Gra o tron

[Margarita]

Tu masz całą historyjkę otrucia w obrazkach:
http://imgur.com/a/2DtPH

[phony]

Napisane przez paula78

Mam wrażenie, że serila robi sie coraz gorszy, nie służy mu też taka długa przerwa między seriami- szczególnie, że skonczyła się mocno. A teraz jakoś tak mdło.
Czy ktoś wie i moze mi na PW napisac kto otruł Jofreya?

Ja w ogóle po uśmierceniu Robba i Catelyn mam wrażenie, że oglądam bez większych emocji. Kiedyś z niecierpliwością czekałam na każdy odcinek, a od Krwawych Godów mam już wylane, nawet się nie spinałam, że zbliża się nowy sezon.

Lubiłam Jaimego, ale po tym co z nim zrobili w ostatnim odcinku spadł w moich rankingach ulubionych postaci.

Matkę Smoków też darzyłam sympatią w I sezonie, a teraz nie wiem co ta aktorka wyrabia ale ma tak irytujący sposób gry, taką manierę w głosie, w mimice twarzy, że ręce opadają. Irytuje mnie koszmarnie.

Mała Aria też mi działa na nerwy.

Więc chyba nie jest najlepiej ze mną

[Antilia]

Napisane przez phony

Ja w ogóle po uśmierceniu Robba i Catelyn mam wrażenie, że oglądam bez większych emocji. Kiedyś z niecierpliwością czekałam na każdy odcinek, a od Krwawych Godów mam już wylane, nawet się nie spinałam, że zbliża się nowy sezon.

Lubiłam Jaimego, ale po tym co z nim zrobili w ostatnim odcinku spadł w moich rankingach ulubionych postaci.

Matkę Smoków też darzyłam sympatią w I sezonie, a teraz nie wiem co ta aktorka wyrabia ale ma tak irytujący sposób gry, taką manierę w głosie, w mimice twarzy, że ręce opadają. Irytuje mnie koszmarnie.

Mała Aria też mi działa na nerwy.

Więc chyba nie jest najlepiej ze mną

Danka irytuje też czytelników, historia z pierwszej książki jest super a potem Dany już tylko traci.

Ja Robba i Catelyn nigdy nie lubiłam, w ogóle mnie nie obeszło, że zginęli :P

[phony]

Napisane przez Antilia

Danka irytuje też czytelników, historia z pierwszej książki jest super a potem Dany już tylko traci.

Ja Robba i Catelyn nigdy nie lubiłam, w ogóle mnie nie obeszło, że zginęli :P

Ja ich lubiłam, przeżywałam strasznie Krwawe Gody...

Irytuje mnie też nowy Daario, taki bez charakteru jest. Poprzedni był lepszy moi zdaniem

[Margarita]

Ja jestem wychowana na książkach i stamtąd pochodzą moje sympatie i antypatie, serial niewiele tu może zmienić.
Również nie lubiłam, wręcz nie znosiłam, Cat. Rob też nie był mi szczególnie bliski. Ale mimo to oczywiście Krwawe Gody zrobiły na mnie wielkie wrażenie, gdy czytałam po raz pierwszy. Rozumiem więc, że serialowcy mogli być w niezłym szoku.
Jednak nigdy podczas czytania nigdy nie miałam ochoty przestać i zawsze nie mogłam doczekać dalszego ciągu. Szkoda, że na kolejne tomy trzeba czekać po parę lat (conajmniej)...

[Antilia]

Napisane przez phony

Ja ich lubiłam, przeżywałam strasznie Krwawe Gody...

Irytuje mnie też nowy Daario, taki bez charakteru jest. Poprzedni był lepszy moi zdaniem

Ja bym wręcz powiedziała, że Cat byłą wredną, pełną nienawiści babą. Niby z niej taka matka polka a z całego serca nienawidziła niewinnego dziecka i wyżywała się na nim, niczym te wszystkie głupie dziewuchy co za zdradę obwiniają kochankę, bo przecież mąż nie miał z tym nic wspólnego

[DopplegangerEddarda]

Napisane przez Antilia

Ja bym wręcz powiedziała, że Cat byłą wredną, pełną nienawiści babą. Niby z niej taka matka polka a z całego serca nienawidziła niewinnego dziecka i wyżywała się na nim, niczym te wszystkie głupie dziewuchy co za zdradę obwiniają kochankę, bo przecież mąż nie miał z tym nic wspólnego

Ja wiedziałem, że wydarzą się Krwawe Gody natomiast gdy czytałem to wpadłem w taki dołek i złość, ze 3 dni chyba to trwało.

