Najgorsze ślubno-weselne pomysły, czyli czego unikać...

[AnnLady]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;55838466]Ja jestem taką osobą w ogóle nie chodzę w szpilkach, czuję się w nich za wysoka, jest mi niekomfortowo. Skutek jest taki, że nie potrafię nawet w szpilkach normalnie ładnie chodzić. Mam nadzieję, że na swoje wesele znajdę jakieś buty na niewielkim mini obcasiku. Moje wszystkie eleganckie buty mają malutkie obcasiki, choć trudno takie znaleźć w sklepie.[/QUOTE]

te wszechobecne szpile i mnie przerażają, choć chodzę na obcasach

[AngielskaPogoda]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;55838466]Ja jestem taką osobą w ogóle nie chodzę w szpilkach, czuję się w nich za wysoka, jest mi niekomfortowo. Skutek jest taki, że nie potrafię nawet w szpilkach normalnie ładnie chodzić. Mam nadzieję, że na swoje wesele znajdę jakieś buty na niewielkim mini obcasiku. Moje wszystkie eleganckie buty mają malutkie obcasiki, choć trudno takie znaleźć w sklepie.[/QUOTE]

Heh, ja bez obcasow mam 180cm, partner 183cm i tez musze pomyslec o czyms niskim, najlepiej wgl na plaskiej podeszwie.... Niestety, ale by to wygladalo komicznie na slubie gdybym ubrala obcasy

[cranberry juice]

Napisane przez marza_mr

- oszczędzanie na wszystkim (byłam na takim weselu, koszmar)

Zgadzam się niestety Też byłam - oszczędzali gdzie się da, głupimi sposobami, ale 180 osób trzeba było zaprosić Najgorszy był zespół - ale co tam, ważne, że zespół był, a nie jakiś DJ

[Terha]

A co według Was jest "oszczędzaniem na wszystkim"?

[1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c]

Napisane przez Terha

A co według Was jest "oszczędzaniem na wszystkim"?

Np. tania, słabej jakości wódka.

[cranberry juice]

[1=1999a18a2ffdaccef542471 663304a63305f1c5c;5587251 1]Np. tania, słabej jakości wódka.[/QUOTE]

A do tego mało wódki i dużo bimbru.

Wesele w remizie, dekoracja: paczka balonów. Słaba firma cateringowa i oszczędzanie na obsłudze (m.in. obsłudze do sprzątania toalet ). Biust wylewający sie młodej z sukni, bo to po siostrze. Takie klimaty

[marza_mr]

Napisane przez Terha

A co według Was jest "oszczędzaniem na wszystkim"?

To ja napiszę co to oznaczało na tym weselu na którym ja byłam:

-PM nie wynajęli samochodu bo stwierdzili że kościół jest tylko 15 minut od domu panny młodej i w rezultacie szli przez wieś na piechotę i spóźnili się na własny ślub

-wesele odbywało się w remizie, która normalnie jest zamknięta, bo czeka na remont, ale dla matki panny młodej zrobiono wyjątek i siedzieliśmy w sali z dziurami w ścianach wielkości pięści z zapadającą się podłogą. Stoły były każdy z innej parafii, więc jedne były wyższe, drugie niższe, to samo krzesła (niektóre krzesła w bonusie miały jedną nogę krótszą), obrusy były papierowe, jako dekoracja kilka balonów.

-Menu z tego, co uda się wyhodować we własnym gospodarstwie i jak najszybciej przygotować czyli np. mielone i smażony kurczak plus ziemniaki i pokrojone w plastry pomidory i ogórki, bigos i tort z masą z ubitych białek z cukrem. Do picia bimber, woda w dzbankach (pewnie z kranu) i najtańsze kolorowe napoje, plus na ciepło kawa zalewajka i herbata, o cytrynie, czy mleczku do kawy można było pomarzyć.

- Goście pana młodego byli zakwaterowani w domkach bez wody z zepsutą kanalizacją, ja jako gość panny młodej spałam u niej w domu w kuchni na podłodze.

To tak w skrócie.

[AnnLady]

Napisane przez marza_mr

To ja napiszę co to oznaczało na tym weselu na którym ja byłam:

-PM nie wynajęli samochodu bo stwierdzili że kościół jest tylko 15 minut od domu panny młodej i w rezultacie szli przez wieś na piechotę i spóźnili się na własny ślub

-wesele odbywało się w remizie, która normalnie jest zamknięta, bo czeka na remont, ale dla matki panny młodej zrobiono wyjątek i siedzieliśmy w sali z dziurami w ścianach wielkości pięści z zapadającą się podłogą. Stoły były każdy z innej parafii, więc jedne były wyższe, drugie niższe, to samo krzesła (niektóre krzesła w bonusie miały jedną nogę krótszą), obrusy były papierowe, jako dekoracja kilka balonów.

