Matki to święte kobiety :)

[syntagma]

Napisane przez calkiem-spoko

Moja mama wychowała się w tradycyjnym, wielopokoleniowym domu, gdzie mieszkała z mamą i babcią. Mówi, że w ogóle nie umiała gotować, nauczyła się tego już po studiach. Po prostu w domu, gdzie było tyle kobiet, nie było potrzeby gotowania. Ja też takiej nie miałam, a teraz zwyczajnie nie mam czasu. Ale coś tam jednak zrobić umiem

a ja nie wiem co to za nie bylo potrzeby gotowania. Ja zaluje, ze nie bylo w moim zyciu nikogo komu chcialoby sie mnie uczyc chocby tego

[Emilkaa]

jaki śliczny i prawdziwy wpis

[sine.ira]

Napisane przez Luba

Ja sie nie ograniczam. Mam znajomych z całego świata

Mnie chodzi tylko i wyłącznie o to, żeby nie bluzgac tylko na chłopców. Bo to tez jest jakas dyskryminacja, czyż nie?
Gdyby ktos jeszcze chciał spytac czy jestem mamą chłopca, to tak, jestem. I dziewczynki także


edycja: Oczywiście, że nigdy nie jest za późno na naukę. Własnie z tego załozenia wychodza te wszytskie bluzgane tu mamy i nie ucza swoich dzieci pracy w domu. One robia same, bo przecież: na naukę tego czy owego ma dziecię jeszcze czas, jeszcze sie zdąży narobić itd.
Więc czekajmy aż się te dzieci kiedyś ockną i już. A jesli mamy tym bardziej nie maja nic przeciwko, to ja juz całkiem nie rozumiem o co ten krzyk...

Pytałam czy masz na myśli rodziny nie - polskie bo jakby nie patrzeć, to w naszym pięknym kraju dziewczynki są wdrażane w obowiązki domowe bardziej niż chłopcy. GENERALNIE rzecz ujmując tak jest. Dlatego też tak chętnie faceci z zagranicy żenią się z Polkami, bo to o dom zadba, o rodzinę, ubierze się ładnie i ugotuje coś z niczego - taka zaradna i wiecznie zatroskana o "domowe ognisko"...No, takie podobno ciągle bardziej tradycyjne w podziale domowej roboty jesteśmy.
Dlatego ja bym się jednak w Polsce tymi chłopcami bardziej przejmowała. Wejdź do wątku, do którego link podała Syntagma i zobacz jaki los gotują innym kobietom polskie Westalki. Skóra na plecach cierpnie.

[Luba]

Napisane przez syntagma

a ja nie wiem co to za nie bylo potrzeby gotowania. Ja zaluje, ze nie bylo w moim zyciu nikogo komu chcialoby sie mnie uczyc chocby tego

Wiesz jak to jest z całkiem spoko.
Teoria piekna rzecz. A jak jest w praktyce to każdy widzi


Co do nauki gotowania. Tu nie chodzi o same suche umiejętności. Ja powiem jak to wyglądało/wygląda u mnie. Takie wspólne z dziećmi gotowanie jest nie dosyc że fajną zabawą ale także okazją do przekazania im jakiejść wiedzy o rodzinie. Zwykle zaczyna się od słow: A babcia Marta to robiła tak... I dalej to już gadka szmatka o babci Marcie, ciekawostki z życia itd. I tak o wszytskich.
Jak byłam mała to mi sie podobały takie opowiastki, potem w okresie buntu lekko mnie nudziły i myslałam "po co mi te pierdoły opowiadacie" a teraz... A teraz wiem po co. I to samo robię ze swoimi dziećmi. Dodatkowo rozprawiam jeszcze o babci mojego męża, która mi pare sekretów kuchni przekazała i życie miała barwne.