Catalyn nie lubię. Wyżywała się na Jonie a do tego nawet gadając do Robba wyrażała się o nim źle tak jakby Robb go nie znał.

Ja wolę tego Daaria. Nie pasuje do tego ksiązkowego. Ale ksiązkowego nie lubię a pierwszy był obrzydliwy jakoś dla mnie. Wiec jak dla mnie taka zmiana jest na plus bo nienawidzę cwaniaków, chwalipięt bez sumienia i moralności.


Ten z afro to chyba Hizadr zo Loraq. Wpisałem w google nazwę tego aktora to niezłą charakteryzację mu zrobili. Według mnie powinien mieć więcej gracji, bardziej by mi pasował na niego ten z Yunkai.


Reakcja Seana Beana na śmierć Joffrey-a.
http://www.accesshollywood.com/game-..._article_93187

[paula78]

Napisane przez Margarita

Tu masz całą historyjkę otrucia w obrazkach:
http://imgur.com/a/2DtPH

Dzięki

[żurawinka]

To ja też się wypowiem
Jon Snow jest mi chyba najbardziej obojętną postacią, nie wiem czy to dlatego że aktor gra jak drewno mniej więcej, wydaje się być zagubionym chłopcem w tym wszystkim ( takiego gra?)
Rob jak dla mnie był bardziej postacią epizodyczną, niby walczył o tron ale było go bardzo mało, niby brał udział w jakichś bitwach ale kto go widział za to mocno podkreślono jego miłość i wykazał się właściwie tylko w scenie śmierci.
Cat współczułam chociaż rzeczywiście patrząc pod kątem traktowania Jona to wredna baba była. Po za tatuśkiem Starkiem i Aryą to ta rodzina była/ jest mocno bezpłciowa. Jest Bran ale tutaj też nudy jak dla mnie.

Jaimie i Cersei no błagam, ja nie odebrałam tej sceny jako gwałtu gdzie kiedy co? Cersei raczej się opiera ale ulega w końcu a nie jest gwałcona czy krzyczy tam na pomoc? Jest seks bo ona się zgodziła, miała tez potrzebę, pal licho sztuczną rękę i że truchło syna leży tuż obok Jak dla mnie jest starą wyjadaczką i z Jamiem zrobili to nie raz żeby mówić o jakimś gwałcie, kto jak kto ale Cersei potrafi się przeciwstawić jeśli naprawdę chce.

Dany - tu podobnie jak umarli (?) idzie i idzie i dojść nie może, a smoki rosną Dario jest mi tak obojętny jak zeszłoroczny śnieg ale przyznać trzeba że nie żałowali w tym wątku ładnych buzi

Oberyn wnosi nieco świeżości ale niestety też z jego postacią przemycają goliznę do znudzenia, czy żaden odcinek nie może się bez tego obejść?

Kibicuję Tyrionowi

Niezłą postacią w książce i w serialu jest Tywin, prawie tą samą i aż szkoda że się nidługo zawinie

[Narrhien]

Napisane przez phony

Matkę Smoków też darzyłam sympatią w I sezonie, a teraz nie wiem co ta aktorka wyrabia ale ma tak irytujący sposób gry, taką manierę w głosie, w mimice twarzy, że ręce opadają. Irytuje mnie koszmarnie.

To nie aktorka, to Dany Ona jest właśnie taką postacią, na początku wielkie nadzieje, a im dalej w las tym bardziej irytująca. Mimo że wątki z nią należą do moich ulubionych, to jak czytałam książkę wkurzałam się na Dany tak samo, jak teraz, przy oglądaniu serialu Według mnie aktorka właśnie idealnie ją oddaje

---------- Dopisano o 19:18 ---------- Poprzedni post napisano o 19:12 ----------

Napisane przez żurawinka

Jaimie i Cersei no błagam, ja nie odebrałam tej sceny jako gwałtu gdzie kiedy co? Cersei raczej się opiera ale ulega w końcu a nie jest gwałcona czy krzyczy tam na pomoc? Jest seks bo ona się zgodziła, miała tez potrzebę, pal licho sztuczną rękę i że truchło syna leży tuż obok Jak dla mnie jest starą wyjadaczką i z Jamiem zrobili to nie raz żeby mówić o jakimś gwałcie, kto jak kto ale Cersei potrafi się przeciwstawić jeśli naprawdę chce.

