Jakimi metodami próbowałyście pokonać trądzik?

[Erwina1234]

Napisane przez Ewuniaa16

Jest w Rossmanie, z ISANY, na promocji zapłaciłam tylko 5.99

Super dziękuję Za takie grosze napewno kupię

[Agnieszka987]

Napisane przez heureusement

Może zadam głupie pytanie, ale jak to jest z tym aloesem? Hoduje się normalnie w domu roślinkę i w razie czego właśnie łamie się liść i cudowne substancje wyciekają? A roślinka sie odradza, czy przerwiemy wszystkie listki i umrze ;P

Odradza się, gdy urwiemy kilka listków- wszystkich nie probowalam

[heureusement]

Napisane przez Sabiiina

Ciocia normalnie w domu ma roślinkę i po przełamaniu tego listka wycieka z tego taki sok, gęsty, zielonkawy - jak jakiś żel I roślinka chyba się odradza, chociaż ciocia tam nie szarżowała z tym

Niestety byłam u niej tylko na urlopie, mieszkamy dość daleko od siebie i nie mam możliwości 'obserwacji'. Na internecie pewnie jest mnóstwo na ten temat, ale jeśli jesteś zainteresowana wiadomościami z pierwszej ręki to mogę zapytać jak będę z nią rozmawiała

Dziękuję, w razie czego poszukam sobie w internecie jak jeszcze coś będę chciała wiedzieć

---------- Dopisano o 21:39 ---------- Poprzedni post napisano o 21:39 ----------

Napisane przez Agnieszka987

Odradza się, gdy urwiemy kilka listków- wszystkich nie probowalam

Tobie również

[ogi49]

jeżeli chodzi o moje doświadczenie z walką z zmianami tradzikowymi, to po pierwsze nie wyciskanie niczego bo to pozostawia nie fajne blizny, a jeżeli już się zdążyło ze owa krostka została wyduszona to warto posmarować ją mascia tribiotyk... super maść w małej saszetce koszt jakiś 2zł a naprawdę pomaga,

[heureusement]

Napisane przez ogi49

jeżeli chodzi o moje doświadczenie z walką z zmianami tradzikowymi, to po pierwsze nie wyciskanie niczego bo to pozostawia nie fajne blizny, a jeżeli już się zdążyło ze owa krostka została wyduszona to warto posmarować ją mascia tribiotyk... super maść w małej saszetce koszt jakiś 2zł a naprawdę pomaga,

u mnie koszt 1,3zł i faktycznie potwierdzam jej dobre działanie

[Erwina1234]

Napisane przez ogi49

jeżeli chodzi o moje doświadczenie z walką z zmianami tradzikowymi, to po pierwsze nie wyciskanie niczego bo to pozostawia nie fajne blizny, a jeżeli już się zdążyło ze owa krostka została wyduszona to warto posmarować ją mascia tribiotyk... super maść w małej saszetce koszt jakiś 2zł a naprawdę pomaga,

Nie wyciskanie jest podstawą, ale tak jak piszesz - wszystko się może zdarzyć - a jak się faktycznie zdarzy to trzeba już naprawdę porzadnie zadbać o to miejsce

[jyyli]

Napisane przez heureusement

Może zadam głupie pytanie, ale jak to jest z tym aloesem? Hoduje się normalnie w domu roślinkę i w razie czego właśnie łamie się liść i cudowne substancje wyciekają? A roślinka sie odradza, czy przerwiemy wszystkie listki i umrze ;P

Ja zawsze zostawiam ucinam tylko listki z dołu, a on sobie rośnie do góry
No i zawsze odkrajam kawałek, zdejmuję "skórkę" z jednej strony i to przyklejam. Jedna noc z takim okładem i nie ma śladu po pryszczu

Dobrze, że mi przypomniałyście o aloesie, bo akurat mam dwie gule

[pataszon]

Próbowałam wielu rzeczy (odkąd zrezygnowałam z dermatologów - jeden zapisał mi Roaccutane, a miałam wtedy 14 lat... i wcale nie najcięższy trądzik). Wizaż jest moim nieustannym źródłem nowych metod walki z tym cholerstwem - mam na koncie próby z Effaclarem K i duo, Triacnealem, Diacnealem, Lysanel Active, Acnefanem, Acnedermem, skinorenem, Baikadermem... przerobilam mnóstwo kosmetyków i sposobów i dochodzę do wniosku, że Wizaż to błogosławieństwo i przekleństwo zarazem Mam szafki pełne zużytych do połowy specyfików, bo nie zdążyłam porządnie przetestować jednego, a już kupowałam kolejny polecany... Dochodzę do wniosku, że muszę wprowadzić więcej systematyczności i konsekwencji do mojej pielęgnacji...

