Mój partner nie chce ślubu

[Aaneczkaa86]

Napisane przez evonla

Aż facet w końcu oświadczy się dla świętego spokoju, a ślubu i tak nie będzie

Drugi wariant to ślub i szybki rozwód

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sublips]

Napisane przez lavieenrose789

Masz rację. Nie robię z niego "tego złego", napisałam jak jest, ale też moim zdaniem nie jest empatyczne takie surowe ocenianie dziewczyny, która "skazuje się na czekanie". Głupia nie jest i pewnie głowa mówi jedno, serce drugie. I pewnie rozsądek w końcu wygra.

A ja się z Tobą zgadzam, choć mam tendencję do surowej oceny; jeśli facet jest toksyczny, jest przemocowcem, nadużywa alkoholu, zażywa narkotyki, to sytuacja obiektywnie jest jasna i tej osobie może pomóc terapia. Ale nadal wiele osób zapomina, że terapia polega na nieocenianiu i żaden terapeuta nie daje rady "rzuć go". W takiej sytuacji gdy związek ogólnie jest udany, to tym bardziej trudno z niego zrezygnować z uwagi na ślub. Uważam, że to ta druga strona, która z jakiegoś powodu nie chce brać ślubu (gdy to wynika z tego, że ogólnie nie chce go brać to inny temat) z tą konkretną osobą, krzywdzi ją i zwodzi.
Także oceny są bardzo łatwe, kiedy nie jest się w położeniu danej osoby plus ocenianie nikomu nie pomaga .

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez sublips

A ja się z Tobą zgadzam, choć mam tendencję do surowej oceny; jeśli facet jest toksyczny, jest przemocowcem, nadużywa alkoholu, zażywa narkotyki, to sytuacja obiektywnie jest jasna i tej osobie może pomóc terapia. Ale nadal wiele osób zapomina, że terapia polega na nieocenianiu i żaden terapeuta nie daje rady "rzuć go". W takiej sytuacji gdy związek ogólnie jest udany, to tym bardziej trudno z niego zrezygnować z uwagi na ślub. Uważam, że to ta druga strona, która z jakiegoś powodu nie chce brać ślubu (gdy to wynika z tego, że ogólnie nie chce go brać to inny temat) z tą konkretną osobą, krzywdzi ją i zwodzi.
Także oceny są bardzo łatwe, kiedy nie jest się w położeniu danej osoby plus ocenianie nikomu nie pomaga .

Jak związek jest ogólnie udany to chyba nikt nie powinien czuć się skrzywdzony.
Moim zdaniem największą krzywdę robi sobie osoba która po rozstaniu uważa ze zmarnowała swój czas. Czy przez te x lat nie była szczęśliwa? Skoro nie to po co w tym tkwiła? A jeżeli była szczęśliwa i czuła się dobrze z partnerem to jak niby zmarnowała ten czas?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Aaneczkaa86]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;88647538]Jak związek jest ogólnie udany to chyba nikt nie powinien czuć się skrzywdzony.
Moim zdaniem największą krzywdę robi sobie osoba która po rozstaniu uważa ze zmarnowała swój czas. Czy przez te x lat nie była szczęśliwa? Skoro nie to po co w tym tkwiła? A jeżeli była szczęśliwa i czuła się dobrze z partnerem to jak niby zmarnowała ten czas?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]A bo to jest takie głupie myślenie. Byłam z tobą x lat a teraz jestem sama bez męża dzieci mieszkania itp. Wiec zmarnowałam z tobą swoje najlepsze lata życia i nic z tego nie mam. A i jeszcze standard ... kto mnie teraz zechce jak mam XX lat

Niestety takie osoby nie patrzą jak im było dobrze przez te lata związku tylko skupiają się na negatywach.
Może dzięki temu łatwiej im obarczac wina za rozstanie druga stronę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Aaneczkaa86

Drugi wariant to ślub i szybki rozwód

Albo będzie małżeństwo na papierze, ale nie w sferze uczuciowej i spędzania ze sobą czasu. Ślub nie gwarantuje posiadania męża - już nie pamiętam, która mądra forumowiczka to pierwsza napisała, ale ciągle aktualne. "Najlepsze" jest to, że potem są te majaczenia, że NAGLE po ślubie się zepsuło.

