dziwne zwyczaje mojej dziewczyny - też tak macie??

[hejYou]

Napisane przez Mocny Akcent

Ojj ja nie nalezę do grona wyciskających....nawet na odwrót, jak mi sie trafi jakas krostka to mój Tż zaraz ją wyciska

ja mam dokładnie tak samo nigdy sama sobie nic nie wycisnełam bo się boję

[sine.ira]

Napisane przez agabil1

Sine czasami też usuwam co nieco mojemu, z każdym pryszczykiem latać do kosmetyczki? Zresztą ja nie chodzę w ogóle do kosmetyczki, wszystko co potrzebuję robię sobie sama w domu-od zwykłych maseczek po głębokie złuszczanie kwasami.

Nie, nie latać z każdym pryszczykiem a skoro jest ich bardzo mało, to jakoś samemu też można sobie z nimi poradzić. Nadstawiłabyś się wnuczce, żeby Ci cerę wyczyściła ? Szok.
Ja mojemu facetowi nic nie wyciskam, a 6 lat jesteśmy razem i jakoś chłopina nie przypomina jednego wielkiego chodzącego wągra...no jakoś daje radę, cerę ma ładną i czystą. Plecy też. O czym tu w ogóle deliberować...
Zresztą - jeżeli obie strony to lubią, luzik Co mnie to w sumie...

[Klarissa]

Napisane przez sine.ira

LUDZIE !!! A CZY WY I WASI KREWNI I ZNAJOMI KRÓLIKA NIE MOŻECIE IŚĆ W TYM CELU DO KOSMETYCZKI ????!!!! Tylko tak, metodą chałupniczą...no wybacz Klarisso, ale wyciskać wągry babci ? Odpadam, normalnie odpadam na tym wątku...

A jak TŻ nie chce iść, to niech sobie sam pryszcze wyciska, rączki mu chyba nie odpadną ? A jak mu to nie przeszkadza, cóż...taki "urok". Widać lubi.

No ale przecież pisałam, że lepiej by było aby sobie z tym chodzili do kosmetyczki, ale oni nie chcą i nie pójdą (mojej mamie szkoda kasy, mój tata to w ogóle nie ma mowy o czymś takim jak kosmetyczka - nawet mu chciałam kiedyś sfinansować wizytę to się na mnie obraził - ja dla jego dobra, żeby go mama nie ścigała i nie gniotła). Moja babcia by ci zaraz strzeliła wykład, że ona 80 lat żyje bez kosmetyczki to pożyje i następne itd. To co ja jej mam powiedzieć? Skoro mnie to nie przeszkadza i ja się tego nie brzydzę, to dlaczego mam jej nie pomóc jeśli mnie o to prosi? Wyobraź sobie, że jestem kosmetyczką jeśli to ułatwia odbiór wyciskania

Pisałam, że TŻ-ta nie wygniatam (!!!), a to, że ani nie pójdzie do kosmetyczki ani sam sobie nie wyciśnie, po prostu lata z takimi ozdobnikami na nochalu, ma swoją zaletę - zawsze jest szansa, że dzięki temu zniechęcą się potencjalne rywalki i nie skończę tak jak mi to w wątku o żonatych kochankach wróżono

[agabil1]

Napisane przez sine.ira

Nie, nie latać z każdym pryszczykiem a skoro jest ich bardzo mało, to jakoś samemu też można sobie z nimi poradzić. Nadstawiłabyś się wnuczce, żeby Ci cerę wyczyściła ? Szok.
Ja mojemu facetowi nic nie wyciskam, a 6 lat jesteśmy razem i jakoś chłopina nie przypomina jednego wielkiego chodzącego wągra...no jakoś daje radę, cerę ma ładną i czystą. Plecy też. O czym tu w ogóle deliberować...
Zresztą - jeżeli obie strony to lubią, luzik Co mnie to w sumie...

a na plecach? Czy w innym trudno dostępnym miejscu?
Oboje mamy ładną i czystą cerę, dbamy o nią ale czasami pory się zapchają albo coś wyskoczy tu czy tam tragedii nie ma jeśli poproszę go o pomoc czy on mnie.
Ja osobiście nie widzę w tym nic hmmm...przyjemnego żadna to dewiacja u nas, po prostu życie
Co do babci i wnuczki-tym bardziej nie ciągnęłabym staruszki do kosmetyczki. Jeśli by chciała bym coś tam jej usunęła, czemu nie. Jeśli by chciała bym podała jej basen w szpitalu, czemu nie. Mnie to nie brzydzi, naprawdę (może to charakter pracy mnie uodpornił).
Ja, podkreślam ja-nie widzę w tym nic złego.
Ale co każdy lubi nie zmuszam przecież

