Ilu partnerów seksualnych miałaś/eś?

[201705042038]

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

Toż przecież o całą tę zazdrość się tu rozchodzi. Jeszcze zanim poznałem swoją czytałem min u Starowicza, że jeśli ktoś z tym sobie nie poradzi to lepiej żeby się nie wiązał, a ja od łebka wiedziałem, że się do takiego układu nie nadaję. Wprawdzie sam Starowicz wycofał swoje niektóre opinię i przeprosił ludzi, ale fakt istnienia tego typu zazdrości pozostaje.

Bo istnieje. Co nie znaczy od razu, że trzeba gardzić swoim partnerem z powodu takich płytkich, chociaż naturalnych emocji.
Naprawdę o faceta, z którym była związana emocjonalnie i dopiero później uprawiała seks, byłbyś mniej zazdrosny?

Miałeś do niej w ogóle zaufanie wcześniej, zanim się dowiedziałeś, że Cię okłamała?

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

Kiedyś ludzie, zwłaszcza faceci inaczej patrzyli na kwestię cnoty kandydatki na żonę.

Pozostaje dziękować losowi, że nie urodziliśmy się w tych czasach. Naprawdę nie wiem, co Cię w tym kręci. Ja też nie mam luźnego podejścia do seksu i tego oczekuję od faceta, ale jako efekt jego świadomego wyboru, a nie tego, że ktoś będzie krzywo patrzył (względnie rzucał kamieniami, skoro tak Ci się czasy starotestamentalne podobają).

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

Nie sądzę, żeby moja kobieta w ogóle mnie nie kochała i mimo wszystko nie podejrzewam jej o takie wyrachowanie. Po prostu mówiłem jej przed ślubem, że do pewnych układów w życiu bym nie przystąpił. Dlatego mnie okłamała. Poza tym pewnie chciała się wyrwać z domu tym bardziej, że większość jej koleżanek już dawno była po ślubach.

Może. Trudno mi powiedzieć, dlaczego to zrobiła.
W każdym razie sama chyba średnio się z tym czuła, skoro powiedziała, jak było.

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

Byłem, jestem i podejrzewam, że jeszcze długo będę napalony. W dodatku długo się wstrzymywałem. Może jeśli moja kobieta też wniosłaby do związku jakieś wyrzeczenia zapanowałbym nad sobą, ale nie jesteśmy monogamistami. Łudzę się tylko, że nie miała jej połowa miasta. Najgorsze jest gdy ludzie (np. jak moja żona) nie rozumieją o co w tej religii naprawdę chodzi.

Wow, a Ty rozumiesz, żeby im jakieś wyrzuty czynić?

Jakie wyrzeczenia miałaby wnieść Twoja kobieta? Jakie Ty wniosłeś?

[Rozczarowanyzwiazkiem]

Do thirky : Nie zapieniaj się tak Skarbie, bo ci żyłka pęknie.
Ktoś wcześniej bardzo fajnie napisał, że w pewnym wieku nie należy od nikogo niczego wymagać. Ok ale to powinno działać w obie strony. Albo odwrotnie, jeśli czegoś wymagamy od innych to wymagajmy tego samego od siebie.
1. Dom jest mój, więc tak naprawdę to ja przez jakiś czas nie wiedziałem, kogo w nim trzymam.
2. Szkoda mi dziecka, gdyby nie ono już dawno bym to zakończył.
3. Każdy ma prawo wiedzieć z jaką osobą się wiążę. Jeżeli moje kryteria były takie do h.p. miałem prawo do wiedzy o pewnych sprawach. Ja zresztą nigdy przed nikim nie ukrywałem swojego. Są faceci, którzy nie związaliby się z np. rudą.
4. Teoria to zupełnie coś innego. Że mi się chcę to zupełnie coś innego. Nie muszę więc dorabiać teorii do oczywistości, bo o tym wie nawet moja żona. Wiążąc się z jedną kobietą na stałe zamierzałem dotrzymać słowa, ale teraz wiem, że na dłuższą metę będzie to niemożliwe. Chyba że mi przejdzie chęć. Ale wtedy to będzie znak, że czas się zabierać.
5. Jak myślisz dlaczego między innymi faceci zdradzają? Wielu uważa, że skoro kobieta niczego sobie nie odmawiała przed ślubem to oni nie muszą po ślubie. Nie mówiąc o innych sprawach.
6. Naprawdę trzeba być płytką osobą, żeby myśleć, że pewne sprawy niektórzy sprowadzają tylko do kwestii kawałka błony między nogami. Przecież można w różne sposoby ją utracić.
7. Zapytaj swojego faceta kogo by wolał na żonę; dziewicę czy kobietę gościnną w kroku. Ciekaw jestem co ci odpowie (zakładając, że powie prawdę) Nie mówię o kochance na chwilę, bo w takim przypadku faktycznie wsie adno..Ciekawe czy któryś poważnie traktuję kobietę o dużym "doświadczeniu"

