Humanistka a konieczna do życia matmeatyka

[viva91]

Napisane przez dawidowskasia

no np jesli nie znasz ułamków a potem w zadaniu masz różne obliczenia i pojawia sie ulamek (wiem, prymitywny przykład)

aha, łapię
a co jeśli znasz ułamki, ale dalej nie wiesz jak się zabrać do zadania?
albo jeszcze lepiej, teraz mi się przypomniało, w liceum gdy były logarytmy rozwiązywałam zadania gdzie były działania na logarytmach, trzeba było je dodać pomnożyć itp. z tym że każdy logarytm miał inną podstawę i należało albo ją na coś zamienić, albo rozbić jakoś logarytm i takie różne... dużo osób miało problem z tym, jak wykombinować na co najlepiej zamienić, bo gdy zamieniło się na coś niewłaściwego to obliczyć było jeszcze trudniej niż na początku. czyli takie osoby zamieniać umiały, twierdzenia znały a i tak im nie wychodziło...

Napisane przez dawidowskasia

no widzisz dla mnie logika i statystyka były fajniejsze niż matma

na studiach? o rany to jesteś pierwszą osobą która to mówi szczególnie jesli chodzi o statystykę, ja sama jej nie cierpię, nawet mój TŻ gdzie egzaminy z analizy i algebry pisał na 5 to ze staty miał 3 na moim roku wszyscy twierdzą że matmę było łatwiej ogarnąć

[dawidowskasia]

Napisane przez viva91

..

na studiach? o rany to jesteś pierwszą osobą która to mówi szczególnie jesli chodzi o statystykę, ja sama jej nie cierpię, nawet mój TŻ gdzie egzaminy z analizy i algebry pisał na 5 to ze staty miał 3 na moim roku wszyscy twierdzą że matmę było łatwiej ogarnąć

nom, lubiłam ale powiem szczerze,że z matmy całą podstawówke kulalam (ledwo zdawalam) ciągle wydawalo mi się,ze jej nie rozumiem bo wceśniej mi mówiono,że matme trzeba rozumieć. Ale w liceum zasiadłam wstyd przyznać z książkami z podstawówki i mnie oświeciło. Nigdy wcześniej się nie uczyłam i nie robiłam żadnych zadań. Potem już było dobrze, nawet mature z niej zdawałam z włsnej woli. Lubiłam bardzo, ale czułam pustke...nie wyobrażałam sobie 5 lat z liczbami - każdy lubi co innego

PS może to nie wina matmy a nauczania. Tak jak mówiłam wyższa matematyka to jednak co innego, w podstawówce i w liceum jednak stawia sie na wyuczenie

[viva91]

bo w podstawówce + gimnazjum i liceum są straszaki, pod które się uczy. a mam na myśli egzaminy, najpierw gimnazjalne a potem maturalne. zadanie jest takie, aby każdy zdał, bo to że 30% klasy nie zda zwraca uwagę dyrekcji na nauczyciela. więc nie uczy się myślenia a odtwarzania informacji...

[Cola_Ola]

E, nie zakładajcie takich tematów, bo jak się zlecą dziewczyny ze studiów matematycznych i inne geniusze to Was w róg wcisną. Po prostu starajcie się, poświęcajcie matematyce bardzo dużo czasu, rozwiązujcie jak najwięcej zadań to pomaga. Jest płacz, niechęć, ból, ale pomaga. Trzeba tylko mocno się zaprzeć. Nienawidzę matmy, ale jak poświęciłam jej maksimum czasu to ruszyłam do przodu.

[LunatyczkaBB]

Autorko, myślę, że może Ci pomóc rozwiązywanie zadań, jak najwięcej, jak najczęściej. Innej rady, oprócz korepetycji chyba nie widzę. Jesteś jeszcze w gimnazjum, więc robicie naprawdę proste rzeczy. Przyłóż się, a zaprocentuje to w liceum, gdzie te postawy z gimnazjum są niezbędne.

Napisane przez kasiunia_tymbarkoholiczka

Matematyka się do niczego nie przydaje w życiu, też nigdy jej nie lubiłam bo jestem humanistkom. Nie powinnaś sie przejmować, spróbuj po prostu poświęcić więcej czasu, albo wykuć na pamięc i powinnaś sobie poradzić. buźka

Napisane przez kasiunia_tymbarkoholiczka

Mam dyslekcję, więc robię czasem błędy, ale jestem humanistką bo nie lubię matematyki i miałam 5 z polskiego w liceum. Poza tym ukończyłam studia humanistyczne, więc hello? :/

Pozwolę sobie wtrącić, że ktoś kto nie umie matmy/nie lubi jej NIE JEST od razu humanistą, czy jak wolisz humanistOM . DysleKCJA też wcale nie jest powodem, żeby pisać z błędami i się nią tłumaczyć.

