Dziwactwa osób starszych/innych pokoleń

[201701300910]

Przypomniało mi się jeszcze:
- Przed snem trzeba zjeść porządnie, nie można tak na głodniaka iść spać!
oraz
- Ten Janek/Franek/Zdzisio to taki mądry, ułożony chłopiec- zawsze dzień dobry powie, ukłoni się - czyli powiedzenie "dzień dobry" jako synonim ogłady i najwyżej kultury

[Rabone]

Na weselu, jeśli jest się gościem, TRZEBA tańczyć, nie wypada nikomu odmówić.

[lara]

Niechęć do jakichkolwiek zmian, nowości: "po co tak wydziwiać? a na co to komu? daj sobie na wstrzymanie <moje ulubione>"

[201610310857]

Napisane przez lara

Niechęć do jakichkolwiek zmian, nowości: "po co tak wydziwiać? a na co to komu? daj sobie na wstrzymanie <moje ulubione>"

Oj znam to!!

[201803111829]

Nie wiem czy to dziwactwo, ale moja babcia NIGDY, a mieszkamy razem 21 lat mnie nie pochwaliła. Nieważne, czy coś sobie kupię i pytam czy ładne - robi taki okropny grymas i mówi że nie (nieważne, czy to sukienka, buty, bluzka - po prostu wszystko jest brzydkie). Przyniosłam bardzo dobre wyniki z matury - grymas, źle, mogło być lepiej (miałam jeden z lepszych wyników w szkole). Teraz zrobiłam sobie zdjęcia do dyplomu, naprawdę byłam zadowolona, zero fotoszopa, wyszłam bardzo ładnie. Nawet jej nie pokazałam zdjęć, bo wiedziałam, że będzie grymas i "brzydko". Położyłam je w moim pokoju razem ze wszystkimi rzeczami potrzebnymi do pracy i wyszłam. Wracam, babcia mnie woła i "widziałam zdjęcia". Ja już wiem co powie, ale mówię "i co?" a ona grymas + "brzydko".
Zaznaczam, że babcia jest osobą która ubiera się tylko w ciucholandach, potrafi założyć bluzkę w grochy do spódnicy w kratkę, no ale to ja wszystko robię "brzydko"

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Napisane przez Rabone

Na weselu, jeśli jest się gościem, TRZEBA tańczyć, nie wypada nikomu odmówić.

Ale tak szczerze to czemu nie tańczyć na weselu? To z założenia impreza z tańcami. Trudno rozmawiać przy głośnej muzyce.

[201803090921]

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;62173171]Ale tak szczerze to czemu nie tańczyć na weselu? To z założenia impreza z tańcami. Trudno rozmawiać przy głośnej muzyce.[/QUOTE]

Bo np.ktoś nie znosi tańczyć? Nie czuje rytmu? Albo zwyczajnie nie ma ochoty na kontakt fizyczny w tańcu ze spoconym wujem Mietkiem?

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;62173171]Ale tak szczerze to czemu nie tańczyć na weselu? To z założenia impreza z tańcami. Trudno rozmawiać przy głośnej muzyce.[/QUOTE]

Ja pierdykam Bo ktoś nie lubi/nie chce/nie umie ?
A czemu nie brać udziału w prymitywnych oczepinowych zabawach w stylu próba przebicia balona udami za pomoca ruchów frykcyjnych siedzac na kolanach wujka Miecia ? No przecież to wesele, powinno być wesoło.
I tak szczerze: jak to nie pić wódki na weselu ? Przecież to wesele, trzeba się wyluzować.
I czemu nie jeść mięsa/ciast/rosołu/czegokolwiek na weselu ? To wesele, po to to wszystko stoi żeby jeść, po co sobie odmawiać ?

Nie wiem czy słyszałaś już tego newsa, że ludzie sa różni ?

