Studiować dwa kierunki - zbiorczy

[Arta]

Napisane przez makeupnotwar

e tam, zależy też, JAKIE kierunki się bierze, bez przesady ja tam spokojnie daję radę, mam nawet 2 dni wolne w tygodniu jak się postaram

Oczywiście, że można spokojnie dać radę. Po pierwszy roku mgr nie było już tak źle, ale jednak hardcore przedsesjowy był tragiczny...

Studiowałam dwa humanistyczne kierunki na Wydziale Filologicznym (PW poszlo, jakie) w związku z tym było też mnóstwo czytania.

[zawiechaczarny]

Napisane przez Arta

Czytam sobie o waszych obawach i doświadczeniach, więc jako stara weteranka dwóch kierunków postanowiłam się wypowiedzieć.

Decyzję taką podjęłam po licencjacie, choć już po drugim roku o tym myślałam, ale wiedziałam, że magisterkę chcę robić w większym mieście, stąd pomysł został drastycznie odrzucony. Na studiach licencjackich, w 1 i 2 roku nie byłoby możliwości studiowania CZEGOKOLWIEK innego. Miałam tyle zajęć i kolokwiów i egzaminów i odpytywanek i referatów i wszystkiego, że ledwo z tym nadążałam (choć oczywiście nie wszędzie tak jest). A na studiach magisterskich...

Pierwszy semestr był trudny pod względem organizacji. Studiowałam dziennie, w różnych miejscach Wrocławia, musiałam więc się przetransportowywać czasem kilka razy w ciągu dnia. O indywidualce nikt nie chciał słyszeć - na jednym kierunku powiedziano mi, że NIE MA czegoś takiego i mogę jedynie złożyć podanie o eksternistyczne zaliczanie przedmiotów, za co podziękowałam. Na ćwiczenia więc chodziłam (czasem do innych grup), na wykłady rzadko (na szczęście miałam wiele wspaniałych osób, wspierających mnie notatkami). Wszystko się fajnie układało, z nauką nie było problemu, aż do czasu sesji...

Dziewczyny, to był HORROR! 4 egzaminy na jednym kierunki i 4 na drugim (z czego może tylko 2 były tzw. lajtowe). Na jednym z kierunków miałam tzw. old school, czyli wykładowcy uważali, że student powinien wiedzieć WSZYSTKO !!! Dostawałam np. 50 stron A4 nudnej teorii, którą trzeba było wryć na pamięć. A na drugi dzień kolejny egzamin... Jakimś cudem się udało, ale obiecałam sobie, że rezygnuję.

Jednak oczywiście zrobiło mi się szkoda, że już przeżyłam pół semestru, bla bla i dotrwałam do następnego, w którym sytuacja się powtórzyła idealnie. Teraz mam zrobione absolutoria (no prawie ) i wiem, że popełniłam błąd. Wypadło mi pisanie dwóch prac magisterskich na raz. Wiedziałam, że nie dam rady, więc zamiast skupić się choć na jednej nie skupiłam się na żadnej i... dlatego właśnie siedzę o tej godzinie na wizażu, bo mam przerwę w tworzeniu.

Moja historia niech będzie ostrzeżeniem. Nie bierzcie na siebie zbyt dużo. Obciążycie się psychicznie i kompletnie nie będziecie miały czasu na żadną pracę, praktyki, nie mówiąc o przyjemnościach. (Ja np. praktyki robiłam w przewie między semestrem zimowym, a letnim, własnie po tych 8 egzaminach, gdzie powinnam odpoczywać i nie myśleć).

Podsumowując: na pewno nie wybrałabym się ponownie na dwa kierunki w tym samym czasie...