A matematyka w życiu jest bardzo przydatna. Na pewno bardziej niż analiza jakiegoś wiersza. Ale to właśnie większość osób twierdzących "że matma do niczego nie jest potrzebna" daje się oszukać na wielu "wspaniałych promocjach", nie potrafi rozliczyć PITów itd

[dawidowskasia]

Napisane przez LunatyczkaBB

Autorko, myślę, że może Ci pomóc rozwiązywanie zadań, jak najwięcej, jak najczęściej. Innej rady, oprócz korepetycji chyba nie widzę. Jesteś jeszcze w gimnazjum, więc robicie naprawdę proste rzeczy. Przyłóż się, a zaprocentuje to w liceum, gdzie te postawy z gimnazjum są niezbędne.



Pozwolę sobie wtrącić, że ktoś kto nie umie matmy/nie lubi jej NIE JEST od razu humanistą, czy jak wolisz humanistOM . DysleKCJA też wcale nie jest powodem, żeby pisać z błędami i się nią tłumaczyć.

A matematyka w życiu jest bardzo przydatna. Na pewno bardziej niż analiza jakiegoś wiersza. Ale to właśnie większość osób twierdzących "że matma do niczego nie jest potrzebna" daje się oszukać na wielu "wspaniałych promocjach", nie potrafi rozliczyć PITów itd

dysleksja nie dyslekcja jak coś poza tym pity i promocje to nawet nie matma a podstawy działań na liczbach. Rownie dobrze można powiedzieć,ze nie każdy kto umie liczyć do 100 i wypelniać pity ma umysł ścisły i jest dobry z matmy

[viva91]

Napisane przez dawidowskasia

dysleksja nie dyslekcja jak coś

to była ironia w wykonaniu LunatyczkiBB a propo wypowiedzi kasiuni_tymbarkoholiczki która twierdziła że ma "dyslekcję"

[dawidowskasia]

Napisane przez viva91

to była ironia w wykonaniu LunatyczkiBB a propo wypowiedzi kasiuni_tymbarkoholiczki która twierdziła że ma "dyslekcję"

aha. ..puśćmy to w niepamięć

[LunatyczkaBB]

Napisane przez dawidowskasia

dysleksja nie dyslekcja jak coś poza tym pity i promocje to nawet nie matma a podstawy działań na liczbach. Rownie dobrze można powiedzieć,ze nie każdy kto umie liczyć do 100 i wypelniać pity ma umysł ścisły i jest dobry z matmy

Tak, a podstawy działań na liczbach to matma.
Skoro ten przykład Ci nie odpowiada to może kredyt? Dlaczego tyle ludzi wierzy we wspaniałe kredyty, gdzie praktycznie nic się nie dokłada? Bo nie potrafią obliczyć zwykłego oprocentowania.
Albo zakładanie lokaty, takiej która ma większą liczbę przed %? Też dobry trik. Bo niektórzy już nie zwracają czy to oprocentowanie w skali roku, kiedy są doliczane odsetki itd. Widzą większą liczbę, to wydaje im się, że jest bardziej opłacalna . A banki na takich osobach, którym "matma do niczego w życiu nie jest potrzebna" zarabiają

Napisane przez dawidowskasia

aha. ..puśćmy to w niepamięć

Zdarza się

[dawidowskasia]

Napisane przez LunatyczkaBB

Tak, a podstawy działań na liczbach to matma.
Skoro ten przykład Ci nie odpowiada to może kredyt? Dlaczego tyle ludzi wierzy we wspaniałe kredyty, gdzie praktycznie nic się nie dokłada? Bo nie potrafią obliczyć zwykłego oprocentowania.
Albo zakładanie lokaty, takiej która ma większą liczbę przed %? Też dobry trik. Bo niektórzy już nie zwracają czy to oprocentowanie w skali roku, kiedy są doliczane odsetki itd. Widzą większą liczbę, to wydaje im się, że jest bardziej opłacalna . A banki na takich osobach, którym "matma do niczego w życiu nie jest potrzebna" zarabiają

nie moja droga. To marketing. różni ludzie o różnych predyspozycjach się na oprocentowanie nabierają.
jeżeli udowodnisz,że humaniści mają z tym problem tylko albo w większości to przyznam rację. jeżeli dla Ciebie matma to podstawowe działania na liczbach to wierz lub nie, ale nie znam ludzi, którzy jej nie umieją (albo znam, ale to osoby często chore,upośledzone)
Każdy w miarę rozgarnięty człowiek wie,ze należy czytać umowy, że odsetki są w skali roku, potrafią obliczyć,że kredyt )% przez 10 miesięcy to większy wydatek potem

[viva91]

Owszem, rozgarnięty tak.
Tylko najcześciej się zdarza tak, że ten który zasad kredytu nie rozumie, wcześniej narzekał na matmę. W moim otoczeniu to się sprawdza. Pytałam koleżanki w jakim banku ma konto, a ona: "nie wiem, nie mam do tego głowy". Do matmy też głowy nie miała, zawsze wolała "pofilozofować" na polskim. Albo jakiś czas temu chyba tu na Wizażu przeczytałam o tym jak znajoma jednej z Wizażanek prosiła ją aby ta zapłaciła za nią rachunki, bo ona tego nigdy nie robiła i nie wie jak sprostać temu wyzwaniu...