[eebfc9c325adb09985bf42ddedbac8fdab6caec1_659f30416d860]

Napisane przez _Tinkerbell

Nie wiem czy to dziwactwo, ale moja babcia NIGDY, a mieszkamy razem 21 lat mnie nie pochwaliła. Nieważne, czy coś sobie kupię i pytam czy ładne - robi taki okropny grymas i mówi że nie (nieważne, czy to sukienka, buty, bluzka - po prostu wszystko jest brzydkie). Przyniosłam bardzo dobre wyniki z matury - grymas, źle, mogło być lepiej (miałam jeden z lepszych wyników w szkole). Teraz zrobiłam sobie zdjęcia do dyplomu, naprawdę byłam zadowolona, zero fotoszopa, wyszłam bardzo ładnie. Nawet jej nie pokazałam zdjęć, bo wiedziałam, że będzie grymas i "brzydko". Położyłam je w moim pokoju razem ze wszystkimi rzeczami potrzebnymi do pracy i wyszłam. Wracam, babcia mnie woła i "widziałam zdjęcia". Ja już wiem co powie, ale mówię "i co?" a ona grymas + "brzydko".
Zaznaczam, że babcia jest osobą która ubiera się tylko w ciucholandach, potrafi założyć bluzkę w grochy do spódnicy w kratkę, no ale to ja wszystko robię "brzydko"

Jakbyś pisała o matce mojego faceta - wiecznie skrzywiona, nigdy nic jej się nie podoba, wszystko jest brzydkie, głupie i niepotrzebne, w dodatku zawsze musi wiedzieć ile coś kosztowało (oczywiście po to, żeby od razu skrytykować).

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

No dobra, ale na weselu leci muzyka i sie tanczy, chyba kazdy glupek to wie. Po co w takim razie isc, zeby zamulac samemu cala noc, skoro wszyscy sa na parkiecie? Jak sie nie lubi wesel, to sie idzie tylko na slub. Nikt nie mowi o nietanczeniu ze spoconym Mietkiem, tylko o nietanczeniu w ogole. Dla mnie to tak samo dziwne jak isc do klubu siedziec w lozy. Jak nie lubie tanczyc, to ide do baru. Jak nie lubie tancow na weselu, to nie ide na wesele.

[Ivenna]

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;62177046]No dobra, ale na weselu leci muzyka i sie tanczy, chyba kazdy glupek to wie. Po co w takim razie isc, zeby zamulac samemu cala noc, skoro wszyscy sa na parkiecie? Jak sie nie lubi wesel, to sie idzie tylko na slub. Nikt nie mowi o nietanczeniu ze spoconym Mietkiem, tylko o nietanczeniu w ogole. Dla mnie to tak samo dziwne jak isc do klubu siedziec w lozy. Jak nie lubie tanczyc, to ide do baru. Jak nie lubie tancow na weselu, to nie ide na wesele.[/QUOTE]

Ale przecież wesela, to nie tylko same tańce. Poza tym, nigdy nie widziałam wesel, na których wszyscy nagle idą tańczyć, a stoły świecą pustkami - zawsze część tańczyła, część szła na dymka, część siedziała przy stole i gadała itp. Można więc się dołączyć do takiej grupy i żadnego zamulania nie będzie. Ja np. na wesela idę po to, by świętować wraz z parą młodą i spotkać rodzinę, której nie widuje na co dzień. Nigdy nie tańczę.

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Napisane przez Ivenna

Ale przecież wesela, to nie tylko same tańce. Poza tym, nigdy nie widziałam wesel, na których wszyscy nagle idą tańczyć, a stoły świecą pustkami - zawsze część tańczyła, część szła na dymka, część siedziała przy stole i gadała itp. Można więc się dołączyć do takiej grupy i żadnego zamulania nie będzie. Ja np. na wesela idę po to, by świętować wraz z parą młodą i spotkać rodzinę, której nie widuje na co dzień. Nigdy nie tańczę.

dzieki za kulturalna odpowiedz

[dacn]

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;62173171]Ale tak szczerze to czemu nie tańczyć na weselu? To z założenia impreza z tańcami. Trudno rozmawiać przy głośnej muzyce.[/QUOTE]

Bo się nie chce, nie umie, bo nawet jak się lubi tańczyć to przy disco polo nie wychodzi. Powodów jest dużo.