Już myślałam, że jestem jakaś dziwna, bo też nie odebrałam tej sceny jako gwałtu. Bardziej coś na zasadzie konfliktu wewnętrznej Cersei, że z jednej strony chce, a z drugiej ma opory, bo to kaplica, i koniec końców ten Jaimie przełamuje jej opory. Takie "Ach nie, ach nie, nie powinnam, nie mogę" a chwilę potem "Och tak, och tak, nie przestawaj". Motyw dość znany (zwłaszcza z Harlequinów )
Wydaje mi się, że gdyby Cersei miała być pokazana jako osoba, która ewidentnie nie chce stosunku, powinna reagować dużo gwałtowniej, porządnie okładać Jaimiego pięściami, porządnie się wierzgać, krzyczeć (aczkolwiek co do krzyku to nie jestem pewna, mogła nie chcieć, żeby ktokolwiek ją w takiej sytuacji zobaczył, niezależnie od tego, czy to gwałt, czy nie). U niej ten sprzeciw był niemrawy, właśnie sugerujący, że protestuje dla zasady, a jednak gdzieś tam wewnątrz pragnie Jaimiego.

Aczkolwiek nie patrzyłam na tę scenę obiektywnie, bo pamiętając książkę, po prostu wiedziałam, że to nie jest gwałt i że Cersei tego chce. Miałam tak zakodowane w głowie.
Możliwe, że gdybym jej nie czytała i obejrzała scenę na wieżo, odebrałabym ją jednoznacznie jako gwałt. Nie wiem. Myślę, że mimo wszystko pozostaje tutaj pewne pole do interpretacji, choć z pewnością jest to scena kontrowersyjna.

[phony]

Napisane przez Narrhien

Aczkolwiek nie patrzyłam na tę scenę obiektywnie, bo pamiętając książkę, po prostu wiedziałam, że to nie jest gwałt i że Cersei tego chce. Miałam tak zakodowane w głowie.
Możliwe, że gdybym jej nie czytała i obejrzała scenę na wieżo, odebrałabym ją jednoznacznie jako gwałt. Nie wiem. Myślę, że mimo wszystko pozostaje tutaj pewne pole do interpretacji, choć z pewnością jest to scena kontrowersyjna.

Napisane przez żurawinka

Jaimie i Cersei no błagam, ja nie odebrałam tej sceny jako gwałtu gdzie kiedy co? Cersei raczej się opiera ale ulega w końcu a nie jest gwałcona czy krzyczy tam na pomoc? Jest seks bo ona się zgodziła, miała tez potrzebę, pal licho sztuczną rękę i że truchło syna leży tuż obok Jak dla mnie jest starą wyjadaczką i z Jamiem zrobili to nie raz żeby mówić o jakimś gwałcie, kto jak kto ale Cersei potrafi się przeciwstawić jeśli naprawdę chce.

Ja nie czytałam książek (i nie mam zamiaru) i odebrałam tę scenę jako scenę gwałtu

I nie uważam, że osoba gwałcona ma niejako obowiązek się drzeć, wzywać pomocy i wyrywać gwałcicielowi, bo inaczej oznacza to, że chce seksu

Zrozumiałabym gdyby ta scena wyglądała tak, że Cersei niby się opiera na początku, a potem koniec końców ulega. Ale tu było wyraźne "NIE"powtórzone kilka razy. Dlaczego nie mogli pokazać tego inaczej, tak jak było w książce? Bo pewnie zamiarem było wywołanie kontrowersji

Generalnie odcinek był dla mnie dość słaby. Nudny Jon, nudny Sam i niby dodanie emocji sceną gwałtu. Wow, co za wysokie loty

[elizka1987]

Napisane przez Narrhien

To nie aktorka, to Dany Ona jest właśnie taką postacią, na początku wielkie nadzieje, a im dalej w las tym bardziej irytująca. Mimo że wątki z nią należą do moich ulubionych, to jak czytałam książkę wkurzałam się na Dany tak samo, jak teraz, przy oglądaniu serialu Według mnie aktorka właśnie idealnie ją oddaje

