Mój chłopak a sylwester

[Silumin]

Napisane przez Martecza

W 90 procentach pieprzycie jak potłuczeni. Niestety z powodu nieumiejętności czytania ze zrozumieniem. To smutne.
Czepiacie się słowa "zasady". To, że mam zasadę nie chodzenia na imprezy, nie oznacza, że jest to zasada dla zasady. Mam tę zasadę ponieważ nienawidzę imprez, czuję się na nich obrzydliwie. Więc zasada raczej rozciąga się na szerszy aspekt. Dotyczy nie tylko tego, że po prostu nie imrezuję, ale dotyczy tego, że nie robię nic wbrew sobie.

A największa bzdura jaką czytałam to to, że zmuszam chłopaka żeby sobie zepsuł sylwestra. No co za absurd. To jest jego wybór, że woli jęczeć jaki to poszkodowany, zamiast zorganizować sobie fajną zabawę. Jeśli ktoś mówi: baw się ze mną a jak nie to będę miał zepsutego sylwestra - uprawia szantaż emocjonalny. Nieświadomy, ale szantaż. Nie mam obowiązku robić rzeczy, które mnie mega odpychają tylko po to, żeby ktoś był zadowolony.
Dlaczego postanowiłas zostac jego dziewczyna?
Ktoś tam pytał o wesele. Oczywiście, nawet siostrze odmówiłabym pójścia na wesele. Dla mnie takie wyjście wiąże się z cierpieniem, nie lubię tego robić i nie chcę - a bełkot, że muszę coś robić dla osób bliskich, nawet wbrew sobie, jest nieporozumieniem. Bliscy powinni zrozumieć, że jestem mentalnie niezdolna do tego typu wyjść i to uszanować. Jeśli nie chcą tego zrobić, mam wątpliwości czy aby na pewno mają w sobie empatię.

Ale na weselu jest rodzina, wszyscy których znasz, wiec tego troche nie rozumiem, ale skoro tak masz to twoja sprawa. Tylko slusznie ktos stwierdzil ze w kinie czy operze TEZ SĄ ludzie, wiec chyba masz niedopracowane zasady.

Ktoś może powiedzieć, że to ja nie mam empatii. Otóż znowu błąd. Błąd polegający na tym, że dla mnie imprezy są ogromnym stresem. Więc rezygnowanie z ogromnego stresu nie jest egoizmem, a naciskanie bliską osobę żeby przeżywała taki stres - jest nim.

Na zaczepki personalne, jadowite i obrzydliwe, odpowiadam jednakowo. Zacznij żyć bo wyżywanie się na nieznajomych jest bardzo słabe. Leszy musi być szczególnie osobą straszliwie nieszczęśliwą - kreuje się na mentora, a tak naprawdę o życiu pojęcia nie ma, bo w ogóle nie żyje. Pozdrawiam.

Nie widze sensu zakładania tego wątku, skoro Autorko trzymasz sie swojego zdania.

[Martecza]

[1=bb410bd1fbb42d2edea92b1 ada01ce79bf3cfb02_603add0 278cd5;49360001]A nie sądzisz, że równie dobrze może to być zakomunikowanie swoich potrzeb - chciałbym bawić się z Tobą, bo dobrze się przy Tobie czuję i lubię spędzać z Tobą czas?
Ktoś czyli Twój chłopak, nie jakiś Romek, Kacper, czy kto inny tylko Twój chłopak, czyli bliska osoba. Może raz na jakiś czas warto byłoby się przełamać i chociaż spróbować, bo może okaże się, że będzie fajnie?
Jak się odczuwa tak wielki stres przed przebywaniem z więcej niż 2 osobami to się powinno coś z tym zrobić, a nie "tak mam i już". I tak, ja bym uznała to za skrajny egoizm, skoro nawet dla bliskich osób nie jesteś w stanie spróbować. Szczególnie, że chyba fobii społecznej nie masz?
Rozumiem, że ktoś nie lubi imprez, ale raz na jakiś czas można się chyba przełamać dla partnera..[/QUOTE]

Nie należy nic z tym robić. Człowiek nie jest maszynką od zaspokajania potrzeb innych ludzi. Wszyscy się przecież zgodzimy, że każdy ma prawo nie imprezować. A nie, że jak nie imprezuje, to jest chory i ma się leczyć, lol.