---------- Dopisano o 17:10 ---------- Poprzedni post napisano o 17:04 ----------

Na pewno o kogoś takiego mniej był bym zazdrosny. Po prostu nigdy nie potrafiłem zrozumieć uprawiania seksu przez kobiety z przypadkowymi gościami. To że jesteśmy facetami nas nie usprawiedliwia, ale w razie np. wpadki zawsze kobieta zostaje z dzieckiem ,albo z odpowiednią opinią. Ale nie jestem naiwny i wiem, że w związku/ach raczej trudno bez tego wytrzyma. Chociaż bywa i to coraz częściej.

[201705042038]

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

2. Szkoda mi dziecka, gdyby nie ono już dawno bym to zakończył.

Akurat.

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

4. Teoria to zupełnie coś innego. Że mi się chcę to zupełnie coś innego. Nie muszę więc dorabiać teorii do oczywistości, bo o tym wie nawet moja żona. Wiążąc się z jedną kobietą na stałe zamierzałem dotrzymać słowa, ale teraz wiem, że na dłuższą metę będzie to niemożliwe. Chyba że mi przejdzie chęć. Ale wtedy to będzie znak, że czas się zabierać.

Niby dlaczego niemożliwe? To, że czegoś nie chcesz nie znaczy, że to niemożliwe.

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

5. Jak myślisz dlaczego między innymi faceci zdradzają? Wielu uważa, że skoro kobieta niczego sobie nie odmawiała przed ślubem to oni nie muszą po ślubie. Nie mówiąc o innych sprawach.

Taaaak.... naprawdę zmień znajomych. Albo siebie, bo dziwni ludzie do Ciebie lgną ze swoimi zwierzeniami.
Ludzie zdradzają z wielu różnych powodów. Jeśli ktoś chce użyć tak durnej wymówki, to jego sprawa.

[kahoko hino]

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

Do thirky : Nie zapieniaj się tak Skarbie, bo ci żyłka pęknie.
Ktoś wcześniej bardzo fajnie napisał, że w pewnym wieku nie należy od nikogo niczego wymagać. Ok ale to powinno działać w obie strony. Albo odwrotnie, jeśli czegoś wymagamy od innych to wymagajmy tego samego od siebie.
1. Dom jest mój, więc tak naprawdę to ja przez jakiś czas nie wiedziałem, kogo w nim trzymam.
2. Szkoda mi dziecka, gdyby nie ono już dawno bym to zakończył.
3. Każdy ma prawo wiedzieć z jaką osobą się wiążę. Jeżeli moje kryteria były takie do h.p. miałem prawo do wiedzy o pewnych sprawach. Ja zresztą nigdy przed nikim nie ukrywałem swojego. Są faceci, którzy nie związaliby się z np. rudą.
4. Teoria to zupełnie coś innego. Że mi się chcę to zupełnie coś innego. Nie muszę więc dorabiać teorii do oczywistości, bo o tym wie nawet moja żona. Wiążąc się z jedną kobietą na stałe zamierzałem dotrzymać słowa, ale teraz wiem, że na dłuższą metę będzie to niemożliwe. Chyba że mi przejdzie chęć. Ale wtedy to będzie znak, że czas się zabierać.
5. Jak myślisz dlaczego między innymi faceci zdradzają? Wielu uważa, że skoro kobieta niczego sobie nie odmawiała przed ślubem to oni nie muszą po ślubie. Nie mówiąc o innych sprawach.
6. Naprawdę trzeba być płytką osobą, żeby myśleć, że pewne sprawy niektórzy sprowadzają tylko do kwestii kawałka błony między nogami. Przecież można w różne sposoby ją utracić.
7. Zapytaj swojego faceta kogo by wolał na żonę; dziewicę czy kobietę gościnną w kroku. Ciekaw jestem co ci odpowie (zakładając, że powie prawdę) Nie mówię o kochance na chwilę, bo w takim przypadku faktycznie wsie adno..Ciekawe czy któryś poważnie traktuję kobietę o dużym "doświadczeniu"

---------- Dopisano o 17:10 ---------- Poprzedni post napisano o 17:04 ----------

Na pewno o kogoś takiego mniej był bym zazdrosny. Po prostu nigdy nie potrafiłem zrozumieć uprawiania seksu przez kobiety z przypadkowymi gościami. To że jesteśmy facetami nas nie usprawiedliwia, ale w razie np. wpadki zawsze kobieta zostaje z dzieckiem ,albo z odpowiednią opinią. Ale nie jestem naiwny i wiem, że w związku/ach raczej trudno bez tego wytrzyma. Chociaż bywa i to coraz częściej.