Wiem że tu umiejętność obliczenia miejsc zerowych funkcji nie wpłynęłaby na świadomość w jakim banku ma się konto, ale to najczęściej osoby olewające matmę są takie niezorientowane (nie mówię że wszystkie). Z tego co widzę po znajomych to Ci, którzy nie wybrzydzali na matmę, poświęcali jej trochę czasu są bardziej zdyscyplinowani i ogarnięci.

[dawidowskasia]

Napisane przez viva91

Owszem, rozgarnięty tak.
Tylko najcześciej się zdarza tak, że ten który zasad kredytu nie rozumie, wcześniej narzekał na matmę. W moim otoczeniu to się sprawdza. Pytałam koleżanki w jakim banku ma konto, a ona: "nie wiem, nie mam do tego głowy". Do matmy też głowy nie miała, zawsze wolała "pofilozofować" na polskim. Albo jakiś czas temu chyba tu na Wizażu przeczytałam o tym jak znajoma jednej z Wizażanek prosiła ją aby ta zapłaciła za nią rachunki, bo ona tego nigdy nie robiła i nie wie jak sprostać temu wyzwaniu...

Wiem że tu umiejętność obliczenia miejsc zerowych funkcji nie wpłynęłaby na świadomość w jakim banku ma się konto, ale to najczęściej osoby olewające matmę są takie niezorientowane (nie mówię że wszystkie). Z tego co widzę po znajomych to Ci, którzy nie wybrzydzali na matmę, poświęcali jej trochę czasu są bardziej zdyscyplinowani i ogarnięci.

ja mam inne odczucia. Moj przyjaciel informatykę studiuje na PG a jest zupełne oderwany od życia - nie analizuje gdzie ma konto, jakie oprocentowanie itp
Zresztą mam wiele koleżanek humanistek z głową na karku

[LunatyczkaBB]

Napisane przez dawidowskasia

nie moja droga. To marketing. różni ludzie o różnych predyspozycjach się na oprocentowanie nabierają.
jeżeli udowodnisz,że humaniści mają z tym problem tylko albo w większości to przyznam rację. jeżeli dla Ciebie matma to podstawowe działania na liczbach to wierz lub nie, ale nie znam ludzi, którzy jej nie umieją (albo znam, ale to osoby często chore,upośledzone)
Każdy w miarę rozgarnięty człowiek wie,ze należy czytać umowy, że odsetki są w skali roku, potrafią obliczyć,że kredyt )% przez 10 miesięcy to większy wydatek potem

A ten właśnie marketing opiera się na brakach wiedzy z matematyki. Ktoś kto ma pojęcie o tej dziedzinie nie da się łatwo zrobić w balona.
Co do humanistów, to zacznijmy od tego, że humanizm nie wyklucza umiejętności matematycznych. Zauważyłam, że niektórzy tak twierdzą: "jestem słaby z matmy, więc jestem humanistą", ale to nie tak działa. Zazwyczaj to osoby, którym "matma jest do niczego nie potrzebna" mają z tym problem. Osoba rozgarnięta, owszem, potrafi to. Ale jak można uważać się za rozgarniętym twierdząc "w życiu mi się to nigdy nie przyda", a potem się zastanawiają "skąd takie duże raty" itd.
Nie twierdzę, że matma to tylko podstawowe działania na liczbach. Ale one są jej fundamentami. Bez tego nie ruszy.
Uważam też, że obowiązkowa matura z matmy to dobre rozwiązanie. Jak można posiadać wykształcenie średnie, nie znając chociażby tych najważniejszych rzeczy?

[dawidowskasia]

Napisane przez LunatyczkaBB

A ten właśnie marketing opiera się na brakach wiedzy z matematyki. Ktoś kto ma pojęcie o tej dziedzinie nie da się łatwo zrobić w balona.
Co do humanistów, to zacznijmy od tego, że humanizm nie wyklucza umiejętności matematycznych. Zauważyłam, że niektórzy tak twierdzą: "jestem słaby z matmy, więc jestem humanistą", ale to nie tak działa. Zazwyczaj to osoby, którym "matma jest do niczego nie potrzebna" mają z tym problem. Osoba rozgarnięta, owszem, potrafi to. Ale jak można uważać się za rozgarniętym twierdząc "w życiu mi się to nigdy nie przyda", a potem się zastanawiają "skąd takie duże raty" itd.
Nie twierdzę, że matma to tylko podstawowe działania na liczbach. Ale one są jej fundamentami. Bez tego nie ruszy.
Uważam też, że obowiązkowa matura z matmy to dobre rozwiązanie. Jak można posiadać wykształcenie średnie, nie znając chociażby tych najważniejszych rzeczy?

rownie dobrze mogę powiedzieć,że ktoś kto nie umie czytać też się zlapie na chwyt jakiegoś banku

[LunatyczkaBB]

Napisane przez dawidowskasia

rownie dobrze mogę powiedzieć,że ktoś kto nie umie czytać też się zlapie na chwyt jakiegoś banku

Bo się złapie, jak nie opanował podstawowych umiejętności potrzebnych w życiu