[mansikkaa]

Napisane przez Martecza

Nie należy nic z tym robić. Człowiek nie jest maszynką od zaspokajania potrzeb innych ludzi. Wszyscy się przecież zgodzimy, że każdy ma prawo nie imprezować. A nie, że jak nie imprezuje, to jest chory i ma się leczyć, lol.

Nie pijesz jesteś dziwna itp.

[Martecza]

Napisane przez Silumin

Nie widze sensu zakładania tego wątku, skoro Autorko trzymasz sie swojego zdania.

Na weselu, na imprezie, trzeba być towarzyskim, jest się proszonym do tańca, etc. Gdybym poszła z chłopakiem na imprezę, też zaraz chciałby ze mną tańczyć i tak dalej. A w operze są inni ludzie ale nie ma z nimi interakcji, każdy tam przyszedł żeby się gapić na scenę.

[coffee]

Napisane przez Martecza

Nie należy nic z tym robić. Człowiek nie jest maszynką od zaspokajania potrzeb innych ludzi. Wszyscy się przecież zgodzimy, że każdy ma prawo nie imprezować. A nie, że jak nie imprezuje, to jest chory i ma się leczyć, lol.

Ba. Potrzebę bliskości, pomocy, wsparcia i inne takie sobie sama zapewniasz. Takaś samowystarczalna.

[Silumin]

Napisane przez Martecza

Nie należy nic z tym robić. Człowiek nie jest maszynką od zaspokajania potrzeb innych ludzi. Wszyscy się przecież zgodzimy, że każdy ma prawo nie imprezować. A nie, że jak nie imprezuje, to jest chory i ma się leczyć, lol.

Dobra to inaczej:
Skoro chłopak ma uszanowac Twoje potrzeby to jak Ty uszanujesz jego potrzeby? On nie chce siedziec w domu i nie chce byc na imprezie sam.

Wszyscy próbuje Ci uświadomić że nie mozesz ciągle tylko oczekiwac tego i tamtego, tylko sama musisz dać coś z siebie.

[Martecza]

Napisane przez Silumin

Dobra to inaczej:
Skoro chłopak ma uszanowac Twoje potrzeby to jak Ty uszanujesz jego potrzeby? On nie chce siedziec w domu i nie chce byc na imprezie sam.

Wszyscy próbuje Ci uświadomić że nie mozesz ciągle tylko oczekiwac tego i tamtego, tylko sama musisz dać coś z siebie.

Popełniasz błąd logiczny, o którym pisałam już. To, że ja nie chcę czegoś robić, nie jest brakiem szacunku dla jego potrzeb. Szanowanie cudzych potrzeb chyba nie polega na zmuszaniu się do rzeczy, na które się absolutnie nie ma ochoty. Potrzeby ludzkie są różne i nie da się wszystkich zaspokoic. Są kobiety, które mają mężów zaburzonych seksualnie. I ci mężowie oczekują od nich rzeczy, które w tych kobietach budzą obrzydzenie. Nie szanują one potrzeb mężów? Powinny się zmusić, bo on ma prawo oczekiwać? Pamiętam wątek dziewczyny, którą mąż zmuszał żeby nosiła sztuczny brzuch aby wyglądała jak w ciąży. Miał fetysz brzucha ciążowego. Całe forum było oburzone, że od niej tego oczekuje. Ale rozumiem, że wg. ciebie ona nie szanowała jego potrzeb, powinna zamilknąć i założyć ten brzuch.

Dla mnie chodzenie na imprezy jest nie do przejścia. Blokada kompletna. Jeśli on się uparł, że albo robie co on chce, albo on cierpi - to znaczy, że stosuje szantaż.

