Mama oszczędza na mnie na każdym kroku

[ciri15]

Napisane przez dawidowskasia

po cuś termosy wymyślono

Szczerze, u mnie od podstawówki do liceum NIKT nie przynosił picia w termosie. Dopiero jak poszłam na studia, więc u mnie jest takie przekonanie, że to wynalazek typowo studencki, albo na jakieś wycieczki.

[abraxas2871]

Napisane przez mad86

Przyznam, ze nigdy nie rozumialam sily tego argumentu.Tak mozna sie licytowac i licytowac. Sa dzieci, ktore musza przezyc za cene twoich platek do demakijazu.
Dzieciak powinien miec jakies swoje pieniadze. Jesli soczek to zly przyklad to moze paczka chusteczek? Ma chodzic zasmarkany, bo nie ma zlotowki?
No dziewczyny dajcie spokoj. Potem bedzie taka ☠☠☠☠☠☠☠a co pierwsze samodzielne zakupy zrobi jako nastolatka. Jesli pieniadze sa to nie ma sensu sie umartwiac.
Moim zdaniem w rodzinie powinna panowac rownosc. A nie, ze mama kupuje sobie lepsze rzeczy niz corce. Nie stac nas to kupujemy 2 podklady po 30 zl, a nie mama kupuje za 50, a corka za 10 Dla mnie taka sytuacja bylaby nienormalna.

No dokładnie

Napisane przez Muszka Owocowka

Tok rozumowania niektórych na forum jest taki, że dziecko powinno się cieszyć, że ma co na 4 litery włożyć i że z głodu nie umiera i ma wielbić za to rodziców.

Tak, i najlepiej jeszcze iść do pracy w wieku góra 15 lat. Wychodzi na to, że rodzice są tylko od tego, żeby jako tako odchować przez pierwsze 10-15 lat i dalej radź sobie sam, a najlepiej jeszcze pomagaj rodzicom. Sorry, nie ta epoka, może tak było w XIX wieku, kiedy dzieciaki szły do fabryk jak tylko odrosły od ziemi, ale teraz już tak nie jest. Jak matka nie ma na spodnie dla córki, to po jaką cholerę decydowała się na 5 dzieci???

[wiolusia00]

Napisane przez abraxas2871

No dokładnie

Tak, i najlepiej jeszcze iść do pracy w wieku góra 15 lat. Wychodzi na to, że rodzice są tylko od tego, żeby jako tako odchować przez pierwsze 10-15 lat i dalej radź sobie sam, a najlepiej jeszcze pomagaj rodzicom. Sorry, nie ta epoka, może tak było w XIX wieku, kiedy dzieciaki szły do fabryk jak tylko odrosły od ziemi, ale teraz już tak nie jest. Jak matka nie ma na spodnie dla córki, to po jaką cholerę decydowała się na 5 dzieci???

O to to. Dokładnie.

[ciri15]

Napisane przez Hultaj

Jednocześnie ulubioną do podniesienia kwestią jest, że ''cięzko znaleźć pracę'', nastolatce to dopiero jak cięzko, w koncu nie ma staruszek, co by im choc zakupy przynieść czy posprzatać w domu, i że oczywiście młode panie to są od się uczenia. Nie to co rodzice, rodzic to jakoś musi zarobić na wszystko z palcem w tyłku, nie, i dla niego nie ma, że rynek pracy nie pieści, że on też chciałby mieć troche wolnego czasu, a nie tylko na nowe dżinsy, slodycze i inną dowolną fanaberię dzieciaków robic.

No cóż, nie po to tyle młodym dziewczynom się wmawia, zwłaszcza na Wizażu, żeby się zastanowiły, zanim zrobią sobie dziecko, znalazły stałą pracę itp., by teraz rodziców usprawiedliwiać, bo nie pomyśleli, że ich na rodzinę nie stać(i nie mowa tu o fanaberiach, tylko o jakimś ogólnym standardzie życia).