Niestety znam ten ból. Tylko że jestem ambitna i nie potrafię z niczego zrezygnować, a potem wszystko, tak jak teraz właśnie, mi się wali. Jeszcze zamiast robić coś konstruktywnego siedzę teraz z gorączką i piszę na wizażu (zuo, zuo, zuo)
I jednoczę się z Raritą (właśnie - daj znać kochana co u Ciebie), bo też pojawiły mi się problemy z nerkami i lekarka prawdopodobnie w przyszłym tygodniu da mi skierowanie do szpitala (ale jeszcze po cichu się łudzę, że to jakaś anomalia, która sama mi przejdzie). No i teraz się martwię czy to nie będzie kolidowało z moją sesją W ogóle mam jakiegoś pecha, bo w zeszłym roku też byłam chora podczas sesji i to długo (ale wtedy miałam tylko jeden kierunek) i z biegu zaliczałam wszystko w marcu

[Rarita]

Napisane przez zawiechaczarny

Niestety znam ten ból. Tylko że jestem ambitna i nie potrafię z niczego zrezygnować, a potem wszystko, tak jak teraz właśnie, mi się wali. Jeszcze zamiast robić coś konstruktywnego siedzę teraz z gorączką i piszę na wizażu (zuo, zuo, zuo)
I jednoczę się z Raritą (właśnie - daj znać kochana co u Ciebie), bo też pojawiły mi się problemy z nerkami i lekarka prawdopodobnie w przyszłym tygodniu da mi skierowanie do szpitala (ale jeszcze po cichu się łudzę, że to jakaś anomalia, która sama mi przejdzie). No i teraz się martwię czy to nie będzie kolidowało z moją sesją W ogóle mam jakiegoś pecha, bo w zeszłym roku też byłam chora podczas sesji i to długo (ale wtedy miałam tylko jeden kierunek) i z biegu zaliczałam wszystko w marcu

U mnie już lepiej, nerki się uspokoiły, teraz spokojnie sobie podchodzę do sesji - ale już tylko jednej, w sumie to mama mnie przekonała że jestem jeszcze młoda i będę miała sporo czasu na zrobienie innych studiów, a takie życie w ciągłym biegu i stresie i brak czasu na kontakty towarzyskie czy jakiekolwiek hobby to nie życie... i chociaż szkoda mi tego drugiego kierunku bo wiem że to jest coś, co mnie bardzo interesuje, ale jednak mi ulżyło na myśl że teraz będzie już tak normalnie i będę mogła robić to, na co mam ochotę a nie tylko to, co muszę można się rozwijać na wiele innych, mniej stresujących sposobów a na drugi dyplom zawsze jest czas

[abraxas2871]

Napisane przez Rarita

U mnie już lepiej, nerki się uspokoiły, teraz spokojnie sobie podchodzę do sesji - ale już tylko jednej, w sumie to mama mnie przekonała że jestem jeszcze młoda i będę miała sporo czasu na zrobienie innych studiów, a takie życie w ciągłym biegu i stresie i brak czasu na kontakty towarzyskie czy jakiekolwiek hobby to nie życie... i chociaż szkoda mi tego drugiego kierunku bo wiem że to jest coś, co mnie bardzo interesuje, ale jednak mi ulżyło na myśl że teraz będzie już tak normalnie i będę mogła robić to, na co mam ochotę a nie tylko to, co muszę można się rozwijać na wiele innych, mniej stresujących sposobów a na drugi dyplom zawsze jest czas

Oj, żebym ja się dała przekonać tym, którzy ciągle powtarzają mi, że nie warto się tak męczyć. Może po prostu niewłaściwe osoby mnie przekonują

Co do podwójnej sesji - ja od pierwszego roku studiuję 2 kierunki - więc nawet nigdy nie zaznałam przyjemności mniej niż 8 egzaminów w sesji. Ale wyobrażam sobie, jakie to może być fajne. W sumie to dochodzę do wniosku, że jak skończę studia będę tak zmęczona, że zanim zacznę pracę będę musiała rok odpocząć

A jeśl chodzi o czas na zrobienie drugich studiów - no ja właśnie mam wrażenie, że jak jak nie teraz, to już nigdy. Dlatego w sumie nie za bardzo potrafię sobie wyobrazić, jak można rzucić studia, tylko dlatego, że studiuje się kosztem życia towarzyskiego, czasu wolnego i nadmiernego stresu... chociaz w sumie to całkiem zdrowe podejście