Weźmy inny przykład. Facet poznaje kobietę - ortodoksyjną katoliczkę, która czeka z seksem do ślubu. On o tym wie. Akceptuje to, a potem naciska ją, żeby czasem się z nim przespała. Kto tu nie szanuje czyich potrzeb?
Pozdrawiam

[poshh]

Napisane przez Martecza

W 90 procentach pieprzycie jak potłuczeni.

Ooo jak się niemiło teraz zrobiło. Proponuję żebyś pożyczyła każdemu z forum kurtkę w ramach zadośćuczynienia. Smutno nam

Ale w sumie słysząc od ciebie że pieprzymy jak potłuczeni, to jak komplement.

Dziewczyna zakłada wątek, żeby się zapytać, czy powinna się przełamać dla chłopaka i mu sprawić przyjemność, a czy jeśli tego nie zrobi, to czy będzie to egoistyczne, bo ona cierpi na imprezach.
Dostaje odpowiedzi nie takie jak chciała i każdy jest be. ()

Jak dla mnie to ty masz pewien problem, skoro takie wyjścia to dla ciebie stres i cierpienie. Nad tym się pracuje. Ale po co ja to piszę, wiesz lepiej.

Jeszcze przedtem byłam w stanie na poważnie pisać i podać rozwiązanie takie jak proponowało zresztą wiele osób, ale tutaj znów - autorka wie lepiej- więc po co wątek? Może to ty się nudzisz w domu, o co oskarżasz innych?
Poucz się jakiejś historii sztuki, muzyki, czy filozofii, zamiast zakładać wątki w których będziesz obrażać innych.

[coffee]

Jeśli on się uparł, że albo robie co on chce, albo on cierpi - to znaczy, że stosuje szantaż.

A jeśli Ty się uparłaś, że albo on robi, co chcesz (zostawia Cię w spokoju), albo cierpisz - to co stosujesz?
PS Uprawianie szantażu bardziej mi się podobało.

[Martecza]

Napisane przez coffee

A jeśli Ty się uparłaś, że albo on robi, co chcesz (zostawia Cię w spokoju), albo cierpisz - to co stosujesz?
PS Uprawianie szantażu bardziej mi się podobało.

Tłumaczyłam to sto razy. Popełniasz błąd logiczny.

[Silumin]

Napisane przez Martecza

To byłaby zabawa jednostronna. On by się bawił, ja bym się męczyła. Potem on by widział, że się męcze i byłaby dwójka męczenników. Beznadziejnie.

Ech, poza tym rozumiem, że on by chciał. Ale czy to jest ważniejsze od mojego nie chcenia?

Napisane przez Martecza

Szkoda że na moim dobrym samopoczuciu mu nie zależy.

Napisane przez Martecza

Popełniasz błąd logiczny, o którym pisałam już. To, że ja nie chcę czegoś robić, nie jest brakiem szacunku dla jego potrzeb. Szanowanie cudzych potrzeb chyba nie polega na zmuszaniu się do rzeczy, na które się absolutnie nie ma ochoty. Potrzeby ludzkie są różne i nie da się wszystkich zaspokoic.

Stawiasz siebie wyżej niż jego. Bo ważne jest to co TY chcesz i czego TY potrzebujesz, czyli ciszy i siedzenia w domu.
Jak rozwiążesz tą sprawę żebyś była i Ty zadowolona i on? zrozum że któreś z Was musi się nagiąć.

Swoją drogą zawsze mi się wydawało że bycie z kimś to między innymi sprawienie sobie radości i dzielenie wspólnego czasu. A Ty masz problem bo on chce z Tobą spędzić czas. Nie rozumiem w takim razie po co się z kimś wiążesz.

[coffee]

Napisane przez Martecza

Tłumaczyłam to sto razy. Popełniasz błąd logiczny.

Nope. Popełniam analogię.
Osoba, która nie pojmuje matematyki jest średnim autorytetem w kwestii logiki.

[Martecza]

Napisane przez Silumin

Stawiasz siebie wyżej niż jego. Bo ważne jest to co TY chcesz i czego TY potrzebujesz, czyli ciszy i siedzenia w domu.
Jak rozwiążesz tą sprawę żebyś była i Ty zadowolona i on? zrozum że któreś z Was musi się nagiąć.