[kiniaczeq]

ble nigdy w życiu

[marta_d1]

Ja wyciskam czasami mojemu mężowi pryszcze. Ale oczywiście nigdy, przenigdy nie zrobiłabym tego w miejscu publicznym i przy innych ludziach!!! Czasem w tajemnicy przed wszystkimi robię mu zabiegi pielęgnacyjne na twarz- peeling, maseczka. Ale co ja sie muszę go naprosić żeby sie zgodził A on tylko ma leżeć i sie relaksować.

[shockwaves]

Ja od wyciskania komuś pryszczy bardziej nie rozumiem samej IDEI WYCISKANIA. Co to niby daje? Przecież to jest jeden z bardziej archaicznych sposobów. Jak ktoś ma problem z dużą ilością zaskórników, niech lepiej się uda do dermatologa i bierze leki. Jak komuś się pojawia sporadycznie jakaś krostka, są przecież preparaty działające miejscowo - do nabycia w każdej aptece. Takie wyciskanie to tylko niszczenie cery, przez te ranki po wyciśnięciu do skóry dostają się bakterie i powstają kolejne pryszcze. I błędne koło się zamyka.
Nigdy nie wyciskałam i mam cerę jak marzenie, widzę osoby które wyciskały i niestety ślady są.

[paulinka_22]

Ja też wyciskam krostki mojemu facetowi i nie widzę w tym nic obrzydliwego,robię to przez chusteczkę (nigdy nie robię tego w miejscu publicznym),jesteśmy ze soba tak blisko,że nie ma rzeczy,która by mnie w nim brzydziła

[marta_d1]

Napisane przez shockwaves

Nigdy nie wyciskałam i mam cerę jak marzenie, widzę osoby które wyciskały i niestety ślady są.

No to fajnie masz.

[awia]

o zgroza.
Ja jestem mało obrzydliwa, ale wyciskanie pryszczy SOBIE to juz jest dosc intymna rzecz, a komuś sobie zwyczajnie nie wyobrazam.
Jesli cos komus wyskakuje (sporadycznie) to czy ja, czy tż zawsze jednym tekstem rzuca: te, masz obcego na twarzy. o matko, on na mnie patrzy

Po kazde z nas we wlasnym zakresie się go pozbywa. Niektóre rzeczy robi się samemu. zwyczajnie.
Nie wyobrazam sobie wspolnego przebywania na zasadzie typu ona na sedesie a on się goli.
Ok, prysznic czy wanna to inna sprawa.

Sa pewne granice naruszenia przestrzeni osobistej. zdarza sie, ze ktos jest np po wypadku i wtedy pewne rzeczy dla drugiej polowy sa naturalne. Ale na codzien jego pryszcze, jego sprawa. Co robi w lazience tez mnie nie obchodzi.

Znieczulica jakas? zwlaszcza z tym wyciskaniem pryszczy przy ludziach? sobie, komus innemu?

[sine.ira]

Napisane przez paulinka_22

jesteśmy ze soba tak blisko,że nie ma rzeczy,która by mnie w nim brzydziła

A co ma do tego bliskość, przepraszam bardzo ? Czyli, że ja nie jestem blisko z moim, bo mu pryszczy nie wygniatam ? No błagam

Ja tam nie wiem, niech każdy robi jak uważa, ale dla mnie to dziwne, że ludzie w związku potrafią zupełnie zatrzeć grnicę pomiędzy swoją indywidualną odrębnością, osobistą intymnością. Przy czym nie mówię tu o chorobie czy innym nieszczęściu (chociaż ja i w takiej sytuacji wolałabym żeby zajmowała się mną pielęgniarka niż TŻ).
A potem zdziwienie, że on mnie traktuje jak stary mebel, nie widzi we mnie kobiety, nie flirtuje, nie zdobywa...no sory, ale taka jest cena tej dziwnie, jak dla mnie, pojętej "bliskości". Moim zdaniem nie warto się tak prezentować od strony bebechów, wywalać wszystko na wierzch, no jakaś...tajemnica...musi w zwiazku chyba być, co nie ?