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;62177046]No dobra, ale na weselu leci muzyka i sie tanczy, chyba kazdy glupek to wie. Po co w takim razie isc, zeby zamulac samemu cala noc, skoro wszyscy sa na parkiecie? Jak sie nie lubi wesel, to sie idzie tylko na slub. Nikt nie mowi o nietanczeniu ze spoconym Mietkiem, tylko o nietanczeniu w ogole. Dla mnie to tak samo dziwne jak isc do klubu siedziec w lozy. Jak nie lubie tanczyc, to ide do baru. Jak nie lubie tancow na weselu, to nie ide na wesele.[/QUOTE]

Nie wiedziałam, że wesele to festiwal taneczny, do tej pory myślałam, że jest to wspólne dzielenie się radością z młodą parą i okazja do spędzenia czasu z rodziną.

[Cherie_Currie]

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;62177046]No dobra, ale na weselu leci muzyka i sie tanczy, chyba kazdy glupek to wie. Po co w takim razie isc, zeby zamulac samemu cala noc, skoro wszyscy sa na parkiecie? Jak sie nie lubi wesel, to sie idzie tylko na slub. Nikt nie mowi o nietanczeniu ze spoconym Mietkiem, tylko o nietanczeniu w ogole. Dla mnie to tak samo dziwne jak isc do klubu siedziec w lozy. Jak nie lubie tanczyc, to ide do baru. Jak nie lubie tancow na weselu, to nie ide na wesele.[/QUOTE]

Ale są tacy, którzy nie lubią tańczyć i idą na wesele, bo chcą iść. W lipcu idę na wesele przyjaciółki i mam zamiar głównie pić i rozmawiać, bo będzie towarzystwo z którym mam okazję rzadko się wiedzieć, a bardzo się lubimy. Zatańczę może kilka razy i na pewno nie na trzeźwo, bo nienawidzę muzyki granej przez weselne zespołu, bez względu na to jak zespół jest chwalony i jaki ma repertuar. Wolno mi, prawda? :P

[Margot45]

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;62177046]No dobra, ale na weselu leci muzyka i sie tanczy, chyba kazdy glupek to wie. [/QUOTE]

Cóż za kulturalne stwierdzenie...!

Czytam Was sobie z racji świętego spokoju, i każdemu z osobna życzę, żeby po śmierci dziadków/ rodziców był zmuszony ufundować im elegancki nagrobek. Każdemu osobny, bo mogą sobie nie życzyć spoczywać po śmierci w jednym. I najlepiej jeszcze opłacić miejsce i użytkowanie wieczyste na 25 lat do przodu

Życzę również, aby każda z Was dożyła co najmniej 90-tki, abyście mogły stanowić wdzięczny obiekt do zakładania podobnych wątków za te -dzieści lat.

A - to napisał stary zgred, bo jakby mi ktoś usiadł na pościeli to bym go objechała w tę i z powrotem.

[201606270916]

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;62177046]No dobra, ale na weselu leci muzyka i sie tanczy, chyba kazdy glupek to wie. Po co w takim razie isc, zeby zamulac samemu cala noc, skoro wszyscy sa na parkiecie? Jak sie nie lubi wesel, to sie idzie tylko na slub. Nikt nie mowi o nietanczeniu ze spoconym Mietkiem, tylko o nietanczeniu w ogole. Dla mnie to tak samo dziwne jak isc do klubu siedziec w lozy. Jak nie lubie tanczyc, to ide do baru. Jak nie lubie tancow na weselu, to nie ide na wesele.[/QUOTE]

Wesele to tylko dodatek do ślubu. Tańce to jeden z elementów wesela. Ja ani nie tańczę (nie lubię, nie umiem), ani nie biorę udziału w żadnych "zabawach" oczepinowych (bo często gęsto są obleśne a nawet jeśli to i tak nie lubię tego klimatu). Czy powinnam nie chodzić na wesela? Dla mnie wesela to takie imprezy z jedzeniem, piciem i okazją do pogadania z rodziną która mieszka kilkaset kilometrów dalej i widziałam ją ostatnio na poprzednim weselu. W dodatku chodzę na nie bez OT czyli oznacza to że rówieśnicy przychodzą przyklejeni jak glonojady do partnera i tańczą tylko we dwoje więc odpada a z wujkami i innymi tego typu osobami tańczyć nie chcę bo nie.