[kobieta_wamp]

Napisane przez nati__xxx

Jak już tak wyliczamy i wytykamy to że dzieci pasożytują na rodzicach i nie powinny domagać się od nich pieniędzy, to może nieco odwróćmy sytuację:

nastolatka dorasta, ma dobrą pracę, dobrze zarabia-jej matka to już starsza osoba, ma niewielką emeryturę która wystarcza tylko na jedzenie i opłaty - czy wg Was córka nie powinna pomóc matce finansowo, dać trochę grosza żeby mamie lepiej się żyło?
Bo wg filizofii którą większość reprezentuje, córka powinna olać sytuację, bo przecież ona na siebie zarabia, ma na swoje zachcianki, a stara matka niech sobie idzie dorobić do emerytury jak ma mało, przecież już niech nie wymaga ładnych ciuchów czy kosmetyków, niech wystarczy jej to co ma

Nie wiem, ale jak dla mnie to analogiczna sytuacja. I tak samo jak nie wyobrażam sobie gorzej traktować moje dziecko, tak samo nie wyobrażam sobie żeby mojej mamie na starość czegoś brakowało.

Zgadzam się całkowicie. Mnie rodzice tak wychowali, że na stare lata na pewno będę im pomagać, bo w dzieciństwie dawali mi tyle ile mogli i za to chce im się odwdzięczyć. Moim zdaniem właśnie na tym to polega. Dajesz coś dziecku, a on odpłaca Ci się na starość.

Mówiąc szczerze, niektóre wasze dziewczyny poglądy mnie przerażają i serdecznie współczuję waszym przyszłym dzieciom.

[20160901857]

Napisane przez ciri15

Przede wszystkim niech się nie dziwi, że to dziecko potem(albo nawet teraz) pali.

---------- Dopisano o 19:26 ---------- Poprzedni post napisano o 19:21 ----------


Ja akurat tematu podpasek nie rozumiem, co macie do tych tanich?
Ja kupuje te za 3-4 zł z Biedronki, a jak jestem w domu to są te jeszcze tańsze i też używam. Ale u mnie wszyscy mają te same więc nie ma problemu nierównego traktowania.

Nie chodzi o kwestię tanie-drogie. Ja kupuję Alwaysy za 3 zł i są to najlepsze podpaski jakie w życiu miałam Myślę, że bardziej chodzi o to, że matka sobie kupi takie jakie jej pasują, a córce każe nosić gorsze (nieważne tańsze czy droższe, ważne że może dziewczynie nie pasują, bo są np niewygodne albo się nie kleją). Podpaski to nie jest jakiś mega wydatek i nie rozumiem dlaczego dziewczyna nie miałaby dostać takich, jakie jej odpowiadają, chyba rodzinny budżet aż tak na tym nie ucierpi, skoro mama może sobie kupić jakie tylko zechce.

[BajaderkowaBaba]

Napisane przez ciri15

Przede wszystkim niech się nie dziwi, że to dziecko potem(albo nawet teraz) pali.

---------- Dopisano o 19:26 ---------- Poprzedni post napisano o 19:21 ----------


Ja akurat tematu podpasek nie rozumiem, co macie do tych tanich?
Ja kupuje te za 3-4 zł z Biedronki, a jak jestem w domu to są te jeszcze tańsze i też używam. Ale u mnie wszyscy mają te same więc nie ma problemu nierównego traktowania.

Ja tych z Biedrony nie lubię :P

Napisane przez dawidowskasia

czy star
pytanie czy starszej, potrzebującej mamie kupić jedzenie , zrobic oplaty czy dać na spodnie za stowe?
ja tu nic o głodowaniu nie czytalam

---------- Dopisano o 20:19 ---------- Poprzedni post napisano o 20:18 ----------


po cuś termosy wymyślono

A czy własnej matce pomożesz finansowo tylko wtedy, gdy jej będzie brakowało na jedzenie, bądź opłaty? Bo ja marzę o tym, by w przyszłości kupić moim rodzicom wycieczkę dwutygodniową do ciepłych krajów, a wiem, że za ich emeryturę nie będą mogli sobie poszaleć.

