

Niektóre dziewczyny wypowiadające się w tym wątku mają problem z czytaniem ze zrozumieniem. Czytając o tym, że każdy domownik jest zobowiązany do opieki nad zwierzakiem, wyprowadzania go czy karmienia tylko dlatego, że jest w domu, odnoszę wrażenie, że część z was ma duży problem ze zrozumieniem kwestii własnej odpowiedzialności. Jak dziecko, które najpierw deklaruje opiekę nad wymarzonym szczeniaczkiem by następnie wyprowadzanie psa zrzucić na rodziców, bo: ma dużo nauki, poszło na imprezę, wyjechało na studia. No słuchajcie, to tak nie powinno działać.

Ja to widzę inaczej. Jeśli jest w moim domu żywe stworzenie, które teoretycznie nie jest moją odpowiedzialnością, ale samo sobie nie radzi - nie wiem, pies, kot, dziecko, cokolwiek - i to stworzenie jest zaniedbywane, moralnie i etycznie czuję się zobowiązana żeby mu pomóc. Oczywiście potem należy opieprzyć rodzica / właściciela za to, że zachowuje się nieodpowiedzialnie.

Ale ja należę do osób które wystawiają wodę dla ptaków w upały i puszki z jedzeniem dla dzikich kotów, które moją odpowiedzialnością nie są, więc.