[this_witch]

Ja nadal uważam, że ciśnięcie na faceta żeby się oświadczył jest seksistowskie. Jeśli kobieta jest gotowa jako pierwsza do legalizacji związku to może to sama zgłosić drugiej stronie. Ja uważam, że to powinna być decyzja obu stron, ustalona na tych samych prawach, a nie że jedna strona pyta, a druga łaskawie się zgadza. Pierścionek można potem dokupić
A już latami "czekanie na oświadczyny" jak na wspomnianym wątku to jest cringe total, bo albo facet jest zupełnie nieświadomy tego oczekiwania albo ma małżeństwo w dupie i tylko kobieta się łudzi niepotrzebnie zamiast dogadać się wprost z facetem.

Sent from my ONEPLUS A6013 using Tapatalk

[evonla]

Napisane przez Ellen_Ripley

Albo będzie małżeństwo na papierze, ale nie w sferze uczuciowej i spędzania ze sobą czasu. Ślub nie gwarantuje posiadania męża - już nie pamiętam, która mądra forumowiczka to pierwsza napisała, ale ciągle aktualne. "Najlepsze" jest to, że potem są te majaczenia, że NAGLE po ślubie się zepsuło.

Przed ślubem musi być dobrze, żeby po również tak było.. Niektóre kobity cierpią na welonowe zapalenie mózgu, tak zafascynowane całymi przygotowaniami wokół ślubu, że zapominają o tym, z kim go zamierzają wziąć..

Napisane przez this_witch

Ja nadal uważam, że ciśnięcie na faceta żeby się oświadczył jest seksistowskie. Jeśli kobieta jest gotowa jako pierwsza do legalizacji związku to może to sama zgłosić drugiej stronie. Ja uważam, że to powinna być decyzja obu stron, ustalona na tych samych prawach, a nie że jedna strona pyta, a druga łaskawie się zgadza. Pierścionek można potem dokupić
A już latami "czekanie na oświadczyny" jak na wspomnianym wątku to jest cringe total, bo albo facet jest zupełnie nieświadomy tego oczekiwania albo ma małżeństwo w dupie i tylko kobieta się łudzi niepotrzebnie zamiast dogadać się wprost z facetem.

Sent from my ONEPLUS A6013 using Tapatalk

Nie rozumiem kompletnie problemu, bo o własnych potrzebach powinno się rozmawiać i wspólnie ustalać. Chyba, że kobieta liczy na to, że jej facet się domyśli i mile ją zaskoczy, ale takie czekanie budzi zazwyczaj frustracje, natomiast wymuszanie zaręczyn chyba jeszcze większą.

[Linka25]

Napisane przez this_witch

I znowu ta nieszczęsna 30stka jako magiczna granica prawdziwego życia serio, 21 wiek i że też niektórzy nadal mają takie poglądy...

Nie podoba mi się ta presja na mężczyzn, że to oni muszą się deklarować, to oni muszą zaklepywać, to oni muszą kupować pierścionek i się oświadczać. A jak wychodzą poza ten schemat to od razu są skreślani jako niedojrzali albo niekochający wystarczająco. Szkoda, że kobiety widzą seksizm tylko tam gdzie to im szkodzi. Przecież jeżeli z jakichś powodów jednak Ci się odmieniło i tego ślubu chcesz, to możesz o tym porozmawiać z partnerem, skąd on ma wiedzieć, że Ty tak to przeżywasz, bo koledzy coś powiedzieli.
Ja wzięłam ślub po 7 latach związku, bez tradycyjnych zaręczyn i też się wszyscy dziwili, bo myśleli, że nigdy się nie zdecydujemy I absolutnie nic to w naszym życiu nie zmieniło.

Sent from my ONEPLUS A6013 using Tapatalk

aha, ktoś chce ślubu bo ulega presji
Ty wzięłaś ślub bo jesteś taka niezależna i wolna od presji logiczne

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[this_witch]

Napisane przez Linka25

aha, ktoś chce ślubu bo ulega presji
Ty wzięłaś ślub bo jesteś taka niezależna i wolna od presji logiczne

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie, presja to tradycyjne zaręczyny, których kobieta ponoć się nie spodziewa, a które mężczyzna musi zorganizować, bo to jego rola jako głowy rodziny, a kobieta może się najwyżej zgadzać na jego propozycję.
Czy Ty w ogóle zrozumiałaś mój post?
Sent from my ONEPLUS A6013 using Tapatalk

[sublips]

Napisane przez this_witch

Ja nadal uważam, że ciśnięcie na faceta żeby się oświadczył jest seksistowskie. Jeśli kobieta jest gotowa jako pierwsza do legalizacji związku to może to sama zgłosić drugiej stronie. Ja uważam, że to powinna być decyzja obu stron, ustalona na tych samych prawach, a nie że jedna strona pyta, a druga łaskawie się zgadza. Pierścionek można potem dokupić
A już latami "czekanie na oświadczyny" jak na wspomnianym wątku to jest cringe total, bo albo facet jest zupełnie nieświadomy tego oczekiwania albo ma małżeństwo w dupie i tylko kobieta się łudzi niepotrzebnie zamiast dogadać się wprost z facetem.

