O czym rozmawiać z instruktorem?? ;)

[pluto17-17]

hmmm sama nie wiem na oko ma 47-50
a ja mam prawie 18

[mysiamysia]

Napisane przez pluto17-17

hmmm sama nie wiem na oko ma 47-50
a ja mam prawie 18

aaa no to sie teraz nie dziwie czemu nie przeszedl na 'ty' Zreszta glupio tak byloby

[pluto17-17]

no wlasnie tez tak mysle ale spoko ziomek z niego

[paulinka3110]

Mój instruktor był ok.50. Ja miałam 18...On odrazu przeszedł na "Ty" ja mówiłam na "Pan".
Mieliśmy dobry kontakt i dosyć luźny bo Pan uczył jeździć mojego brata, 3 kuzynów, kuzynkę i ogólnie pół rodziny.
Więc pytał się co u tego co u tamtego, jak w szkole itp.

Opowiadał o innych kursantach i wogóle o egzaminie!

O czym innym można z instruktorem gadać...Nie wiem

[pluto17-17]

hmmm to podobnie jak i u mnie wiekowo

[^OrchiDe^]

ja mialam bardzo fajnego instrutkora, niewiele starszy ode mnie, bo mial 23 lata i gadalam z nim o wszystkim. mowiac o wszystkim naprawde mam na mysli wszystko bylismy na Ty, no bo kto sie bedzie bawil w Pan/Pani jakos to samo z siebie wyszlo, on zaczyl, raz mowil do mnei na pani a raz Monia, az w koncu tylko Monia no to ja w tkaim razie mowilam do niego Arek i tak juz zostalo nie zdalam za pierwszym razem, drugi termin mam 21.11 wiec musze sobie pare godzin dokupic, zeby wszystkiego nie zapomniec wiece bede na niego znowu skazana ja rowniez sie zzylam z moim intrutkorem i bardzo mile nam leci czas spedozny razem w aucie

[ulinkaaa]

Ja mialam o tyle dobra sytuacje, ze instruktorzy byli kolegami mojego tz-ta wiec mielismy wiele wspolnych tematow Rozmawialismy o wspolnych znajomych i o planach na przyszlosc.

[syskaa90]

Napisane przez aszalak

Hej dziewczyny pytanie takie jak w tytule mianowicie o czym rozmawiałyście ze swoimi instruktorami nauki jazdy chodzi mi o pierwsze lekcje . Zaczynam 6 sierpnia i wiem że to może głupie ale nie wiem od czego mam zacząć rozmowę . może pytanie jest głupie ale tak bardzo się stresuje ...

Szczerze? Na pierwszych jazdach jesteś tak skupiona na jazdach, ze nie myślisz o tym, zeby rozmawiac z instr- przynajmniej ja tak miałam. Tylko on coś tam czasem zagadał. A tak to ciągle mowił: pamietaj o kierunku, redukuj, bardziej krec, uważaj na to, na tamto...

[niezapomnijkaa09]

mój ciągle nawijał albo o swojej wnuczce- co może było trochę męczące ale jeszcze mogłam tego słuchać- albo o innych kursantach jak to oni beznadziejnie jeżdżą- to mnie bardzo irytowało bo wyobrażałam sobie jak on potem o mnie innym opowiada
ogólnie za dużo gadał- albo ze mną albo przez telefon.
dopiero jak z innymi pojeździłam zobaczyłam jak to fajnie jest skupic się na jeździe i na mijanych znakach bo przy tamtym to nawet ich nie zauważałam

[blau]

Napisane przez ulinkaaa

Ja mialam o tyle dobra sytuacje, ze instruktorzy byli kolegami mojego tz-ta wiec mielismy wiele wspolnych tematow Rozmawialismy o wspolnych znajomych i o planach na przyszlosc.

Miałam podobnie, mój instruktor uczył tez moją mamę, więc co nieco już o nim wiedziałam, on o mnie też z opowiadań mamy. Ogólnie na pierwszych jazdach mało rozmawialiśmy na tematy poza drogowe, na 4 czy 5 jeździe się rozkręciłam i gadaliśmy tak jakbyśmy sie znali ze 100 lat. Czyli o szkole, przyszłości, jedzeniu, muzyce, żartowaliśmy itd itp. Ogólnie bardzo bardzo miło wspominam moją praktykę i gdy skończyłam ją po 30 h jazdy, to aż mi się smutno zrobiło, że to już koniec

[Marbella85]

Ja miałam instruktora w swoim wieku więc od razu byliśmy ze sobą na ty. Ogólnie w porządku gość. Na pierwszej jeździe dał mi do zrozumienia, żebym go nie podrywała, bo ma dziewczynę - zadzwonił do niej w czasie jazd i "część słoneczko, bla, bla, bla", na koniec "kocham cie". Wcale nie miałam zamiaru go podrywać, bo byłam zauroczona wtedy kimś innym. Trochę dziwnie się czułam z tym, że z miejsca potraktował mnie jako panienkę, która przyszła na podryw. Potem dziwnie zmienił front - raz jechaliśmy i w w radio cos gadali jakies glupoty o seksie, wtedy on podgłośnił i zaczał komentować i zagadywac. Na jakieś innej jeździe, że coś tam mu sie kojarzy z wibratorem. Normalne tematy też były. I ta normalność na szczęście zatuszowała średnie pierwsze wrażenie.

[Asia31]

moj odrazu dawal na ty a gadal caly czas

[foremka001]

Moj instruktor mial ok 35 lat i od poczatku bylismy na "ty". gadalismy o wszystkim, palilismy fajki w L-ce, muzyczka nam przygrywala zawsze milo wspominam

[jambose]

U mnie on od początku mówił do mnie na "ty", a ja "pan", bo był już po czterdziestce. Tematy same się znalazły, bo uczył mojego TŻ i kilku kolegów. Okazało się, że jego córka chodzi do tego samego LO co ja i w ogóle różne takie Samo jakoś tak wychodziło.