[Rarita]

Napisane przez abraxas2871

Oj, żebym ja się dała przekonać tym, którzy ciągle powtarzają mi, że nie warto się tak męczyć. Może po prostu niewłaściwe osoby mnie przekonują

Co do podwójnej sesji - ja od pierwszego roku studiuję 2 kierunki - więc nawet nigdy nie zaznałam przyjemności mniej niż 8 egzaminów w sesji. Ale wyobrażam sobie, jakie to może być fajne. W sumie to dochodzę do wniosku, że jak skończę studia będę tak zmęczona, że zanim zacznę pracę będę musiała rok odpocząć

A jeśl chodzi o czas na zrobienie drugich studiów - no ja właśnie mam wrażenie, że jak jak nie teraz, to już nigdy. Dlatego w sumie nie za bardzo potrafię sobie wyobrazić, jak można rzucić studia, tylko dlatego, że studiuje się kosztem życia towarzyskiego, czasu wolnego i nadmiernego stresu... chociaz w sumie to całkiem zdrowe podejście

Hmm a kto tu mówił o rzucaniu studiów? Przecież ja dalej studiuję, dalej się uczę, tylko że na jednym kierunku, tak jak teoretycznie powinno być - jeśli ktoś daje radę studiować dwa na raz i brak życia towarzyskiego mu nie przeszkadza to ok, może rzeczywiście jak się zacznie od razu dwa kierunki to człowiek uważa to za normę że studia tak wyglądają, ja akurat mam porównanie pomiędzy studiowaniem jednego kierunku a dwóch - i teraz wiem (choć też długo do tego dochodziłam), że lepiej robić jedno a porządnie, bez stresu, biegania, zachowując po prostu równowagę.
Poza tym trochę nie rozumiem twojego toku myślenia, że jak nie teraz, to już nigdy - przecież jeśli mnie coś interesuje i chcę to studiować dla siebie, to nawet mając 40 lat pójdę na zaoczne i będę się uczyć bo to mi będzie odpowiadało, nieważne kiedy ale ważne że tego chcę...

[zawiechaczarny]

A ja się obawiam, że za kilka lat będę już zbyt zmęczona na kolejne studia. Na szczęście nie studiuje kosztem życia towarzyskiego (w tym roku wychodzę z domu nawet częściej niż kiedy studiowałam jeden kierunek). Przyszły semestr będzie najtrudniejszy, bo będę robić najtrudniejszy semestr z historii i najtrudniejszy semestr z archiwistyki, więc wtedy moje życie towarzyskie albo średnia ucierpi. Aktualnie nie rezygnuje z życia towarzyskiego i oceny póki co mam naprawdę dobre, ale to wszystko kosztem niedosypiania, niedojadania itd. Ogólnie się przez to wszystko zaniedbałam i teraz mam problemy ze zdrowiem
W sumie na nowo zakochałam się w moim drugim kierunku i wiem, że chcę ciągnąć ten biznes dalej, ale w sytuacjach takich jak teraz przychodzą mi czasem do głowy myśli czy naprawdę warto...

[Apelly]

Aj ciężka ta sesja jest. Już zapomniałam jak to jest podczas tych wszystkich zaliczeń i całej sesji. Dopiero się zaczęło i kończę dopiero w połowie lutego...

Najgorsze jest samopoczucie podczas sesji. Zawsze wtedy mam ochotę rzucić studia i przychodzą czarne myśli, dlaczego i po co i czy warto się tak męczyć... Ale na szczęście po sesji znów życie nabiera barw. A więc życzę wam wszystkim powodzenia i wytrwania podczas tej sesji. A sobie chyba najbardziej ;-)

[myslenieszkodzi]

ja nie mogę rzucić żadnego kierunku. gdybym rzuciła zaoczne, musiałabym pokryć jego koszty (studiuję bezpłatnie dzięki funduszom unijnym). gdybym rzuciła dzienne, nie darowałabym sobie straty roku (na dzienne dostałam się po poprawieniu matury). zaciskam zęby.