-Menu z tego, co uda się wyhodować we własnym gospodarstwie i jak najszybciej przygotować czyli np. mielone i smażony kurczak plus ziemniaki i pokrojone w plastry pomidory i ogórki, bigos i tort z masą z ubitych białek z cukrem. Do picia bimber, woda w dzbankach (pewnie z kranu) i najtańsze kolorowe napoje, plus na ciepło kawa zalewajka i herbata, o cytrynie, czy mleczku do kawy można było pomarzyć.

- Goście pana młodego byli zakwaterowani w domkach bez wody z zepsutą kanalizacją, ja jako gość panny młodej spałam u niej w domu w kuchni na podłodze.

To tak w skrócie.

o matko!! padłam!

[cranberry juice]

Napisane przez marza_mr

To ja napiszę co to oznaczało na tym weselu na którym ja byłam:



-PM nie wynajęli samochodu bo stwierdzili że kościół jest tylko 15 minut od domu panny młodej i w rezultacie szli przez wieś na piechotę i spóźnili się na własny ślub



-wesele odbywało się w remizie, która normalnie jest zamknięta, bo czeka na remont, ale dla matki panny młodej zrobiono wyjątek i siedzieliśmy w sali z dziurami w ścianach wielkości pięści z zapadającą się podłogą. Stoły były każdy z innej parafii, więc jedne były wyższe, drugie niższe, to samo krzesła (niektóre krzesła w bonusie miały jedną nogę krótszą), obrusy były papierowe, jako dekoracja kilka balonów.



-Menu z tego, co uda się wyhodować we własnym gospodarstwie i jak najszybciej przygotować czyli np. mielone i smażony kurczak plus ziemniaki i pokrojone w plastry pomidory i ogórki, bigos i tort z masą z ubitych białek z cukrem. Do picia bimber, woda w dzbankach (pewnie z kranu) i najtańsze kolorowe napoje, plus na ciepło kawa zalewajka i herbata, o cytrynie, czy mleczku do kawy można było pomarzyć.



- Goście pana młodego byli zakwaterowani w domkach bez wody z zepsutą kanalizacją, ja jako gość panny młodej spałam u niej w domu w kuchni na podłodze.



To tak w skrócie.

O matko, to jeszcze lepsi od tej mojej parki Tylko te krzesła sie zgadzają, też były nie do kompletu (AFAIK remiza posiada pokrowce na stanie, którymi mozna ratować sytuację, tylko trzeba było za nie zapłacić...).

[Vivienne]

Dla mnie to brzmi jak wesele z poczatku lat 90

[cranberry juice]

Napisane przez Vivienne

Dla mnie to brzmi jak wesele z poczatku lat 90

W niektórych miejscach na Ziemi czas sie zatrzymał

[Sophie24]

Napisane przez marza_mr

To ja napiszę co to oznaczało na tym weselu na którym ja byłam:

-PM nie wynajęli samochodu bo stwierdzili że kościół jest tylko 15 minut od domu panny młodej i w rezultacie szli przez wieś na piechotę i spóźnili się na własny ślub

-wesele odbywało się w remizie, która normalnie jest zamknięta, bo czeka na remont, ale dla matki panny młodej zrobiono wyjątek i siedzieliśmy w sali z dziurami w ścianach wielkości pięści z zapadającą się podłogą. Stoły były każdy z innej parafii, więc jedne były wyższe, drugie niższe, to samo krzesła (niektóre krzesła w bonusie miały jedną nogę krótszą), obrusy były papierowe, jako dekoracja kilka balonów.

-Menu z tego, co uda się wyhodować we własnym gospodarstwie i jak najszybciej przygotować czyli np. mielone i smażony kurczak plus ziemniaki i pokrojone w plastry pomidory i ogórki, bigos i tort z masą z ubitych białek z cukrem. Do picia bimber, woda w dzbankach (pewnie z kranu) i najtańsze kolorowe napoje, plus na ciepło kawa zalewajka i herbata, o cytrynie, czy mleczku do kawy można było pomarzyć.

- Goście pana młodego byli zakwaterowani w domkach bez wody z zepsutą kanalizacją, ja jako gość panny młodej spałam u niej w domu w kuchni na podłodze.

To tak w skrócie.