Sent from my ONEPLUS A6013 using Tapatalk

Zazwyczaj o to chodzi, że jest świadomy; jeśli ktoś mówi "no nie jestem jeszcze gotowy" (w domyśle - będę za jakiś czas) i tak to przeciąga, to naprawdę nietrudno się łudzić, że kiedyś to nastąpi. Tutaj nawet nie chodzi już o zaręczyny, które są kulturowo ugruntowane w takiej a nie innej postaci, ale ta druga strona też musi chcieć ślubu - a mężczyzna w tych przypadkach opisanych na intymne najczęściej tego ślubu po prostu nie chce.

Facet też powinien wprost powiedzieć, że z jego strony oświadczyn nigdy nie będzie czy inaczej - "nie chce z Tobą brać ślubu" i koniec - wówczas dużo prościej byłoby podjąć decyzję, czy się zostaje w związku, czy nie i na nic się już nie czeka. A wychodzi na to, że po prostu kłamie.

[lavieenrose789]

Napisane przez sublips

Zazwyczaj o to chodzi, że jest świadomy; jeśli ktoś mówi "no nie jestem jeszcze gotowy" (w domyśle - będę za jakiś czas) i tak to przeciąga, to naprawdę nietrudno się łudzić, że kiedyś to nastąpi. Tutaj nawet nie chodzi już o zaręczyny, które są kulturowo ugruntowane w takiej a nie innej postaci, ale ta druga strona też musi chcieć ślubu - a mężczyzna w tych przypadkach opisanych na intymne najczęściej tego ślubu po prostu nie chce.

Facet też powinien wprost powiedzieć, że z jego strony oświadczyn nigdy nie będzie czy inaczej - "nie chce z Tobą brać ślubu" i koniec - wówczas dużo prościej byłoby podjąć decyzję, czy się zostaje w związku, czy nie i na nic się już nie czeka. A wychodzi na to, że po prostu kłamie.

Dokładnie. Nie trudno mieć nadzieję, jak ktoś Ci ją daje.
Wracam do przykładu mojej przyjaciółki - ona zaczyna temat ślubu i ma info zwrotne, że jeszcze nie, ale kiedyś na pewno. W którym momencie zaczęło się jej bycie frajerką? Po pierwszej jego takiej odpowiedzi powinna go rzucić czy po upływie roku, dwóch, trzech? Łatwo jest tak surowo to z boku osądzić. Ale też szokuje mnie oderwanie niektórych tutaj od rzeczywistości pod tytułem "ale dlaczego ktoś mówi, że zmarnował czas w związku?" - no dlatego, że od drugiej strony nie miał komunikatu, że to nigdy nie nastąpi, miał rzucane teksty, które dawały nadzieję. To się nazywa zwodzenie i też bym miała żal po paru latach takiego związku, że straciłam czas, bo ktoś nie był szczery. Co z tego, że związek był dobry, dobra codzienność, jeśli u podstaw tego była jakaś nieszczerość co do wspólnych celów. Ok, życie toczy się dalej, ale zrzucanie winy na kobietę w takiej sytuacji śmierdzi mi victim blamingiem - "byłaś oszukiwana i nie zorientowałaś się? Jesteś idiotką".
Analogicznie ludzie się poznają i oboje mówią, że chcą dzieci. Po paru latach bycia razem jak dochodzi do robienia tego dzieciaka, to jedna strona mówi, że nie chce i właściwie to specjalnie nigdy nie chciała. Czy druga strona ma prawo powiedzieć, że straciła czas? Moim zdaniem ma do tego pełne prawo. Nawet jak czuła się kochana itp, straciła czas na kogoś kto miał inne cele, miał ukryte zamiary, mówił to co partner chce usłyszeć, a nie prawdę.

