Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[kokosowa_nutella]

Dziewczyny a co sądzicie o facetach którzy zabierając swoją partnerkę na wyjazd każą zwrócić połowę kosztów paliwa?

Mój TŻ z którym jestem 3 lata zaproponował byśmy pojechali z jego rodziną w góry.
Mieliśmy jechać jego samochodem który jest w dieslu i nie pali dużo, jednak postanowił zabrać swojego brata więc musieliśmy pojechać większym samochodem jego taty,który jak się okazało pali jak smok.

Obecnie szukam pracy i wyjazd był dla mnie sporym wydatkiem.
Po sugestii TŻ w sprawie paliwa powiedziałam by oszacował mniej więcej koszt bym wiedziała ile pieniędzy muszę uzbierać.

W drodze powrotnej dałam TŻ wyliczoną sumę.
Okazało się,że wyszło więcej.
TŻ nic nie mówił ale przy drobnej sprzeczce już w domu,wypomniał mi że dałam mu za mało i zaczął mnie wyśmiewać,zrobiło mi się przykro,że tak powiedział.

Ja chętnie bym mu dała więcej pieniędzy,ale mimo poszukiwań i starań nie mam jeszcze pracy.

Myślałam,że związek polega na zrozumieniu,mógł sobie darować takie komentarze,on pracuje i nie musi oglądać każdej złotówki dwa razy,ja muszę się bardzo postarać by dorobić,od rodziców pieniędzy nie dostaję.
Na dodatek jechał z nami jeszcze jego brat,więc powinien liczyć to na 3 a nie 2.

Oczywiście na wyjeździe płaciłam za siebie bo przecież nie ma mnie wpisanej w dowodzie,ale to branie pieniędzy za benzynę takie trochę dla mnie dziwne.

Może to przez moje staroświeckie wychowanie,albo miłość do Harlequinów z czasów dzieciństwa :P

Moja mama też stwierdziła,że składanie na paliwo z własną dziewczyną za jej czasów było by nie do pomyślenia.

A jakie jest wasze zdanie?

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez kokosowa_nutella

Dziewczyny a co sądzicie o facetach którzy zabierając swoją partnerkę na wyjazd każą zwrócić połowę kosztów paliwa?

Mój TŻ z którym jestem 3 lata zaproponował byśmy pojechali z jego rodziną w góry.
Mieliśmy jechać jego samochodem który jest w dieslu i nie pali dużo, jednak postanowił zabrać swojego brata więc musieliśmy pojechać większym samochodem jego taty,który jak się okazało pali jak smok.

Obecnie szukam pracy i wyjazd był dla mnie sporym wydatkiem.
Po sugestii TŻ w sprawie paliwa powiedziałam by oszacował mniej więcej koszt bym wiedziała ile pieniędzy muszę uzbierać.

W drodze powrotnej dałam TŻ wyliczoną sumę.
Okazało się,że wyszło więcej.
TŻ nic nie mówił ale przy drobnej sprzeczce już w domu,wypomniał mi że dałam mu za mało i zaczął mnie wyśmiewać,zrobiło mi się przykro,że tak powiedział.

Ja chętnie bym mu dała więcej pieniędzy,ale mimo poszukiwań i starań nie mam jeszcze pracy.

Myślałam,że związek polega na zrozumieniu,mógł sobie darować takie komentarze,on pracuje i nie musi oglądać każdej złotówki dwa razy,ja muszę się bardzo postarać by dorobić,od rodziców pieniędzy nie dostaję.
Na dodatek jechał z nami jeszcze jego brat,więc powinien liczyć to na 3 a nie 2.

Oczywiście na wyjeździe płaciłam za siebie bo przecież nie ma mnie wpisanej w dowodzie,ale to branie pieniędzy za benzynę takie trochę dla mnie dziwne.

Może to przez moje staroświeckie wychowanie,albo miłość do Harlequinów z czasów dzieciństwa :P

Moja mama też stwierdziła,że składanie na paliwo z własną dziewczyną za jej czasów było by nie do pomyślenia.

A jakie jest wasze zdanie?

Szczerze powiedziawszy to twój chłopak postąpił po prostu chamsko, jak burak. W końcu to przez jego brata wzrosły koszty dojazdu. Ty dałaś wyliczoną sumę, w dodatku nie pracujesz. I jeszcze to wypominanie i wyśmiewanie, Dla mnie niewyobrażalne. Niech od braciszka wyciąga kaskę jak mu tak na niej zależy.

