Mój chłopak obraził się na mnie jak nigdy dotąd

[mary_poppins]

Napisane przez niebieskie_oczko

Aaaa, to przeoczyłam to

To tym bardziej nie rozumiem tego całego zdarzenia. Naprawdę. Nie jeden raz mi się zdarzyło, że np. ja się ubierałam od chłopaka na jakiś autobus czy coś i np. pospieszałam go, bo ubierał się powoli, ale upierał się mnie odprowadzić. Raz nie było w ogóle czasu na jego zbieranie się i odprowadzanie mnie to tylko dałam mu cmoka i poleciałam na autobus, obiecując że dam znak, jak wsiąde w autobus i jak będę w domu. Naprawdę nie rozumiem jak ludzie w związkach lubią sobie czasami porobić jakieś dramaty

Ja się zgadzam z tym kto napisał, że każdy powód do awantury był dobry, bo autorkę wścik trafił, że nie mogła zostać i musiała wracać do domu. Jak człowiek ma chęć się pokłócić, to każdy powód jest dobry, a tutaj się zaczęło już od tego focha jak się facet zagapił. Ja naprawdę jestem w stanie zrozumieć że po tym wszystkim już mu nerwy puściły, zwłaszcza, że jak spojrzymy na temat wątku, to jak byk stoi "jak nigdy dotąd". Czyli akcje były już wcześniej, tylko dopiero teraz autorka przegięła pałę.

Ale pewnie już się tu nie zjawi

[ktoregos_dnia]

Boże jaki cyrk okrutny Reakcja jest tak bardzo nieadekwatna do sytuacji, że aż boli.
Jeśli takie zachowania zdarzyły Ci się więcej niż ten jeden raz to naprawdę wariatka z Ciebie niesłychana. Na jego miejscu miałabym Cię serdecznie dojść. Nic tylko na baczność stać, bo się panienka zacznie miotać i fochać. No dramat, nie partnerka.

Wysłane z mojej el dziewiątki : )

[Narrhien]

Napisane przez Klarissa

Między poświęcaniem uwagi przez całą dobę, a wyproszeniem kogoś z chaty i olaniem na wyjściu jest dosyć spora różnica.

Czyli rozumiem, że jakby Autorka chciała tam zostać przez kolejny tydzień, to chłopak również nie mógłby jej poprosić, żeby jednak pojechała do domu, bo to by było wypraszanie i wielki afront? Bo tak wynika z twoich słów. Bo skoro po dobie spędzania wspólnego czasu nie można poprosić partnerki, by kolejną noc spędziła jednak w domu, to po jakim czasie można? Po dwóch dobach? Pięciu?

Pamiętajmy, że chłopak mieszka z rodzicami i babcią!

[201803290936]

Napisane przez Narrhien

Czyli rozumiem, że jakby Autorka chciała tam zostać przez kolejny tydzień, to chłopak również nie mógłby jej poprosić, żeby jednak pojechała do domu, bo to by było wypraszanie i wielki afront? Bo tak wynika z twoich słów. Bo skoro po dobie spędzania wspólnego czasu nie można poprosić partnerki, by kolejną noc spędziła jednak w domu, to po jakim czasie można? Po dwóch dobach? Pięciu?

Pamiętajmy, że chłopak mieszka z rodzicami i babcią!

No właśnie.

[_ema_]

Napisane przez Narrhien

Czyli rozumiem, że jakby Autorka chciała tam zostać przez kolejny tydzień, to chłopak również nie mógłby jej poprosić, żeby jednak pojechała do domu, bo to by było wypraszanie i wielki afront? Bo tak wynika z twoich słów. Bo skoro po dobie spędzania wspólnego czasu nie można poprosić partnerki, by kolejną noc spędziła jednak w domu, to po jakim czasie można? Po dwóch dobach? Pięciu?

Pamiętajmy, że chłopak mieszka z rodzicami i babcią!

