PILNE!! dziecko uderzyło się w głowę

[traicionera]

Mamosierpniowa dobrze, ze powoli wracacie do siebie.

Ja w dziecinstwie czesto lapalam jakies ciezkie zapalenia oskrzel itp, podczas jednego z pobytow w szpitalu zarazilam sie WZw b, dowiedzielismy sie prawie 10 lat pozniej, no i jestem nosicielka wirusa

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez traicionera

Mamosierpniowa dobrze, ze powoli wracacie do siebie.

Ja w dziecinstwie czesto lapalam jakies ciezkie zapalenia oskrzel itp, podczas jednego z pobytow w szpitalu zarazilam sie WZw b, dowiedzielismy sie prawie 10 lat pozniej, no i jestem nosicielka wirusa

Ja do wycinania trzeciego migdałka dostałam gratis gronkowca...

[traicionera]

nic tylko sie w szpitalu leczyc...

[Klarissa]

Ja z patologi ciąży przyniosłam jakąś dziwną wysypkę na tyłku i rękach. Było podejrzenie opryszczki i mega stres... musiałam szybko robić badania bo to był 38 tc a opryszczka jest bardzo niebezpieczna dla noworodka, może być nawet śmiertelna. Na szczęście wsio było ok, może to było od środków czyszczących w szpitalu? Cholera wie...

[monarika]

Super, że z Malutką lepiej śledzę wątek od początku i trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia

Napisane przez ajah

Co do rodziców: problemem było to, ze jak dziecko chore zaczynało sie lepiej czuć opiekunowie wypuszczali je na korytarz. Dzieci zamiast przebywać w wyznaczonych miejscach biegały, bawiły się w chowanego, tarzały po podłodze. Już nie wspomnęo wspólnej zabawie.

Zgadzam się, chociaż z drugiej strony jak takie dziecko zaczyna się lepiej czuć to bardzo trudno jest je utrzymać w jednym miejscu

Ja byłam z Małą w szpitalu 3 razy. Mała miała wtedy 5 (2 razy pod rząd praktycznie) i 10 miesięcy. Pamiętałam wtedy o bardzo częstym myciu rąk czego bym nie dotknęła klamki, szafki, stolika od razu myłam ręce i używałam płynu odkażającego skórę rąk miałam jak wiór ale się opłaciło Oti nic nie złapała mimo, ze jak się później okazało, leżała na jednej sali z chłopcem który miał rota, a któego złapał włąśnie w szpitalu

Ale głupota rodziców czasami mnie przerażała tenże chłopiec od nas z sali miał wtedy z 1,5 roku więc chodzący był i nie mógł usiedzieć w miejscu więc oczywiście na korytarz. Smoczek mu wypadł, sekunda pod wodą i z powrotem do buzi. Na sali obok leżała 3 dzieci. Matki wsadzały je do jednego łóżczka dawały im zabawki i się bawiły albo w ogóle porażka to świetlica na oddziale dziecięcym z dywanem i zabawkami szpitalnymi które wyglądały jakby od 10 lat, co najmniej, prane nie były a rodzice oczywiście dawali dzieciom do zabawy te zabawki i na ten dywan wysyłali na telewizor
a później wielkie oburzenie bo dziecko rota złapało w szpitalu

[201607211724]

monarika... fakt - ja tez drżałam, jak widziałam na izbie przyjęć klocki, książeczki i inne bajery, które z pasją dotykały, przeglądały, ba - do ust wsadzały małoletnie "pacjenty"

tak z nieco innej beczki - rozwala mnie branie przez mamy smoczków uspokajaczy czy butelkowych do własnych ust.. Teściowa ostatnio mówiła mi, że gdzieś wyczytała, że to dobrze, bo dziecko się uodparnia...dla mnie i tak obrzydliwe

[karolca]

Napisane przez orenda

monarika... fakt - ja tez drżałam, jak widziałam na izbie przyjęć klocki, książeczki i inne bajery, które z pasją dotykały, przeglądały, ba - do ust wsadzały małoletnie "pacjenty"

tak z nieco innej beczki - rozwala mnie branie przez mamy smoczków uspokajaczy czy butelkowych do własnych ust.. Teściowa ostatnio mówiła mi, że gdzieś wyczytała, że to dobrze, bo dziecko się uodparnia...dla mnie i tak obrzydliwe

obrzydliwe czy nie, mi wystarczy wyobrazić sobie jedno - przekazywać swoje bakterie z jamy ustnej dziecku. W tym bakterie odpowiedzialne za próchnicę i inne choroby. FUUUUJ