Swoją drogą zawsze mi się wydawało że bycie z kimś to między innymi sprawienie sobie radości i dzielenie wspólnego czasu. A Ty masz problem bo on chce z Tobą spędzić czas. Nie rozumiem w takim razie po co się z kimś wiążesz.

Ale kręcisz. Chyba już nie masz co wymyślić. Nie mam problemu z tym żeby spędzić z nim czas, tylko z pójściem na imprezę. Ale jeśli tego nie rozumiesz...

---------- Dopisano o 12:03 ---------- Poprzedni post napisano o 12:02 ----------

Napisane przez coffee

Nope. Popełniam analogię.
Osoba, która nie pojmuje matematyki jest średnim autorytetem w kwestii logiki.

Haha, cała twoja wiedza to i tak 1% mojej. Więc nie gęgaj.

[mansikkaa]

Napisane przez Silumin

.

Swoją drogą zawsze mi się wydawało że bycie z kimś to między innymi sprawienie sobie radości i dzielenie wspólnego czasu. A Ty masz problem bo on chce z Tobą spędzić czas. Nie rozumiem w takim razie po co się z kimś wiążesz.

ale jeśli autorka pójdzie na sylwestra to radosna nie będzie. Więc po co ma iść

[coffee]

Napisane przez Martecza

Ale kręcisz. Chyba już nie masz co wymyślić. Nie mam problemu z tym żeby spędzić z nim czas, tylko z pójściem na imprezę. Ale jeśli tego nie rozumiesz...

---------- Dopisano o 12:03 ---------- Poprzedni post napisano o 12:02 ----------



Haha, cała twoja wiedza to i tak 1% mojej. Więc nie gęgaj.

Ej, nie wkurzaj się tak.
Dobra (dobry?) jesteś w tym trollowaniu, nie zdradzaj się jeszcze.

[poshh]

Napisane przez Martecza

Haha, cała twoja wiedza to i tak 1% mojej. Więc nie gęgaj.

Widzi to ktoś prócz ciebie?

[Silumin]

Napisane przez mansikkaa

ale jeśli autorka pójdzie na sylwestra to radosna nie będzie. Więc po co ma iść

a jeśli chłopak zostanie z nią albo pojdzie na impreze sam to też nie bedzie radosny

Autorko napisz coś jeszcze


jeśli jesteś prawdziwa to świątecznie i noworocznie Ci życze żeby chłopak Cię rzucił w cholere.

[Martecza]

Napisane przez Silumin

a jeśli chłopak zostanie z nią albo pojdzie na impreze sam to też nie bedzie radosny

Autorko napisz coś jeszcze


jeśli jesteś prawdziwa to świątecznie i noworocznie Ci życze żeby chłopak Cię rzucił w cholere.

Wybacz, że to napiszę, ale jesteś najgłupszą osobą w polskim internecie. Serio. Popełniłam błąd, że odpowiadałam na twój trolling.

[mansikkaa]

Ale wy wredne. . .
Autorko a poszlabys na małe spotkanie ze znajomymi i razem z nimi i TŻ spędziła sylwestra

[Martecza]

Napisane przez mansikkaa

Ale wy wredne. . .
Autorko a poszlabys na małe spotkanie ze znajomymi i razem z nimi i TŻ spędziła sylwestra

Tak. Zaproponuję mu to, ale na 99 procent powie, że w ten sposób i tak się nie wytańczy. To tak jakby chciał kupić psa, a ja zaproponowałabym mu, żeby kupił kota. Nie rozwiązuje sprawy.

[mansikkaa]

Napisane przez Martecza

Tak. Zaproponuję mu to, ale na 99 procent powie, że w ten sposób i tak się nie wytańczy. To tak jakby chciał kupić psa, a ja zaproponowałabym mu, żeby kupił kota. Nie rozwiązuje sprawy.

To dobrze zaproponujesz kompromis jak tutaj pisały inne dziewczyny.