Moi rodzice wciąż się dopytują, czy czegoś nie potrzebuję. Cały czas padają pytania, propozycje, bo o mnie dbają, mimo że już jestem dorosła i powinni sobie może dać spokój.

[dawidowskasia]

Napisane przez ciri15

Szczerze, u mnie od podstawówki do liceum NIKT nie przynosił picia w termosie. Dopiero jak poszłam na studia, więc u mnie jest takie przekonanie, że to wynalazek typowo studencki, albo na jakieś wycieczki.

nie wiem. Ja akurat dostawałam codziennie na colę i batonika (wiem, niezdrowe) ale niektóre dzieciaki nosiły termosy etc i nikt się z nich nie śmiał.
Moje koleżanki niektóre naprawdę były biedne ale nikt nie dawał im tego odczuć. Ok, czasem kupowałam cos po szkole albo mówiłam,ze też nie mam pieniędzy ,żeby im przykro nie było. Ale jakoś zyją, dobrze sobie radza. Nie czują niewdzieczności do rodziców bo byli biedni

Powiem szczerze,ze do 22 roku zycia nie pracowalam - miałam pieniądze. Mama tez mi odradzala . Mówiła "jeszcze się napracujesz". Żałuje,ze słuchalam. Koleżanki, które dorabialy są bardziej ogarniete życiowo, daja sobie radę, nie boją się pracy,znają wartość pieniądza

---------- Dopisano o 20:45 ---------- Poprzedni post napisano o 20:41 ----------

Napisane przez BajaderkowaBaba

A czy własnej matce pomożesz finansowo tylko wtedy, gdy jej będzie brakowało na jedzenie, bądź opłaty? Bo ja marzę o tym, by w przyszłości kupić moim rodzicom wycieczkę dwutygodniową do ciepłych krajów, a wiem, że za ich emeryturę nie będą mogli sobie poszaleć.

a to prawda. Jednak czym innym jest coś kupić a czym innym wychowywać tyle lat dziecko : być przy nim w czasie choroby, problemów. Kupić jest najprościej.

Poza tym zapominamy,że autrka dostala aparat na zęby, siostra okulary etc - to nie są tanie rzeczy

W ogóle tu sie debata wywiązała między zarabianiem na bułkę a prośbą o ipoda

[ciri15]

Napisane przez nouvelle90

Nie chodzi o kwestię tanie-drogie. Ja kupuję Alwaysy za 3 zł i są to najlepsze podpaski jakie w życiu miałam Myślę, że bardziej chodzi o to, że matka sobie kupi takie jakie jej pasują, a córce każe nosić gorsze (nieważne tańsze czy droższe, ważne że może dziewczynie nie pasują, bo są np niewygodne albo się nie kleją). Podpaski to nie jest jakiś mega wydatek i nie rozumiem dlaczego dziewczyna nie miałaby dostać takich, jakie jej odpowiadają, chyba rodzinny budżet aż tak na tym nie ucierpi, skoro mama może sobie kupić jakie tylko zechce.

Ja rozumiem, że właśnie o to chodzi Ale dziewczyny coś tam zaczęły właśnie o cenach gadać.

Ja właśnie Always nie lubię, któraś tu dobrze je określiła - cerata, która w dodatku się rwie

Ale to prawda, jeśli jej nie pasują to powinna powiedzieć i dostać na takie, które jej pasują. W ogóle czemu ta matka chowa je w swojej szafce(tak jakby przed córkami). Czemu normalnie w łazience nie leżą?

[Muszka Owocowka]

W ogóle fajnie, że taki problem został poruszony na wizazu, a w sumie nie fajnie - bo jednak autorka ma problem.

Ze względu, że osoby które tu siedzą są młode i jeszcze pamiętają jak to było kilka lat temu to myślałam, że odzew bedzie inny.