[201607211724]

Napisane przez karolca

obrzydliwe czy nie, mi wystarczy wyobrazić sobie jedno - przekazywać swoje bakterie z jamy ustnej dziecku. W tym bakterie odpowiedzialne za próchnicę i inne choroby. FUUUUJ

dlatego właśnie jest to dla mnie obrzydliwe, z żadnego innego powodu (bo i jakiego?)

[mamasierpniowa]

to wszystko prawda niestety. Podsumowując cała sytuację mała uderzyła się w głowę,pojechałyśmy do szpitala i tam zaraziła sie rota. Pojechałyśmy do drugiego szpitala( gdzie nas przyjeli za 3 razem na oddział) i na miejscu ja zaraziłam się od dziecka.Morał jest taki, że jak dziecko się uderzy lub stanie się cokolwiek innego to się nie jedzie do szpitala tylko albo do pediatry, albo na pogotowie albo się dzwoni na 999 i pyta co zrobić bo też czasem z takiej opcji korzystam. Szpital jest ostatecznością, tym bardziej oddział zakaźny.Miejsc na oddziale 34, przyjętych dzieci 42, a nadwyzka na korytarzu, bez toalety. Co chwila ktoś pukał do mojego pokoju pytajac czy może wejść do łazienki. Taki bałagan, że dziecko z rota wsadzają do jednego pomieszczenia z dzieckiem które ma zapalenie płuc i zakazenia gotowe... taką mamy służbę zdrowia. Jeden wielki syf.
Moja mała wraca do zdrowia, paczka kleiku ryżowego starcza mi na 2 ,3 doby bo potrafi zjeść w nocy 2 butle na raz. Wydaje mi się ,że nadrabia spadek wagi ale trochę mnie to przeraża. Nadal nie je mleka ale już jest dobrze: ) dziękuję Wam za pomoc i cenne wskazówki. To był dla mnie bardzo trudny tydzień.

[ajah]

Napisane przez mamasierpniowa

to wszystko prawda niestety. Podsumowując cała sytuację mała uderzyła się w głowę,pojechałyśmy do szpitala i tam zaraziła sie rota. Pojechałyśmy do drugiego szpitala( gdzie nas przyjeli za 3 razem na oddział) i na miejscu ja zaraziłam się od dziecka.Morał jest taki, że jak dziecko się uderzy lub stanie się cokolwiek innego to się nie jedzie do szpitala tylko albo do pediatry, albo na pogotowie albo się dzwoni na 999 i pyta co zrobić bo też czasem z takiej opcji korzystam. Szpital jest ostatecznością, tym bardziej oddział zakaźny.Miejsc na oddziale 34, przyjętych dzieci 42, a nadwyzka na korytarzu, bez toalety. Co chwila ktoś pukał do mojego pokoju pytajac czy może wejść do łazienki. Taki bałagan, że dziecko z rota wsadzają do jednego pomieszczenia z dzieckiem które ma zapalenie płuc i zakazenia gotowe... taką mamy służbę zdrowia. Jeden wielki syf.
Moja mała wraca do zdrowia, paczka kleiku ryżowego starcza mi na 2 ,3 doby bo potrafi zjeść w nocy 2 butle na raz. Wydaje mi się ,że nadrabia spadek wagi ale trochę mnie to przeraża. Nadal nie je mleka ale już jest dobrze: ) dziękuję Wam za pomoc i cenne wskazówki. To był dla mnie bardzo trudny tydzień.

Przykre, że to was spotkało. Oby mała szybko do zdrowia wracała.
Z drugiej strony uważam, ze to nie w porządku tak generalizować. Szpitale są różne, różne oddziały dziecięce. Nie w porzadku jest wrzucać do jednego wora te, które mają wysoki standard z tymi, które spełniają oczekiwania minimalne.

