Wystawne wesele, którego nie chcę.

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Napisane przez kennedy

moja babcia gada ze na pewno urodze to ochrzcze ( babciu ale ja nie chodze do kosciola a tz jest niewierzacy) a babcia: no to mu nie bedzie przeszkadzac szach mat babciofilozofia

Oj ta filozofia. U mnie było to samo: No ale właściwie to co Ci szkodzi? No urwa jajco


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Rena]

Napisane przez Cyklamena

Wczesniej byla gadka "a co jak ci sie przyda"
.

Niby gdzie? Jedyna osobe, ktora znam i potrzebowala dokumentu stwierdzajacego slub koscielny byla nauczycielka w katolickiej szkole.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Cyklamena

Uwazam sie za ateistke. Tak jak napisalam wczesniej, mam wszystkie potrzebne sakramenty, moi rodzice mnie przymusili "na wszelki wypadek" mimo ze im mowilam, ze nie chce bierzmowania, nie interesuje sie kosciolem i nie wierze w Boga. Jako nastolatka nie mialam w sobie wystarczajaco duzo buntu, zeby sie temu czynnie przeciwstawic i teraz to sie na mnie msci. Wczesniej byla gadka "a co jak ci sie przyda", wiec teraz odpowiednio "a przeciez i tak masz, to co ci szkodzi?" Nie dokonalam apostazji z tych powodow, o ktorych kilka z was pisalo. Formalnie i tak to wiele nie zmienia, a roboty z tym od groma.

W jaki sposób to się mści?

[Ellen_Ripley]

Koronnym argumentem większości ludzi za chrzczeniem dziecka jest "bo dziecko będzie miało ciężko w szkole, mogą się go czepiać". Dziecka mogą się czepiać z tylu powodów, jeżeli trafi na debili, że serio - co to za argument? I to głoszą nawet dość młode i niby postępowe osoby w moim otoczeniu. Szczególnie bezsensownie to brzmi w dużym mieście, gdzie to już żadna sensacja, że ktoś nie jest ochrzczony. Kolejny argument: będzie mu przykro, jak inne dzieci będą miały komunie i przyjęcia. Zabierzemy go wtedy na fajną wycieczkę. Już nie mówiąc o tym, że od małego będzie nie hodowane, a wychowywane w określonym duchu i będzie pewne sprawy pojmowało.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez Ellen_Ripley

Koronnym argumentem większości ludzi za chrzczeniem dziecka jest "bo dziecko będzie miało ciężko w szkole, mogą się go czepiać". Dziecka mogą się czepiać z tylu powodów, jeżeli trafi na debili, że serio - co to za argument? I to głoszą nawet dość młode i niby postępowe osoby w moim otoczeniu. Szczególnie bezsensownie to brzmi w dużym mieście, gdzie to już żadna sensacja, że ktoś nie jest ochrzczony. Kolejny argument: będzie mu przykro, jak inne dzieci będą miały komunie i przyjęcia. Zabierzemy go wtedy na fajną wycieczkę. Już nie mówiąc o tym, że od małego będzie nie hodowane, a wychowywane w określonym duchu i będzie pewne sprawy pojmowało.

moje dzieci zawsze mialy pierwsze wszystkie te rzeczy co inni na komunie dostali wiec zadego smutku nie mialy wogole jakby ich ten temat nie obchodzil
pamietam sama ze swojego dziecinstwa jakie nudne byly te modlitwy,prezenty tez byly nudne jakies lancuszki ktorych nei moglam nosic bo zgubie to samo z zegarkiem ,kase niby dostalam nie przypominam sobie zebym cokolwiek kiedykolwiek za te pieniadze kupila
jedyna rzecza ktora mnie interesowala to czy sukienika sie ladnie kreci a dzis nawet ladnych sukieniek nie maja ;-)
mam kolezanke ktorej dziecko mimo braku chrztu zachcialo chodzic na religie wytrzymalo 3 lekcje i juz wiecej nie chcialo isc

[Overcooked]

Napisane przez Ellen_Ripley

Koronnym argumentem większości ludzi za chrzczeniem dziecka jest "bo dziecko będzie miało ciężko w szkole, mogą się go czepiać". Dziecka mogą się czepiać z tylu powodów, jeżeli trafi na debili, że serio - co to za argument? I to głoszą nawet dość młode i niby postępowe osoby w moim otoczeniu. Szczególnie bezsensownie to brzmi w dużym mieście, gdzie to już żadna sensacja, że ktoś nie jest ochrzczony. Kolejny argument: będzie mu przykro, jak inne dzieci będą miały komunie i przyjęcia. Zabierzemy go wtedy na fajną wycieczkę. Już nie mówiąc o tym, że od małego będzie nie hodowane, a wychowywane w określonym duchu i będzie pewne sprawy pojmowało.