---------- Dopisano o 19:18 ---------- Poprzedni post napisano o 19:12 ----------

Już myślałam, że jestem jakaś dziwna, bo też nie odebrałam tej sceny jako gwałtu. Bardziej coś na zasadzie konfliktu wewnętrznej Cersei, że z jednej strony chce, a z drugiej ma opory, bo to kaplica, i koniec końców ten Jaimie przełamuje jej opory. Takie "Ach nie, ach nie, nie powinnam, nie mogę" a chwilę potem "Och tak, och tak, nie przestawaj". Motyw dość znany (zwłaszcza z Harlequinów )
Wydaje mi się, że gdyby Cersei miała być pokazana jako osoba, która ewidentnie nie chce stosunku, powinna reagować dużo gwałtowniej, porządnie okładać Jaimiego pięściami, porządnie się wierzgać, krzyczeć (aczkolwiek co do krzyku to nie jestem pewna, mogła nie chcieć, żeby ktokolwiek ją w takiej sytuacji zobaczył, niezależnie od tego, czy to gwałt, czy nie). U niej ten sprzeciw był niemrawy, właśnie sugerujący, że protestuje dla zasady, a jednak gdzieś tam wewnątrz pragnie Jaimiego.

Aczkolwiek nie patrzyłam na tę scenę obiektywnie, bo pamiętając książkę, po prostu wiedziałam, że to nie jest gwałt i że Cersei tego chce. Miałam tak zakodowane w głowie.
Możliwe, że gdybym jej nie czytała i obejrzała scenę na wieżo, odebrałabym ją jednoznacznie jako gwałt. Nie wiem. Myślę, że mimo wszystko pozostaje tutaj pewne pole do interpretacji, choć z pewnością jest to scena kontrowersyjna.

Dokładnie Dany mnie w książce mega irytowała i tu jest podobnie. Choć pod względem aktorstwa Joffa nikt nie przebije .

Też nie odebrałam te sceny jako gwałtu, ale na to faktycznie może mieć wpływ to, że najpierw czytałam książkę.

Kibicuję Tyrionowi !

[semantique]

Ja książki nie czytałam, ale też nie odebrałam tego jako gwałt.

[201604191001]

Już myślałam, że coś ze mną nie tak Ona mówiła "It's not right" a nie "I don't want".

Co do krwawych godów to ja też nie miałam za wiele sympatii do Cat, do Roba tak samo ale jak ona patrzyła na jego śmierć, jak patrzyła na konające ostatnie z jej dzieci (przecież myśli, że młodzi nie żyją, Arya najpewniej nie żyje, starsza w niewoli i zaraz umrze a Snow się nie liczy) to musiałam przerywać czytanie bo moje wycie nie pozwalało mi się skupić.

[Antilia]

Ja najbardziej emocjonalnie to przeżywałam.. spoilery zanim doczytałam książki do końca

[Narrhien]

Ja krwawych godów jakoś też nie przeżywałam. Tzn. zaskoczyły mnie bardzo, ale nie ruszyły emocjonalnie - nie jestem szczególną fanką Starków, oprócz Neda i Sansy.

Robb generalnie sam się wkopał, myśląc penisem.

[jesienny_lisc]

Wreszcie ktoś lubi Sansę

Nie mogę się doczekać procesu Tyriona. Myślicie, że to już w następnym odcinku?

[Moskit0]

Napisane przez jesienny_lisc

Wreszcie ktoś lubi Sansę

Ja ją polubiłam kiedy została Alayne

[Narrhien]

Cieszę się, że nie jestem sama Ja w zasadzie lubię Sansę od początku, podoba mi się, w jaki sposób powoli się zmienia, zaczyna rozumieć różne rzeczy, dojrzewa. Poza tym uważam, że mimo wszystko jest twardą dziewczyną, tylko jej twardość objawia się w inny sposób niż choćby u Aryi.