Ty ciągle nie rozumiesz. ona nie ma obowiązku spowiadać Ci się z całego życia przed ślubem tylko dlatego, że Ty masz takie potrzeby. jasne, byłoby fajnie, gdyby te potrzeby uszanowała. ale nakazać jej tego nie nakażesz.

ja jestem osobą z dużym doświadczeniem seksualnym, dużą liczbą partnerów seksualnych i mojemu narzeczonemu kompletnie to nie przeszkadza. bo wie, że moja wartość nie jest mierzona cudzymi k*tasami.

[Rozczarowanyzwiazkiem]

Ale nie miała prawa podstępem wymóc ode mnie przysięgi, której wiedząc o wszystkim bym nie złożył, bo po prostu wiedziałem, że nie dam rady jej dotrzymać. A nigdy takich obietnic nie składałem.
Wątpliwości miałem od początku do ostatniej chwili, ale z perspektywy czasu patrząc mam wrażenie, że już wtedy zachowałem się jak facet bez kręgosłupa, bo : 1. Dałem się poganiać pytaniami o obrączkę, kiedy ślub itp. ( z 10 lat wcześniej nigdy nie ożeniłbym się po tak krótkiej znajomości) 2. Byłem za mało stanowczy, bo mogłem powiedzieć, że skoro inni nie czekali do ślubu to ja też nie będę (niestety wtedy byłem zaślepiony i nie słuchałem nikogo nawet rodziny; każdy mi odradzał ten związek, ale z innych powodów) Po prostu pozwoliłem jej wprowadzić jej własne „zasady” (właściwie od niedawna jej). Mimo wszystko źle się z tym czuję, że mam do niej takie podejście ,ale wiele jest w tym jej winy. Niby wielka katoliczka, ale zachowała się zupełnie przeciwnie. To była jedna z przyczyn dlaczego ja zrezygnowałem z kk. Może powinienem jej być wdzięczny, że dzięki niej wreszcie ostatecznie przejrzałem na oczy. Być może to właśnie jej podejście do kk spowoduje rozpad naszego związku, bo ja już mam tego dosyć. Najpierw w młodości mnie tym zarzucano i teraz też. Jeszcze bym zrozumiał gdyby zawsze tych zasad przestrzegała. Znałem parę takich osób. Swoją drogą ciekawe czy mi wybaczy jak w końcu nie wytrzymam i pójdę do innego łóżka, skoro nie mam w domu tego czego potrzebuję. Jeszcze wytrzymam ale nie wiem jak długo. W każdym razie często żałuję, że nie poznałem jej wcześniej. Bo to wszystko leży od samego początku. Konkludując: nigdy nie należy wiązać się na stałe z partnerem co do którego ma się jakieś wątpliwości, bo można sobie zarąbać życie.

[kahoko hino]

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

Ale nie miała prawa podstępem wymóc ode mnie przysięgi, której wiedząc o wszystkim bym nie złożył, bo po prostu wiedziałem, że nie dam rady jej dotrzymać. A nigdy takich obietnic nie składałem.
Wątpliwości miałem od początku do ostatniej chwili, ale z perspektywy czasu patrząc mam wrażenie, że już wtedy zachowałem się jak facet bez kręgosłupa, bo : 1. Dałem się poganiać pytaniami o obrączkę, kiedy ślub itp. ( z 10 lat wcześniej nigdy nie ożeniłbym się po tak krótkiej znajomości) 2. Byłem za mało stanowczy, bo mogłem powiedzieć, że skoro inni nie czekali do ślubu to ja też nie będę (niestety wtedy byłem zaślepiony i nie słuchałem nikogo nawet rodziny; każdy mi odradzał ten związek, ale z innych powodów) Po prostu pozwoliłem jej wprowadzić jej własne „zasady” (właściwie od niedawna jej). Mimo wszystko źle się z tym czuję, że mam do niej takie podejście ,ale wiele jest w tym jej winy. Niby wielka katoliczka, ale zachowała się zupełnie przeciwnie. To była jedna z przyczyn dlaczego ja zrezygnowałem z kk. Może powinienem jej być wdzięczny, że dzięki niej wreszcie ostatecznie przejrzałem na oczy. Być może to właśnie jej podejście do kk spowoduje rozpad naszego związku, bo ja już mam tego dosyć. Najpierw w młodości mnie tym zarzucano i teraz też. Jeszcze bym zrozumiał gdyby zawsze tych zasad przestrzegała. Znałem parę takich osób. Swoją drogą ciekawe czy mi wybaczy jak w końcu nie wytrzymam i pójdę do innego łóżka, skoro nie mam w domu tego czego potrzebuję. Jeszcze wytrzymam ale nie wiem jak długo. W każdym razie często żałuję, że nie poznałem jej wcześniej. Bo to wszystko leży od samego początku. Konkludując: nigdy nie należy wiązać się na stałe z partnerem co do którego ma się jakieś wątpliwości, bo można sobie zarąbać życie.