[Sabiiina]

Napisane przez jyyli

Ja zawsze zostawiam ucinam tylko listki z dołu, a on sobie rośnie do góry
No i zawsze odkrajam kawałek, zdejmuję "skórkę" z jednej strony i to przyklejam. Jedna noc z takim okładem i nie ma śladu po pryszczu

Dobrze, że mi przypomniałyście o aloesie, bo akurat mam dwie gule

a powiedz mi, jest ciężki i wymagający w hodowaniu?

[heureusement]

Napisane przez jyyli

Ja zawsze zostawiam ucinam tylko listki z dołu, a on sobie rośnie do góry
No i zawsze odkrajam kawałek, zdejmuję "skórkę" z jednej strony i to przyklejam. Jedna noc z takim okładem i nie ma śladu po pryszczu

Dobrze, że mi przypomniałyście o aloesie, bo akurat mam dwie gule

Kurcze to fantastycznie, będę musiała bardzo poważnie rozważyć kupno tego cuda

[kajd]

Grudki to zmora - wszelakie zaskórniki i krostki można zatuszować ale grudki, wypukłości inne świństwa to totalna zmora ! Możesz mieć piękny perfekcyjny makijaż zasłaniający każdą niedoskonałość a i tak buzia wygląda jak Himalaje, horror

[jyyli]

Napisane przez Sabiiina

a powiedz mi, jest ciężki i wymagający w hodowaniu?

Nie Podlewam go raz na milion lat Ale polecam jednak znaleźć jakieś bardziej szczegółowe informacje, bo może ja się mylę i to po prostu cud, że moje roślinki jeszcze żyją
Bo można go też bardzo łatwo rozmnażać Ale tym się zajmuje moja mama, więc niczego na ten temat nie wiem. Za to polecam - ja mam teraz aloes na każdym oknie

Napisane przez heureusement

Kurcze to fantastycznie, będę musiała bardzo poważnie rozważyć kupno tego cuda

Polecam, polecam Poza trądzikiem jest też pomocny przy gojeniu innych małych ranek, oparzeń czy świeżych blizn.
Tylko UWAGA - może uczulać. Ale nie wiem, czy to się często zdarza.

[lyrx]

heh.. zaskórniki, krostki większe- mniejsze... na całej twarzy albo jej części.. czego to ja nie próbowałam... tony kremów, maści, maseczek... ale najbardziej skuteczne okazało się oczyszczenie od środka-herbatką z bratka... no a potem się zaczęło- wysypało mnie niesamowicie, ale jakoś sobie z tym poradziłam- tonik antyb. bez alkoholu, krem na dzień/noc nawilżający, matujący antyb., zel z kwasem salicylowym, maseczki oczyszczające.. wit. b i ogolnie unikanie słonca, dużo swieżego powietrza, wody, soków np z selera i jabłka... miałam też krem acne derm- dobry na pozostałości po krostkach.. wybiela, wysusza... pasta do zębów też była skuteczna, rumianek, tymianek... I CO NAJWAŻNIEJSZE- NIE WYCISKAĆ-choć korci niesamowicie, ale LEPIEJ I ŁATWIEJ ZATUSZOWAĆ KROSTKĘ NIŻ COŚ OGROMNEGO I ROZDRAPANEGO.....

[Sabiiina]

Napisane przez jyyli

Nie Podlewam go raz na milion lat Ale polecam jednak znaleźć jakieś bardziej szczegółowe informacje, bo może ja się mylę i to po prostu cud, że moje roślinki jeszcze żyją
Bo można go też bardzo łatwo rozmnażać Ale tym się zajmuje moja mama, więc niczego na ten temat nie wiem. Za to polecam - ja mam teraz aloes na każdym oknie

okkk, dziękuję, muszę sobie w takim razie zafundować taką roślinkę
niestety nie mam ręki do kwiatów, 'umarła' mi nawet zwykła kuchenna mięta, ale może aloes okaże się szczęśliwy

[jyyli]