[pinkpanther69]

na szczęście mój instruktor nie jest sztywniakiem, ale znowu jakoś super jajeczny też nie
On mi opowiedział swój życiorys hehe
rozmawialiśmy o kursantach, ile osób zdało, ile nie
ilu osobom nie wydali oświadczenia
jakie błędy najczęściej robią faceci, a jakie dziewczyny
o pogodzie
o kościele serio.
o tym jakie sobie kupie pierwsze auto
on po mnie krzyczał, że mam jechać szybciej, nie zamulać, a ja mu, że jestem elką i sobię będę
ogółem spoko, nie ma sie co stresować

[olioko]

Oj, nie przejmuj się. Zazwyczaj jest tak, że nie zdążysz otworzyć buzi a on już opowie ci 5 najważniejszych historii tego dnia. Jedna rada nie opowiadaj nic osobistego, cały czas ogólniki i pierdoły.

[kardamon]

Najstarszy instruktor z jakim jeździłam miał 30 lat, a jeździłam z ok. 6cioma, więc tematów do rozmów było wiele. Na jazdach zawsze się świetnie bawiłam, choć nie zawsze miałam nastrój na prowadzenie samochodu.

[arven]

Sama jadąc generalnie mało się odzywałam na początku bo a) byłam bardzo zdenerwowana b) wolałam skupić się na drodze. Niekiedy widziałam, że chłopina chciałby pogadać ale sama nic nie mówiłam by się nie rozpraszać a poza tym miałam nadzieję, że on to rozumie.
Teraz, mając już opanowany samochód, często komentuje wiadomości w radiu, skarżę się na innych kierowców, on gada przez telefon bądź opowiada mi o swoich kursantach Więc nie jest źle

[Ines131]

Ja mialam mlodego instruktora 23 lata i rozmawialismy, zartowalismy o wszystkim. Nawet po skonczonym kursie(ja i moje 2 kolezanki) , mielismy sie umowic na kawe, ale niestety nie wyszlo. Do tej pory jak sie spotkamy to rozmawiamy jak starzy znajomi. Obecnie traktujemy sie bardziej jak kolega i kolezanka, niz kursantka i instruktor.

Z drugim, u ktorego mialam wykupione dodatkowe godziny, na poczatku bylo sztywno, zas pozniej tez juz zartowalismy i rozmawialismy o mojej przyszlosci o jego, o rodzinie... znow o wszysstkim

Dlatego bardzo milo wspominam swoja nauke jazdy na kat. B i mysle o rozpoaczzeciu kursu na kat. A

[BrigitteBardot]

Napisane przez aszalak

Hej dziewczyny pytanie takie jak w tytule mianowicie o czym rozmawiałyście ze swoimi instruktorami nauki jazdy chodzi mi o pierwsze lekcje . Zaczynam 6 sierpnia i wiem że to może głupie ale nie wiem od czego mam zacząć rozmowę . może pytanie jest głupie ale tak bardzo się stresuje ...

Rozmawiałam z nim o technice prowadzenia auta, a raczej ja pytałam o wszystko co mnie interesowało, a on odpowiadał.

Nie ma się czym przejmować, nie jesteś tam na spotkaniu towarzyskim i ani Ty nie masz obowiązku zabawiać jego, ani on Ciebie. Skup się na jeździe, a nie na tym, żeby się instruktorowi nie nudziło

[komarzyca91]

Ja mam 19 lat a mój instruktor 25 i jest gitesss... można z nim gadać o wszystkim. Dosłownie: o WSZYSTKIM;p ale tematy same się nasuną. Ale nie radze cały czas gadać bo to może rozpraszać;p tak jest w moim przypadku tak mnie instruktor zagadał, zaczęłam się śmiać, on też i omal do rowu nie wjechałam:P

[PPP90]

dokładnie, tematy sie same nasuwają ja miałam dwóch, jeden dość młody, z nim najwiecej rozmawiałam, śmiałam sie itd. drugi nieco starszy ale też ok. Rozmawialiśmy o kursantach, o tym co aktualnie sie działo na ulicy, o pogodzie też o jeździe oczywiście, przepisach, o pracy, o wszystkim tak naprawde co sie nasuneło Dobrze sie bwiłam na jazdach, zawsze je wyczekiwałam

[ola 1906]

ja w tym tygodniu zaczęłam jazdy. Mam bardzo fajnego instruktora. Od razu przeszliśmy na ty. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim o swoich pasjach, zainteresowaniach, o szkole, nawet znaleźliśmy miejsce do kręcenia bączków już nie mogę doczekać się kolejnej jazdy.

[usmiechprzezlzy]

Mój był ok. 10-12 lat starszy ode mnie, mówił do mnie po imieniu (odpowiadało mi to, jak najbardziej), ale powiedziałam mu, że wolę się zwracać do niego per "pan", ponieważ lepiej mi się uczy, gdy czuję dystans.
Gdy była taka możliwość, to rozmawialiśmy o bieżących wydarzeniach, muzyce, naszych pasjach, zainteresowaniach, oczekiwaniach na przyszłość, o motoryzacji, o tym, co mogę odpowiedzieć egzaminatorowi w danej sytuacji, o ich pracy itp.
W dniu egzaminu miałam jazdę i rozmawialiśmy w taki sposób, żebym się zrelaksowała, pan Krystian mnie uspokajał i rozśmieszał, za co jestem mu ogromnie wdzięczna.