a Ty dalej swoje

po pierwsze, to, czy spała z trzema, czy z trzema tysiącami facetów, nie ma znaczenia. to Ty nadajesz temu chore znaczenie i robisz z tego centrum wszechświata.

po drugie, możesz się z nią rozwieść. ale tego nie robisz.

po trzecie, sam zgodziłeś się na ślub, a teraz, gdy sytuacja jest jaka jest, nic z tym nie robisz, tylko biadolisz. rusz tyłek i coś zrób - idź na terapię z żoną, weź rozwód, parz sobie herbatki bromowe, a nie tępisz klawiaturę w kółko o to samo.

podsumowując: nic nie usprawiedliwia tego, co robisz lub planujesz zrobić, jak również jesteś w pełni odpowiedzialny za swoje decyzje i czyny. czas to zaakceptować.

[201705042038]

Napisane przez kahoko hino

podsumowując: nic nie usprawiedliwia tego, co robisz lub planujesz zrobić, jak również jesteś w pełni odpowiedzialny za swoje decyzje i czyny. czas to zaakceptować.

Amen.

BTW czy ja dobrze czytam? Autor uważał się za Katolika dobijając do 20 kochanek, którymi pogardzał (rozumiem, że kartki Biblii mu się skleiły w miejscu, gdzie opisywano jak przyprowadzano cudzołożnicę do Jezusa), dopiero poglądy żony od KK odwiodły. No ok. Ale zarzucanie jej hipokryzji, że się trzyma teraz swoich zasad, planowanie jakichś zdrad w akcie zemsty itd, to już naprawdę paranoja.

Rozczarowany - zachowujesz się, jak by Twój Świat kręcił się tylko i wyłącznie wokół seksu.

[Barbarella05]

Napisane przez anna87

Amen.

BTW czy ja dobrze czytam? Autor uważał się za Katolika dobijając do 20 kochanek, którymi pogardzał (rozumiem, że kartki Biblii mu się skleiły w miejscu, gdzie opisywano jak przyprowadzano cudzołożnicę do Jezusa), dopiero poglądy żony od KK odwiodły. No ok. Ale zarzucanie jej hipokryzji, że się trzyma teraz swoich zasad, planowanie jakichś zdrad w akcie zemsty itd, to już naprawdę paranoja.

Rozczarowany - zachowujesz się, jak by Twój Świat kręcił się tylko i wyłącznie wokół seksu.

Bo się kręci tylko wyłącznie wokół seksu.
Facet ma ból d*py, bo sobie nie pouzywal, jak był młody i stanu wolnego.
Obarcza cała winą i za wszystko swoją żonę,u której jedyne co źle zrobiła to go okłamała,ale się przyznała do tego.

Dla mnie Rozczarowanyzwiazkiem powinien się nazywać NaczelnyHipokryta.
To co on tutaj wypisuje, to aż wstyd czytać.

[kahoko hino]

Napisane przez anna87

Amen.

Anna, już dawno się chyba aż tak bardzo ze mną nie zgadzałaś

[201607040946]

Przypominam, że odbiegacie od tematu wątku.

[Yennefer92]