[Aliszcze]

Napisane przez Narrhien

Robb generalnie sam się wkopał, myśląc penisem.

no i Amen, cieszę się, że nie tylko ja tak myślę. Nigdy specjalnie nie lubiłam tej postaci. Niby Król Północy ale złamał obietnicę i się ożenił z byle kim . No cóż, dopadły go konsekwencje. W książce on ma chyba jakieś 15 lat wiec bardziej mu mogłam wybaczyć taki mezalians, ale w serialu jest w sumie dorosłym, wydawało się trzeźwo myślacym facetem. Ogólnie Starków lubię (choć może bardziej jest mi ich żal), natomiast oni powinni siedzieć w tym Winterfell i tyle, nie nadają się do wielkiej polityki (z resztą Ned o to nie zabiegał). Są honorowi ale też naiwni. Jedynie Arya wykazuje zdrowy rozsądek i ma instykt samozachowawczy.
Sansy nie lubię, teraz staje się silniejsza itp ale jej naiwność z początku serialu, która w sumie doprowadziła też do tragedii (jeśli mnie pamięć nie zawodzi, to ona powiedziała Cersei, że Ned Stark chce opuścić stolice) mnie ustosunkowała do niej negatywnie. Choć to wina też matki i niani, że ją karmiły bajkami o ksieciach na białych koniach.

Cat w sumie lubię, choć niekiedy inaczej bym sie zachowała niż ona. Ale ogólnie w miarę rozsądna kobieta, Rob mógł jej się bardziej słuchać, to by może lepiej na tym wyszedł ( z głową ).

_Judith_, no widzisz, dobrze, że zacytowałaś "It's not right" a nie "I don't want", bo to rzeczywiscie trochę zmienia postac rzeczy.

a ogólnie to nawet nie wiem, komu kibicować w walce o tron. Bo postaci, które lubię (Arya, Tyrion) jakoś nie widzę na tronie. Czasem sobie myślę, że może Stannis (gdyby Melissandre nie miała takiego wpływu na niego), byłby w miarę ok, nie prowadzilby wystawnego życia, nie trwonilby kasy korony, jakieś gierki na dworze nie miały by miejsca. No i jego córka mogla by jako dorosła porządzić po nim.

[jesienny_lisc]

Mam o niej takie samo zdanie. Sansa i Jamie to najbardziej dynamiczni bohaterzy w sadze i oboje za to lubię, inni od początku wiadomo - ten jest dobry, ten zły, ten mądry, ten odważny, a ta dwójka się zmienia i fajnie to Martinowi wychodzi.

[NibyNic]

Właśnie - córka Stannisa wzbudza we mnie dużo sympatii, w czasie ostatniego odcinka nawet przeszło mi przez myśl, że mogłaby zasiąśc na tronie

Arya jest napędzana nienawiścią, chęcią zemsty - jest jak lampart złapany w klatkę - nie dziwię się jej ale na władcę to się nie nadaje na tym etapie, gdyby Dany takie miała podejście to już dawno wybiłaby pół Westeros a nie chodziła od miasta do miasta i niewolników wyzwalała
ale i tak lubię Aryę

Sansa - cóż, karmiona bajkami bardzo boleśnie zderzyła się z rzeczywistością

i też nie odebrałam tej sceny jako sceny gwałtu, ale tak jak ktoś to pisał - może dlatego, że czytałam książki choć w sumie mój mąż nie czytał a też mówi, że nie widział w tym gwałtu

[żurawinka]

Ja tam widziałam Cersei całującą Jamiego Jakoś lubię tę parę.
Lubię też parę Arya i jej "opiekun" na tę chwilę, momentami śmieję się jak głupi do sera na ich sceny
Stanisa nie trawię, w książce i w serialu mnie wkurza a jego wątki mnie nudziły, za to cebulowego przyjaciela lubiłam.
Sansa z pierwszego sezonu była wkurzająca - naiwna delikatnie mówiąc - po prostu głupia smarkula. Mam nadzieję że nie da podejść się Litllefingerowi

[LyraPotter]

Napisane przez phony

Ja w ogóle po uśmierceniu Robba i Catelyn mam wrażenie, że oglądam bez większych emocji. Kiedyś z niecierpliwością czekałam na każdy odcinek, a od Krwawych Godów mam już wylane, nawet się nie spinałam, że zbliża się nowy sezon.

Lubiłam Jaimego, ale po tym co z nim zrobili w ostatnim odcinku spadł w moich rankingach ulubionych postaci.