Ja to rozumiem tak: jej by to zostanie pomogło - miała by bliżej, nie musiałaby tłuc się autobusami do domu o nocy, do pracy mogłaby łatwiej dojechać. I wkurzyło ją to, że facet nie myślał o tym, tylko wyłącznie o sobie. Dwa - olewka przy wychodzeniu mnie również by wściekła, ale ja ogólnie alergicznie reaguję na ludzi, którzy potrafią tak zapamiętać się w jakichś głupich rozrywkach, że można do nich mówić a oni nic, tylko śmieszne kotki w internecie widzą. Dlatego ja powód do złości widzę.
Natomiast jak napisałam w pierwszej wypowiedzi - nie do takiej awantury, i ogólnie to nie bardzo pojmuję jak to się wszystko rozwinęło od momentu powrotu do jego domu. Byłabym też wdzięczna za wyjaśnienie, kto właściwie do tej matki zadzwonił?

[_Aneta]

Napisane przez _ema_

Ja to rozumiem tak: jej by to zostanie pomogło - miała by bliżej, nie musiałaby tłuc się autobusami do domu o nocy, do pracy mogłaby łatwiej dojechać. I wkurzyło ją to, że facet nie myślał o tym, tylko wyłącznie o sobie.

To może niech się do niego na stałe przeprowadzi to codziennie będzie miała bliżej do pracy? A jak się facet nie zgodzi to burak i cham, tylko o sobie myśli.

Już nie wspominając o tym, że nie wiemy o jakie "bliżej" chodzi. Zaraz się okaże, że to 2 przystanki....

Było ustalone, że wraca konkretnego dnia, to wróciła. Wokół niej też się świat nie kręci żeby wszystko pod nią dopasowywać.

[_ema_]

Napisane przez _Aneta

To może niech się do niego na stałe przeprowadzi to codziennie będzie miała bliżej do pracy? A jak się facet nie zgodzi to burak i cham, tylko o sobie myśli.

Dla mnie to byłoby całkiem logiczne, że skoro spędzamy razem weekend, to nikt mnie nie wyrzuca pod wieczór ostatniego dnia, skoro mam bliżej do pracy i nie muszę dokładać sobie drogi, tylko śpię tam gdzie wygodniej a potem po pracy wracam do siebie. Nie wiem co w tym niezwykłego? I co to ma do zamieszkania ze sobą? Zwykła logika i myślenie i wygodzie drugiej osoby. Przecież to po prostu głupie wracać np. 5km do domu, żeby potem jechać 6km do pracy, jeśli od niego miałaby tylko kilometr.

[mpt]

Napisane przez _ema_

Dla mnie to byłoby całkiem logiczne, że skoro spędzamy razem weekend, to nikt mnie nie wyrzuca pod wieczór ostatniego dnia, skoro mam bliżej do pracy i nie muszę dokładać sobie drogi, tylko śpię tam gdzie wygodniej a potem po pracy wracam do siebie. Nie wiem co w tym niezwykłego? I co to ma do zamieszkania ze sobą? Zwykła logika i myślenie i wygodzie drugiej osoby. Przecież to po prostu głupie wracać np. 5km do domu, żeby potem jechać 6km do pracy, jeśli od niego miałaby tylko kilometr.

Nie wiadomo, czy miała kilometr. Nie wiadomo, która była godzina. Nie wiadomo, jak wczesniej się umawiali - jesli facet się nie wysypia, ma jednoosobowe łóżko czy zwyczajnie jest nieprzyzwyczajony, to dbanie o wygodę drugiej osoby działa w dwie strony

[Marudna Krolewna]

_ema_ zauważ, że chłopak nie mieszka sam.. Może mama i babcia niekoniecznie się radują na myśl o dziewoi codziennie nocującej u nich?