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

Ale nie miała prawa podstępem wymóc ode mnie przysięgi, której wiedząc o wszystkim bym nie złożył, bo po prostu wiedziałem, że nie dam rady jej dotrzymać. A nigdy takich obietnic nie składałem.
Wątpliwości miałem od początku do ostatniej chwili, ale z perspektywy czasu patrząc mam wrażenie, że już wtedy zachowałem się jak facet bez kręgosłupa, bo : 1. Dałem się poganiać pytaniami o obrączkę, kiedy ślub itp. ( z 10 lat wcześniej nigdy nie ożeniłbym się po tak krótkiej znajomości) 2. Byłem za mało stanowczy, bo mogłem powiedzieć, że skoro inni nie czekali do ślubu to ja też nie będę (niestety wtedy byłem zaślepiony i nie słuchałem nikogo nawet rodziny; każdy mi odradzał ten związek, ale z innych powodów) Po prostu pozwoliłem jej wprowadzić jej własne „zasady” (właściwie od niedawna jej). Mimo wszystko źle się z tym czuję, że mam do niej takie podejście ,ale wiele jest w tym jej winy. Niby wielka katoliczka, ale zachowała się zupełnie przeciwnie. To była jedna z przyczyn dlaczego ja zrezygnowałem z kk. Może powinienem jej być wdzięczny, że dzięki niej wreszcie ostatecznie przejrzałem na oczy. Być może to właśnie jej podejście do kk spowoduje rozpad naszego związku, bo ja już mam tego dosyć. Najpierw w młodości mnie tym zarzucano i teraz też. Jeszcze bym zrozumiał gdyby zawsze tych zasad przestrzegała. Znałem parę takich osób. Swoją drogą ciekawe czy mi wybaczy jak w końcu nie wytrzymam i pójdę do innego łóżka, skoro nie mam w domu tego czego potrzebuję. Jeszcze wytrzymam ale nie wiem jak długo. W każdym razie często żałuję, że nie poznałem jej wcześniej. Bo to wszystko leży od samego początku. Konkludując: nigdy nie należy wiązać się na stałe z partnerem co do którego ma się jakieś wątpliwości, bo można sobie zarąbać życie.

Czyli według Ciebie nie istnieje nawrócenie człowieka? Bo z tego co rozumiem, masz jej za złe, że wcześniej miała inne poglądy, ale nawróciła się i je zmieniła. Czyli złodzieje też nie mają prawa zmienić poglądów? Jeżeli od początku żyłam według pewnych zasad, a chcę je zmienić, to nie mam już do tego prawa?

[CarycaKatarzynaI]

Napisane przez kaguya

Przypominam, że odbiegacie od tematu wątku.

No właśnie. Mam pytanie. Jeśli partner się Was pyta ilu miałyście przed nim, to co odpowiadacie? Dokładną liczbę, wymijającą odpowiedź czy mówicie, że to nie jego interes?

[annabelka]

Napisane przez CarycaKatarzynaI

No właśnie. Mam pytanie. Jeśli partner się Was pyta ilu miałyście przed nim, to co odpowiadacie? Dokładną liczbę, wymijającą odpowiedź czy mówicie, że to nie jego interes?

Nie kryłam się, powiedziałam, że zero xd.

[Rozczarowanyzwiazkiem]

1. Nigdzie nie pisałem, że to co robiłem było ok ale nigdy się z tym nie kryłem poza tym gdybym był prawiczkiem wolałbym być sam do końca życia niż wiązać się z nie dziewicą. Wy kobiety i tak jesteście znane z zaniżania partnerów co samo w sobie jest. ....
2. Nie jestem Chrystusem zresztą co innego wybaczyć a co innego zapomnieć.
3. Kiedyś miałem do seksu inne podejście. Teraz wiem, że myliłem się.
4. Po prostu nie chciałem mieć łatwiej żony bo sam się za takiego nie uważałem. Czy to tak trudno zrozumieć? Dla łatwych pewnie tak.
5. Zawsze wiedziałem, że większość kobiet jest łatwa ale gdybym przewidział, że taką spotkam w życiu bym się nie ożenił. I tak pewnie w końcu zostanę sam.
6. Jedno jest pewne zamiasr pier...non stop muszę wreszcie coś zrobić. To była najlepsza rada jaką tu przeczytałem.
7. Dalsza dyskusja nie ma sensu. Po tylu latach nie zmienię poglądów. Może faktycznie mi odbiło po tak długim poście.

[Barbarella05]

Napisane przez CarycaKatarzynaI

No właśnie. Mam pytanie. Jeśli partner się Was pyta ilu miałyście przed nim, to co odpowiadacie? Dokładną liczbę, wymijającą odpowiedź czy mówicie, że to nie jego interes?

Zależy ilu ich było.
Faceci w tej kwestii są dość -zdaje mi się- wrażliwi
Cokolwiek zrobisz, nie mów ze to nie jego interes bo to po prostu niegrzeczne

[kahoko hino]

Ja się pytam, czy jest pewien, że jest gotowy na odpowiedz

[Barbarella05]

Napisane przez kahoko hino

Ja się pytam, czy jest pewien, że jest gotowy na odpowiedz

Dobre

[201606291621]

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

Ciekaw jestem jakie będzie podejście mojej kobiety, gdy przekroczy 40 i poczuje chęć na innych. Marzy mi się trójkącik z nią i jakąś inną kobietą. Ale póki co to marzenie ściętej głowy. Może ja po prostu jestem erotomanem?