[1c6bb63197ff1a395b05499f561db3079819e20a_60ad8184b6c32]

Zaręczyny i tak nic nie daja.
Moj byly tsk mnie "zaklepal" jak wyjeżdżal do anglii do pracy zebym czekala. oczywiscie jak zerwalam po 3 latach noszenia piercionka to zostalam ta najgorsża na swiecie osoba bo on chcial ze mna byc i juz mial wracać XD

[lavieenrose789]

[1=1c6bb63197ff1a395b05499 f561db3079819e20a_60ad818 4b6c32;88650467]Zaręczyny i tak nic nie daja.
Moj byly tsk mnie "zaklepal" jak wyjeżdżal do anglii do pracy zebym czekala. oczywiscie jak zerwalam po 3 latach noszenia piercionka to zostalam ta najgorsża na swiecie osoba bo on chcial ze mna byc i juz mial wracać XD[/QUOTE]
Jasne, takie sytuacje też są. Ba, tydzień przed ślubem można się rozmyślić. Ja w tym wątku mam na myśli zaręczyny, które realnie mają prowadzić do ślubu, czyli od razu przygotowania, zaklepywanie terminu sali itp.

[black_elderflower]

Napisane przez sublips

Podpisuję się pod tym w 100%. Można tutaj "zwalać" winę na kobietę, że naiwna, że czeka, że sama nie podejmuje kroków (a często podejmuje je rozmową). Skoro dany mężczyzna ma poważne wątpliwości w odniesieniu do partnerki, to po co ją oszukuje? Niech wprost powie prawdę, czyli nie, że nie jest gotowy, ale np.:
- czekam na kogoś lepszego,
- nie jestem pewny związku,
- nie chce z Tobą poważnych zobowiązań itd.

To w końcu temu facetowi coś nie pasuje w relacji i z jakiegoś powodu nie chce wziąć ślubu - a nie kobiecie - więc to on powinien zebrać się na odwagę i powiedzieć, co tak naprawdę myśli, a może to, że po prostu nie chce ślubu. Z perspektywy kobiety, która myśli, że jest w udanej relacji, łatwo się mówi "zerwij" - bo właśnie jest obawa, że się kogoś straci, a do tego umówmy się, że stawianie komuś ultimatum to nie jest zdrowy sposób komunikacji.

W pełni się z Tobą zgadzam.

Czytałam jakiś czas temu wątek na innej grupie, mniejsza. Kobieta żaliła się, że mimo długiego związku z mężczyzną i posiadania z nim dziecka on nie chce formalizować związku. Co prawda mam za mało danych bo nie wiem, czy coś ustalali czy nie i jak konkretnie wygląda sytuacja ale moją uwagę przykuł jeden komentarz, który mocno mi dał do myślenia.

Każda sytuacja jest inna i każdy ma prawo żyć jak chce, jedni mogą chcieć ślubów, inni nie i wiele zależy od ustaleń na początku związku.

Ale cholera, no ciężko mi jest naprawdę zrozumieć, kiedy para żyje pod jednym dachem wiele lat, dzielą się swoją codziennością, problemami, wychowują razem dzieci, kochają się i dla niej podpisanie tego jednego papieru bez żadnej imprezy, choćby z intercyzą, jest ważne i symboliczne a on tego nie zrobi "bo nie", lub bo "jeszcze nie jest pewien". Wcale się nie dziwię takim kobietom, że mają żal, ponieważ jak tu nie mieć żalu skoro jakimś cudem inne pary biorą te śluby a tu, mimo żadnych przeszkód druga strona ciągle przesuwa/odmawia.

Fragment komentarza: "I pogadaj o tym ślubie z partnerem, ja jestem przeciwniczką, ale gdyby mój bardzo naciskał, to pewnie wzięłabym jakiś kameralny. Jeśli natomiast on by mega chciał, a ja w ogóle, to chyba nie kochalabym go wystarczająco mocno aby dać pójść na kompromis."...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[this_witch]

Można odwrócić sytuację i spytać kobiety, że skoro na co dzień jest tak cudownie w związku i świetnie się dogadują to po co jej ten ślub?
Różne ludzie mają upodobania, dla mnie upartość zarówno z jednej jak i z drugiej strony jest dziwna. Jeżeli dla jednej osoby ślub to wielkie weselicho za miliony monet to też się nie dziwię, że druga odwleka to jak może.
Jestem tylko przeciwna biernemu czekaniu przez kobietę na oświadczyny niczym księżniczka, może sama otworzyć buzię i zaproponować że może to dobry czas na ślub, może postawić ultimatum, a jeżeli czuje że parter ją zwodzi to może odejść