[Apelly]

Damy radę! ;-)

[zawiechaczarny]

Mi podali dziś godziny na oba kierunki i co prawda plan wygląda koszmarnie (chociaż czwartek i piątek dość luźne, ale poniedziałek i wtorek to tragedia - nawet nie będzie kiedy wypić kawy, bo na 15-minutówkach będę się przemieszczać między różnymi częściami miasta i tak cały dzień), ale przynajmniej udało się go jakoś ułożyć - tylko w jednym miejscu pokrywają mi się zajęcia i raczej będzie szło się z którymś z prowadzących dogadać (z tego co wiem obaj idą na rękę dwukierunkowcom).
A jak tam sesja dziewczyny? Ja dopiero co wyszłam ze szpitala i pojęcia nie mam w co ręce mam włożyć

[makeupnotwar]

jak tam sesja kochane?

[abraxas2871]

sesja to ZUO!!! Zostały mi jeszcze 2 egzaminy i jedno zaliczenie (gorsze od tych egzaminów) W sumie to w piątek i wtorek mam najgorsze rzeczy w sesji, ostatni egzamin to już z górki. Tylko czemu ja siedzę na wizażu zamiast kuć psychopatologię? No czemu

A u Ciebie jak?

[makeupnotwar]

na razie (tfu, tfu) bardzo dobrze

[zawiechaczarny]

U mnie zaliczone 2 egzaminy z 6 (z pierwszego 5, z drugiego 4, więc na razie nieźle mi idzie ). Jutro walczę o 5 z ruskiego, a w piątek egzamin z prawa administracyjnego, co prawda na zalkę, ale nie zmienia to faktu, że co roku ten egzamin jest koszmarny i ludzie podchodzą po 3 razy :/ 4 lutego mam bardzo trudne koło, 11 lutego kolejny egzamin, następny 18 lutego i ostatni w marcu, bo wcześniej nie będę miała siły, żeby tam iść coś tak czuję. Jeszcze po drodze odpytka z lektur w ramach zaliczenia konwersu i prezentacja na seminarium. Żyć nie umierać

[abraxas2871]

Co za oceny Ja miałam już 7 egzaminów/zaliczeń, z 6 znam już oceny i na razie jest wśród nich tylko jedno 5 (ale za to z plusem) reszta to różne 4. niby nieźle, ale jeszcze jakieś 5 by się przydało

[zawiechaczarny]

Widzę, że Ty też jesteś ambitna Ja się staram wyciągnąć te oceny jak najwyżej. Wiem że przy dwóch kierunkach jest ciężko ale przydałoby mi si,ę na którymś stypendium naukowe. Na archiwistyce mam w tej chwili cztery 5 i jedno 4, na historii już nieco gorzej, bo jest trudniejsza, ale i tak walczę I wiem - jestem przebrzydłym kujonem

[abraxas2871]

no to nieźle. Ja mam na jednym kierunku, z tego co już wiem (chociaż to w większości oceny półroczne, i tak nie liczą się do końcowej średniej), dwie piątki i dwie czwórki, a na drugim cztery czwórki i 2 piątki. Szału nie ma w porównaniu z tym, co było na 1 roku, ale... chęci już nie te I mobilizacja również

[Pablo_]

Jeżeli starcza Ci zapału i chęci to warto

[zawiechaczarny]

No u mnie oceny też wyglądają nieco gorzej niż wtedy kiedy miałam tylko jeden kierunek, ale to raczej zrozumiałe - człowiek ma więcej na głowie, a energia już nie ta sama co na początku studiów, chęci również. Poczułam się w tym momencie trochę staro

[abraxas2871]