[Lexie]

Tak czytam, czytam i dochodzę do wniosku, że powinnam docenić fakt, że mój TŻ sam sobie wyciska jak musi, był parę razy u kosmetyczki i nie uważa tego za niemęskie, jak mu dam peeling do łapki to zrobi (zwykle sam nie pamięta, tylko czasem się upomni ) i tylko na maseczkę się czasem skrzywi ale jak powiem że to dla jego dobra to nałoży razem ze mną (żeby mu raźniej było, to obole siedzimy wymazani na zielono )

[shockwaves]

Napisane przez sine.ira

A co ma do tego bliskość, przepraszam bardzo ? Czyli, że ja nie jestem blisko z moim, bo mu pryszczy nie wygniatam ? No błagam

Ja tam nie wiem, niech każdy robi jak uważa, ale dla mnie to dziwne, że ludzie w związku potrafią zupełnie zatrzeć grnicę pomiędzy swoją indywidualną odrębnością, osobistą intymnością. Przy czym nie mówię tu o chorobie czy innym nieszczęściu (chociaż ja i w takiej sytuacji wolałabym żeby zajmowała się mną pielęgniarka niż TŻ).
A potem zdziwienie, że on mnie traktuje jak stary mebel, nie widzi we mnie kobiety, nie flirtuje, nie zdobywa...no sory, ale taka jest cena tej dziwnie, jak dla mnie, pojętej "bliskości". Moim zdaniem nie warto się tak prezentować od strony bebechów, wywalać wszystko na wierzch, no jakaś...tajemnica...musi w zwiazku chyba być, co nie ?

Tu się zgodzę, czytałam nawet artykuły o tym

[mOna01]

Napisane przez sine.ira

A co ma do tego bliskość, przepraszam bardzo ? Czyli, że ja nie jestem blisko z moim, bo mu pryszczy nie wygniatam ? No błagam

Ja tam nie wiem, niech każdy robi jak uważa, ale dla mnie to dziwne, że ludzie w związku potrafią zupełnie zatrzeć grnicę pomiędzy swoją indywidualną odrębnością, osobistą intymnością. Przy czym nie mówię tu o chorobie czy innym nieszczęściu (chociaż ja i w takiej sytuacji wolałabym żeby zajmowała się mną pielęgniarka niż TŻ).
A potem zdziwienie, że on mnie traktuje jak stary mebel, nie widzi we mnie kobiety, nie flirtuje, nie zdobywa...no sory, ale taka jest cena tej dziwnie, jak dla mnie, pojętej "bliskości". Moim zdaniem nie warto się tak prezentować od strony bebechów, wywalać wszystko na wierzch, no jakaś...tajemnica...musi w zwiazku chyba być, co nie ?

No dokładnie, miałam o tym wspomnieć już wcześniej... Niektóre rzeczy robi się po prostu samemu i to właśnie jest zdrowe, a wyciskanie sobie pryszczy i tym podobne rytuały wg mnie zdrowe nie są, a na pewno nie są żadnym dowodem bliskości. A potem się dziwią że facet na nie nie patrzy tak jak kiedyś, że nie są dla niego już seksowne, atrakcyjne. Jezu no jak może być atrakcyjny, seksowny i tajemniczy ktoś komu się robi mechaniczne oczyszczanie twarzy czy pleców...

[bebunio]

Ja też mojemu wyciskam od czasu do czasu.

Ale to raczej na plecach jak coś się tam pojawi, na twarzy nie.
głównie wągry. Nie ropne krostki. Uważam to za normalne. Ale robię to np. po jego kąpieli, dezynfekuję mu i nakładam jakąś glinkę albo coś. W ramach zabiegu kosmetycznego na którym oszczędzam na wizycie u kosmetyczki.

Oczywiście mam na to jego przyzwolenie. A jak czasem coś mi się pojawi to też wyciśnie czy pomoże posmarować czymś.