[skazana_na_bluesa]

mogę zrozumieć składkę na benzynę, tym bardziej jeśli samochód pali bardzo bardzo dużo. ale takie wypominanie przy kłótni, że dałaś za mało? pytałaś ile masz dać, dałaś umówioną kwotę. facet zachował się jak totalny kretyn. i mówiąc szczerze zaczęłabym go obserwować uważniej.

[barbarka444]

Napisane przez kokosowa_nutella

Dziewczyny a co sądzicie o facetach którzy zabierając swoją partnerkę na wyjazd każą zwrócić połowę kosztów paliwa?

Mój TŻ z którym jestem 3 lata zaproponował byśmy pojechali z jego rodziną w góry.
Mieliśmy jechać jego samochodem który jest w dieslu i nie pali dużo, jednak postanowił zabrać swojego brata więc musieliśmy pojechać większym samochodem jego taty,który jak się okazało pali jak smok.

Obecnie szukam pracy i wyjazd był dla mnie sporym wydatkiem.
Po sugestii TŻ w sprawie paliwa powiedziałam by oszacował mniej więcej koszt bym wiedziała ile pieniędzy muszę uzbierać.

W drodze powrotnej dałam TŻ wyliczoną sumę.
Okazało się,że wyszło więcej.
TŻ nic nie mówił ale przy drobnej sprzeczce już w domu,wypomniał mi że dałam mu za mało i zaczął mnie wyśmiewać,zrobiło mi się przykro,że tak powiedział.

Ja chętnie bym mu dała więcej pieniędzy,ale mimo poszukiwań i starań nie mam jeszcze pracy.

Myślałam,że związek polega na zrozumieniu,mógł sobie darować takie komentarze,on pracuje i nie musi oglądać każdej złotówki dwa razy,ja muszę się bardzo postarać by dorobić,od rodziców pieniędzy nie dostaję.
Na dodatek jechał z nami jeszcze jego brat,więc powinien liczyć to na 3 a nie 2.

Oczywiście na wyjeździe płaciłam za siebie bo przecież nie ma mnie wpisanej w dowodzie,ale to branie pieniędzy za benzynę takie trochę dla mnie dziwne.

Może to przez moje staroświeckie wychowanie,albo miłość do Harlequinów z czasów dzieciństwa :P

Moja mama też stwierdziła,że składanie na paliwo z własną dziewczyną za jej czasów było by nie do pomyślenia.

A jakie jest wasze zdanie?

Nie to nie przez Twoje staroświeckie wychowanie. Mój TŻ nigdy ale to nigdy gdziekolwiek nie jechaliśmy nawet nie pomyślał, żeby brac ode mnie jakie kolwiek pieniądze, tak samo jak jechał gdzieś ze mną i moją rodziną myśmy nie pozwalali oddać mu nawet złotówki. Po prostu brak mi słów.

[Fleur_D]

Napisane przez skazana_na_bluesa

mogę zrozumieć składkę na benzynę, tym bardziej jeśli samochód pali bardzo bardzo dużo. ale takie wypominanie przy kłótni, że dałaś za mało? pytałaś ile masz dać, dałaś umówioną kwotę. facet zachował się jak totalny kretyn. i mówiąc szczerze zaczęłabym go obserwować uważniej.

A ja w ogóle nie wiązałabym przyszłości z tym panem. Ktoś może to uznać za małostkowość, ale to w życiu codziennym wychodzą największe wady.

[skazana_na_bluesa]

wiesz... może to pierwsza i ostatnia taka akcja. a może po prostu dziewczyna wcześniej nie zwraca na to uwagi. dlatego ja bym obserwowała uważnie jego zachowania, a nie skreślała z miejsca.

[Iclosemyeyes]

kokosowa nutella, czyli wyszło na to że musiałaś zasponsorować przejazd bratu swojego faceta, będąc bez kasy i pracy, a on Ci jeszcze wypomniał że za mało wybuliłaś? to nie tylko skąpstwo, ale czyste chamstwo... dla mnie nie do pomyślenia

[ciri15]

Napisane przez skazana_na_bluesa

mogę zrozumieć składkę na benzynę, tym bardziej jeśli samochód pali bardzo bardzo dużo. ale takie wypominanie przy kłótni, że dałaś za mało? pytałaś ile masz dać, dałaś umówioną kwotę. facet zachował się jak totalny kretyn. i mówiąc szczerze zaczęłabym go obserwować uważniej.