Napisane przez lyrx

heh.. zaskórniki, krostki większe- mniejsze... na całej twarzy albo jej części.. czego to ja nie próbowałam... tony kremów, maści, maseczek... ale najbardziej skuteczne okazało się oczyszczenie od środka-herbatką z bratka... no a potem się zaczęło- wysypało mnie niesamowicie, ale jakoś sobie z tym poradziłam- tonik antyb. bez alkoholu, krem na dzień/noc nawilżający, matujący antyb., zel z kwasem salicylowym, maseczki oczyszczające.. wit. b i ogolnie unikanie słonca, dużo swieżego powietrza, wody, soków np z selera i jabłka... miałam też krem acne derm- dobry na pozostałości po krostkach.. wybiela, wysusza... pasta do zębów też była skuteczna, rumianek, tymianek... I CO NAJWAŻNIEJSZE- NIE WYCISKAĆ-choć korci niesamowicie, ale LEPIEJ I ŁATWIEJ ZATUSZOWAĆ KROSTKĘ NIŻ COŚ OGROMNEGO I ROZDRAPANEGO.....

Herbatki ziołowe nie każdemu pomogą, ale moim zdaniem i tak warto je pić.
Do bratka dorzucić np. pokrzywę, która świetnie oczyszcza i przy okazji genialnie wzmacnia włosy. Dziewczyny na wątku o piciu pokrzywy skarżyły się na wysyp, po którym z kolei przychodził okres niesamowicie gładkiej skóry
Z tym, że pokrzywa może wypłukiwać witaminy z grupy B, dlatego warto przy tym suplementować się, albo jeszcze lepiej pić drożdże - też świetne na cerę

Co do wyciskania - w pełni się zgodzę

[jasmine23]

Wypróbowałam maść cynkową - daje radę, ale tylko przy bardzo regularnym stosowaniu. Troszkę wysusza pryszcze.
Używałam też żeli punktowych, ale wszystkie jak leci (wypróbowałam chyba z 4 różnych firm) okazały się kompletnie nie działające.
Ostatnio zmierzyłam się z plasterkami punktowymi, ale nie eliminują pryszcza, tylko nieznacznie go wysuszają.
Przecierałam też twarz specjalnym płynem Afronis z apteki, ale tutaj także trzeba skrupulatności i przecierania zapobiegawczo, a ma alkohol w składzie, więc używam w razie wielkiego "wypadku".
Póki co najbardziej z tych eksperymentów pasuje mi olejek z drzewa herbacianego. Działa antybakteryjnie, może trochę mocno ściąga, jest mocny tak jak alkohol ale nie podrażnia tak bardzo i nie szczypie.

[jyyli]

Napisane przez Sabiiina

okkk, dziękuję, muszę sobie w takim razie zafundować taką roślinkę
niestety nie mam ręki do kwiatów, 'umarła' mi nawet zwykła kuchenna mięta, ale może aloes okaże się szczęśliwy

To wytrzymała roślina, więc może akurat przetrwa
Tym bardziej, że będziesz mieć motywację, żeby o niego dbać

[jasmine23]

Napisane przez jyyli

Ja zawsze zostawiam ucinam tylko listki z dołu, a on sobie rośnie do góry
No i zawsze odkrajam kawałek, zdejmuję "skórkę" z jednej strony i to przyklejam. Jedna noc z takim okładem i nie ma śladu po pryszczu

Dobrze, że mi przypomniałyście o aloesie, bo akurat mam dwie gule

jak go przyklejasz? też mam aloes, ale boję się go zerwać i nie wiem jak za niego zabrać

[Ola Moderatorka]

Napisane przez lyrx

heh.. zaskórniki, krostki większe- mniejsze... na całej twarzy albo jej części.. czego to ja nie próbowałam... tony kremów, maści, maseczek... ale najbardziej skuteczne okazało się oczyszczenie od środka-herbatką z bratka... no a potem się zaczęło- wysypało mnie niesamowicie, ale jakoś sobie z tym poradziłam- tonik antyb. bez alkoholu, krem na dzień/noc nawilżający, matujący antyb., zel z kwasem salicylowym, maseczki oczyszczające.. wit. b i ogolnie unikanie słonca, dużo swieżego powietrza, wody, soków np z selera i jabłka... miałam też krem acne derm- dobry na pozostałości po krostkach.. wybiela, wysusza... pasta do zębów też była skuteczna, rumianek, tymianek... I CO NAJWAŻNIEJSZE- NIE WYCISKAĆ-choć korci niesamowicie, ale LEPIEJ I ŁATWIEJ ZATUSZOWAĆ KROSTKĘ NIŻ COŚ OGROMNEGO I ROZDRAPANEGO.....