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez black_elderflower

Ale cholera, no ciężko mi jest naprawdę zrozumieć, kiedy para żyje pod jednym dachem wiele lat, dzielą się swoją codziennością, problemami, wychowują razem dzieci, kochają się i dla niej podpisanie tego jednego papieru bez żadnej imprezy, choćby z intercyzą, jest ważne i symboliczne a on tego nie zrobi "bo nie", lub bo "jeszcze nie jest pewien". Wcale się nie dziwię takim kobietom, że mają żal, ponieważ jak tu nie mieć żalu skoro jakimś cudem inne pary biorą te śluby a tu, mimo żadnych przeszkód druga strona ciągle przesuwa/odmawia.

Czyli jedna strona nie chce, bo nie, a druga chce, bo tak. Jak dla mnie nie ma o co mieć tutaj żalu w żadną stronę, bo obie postawy są tak samo dobre.

[Aaneczkaa86]

Napisane przez this_witch

Można odwrócić sytuację i spytać kobiety, że skoro na co dzień jest tak cudownie w związku i świetnie się dogadują to po co jej ten ślub?

Dokładnie. Nie dziwię się partnerowi (bez względu na płeć) że może czuć się zaskoczony zmianą decyzji partnera. Będąc w związku mieszkając razem rozmawia się o swoich oczekiwaniach czy to chodzi o ślub czy o posiadanie rodziny.
Jeśli zdanie jednego z partnerów w tym temacie ulega diametralnej zmianie to drugie ma prawo się dziwić takiemu zachowaniu.

Z mojego własnego podwórka ... Nasi znajomi byli szczęśliwą parą żyli sobie razem bez ślubu z jakieś 8-10 lat. Koleżanka po rozmowach ze znajomymi z pracy dostała gorączki ślubnej. Kolega przez to że ją kochał zgodził się na to. Efekt. Rozwód po roku.

[lavieenrose789]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88650572]Czyli jedna strona nie chce, bo nie, a druga chce, bo tak. Jak dla mnie nie ma o co mieć tutaj żalu w żadną stronę, bo obie postawy są tak samo dobre.[/QUOTE]
LOL, no nie bardzo.
Za tym chceniem czy niechceniem stoją jakieś powody i obie strony powinny je sobie wyjaśnić i zakomunikować. Czyli przykładowo kobieta mówi dlaczego ślub jest ważny (jest to najwyższa deklaracja uczuć/związanie się w oczach prawa itp), a facet powinien powiedzieć dlaczego nie. I za ostrym sprzeciwem często kryje się jakaś przyczyna, której świadomość pozwoliłaby kopnąć faceta w tyłek. Typu "nie jestem pewien", "nie widzę cię jako przyszłej żony" itp itd. Jeśli powód to jest tylko "ślub nie jest dla mnie ważny", to jak wyżej ktoś napisał, taki facet z miłości mógłby się zgodzić na podpisanie papierka. Bo to jest ważne dla drugiej strony. Jeśli ma z tym taaaki problem, to jak dla mnie inaczej traktuje związek niż kobieta, ma jakąś inną wizję, którą powinien ujawnić.

A swoją drogą właśnie widzę, że pojawiła się u nas taka tendencja jak na Zachodzie, że ludzie niesamowicie lekko traktują zrobienie sobie dziecka, a już sam ślub nie i właśnie pojawiają się historie jak wyżej, kolejne dzieci tak, ale papierek nie. Znam nawet historię pary z 2 dzieci, która miała wziąć ślub, ale facet dzień przed spanikował, że nie jest gotowy i wszystko zostało odwołane. Po 2 dniach wrócił i przeprosił, para jest dalej razem bez ślubu. No coś tu jest nie tak moim zdaniem.