Dokładnie. I powinno być podzielone na 3 a nie na 2, jeśli już mamy być tacy dokładni.

[mary_poppins]

Napisane przez Iclosemyeyes

kokosowa nutella, czyli wyszło na to że musiałaś zasponsorować przejazd bratu swojego faceta, będąc bez kasy i pracy, a on Ci jeszcze wypomniał że za mało wybuliłaś? to nie tylko skąpstwo, ale czyste chamstwo... dla mnie nie do pomyślenia

Zgadzam się... O ile rozumiem, że przy dalszych wycieczkach można się złożyć na paliwo (nie oszukujmy się, tanie to nie jest), o tyle już nie pojmuję jak można potraktować siebie i rodzinę jako jedną frakcję, a dziewczynę jako drugą i radośnie kazać płacić każdej frakcji po połowie, czyli w domyśle - dziewczyna funduje wycieczkę połowie rodziny drugiej strony Nie wspominając już o tym, że pewnie i tak zapłaciłaś za dużo, bo to on zabrał swojego brata (więc także większy, mniej ekonomiczny samochód). A ten jeszcze płacze, że za mało. Koszmar...

[leniwca]

kokosowa_nutella- twój facet zachował się wręcz prostacko. Będąc na twoim miejscu nie cackałabym się z nim, a powiedziała dosadnie, co o tym myślę. Nie rób z siebie ofiary, która siedzi cicho i godzi się na takie traktowanie. Powiedz wprost, że jechaliście we 3, i to na 3 osoby powinny być podzielone koszty paliwa, i że nie zamierzasz sponsorować jego braciszka, podczas gdy krucho z kasą u ciebie. A po tych prostackich żartach i dogryzaniu wychodzi chyba jego prawdziwy charakterek.

Jeśli facet nie zrozumie swojego błędu, nie wykaże skruchy za to chamskie potraktowanie ciebie- ja na twoim miejscu zaczęłabym się dystansować co do tego związku.

[fatgirl91]

kokosowa_nutella, muszę z ciekawości zapytać, co mu odpowiedziałaś ?
Trudno mi oceniać człowieka przez pryzmat jednej sytuacji, ale jakby mi chłopak zrobił coś takiego to albo:
a) przywołałabym go do "porządku"
b) albo się z nim pożegnała
Może niektóre dziewczyny nie będą się z tym zgadać, ale ja nie chciałabym być z facetem, który wylicza mi paliwo...., kurczę chce mieć dziewczynę to niech się troszkę postara, skoro stać go na samochód to na paliwo też powinno, jeżeli nie to chętnie będę z nim jeździć autobusami, ale jakby kazał mi oddawać to

[ulicznica]

Napisane przez fatgirl91

kokosowa_nutella, muszę z ciekawości zapytać, co mu odpowiedziałaś ?
Trudno mi oceniać człowieka przez pryzmat jednej sytuacji, ale jakby mi chłopak zrobił coś takiego to albo:
a) przywołałabym go do "porządku"
b) albo się z nim pożegnała
Może niektóre dziewczyny nie będą się z tym zgadać, ale ja nie chciałabym być z facetem, który wylicza mi paliwo...., kurczę chce mieć dziewczynę to niech się troszkę postara, skoro stać go na samochód to na paliwo też powinno, jeżeli nie to chętnie będę z nim jeździć autobusami, ale jakby kazał mi oddawać to

Na dłuższych trasach to nic dziwnego, że chce zwrotu za paliwo. Samochód nie jeździ na wodę.
Ale powinno być to zakomunikowane sprawiedliwie i z klasą, a nie tak, jak poczynił to chłopak Nutelli.