Napisane przez sine.ira

Pytałam czy masz na myśli rodziny nie - polskie bo jakby nie patrzeć, to w naszym pięknym kraju dziewczynki są wdrażane w obowiązki domowe bardziej niż chłopcy. GENERALNIE rzecz ujmując tak jest. Dlatego też tak chętnie faceci z zagranicy żenią się z Polkami, bo to o dom zadba, o rodzinę, ubierze się ładnie i ugotuje coś z niczego - taka zaradna i wiecznie zatroskana o "domowe ognisko"...No, takie podobno ciągle bardziej tradycyjne w podziale domowej roboty jesteśmy.
Dlatego ja bym się jednak w Polsce tymi chłopcami bardziej przejmowała. Wejdź do wątku, do którego link podała Syntagma i zobacz jaki los gotują innym kobietom polskie Westalki. Skóra na plecach cierpnie.

Nie zerwałam broń boze swoich polskich znajomości, do Polski jeżdżę często, obracam sie w środowisku ludzi dzieciatych. I ja nie mówię w tym momencie o już dorysłych kobietach z którymi ktoś chetnie by się ożenił.
Mówię o młodzieży, dzieciach obecnych. O ludziach którzy w tym momencie maja miedzy 1 a 18 lat. Wśród tych młodych ludzi dziewczynki sa w takim samym stopniu ignorantkami w pracach domowych jak i chłopcy. Generalnie.
Co nie zmienia faktu, że już nie generalizując, znam wiele przypadków kiedy to i chłopcy i dziewczynki chetnie w domu cos tam robia, od zrobienia obiadu jeszcze nic im nie odpadło a i w tapetowaniu pomogą, niezaleznie od tego czy dany osobnik jest Kasią czy Wojtkiem.
W wątku który podała syntagmy byłam. Nic nowego tam nie znalazłam. W końcu może mama wyszła z załozenia, że na nauke nigdy nie jest za późno i niech się z zoną razem kiedyś nauczą
A czy Ty czytałas co pisze całkiem spoko? Jednoczescie nawołując do tego żeby chłopców dobrze wychowywać? Ona i jej mama "nie miały potrzeby gotowania" w domu rodzinnym. I dziwne takie, że ktos, kto przypadkiem jest chłopcem też takiej potrzeby nie miał?

[sine.ira]

Napisane przez Luba

Nie zerwałam broń boze swoich polskich znajomości, do Polski jeżdżę często, obracam sie w środowisku ludzi dzieciatych. I ja nie mówię w tym momencie o już dorysłych kobietach z którymi ktoś chetnie by się ożenił.
Mówię o młodzieży, dzieciach obecnych. O ludziach którzy w tym momencie maja miedzy 1 a 18 lat. Wśród tych młodych ludzi dziewczynki sa w takim samym stopniu ignorantkami w pracach domowych jak i chłopcy. Generalnie.
Co nie zmienia faktu, że już nie generalizując, znam wiele przypadków kiedy to i chłopcy i dziewczynki chetnie w domu cos tam robia, od zrobienia obiadu jeszcze nic im nie odpadło a i w tapetowaniu pomogą, niezaleznie od tego czy dany osobnik jest Kasią czy Wojtkiem.
W wątku który podała syntagmy byłam. Nic nowego tam nie znalazłam. W końcu może mama wyszła z załozenia, że na nauke nigdy nie jest za późno i niech się z zoną razem kiedyś nauczą
A czy Ty czytałas co pisze całkiem spoko? Jednoczescie nawołując do tego żeby chłopców dobrze wychowywać? Ona i jej mama "nie miały potrzeby gotowania" w domu rodzinnym. I dziwne takie, że ktos, kto przypadkiem jest chłopcem też takiej potrzeby nie miał?