[Kira87]

Napisane przez sine.ira

A co ma do tego bliskość, przepraszam bardzo ? Czyli, że ja nie jestem blisko z moim, bo mu pryszczy nie wygniatam ? No błagam

Ja tam nie wiem, niech każdy robi jak uważa, ale dla mnie to dziwne, że ludzie w związku potrafią zupełnie zatrzeć grnicę pomiędzy swoją indywidualną odrębnością, osobistą intymnością. Przy czym nie mówię tu o chorobie czy innym nieszczęściu (chociaż ja i w takiej sytuacji wolałabym żeby zajmowała się mną pielęgniarka niż TŻ).
A potem zdziwienie, że on mnie traktuje jak stary mebel, nie widzi we mnie kobiety, nie flirtuje, nie zdobywa...no sory, ale taka jest cena tej dziwnie, jak dla mnie, pojętej "bliskości". Moim zdaniem nie warto się tak prezentować od strony bebechów, wywalać wszystko na wierzch, no jakaś...tajemnica...musi w zwiazku chyba być, co nie ?

No ba!
Za dawnej, szlacheckiej Polski Pan i Pani domu częstokroć mieli odrębne sypialnie i jedną wspólną do baraszkowania. Zawsze naszykowani, kokieteryjni, bez brzydkiego zapachu z buzi, pierdzenia przez sen i wspólnego wydrapywania śpiochów.

Ja co prawda wychodzę z założenia, że "nic co ludzkie, nie jest mi obce", ale niekoniecznie chcę to bezpośrednio pokazywać czy też oglądać. Lubię tą złudną aurę doskonałości i bynajmniej nie utożsamiam jej ze sztucznością czy obłudą - to się nazywa subtelna manipulacja.

[Klarissa]

Napisane przez sine.ira

A co ma do tego bliskość, przepraszam bardzo ? Czyli, że ja nie jestem blisko z moim, bo mu pryszczy nie wygniatam ? No błagam

Ja tam nie wiem, niech każdy robi jak uważa, ale dla mnie to dziwne, że ludzie w związku potrafią zupełnie zatrzeć grnicę pomiędzy swoją indywidualną odrębnością, osobistą intymnością. Przy czym nie mówię tu o chorobie czy innym nieszczęściu (chociaż ja i w takiej sytuacji wolałabym żeby zajmowała się mną pielęgniarka niż TŻ).
A potem zdziwienie, że on mnie traktuje jak stary mebel, nie widzi we mnie kobiety, nie flirtuje, nie zdobywa...no sory, ale taka jest cena tej dziwnie, jak dla mnie, pojętej "bliskości". Moim zdaniem nie warto się tak prezentować od strony bebechów, wywalać wszystko na wierzch, no jakaś...tajemnica...musi w zwiazku chyba być, co nie ?

W sumie to ja się zgadzam z tym co napisałaś, ale pamiętaj że dla każdego granica intymności leży w innym miejscu. Dla mnie np. niemożliwe jest załatwianie potrzeb przy moim facecie, po prostu niewykonalne, ale pamiętam z innego wątku, że są kobiety, które nie mają problemu z defekowaniem gdy facet się obok goli... Wygniatania pryszczy nie uważam za intymne, tak jak mycia włosów, zębów czy golenia nóg. Owszem, nie robię tego przy swoim facecie ponieważ mam w domu łazienkę i takie rzeczy w niej robię a w łazience zwykłam przebywać solo, więc siłą rzeczy chłop mój tego nie widzi czym i gdzie ja się tam miziam. Ale jeśli zobaczy mnie golącą nogi czy wygniatająca pryszcza to świat się nie zawali i rozwodu automatycznie nie będzie Być może jestem taka psychicznie skrzywiona przez moją mamę wiecznie goniącą ojca po domu po to aby mu coś wycisnąć, trudno - zawsze mogło być gorzej

[sine.ira]

Napisane przez Klarissa

Być może jestem taka psychicznie skrzywiona przez moją mamę wiecznie goniącą ojca po domu po to aby mu coś wycisnąć

Być może.
Szkoda, że "od zawsze" nie otaczał się tłum zakolczykowanych ludzi, może nie czułabyś do nich teraz wstrętu Wyciskać syfa babci - nieobrzydliwe, kolczyk w brwi u obcego człowieka - obrzydliwe. Ech, ta pokrętna ludzka natura

[agabil1]

Napisane przez sine.ira

Być może.
Szkoda, że "od zawsze" nie otaczał się tłum zakolczykowanych ludzi, może nie czułabyś do nich teraz wstrętu Wyciskać syfa babci - nieobrzydliwe, kolczyk w brwi u obcego człowieka - obrzydliwe. Ech, ta pokrętna ludzka natura

ja to wyluzowana jestem na maxa ani wyciskanie syfa, ani kolczyki w różnych miejscach mnie nie brzydzą. Aaa, grzebię też mojemu w zębach-to dopiero wielu brzydzi. A mojej mamie naświetlałam laserem ranę po ekstrakcji zęba-wielką krwawiącą jamę .