[sublips]

Napisane przez this_witch

Można odwrócić sytuację i spytać kobiety, że skoro na co dzień jest tak cudownie w związku i świetnie się dogadują to po co jej ten ślub?
Różne ludzie mają upodobania, dla mnie upartość zarówno z jednej jak i z drugiej strony jest dziwna. Jeżeli dla jednej osoby ślub to wielkie weselicho za miliony monet to też się nie dziwię, że druga odwleka to jak może.
Jestem tylko przeciwna biernemu czekaniu przez kobietę na oświadczyny niczym księżniczka, może sama otworzyć buzię i zaproponować że może to dobry czas na ślub, może postawić ultimatum, a jeżeli czuje że parter ją zwodzi to może odejść

Ale to są dwie różne sytuacje. Kiedy ogólnie jest ustalenie nie bierzemy ślubu i dwóm stronom to pasuje - w porządku. Gdy od początku wiadomo że ten ślub jest w planach, a jedna osoba zwodzi "tak, tak kiedyś" to nie jest w porządku, co idealnie opisała lavieenrose789.

[this_witch]

Napisane przez sublips

Ale to są dwie różne sytuacje. Kiedy ogólnie jest ustalenie nie bierzemy ślubu i dwóm stronom to pasuje - w porządku. Gdy od początku wiadomo że ten ślub jest w planach, a jedna osoba zwodzi "tak, tak kiedyś" to nie jest w porządku, co idealnie opisała lavieenrose789.

Zdanie też można zmienić.
Co do "tak, kiedyś" to trzeba by się spytać tej osoby czemu nie teraz i ocenić argumenty. Jak pisałam wcześniej, jeżeli dla kogoś ślub to też duże wesele i wizja wywalenia mnóstwa pieniędzy to nie dziwię się, że ktoś może to odwlekać. Znowu stawianie przez kobietę ślubu jako dowodu miłości i określenia powagi związku jest śmieszne delikatnie mówiąc, więc dla mnie taki argument nie byłby przekonujący.
Generalnie wszystko zależy od sytuacji tych dwóch osób i jakie oboje mają powody żeby chcieć czy nie chcieć. Ta dyskusja trochę wyszła z mojej strony od tego "czekania na oświadczyny".

[black_elderflower]

Napisane przez lavieenrose789

LOL, no nie bardzo.
Za tym chceniem czy niechceniem stoją jakieś powody i obie strony powinny je sobie wyjaśnić i zakomunikować. Czyli przykładowo kobieta mówi dlaczego ślub jest ważny (jest to najwyższa deklaracja uczuć/związanie się w oczach prawa itp), a facet powinien powiedzieć dlaczego nie. I za ostrym sprzeciwem często kryje się jakaś przyczyna, której świadomość pozwoliłaby kopnąć faceta w tyłek. Typu "nie jestem pewien", "nie widzę cię jako przyszłej żony" itp itd. Jeśli powód to jest tylko "ślub nie jest dla mnie ważny", to jak wyżej ktoś napisał, taki facet z miłości mógłby się zgodzić na podpisanie papierka. Bo to jest ważne dla drugiej strony. Jeśli ma z tym taaaki problem, to jak dla mnie inaczej traktuje związek niż kobieta, ma jakąś inną wizję, którą powinien ujawnić.

A swoją drogą właśnie widzę, że pojawiła się u nas taka tendencja jak na Zachodzie, że ludzie niesamowicie lekko traktują zrobienie sobie dziecka, a już sam ślub nie i właśnie pojawiają się historie jak wyżej, kolejne dzieci tak, ale papierek nie. Znam nawet historię pary z 2 dzieci, która miała wziąć ślub, ale facet dzień przed spanikował, że nie jest gotowy i wszystko zostało odwołane. Po 2 dniach wrócił i przeprosił, para jest dalej razem bez ślubu. No coś tu jest nie tak moim zdaniem.

No właśnie, powody są bardzo ważne.
A swoją drogą, jakby mi partner zrobił coś takiego i chwilę przed odwołał by bo nie jest pewny, to nie chciała bym kontynuować takiego związku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sublips]

Napisane przez this_witch

Zdanie też można zmienić.
Co do "tak, kiedyś" to trzeba by się spytać tej osoby czemu nie teraz i ocenić argumenty. Jak pisałam wcześniej, jeżeli dla kogoś ślub to też duże wesele i wizja wywalenia mnóstwa pieniędzy to nie dziwię się, że ktoś może to odwlekać. Znowu stawianie przez kobietę ślubu jako dowodu miłości i określenia powagi związku jest śmieszne delikatnie mówiąc, więc dla mnie taki argument nie byłby przekonujący.
Generalnie wszystko zależy od sytuacji tych dwóch osób i jakie oboje mają powody żeby chcieć czy nie chcieć. Ta dyskusja trochę wyszła z mojej strony od tego "czekania na oświadczyny".