No ja tam nie wiem na co liczą kobiety odsuwające resztę rodziny od obowiązków domowych i tyrające solo.
Ja bym tak przypadku c-s nie demonizowała, bo nie tylko gotowanie wchodzi w zakres obowiązków domowych. Można coś umieć lepiej, coś gorzej. Rozumiem, że zakładasz, że kobieta powinna umieć absolutnie wszystko zrobić w domu ? Od wyszywania po grę na fortepianie ? Daj spokój.
Wolałabym też nie opierać się na jednostkowych przypadkach z kręgu twoich znajomych, bo to za dużo GENERALNIE o rzeczywistości nie mówi. Mówi tylko o kręgu twoich znajomych. Mogłabym podować przypadki, o których wiem, a w których to akurat synek i mąż leżą z dupskiem przed tv, a mamunia tańczy wokół nich lambadę sprzątając. Jak jest GENERALNIE w polskich domach jeżeli chodzi o podział obowiązków w domach ? Trzeba poczytać dane statystyczne. Do niedawna dominował podział tradycyjny.

[Luba]

Napisane przez sine.ira

No ja tam nie wiem na co liczą kobiety odsuwające resztę rodziny od obowiązków domowych i tyrające solo.
Ja bym tak przypadku c-s nie demonizowała, bo nie tylko gotowanie wchodzi w zakres obowiązków domowych. Można coś umieć lepiej, coś gorzej. Rozumiem, że zakładasz, że kobieta powinna umieć absolutnie wszystko zrobić w domu ? Od wyszywania po grę na fortepianie ? Daj spokój.
Wolałabym też nie opierać się na jednostkowych przypadkach z kręgu twoich znajomych, bo to za dużo GENERALNIE o rzeczywistości nie mówi. Mówi tylko o kręgu twoich znajomych. Mogłabym podować przypadki, o których wiem, a w których to akurat synek i mąż leżą z dupskiem przed tv, a mamunia tańczy wokół nich lambadę sprzątając. Jak jest GENERALNIE w polskich domach jeżeli chodzi o podział obowiązków w domach ? Trzeba poczytać dane statystyczne. Do niedawna dominował podział tradycyjny.

Widzę, że nie czytasz co piszę. Bo jesli ja ciagle, w każdym poscie podkreslam, że jestem za tym, żeby każdy człowiek, niezaleznie od płci pomagał w domu, wiedział co i jak sie robi i nie czekał na dorosłość żeby pierwszy raz w życiu cos ugotować, umyc kibelek czy przyszyć guzik.... A Ty wyjeżdzasz mi z takim tekstem jak zdanie które pogrubiłam...
To ja nie widze dalszego sensu w rozmowie, bo szkoda mojej klawiatury

[calkiem-spoko]

Tej, no ale ja do gotowania pociągu specjalnie dużego nie mam, więc może mi to zostać odpuszczone Za to jak kibelek sprzątam
Ja to ogólnie dość leniwa jestem (no co, szczera jestem), jeżeli chodzi o sprzątanie, ale za to nie gadam jak mój TŻ, że on "nie umie" dokładnie pościerać kurzów czy podłogi umyć i dlatego robi to byle jak. Ale spox, trening czyni mistrza.
A mam wrażenie, że faceci często wychodzą z założenia, że oni "nie potrafią" i nie będą wykonywać domowych obowiązków.

[paula78]

Sluchajcie zdarzenie ze szkoly mojej prawie 8 letniej corki(1klasa)

chlopaczek rozlal wode na plastyce ,dostal sciere -sprzata-tzn. rozchlapuje wode na reszte klasy w koncu podchodzi dziewczynka ,zabiera mu ta sciere i starannie sciera podloge (dziewczynka nie byla moje corka ;-D bure by dostala gdyby to za niego zorbila ;-)

prosty przyklad jak wychowuje sie od malego dziewczynki a jak chlopcow,chlopcy w 90% przypadkow to swiete byki,przyszli rozpladniacze i trzeba ich chroinc od robot domowych.

Nie wiem co na to Pani czy widziala ta sytuacje i jak zareagowala.