[agniesikk]

U mnie moja mama ma taką manię wyciskania Żyć mi nie daje "No daj to wydusić", a potem ma na mnie focha, bo drę ryja, żeby dała mi spokój. Nie powiem, że sama sobie pryszczy nie wyciskam, ale to moja sprawa co z nimi robię Sama swojej twarzy dotknąć nie dam, tak samo innym nie wyciskam, bo dla mnie to obrzydliwe.

Dobrze, że mojemu tacie nic nie wyskakuje na twarzy, to przynajmniej mama za nim nie gania (tylko włosy mu w nosie wycina ale to mnie nie brzydzi).

A jaka rozpacz w domu, mama czasem chodzi i narzeka, że nie mam pryszczy do wyciśnięcia Ja ryczę jak mam trądzik, a moja mama jak nie mam

[sine.ira]

Napisane przez agabil1

ja to wyluzowana jestem na maxa ani wyciskanie syfa, ani kolczyki w różnych miejscach mnie nie brzydzą. Aaa, grzebię też mojemu w zębach-to dopiero wielu brzydzi. A mojej mamie naświetlałam laserem ranę po ekstrakcji zęba-wielką krwawiącą jamę .

O żesz w mordę jeża
Ale Wy tam w tej służbie zdrowia macie ostro zwichrowaną psychikę Nie dalej jak wczoraj moja bratowa, która jest teraz na studiach dla analityków medycznych (jakieś tam uzupełniajace, bo już pracuje w tym zawodzie parę lat), opowiadała mi jak parę dni temu miała jakieś ćwiczenia w pracowni histopatologii i pobierała wycinki z amputowanej nogi, którą wniesiono im do laboratorium we wiadrze Nie no luzik

EDIT:
Ciekawe czy wyciska pryszcze mojemu bratu Mi daje spokój, chociaż ostatnio przyglądała się badawczo moim żyłom i stwierdziła, że są idealne do wkłuć

[agabil1]

Napisane przez sine.ira

O żesz w mordę jeża
Ale Wy tam w tej służbie zdrowia macie ostro zwichrowaną psychikę Nie dalej jak wczoraj moja bratowa, która jest teraz na studiach dla analityków medycznych (jakieś tam uzupełniajace, bo już pracuje w tym zawodzie parę lat), opowiadała mi jak parę dni temu miała jakieś ćwiczenia w pracowni histopatologii i pobierała wycinki z amputowanej nogi, którą wniesiono im do laboratorium we wiadrze Nie no luzik

EDIT:
Ciekawe czy wyciska pryszcze mojemu bratu Mi daje spokój, chociaż ostatnio przyglądała się badawczo moim żyłom i stwierdziła, że są idealne do wkłuć

tej nogi to nie zazdroszczę,sama bym tego nie zniosła. Ja nie po medycynie, zawód mój z przypadku, może dlatego takie coś to dla mnie ekstremum .
Żyły powiadasz? W ostatnią niedzielę z siostrą oglądałyśmy swoje i dochodziłyśmy do podobnych wniosków moje wygrały, są bardziej widoczne, siostrze się chowają.

a gazy, bąki..jak je znosicie u partnera? Jak to jest z waszymi? Puszczacie bez krępacji czy kamuflujecie?

[crippled]

Ohyda!

[Klarissa]

Napisane przez sine.ira

Być może.
Szkoda, że "od zawsze" nie otaczał się tłum zakolczykowanych ludzi, może nie czułabyś do nich teraz wstrętu Wyciskać syfa babci - nieobrzydliwe, kolczyk w brwi u obcego człowieka - obrzydliwe. Ech, ta pokrętna ludzka natura

Nic na to nie poradzę, tak po prostu mam Z ciekawszych rzeczy to nie brzydzi mnie widok ran powypadkowych, krwi, bebechów, ale nogi się pode mną uginają gdy mam do czynienia z równo zszytymi ranami pooperacyjnymi. Bardzo proszę nie przeinaczaj moich słów, to nie ludzie budzą we mnie wstręt tylko widok ich ciała przebitego jakimś metalem, chociażby malutkim, cienkim drucikiem, wyjątek stanowią tutaj uszy i ewentualnie pępek. Poza tym, że tak pociągnę wątek babci - zawsze to syf rodzinny, taki swojski