[201605161428]

Napisane przez Martecza

W 90 procentach pieprzycie jak potłuczeni. Niestety z powodu nieumiejętności czytania ze zrozumieniem. To smutne.
Czepiacie się słowa "zasady". To, że mam zasadę nie chodzenia na imprezy, nie oznacza, że jest to zasada dla zasady. Mam tę zasadę ponieważ nienawidzę imprez, czuję się na nich obrzydliwie. Więc zasada raczej rozciąga się na szerszy aspekt. Dotyczy nie tylko tego, że po prostu nie imrezuję, ale dotyczy tego, że nie robię nic wbrew sobie.

A największa bzdura jaką czytałam to to, że zmuszam chłopaka żeby sobie zepsuł sylwestra. No co za absurd. To jest jego wybór, że woli jęczeć jaki to poszkodowany, zamiast zorganizować sobie fajną zabawę. Jeśli ktoś mówi: baw się ze mną a jak nie to będę miał zepsutego sylwestra - uprawia szantaż emocjonalny. Nieświadomy, ale szantaż. Nie mam obowiązku robić rzeczy, które mnie mega odpychają tylko po to, żeby ktoś był zadowolony.

Ktoś tam pytał o wesele. Oczywiście, nawet siostrze odmówiłabym pójścia na wesele. Dla mnie takie wyjście wiąże się z cierpieniem, nie lubię tego robić i nie chcę - a bełkot, że muszę coś robić dla osób bliskich, nawet wbrew sobie, jest nieporozumieniem. Bliscy powinni zrozumieć, że jestem mentalnie niezdolna do tego typu wyjść i to uszanować. Jeśli nie chcą tego zrobić, mam wątpliwości czy aby na pewno mają w sobie empatię.

Ktoś może powiedzieć, że to ja nie mam empatii. Otóż znowu błąd. Błąd polegający na tym, że dla mnie imprezy są ogromnym stresem. Więc rezygnowanie z ogromnego stresu nie jest egoizmem, a naciskanie bliską osobę żeby przeżywała taki stres - jest nim.

Na zaczepki personalne, jadowite i obrzydliwe, odpowiadam jednakowo. Zacznij żyć bo wyżywanie się na nieznajomych jest bardzo słabe. Leszy musi być szczególnie osobą straszliwie nieszczęśliwą - kreuje się na mentora, a tak naprawdę o życiu pojęcia nie ma, bo w ogóle nie żyje. Pozdrawiam.

Idź do psychologa, fobie społeczne się leczy a nie pielęgnuje.

[201803080934]

Napisane przez Martecza

Ktoś tam pytał o wesele. Oczywiście, nawet siostrze odmówiłabym pójścia na wesele. Dla mnie takie wyjście wiąże się z cierpieniem, nie lubię tego robić i nie chcę - a bełkot, że muszę coś robić dla osób bliskich, nawet wbrew sobie, jest nieporozumieniem. Bliscy powinni zrozumieć, że jestem mentalnie niezdolna do tego typu wyjść i to uszanować. Jeśli nie chcą tego zrobić, mam wątpliwości czy aby na pewno mają w sobie empatię.

wydaje mi się, że twoi bliscy zdają sobie sprawę, że jesteś mentalnie niezdolna

widać, żeś jest dziewczę w okresie buntu - taka młoda gniewna, twardo trzymająca się swoich `zasad`, przyjaciółka ironii i sarkazmu, niezrozumiana przez otoczenie, introwertyczka [oczywiście ], 4w5, przeciwko wszystkiemu i wszystkim i w ogóle
dajcie spokój, przejdzie jej z wiekiem

[mansikkaa]

Napisane przez TheUnlike

Idź do psychologa, fobie społeczne się leczy a nie pielęgnuje.