[Melkorka]

Ja osobiście nigdy takich nie miałam, mój TŻ jest z tych co nigdy na randkach płacić mi nie pozwalał hehe. Kiedyś natomiast byłam u kumpeli, która ma siostrę, a ta siostra narzeczonego (teraz to już męża). Ogólnie byli parą już od kilku lat, on już praktycznie u niej bywał ciągle jak u siebie. Nigdy nie zapomnę jak wrócili ze sklepu, skąd przywieźli papierosy, jakieś piwo (dla niego) i ciastka, nagle on trzymając paragon w dłoni mówi: "Anka, oddaj mi 5 zł za te ciastka"

[kokosowa_nutella]

Dzięki dziewczyny za wasze opinie,utwierdziły mnie w przekonaniu,że nie zachował się fair.

Któraś z was zapytała się jak zareagowałam,powiedziałam że jest mi przykro,że tak mówi i że skoro wypomina takie rzeczy,to nie dla mnie pieniądze są najważniejsze tylko dla niego.

Ta sytuacja miała miejsce tydzień temu,całą drogę powrotną się do niego nie odzywałam,od tego momentu nasze stosunki są nie za fajne,jeszcze w walentynki się pokłóciliśmy,powiedział wiele przykrych słów.

Czekam aż mnie przeprosi ale on sie do tego nie kwapi więc chyba ten związek wisi na włosku.

A żeby nie odbiegać od tematu przytoczę historię mojej koleżanki.
Jest bardzo fajną,normalną dziewczyną ale jak to mówią miłość bywa ślepa
Pewnego razu zadurzyła się w swoim sąsiedzie z bloku.Po miesiącach podchodów zaczęli się spotykać.
Była zima,wiele stopni na mrozie a oni głównie spotykali się na spacerach wokół ich osiedla.Dziewczyna zakochana nie zauważyła,że luby nie zaprosi jej nawet do kawiarni tylko przegania ją godzinę po -20 :P

Nadeszły walentynki,psiapsiółka cała podniecona(wiecie jak to jest gdy przychodzi pierwsza okazja,święta a nie znacie jeszcze nawyków i zwyczajów partnera),zastanawiała się co jej TŻ przygotował romantycznego.

Nie pamiętam czy ją gdzieś zaprosił ale prezent okazał się hitem(o tym później),dostała porcelanowego,troszke kiczowatego słonika.
Koleżanka była troszkę rozczarowana bo spodziewała się czegoś romantyczniejszego,choćby czekoladek,biedna jeszcze czuła się winna,że słonik jej się nie podoba.

Zaraz niedługo zbliżały się jej imieniny.
Dziewczyna miała nadzieję,że nie dostanie kolejnego słonika.
Na szczęście dostała bransoletkę w stylu etno,nosiła ją i była zadowolona.

Do czasu wizyty u niego w domu.Pierwszą rzeczą,która rzuciła jej się w oczy to troszkę zakurzona kolekcja porcelanowych słoników w salonie,ciekawe było że wśród nich była jedna niezakurzona plama,której kształ był symetryczny do spodu słonika.

Potem była akcja z doładowaniem,podczas jednego ze spacerów przyjaciółka chciała kupić doładowanie w mixie w osiedlowym kiosku.Przy kasie okazało się ,że zapomniała pieniędzy z domu,poprosiła by jej pożyczył ale on jakoś pokrętnie odmówił.

Jakiś czas później poszli do pubu i to chłopak zapomniał pieniędzy,ona zapłaciła za niego,po czym on nie kwapił się oddać jej tych pieniędzy.

Szala goryczy przelała się gdy w jej obecności,siostra Tż spytała się go czy nie widział jej bransoletki,której już kilka tygodni szuka :P

Dobrze,że dziewczyna zakończyła po tym tę znajomość,aż strach się bać co by było na następną okazję??Po słoniku mamy,bransoletce siostry....pewnie skarpetki jego ojca!

[Ljus]

Napisane przez Fleur_D

A ja w ogóle nie wiązałabym przyszłości z tym panem. Ktoś może to uznać za małostkowość, ale to w życiu codziennym wychodzą największe wady.

Zgadzam się; też wyznaję zasadę że w takich najmniejszych codziennych sytuacjach obnaża się charakter człowieka

Napisane przez kokosowa_nutella

Dzięki dziewczyny za wasze opinie,utwierdziły mnie w przekonaniu,że nie zachował się fair.

Któraś z was zapytała się jak zareagowałam,powiedziałam że jest mi przykro,że tak mówi i że skoro wypomina takie rzeczy,to nie dla mnie pieniądze są najważniejsze tylko dla niego.