[mamasierpniowa]

nie spotkałam się ze szpitalem o tak wysokim standardzie by być spokojną o zdrowie swojego dziecka. Nie w Polsce gdzie liczą się kontrakty i ilość badań wykonywanych na pacjentach bo szpital ma za każde badanie kasę. Siłą rzeczy dzieci wedrują w każdym szpitalu- a to morfologia, a to gazometria , a to usg i za każdym razem do zabiegowego korytarzem.... 3 pielęgniarki na cały oddział które chociaż w rękawiczkach to jednak wchodzą do każdego pokoju kilka razy dziennie i maja stycznosc ze wszystkimi chorymi. Dla mnie to o czym piszesz to utopia .Każde dziecko musiałoby mieć swoją pielęgniarkę i oddzielny pokój bym mogła się nie bać że dziecko się czymś zarazi

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Z ciekawości - jakie miasto?
Jeśli nie chcesz, nie pisz.

[mamasierpniowa]

jestem z Łodzi. Mała zaraziła się w szpitalu centrum zdrowia matki polki, swoją drogą w szpitalu doskonale wyposażonym przez WOŚP, gdzie rodzą mamy z całej polski które maja powikłania bo szpital ma dobrą aparaturę. Nie zmienia to faktu, że kiedy pojechałam na oddział zakaźny i powiedziałam że dziecko zaraziło sie w Matce Polce usłyszałam ze tam to standard bo rota dosłownie wisi w powietrzu.

[ajah]

Napisane przez mamasierpniowa

nie spotkałam się ze szpitalem o tak wysokim standardzie by być spokojną o zdrowie swojego dziecka. Nie w Polsce gdzie liczą się kontrakty i ilość badań wykonywanych na pacjentach bo szpital ma za każde badanie kasę. Siłą rzeczy dzieci wedrują w każdym szpitalu- a to morfologia, a to gazometria , a to usg i za każdym razem do zabiegowego korytarzem.... 3 pielęgniarki na cały oddział które chociaż w rękawiczkach to jednak wchodzą do każdego pokoju kilka razy dziennie i maja stycznosc ze wszystkimi chorymi. Dla mnie to o czym piszesz to utopia .Każde dziecko musiałoby mieć swoją pielęgniarkę i oddzielny pokój bym mogła się nie bać że dziecko się czymś zarazi

Ja się spotkałam. Moje dziecko nie miało osobnej pielęgniarki, ale miało fachową i dobrą opiekę. Dodam, że była to sytuacja gdzie chodziło o diagnostykę, dość poważną, co wiązało się z dużą ilością niezbyt przyjemnych badań.
I tak chodzilismy korytarzem, co nie przeszkadzało temu, by oddział był czysty (a część oddziału w tym czasie była remontowana).
Dzieci na wspólnych salach, te, które chore na choroby zakaźne w innej części oddziału. Bardzo dobry poziom higieny.
Pielęgniarki, były świetne, lekarza (rawie wszyscy) również.
Oczywiste, e szpital nie jest miejscem sterylnym, a takm, gdzie bakterii i wirusów mnóstwo, jednak i to dobrą praktyką można zminimalizować.


Inny ośrodek (akademicki) wspominam nieco gorzej. choć przypadła mi sala jednoosobowa (właśnie po to, by dziecko się nie zaraziło od innych).

[iizabelaa]

Ja z młodą leżała w prymitywnym szpitalu jeśli chodzi o warunki lokalowe i sprzęt. 3 wieloosobowe sale, ciasnota, jedna łazienka, mamy śpiące na podłodze.
Na 2 salach dzieci z zapalaniami płuc itp a na jednej sprawy rota, biegunki.

Jednak ponieważ personel zachowuje wysoki poziom higieny w czasie mojego pobyt ani znanych mi mam nikt się niczym nie zaraził,
i ciągłemu uświadamianiu rodziców przez pielęgniarki, że trzeba zachowywać maksymalną higienę, wszędzie leżą chusteczki do odkażania itp.
Pielęgniarka, która wykonuje zabiegi dzieciom z rota nie wchodzi do sali z zapalaniem płuc.

[Mulinka Kordonkowa]

Nigdy pod żadnym pozorem nie kładźcie dziecka spać gdy się przestraszy bo może obudzić się chore . Mogą zajść w psychice nieodwracalne zmiany.

[karolca]

Napisane przez Mulinka Kordonkowa

Nigdy pod żadnym pozorem nie kładźcie dziecka spać gdy się przestraszy bo może obudzić się chore . Mogą zajść w psychice nieodwracalne zmiany.