Autorka napisała ze chce spędzić sylwestra w mniejszym gronie.
A fobia to raczej by byli gdyby autorka nie wychodziła z domu , nie spotykała się ze znajomymi itp

[Martecza]

Napisane przez Grin

wydaje mi się, że twoi bliscy zdają sobie sprawę, że jesteś mentalnie niezdolna

widać, żeś jest dziewczę w okresie buntu - taka młoda gniewna, twardo trzymająca się swoich `zasad`, przyjaciółka ironii i sarkazmu, niezrozumiana przez otoczenie, introwertyczka [oczywiście ], 4w5, przeciwko wszystkiemu i wszystkim i w ogóle
dajcie spokój, przejdzie jej z wiekiem

Zupełnie błędna teza. Zwróć uwagę, że sarkazmem itp. odpowiadam jedynie na jadowite rzygowiny rzucane tu przez niektóre trollki. Czyż to nie normalne?
Pozdrawiam

[201605161428]

Napisane przez mansikkaa

Autorka napisała ze chce spędzić sylwestra w mniejszym gronie.
A fobia to raczej by byli gdyby autorka nie wychodziła z domu , nie spotykała się ze znajomymi itp

Nie jest normalnym fobia społeczna tek silna, że nie pojdzie na wesele własnej siostry. A to jest fobia społeczna gdy boisz się wchodzić w interakcję z większą grupami ludzi.

Napisane przez Grin

wydaje mi się, że twoi bliscy zdają sobie sprawę, że jesteś mentalnie niezdolna

widać, żeś jest dziewczę w okresie buntu - taka młoda gniewna, twardo trzymająca się swoich `zasad`, przyjaciółka ironii i sarkazmu, niezrozumiana przez otoczenie, introwertyczka [oczywiście ], 4w5, przeciwko wszystkiemu i wszystkim i w ogóle
dajcie spokój, przejdzie jej z wiekiem

Też racja. Ta la maleńka dorosła co to do opery pomyka, ale imprezy to już syf.

[Martecza]

Napisane przez mansikkaa

Autorka napisała ze chce spędzić sylwestra w mniejszym gronie.
A fobia to raczej by byli gdyby autorka nie wychodziła z domu , nie spotykała się ze znajomymi itp

No właśnie to jest też problem, że ludzie nie mogą zrozumieć, że ktoś po prostu nie lubi czegoś robić. Jak ktoś nie lubi podróży to też jest zaburzony? Hehe, nie ma co wszystkiego naciągać pod zaburzenia.

[mrofka89]

Napisane przez mansikkaa

Autorka napisała ze chce spędzić sylwestra w mniejszym gronie.
A fobia to raczej by byli gdyby autorka nie wychodziła z domu , nie spotykała się ze znajomymi itp

Ależ ona się nie spotyka, sama napisała, że dla niej maks to 2 osoby!

[Martecza]

Napisane przez mrofka89

Ależ ona się nie spotyka, sama napisała, że dla niej maks to 2 osoby!

Jak dla mnie to jest różnica między "spotyka się z 2 osobami na raz" a "nie spotyka się z nikim". Nie boję się spotkać więcej niż z dwoma osobami, ale takie spotkania nie mają za bardzo sensu. Nie wychodzą jakoś.

[201605161428]

Napisane przez Martecza

No właśnie to jest też problem, że ludzie nie mogą zrozumieć, że ktoś po prostu nie lubi czegoś robić. Jak ktoś nie lubi podróży to też jest zaburzony? Hehe, nie ma co wszystkiego naciągać pod zaburzenia.

Masa ludzi czegos nie lubi. I to robi, bo takie jest życie. Bo nikt cię w przyszłej robocie nie będzie pytał czy szanowna pani lubi imprezy tylko cię oddeleguje na jakąś i twoje kwękanie nic tu nie da. Życie to kompromisy i brutalna rzeczywistość, a nie wieczna egzaltacja.
Ja nie lubię np. autem zima jeździć i myślicie że kogoś to obchodzi? Mam być na uczelnię/do pracy na czas i to mój problem, że nie ma połączeń mpk. Czy zaprawdę wydaje ci się, że powinnam więc pójść do szefa i powiedzieć: ja nie lubię jeździć autem, więc od dziś prace zaczynam godzinę później i zgłosze do sądu pracy, że się nie szanuję moich potrzeb!