Świetnie sprawdza się w przypadku wszelkich zmian skórnych Eucerin DermoPURIFYER Matujący krem nawilżający. Matuje i poprawia wygląd skóry, a przy okazji nie blokuje porów i zapewnia skórze odpowiednie nawilżanie, co w przypadku trądziku jest bardzo ważne.

[jyyli]

Napisane przez jasmine23

Wypróbowałam maść cynkową - daje radę, ale tylko przy bardzo regularnym stosowaniu. Troszkę wysusza pryszcze.
Używałam też żeli punktowych, ale wszystkie jak leci (wypróbowałam chyba z 4 różnych firm) okazały się kompletnie nie działające.
Ostatnio zmierzyłam się z plasterkami punktowymi, ale nie eliminują pryszcza, tylko nieznacznie go wysuszają.
Przecierałam też twarz specjalnym płynem Afronis z apteki, ale tutaj także trzeba skrupulatności i przecierania zapobiegawczo, a ma alkohol w składzie, więc używam w razie wielkiego "wypadku".
Póki co najbardziej z tych eksperymentów pasuje mi olejek z drzewa herbacianego. Działa antybakteryjnie, może trochę mocno ściąga, jest mocny tak jak alkohol ale nie podrażnia tak bardzo i nie szczypie.

Afronis to moim zdaniem zbyt duży killer, żeby kłaść go na twarz. Z tego, co pamiętam, zawiera kwas borny. Używałam go jako nastolatka, niby pomagał, ale wysuszył mi twarz niemiłosiernie, a wtedy myślałam, że im większy przesusz, tym lepsze leczenie

Napisane przez jasmine23

jak go przyklejasz? też mam aloes, ale boję się go zerwać i nie wiem jak za niego zabrać

Najbardziej lubię przyklejać takim plastrem sprzedawanym w aptece na metry. Nie w każdej mogą go mieć, ale jest taki... szeroki i na metry Rozciąga się, jest lekki i łatwo się go odkleja, bo jednak standardowe plastry potrafią wręcz przyrosnąć do skóry, a potem pojawia się problem ze zmyciem kleju.
Chociaż teoretycznie można przykleić na zwykły plaster z opatrunkiem albo bez opatrunku. One są przystosowane do ludzkiej skóry, więc nic złego nie powinno się dziać. Tylko radzę wypróbować przed wolnym dniem, bo u wrażliwców mogą zostać jakieś podrażnienia.

[Erwina1234]

Napisane przez kajd

Grudki to zmora - wszelakie zaskórniki i krostki można zatuszować ale grudki, wypukłości inne świństwa to totalna zmora ! Możesz mieć piękny perfekcyjny makijaż zasłaniający każdą niedoskonałość a i tak buzia wygląda jak Himalaje, horror

Podzielam całkowicie Twoje zdanie: jeśli da się zamaskować to jest ok, a jak widać taki wulkan na końcu ulicy to można tylko pod grzywką schować

[lavenda87]

Ja już mam na swoim koncie erytromycynę w płynie, następnie jakiś robiony płyn - nie mam pojęcia z czego, ale niewiele dawał... Na erytromycynę jestem uczulona, co bardzo szybko wyszło. Później kupiłam Benzacne - opuchłam po niej jak nieboskie stworzenie więc poszła w odstawkę. Później miałam 2 opakowania Acne derm, niby na przebarwienia i zaskórniki, ale nie pomogła... Potem Epiduo - to był strzał w 10, wyleczyła mi trądzik w 90 % (przed @ lubiły się pojawiać pojedyncze syfki). Następnie Skinoren i Effaclar Duo (blizny i zaskórniki) a teraz Atrederm a punktowo Perakne lub żel przeciwtrądzikowy z Accosa.

A na zaskórniki próbowała któraś z Was tonik pichtowy?

[agnkat]

U mnie zmiany są białe i bardzo bolesne, dlatego staram się je na bieżąco usuwać, jednak metoda ta może prowadzić do powstawania blizn, wiem z własnego doświadczenia...
u mnie już było smarowanie pastą do zębów, w celu ich wysuszenia... spirytus też był, olejek z drzewa herbacianego...wszystkie te metody sprawdzały się w mniejszym lub większym stopniu...