Ta sytuacja miała miejsce tydzień temu,całą drogę powrotną się do niego nie odzywałam,od tego momentu nasze stosunki są nie za fajne,jeszcze w walentynki się pokłóciliśmy,powiedział wiele przykrych słów.

Czekam aż mnie przeprosi ale on sie do tego nie kwapi więc chyba ten związek wisi na włosku.

A żeby nie odbiegać od tematu przytoczę historię mojej koleżanki.
Jest bardzo fajną,normalną dziewczyną ale jak to mówią miłość bywa ślepa
Pewnego razu zadurzyła się w swoim sąsiedzie z bloku.Po miesiącach podchodów zaczęli się spotykać.
Była zima,wiele stopni na mrozie a oni głównie spotykali się na spacerach wokół ich osiedla.Dziewczyna zakochana nie zauważyła,że luby nie zaprosi jej nawet do kawiarni tylko przegania ją godzinę po -20 :P

Nadeszły walentynki,psiapsiółka cała podniecona(wiecie jak to jest gdy przychodzi pierwsza okazja,święta a nie znacie jeszcze nawyków i zwyczajów partnera),zastanawiała się co jej TŻ przygotował romantycznego.

Nie pamiętam czy ją gdzieś zaprosił ale prezent okazał się hitem(o tym później),dostała porcelanowego,troszke kiczowatego słonika.
Koleżanka była troszkę rozczarowana bo spodziewała się czegoś romantyczniejszego,choćby czekoladek,biedna jeszcze czuła się winna,że słonik jej się nie podoba.

Zaraz niedługo zbliżały się jej imieniny.
Dziewczyna miała nadzieję,że nie dostanie kolejnego słonika.
Na szczęście dostała bransoletkę w stylu etno,nosiła ją i była zadowolona.

Do czasu wizyty u niego w domu.Pierwszą rzeczą,która rzuciła jej się w oczy to troszkę zakurzona kolekcja porcelanowych słoników w salonie,ciekawe było że wśród nich była jedna niezakurzona plama,której kształ był symetryczny do spodu słonika.

Potem była akcja z doładowaniem,podczas jednego ze spacerów przyjaciółka chciała kupić doładowanie w mixie w osiedlowym kiosku.Przy kasie okazało się ,że zapomniała pieniędzy z domu,poprosiła by jej pożyczył ale on jakoś pokrętnie odmówił.

Jakiś czas później poszli do pubu i to chłopak zapomniał pieniędzy,ona zapłaciła za niego,po czym on nie kwapił się oddać jej tych pieniędzy.

Szala goryczy przelała się gdy w jej obecności,siostra Tż spytała się go czy nie widział jej bransoletki,której już kilka tygodni szuka :P

Dobrze,że dziewczyna zakończyła po tym tę znajomość,aż strach się bać co by było na następną okazję??Po słoniku mamy,bransoletce siostry....pewnie skarpetki jego ojca!

o kurde Myślałam, że chodzenie zawsze i bez wyjątku na spacer jest szczytem ale jednak nie

Moja koleżanka spotykała się swego czasu z facetem, który zapraszał ją na spacery of course, a kiedy ona proponowała wejście do jakiejś kawiarni to zamawiał, zjadał i potem gdy ona wyciągała portfel alby zapłacić za siebie to mówił coś w stylu: oo widzę że płacisz. I płaciła za obu

[axcy]

Kiedyś przez niedługi okres czasu pracowałam w piekarni. Przychodził tam pewien pan (około 25 lat), który zawsze sam chciał wybierać sobie pieczywo. Myśleliśmy (była nas przeważnie 3jka na zmianie), że okey, może widzi, że coś jest bardziej/mniej wypieczone czy coś w ten deseń. Jednak pewnego dnia przeszedł sam siebie.. Poprosił 3 kajzerki. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy zaczął każdą z nich ważyć na wadze, która jest przy kasie (a kolejka za nim co najmniej na kilka metrów) po czym wybrał jedną, tą o 2-3 gramy niby najcięższą
Facet normalnie, dobrze ubrany, nie wiem też, czy to wyraz skąpstwa, ale jak dla mnie, jest to co najmniej dziwne

Mieszkałam też z parą, która się szczegółowo rozliczała z zakupów. Pewnego razu idąc do łazienki słyszę z pokoju: "wisisz mi jeszcze 23 grosze za marchewkę"