[_Aneta]

Napisane przez _ema_

Dla mnie to byłoby całkiem logiczne, że skoro spędzamy razem weekend, to nikt mnie nie wyrzuca pod wieczór ostatniego dnia, skoro mam bliżej do pracy i nie muszę dokładać sobie drogi, tylko śpię tam gdzie wygodniej a potem po pracy wracam do siebie. Nie wiem co w tym niezwykłego? I co to ma do zamieszkania ze sobą? Zwykła logika i myślenie i wygodzie drugiej osoby. Przecież to po prostu głupie wracać np. 5km do domu, żeby potem jechać 6km do pracy, jeśli od niego miałaby tylko kilometr.

Ale on jej nie wyrzucił. Przecież umawiali się, że będzie tego wieczora wracać. Nie powiedział jej idź już stąd nie śpisz dziś u mnie, tylko wcześniej tak było ustalone i po prostu gdy zrobiło się późno autorka zaczęła się zbierać do domu.

Do zamieszkania ze sobą to ma tyle, że jeśli ktoś pracuje pon-pt to zgodnie z Twoją logiką musiałby spędzać u drugiej osoby regularnie 5 nocy w tygodniu. Z pracy do niego też ma bliżej niż do siebie no to niech wraca do niego, bo po co tak jeździć, nie? Czyli niech siedzi u niego po 5 dni i chłopak nie ma prawa głosu bo zaraz będzie objechany, przecież JEJ jest tak wygodniej Już nie wspominając o tym, że chłopak nie mieszka sam.

[vainilla]

Napisane przez mary_poppins

Ja się zgadzam z tym kto napisał, że każdy powód do awantury był dobry, bo autorkę wścik trafił, że nie mogła zostać i musiała wracać do domu. Jak człowiek ma chęć się pokłócić, to każdy powód jest dobry, a tutaj się zaczęło już od tego focha jak się facet zagapił. Ja naprawdę jestem w stanie zrozumieć że po tym wszystkim już mu nerwy puściły, zwłaszcza, że jak spojrzymy na temat wątku, to jak byk stoi "jak nigdy dotąd". Czyli akcje były już wcześniej, tylko dopiero teraz autorka przegięła pałę.

Ale pewnie już się tu nie zjawi

Ja się w cale nie dziwię że ją coś trafiło skoro facet ewidentnie ją wyprosił bo chciał się wyspać. Żenada po prostu I to jest związek z 3letnim stażem???????????Jak byliby po ślubie to też miałby ją wypraszać bo chce się wyspać? I nie chodzi o dopasowywanie świata do kogoś tylko o związek - kurde po 3 latach i spędzaniu nocy wspólnie facet nie może iśc spać a laska obok oglądać filmu albo czytać?? Dla mnie to jest jakieś kuriozum. Chce mieć dziewczynę na jedną noc w weekend czy dziewczynę w ogóle? Jak nie zamierza się wiązać na tyle żeby razem mieszkać po takim czasie razem to po co to wszystko?

Fakt że reakcja autorki była impulsywana ale nie wkurzyła się o niezamknięcie klapy od WC tylko o potraktowanie przez własnego faceta. Źle zrobiła tylko że wyszła z tego histeria - ale teraz uważamy że źle ale w dłuższej perspektywie to dobrze że się rozstali bo z takim niepoważnym dupkiem nie życzę nikomu spędzać życia. Wieś to niestety nieuleczalny stan umysłu........
A lekiem na konflikt jest rozmowa a nie zerwanie, nawet jak mu się nie podobało co zrobiłaś. Moim zdaniem facet ewidentnie szukał pretekstu do rozstania i niestety nie traktował autorki poważnie o czym świadczy takie wypraszanie z domu albo ignorowanie sygnału wyjścia i przede wszystkim...sposób rozstania

Ale mnie to nie dziwi. Faceci - studenci to w większości jeszcze straszne dzieci

[_Aneta]

Naprawdę nie wiem gdzie wy widzicie, że on ją wyprosił.