To już gorzej niż wiejskie wesele... To już masakra

[cranberry juice]

Napisane przez marza_mr

PM nie wynajęli samochodu bo stwierdzili że kościół jest tylko 15 minut od domu panny młodej i w rezultacie szli przez wieś na piechotę i spóźnili się na własny ślub

Ale tak swoją drogą - nie mógł ich ktoś z rodziny podwieźć? Chyba w każdej rodzinie znajdzie sie jakieś 10-letnie BMW, a nawet jak nie, to na litość... do Corsy sie było pakować

[Hanako]

Napisane przez marza_mr

-PM nie wynajęli samochodu bo stwierdzili że kościół jest tylko 15 minut od domu panny młodej i w rezultacie szli przez wieś na piechotę i spóźnili się na własny ślub

Cała reszta to żenada, ale akurat pójście do kościoła na piechotę nie wydaje mi się specjalnie wstydliwe. Moi pradziadkowie, dziadkowie i rodzice szli do ślubu na piechotę, razem z całym orszakiem gości, i bardzo uroczyście to wyglądało. Gdybym brała ślub w swojej parafii to na pewno poszłabym do ślubu pieszo.
A że się spóźnili, to już insza inszość.

[cranberry juice]

Napisane przez Hanako

Cała reszta to żenada, ale akurat pójście do kościoła na piechotę nie wydaje mi się specjalnie wstydliwe. Moi pradziadkowie, dziadkowie i rodzice szli do ślubu na piechotę, razem z całym orszakiem gości, i bardzo uroczyście to wyglądało. Gdybym brała ślub w swojej parafii to na pewno poszłabym do ślubu pieszo.
A że się spóźnili, to już insza inszość.

Mi sie wydaje, że to zależy ile trwa to pójście na piechotę 15 minut piechotą to będzie ze dwa kilosy. Jak ode mnie do Lidla Chadzam na piechotę, ale jak nic ciężkiego nie kupuję i wyłącznie w płaskich butach. Nie wyobrażam sobie, żeby na taki spacer sie wybrać w sukni ślubnej

[*piękna]

Napisane przez cranberry juice

Mi sie wydaje, że to zależy ile trwa to pójście na piechotę 15 minut piechotą to będzie ze dwa kilosy. Jak ode mnie do Lidla Chadzam na piechotę, ale jak nic ciężkiego nie kupuję i wyłącznie w płaskich butach. Nie wyobrażam sobie, żeby na taki spacer sie wybrać w sukni ślubnej

szczególnie np. w środku lata Gdzieś przez wieś gdzie się kurzy

[Hanako]

Napisane przez cranberry juice

Mi sie wydaje, że to zależy ile trwa to pójście na piechotę 15 minut piechotą to będzie ze dwa kilosy. Jak ode mnie do Lidla Chadzam na piechotę, ale jak nic ciężkiego nie kupuję i wyłącznie w płaskich butach. Nie wyobrażam sobie, żeby na taki spacer sie wybrać w sukni ślubnej

Nie wyobrażam sobie nie móc przejść w sukni ślubnej 15 minut, czułabym się upośledzona.
Ale widzę że tutaj to faktycznie żenada stulecia, przejść przez kurzącą się wieś. Śluby plenerowe to też musi być żenada - trzeba się poruszać w sukni, w terenie, a tam trawa, albo piasek, albo alejka. Skandal i granda.

[cranberry juice]

Napisane przez *piękna

szczególnie np. w środku lata Gdzieś przez wieś gdzie się kurzy

Dokładnie.
Mam przynajmniej nadzieję, że w tej konkretnej wsi mieli porządne chodniki

Nie, nie uważam, żeby np. moja suknia ślubna nadawała się do takich spacerów. Nie czuję się uposledzona

[marza_mr]

Napisane przez AnnLady

o matko!! padłam!

Napisane przez cranberry juice

O matko, to jeszcze lepsi od tej mojej parki Tylko te krzesła sie zgadzają, też były nie do kompletu (AFAIK remiza posiada pokrowce na stanie, którymi mozna ratować sytuację, tylko trzeba było za nie zapłacić...).

Napisane przez Vivienne

Dla mnie to brzmi jak wesele z poczatku lat 90

Napisane przez Sophie24

To już gorzej niż wiejskie wesele... To już masakra

Niestety nie był to początek lat 90-tych. Ja miałam wrażenie, że uczestniczę w jakiejś farsie, na pewno nie zapomnę tego wesela do końca życia.

Napisane przez cranberry juice

Ale tak swoją drogą - nie mógł ich ktoś z rodziny podwieźć? Chyba w każdej rodzinie znajdzie sie jakieś 10-letnie BMW, a nawet jak nie, to na litość... do Corsy sie było pakować

Nie chcieli podwózki, bo nikt nie ma na tyle wypasionego samochodu.