[likap]

heh :P

Ja mialam chloptasia, który zaprosil mnie do baru więc zamówiliśmy sobie obiad i 2 piwka;P Płaci się na koniec. Przychodzi moment, kiedy trzeba poprosić o rachunek. I typ do mnie musisz mi pożyczyć 25 zł? hmmm nie wiedzialam co pomyslec. Okazało sie, żee tak chciał mi dać do zrozumienia że płace za siebie. Nie wymagałam od niego by za mnie płacil nawet bym mu nie pozwoliła. ale za mam mu pozyczyc 25 zl hahahah zeby on zaplacil za mnie? hahahaha;d oczywiscie NIE ODDAŁ!

[raita]

Mój były był takim dusigroszem
Wolał nie zjeść, nie iść gdzieś, byleby nie wydawać kasy. Kiedyś mu sama kupowała lody, buhaha. Nie wyobrażam sobie, żeby mój aktualny TŻ mi na to pozwolił.
Denerwowało mnie to, bo o ile wiadomo, że w związku można się dzielić i w ogóle, ale nie popadajmy w skrajności i łatwo idzie rozróżnić zwykły brak kasy od skąpstwa.

[Jerzyczka]

No to ja też coś dorzucę w tym temacie.
Mój ex (8 lat ode mnie starszy, pracujący i naprawdę dobrze zarabiający) w moje urodziny wziął mnie do sklepu i powiedział, że mogę sobie wybrać kubek jakiś z romantycznym napisem od niego. (ochhhh, jak się cieszyłam, że ON KUPIŁ MI TAKI KUBEK). Ja w ogóle nie chciałam prezentu, ale z perspektywy czasu widzę jakie to wyglądało.Byłam ślepa i głupia. Dodam tylko, że miałam wtedy 18 lat, Rodzice mnie utrzymywali, a ja potrafiłam głodować w szkole, żeby zaoszczędzić tu 2 zł, tam 2 zł, żeby zapłacić często za siebie i ZA NIEGO w czasie kolacji w restauracji. A kiedyś po kolacji (on wyjątkowo stawiał) powiedział mi, że ze mną to się nie opłaca chodzić, bo i tak 1/2 porcji nie jem. I on nie wie po co tam chodzimy skoro jego 20zł za posiłek jest wyrzucane w błoto. Czy przesadą będzie jak powiem, że w naszą "rocznicę" zabrał mnie do Maca?

Dzięki takim burakom docenia się bardziej obecnych TŻtów

[tekila901]

Napisane przez axcy

Kiedyś przez niedługi okres czasu pracowałam w piekarni. Przychodził tam pewien pan (około 25 lat), który zawsze sam chciał wybierać sobie pieczywo. Myśleliśmy (była nas przeważnie 3jka na zmianie), że okey, może widzi, że coś jest bardziej/mniej wypieczone czy coś w ten deseń. Jednak pewnego dnia przeszedł sam siebie.. Poprosił 3 kajzerki. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy zaczął każdą z nich ważyć na wadze, która jest przy kasie (a kolejka za nim co najmniej na kilka metrów) po czym wybrał jedną, tą o 2-3 gramy niby najcięższą
Facet normalnie, dobrze ubrany, nie wiem też, czy to wyraz skąpstwa, ale jak dla mnie, jest to co najmniej dziwne

mistrz

[speare]

Napisane przez likap

heh :P

Ja mialam chloptasia, który zaprosil mnie do baru więc zamówiliśmy sobie obiad i 2 piwka;P Płaci się na koniec. Przychodzi moment, kiedy trzeba poprosić o rachunek. I typ do mnie musisz mi pożyczyć 25 zł? hmmm nie wiedzialam co pomyslec. Okazało sie, żee tak chciał mi dać do zrozumienia że płace za siebie. Nie wymagałam od niego by za mnie płacil nawet bym mu nie pozwoliła. ale za mam mu pozyczyc 25 zl hahahah zeby on zaplacil za mnie? hahahaha;d oczywiscie NIE ODDAŁ!

rozbroiła mnie pomysłowość tego pana

[Magnus123]

Nie znam bardziej skąpego faceta od sąsiada, który stwierdził, że nigdy w życiu nie pozwoli żonie iść prywatnie do lekarza, bo nie po to płaci składki, żeby musieć chodzić prywatnie. Żona zmarła na raka szyjki macicy Chodziła do ginekologa, a mimo to zdiagnozował to inny lekarz - wyczuł guza przez brzuch, taki był wielki.