[wasserjungfrau]

Metod było niemiłosiernie dużo. Najpierw działałam sama - stosowanie preparatów dostępnych bez recepty. Później dodatkowo pojawiły się kwasy, a następnie mikro i wizyty u dermatologów. Zaczęło się przyjmowanie przeróżnych antybiotyków oraz maści, kremów, płynów robionych na receptę...i nic. Izotek okazał się zbawieniem. Niestety trzeba trafić na dobrego lekarza, który potraktuje trądzik jako problem, a nie stwierdzi że trzeba nauczyć się z tym żyć. Obecnie doraźnie stosuję davercin, kosmetyki do skóry trądzikowej oraz korzystam z zabiegów mikro połączona z peelingiem kawitacyjnym. Zastanawiam się nad zakupem peelingu kawitacyjnego aby zabieg ten robić w domu.
Pzdr.

[Erwina1234]

Napisane przez lavenda87

Ja już mam na swoim koncie erytromycynę w płynie, następnie jakiś robiony płyn - nie mam pojęcia z czego, ale niewiele dawał... Na erytromycynę jestem uczulona, co bardzo szybko wyszło. Później kupiłam Benzacne - opuchłam po niej jak nieboskie stworzenie więc poszła w odstawkę. Później miałam 2 opakowania Acne derm, niby na przebarwienia i zaskórniki, ale nie pomogła... Potem Epiduo - to był strzał w 10, wyleczyła mi trądzik w 90 % (przed @ lubiły się pojawiać pojedyncze syfki). Następnie Skinoren i Effaclar Duo (blizny i zaskórniki) a teraz Atrederm a punktowo Perakne lub żel przeciwtrądzikowy z Accosa.

A na zaskórniki próbowała któraś z Was tonik pichtowy?

Ja próbowałam - hmm co mogę powiedzieć - widziałam poprawę, ale nie w tym, że zaskórniki znikały, tylko tak jakby robiły się jaśniejsze, nie było ich tak widać. Z czarnych na brązowe i jasno brazowe - do takiego etapu doszłam (zachciało mi się zmian ) może przy dłuższym stosowaniu by znikły całkiem

[Soulmate27]

Heej dziewczyny

Jeżeli chodzi o moje problemy ze skórą, to zaczęły się one na początku gimnazjum. Miałam cerę mieszaną, z zaskórnikami, nigdy nie używałam podkładów. Na początku sięgnęłam po to co się najbardziej rzucało w oczy czyli kosmetyki, przeznaczone rzekomo do cery tłustej, problematycznej z wypryskami, które były reklamowane w telewizji. Nie ukrywam, że dosyć często wyciskałam większe pryszcze.

Z czasem jednak wybrałam się z mamą do dermatologa, tam Pani przepisała mi maści, których nazwy ze względu na odległość w czasie już nie pamiętam, wtedy też po raz pierwszy brałam doustny antybiotyk na trądzik.
Pomimo wszystko coś musiało być nie tak bo stan mojej cery się pogarszał. Coraz więcej zaskórników, wiecznie tłusta cera, ślady po ledwo co zagojonych wypryskach. Szczerze mówiąc miałam kilku dermatologów. Pod koniec gimnazjum zaczęłam używać antybiotyku zewnętrznego (Zineryt) i cera była trzymana w ryzach gdy go stosowałam. W końcu po wakacjach gdy moja cera była naprawdę ładna uznałam, że trądzik jest wyleczony i przestałam stosować ten lek.
Niestety w zimę przeżyłam zmasowany atak trądziku. Byłam naprawdę zaskoczona tym jak stan mojej cery mógł się pogorszyć. Wybrałam się znów do innego dermatologa i tam p. dermatolog poleciła mi krem La Roche Posay, który miałam stosować na dzień i który miał powoli likwidować moje przebarwienia. Ponieważ bardzo chciałam choć trochę przykryć przebarwienia po pryszczach poleciła mi też podkład Excipial, akurat mam bladą skórę, więc ten jaśniejszy bardzo mi pasował. Na noc używałam żelu Epiduo. Całkiem dobrze się to wszystko spisywało, ale jednak nie odzyskałam już cery sprzed tej zimy... czułam się źle, tyle starań.... bo poza tym oczywiście stosowałam też maść cynkową, herbatki ziołowe, m.in bratek. W końcu kiedy zbliżał się czas studniówki poprosiłam o antybiotyk doustny - dzięki tej kuracji, przynajmniej nie miałam żadnych pryszczy... tylko przebarwienia, czy tam ślady po nich, które mogłam zakryć podkładem. Jednak wiadomo, że efekt się długo nie utrzymał. Później stosowałam jeszcze Clindacne na noc, oraz jakieś maści robione w aptece z przepisu p. dermatolog. Na dzień zawsze był krem do cery tłustej, było ich naprawdę multum.