Czy osobie idącej na grilla powiesz że musi jeść kiełbasę bo co to za grill bez kiełbasy więc jak jest weganem to niech spada bo każdy głupi wie że grilluje się kiełbasy?! Bo nie może zjeść sałatki? Bo znajomi z kiełbasami będą tak zajęci grillowaniem kiełbas że nie będą mieli dla niej czasu? I na pewno włączą głosną muzykę więc to nie jest spotkanie towarzyskie tylko wyżerka, a kysz sio wstrętny roślinożerco?

[stesia]

tak sobie czytam te posty i myślę nie tylko o tych starszych znajomych i w sumie część z tych dziwactw niby starszych pokoleń to widzę też u osób nawet młodszych ode mnie

zauważyłam jeszcze, głównie u tych starszych osób, że jeśli czegoś nie jesz bo ci to nie smakuje to jest że w tyłku ci się poprzewracało, wymyślasz

a wracając do tego nie tańczenia na weselu to idąc tym tokiem rozumowania że na weselu to się tańczy bo to przecież zabawa taneczna to równie dobrze jeśli chciałabym tylko potańczyć to wolałabym iść do klubu bo tam też się tańczy, nie ma żadnych przerw i na dodatek taniej wyjdzie

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

No i kto by Ci bronil, stesia? Widac mysle jak osoba starsza w tym wzgledzie, trudno. Ja tez nie lubie tanczyc, nie potrafie, mam dwie lewe nogi i dla mnie wesele to mala meczarnia. Odmawiam na wszystkie mozliwe sposoby, wole uczestniczyc tylko w ceremonii slubnej. Jesli ktos mimo wszystko lubi wesela- spoko.

[marianna144]

[QUOTE=Margot45;62180336]Cóż za kulturalne stwierdzenie...!

Czytam Was sobie z racji świętego spokoju, i każdemu z osobna życzę, żeby po śmierci dziadków/ rodziców był zmuszony ufundować im elegancki nagrobek. Każdemu osobny, bo mogą sobie nie życzyć spoczywać po śmierci w jednym. I najlepiej jeszcze opłacić miejsce i użytkowanie wieczyste na 25 lat do przodu

Życzę również, aby każda z Was dożyła co najmniej 90-tki, abyście mogły stanowić wdzięczny obiekt do zakładania podobnych wątków za te -dzieści lat.

A - to napisał stary zgred, bo jakby mi ktoś usiadł na pościeli to bym go objechała w tę i z powrotem.[/QUOTE

Margot

[201803111829]

Moja babcia twierdzi, że myć trzeba się tylko przed wizytą w kościele (czyli kąpanie w sobotę wieczorem) i przed wizytą u lekarza. Nieważne, czy jest zima czy lato, ona nie pójdzie się myć np. w środę, nawet jak się jej wprost powie, że od niej śmierdzi. Zawsze jest odpowiedź "jeszcze 2/3/4 dni wytrzymam". Nie wiem z czego to wynika.

Mama mojej przyjaciółki - ma około 60 - 65 lat i w całej jej rodzinie panuje przekonanie, że najmłodsze zostaje z rodzicami, żeby się opiekować.
Moja przyjaciółka ma 24 lata, jej siostra, która powróciła po 20 latach nieobecności ma 39. Bez pracy, bez faceta, bez dzieci, mieszka z rodzicami w jednym pokoju. Mimo to rodzice i tak twierdzą, że to najmłodsze dziecko ma się nimi zajmować, z tego powodu dziewczynie nie wolno się wyprowadzić (tzn jakby chciała to by to zrobiła, ale " co oni beze mnie zrobią, jak ja sobie dam sama radę"). I tak od 4 lat siedzi na tyłku w domu, bez pracy (malutkie miasteczko, pracy dla młodych nie ma) uwiązana finansowo przy rodzicach.
Do tego robi jej wyrzuty jak ta chce gdzieś jechać. Nawet do miasta oddalonego o godzinę drogi ma pretensje (jechała ze mną na obronę, to musiała nakłamać, że jedzie na rozmowę o pracę, bo inaczej byłyby wyrzuty), bo "ona jak była młoda to nie jeździła tylko siedziała w domu i dzieci bawiła".