Hehehe A na trójkąt z dwoma facetami byś się zgodził? Może akurat Twoja kobieta ma ochotę, odżyje po tym i nabierze większej ochoty na seks? Zaproponuj, wyjdź pierwszy z inicjatywą!

[blackribbon]

Nie ma możliwości zmiany wyboru w ankiecie... Kiedyś zaznaczyłam a to już nieprawda.

[201607040950]

Napisane przez CarycaKatarzynaI

No właśnie. Mam pytanie. Jeśli partner się Was pyta ilu miałyście przed nim, to co odpowiadacie? Dokładną liczbę, wymijającą odpowiedź czy mówicie, że to nie jego interes?

Enigmatycznie: "no... nie jestem dziewicą".
Analitycznie: "daj mi chwilę, policzę".
Ambicjonalnie: "ale masz na myśli tylko mężczyzn, czy kobiety też?".
Irytująco: "oyesooo... to jest jakiś obowiązek prowadzenia dziennika pokładowego?!".
Dedukcyjnie: "co dokładnie rozumiesz przez partnerów?".

Ale generalnie w momencie zadania tego pytania jego autor przestaje być dla mnie w jakikolwiek sposób interesujący. Nie liczyłam i nie zamierzam, bo wydaje mi się to równie idiotyczne co zasadzanie się z linijką na fiuta, żeby móc porównać byłego z obecnym. Moi faceci nie pytali, ja nie pytałam, jak ktoś czuł potrzebę podzielenia się tą informacją to ok, ale wszystko poza tym już nie ok.

Wydaje mi się, że póki to jest w granicach 1-5 to jeszcze można dyskutować, ale jeśli powyżej, to damie już nie przystoi się licytować. Czy jestem damą to osobna kwestia, ale w każdym razie i tak niczyj interes.

[Rozczarowanyzwiazkiem]

W każdym razie moja kobieta (i Wy tutaj) potwierdzacie 2 prawdy, których wcześniej nie chciałem uznać: 1. Życie jest zadziwiające w swej prostocie, bo co zdobędziesz to twoje, 2. W moim życiu liczę się przede wszystkim ja (poświęcenia się nie liczą) Dodałbym jeszcze 3 prawie wszystkie kobiety kłamią, a wielu mężczyzn nie dotrzymuje słowa. Oj w życiu bym się nie ożenił. Nie dziwota
że wiele osób wybiera samotność. Oczywiście, że mówiłem jej gdyby chciała to niech tylko powie. Ale niestety na razie ma jeszcze wyprany mózg. Jednak przeraża to co piszą niektóre panie. I wy chcecie być poważnie traktowane? Na szczęście są też kobiety, które nie pozwalają się traktować jak materace. Chwała Wam

[JoasiaHa]

Dla większości przypadków można powiedzieć, że zawsze aktualnie było się tylko z jednym w danym czasie Jeśli druga strona nie zrozumie, że niekoniecznie do szczęścia odpowiedź na to pytanie jest jej potrzebna, no to rzeczywiście trzeba by się zastanowić nad taką relacją.

[kahoko hino]

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

W każdym razie moja kobieta (i Wy tutaj) potwierdzacie 2 prawdy, których wcześniej nie chciałem uznać: 1. Życie jest zadziwiające w swej prostocie, bo co zdobędziesz to twoje, 2. W moim życiu liczę się przede wszystkim ja (poświęcenia się nie liczą) Dodałbym jeszcze 3 prawie wszystkie kobiety kłamią, a wielu mężczyzn nie dotrzymuje słowa. Oj w życiu bym się nie ożenił. Nie dziwota
że wiele osób wybiera samotność. Oczywiście, że mówiłem jej gdyby chciała to niech tylko powie. Ale niestety na razie ma jeszcze wyprany mózg. Jednak przeraża to co piszą niektóre panie. I wy chcecie być poważnie traktowane? Na szczęście są też kobiety, które nie pozwalają się traktować jak materace. Chwała Wam

Załóż swój wątek i tam marudź, a nie tu offtopujesz.

[201607040950]

Napisane przez kahoko hino

Załóż swój wątek i tam marudź, a nie tu offtopujesz.

Kto by to czytał...