Przełomem był pierwszy rok studiów kiedy to poszłam do poleconego mi dermatologa i u którego zdecydowałam się na siedmiomiesięczną kurację IZOTEKIEM. Skutki tego leku były naprawdę widoczne. Skóra bardziej wysuszona, ciągle się łuszczyła, była zaczerwieniona, musiałam ją nawilżać, nie używałam podkładu, żeby nie przeszkadzać w oczyszczaniu. Chociaż to wszystko było uciążliwe, czasem nie chciało mi się wyjść z domu, wstydziłam się, wyglądałam fatalnie, to po zakończeniu kuracji każdy widział efekt i nawet moja kuzynka, która też miała problem z trądzikiem zdecydowała się na kurację.

Moja radość nie trwała jednak wiecznie. Co jakiś czas pojawiały się małe wypryski i po pół roku stwierdziłam, że jest ich całkiem sporo, pory znowu się zanieczyszczały... cera coraz bardziej się przetłuszczała, znowu się załamałam.... poszłam do wcześniejszej dermatolog... znowu przepisała mi te leki co wcześniej brałam... chciałam chociaż zachować ten efekt, skóry bez tylu przebarwień, zapobiec nowym wysypom wyprysków.

Obecnie zdecydowałam się powrócić do Zinerytu, nauczona doświadczeniem póki co nie odstawię go bo boję się, że wtedy wszystko wróci. A szkoda bo przez to nie mogę zdecydować się na laser, czy kilka innych zabiegów, które mogłyby wyrównać koloryt mojej cery.

Pozdrawiam Was i mam nadzieję, że w końcu uda nam się pozbyć trądziku!

[jyyli]

Napisane przez lavenda87

Ja już mam na swoim koncie erytromycynę w płynie, następnie jakiś robiony płyn - nie mam pojęcia z czego, ale niewiele dawał... Na erytromycynę jestem uczulona, co bardzo szybko wyszło. Później kupiłam Benzacne - opuchłam po niej jak nieboskie stworzenie więc poszła w odstawkę. Później miałam 2 opakowania Acne derm, niby na przebarwienia i zaskórniki, ale nie pomogła... Potem Epiduo - to był strzał w 10, wyleczyła mi trądzik w 90 % (przed @ lubiły się pojawiać pojedyncze syfki). Następnie Skinoren i Effaclar Duo (blizny i zaskórniki) a teraz Atrederm a punktowo Perakne lub żel przeciwtrądzikowy z Accosa.

A na zaskórniki próbowała któraś z Was tonik pichtowy?

Próbowałam, ale akurat u mnie się nie sprawdził.

Napisane przez Soulmate27

Heej dziewczyny

Jeżeli chodzi o moje problemy ze skórą, to zaczęły się one na początku gimnazjum. Miałam cerę mieszaną, z zaskórnikami, nigdy nie używałam podkładów. Na początku sięgnęłam po to co się najbardziej rzucało w oczy czyli kosmetyki, przeznaczone rzekomo do cery tłustej, problematycznej z wypryskami, które były reklamowane w telewizji. Nie ukrywam, że dosyć często wyciskałam większe pryszcze.