[stesia]

Napisane przez _Tinkerbell

Moja babcia twierdzi, że myć trzeba się tylko przed wizytą w kościele (czyli kąpanie w sobotę wieczorem) i przed wizytą u lekarza. Nieważne, czy jest zima czy lato, ona nie pójdzie się myć np. w środę, nawet jak się jej wprost powie, że od niej śmierdzi. Zawsze jest odpowiedź "jeszcze 2/3/4 dni wytrzymam". Nie wiem z czego to wynika.

też się z takim podejściem u niektórych spotkałam, plus oprócz kościoła i lekarza czasem jakieś inne wyjścia, nawet z tym że w poniedziałek się gdzieś się wybiera ale przecież dopiero co się myła w sobotę to przecież w niedzielę już nie trzeba. u jednych pewnie wynika z tego że to po prostu dziwactwo a u innych podejrzewam że może być to na zasadzie wychowywali się w domu gdzie nie było bieżącej wody i codzienne mycie mogło nie być praktykowane albo wynieśli takie podejście d mycia od własnych rodziców, no i tak już im zostało. nieraz wyczuwałam od niektórych starszych osób brzydki zapach i się zastanawiam na ile to wynika z braku higieny a na ile np z używanych maści. sąsiadka teściowej, bardzo starsza pani, ogólnie to widać po niej że dba o higienę ale zawsze czuć od niej taki specyficzny brzydki zapach

[Mijanou]

Napisane przez stesia

też się z takim podejściem u niektórych spotkałam, plus oprócz kościoła i lekarza czasem jakieś inne wyjścia, nawet z tym że w poniedziałek się gdzieś się wybiera ale przecież dopiero co się myła w sobotę to przecież w niedzielę już nie trzeba. u jednych pewnie wynika z tego że to po prostu dziwactwo a u innych podejrzewam że może być to na zasadzie wychowywali się w domu gdzie nie było bieżącej wody i codzienne mycie mogło nie być praktykowane albo wynieśli takie podejście d mycia od własnych rodziców, no i tak już im zostało. nieraz wyczuwałam od niektórych starszych osób brzydki zapach i się zastanawiam na ile to wynika z braku higieny a na ile np z używanych maści. sąsiadka teściowej, bardzo starsza pani, ogólnie to widać po niej że dba o higienę ale zawsze czuć od niej taki specyficzny brzydki zapach

To mycie w "środę i sobotę" bez względu na okoliczności to nie tylko nawyk ludzi starszych

W kwestii tańczenia na weselach ( "trza być w butach na weselu!") to jednak jest to taka impreza, na której tańczyć wypada ale przecież nie ma przymusu. Drażniący jest tylko nadmiar wypitego alkoholu u niektórych osobników i marudzenie: 'no zeeeeee mną nie zatańczyyyyyyysz?". Nie lubię wesel, sama mam zamiar zorganizować wesele w formie kameralnego przyjęcia dla najbliższych: obiad, deser, kolacja. Wiem jednak, że w kwestii wesel każdy ma swoją wizję i moja jest niekoniecznie słuszna.

[stesia]

Napisane przez Mijanou

To mycie w "środę i sobotę" bez względu na okoliczności to nie tylko nawyk ludzi starszych

jakie w środę i sobotę, tylko w sobotę wystarczy no i fakt u młodych też się zdarza, poznałam kiedyś dziewczynę lat 16-17, było czasem czuć że ma problemy z codziennym myciem, nie wiem jak z częstotliwością kąpieli, ale po tym jak wyglądały jej włosy było widać że myła je na zasadzie tylko w weekend

[marianna144]

Napisane przez stesia

jakie w środę i sobotę, tylko w sobotę wystarczy no i fakt u młodych też się zdarza, poznałam kiedyś dziewczynę lat 16-17, było czasem czuć że ma problemy z codziennym myciem, nie wiem jak z częstotliwością kąpieli, ale po tym jak wyglądały jej włosy było widać że myła je na zasadzie tylko w weekend

a moze jednak myła je codziennie skad wiesz ze nie?