Z resztą przecież nie ma się wypisane na czole czy chrzest był czy nie - można powiedzieć kolegom w klasie że rodzice wolą żeby miała w tym czasie wolne/uważają że etyka jest przydatniejsza/na religii są przekazywane zabobony niezgodne nawet z oficjalną nauką kk/no cokolwiek. A co do komunii można obrócić że będzie miało prezenty i przyjęcie bez poświęcenia tylu godzin na chodzenie po pieczątki i wklepywania na pamięć modlitw więc nawet większe plusy. Jak dzieci będą powtarzać teksty rodziców o niepójściu do nieba czy grzechu to można odbić że najważniejsze jest miłowanie drugiego człowieka i to jego nie dopuszczą do komunii z takim zachowaniem i wbijaniem szpili. To rodzice przenoszą swoje poczucie presji ze strony rodziny że koniecznie bierzmowanie, kościelny, chrzciny, komunie że przerzucają to na dzieci. Kiedyś ten co nie chodził na religię błąkał się bez komórki w bibliotece (więc miał gorzej i nudniej) i jedynym powodem niechodzenia było inne wyznanie rodziców więc faktycznie "odstawał" i prawdopodobnie nie chcieli mu dawać prezentów akurat z tej okazji. Teraz masowo wypisują z religii, skandale wychodzą na wierzch, program jest przeładowany - nieuczestniczenie w cyrku "odbębniania sakramentów bo co zupełnie obcy ludzie powiedzą" jest bezcelowe.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

W ogóle znacie kogoś gnębionego z powodu nie brania udziału w komunii? Bo za moich podstawówkowych czasów, czyli w latach '90 w szkole na zadupiu, zawsze były w klasie 1-2 osoby niechodzące na religię i nie przypominam sobie ani jednej sytuacji, by ktoś był z tego powodu źle traktowany.

[Glodomorek]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88594439]W ogóle znacie kogoś gnębionego z powodu nie brania udziału w komunii? Bo za moich podstawówkowych czasów, czyli w latach '90 w szkole na zadupiu, zawsze były w klasie 1-2 osoby niechodzące na religię i nie przypominam sobie ani jednej sytuacji, by ktoś był z tego powodu źle traktowany.[/QUOTE]Ja pamiętam, że dokuczano chłopakowi z mojej klasy. Nie wiem tylko czy głównym powodem był brak komunii czy należenie do innej religii, był zielonoświątkowcen i przezywano, że to "kociaki".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Overcooked]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88594439]W ogóle znacie kogoś gnębionego z powodu nie brania udziału w komunii? Bo za moich podstawówkowych czasów, czyli w latach '90 w szkole na zadupiu, zawsze były w klasie 1-2 osoby niechodzące na religię i nie przypominam sobie ani jednej sytuacji, by ktoś był z tego powodu źle traktowany.[/QUOTE]Nie, a też zadupne szkoły W sumie w podstawówce wytknięto mi (przez ministrantów ) czemu jem kanapkę z szynką w piątek, batona w środę popielcową gdy jest post i np. że nie byłam na pasterce, ale zbyłam zwykłym że przecież nie będę marnować jedzenia bo to większy grzech albo że dzieci nie mogą zupełnie pościć a tylko baton pod ręką, a na pasterce jest za tłoczno więc bez sensu stać w zimnie albo mdleć w środku i temat zupełnie zgaszony w zarodku, nigdy nie przybrało to formy odstawania czy wytykania a notorycznie jawnie miałam tyłku kościelne rytuały. Gorzej z bierzmowaniem bo ci niezgadzający się podpadali pod "bunt nastolatka" więc mieli rozmowy z wychowawcami czy wszystko w ich życiu ok, czemu się buntują i grzecznie jak wszyscy nie zbierają pieczątek i nie nauczą się katechizmu skoro i tak na klasówce będzie A na religii w gimnazjum były jaja więc odstawanie Świadka Jehowy bardziej objawiało się jakby omijał istotne imprezy i nie czai nawiązań/nie jest na bieżąco z imbą tygodnia.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Glodomorek

Ja pamiętam, że dokuczano chłopakowi z mojej klasy. Nie wiem tylko czy głównym powodem był brak komunii czy należenie do innej religii, był zielonoświątkowcen i przezywano, że to "kociaki".

No to u mnie nikt nie dokuczał zielonoświątkowcom. W moim roczniku były ze 3 takie osoby.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88594439]W ogóle znacie kogoś gnębionego z powodu nie brania udziału w komunii? Bo za moich podstawówkowych czasów, czyli w latach '90 w szkole na zadupiu, zawsze były w klasie 1-2 osoby niechodzące na religię i nie przypominam sobie ani jednej sytuacji, by ktoś był z tego powodu źle traktowany.[/QUOTE]

Ja nie chodziłam na religie jako dziecko i jedyne nieprzyjemności jakie mnie spotkały to ze strony księży/katechetek albo jednego prawicowego dyrektora szkoły, który miał wielki ból o to, że w jego idealnej szkole (publicznej, żeby nie było ) ktoś się z tradycyjnego schematu wyłamuje. Moim rówieśnikom było absolutnie wszystko jedno, nawet jak pochodzili z religijnych rodzin. Z tym, że ja jestem z dużego miasta. Aha, tatuś mojej dobrej koleżanki ze szkoły podstawowej kazał nauczycielce nas rozsadzić jak się dowiedział, że pochodzę z domu ateistów. Co zabawne, mimo tych okoliczności i faktu, że koleżanka jest wierząca, a ja nie - przyjaźnimy się do tej pory