???

[Miramej]

Napisane przez karolca

obrzydliwe czy nie, mi wystarczy wyobrazić sobie jedno - przekazywać swoje bakterie z jamy ustnej dziecku. W tym bakterie odpowiedzialne za próchnicę i inne choroby. FUUUUJ

A tak z ciekawości - całujesz swoje dziecko w usta? A męża?

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Miramej

A tak z ciekawości - całujesz swoje dziecko w usta? A męża?

Ja dziecka staram się nie całować w usta Czasami się trafi, jak obróci główkę, jak mu obcałowuję policzki, ale specjalnie nie.

[201607211724]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;45911195]Ja dziecka staram się nie całować w usta Czasami się trafi, jak obróci główkę, jak mu obcałowuję policzki, ale specjalnie nie.[/QUOTE]

ja tak samo zresztą tak samo było w moim domu - rodzice mnie nigdy w usta nie całowali. A męża całuję - stary chłop jest i mało co mu może zaszkodzić a i tak zakładam, że po tylu latach mikroflorę mamy identyczną

[Miramej]

Przy małym dziecku jest to w miarę zrozumiałe dla mnie, ale przy starszym? Poza tym, Wasze dzieci biorą do buzi tylko czyste rzeczy? Nigdy nic z podłogi? Nie włożyły brudnej rączki np. w piaskownicy do buzi? A wiecie co się w przedszkolu dzieje? Dzieci potrafią wyjąć ze swoich ust i włożyć drugiemu dziecku
Mam koleżankę, która swojego dziecka nie całowała w usta, a za parę miesięcy myli zęby jedną szczoteczką, bo inaczej nie szło

Wasze dzieci nie przybiegają i nie dają spontanicznego buziaka prosto w usta? My swoje dziecko całujemy w usta, nie mamy próchnicy, regularnie wszyscy kontrolujemy się u dentysty

[201607211724]

Napisane przez Miramej

Przy małym dziecku jest to w miarę zrozumiałe dla mnie, ale przy starszym? Poza tym, Wasze dzieci biorą do buzi tylko czyste rzeczy? Nigdy nic z podłogi? Nie włożyły brudnej rączki np. w piaskownicy do buzi? A wiecie co się w przedszkolu dzieje? Dzieci potrafią wyjąć ze swoich ust i włożyć drugiemu dziecku
Mam koleżankę, która swojego dziecka nie całowała w usta, a za parę miesięcy myli zęby jedną szczoteczką, bo inaczej nie szło

Wasze dzieci nie przybiegają i nie dają spontanicznego buziaka prosto w usta? My swoje dziecko całujemy w usta, nie mamy próchnicy, regularnie wszyscy kontrolujemy się u dentysty

taaaa a ja mam mega próchnicę, opryszkę i wiele innych rzeczy trudno tak dyskutować - Ty robisz tak, ja robię tak, nie uważam, że szkodzę mojemu dziecku nie całując go w usta, Młody jak przybiega całuje mnie w policzek i tyle.

[Miramej]

Napisane przez orenda

taaaa a ja mam mega próchnicę, opryszkę i wiele innych rzeczy trudno tak dyskutować - Ty robisz tak, ja robię tak, nie uważam, że szkodzę mojemu dziecku nie całując go w usta, Młody jak przybiega całuje mnie w policzek i tyle.

Przepraszam, nie chciałam Cię urazić, ale padło tu o przekazywaniu bakterii odpowiedzialnych za próchnicę. Nie napisałam też, że ktoś nie całując szkodzi dziecku. A jak jest z innymi rzeczami, o które pytałam? Po prostu próbuję zrozumieć podejście do tematu

[mamasierpniowa]

ja nie całuję w usta mojego dziecka bo tak się przyzwyczaiłam już od momentu jej narodzin, ale nie widzę nic złego w tym, że dziecko je flipsy z podłogi bo jej wysypuję na dywan, nie widzę też problemu w kontakcie z bakteriami bo to również jest potrzebne dziecku. Dziecko trzymane pod kloszem źle sie chowa.