Z czasem jednak wybrałam się z mamą do dermatologa, tam Pani przepisała mi maści, których nazwy ze względu na odległość w czasie już nie pamiętam, wtedy też po raz pierwszy brałam doustny antybiotyk na trądzik.
Pomimo wszystko coś musiało być nie tak bo stan mojej cery się pogarszał. Coraz więcej zaskórników, wiecznie tłusta cera, ślady po ledwo co zagojonych wypryskach. Szczerze mówiąc miałam kilku dermatologów. Pod koniec gimnazjum zaczęłam używać antybiotyku zewnętrznego (Zineryt) i cera była trzymana w ryzach gdy go stosowałam. W końcu po wakacjach gdy moja cera była naprawdę ładna uznałam, że trądzik jest wyleczony i przestałam stosować ten lek.
Niestety w zimę przeżyłam zmasowany atak trądziku. Byłam naprawdę zaskoczona tym jak stan mojej cery mógł się pogorszyć. Wybrałam się znów do innego dermatologa i tam p. dermatolog poleciła mi krem La Roche Posay, który miałam stosować na dzień i który miał powoli likwidować moje przebarwienia. Ponieważ bardzo chciałam choć trochę przykryć przebarwienia po pryszczach poleciła mi też podkład Excipial, akurat mam bladą skórę, więc ten jaśniejszy bardzo mi pasował. Na noc używałam żelu Epiduo. Całkiem dobrze się to wszystko spisywało, ale jednak nie odzyskałam już cery sprzed tej zimy... czułam się źle, tyle starań.... bo poza tym oczywiście stosowałam też maść cynkową, herbatki ziołowe, m.in bratek. W końcu kiedy zbliżał się czas studniówki poprosiłam o antybiotyk doustny - dzięki tej kuracji, przynajmniej nie miałam żadnych pryszczy... tylko przebarwienia, czy tam ślady po nich, które mogłam zakryć podkładem. Jednak wiadomo, że efekt się długo nie utrzymał. Później stosowałam jeszcze Clindacne na noc, oraz jakieś maści robione w aptece z przepisu p. dermatolog. Na dzień zawsze był krem do cery tłustej, było ich naprawdę multum.

Przełomem był pierwszy rok studiów kiedy to poszłam do poleconego mi dermatologa i u którego zdecydowałam się na siedmiomiesięczną kurację IZOTEKIEM. Skutki tego leku były naprawdę widoczne. Skóra bardziej wysuszona, ciągle się łuszczyła, była zaczerwieniona, musiałam ją nawilżać, nie używałam podkładu, żeby nie przeszkadzać w oczyszczaniu. Chociaż to wszystko było uciążliwe, czasem nie chciało mi się wyjść z domu, wstydziłam się, wyglądałam fatalnie, to po zakończeniu kuracji każdy widział efekt i nawet moja kuzynka, która też miała problem z trądzikiem zdecydowała się na kurację.

Moja radość nie trwała jednak wiecznie. Co jakiś czas pojawiały się małe wypryski i po pół roku stwierdziłam, że jest ich całkiem sporo, pory znowu się zanieczyszczały... cera coraz bardziej się przetłuszczała, znowu się załamałam.... poszłam do wcześniejszej dermatolog... znowu przepisała mi te leki co wcześniej brałam... chciałam chociaż zachować ten efekt, skóry bez tylu przebarwień, zapobiec nowym wysypom wyprysków.

Obecnie zdecydowałam się powrócić do Zinerytu, nauczona doświadczeniem póki co nie odstawię go bo boję się, że wtedy wszystko wróci. A szkoda bo przez to nie mogę zdecydować się na laser, czy kilka innych zabiegów, które mogłyby wyrównać koloryt mojej cery.

Pozdrawiam Was i mam nadzieję, że w końcu uda nam się pozbyć trądziku!

Niestety, Izotek nie zawsze eliminuje trądzik na zawsze, pewnie dlatego, że jego przyczyny są różne. Za to jest silnym lekiem, więc trzeba się dobrze zastanowić, zanim się po niego sięgnie

[Erwina1234]

Napisane przez Soulmate27

Heej dziewczyny

Jeżeli chodzi o moje problemy ze skórą, to zaczęły się one na początku gimnazjum. Miałam cerę mieszaną, z zaskórnikami, nigdy nie używałam podkładów. Na początku sięgnęłam po to co się najbardziej rzucało w oczy czyli kosmetyki, przeznaczone rzekomo do cery tłustej, problematycznej z wypryskami, które były reklamowane w telewizji. Nie ukrywam, że dosyć często wyciskałam większe pryszcze.