[skazana_na_bluesa]

fascynujące. nie wiadomo, co to znaczyło późna godzina- ale chyba nie była zbyt późna, skoro miała jeszcze czas zrobić wiochę facetowi i wrócić na przystanek.
nie wiadomo, co to znaczy "bliżej do pracy".
nie wiadomo, czy facet ma warunki na nocowanie kogoś - np. ma łóżko jednoosobowe, na którym trudno się wyspać we dwoje. ja tak mam i jak lubię to, że facet spędza ze mną czas, tak razem się wyspać nie potrafimy. jesteśmy bardziej zmęczeni niż przed położeniem się spać.
nie wiadomo, co o takim ciągłym nocowaniu sądzi babcia i rodzice.

więc obiektywnie, bez dopowiadania sobie, nie jesteście w stanie stwierdzić, że facet jest dupkiem i myśli tylko o sobie. ona też powinna pomyśleć o nim czy jego rodzinie.

[_ema_]

Napisane przez skazana_na_bluesa

fascynujące. nie wiadomo, co to znaczyło późna godzina- ale chyba nie była zbyt późna, skoro miała jeszcze czas zrobić wiochę facetowi i wrócić na przystanek.
nie wiadomo, co to znaczy "bliżej do pracy".
nie wiadomo, czy facet ma warunki na nocowanie kogoś - np. ma łóżko jednoosobowe, na którym trudno się wyspać we dwoje. ja tak mam i jak lubię to, że facet spędza ze mną czas, tak razem się wyspać nie potrafimy. jesteśmy bardziej zmęczeni niż przed położeniem się spać.
nie wiadomo, co o takim ciągłym nocowaniu sądzi babcia i rodzice.

więc obiektywnie, bez dopowiadania sobie, nie jesteście w stanie stwierdzić, że facet jest dupkiem i myśli tylko o sobie. ona też powinna pomyśleć o nim czy jego rodzinie.

Za to Wy obiektywnie stwierdzacie, że na pewno miała dwa kroki, mimo, że twierdzi inaczej, na pewno był środek dnia, mimo że napisała inaczej, na pewno biedny Miś by padł ze zmęczenia, gdyby z nią spał, nie ważne, że przed chwilą to robił, a rodzina nie zyczy sobie nocowania, nie ważne, że przed chwilą nie mieli nic przeciwko
Nie wiadomo to nie wiadomo - zakładam więc, że autorka wie co mówi, zamiast na siłę jej udowadniać, że na pewno wszystko co napisała to kłamstwo

[elvegirl]

Napisane przez _ema_

Nie wiem co w tym niezwykłego?

A co jest niezwykłego w tym, że chłop chce się wyspać przed zajęciami na uczelni?

Napisane przez _ema_

śpię tam gdzie wygodniej

W związku się bierze pod uwagę wygodę wszystkich stron, nie sądzisz?

Napisane przez _ema_

Przecież to po prostu głupie wracać np. 5km do domu, żeby potem jechać 6km do pracy, jeśli od niego miałaby tylko kilometr.

Jak się nie ma w zwyczaju nocować w ogóle u partnera, to jakoś wtedy nie wydaje się to głupie, tylko oczywiste. Ciekawe, że raz się zanocuje, to już wymagania rosną

Napisane przez vainilla

Jak nie zamierza się wiązać na tyle żeby razem mieszkać po takim czasie razem to po co to wszystko?

A napisane gdzieś zostało coś o ich podejściu do planów zamieszkania razem?

Napisane przez _ema_

zakładam więc, że autorka wie co mówi

No ale ona sama sobie przeczy Mało tego, nigdzie nie napisała, że on ją WYPROSIŁ. Za to napisała jego argument o tym że chce się wyspać i to już zostało potraktowane jako wymysły dupka żeby się jej pozbyć, a tego pojąć za chiny nie mogę.

[_ema_]

Napisane przez elvegirl

A co jest niezwykłego w tym, że chłop chce się wyspać przed zajęciami na uczelni?
W związku się bierze pod uwagę wygodę wszystkich stron, nie sądzisz?.