Napisane przez JoasiaHa

Dla większości przypadków można powiedzieć, że zawsze aktualnie było się tylko z jednym w danym czasie Jeśli druga strona nie zrozumie, że niekoniecznie do szczęścia odpowiedź na to pytanie jest jej potrzebna, no to rzeczywiście trzeba by się zastanowić nad taką relacją.

Ale czy ilość o czymś świadczy?

Który materac będzie bardziej moralnie podejrzany - taki, który miał 10 partnerów na seks, czy taki, który okłamywał jednego, że to co robi, to z miłości?

Poza tym można się za przeproszeniem dorobić tych 10 partnerów w 10 związkach, z których każdy trwał ponad rok, albo w jedną noc.

Podejście się liczy bardziej niż liczby. Raz podejście do seksu, dwa do związku, trzy do tego konkretnego partnera, cztery - do relacji z nim.

Ból dupy o to, co było kiedyś jest dla mnie nienormalny. Jeśli dla kogoś nie jest, to sobie powinien wybrać towarzysza życia, który cierpi na podobny.

[kahoko hino]

Napisane przez adeedra

Kto by to czytał...

z krewetem pewnie by się dobrali w opisach kobiet może by się jeszcze czegoś od siebie nauczyli...

Napisane przez adeedra

Ale czy ilość o czymś świadczy?

Który materac będzie bardziej moralnie podejrzany - taki, który miał 10 partnerów na seks, czy taki, który okłamywał jednego, że to co robi, to z miłości?

Poza tym można się za przeproszeniem dorobić tych 10 partnerów w 10 związkach, z których każdy trwał ponad rok, albo w jedną noc.

Podejście się liczy bardziej niż liczby. Raz podejście do seksu, dwa do związku, trzy do tego konkretnego partnera, cztery - do relacji z nim.

Ból dupy o to, co było kiedyś jest dla mnie nienormalny. Jeśli dla kogoś nie jest, to sobie powinien wybrać towarzysza życia, który cierpi na podobny.

ja się z tym absolutnie zgadzam. ten pęd na zazdrość o poprzednich partnerów jest dla mnie absurdalny. u mnie zwykle po prostu wynikała rozmowa, ale nie oparta na pytaniach, a raczej dobrowolnych zwierzeniach. po pewnym czasie (w okolicach 3 czy 4 partnera) przestałam liczyć, ile ich było i kompletnie się na tym nie skupiam. jak zobaczyłam ten wątek i ankietę, to aż usiadłam i się skupiłam, żeby podliczyć

[201607040950]

Napisane przez kahoko hino

z krewetem pewnie by się dobrali w opisach kobiet może by się jeszcze czegoś od siebie nauczyli...

Oj tam, nie rozumiesz kreweta. On się o takie mądrości jak ten tu nawet nie otarł. Między "laski mają łatwiej i lecą na przystojnych" a "kobietami-materacami rujnującymi życia porządnych facetów" tym tu jest przepaść, która dzieli mą internetową miłość od emocji stricte toaletowych.

Napisane przez kahoko hino

ja się z tym absolutnie zgadzam. ten pęd na zazdrość o poprzednich partnerów jest dla mnie absurdalny. u mnie zwykle po prostu wynikała rozmowa, ale nie oparta na pytaniach, a raczej dobrowolnych zwierzeniach. po pewnym czasie (w okolicach 3 czy 4 partnera) przestałam liczyć, ile ich było i kompletnie się na tym nie skupiam. jak zobaczyłam ten wątek i ankietę, to aż usiadłam i się skupiłam, żeby podliczyć

Ja to powiedzmy, że "poniekąd rozumiem", bo miałam jazdy pod tym wezwaniem w latach późnych nastoletnich jak sobie uświadomiłam, że mój niesprecyzowanej-wtedy-do-końca-roli-towarzysz miałby tę listę byłych partnerek cokolwiek imponującą. Oczywiście uznałam, że prędzej mnie ognie piekielne pochłoną niż zapytam wprost, więc próbowałam wyliczyć na podstawie tego, co mówił, ale wiarę w sens tych działań straciłam wcześniej niż rachubę. Zadanie takiego pytania wydało mi się wtedy upokarzające. Następnie miałam problem z tym, że niesprecyzowany się sprecyzował, a potem przestałam sobie tym głowę zaprzątać.

Acz w większości jednak nie rozumiem, bo te liczby się natychmiast przekładają na jakieś wartościowanie człowieka. Jak nie "im więcej tym lepiej" to "jeśli więcej niż jeden to już masakra" zamiast uznać, że to nie to i iść w cholerę tam, gdzie można sobie znaleźć kogoś bardziej w swoim klimacie.

[Barbarella05]

Co za różnica ile kobieta miała partnerów?
Albo ile facet?