Napisane przez agabil1

ja to wyluzowana jestem na maxa ani wyciskanie syfa, ani kolczyki w różnych miejscach mnie nie brzydzą. Aaa, grzebię też mojemu w zębach-to dopiero wielu brzydzi. A mojej mamie naświetlałam laserem ranę po ekstrakcji zęba-wielką krwawiącą jamę .

Jak dla mnie hardcore... i to taki solidny, czym jest gniecenie syfów wobec takich praktyk... Jesteś dentystką? Jeśli nie, to zastanawiam się po co ty jemu w tych zębach grzebiesz??

Edit:

a gazy, bąki..jak je znosicie u partnera? Jak to jest z waszymi? Puszczacie bez krępacji czy kamuflujecie?

No bez przesady... Puszczanie bąków przy ludziach to brak kultury, nie ważne jak bliscy są to ludzie - chociaż pamiętam jeden wątek jak wizażanka pisała, że oni sobie po obiedzie tak rodzinnie popierdują wraz z rodzicami i nie widziała w tym nic złego... Może nie jest to powód do rozwodu, ale do separacji to na pewno (przynajmniej przez jakiś czas).

[agabil1]

Napisane przez Klarissa

Jak dla mnie hardcore... i to taki solidny, czym jest gniecenie syfów wobec takich praktyk... Jesteś dentystką? Jeśli nie, to zastanawiam się po co ty jemu w tych zębach grzebiesz??

nie jestem ale za to laborantką stomatologiczną (między innymi)

[Klarissa]

Napisane przez agabil1

nie jestem ale za to laborantką stomatologiczną (między innymi)

A to już zupełnie coś innego. Myślałam, że mu tak dla rozrywki pogrzebujesz w zębiszczach... Dla mnie wizyta u dentysty i ogólnie grzebanie w zębach jest okropne, traume mam potem po takiej wizycie, naruszające moja intymność do granic możliwości - tak to odbieram tzn. wkładanie ręki do buzi, zazwyczaj przez obcą osobę. Emocjonalnie związuje się z dentystami/dentystkami też (żeby nie było) bo lubię chociaż trochę znać osobę, która mi w pyszczku gmera... Mimo wszystko nie cierpię wizyt w gabinecie stomatologicznym. Ponadto jak np. widzę dziurę w zębie u TŻ-ta czy jak mu się coś psuje w buzi to automatycznie włącza się u mnie antykoncepcja na 100%. Także facet z niezadbanym uzębieniem to by sobie ze mną nie poużywał, to mnie obrzydza i odrzuca, na samą myśl czuje niepokój w brzusiu...

[agatka13121988]

odkad to u dentysty wkladaja reke do buzi?

[Klarissa]

Napisane przez agatka13121988

odkad to u dentysty wkladaja reke do buzi?

No nie wiem jak tobie, ale mnie dentysta robi zęby własnymi ręcami (może inny robi to nogami, nie wiem wszystko jest możliwe) używając do tego odpowiednich narzędzi, co nie zmienia faktu, że wkłada mi także paluchy do buzi a ja bardzo tego nie lubię, bo chyba mogę sobie tego nie lubić... Takie to dziwne?

EDIT:
Jak zaczniesz czytać mniej dosłownie to będzie ci łatwiej . Pisząc, ze wkłada rękę do buzi miałam na myśli, że dotyka mojej twarzy, części policzkowych, dziąseł itd. czego nie lubię a zwrot "tymi ręcami" to takie powiedzonko, specjalnie zamieniłam na "własnymi", jak go nie znasz to trudno, co ja na to poradzę. Chociaż nawet nie wiem po co ci to tłumacze. Mam wrażenie, że chciałaś się "czepić" no to czepiłaś się.

[agatka13121988]

palsce owszem, ale rece? niespotkalam sie

pozatym nie wiem co to za slowo "ręcami"

[garfieldek]

Hehe nie ja nie wyciskam TŻ-towi pryszczy fuuu, bez przesady to nie dla mnie

Znamy ciekawsze propozycje spedzania wolnego czasu