[Mijanou]

Napisane przez marianna144

a moze jednak myła je codziennie skad wiesz ze nie?

Nie chcę odpowiadać za koleżankę ale to widać i czuć, jeśli ktoś się nie myje regularnie

O! Piosenka mi się przypomniała, łapcie!

[stesia]

Napisane przez marianna144

a moze jednak myła je codziennie skad wiesz ze nie?

dziwne by było jakby myła je codziennie bo widać było jak wyglądały w poniedziałek a jak z każdym kolejnym dniem tygodnia. a poza tym jej współlokatorki z pokoju nie zauważyły żeby je myła.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez _Tinkerbell

Moja babcia twierdzi, że myć trzeba się tylko przed wizytą w kościele (czyli kąpanie w sobotę wieczorem) i przed wizytą u lekarza. Nieważne, czy jest zima czy lato, ona nie pójdzie się myć np. w środę, nawet jak się jej wprost powie, że od niej śmierdzi. Zawsze jest odpowiedź "jeszcze 2/3/4 dni wytrzymam". Nie wiem z czego to wynika.

Ej, raz na tydzień to jeszcze nieźle. Moja babcia myła się wyłącznie przed wizytami u lekarza, czyli jeszcze rzadziej. Kiedyś przez jakiś czas mieszkała u moich rodziców i musiałam z tego powodu przestać ich odwiedzać

[marianna144]

Napisane przez Mijanou

Nie chcę odpowiadać za koleżankę ale to widać i czuć, jeśli ktoś się nie myje regularnie

O! Piosenka mi się przypomniała, łapcie!

Napisane przez stesia

dziwne by było jakby myła je codziennie bo widać było jak wyglądały w poniedziałek a jak z każdym kolejnym dniem tygodnia. a poza tym jej współlokatorki z pokoju nie zauważyły żeby je myła.

no własnie tłuste włosy to nie jest rownoznacznosc z nie myciem ich.
czepiam sie i owszem ale chce was na to uczulic. ja byłam chora swojego czasu i moje włosy po 4 rech godzinach dosłownie ociekały łojem. i własnie bynajmniej nie przez brak higieny. pewnie tez byłam postrzegana jak ostatnia fleja i to jest bardzo krzywdzace

[vretka]

Napisane przez marianna144

no własnie tłuste włosy to nie jest rownoznacznosc z nie myciem ich.
czepiam sie i owszem ale chce was na to uczulic. ja byłam chora swojego czasu i moje włosy po 4 rech godzinach dosłownie ociekały łojem. i własnie bynajmniej nie przez brak higieny. pewnie tez byłam postrzegana jak ostatnia fleja i to jest bardzo krzywdzace

Marianna, czym innym jest taka sytuacja (swoją drogą naprawdę współczuję), a czym innym możliwość obserwowania czyichś włosów dzień po dniu, gdy widzisz jak proces "otłuszczenia" postępuje.

[stesia]

dziewczynę widziałam praktycznie codziennie przez prawie rok, po tym jak jej włosy wyglądały w poniedziałek czy niedzielę wieczorem, jak wyglądały w środku tygodnia a jak wyglądały już w piątek, ciężko mi uwierzyć że to kwestia choroby, bo one z każdym kolejnym dniem wyglądały coraz gorzej. a zdarzało się też że dziewczyna poszła w środku tygodnia do fryzjera, więc widziałam ją i w dniu wizyty i następnego dnia, więc było widać że włosy stają się tłuste po 2 dniu a później jest coraz gorzej. jej współlokatorki też rzadko widywały żeby chodziła się kąpać, a jak już się wybrała to nie wracała z mokrymi włosami