Problem w tym, że w większości tego typu wątków na wizażu czy na żywo (też mam znajomą, która się czuła w ogóle winna, że poruszyła ten temat), to partner nie jest szczery i stosuje wymówki, zamiast powiedzieć wprost, o co mu chodzi. Mój były, z którym byłam tylko rok, więc dla mnie to o wiele za krótko na takie deklaracje, potrafił po rozstaniu powiedzieć, że przecież myślał o oświadczynach, co było bzdurą, bo wiedziałam, jakie ma podejście do tematu i to było jedną - z wielu, bo wielu - ale jednak przyczyn, że zakończyłam tę relację. Wbrew pozorom cieszę się, że było więcej sfer, w których nam się nie układało, bo jeśli związek byłby z mojej perspektywy idealny, to trudno byłoby mi zakończyć relację tylko ze względu na to.

[this_witch]

Napisane przez sublips

Problem w tym, że w większości tego typu wątków na wizażu czy na żywo (też mam znajomą, która się czuła w ogóle winna, że poruszyła ten temat), to partner nie jest szczery i stosuje wymówki, zamiast powiedzieć wprost, o co mu chodzi. Mój były, z którym byłam tylko rok, więc dla mnie to o wiele za krótko na takie deklaracje, potrafił po rozstaniu powiedzieć, że przecież myślał o oświadczynach, co było bzdurą, bo wiedziałam, jakie ma podejście do tematu i to było jedną - z wielu, bo wielu - ale jednak przyczyn, że zakończyłam tę relację. Wbrew pozorom cieszę się, że było więcej sfer, w których nam się nie układało, bo jeśli związek byłby z mojej perspektywy idealny, to trudno byłoby mi zakończyć relację tylko ze względu na to.

Jak partner nie jest szczery to słabo, ale chyba da się to wyczuc po jakimś czasie? Nie wiem skąd się bierze w kobietach ten strach przed poruszaniem tematu ślubu, jakby facet miał uciec na samo hasło albo że wyjdą na desperatkę. To lepiej być desperatką w milczeniu i trzymać się kurczowo misia przez 10 lat czekając po cichu na zaręczyny?
Ile można czekać jak ktoś mówi zaraz i zaraz i nie podaje sensownych argumentów. Ale jak ktoś powie po prostu nie to nie byłby dla mnie powód do zerwania, raczej spytałabym jak widzi pewne kwestie prawne czy spadkowe w naszym życiu i tyle.

[Nimve]

Parter nie powie wprost o co mu chodzi, bo musiałby powiedzieć: "jesteś spoczko do bzykania i bujania się razem, ale jako żony to cię nie chcę, mam nadzieję, że jeszcze ktoś mi się trafi". Stąd się bierze to mydlenie oczu, obrzydliwe podejście, i każdego który tak kręci kopałabym w zad, bo wymijająca odpowiedź to też odpowiedź. I to całkiem jasna. Ale łatwo ją jednocześnie przed samą sobą przerabiać w głowie na swoją modlę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[this_witch]

Napisane przez Nimve

Parter nie powie wprost o co mu chodzi, bo musiałby powiedzieć: "jesteś spoczko do bzykania i bujania się razem, ale jako żony to cię nie chcę, mam nadzieję, że jeszcze ktoś mi się trafi". Stąd się bierze to mydlenie oczu, obrzydliwe podejście, i każdego który tak kręci kopałabym w zad, bo wymijająca odpowiedź to też odpowiedź. I to całkiem jasna. Ale łatwo ją jednocześnie przed samą sobą przerabiać w głowie na swoją modlę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No i znowu wracamy do punktu wyjścia - po co według was faceci rzekomo tracą czas na takie związki skoro szukają tej "jedynej" na żonę? Może posiadanie żony nie jest jednak dla nich takie ważne jak chciałybyście żeby było?
Tylko nie piszcie znowu o seksie i pomocy w obowiązkach domowych, które są benefitem tylko dla faceta

[sublips]

Napisane przez this_witch

Jak partner nie jest szczery to słabo, ale chyba da się to wyczuc po jakimś czasie? Nie wiem skąd się bierze w kobietach ten strach przed poruszaniem tematu ślubu, jakby facet miał uciec na samo hasło albo że wyjdą na desperatkę. To lepiej być desperatką w milczeniu i trzymać się kurczowo misia przez 10 lat czekając po cichu na zaręczyny?
Ile można czekać jak ktoś mówi zaraz i zaraz i nie podaje sensownych argumentów. Ale jak ktoś powie po prostu nie to nie byłby dla mnie powód do zerwania, raczej spytałabym jak widzi pewne kwestie prawne czy spadkowe w naszym życiu i tyle.