No więc powiedziała, że wróci do domu. Pomyślała o jego wygodzie i nie protestowała. Ale to nie znaczy, że nie mogło zrobić jej się przykro, zwłaszcza jak w zamian dostała kompletną olewkę

Jak się nie ma w zwyczaju nocować w ogóle u partnera, to jakoś wtedy nie wydaje się to głupie, tylko oczywiste. Ciekawe, że raz się zanocuje, to już wymagania rosną

No to chyba logiczne? Jak u kogoś nie nocujesz, to nie nocujesz. Jak nocujesz, to logicznym jest, żeby zanocować kiedy to wygodne. Nie widzę w tym nic niezwykłego.

No ale ona sama sobie przeczy Mało tego, nigdzie nie napisała, że on ją WYPROSIŁ. Za to napisała jego argument o tym że chce się wyspać i to już zostało potraktowane jako wymysły dupka żeby się jej pozbyć, a tego pojąć za chiny nie mogę.

Ja nie pisałam, że to wymysły dupka, więc nie do mnie ten argument. Ja pisze tylko, że facet o niej nie pomyślał a następnie ją olał więc miała prawo poczuć się urażona.

[mpt]

Napisane przez _ema_

[...]No to chyba logiczne? Jak u kogoś nie nocujesz, to nie nocujesz. Jak nocujesz, to logicznym jest, żeby zanocować kiedy to wygodne. Nie widzę w tym nic niezwykłego.[...]

Ale ona tam chyba spędziła weekend. Może koleś nie ma warunków do goszczenia jej przez pół tygodnia? A może zwyczajnie nie ma ochoty na takie podchody-wprowadzanki?
Co by nie powiedzieć - nic nie usprawiedliwia kabaretu, a widać, że panna ma już rolę przećwiczoną.

[_ema_]

Napisane przez mpt

Ale ona tam chyba spędziła weekend. Może koleś nie ma warunków do goszczenia jej przez pół tygodnia? A może zwyczajnie nie ma ochoty na takie podchody-wprowadzanki?

I znowu z jednej nocy urosłą wyprowadzka. Ja nie rozumiem Waszej logiki, gdzie Ty tu widzisz pół tygodnia?
Była u niego JADNĄ noc, a pod wieczór kolejnego dnia została odesłana do domu, mimo, że było to wbrew logice i wygodzie. Naturalnym było, zeby poszła do pracy od niego a potem wróciła po pracy do siebie. Ja pytam - gdzie tu przeprowadzka czy pomieszkiwanie pół tygodnia?

Co by nie powiedzieć - nic nie usprawiedliwia kabaretu, a widać, że panna ma już rolę przećwiczoną.

A z tym akurat się zgadzam.

[_Aneta]

Napisane przez _ema_

No to chyba logiczne? Jak u kogoś nie nocujesz, to nie nocujesz. Jak nocujesz, to logicznym jest, żeby zanocować kiedy to wygodne. Nie widzę w tym nic niezwykłego.

Wygodne dla kogo? Pasowało obojgu - to spała.
Następnej nocy jemu nie pasowało - to nie śpi.
To nie jest jakaś nadzwyczajna sytuacja, kiedy ona nie ma się gdzie podziać a on jej odmawia noclegu.
Jakby dziewczyna stwierdziła, że teraz będzie u niego spędzać każdą noc, żeby codziennie mieć wygodnie to co, chłopak i inni domownicy się słowem nie mogą odezwać?

[_ema_]

Napisane przez _Aneta

Wygodne dla kogo? Pasowało obojgu - to spała.
Następnej nocy jemu nie pasowało - to nie śpi.
To nie jest jakaś nadzwyczajna sytuacja, kiedy ona nie ma się gdzie podziać a on jej odmawia noclegu.
Jakby dziewczyna stwierdziła, że teraz będzie u niego spędzać każdą noc, żeby codziennie mieć wygodnie to co, chłopak i inni domownicy się słowem nie mogą odezwać?