Napisane przez Hanako

Cała reszta to żenada, ale akurat pójście do kościoła na piechotę nie wydaje mi się specjalnie wstydliwe. Moi pradziadkowie, dziadkowie i rodzice szli do ślubu na piechotę, razem z całym orszakiem gości, i bardzo uroczyście to wyglądało. Gdybym brała ślub w swojej parafii to na pewno poszłabym do ślubu pieszo.
A że się spóźnili, to już insza inszość.

Ale pójście do kościoła na piechotę było nie dlatego, że to romantyczne, tylko dlatego, że nie trzeba płacić za limuzynę. I średnio to wyglądało, bo w ten dzień było bardzo gorąco, a droga była wiejska, więc się niesamowicie kurzyło, goście w samochodach musieli żółwim tempem posuwać się za "orszakiem". No i decydując się na taki spacer trzeba było policzyć, ile to zajmie czasu, żeby się nie spóźnić.

[cranberry juice]

Napisane przez Hanako

Ale widzę że tutaj to faktycznie żenada stulecia, przejść przez kurzącą się wieś. Śluby plenerowe to też musi być żenada - trzeba się poruszać w sukni, w terenie, a tam trawa, albo piasek, albo alejka. Skandal i granda.

Ale Ty byłaś w życiu na kurzącej się polskiej wsi, że wyobrażasz sobie, że to przypomina ślub plenerowy, normalnie prosto z Pintresta?

---------- Dopisano o 14:02 ---------- Poprzedni post napisano o 14:00 ----------

Napisane przez marza_mr

Nie chcieli podwózki, bo nikt nie ma na tyle wypasionego samochodu.

No cóż. Niektórzy wyżej sr*ą niż mają

[*piękna]

Napisane przez cranberry juice

Dokładnie.
Mam przynajmniej nadzieję, że w tej konkretnej wsi mieli porządne chodniki

Nie, nie uważam, żeby np. moja suknia ślubna nadawała się do takich spacerów. Nie czuję się uposledzona

U mnie na wsi nie ma w ogóle chodników

Napisane przez Hanako

Nie wyobrażam sobie nie móc przejść w sukni ślubnej 15 minut, czułabym się upośledzona.
Ale widzę że tutaj to faktycznie żenada stulecia, przejść przez kurzącą się wieś. Śluby plenerowe to też musi być żenada - trzeba się poruszać w sukni, w terenie, a tam trawa, albo piasek, albo alejka. Skandal i granda.

Co kto lubi. Ja bym nie chciała od siebie iść do kościoła pieszo w sukni i butach slubnych bo musiałabym iść polną zakurzoną drogą, nie mówiąc o tym, że byłabym brudna na ślubie to jeszcze byłoby mega niewygodne w szpilkach zasuwać po piachu ze żwirem Poza tym mogłoby byc albo gorąco, albo deszczowo i wtedy błoto Nie pasuje mi na tak elegancką uroczystość przyjść ukurzona/spocona/z upapranymi w błocie butami Jakbym miała przejść kawałek po normalnym chodniku/trawie to co innego więc nie porównywałabym tego do ślubu plenerowego, który przeważnie odbywa się na stabilnym dość podłożu A jeśli gdzieś na plaży to ja nie wiem czy PMki zasuwają po piachu w szpilkach? Ja bym nie umiała

[dziuba85]

- zatańczyć poloneza ze wszystkimi gośćmi - nie ma że boli, wyjść poza salę i tak wokół sali... (dobrze, że wyczuliśmy z mężem, ze coś się dzieje i poszliśmy nad jeziorko z piwkiem)
- nie zaśpiewać żadnej piosnki dla pary młodej - np. gorzko, gorzko - bo przecież to jest takie passe, a my się przecież wyprowadziliśmy do stolycy a tam jest tak modnie i nie jest wiejsko!!!
- niby wesele bez alkoholu, sum summarum wniesienie alkoholu po 3 h nudnego wesela i 1 godzina wszyscy pijani

A tak przy okazji tych powyższym punktów, to akurat było na jednym weselu. W sumie bardzo ładny dworek i pobliskie tereny. No i tak siedzimy z Mężem przy drinku w sali obok, gdzie odbywa się cała uroczystość - a tu wchodzi dwóch starszych podpitych panów, którzy nota bene nie byli gośćmi zaproszonymi na wesele - i do siebie:
- O patrz, a tu była sala i ławki stały, tak a tak - drugi - pamiętam (okazało się, że wcześniej była w miejscu dworku szkoła) ... I paradują po całym dworku na którym odbywało się wesele - po chwili jednak zostali wyproszenie przez managerkę obiektu. Hehe