A tu skandal, że po co 2 zł na bułkę czy sok (ponadprzeciętny wydatek bo przecie jest herbata) i nie kupować nic w sklepiku szkolnym. Ile od razu osób na forum niby zarabiało jako hostessa od nie wiadomo ilu lat bo inaczej nic by sobie nie kupiło i z gołym tyłkiem by latało.

Dziecko to pasożyt bo żąda butów na wf i spodni oraz lepszych podpasek bo matka swoje lepsze chowa, a córce gorsze kupuje (ejj rozumiem tusz czy podkład ale jak można kupować dziecku gorsze podpaski żeby w miesiącu 2 zł zaoszczędzić).

Przecież rodzic ma obowiązek zapewnić pewien komfort życia dziecku. I tu nie mamy problemu z biedną rodziną tylko widzę że mamuśka znalazła sobie taki sposób wychowania i każe na zbyt wiele podstawowych rzeczy zarabiać córce... Przecież ona tez powinna mieć weekendy wolne bo musi się uczyć do matury i wyjść ze znajomymi gdzieś, a nie tylko robić jako hostessa cały czas...

Widzę, że zamiast rozwiązać problem to zaraz licytowanie się kto jak szybko się nie usamodzielnił i wogóle 18latka która bierze kasę od rodziców to pasożyt...

[20160901857]

Napisane przez ciri15

Ja rozumiem, że właśnie o to chodzi Ale dziewczyny coś tam zaczęły właśnie o cenach gadać.

Ja właśnie Always nie lubię, któraś tu dobrze je określiła - cerata, która w dodatku się rwie

Ale to prawda, jeśli jej nie pasują to powinna powiedzieć i dostać na takie, które jej pasują. W ogóle czemu ta matka chowa je w swojej szafce(tak jakby przed córkami). Czemu normalnie w łazience nie leżą?

Są jedne, jedyne Always, które nie są ceratą, te takie w białym opakowaniu

I też tego nie rozumiem, zresztą wcześniej już pisałam o tym, że np u mnie w domu było inaczej.

Teraz też zaczęłam się zastanawiać czy aby autorka przedstawiła wszystko do końca bezstronnie, czy może za parę godzin wejdzie i napisze, że właściwie oprócz aparatu to jeszcze ostatnio dostała wypasiony telefon. Szkoda, że nie możemy się dowiedzieć jak to wygląda ze strony matki.

[Hultaj]

Jak już tak wyliczamy i wytykamy to że dzieci pasożytują na rodzicach i nie powinny domagać się od nich pieniędzy, to może nieco odwróćmy sytuację:

nastolatka dorasta, ma dobrą pracę, dobrze zarabia-jej matka to już starsza osoba, ma niewielką emeryturę która wystarcza tylko na jedzenie i opłaty - czy wg Was córka nie powinna pomóc matce finansowo, dać trochę grosza żeby mamie lepiej się żyło?
Bo wg filizofii którą większość reprezentuje, córka powinna olać sytuację, bo przecież ona na siebie zarabia, ma na swoje zachcianki, a stara matka niech sobie idzie dorobić do emerytury jak ma mało, przecież już niech nie wymaga ładnych ciuchów czy kosmetyków, niech wystarczy jej to co ma

Nie wiem, ale jak dla mnie to analogiczna sytuacja. I tak samo jak nie wyobrażam sobie gorzej traktować moje dziecko, tak samo nie wyobrażam sobie żeby mojej mamie na starość czegoś brakowało.

tylko pytanie czy tak wierzysz rzeczywiście w to pakowanie kasy dorosłych dzieci w ich rodziców i czy wierzysz w to, że dziecko, ktore dostaje wszystko co chce rzeczywiście tak potem wyrasta na takiego altruistę, który potrzeby starej matki uważa za wazniejsze niż kolejna parę zamszowych kozaczków skoro taki problem stanowi niewydawanie pieniędzy na napoje i rezygnacja z bufetowych przekąsek na rzecz jedzenia wziętego z domu? (naprawdę nic nie mam do tych napojów).
Dzieci lubią rządzić rodzicom, na co mają wydawać kasę, ale nie mają zielonego pojecia jakie są realne koszty życia dla ich rodziców, dla mnie całkiem dobrym przykładem jest ten wątek, gdyby autorka doceniała to co dostaje to skoro ledwo co dostala aparat na zęby żeby je wyprostować i mieć piękny uśmiech, bo niczemu innemu to raczej za bardzo nie służy, to by nie rozpaczała, że nie dostała nowych ładnych dżinsów.