[201607211724]

Napisane przez Miramej

Przepraszam, nie chciałam Cię urazić, ale padło tu o przekazywaniu bakterii odpowiedzialnych za próchnicę. Nie napisałam też, że ktoś nie całując szkodzi dziecku. A jak jest z innymi rzeczami, o które pytałam? Po prostu próbuję zrozumieć podejście do tematu

Nie urazilas mnie nie caluje dziecka w usta, ono tez mnie z reguly w usta nie caluje, nie wkladam do ust jego smoczka, pozwalam mu sie bawic w piaskownicy, jednak staram sie, zeby tam akurat nie wkladal rak do buzi (widzialam naocznie szkody jakie moze toxokaroza uczynic w malym organizmie), w domu ma trzy koty, z ktorymi dokazuje na calego, teraz juz mniej ale do buzi wkladal niemal wszystko co dostal w swoje lapki - wiem ze tak tez poznaje swiat - protestuje tylko w skrajnych przypadkach, do przedszkola nie chodzi, dzieci sie wstydzi jak na razie i ich nie obcalowuje i tak sobie bez tych buziakow w usta zyjemy

[Klarissa]

Napisane przez Miramej

A tak z ciekawości - całujesz swoje dziecko w usta? A męża?

Ja całuję oboje dzieci od urodzenia, męża też, różnica polega na tym, że dzieci raczej nie całuje się z języczkiem
Co do bakterii to uważam, że jeśli rodzic nie jest chory na coś (obojętnie czy to próchnica czy angina albo katar zwykły) to nie ma przeciwwskazań do całowania własnych dzieci.

[iizabelaa]

Napisane przez Miramej

Przy małym dziecku jest to w miarę zrozumiałe dla mnie, ale przy starszym? Poza tym, Wasze dzieci biorą do buzi tylko czyste rzeczy? Nigdy nic z podłogi? Nie włożyły brudnej rączki np. w piaskownicy do buzi? A wiecie co się w przedszkolu dzieje? Dzieci potrafią wyjąć ze swoich ust i włożyć drugiemu dziecku
Mam koleżankę, która swojego dziecka nie całowała w usta, a za parę miesięcy myli zęby jedną szczoteczką, bo inaczej nie szło

Wasze dzieci nie przybiegają i nie dają spontanicznego buziaka prosto w usta? My swoje dziecko całujemy w usta, nie mamy próchnicy, regularnie wszyscy kontrolujemy się u dentysty

ojjj tak, moje chodzi do żłobka, a tam zapewne dzieci na zmienę te same zabawki liżą i ogólnie się obśliniają hahaha

Moja jest ewenementem które nic poza jedzeniem i smokiem do ust nie wkładało. Ale smok nie raz na podłodze wylądował i nim się obejrzałam juz do buzi wsadziła.

Całuje mnie w ust, zdarza, że chce jeść tym sztućcem którym ja jadałam, lub koniecznie napić się z mojej szklanki

[201607211724]

Napisane przez iizabelaa

ojjj tak, moje chodzi do żłobka, a tam zapewne dzieci na zmienę te same zabawki liżą i ogólnie się obśliniają hahaha

Moja jest ewenementem które nic poza jedzeniem i smokiem do ust nie wkładało. Ale smok nie raz na podłodze wylądował i nim się obejrzałam juz do buzi wsadziła.

Całuje mnie w ust, zdarza, że chce jeść tym sztućcem którym ja jadałam, lub koniecznie napić się z mojej szklanki

Moj tez niedlugo do zlobka idzie wiec pewnie obslinial bedzie wszystkie zabawki i dzieci i vice versa, ale czego oczy nie widza

[Klarissa]

Znajomej mamy z naszego wątku 3,5-latków córka w przedszkolu piła wodę z kibelka... - to tak dla tych mam, co się tak boją bakterii z własnej buzi Ja to bym się bardziej bała bakterii z buzi moich dzieci, bo nie wiadomo co tam trzymały

[201607211724]

Napisane przez Klarissa

Znajomej mamy z naszego wątku 3,5-latków córka w przedszkolu piła wodę z kibelka... - to tak dla tych mam, co się tak boją bakterii z własnej buzi Ja to bym się bardziej bała bakterii z buzi moich dzieci, bo nie wiadomo co tam trzymały

Klarissa - przejrzalas mnie, boje sie buziakow syna, szczegolnie, ze namietnie kotom pod ogony zaglada