Z czasem jednak wybrałam się z mamą do dermatologa, tam Pani przepisała mi maści, których nazwy ze względu na odległość w czasie już nie pamiętam, wtedy też po raz pierwszy brałam doustny antybiotyk na trądzik.
Pomimo wszystko coś musiało być nie tak bo stan mojej cery się pogarszał. Coraz więcej zaskórników, wiecznie tłusta cera, ślady po ledwo co zagojonych wypryskach. Szczerze mówiąc miałam kilku dermatologów. Pod koniec gimnazjum zaczęłam używać antybiotyku zewnętrznego (Zineryt) i cera była trzymana w ryzach gdy go stosowałam. W końcu po wakacjach gdy moja cera była naprawdę ładna uznałam, że trądzik jest wyleczony i przestałam stosować ten lek.
Niestety w zimę przeżyłam zmasowany atak trądziku. Byłam naprawdę zaskoczona tym jak stan mojej cery mógł się pogorszyć. Wybrałam się znów do innego dermatologa i tam p. dermatolog poleciła mi krem La Roche Posay, który miałam stosować na dzień i który miał powoli likwidować moje przebarwienia. Ponieważ bardzo chciałam choć trochę przykryć przebarwienia po pryszczach poleciła mi też podkład Excipial, akurat mam bladą skórę, więc ten jaśniejszy bardzo mi pasował. Na noc używałam żelu Epiduo. Całkiem dobrze się to wszystko spisywało, ale jednak nie odzyskałam już cery sprzed tej zimy... czułam się źle, tyle starań.... bo poza tym oczywiście stosowałam też maść cynkową, herbatki ziołowe, m.in bratek. W końcu kiedy zbliżał się czas studniówki poprosiłam o antybiotyk doustny - dzięki tej kuracji, przynajmniej nie miałam żadnych pryszczy... tylko przebarwienia, czy tam ślady po nich, które mogłam zakryć podkładem. Jednak wiadomo, że efekt się długo nie utrzymał. Później stosowałam jeszcze Clindacne na noc, oraz jakieś maści robione w aptece z przepisu p. dermatolog. Na dzień zawsze był krem do cery tłustej, było ich naprawdę multum.

Przełomem był pierwszy rok studiów kiedy to poszłam do poleconego mi dermatologa i u którego zdecydowałam się na siedmiomiesięczną kurację IZOTEKIEM. Skutki tego leku były naprawdę widoczne. Skóra bardziej wysuszona, ciągle się łuszczyła, była zaczerwieniona, musiałam ją nawilżać, nie używałam podkładu, żeby nie przeszkadzać w oczyszczaniu. Chociaż to wszystko było uciążliwe, czasem nie chciało mi się wyjść z domu, wstydziłam się, wyglądałam fatalnie, to po zakończeniu kuracji każdy widział efekt i nawet moja kuzynka, która też miała problem z trądzikiem zdecydowała się na kurację.

Moja radość nie trwała jednak wiecznie. Co jakiś czas pojawiały się małe wypryski i po pół roku stwierdziłam, że jest ich całkiem sporo, pory znowu się zanieczyszczały... cera coraz bardziej się przetłuszczała, znowu się załamałam.... poszłam do wcześniejszej dermatolog... znowu przepisała mi te leki co wcześniej brałam... chciałam chociaż zachować ten efekt, skóry bez tylu przebarwień, zapobiec nowym wysypom wyprysków.

Obecnie zdecydowałam się powrócić do Zinerytu, nauczona doświadczeniem póki co nie odstawię go bo boję się, że wtedy wszystko wróci. A szkoda bo przez to nie mogę zdecydować się na laser, czy kilka innych zabiegów, które mogłyby wyrównać koloryt mojej cery.

Pozdrawiam Was i mam nadzieję, że w końcu uda nam się pozbyć trądziku!

Byłaś naprawdę wytrwała w poszukiwaniu tego właściwego dermatologa szacunek ja szybko się zraziłam do dermatologów, bo bagatelizowali problem, przepisywali leki, które nie działały...

Trzymam kciuki, że wygrasz tą walkę i będziesz miała znów taką cerę jak przed tą pamiętną zimą życzę Ci tego z całego serca

[lavenda87]

Podobno ananas w diecie ma bardzo dobroczynny wpływ na cerę, a to ze względu na obecność m.in. siarki. Można spróbować, jeśli ktoś lubi, to nic nie traci

[jyyli]

Napisane przez lavenda87

Podobno ananas w diecie ma bardzo dobroczynny wpływ na cerę, a to ze względu na obecność m.in. siarki. Można spróbować, jeśli ktoś lubi, to nic nie traci

Też o tym słyszałam
Ananas zawiera bromelainę, która podobno przyjmowana wewnętrznie bardzo przyspiesza gojenie się skóry.
A zewnętrznie działa jak peeling enzymatyczny