Szczerze, u mnie od podstawówki do liceum NIKT nie przynosił picia w termosie. Dopiero jak poszłam na studia, więc u mnie jest takie przekonanie, że to wynalazek typowo studencki, albo na jakieś wycieczki.

to jest przykład czysto abstrakcyjny ogólnie, aczkolwiek dlaczego termos, teraz są różne ładne kubki termiczne, to nawet chyba zaczyna być modnę.

Wychodzi na to, że rodzice są tylko od tego

wychodzi to na to niestety, że rodzice są tylko od tego, żeby dzieci miały kogo ''doić'', ja tak odbieram ten wątek. Te krzyki ;-), jak to młodym się wszystko należy, z definicji. Wasi rodzice nierzadko też się dorabiali, pytał ktoś, czy czyjaś mama jako dziewczyna czy młoda kobieta miała paletę pełną cieni, tuszy, i kiecek masę? Bo dla Was to jest chyba standard dla nastolatki, jak matka może kupić sobie perfumy za 4 stówy, córce też musi.

[agniesikk]

Napisane przez mad86

Przyznam, ze nigdy nie rozumialam sily tego argumentu.Tak mozna sie licytowac i licytowac. Sa dzieci, ktore musza przezyc za cene twoich platek do demakijazu.
Dzieciak powinien miec jakies swoje pieniadze. Jesli soczek to zly przyklad to moze paczka chusteczek? Ma chodzic zasmarkany, bo nie ma zlotowki?
No dziewczyny dajcie spokoj. Potem bedzie taka ☠☠☠☠☠☠☠a co pierwsze samodzielne zakupy zrobi jako nastolatka. Jesli pieniadze sa to nie ma sensu sie umartwiac.
Moim zdaniem w rodzinie powinna panowac rownosc. A nie, ze mama kupuje sobie lepsze rzeczy niz corce. Nie stac nas to kupujemy 2 podklady po 30 zl, a nie mama kupuje za 50, a corka za 10 Dla mnie taka sytuacja bylaby nienormalna.

Ale czemu mama ma kupować córce podkład? Ja sobie kupuję sama, za swoje kieszonkowe. Takie fanaberie typu kosmetyki kolorowe, jakaś antykoncepcja, to opłacam ze swoich pieniędzy. Mama mi kupuje ubrania, opłaca bardzo drogie korepetycje (60zł za chemię i jeszcze 35zł matematyka) co tydzień, wszędzie mnie z ojcem wożą, nocują mojego chłopaka w domu, kupują mi nutelki i inne pierdółki, także uważam za wiochę, żeby prosić mamę jeszcze o kupno podkładu, albo wyliczać, że ma droższy niż ja- bezczelność i tyle. Głupie jest podejście rodziców, że dzieci to mają chodzić w ubraniach tyle i tyle czasu, aż się dziury zrobią (bo wiadomo, nastolatek też ma swoje potrzeby, chce wyglądać ładnie- jak każdy), ale jeszcze głupsze jest wyliczanie matce czy ojcu tego, co kupiła za własne, zarobione pieniądze.

[20160901857]

Napisane przez agniesikk

Ale czemu mama ma kupować córce podkład? Ja sobie kupuję sama, za swoje kieszonkowe. Takie fanaberie typu kosmetyki kolorowe, jakaś antykoncepcja, to opłacam ze swoich pieniędzy. Mama mi kupuje ubrania, opłaca bardzo drogie korepetycje (60zł za chemię i jeszcze 35zł matematyka) co tydzień, wszędzie mnie z ojcem wożą, nocują mojego chłopaka w domu, kupują mi nutelki i inne pierdółki, także uważam za wiochę, żeby prosić mamę jeszcze o kupno podkładu, albo wyliczać, że ma droższy niż ja- bezczelność i tyle.