Radzę przeczytać post/dwa wyżej, tam na to wszystko odpowiedziałam

[elvegirl]

Napisane przez _ema_

No więc powiedziała, że wróci do domu. Pomyślała o jego wygodzie i nie protestowała. Ale to nie znaczy, że nie mogło zrobić jej się przykro, zwłaszcza jak w zamian dostała kompletną olewkę

Za olewkę mogło jej się zrobić przykro, jasne. Ale akurat to, że było jej przykro (eufemizm dnia ) że nie mogła zostać...no pliz, cała noc, cały dzień, trzeba wrócić do codzienności, zająć się obowiązkami domowymi, pracą, uczelnią. Wyspać się. Naprawdę nie jest to dla Ciebie oczywiste, że jeśli się przy kimś nie wysypiasz, a musisz się wyspać przed czymś istotnym (np. przed zaliczeniem), to wolisz spać sama?

Napisane przez _ema_

No to chyba logiczne? Jak u kogoś nie nocujesz, to nie nocujesz. Jak nocujesz, to logicznym jest, żeby zanocować kiedy to wygodne. Nie widzę w tym nic niezwykłego.

No więc zanocowała kiedy im obojgu było wygodnie. A kiedy skończyła się wygoda, to pojechała do domu, nie widzę w tym nic niezwykłego.

Napisane przez _ema_

Była u niego JADNĄ noc, a pod wieczór kolejnego dnia została odesłana do domu, mimo, że było to wbrew logice i wygodzie.

Wbrew czyjej logice i wygodzie? I dlaczego wyrażenie swojego zdania na temat potrzeby wyspania się jest nazwane odesłaniem do domu?


Też kiedyś byłam jak autorka, siedziałam jak najdłużej licząc na "no już faktycznie późno, to zostań jeszcze jedną noc" a potem gość totalnie nieprzytomny jechał do pracy. To było wiele lat temu, a do dziś się robię czerwona ze wstydu jak sobie przypomnę te swoje kombinacje alpejskie. Dobrze że szybko ogarnęłam, że to potworny egoizm.

[_ema_]

Napisane przez elvegirl

Za olewkę mogło jej się zrobić przykro, jasne. Ale akurat to, że było jej przykro (eufemizm dnia ) że nie mogła zostać...no pliz, cała noc, cały dzień, trzeba wrócić do codzienności, zająć się obowiązkami domowymi, pracą, uczelnią.

I będzie się tymi obowiązkami, pracą uczelnią, zajmował w środku nocy?

Wyspać się. Naprawdę nie jest to dla Ciebie oczywiste, że jeśli się przy kimś nie wysypiasz, a musisz się wyspać przed czymś istotnym (np. przed zaliczeniem), to wolisz spać sama?

Ale ja to rozumiem. Z tym, ze mielismy starcie - on sie chcial wyspać więc ją wygonił do domu. Ona chciała się wyspać - nie tłuc po mieście po nocy, wrócić późno i rano wczesniej wstawać żeby dojechać do pracy. 1:1 ona pomyślała o nim i się zwinęła, on o niej nie pomyślał i nawet z grzeczności nic nie zaproponował. Jak dla mnie miała prawo poczuć się urażona i tyle.

Też kiedyś byłam jak autorka, siedziałam jak najdłużej licząc na "no już faktycznie późno, to zostań jeszcze jedną noc" a potem gość totalnie nieprzytomny jechał do pracy. To było wiele lat temu, a do dziś się robię czerwona ze wstydu jak sobie przypomnę te swoje kombinacje alpejskie. Dobrze że szybko ogarnęłam, że to potworny egoizm.

Ja nie mam tego problemu bo mój chłopak nocuje u mnie, aj u niego prawie nigdy. I jakby mnie poprosił, czy może nie wracać po nocy 50km do domu, a przespać się u nie, bo ode mnie bliżej na uczelnię, to nie widzę problemu. I tak - kompletnie się nie wysypiam przy nim, mam za małe łózko i nie mamy 'wprawy'. Ale nie sądzę, że jestem księżniczką na ziarnku grochu, której gorsza noc przeszkadza na drugi dzień funkcjonować, bez przesady. Dwa - mam w takiej sytuacji do wyboru - komfort mój i jego. Logika mi dopowiada, że wypada chociaż zaproponować kompromis w stylu - materac, inne łóżko, czy ja się prześpię trochę w dzień, żeby nadrobić przyszłą noc. Chłopak autorki pomyślał wyłącznie o sobie i to fajne nie jest.

