Przemoc wobec dziecka u dentysty/stomatologa

[Ingrid80]

Można wiedzieć jaki twoja córka miała zabieg?

---------- Dopisano o 22:26 ---------- Poprzedni post napisano o 22:25 ----------

Jeżeli 10 to ta igła którą pobiera się krew w rckik to jest ona na prawdę gruba. Ja jestem regularnym dawcą i mam blizny po tycj iglach...

[Glodomorek]

Napisane przez Ingrid80

Można wiedzieć jaki twoja córka miała zabieg?

---------- Dopisano o 22:26 ---------- Poprzedni post napisano o 22:25 ----------

Jeżeli 10 to ta igła którą pobiera się krew w rckik to jest ona na prawdę gruba. Ja jestem regularnym dawcą i mam blizny po tycj iglach...

Moja córka ma blizny zarówno po pobieraniu krwi jak i po wenflonach, także tych noworodkowych. Ja mam bliznę po wenflonie z porodówki także. Nie wiem czy to kwestia rozmiaru.

[pffe]

[1=95b84f0cb57718c1b68287b 1ccb1b977c909159a_5f79027 3693ad;54721711]W kwestii gazu u dentysty nie mam doświadczenia ale jestem w stanie zrozumieć motywację rodziców którzy zapłacą więcej by choć raz spróbować zmniejszyć stres dziecka podczas nieprzyjemnego badania (w końcu sama wydałam kwotę stanowiącą prawie 10 miesięcznych opłat za prywatne przedszkole no ale to był zabieg z ogólną narkozą i intubacją).
Natomiast dziś usłyszałam 2 opinie pielęgniarek, że pobieranie krwi igłą 10-tką (podobno taką przetacza się krew) u 5-latka to jednak spore przegięcie i niepotrzebny ból dziecka żeby pielęgniarce było łatwiej oraz żeby się na to nie godzić.[/QUOTE]
To prawda. Ja dwa lata temu miałam 10-tką pobieraną krew przed zabiegiem i myślałam, że babie łeb ukręcę. Bo jej łatwiej, bo ona szybciej trafi, szybciej pobierze i wali ją mój komfort. Plus chciała koniecznie mi z lewej pobierać gdzie wszyscy pobierają mi z prawej bo mam tak niebieską widoczną żyłę, że łatwiej i nie pozwalała patrzeć, jak mówiłam, że ja muszę bo inaczej mnie mdli. Jak mówiłam, że mi słabo to kazała drugiej mi głowę odwrócić (nigdy mi się słabo nie robiło przy pobieraniu krwi oprócz tej jednej sytuacji) i tak zawzięcie mi pobierała, że mi się robił balon pomiędzy igłą a opaską uciskową. Miałam siniaka 2 tygodnie, ręka mnie bolała jak bym nie wiem co robiła. Babko obrzydliwe.
Dlatego jeśli chodzi o dzieci to trzeba zwracać uwagę bo niektóre pielęgniarki nie potrafią nawet pobrać krwi, nie mówiąc o dobrej opiece. Zachowują się jak by z przymusu tam pracowały a kto im każe? Nie uogólniam, żeby nie było.
I nie mam za grosz szacunku i zaufania do lekarza/pielęgniarki, którzy nie potrafią się obejść z dzieckiem na początku wizyty tylko od razu traktują jak gorsze zło.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

U nas w labie pielęgniarki są spoko, ale ja i tak zawsze muszę wszystkimi kończynami przytrzymywać A. Nie wiem, jakimi igłami mu pobierają, ale on miał tylko z palca zawsze krew braną, ew. kiedyś z główki, ale to na samym początku. Póki co traumy nie zauważyłam, wprawdzie jak wie, co się kroi, to zaczyna płakać, ale jak idziemy do tego samego gabinetu tylko odebrać wyniki, to idzie chętnie, sam puka, prosi itd.

[95b84f0cb57718c1b68287b1ccb1b977c909159a_5f790273693ad]

Napisane przez Ingrid80

Można wiedzieć jaki twoja córka miała zabieg?

---------- Dopisano o 22:26 ---------- Poprzedni post napisano o 22:25 ----------

Jeżeli 10 to ta igła którą pobiera się krew w rckik to jest ona na prawdę gruba. Ja jestem regularnym dawcą i mam blizny po tycj iglach...

Miała częściowe wycięcie migdałka gardłowego i obydwu podniebiennych oraz drenaż uszu (to szybko trzeba było organizować bo ogłuchła tak, że nie słyszała szeptu z odległości metra- po roku leczenia).

Tak myślałam że to przesada, ale na szczęście córka to jakoś wytrzymała- widać było, że ją bardzo bolało, bo poprzednie pobranie 3 miesiące wcześniej cienką igłą zupełnie nie zrobiło na niej negatywnego wrażenia.

Napisane przez pffe

To prawda. Ja dwa lata temu miałam 10-tką pobieraną krew przed zabiegiem i myślałam, że babie łeb ukręcę. Bo jej łatwiej, bo ona szybciej trafi, szybciej pobierze i wali ją mój komfort. Plus chciała koniecznie mi z lewej pobierać gdzie wszyscy pobierają mi z prawej bo mam tak niebieską widoczną żyłę, że łatwiej i nie pozwalała patrzeć, jak mówiłam, że ja muszę bo inaczej mnie mdli. Jak mówiłam, że mi słabo to kazała drugiej mi głowę odwrócić (nigdy mi się słabo nie robiło przy pobieraniu krwi oprócz tej jednej sytuacji) i tak zawzięcie mi pobierała, że mi się robił balon pomiędzy igłą a opaską uciskową. Miałam siniaka 2 tygodnie, ręka mnie bolała jak bym nie wiem co robiła. Babko obrzydliwe.
Dlatego jeśli chodzi o dzieci to trzeba zwracać uwagę bo niektóre pielęgniarki nie potrafią nawet pobrać krwi, nie mówiąc o dobrej opiece. Zachowują się jak by z przymusu tam pracowały a kto im każe? Nie uogólniam, żeby nie było.
I nie mam za grosz szacunku i zaufania do lekarza/pielęgniarki, którzy nie potrafią się obejść z dzieckiem na początku wizyty tylko od razu traktują jak gorsze zło.

Współczuję tych przejść z pobraniem krwi.

Mam ten sam problem z pobieraniem krwi z prawej żyły a nie z lewej (zrosty po zapaleniu po dożylnym podawaniu żelaza) a jak się niekiedy pielęgniarka uprze (bo nie wyczuwa żyły na prawej ręce) to kłuje i próbuje 3-5 razy w różnych miejscach i kończy się na grzbiecie dłoni, czego nie cierpię
Córka miała oczywiście większego krwiaka po tym pobraniu 10-tką niż po wenflonie szpitalnym.
Po tym drastycznym pobraniu krwi u nas w laboratorium chyba bardziej doceniłam starania personelu kliniki żeby nie stresować dziecka i wkłuwać wenflon na sali operacyjnej po żelu znieczulającym i po premedykacji.