Oczywiście, jak przyjmiemy chłodną logikę, to masz w pełni rację - jeśli ktoś nie podaje sensownych argumentów, to najlepiej się rozstać. Tyle że mnóstwo na tym świecie osób, które są doskonałymi manipulantami, a też czasami jak ktoś tkwi w takiej relacji długo, to są inne rzeczy - przyzwyczajenie itd. Nie każdy też ma zdrowe podejście do relacji, często potrzebna jest do tego terapia. Sama oceniałam dosyć ostro, dopóki sama nie znalazłam się w takim położeniu, że byłam w swoim ex zauroczona i tolerowałam pewne rzeczy, które normalnie byłyby dla mnie niewybaczalne. Normalnie oceniam siebie jako trzeźwo myślącą osobę i dziwi mnie, że sobie na to pozwalałam, ale w tamtym momencie kierowały mną emocje.
Trwało to tylko rok, ale rozumiem, że bardzo zakochana kobieta może sobie mydlić oczy i się łudzić - i to tak, również jej wina. Ale mężczyzna jednak powinien też tutaj wykazać się dojrzałością i po prostu powiedzieć, dlaczego nie chce ślubu. Niestety, najczęściej argumentem nie jest to, że nie chce ślubu w ogóle, ale że nie chce ślubu z tą konkretną osobą, bo nie jest jej pewny - myślę, że powiedzenie takiego zdania na głos ułatwiłoby podjęcie decyzji wielu kobietom.

[Nimve]

Napisane przez this_witch

No i znowu wracamy do punktu wyjścia - po co według was faceci rzekomo tracą czas na takie związki skoro szukają tej "jedynej" na żonę? Może posiadanie żony nie jest jednak dla nich takie ważne jak chciałybyście żeby było?
Tylko nie piszcie znowu o seksie i pomocy w obowiązkach domowych, które są benefitem tylko dla faceta

A czemu mają tracić czas? Toż chyba lepiej mieć jakąś laskę u boku, niż czekać na tą lepsiejszą, która może będzie, a może nie będzie. Zauważ, że jak jest kiepsko ogólnie w związku, to laski wypisują tu całe listy podpunktów krzywych akcji, na które jedyna odpowiedź brzmi: weźcie to zakończcie. Ale nie, jedyny problem wg nich to taki, że w tym całym szambie on nie chce się zaręczyć. Ślub, lek na całe zło. To już ten facet, który rękami się zapiera przed zaręczynami jest rozsądniejszy. Jest na tyle ok, że można się razem badziać, ale nie aż tak, żeby ślubować. Facetom się nie spieszy, bo niby co ich goni. To kobiety mają parcie, bo trzeba dzieci szybko rodzić. Generalizuję mocno, no ale z grubsza tak to widzę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[this_witch]

Napisane przez Nimve

A czemu mają tracić czas? Toż chyba lepiej mieć jakąś laskę u boku, niż czekać na tą lepsiejszą, która może będzie, a może nie będzie. Zauważ, że jak jest kiepsko ogólnie w związku, to laski wypisują tu całe listy podpunktów krzywych akcji, na które jedyna odpowiedź brzmi: weźcie to zakończcie. Ale nie, jedyny problem wg nich to taki, że w tym całym szambie on nie chce się zaręczyć. Ślub, lek na całe zło. To już ten facet, który rękami się zapiera przed zaręczynami jest rozsądniejszy. Jest na tyle ok, że można się razem badziać, ale nie aż tak, żeby ślubować. Facetom się nie spieszy, bo niby co ich goni. To kobiety mają parcie, bo trzeba dzieci szybko rodzić. Generalizuję mocno, no ale z grubsza tak to widzę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No to ja tu widzę bardziej problem w kobietach niż facetach szczerze mówiąc.

[Nimve]

Napisane przez this_witch

No to ja tu widzę bardziej problem w kobietach niż facetach szczerze mówiąc.

Ja też. Faceci w takich przypadkach są bardzo rozsądni. To kobiety liczą nie wiem na co i robią sobie krzywdę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sublips]

A ja widzę problem w facetach i ich szczerości; sama jak mi coś nie pasuje w relacji, to mówię o tym i tego samego oczekuję od drugiej strony.