[mary_poppins]

A co do tego, że "związku nie będzie, bo jak można chcieć spać samemu a nie z partnerem, oddzielne domy niech sobie zbudują" itd. - mieszkając z babcią i rodzicami w 1 mieszkaniu przeciętny człowiek (w charakterze najmłodszego pokolenia w dodatku) nie ma dwuosobowego łóżka, rodzice raczej nie kupują takowych dla dzieci z myślą o tym, żeby miały jak chłopaka/dziewczynę przenocować. Więc jeśli fakt niewysypiania się z drugą osobą w tego typu warunkach oznacza, że w przyszłości zażąda się 2 osobnych mieszkań i sypialni... To też trochę histeryczne założenie.

[syklamen]

Ja np. też za chiny nie wyśpię się z drugą osobą. Zwłaszcza jeszcze, jeśli jest to sporadyczne. Śpiąc sama zasypiam i budzę się dopiero rano, natomiast kiedy śpię z kimś to potrafię budzić się nawet ze dwa razy i w rezultacie rano jestem zmęczona. A wiąże się to pewnie m.in. z tym, że muszę mieć dla siebie dużo miejsca w łożku, żeby ułożyć się w takiej pozycji jak lubię, no nie jestem przyzwyczajona do spania z kimś, bo chyba czuję, że mam za mało przestrzeni. Ale myślę, że gdybym spała z kimś codziennie to bym przywykła.

Dlatego jestem w stanie zrozumieć osobę, która woli np. przed pracą czy czymś ważnym na uczelni wyspać się sam. Ale ja np. wolę wybrać przyjemność z dłuższego obcowania z Tż w takiej sytuacji, więc chodzę niewyspana.

[mpt]

Napisane przez _ema_

[...]Była u niego JADNĄ noc, a pod wieczór kolejnego dnia została odesłana do domu, mimo, że było to wbrew logice i wygodzie. Naturalnym było, zeby poszła do pracy od niego a potem wróciła po pracy do siebie. [...]

Napisane przez _ema_

I będzie się tymi obowiązkami, pracą uczelnią, zajmował w środku nocy? [...]

Jaka "odesłana"? Przecież na to się umawiali. Mówisz o niej jak o psie oddanym do schroniska po tym, jak już przyzwyczaił się do nowego domku
Poza tym skąd wiesz, że w środku nocy? Dla mnie akurat godzina 23 to jest dobry czas na przeczytanie materiałów i przygotowanie się do zajęć.

[elvegirl]

Napisane przez _ema_

I będzie się tymi obowiązkami, pracą uczelnią, zajmował w środku nocy?

Niektórzy się uczą w nocy, inni nad ranem, a jeszcze inni potrzebują się wyspać przed zajęciami. Tak, wyspanie się też należy do kwestii, które muszą być ogarnięte.

Napisane przez _ema_

Ona chciała się wyspać - nie tłuc po mieście po nocy, wrócić późno i rano wczesniej wstawać żeby dojechać do pracy.

Moment, a kto jej kazał wracać późno?

Napisane przez _ema_

ona pomyślała o nim i się zwinęła

...albo zauważyła, że nic nie wskóra, że jednak jej się nie uda zostać

Napisane przez _ema_

Ja nie mam tego problemu bo mój chłopak nocuje u mnie, aj u niego prawie nigdy. I jakby mnie poprosił, czy może nie wracać po nocy 50km do domu, a przespać się u nie, bo ode mnie bliżej na uczelnię, to nie widzę problemu. I tak - kompletnie się nie wysypiam przy nim, mam za małe łózko i nie mamy 'wprawy'.