- łapanie na "chama" wszystkich, żeby się bawili - NIENAWIDZĘ!!!
- zespół, który co kilka godzina gra od początku te same piosenki (na poprawinach to samo, ale przecież super, że zespół gra na poprawinach)

[marza_mr]

Napisane przez cranberry juice

No cóż. Niektórzy wyżej sr*ą niż mają

Oj tak

Napisane przez *piękna

U mnie na wsi nie ma w ogóle chodników

:

I tam też nie było

[dziuba85]

Napisane przez marza_mr

Oj tak



I tam też nie było

Dywan-a trzeba było rozłożyć

[AngielskaPogoda]

Napisane przez dziuba85

Dywan-a trzeba było rozłożyć

hahahhaha padlam

[1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c]

Napisane przez dziuba85

- zatańczyć poloneza ze wszystkimi gośćmi - nie ma że boli, wyjść poza salę i tak wokół sali... (dobrze, że wyczuliśmy z mężem, ze coś się dzieje i poszliśmy nad jeziorko z piwkiem)

- łapanie na "chama" wszystkich, żeby się bawili - NIENAWIDZĘ!!!
- zespół, który co kilka godzina gra od początku te same piosenki (na poprawinach to samo, ale przecież super, że zespół gra na poprawinach)

Jeżu, tak

Na ostatnim weselu był polonez, nie chcę sypać stereotypami ale młoda warszawianka przyjechała na ślub na wieś więc goście szeptali, że musi się pokazać.
Ja uciekłam z tej farsy - studniówkę miałam 8 lat temu, nie potrzebowałam treningu.

Łapanie na chama - kolejny mój faworyt nieudanego wymysłu młodych. To, że przeżuwam kotleta i patrzę na młodego nie jest wcale zachętą do tego, by na siłę ciągnął mnie do "pociągu" w rytm piosenki disco polo "Gaz, gaz".

[Wanilka5]

Napisane przez Hanako

Nie wyobrażam sobie nie móc przejść w sukni ślubnej 15 minut, czułabym się upośledzona.
Ale widzę że tutaj to faktycznie żenada stulecia, przejść przez kurzącą się wieś. Śluby plenerowe to też musi być żenada - trzeba się poruszać w sukni, w terenie, a tam trawa, albo piasek, albo alejka. Skandal i granda.

dlaczego skandal? Chcieli to szli jak im tka odpowiadało odrazu na Nie Może ty czulabys się upośledzone a inni nie i odwrotnie w innej sytuacji

[Hanako]

Napisane przez *piękna

Co kto lubi. Ja bym nie chciała od siebie iść do kościoła pieszo w sukni i butach slubnych bo musiałabym iść polną zakurzoną drogą, nie mówiąc o tym, że byłabym brudna na ślubie to jeszcze byłoby mega niewygodne w szpilkach zasuwać po piachu ze żwirem Poza tym mogłoby byc albo gorąco, albo deszczowo i wtedy błoto Nie pasuje mi na tak elegancką uroczystość przyjść ukurzona/spocona/z upapranymi w błocie butami Jakbym miała przejść kawałek po normalnym chodniku/trawie to co innego więc nie porównywałabym tego do ślubu plenerowego, który przeważnie odbywa się na stabilnym dość podłożu A jeśli gdzieś na plaży to ja nie wiem czy PMki zasuwają po piachu w szpilkach? Ja bym nie umiała

Okej, faktycznie, tu się poddaję - pochodzę z tej części świata, gdzie odkryto już asfalt. W świetle polnej drogi (o której wcześniej mowy nie było) to wygląda trochę inaczej.

[*piękna]

Napisane przez Hanako

Okej, faktycznie, tu się poddaję - pochodzę z tej części świata, gdzie odkryto już asfalt. W świetle polnej drogi (o której wcześniej mowy nie było) to wygląda trochę inaczej.

Ja od razu sobie tak to wyobraziłam, mimo, że tam skąd pochodzę (wierz lub nie) też odkryto asfalt Po prostu komfort mieszkania na działce oddalonej od cywilizacji, w warunkach, gdzie sąsiad nie zagląda Ci w okno, ani nawet na podwórko, często trzeba opłacić brakiem asfaltowej drogi dojazdowej Są różne miejsca i nie trzeba od razu się burzyć, że ktoś taki spacer uznał za średni pomysł w dniu ślubu

[201801191006]

ja nie rozumiem fenomenu domowego bimbru na weselu. zastanawiam się czy to w ogóle jest legalne?
no grunt ale wujek Mietek naprodukuje, to będzie taniej