Wiem, że to głównie wina NFZ (i tego, że za nasze pieniądze budują sobie wielkie siedziby i wypłacają milionowe pensje), ale sama nie zamierzam przez to ryzykować zdrowia ani życia.

[kk888]

.

[rnm]

Napisane przez likap

heh :P

Ja mialam chloptasia, który zaprosil mnie do baru więc zamówiliśmy sobie obiad i 2 piwka;P Płaci się na koniec. Przychodzi moment, kiedy trzeba poprosić o rachunek. I typ do mnie musisz mi pożyczyć 25 zł? hmmm nie wiedzialam co pomyslec. Okazało sie, żee tak chciał mi dać do zrozumienia że płace za siebie. Nie wymagałam od niego by za mnie płacil nawet bym mu nie pozwoliła. ale za mam mu pozyczyc 25 zl hahahah zeby on zaplacil za mnie? hahahaha;d oczywiscie NIE ODDAŁ!

byłam na randce, gdzie zapłaciłam za siebie (odruchowo wyjęłam portfel, a pan się nie sprzeciwiał), natomiast...... poprosił, żebym mu pieniądze podała pod stołem, żeby to on mógł zapłacić

[ciri15]

Napisane przez rnm

byłam na randce, gdzie zapłaciłam za siebie (odruchowo wyjęłam portfel, a pan się nie sprzeciwiał), natomiast...... poprosił, żebym mu pieniądze podała pod stołem, żeby to on mógł zapłacić

O LOL Jaki pozorant

[neskarta]

Napisane przez rnm

byłam na randce, gdzie zapłaciłam za siebie (odruchowo wyjęłam portfel, a pan się nie sprzeciwiał), natomiast...... poprosił, żebym mu pieniądze podała pod stołem, żeby to on mógł zapłacić

i co zrobiłas?

[white_bear]

Ja wspomnę o swoim ex. Byliśmy kiedyś na wakacjach na 6 dni pojechaliśmy. Ja miałam swoją kasę, on swoją. Jako, że mieszkaliśmy u mojej rodziny za zakwaterowanie nie płaciliśmy, pozostały nam do zapłacenia wejścia na różne obiekty oraz kupno jedzenia i transport. Było tak, że ja płaciłam np za przejazd, żebyśmy nie musieli oboje szukać pieniędzy, kiedy były potrzebne na szybko. Oczywiście zaraz po wyjściu w autobusu miał mi oddawać, ale zliczał sobie/zbierał paragony i powiedział, że mi potem odda... Tak samo było z posiłkami, po czym jeszcze kazał zostawiać w restauracjach napiwki dla kelnerów, że niby on mi odda. Pewnego dnia postanowił, że kupi mi prezent, kupił go za swoje pieniądze, oczywiście poprzednich kwot mi nie oddając. Prezent kosztował go trochę, po czym jak się okazało wydał na niego wszystkie pieniądze i nie miał mi za co oddać tamtych pieniędzy, które na niego wydałam. Dodatkowo okazało się, że nawet nie zostało mu nic na powrotny bilet...
Wydałam na niego całą moją kasę, jeszcze ojciec mi dosyłał na konto.... Oczywiście nie odzyskałam od niego jego "pożyczki".... czyli wyszło na to, że sama zapłaciłam za swój prezent i jeszcze do niego dołożyłam...
Najlepsze jednak było to, że jak nie miał na powrotny bilet to zadzwonił do swojego ojca prosząc go o przesłanie na moje konto pieniędzy (bo swojego nie miał) na jego bilet przy czym powiedział, że to mają być pieniądze na bilet powrotny dla mnie.... Wstydu mi narobił jak .olera... A przecież miałam swoje pieniądze...