Matkę Smoków też darzyłam sympatią w I sezonie, a teraz nie wiem co ta aktorka wyrabia ale ma tak irytujący sposób gry, taką manierę w głosie, w mimice twarzy, że ręce opadają. Irytuje mnie koszmarnie.

Mała Aria też mi działa na nerwy.

Więc chyba nie jest najlepiej ze mną

Zgadzam się z każdym słowem, ale jesteśmy raczej w mniejszości
Ogólnie moje zainteresowanie spada z odcinka na odcinek, bohaterów jest coraz więcej, wątki się mnożą, a zanim kogoś polubię, to umiera. Poza tym ciężko mi się zaangażować, skoro ryzyko, że postać wyeliminują jest tak duże

[201604191001]

Napisane przez LyraPotter

Zgadzam się z każdym słowem, ale jesteśmy raczej w mniejszości
Ogólnie moje zainteresowanie spada z odcinka na odcinek, bohaterów jest coraz więcej, wątki się mnożą, a zanim kogoś polubię, to umiera. Poza tym ciężko mi się zaangażować, skoro ryzyko, że postać wyeliminują jest tak duże

O matko, to broń borze nie bierz się za książki

[phony]

Napisane przez _Judith_

O matko, to broń borze nie bierz się za książki

ja sie nie biore

no i tez niestety moje zainteresowanie tym serialem spada, a szkoda bo jeszcze II sezon ogladalam z duzym napieciem, potrafilam kilka razy budzic sie w nocy zeby obejrzec premiere w USA a teraz przypominam sobie o nim dopiero we wtorek/srode

[Antilia]

Ja jeszcze bardziej jaram się serialem odkąd przeczytałam książki, mam wrażenia jakbym żyła w dwóch równoległych wymiarach różniących się kilkoma szczegółami i jest we mnie taka ekscytacje, by zobaczyć te wszystkie sceny, które wydawały się tak epickie w mojej głowie

[Margarita]

Ja miałam szczęście przeczytać książki wiele lat przed serialem i mam nieskażoną wizję wydarzeń i bohaterów. I choć ogólnie serial uważam za niezły to jednak nie umywa się on do książki. Nie da sie oddać na ekranie wszystkich smaczków, niuansów i kontekstów, które czynią lekturę pasjonującą. Strasznie mi szkoda spłycenia w serialu wielu świetnych wątków i postaci.
Np. Jon Snow - w książce świetnie napisana postać, a w serialu niestety niemal parodia, z loczkami i wiecznie otwartymi ustami Kita Haringtona :-(
Troszkę żałuję, ze zaczęłam oglądać serial, ale staram się wracać co jakiś czas do książki, żeby nie stracić tego najlepszego, książkowego wrażenia.

[Aliszcze]

Napisane przez Margarita

Ja miałam szczęście przeczytać książki wiele lat przed serialem i mam nieskażoną wizję wydarzeń i bohaterów. I choć ogólnie serial uważam za niezły to jednak nie umywa się on do książki. Nie da sie oddać na ekranie wszystkich smaczków, niuansów i kontekstów, które czynią lekturę pasjonującą. Strasznie mi szkoda spłycenia w serialu wielu świetnych wątków i postaci.
Np. Jon Snow - w książce świetnie napisana postać, a w serialu niestety niemal parodia, z loczkami i wiecznie otwartymi ustami Kita Haringtona :-(
Troszkę żałuję, ze zaczęłam oglądać serial, ale staram się wracać co jakiś czas do książki, żeby nie stracić tego najlepszego, książkowego wrażenia.

zgadzam się mi się bardzo podoba też to, że w książce jest wiele retrospekcji z czasów rebelii, śmierci Lyanny Stark. Wiadomo, że w serialu trudno o takie retrospekcje, więc pretensji o to nie mam. Natomiast przez to, że w książce jest tego trochę, i to z różnych punktów widzenia, to daje dodatkowo smaczku. No i tak jak w serialu człowiek sie zbytnio nie zastanawia nad pochodzeniem Jona Snow, to z książki można trochę teorii na ten temat wysnuć dzięki tym retrospekcjom np bardzo polubilam postać Rhaegar'a.

[LyraPotter]

Napisane przez _Judith_

O matko, to broń borze nie bierz się za książki

Nie mam zamiaru O ile lubię tego typu filmy i seriale, o tyle do książek mnie nie ciągnie, nie wiem czemu