[sine.ira]

Napisane przez Luba

Widzę, że nie czytasz co piszę. Bo jesli ja ciagle, w każdym poscie podkreslam, że jestem za tym, żeby każdy człowiek, niezaleznie od płci pomagał w domu, wiedział co i jak sie robi i nie czekał na dorosłość żeby pierwszy raz w życiu cos ugotować, umyc kibelek czy przyszyć guzik.... A Ty wyjeżdzasz mi z takim tekstem jak zdanie które pogrubiłam...
To ja nie widze dalszego sensu w rozmowie, bo szkoda mojej klawiatury

/

[sine.ira]

Napisane przez Luba

Widzę, że nie czytasz co piszę. Bo jesli ja ciagle, w każdym poscie podkreslam, że jestem za tym, żeby każdy człowiek, niezaleznie od płci pomagał w domu, wiedział co i jak sie robi i nie czekał na dorosłość żeby pierwszy raz w życiu cos ugotować, umyc kibelek czy przyszyć guzik.... A Ty wyjeżdzasz mi z takim tekstem jak zdanie które pogrubiłam...
To ja nie widze dalszego sensu w rozmowie, bo szkoda mojej klawiatury

Nieee no twoje szlachetne założenia zauważyłam, a jakże. A ja bym chciała żeby wszyscy byli piękni, bogaci i żeby nie było wojen i głodu na świecie. I co z tego wynika ? Nic.
Możesz powtarzać jak mantrę, że jesteś za tym, aby ludzie bez względu na płeć umieli się sobą i najbliższym otoczeniem zaopiekować. Pięknie. Problem polega na tym, że póki co, to kobiety chętniej wdrażają w zadania domowe córki a nie synów (albo w ogóle żadne z dzieci). Bo to w rodzicach jest problem, a nie w dzieciach. Nie nauczysz dzieciaka - nie będzie umiało. Potem być może się ocknie a może nie. Ja mówię a jednym a ty o drugim. Stąd te nieporozumienia. Dlatego ja też nie widzę sensu w takiej rozmowie. Trudno mi gadać o ideałach kiedy rzeczywistość boleśnie skrzeczy.

[Luba]

Ja nie mam szlachetnych założeń, o nie. Za stara jestem na szlachetne. Ja tylko usiłuję wskazać w Waszych szlachetnych (teoretycznych) założeniach dyskryminację płciową

Rzeczywistość faktycznie skrzeczy, bo co innego mówimy a co innego czynimy.
Ja sie także zastanowię, czy naprawdę moje dzieci musza umieć to i owo. Może poczeklam żeby się nauczyli razem z mężem/żoną

[sine.ira]

Najwyraźniej żyjesz w innej rzeczywistości niż ja. Pomiędzy tym co ja robię i mówię, sprzeczności nie ma. Mogłabyś streścić moje "teoretyczne, szlachetne założenia", bo nie bardzo wiem o czym mówisz ?

[syntagma]

Napisane przez paula78

Sluchajcie zdarzenie ze szkoly mojej prawie 8 letniej corki(1klasa)

chlopaczek rozlal wode na plastyce ,dostal sciere -sprzata-tzn. rozchlapuje wode na reszte klasy w koncu podchodzi dziewczynka ,zabiera mu ta sciere i starannie sciera podloge (dziewczynka nie byla moje corka ;-D bure by dostala gdyby to za niego zorbila ;-)

prosty przyklad jak wychowuje sie od malego dziewczynki a jak chlopcow,chlopcy w 90% przypadkow to swiete byki,przyszli rozpladniacze i trzeba ich chroinc od robot domowych.

Nie wiem co na to Pani czy widziala ta sytuacje i jak zareagowala.

no wlasnie, swietny przyklad. Sa wyjatki, ale tak sie wychowuje dzieci

[sine.ira]

Napisane przez syntagma

no wlasnie, swietny przyklad. Sa wyjatki, ale tak sie wychowuje dzieci

No dokładnie. W Polsce to jest norma. To już chyba wolę, żeby sprawiedliwie matki traktowały dzieci obojga płci i jak chcą charować same, to same. Bez wyróżniania i zaciągania do pomocy tylko córek. Oczywiście, najlepiej jakby kobiety w końcu zmądrzały i wymagały pomocy dzieci bez względu na płeć, tak jak postuluje Luba. Póki co, nie wiedzieć czemu oszczędzają tylko synów i męża.