Ważny jest charakter,osobowość a nie to z iloma osobami uprawialo się seks.

[kahoko hino]

Napisane przez adeedra

Oj tam, nie rozumiesz kreweta. On się o takie mądrości jak ten tu nawet nie otarł. Między "laski mają łatwiej i lecą na przystojnych" a "kobietami-materacami rujnującymi życia porządnych facetów" tym tu jest przepaść, która dzieli mą internetową miłość od emocji stricte toaletowych.

no teraz się nie otarł, ale dzieli ich też 25 lat, więc ja widzę potencjał ale fakt, ja kreweta nie rozumiem

Napisane przez adeedra

Ja to powiedzmy, że "poniekąd rozumiem", bo miałam jazdy pod tym wezwaniem w latach późnych nastoletnich jak sobie uświadomiłam, że mój niesprecyzowanej-wtedy-do-końca-roli-towarzysz miałby tę listę byłych partnerek cokolwiek imponującą. Oczywiście uznałam, że prędzej mnie ognie piekielne pochłoną niż zapytam wprost, więc próbowałam wyliczyć na podstawie tego, co mówił, ale wiarę w sens tych działań straciłam wcześniej niż rachubę. Zadanie takiego pytania wydało mi się wtedy upokarzające. Następnie miałam problem z tym, że niesprecyzowany się sprecyzował, a potem przestałam sobie tym głowę zaprzątać.

Acz w większości jednak nie rozumiem, bo te liczby się natychmiast przekładają na jakieś wartościowanie człowieka. Jak nie "im więcej tym lepiej" to "jeśli więcej niż jeden to już masakra" zamiast uznać, że to nie to i iść w cholerę tam, gdzie można sobie znaleźć kogoś bardziej w swoim klimacie.

jak dla mnie potrzeba tej wiedzy to objaw jakiś kompleksów czy niepoukładania czegoś w głowie. no i takich wysyłam na terapię, zgodnie z nawykiem

[_Jinx_]

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

1. Nigdzie nie pisałem, że to co robiłem było ok ale nigdy się z tym nie kryłem poza tym gdybym był prawiczkiem wolałbym być sam do końca życia niż wiązać się z nie dziewicą. Wy kobiety i tak jesteście znane z zaniżania partnerów co samo w sobie jest. ....
2. Nie jestem Chrystusem zresztą co innego wybaczyć a co innego zapomnieć.
3. Kiedyś miałem do seksu inne podejście. Teraz wiem, że myliłem się.
4. Po prostu nie chciałem mieć łatwiej żony bo sam się za takiego nie uważałem. Czy to tak trudno zrozumieć? Dla łatwych pewnie tak.
5. Zawsze wiedziałem, że większość kobiet jest łatwa ale gdybym przewidział, że taką spotkam w życiu bym się nie ożenił. I tak pewnie w końcu zostanę sam.
6. Jedno jest pewne zamiasr pier...non stop muszę wreszcie coś zrobić. To była najlepsza rada jaką tu przeczytałem.
7. Dalsza dyskusja nie ma sensu. Po tylu latach nie zmienię poglądów. Może faktycznie mi odbiło po tak długim poście.

Może i faceci wolą dziewczyny "z małym przebiegiem", ale to, że w ogóle pomyślałeś, że na taka zasługujesz, doprawdy dziwi.
Porządne dziewczyny trzymają się z dala od takich łatwych, puszczalskich typów jak ty, którzy sobie nie odmawiali. W życiu za takiego nie wyjdą. To prędzej twoja żona powinna sobie teraz rekompensować mniejszą liczbę partnerów i zacząć romansować z innymi.

Przerażające jest to, co piszesz. I ty chcesz być traktowany poważnie? Na szczęście są jeszcze mężczyźni, którzy nie dają się traktować jak przedłużenie penisa. Chwała Wam.

[kalincia]

Napisane przez CarycaKatarzynaI

No właśnie. Mam pytanie. Jeśli partner się Was pyta ilu miałyście przed nim, to co odpowiadacie? Dokładną liczbę, wymijającą odpowiedź czy mówicie, że to nie jego interes?

Opowiedziałam mojemu obecnemu partnerowi o swoim wcześniejszym życiu, również seksualnym gdy byliśmy na etapie poznawania swojej przeszłości. Był ciekaw, a ja nie czułam potrzeby niczego kryć.
On jest normalny, więc przyjął to normalnie, z zaciekawieniem, jako wiedzę o przeszłości ukochanej, a nie jakiś sprawdzian. Chociaż moje doświadczenia sa dużo bogatsze od jego.