No ja niestety jeśli mam coś ważnego następnego dnia i MUSZĘ się wyspać, a przy gościu się nie wysypiam, to owszem, pewnie bym 50km jechać nie zmuszała, ale spałby na podłodze.

Napisane przez _ema_

Ale nie sądzę, że jestem księżniczką na ziarnku grochu, której gorsza noc przeszkadza na drugi dzień funkcjonować, bez przesady.

Mnie przeszkadza.

Napisane przez _ema_

Dwa - mam w takiej sytuacji do wyboru - komfort mój i jego. Logika mi dopowiada, że wypada chociaż zaproponować kompromis w stylu - materac, inne łóżko, czy ja się prześpię trochę w dzień, żeby nadrobić przyszłą noc. Chłopak autorki pomyślał wyłącznie o sobie i to faje nie jest.

A tego nie wiemy. Nie wiemy czy ma inne łóżko do dyspozycji, nie wiemy czy autorka chciałaby spać u niego, ale oddzielnie, to już jest Twoja nadinterpretacja, którą innym zarzucasz.

[_ema_]

Napisane przez mpt

Dla mnie akurat godzina 23 to jest dobry czas na przeczytanie materiałów i przygotowanie się do zajęć.

No jak on się zamierzał zabrać za kucie do sesji o 23 dzień wcześniej to faktycznie, lepiej niech rzuci dziewczynę i skupi się na nauce bo słabo widzę te jego studia.

---------- Dopisano o 10:18 ---------- Poprzedni post napisano o 10:15 ----------

Napisane przez elvegirl

A tego nie wiemy. Nie wiemy czy ma inne łóżko do dyspozycji, nie wiemy czy autorka chciałaby spać u niego, ale oddzielnie, to już jest Twoja nadinterpretacja, którą innym zarzucasz.

Natromiast to, ż ena pewno było wcześnie, że na pewno nie chciała dla niego dobrze, tylko zrezygnowała bo uznała, że 'nie ugra', że on musiał się uczyć natychmiast w środku nocy na sesję, że dziewczyna ma dwa kroki do domu... nie jest Waszą nadinterpretacją, to fakty Z tym, że nie padły a są tylko wynikiem dziwnych analiz i domyślań oraz całkowitym zaprzeczeniem jej słów, e tam - to fakty!

[elvegirl]

Napisane przez _ema_

Natromiast to, ż ena pewno było wcześnie, że na pewno nie chciała dla niego dobrze, tylko zrezygnowała bo uznała, że 'nie ugra', że on musiał się uczyć natychmiast w środku nocy na sesję, że dziewczyna ma dwa kroki do domu... nie jest Waszą nadinterpretacją, to fakty Z tym, że nie padły a są tylko wynikiem dziwnych analiz i domyślań oraz całkowitym zaprzeczeniem jej słów, e tam - to fakty!

Napisałam gdzieś "na pewno", "to fakty"? Napisał tak ktoś w ogóle?

[syklamen]

Napisane przez _ema_

Naturalnym było, zeby poszła do pracy od niego a potem wróciła po pracy do siebie.

No to już jest kwestia sporna i zależy, co dana osoba woli. Według mnie wygodniej jest przez pracą czy uczelnią wrócić do siebie, gdzie ma się wszystkie swoje rzeczy i spokojnie przygotować niż wybierać się u faceta, gdzie jest się chwilowo i ma się zapewne tylko podręczne, najważniejsze rzeczy.

[_ema_]

Napisane przez elvegirl

Napisałam gdzieś "na pewno", "to fakty"? Napisał tak ktoś w ogóle?

No skoro w kółko te informacje padają, a moje - niezgodne nazywane są tylko 'narzucaniem mojej nadinterpretacji' Ja rozumiem, że zaraz będziemy bawić się w 'nie powiedziałam tego dosłownie więc to nie istnieje', ale niektóre rzeczy bardzo wyraźnie widac i tyle Uważasz, swoją naidnterpretację za słuszną, a moją za wciskaną i tyle, a ja mam prawo się z tym nie zgadzać i zauważyć niekonsekwencję