Co ja w nim widziałam... O ja naiwna

[8dffddb6e628bfb98112858ba516cbd40bf27d07_5e28e2031c1d9]

Też miałam raz z moim ex taki przypadek. No więc chłopak zaprosił mnie na 2 dni nad jezioro (na domki). Mieliśmy być my i nasi znajomi. Nie miałam dużo pieniędzy, ale wyliczyłam sobie, że starczy mi na to żeby dorzucić się za nocleg i że spokojnie starczy na te 2 dni na żywność i przyjemności. To miał być pokój 4-osobowy, więc uznałam, że pewnie każdy płaci za siebie i wzięłam pieniędzy na styk. Dojechaliśmy na miejsce i mieliśmy się rozliczyć. No i w tym momencie się okazało, że mój ex nie ma przy sobie ani złotówki. Zapłaciłam za niego, a że miałam pieniądze wyliczone to dużo nie zostało. Znajomi robili zakupy, pozwalali sobie na wszystko, chłopak koleżanki jej kupował przeróżne rzeczy, zaliczyli wesołe miasteczko, itp., a ja na wszystko musiałam patrzeć, bo pieniędzy już nie miałam prawie. Było mi przykro, że świetna zabawa zamieniła się w patrzenie jak ktoś inny się świetnie bawi. Rozumiem, że mógł nie mieć wtedy pieniędzy, ale powinien mnie uprzedzić albo zaproponować wyjazd w innym terminie. A tak musiałam na wszystko oszczędzać żeby starczyło na podstawowe zakupy. Oczywiście znajomi nam dokładali i umówiliśmy się, że były im zwróci chociaż za to i za połowę noclegu za drugi dzień (bo już mi kasy brakło) i nam dołożyli. Z tego co pamiętam to nie oddał, ale że to on się z nimi umawiał, że odda, więc ja byłam z nimi 'na czysto'. Nie wiem czy do tej pory oddał czy nie, ale wtedy ta sytuacja miła nie była.

[charsi]

[1=8dffddb6e628bfb98112858 ba516cbd40bf27d07_5e28e20 31c1d9;39553891]Też miałam raz z moim ex taki przypadek. No więc chłopak zaprosił mnie na 2 dni nad jezioro (na domki). Mieliśmy być my i nasi znajomi. Nie miałam dużo pieniędzy, ale wyliczyłam sobie, że starczy mi na to żeby dorzucić się za nocleg i że spokojnie starczy na te 2 dni na żywność i przyjemności. To miał być pokój 4-osobowy, więc uznałam, że pewnie każdy płaci za siebie i wzięłam pieniędzy na styk. Dojechaliśmy na miejsce i mieliśmy się rozliczyć. No i w tym momencie się okazało, że mój ex nie ma przy sobie ani złotówki. Zapłaciłam za niego, a że miałam pieniądze wyliczone to dużo nie zostało. Znajomi robili zakupy, pozwalali sobie na wszystko, chłopak koleżanki jej kupował przeróżne rzeczy, zaliczyli wesołe miasteczko, itp., a ja na wszystko musiałam patrzeć, bo pieniędzy już nie miałam prawie. Było mi przykro, że świetna zabawa zamieniła się w patrzenie jak ktoś inny się świetnie bawi. Rozumiem, że mógł nie mieć wtedy pieniędzy, ale powinien mnie uprzedzić albo zaproponować wyjazd w innym terminie. A tak musiałam na wszystko oszczędzać żeby starczyło na podstawowe zakupy. Oczywiście znajomi nam dokładali i umówiliśmy się, że były im zwróci chociaż za to i za połowę noclegu za drugi dzień (bo już mi kasy brakło) i nam dołożyli. Z tego co pamiętam to nie oddał, ale że to on się z nimi umawiał, że odda, więc ja byłam z nimi 'na czysto'. Nie wiem czy do tej pory oddał czy nie, ale wtedy ta sytuacja miła nie była.[/QUOTE]

Jak można wybrać się na jakiś kilkudniowy wypad bez żadnej kasy, no jak?

[8dffddb6e628bfb98112858ba516cbd40bf27d07_5e28e2031c1d9]

No i postawił mnie przed faktem dokonanym jak już doszło do rozliczania się. Zadzwonił z propozycją, ja się zgodziłam na 'fajny' wypad, a wyszło jak wyszło. To samo sobie pomyślałam. Jak można proponować wyjazd i nie wziąć pieniędzy tylko liczyć na to, że ktoś inny za niego zapłaci. Nawet nie wspomniał, że nie ma kasy, a przecież nocleg kosztuje. Jeść też przecież trzeba było. I zero atrakcji, chociaż tam ich było mnóstwo. Nie użyłam tego wyjazdu.