Napisane przez zawiechaczarny

No u mnie oceny też wyglądają nieco gorzej niż wtedy kiedy miałam tylko jeden kierunek, ale to raczej zrozumiałe - człowiek ma więcej na głowie, a energia już nie ta sama co na początku studiów, chęci również. Poczułam się w tym momencie trochę staro

ja od początku studiowałam na 2 kierunkach - i miałam lepsze oceny niż teraz. Więc to chyba kwestia nie ilości kierunków tylko tych chęci...no i wieku oczywiścieStrach pomyśleć, co będzie na 5 roku

[makeupnotwar]

Napisane przez abraxas2871

ja od początku studiowałam na 2 kierunkach - i miałam lepsze oceny niż teraz. Więc to chyba kwestia nie ilości kierunków tylko tych chęci...no i wieku oczywiścieStrach pomyśleć, co będzie na 5 roku

nie ma co się zarzynać...

powiedziała osoba która ciągle ma szansę na stypendium i odczywa w związku z tym monstrualną presję

[Apelly]

A ja mam 9 egzaminów, tylu jeszcze nigdy nie miałam naraz. Ale dwa już mam za sobą na szczęście, jednak jeszcze sporo zaliczeń mi zostało do tego. Jakoś się tego nagromadziło dużo i chyba aż od tego zachorowałam. Aktualnie mam najprawdopodobniej grypę, bo od wczoraj gorączka ponad 38 stopni się utrzymuje, a do tego jeszcze dziś musiałam wstawać o 6 jechać na uczelnie załatwić ważne sprawy.... ale na szczęście już mam weekend. Chociaż trochę odpocznę i mam nadzieję, się wykuruję.

[zawiechaczarny]

Apelly, współczuję. Też często choruję jak mam właśnie jakąś masakrę na uczelni - to pewnie przez stres. Ja będę mieć 9 egzaminów w następnej sesji (w tej mam "tylko" 6) i też boję się pomyśleć co to będzie, bo tylu egzaminów jeszcze nie miałam
W piątek facetowi odbiło i wszystkich nas oblał na prawie administracyjnym Stwierdził, że nie będzie sprawdzał naszych prac, bo nie ma sensu. Co prawda ten egzamin jest tylko na zal i średniej mi nie psuje, ale źle mi z tym że będę musiała się za tym gościem jeszcze trochę nachodzić, żeby to zaliczyć i to przed 15 marca, bo nie chce mieć warunku z takiej głupoty Chciałam się skupić na pracy licencjackiej, a będę musiała jeszcze tracić czas na takie pierdoły - biednemu zawsze wiatr w oczy

[h2o0]

Napisane przez makeupnotwar

jak tam sesja kochane?

Został mi jeden egzamin z dziewięciu, na szczęście z dwóch byłam zwolniona Wszystko do przodu jak do tej pory

[zawiechaczarny]

Gratulacje U mnie przez to prawo administracyjne zostały jeszcze 4 egzaminy

[myslenieszkodzi]

zawiechaczarny, nie myśleliście o tym, by iść z tą sprawą do dziekana? z tego co się orientuję, takie zaliczenie można unieważnić i powtórzyć, może jak facet usłyszy komentarz przełożonego, to się opamięta..?

[Arta]

a poza tym, o ile mi wiadomo jest jakis limit, ktory wykladowcy przepuszczaja, by uniknac kontrolii egzaminu. Z tym, ze u was sprawe komplikuje brak oceny, jedynie zalka

[Apelly]

Przed chwilą wypowiedziałam pewne stwierdzenie:

"W końcu sesja. Przy sesji można odpocząć, przy zaliczeniach nie."

Kto się ze mną zgadza? JA uważam, że to jest czysta prawda, przynajmniej w moim przypadku ;p

[makeupnotwar]

nie, ja mam odwrotnie

[Apelly]

To ja może wyjaśnię swoją wypowiedź ;p
Po prostu chodzi o to, że z reguły zaliczeń jest więcej i na uczelni siedzi się dłużej, bo są jeszcze normalne zajęcia, a podczas sesji to jedzie się na uczelnię tylko na jeden, najwyżej dwa egzaminy w ciągu dnia i w domu ma się dużo czasu na relaks ;p