Jak się dostaje kieszonkowe to chyba logiczne, że się nie prosi rodziców o kupowanie kosmetyków. W końcu na coś ci te pieniądze dają.

[Muszka Owocowka]

Hultaj ty dalej nie widzisz problemu autorki. Jej rodzice mają kasę i kupili jej ten aparat na zęby. Ale na mniejsze wydatki typu spodnie czy buty na wf wymagają by sama sobie dorobiła jako hostessa - bo dziewczyna pisała, że pracuje w weekendy.

I później nie dziwie się jej - ma szkołę w tygodniu, pracę w weekend i jeszcze o głupie trampki musi się kłócić, a mamuśka sobie wszystko kupuje i młoda zazdrości.

I dobrze ją rozumiem bo mam bardzo podobny problem w rodzinie - tzn. nie ja ale kuzynka jak już wcześniej w tym wątku pisałam.

[Hultaj]

Dajesz coś dziecku, a on odpłaca Ci się na starość.

tak szczerze mówiąc, żebys się nie zdziwiła, powiedzenia ''daj palec, wexmie całą rękę'' oraz '' z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu'' też się z czegos wzięło.

Mówiąc szczerze, niektóre wasze dziewczyny poglądy mnie przerażają i serdecznie współczuję waszym przyszłym dzieciom.

a ja uważam, że to jest kwestia pewnego rozsądku i umiejętności ustawienia relacji, kto jest w domu osobą decyzyjną, rodzic czy dziecko.
Uważasz, że to dobrze świadczy o dziecku, jak tak doskonale kalkuluje, ile matka wydała pieniędzy na siebie? (Może jeszcze stanie pod drzwiami pokoju i zacznie liczyć ile razy w miesiącu rodzice uprawiają seks i czy to za mało czy za dużo. ) Jak dla mnie to świadczy także o niezłym materializmie i umiejętności pilnowania własnego tyłka.
Albo np. rodzic może wrócić z imprezy 3 rano, nastoletni synek też powinien móc się bawić do takiej godziny, prawda?

[Muszka Owocowka]

Napisane przez agniesikk

Ale czemu mama ma kupować córce podkład? Ja sobie kupuję sama, za swoje kieszonkowe. Takie fanaberie typu kosmetyki kolorowe, jakaś antykoncepcja, to opłacam ze swoich pieniędzy. Mama mi kupuje ubrania, opłaca bardzo drogie korepetycje (60zł za chemię i jeszcze 35zł matematyka) co tydzień, wszędzie mnie z ojcem wożą, nocują mojego chłopaka w domu, kupują mi nutelki i inne pierdółki, także uważam za wiochę, żeby prosić mamę jeszcze o kupno podkładu, albo wyliczać, że ma droższy niż ja- bezczelność i tyle. Głupie jest podejście rodziców, że dzieci to mają chodzić w ubraniach tyle i tyle czasu, aż się dziury zrobią (bo wiadomo, nastolatek też ma swoje potrzeby, chce wyglądać ładnie- jak każdy), ale jeszcze głupsze jest wyliczanie matce czy ojcu tego, co kupiła za własne, zarobione pieniądze.

Jak za własne pieniądze jak nie zarabiasz tylko z kieszonkowego?? Czyli za pieniądze rodziców.

[mad86]

Napisane przez agniesikk

Ale czemu mama ma kupować córce podkład? Ja sobie kupuję sama, za swoje kieszonkowe. Takie fanaberie typu kosmetyki kolorowe, jakaś antykoncepcja, to opłacam ze swoich pieniędzy. Mama mi kupuje ubrania, opłaca bardzo drogie korepetycje (60zł za chemię i jeszcze 35zł matematyka) co tydzień, wszędzie mnie z ojcem wożą, nocują mojego chłopaka w domu, kupują mi nutelki i inne pierdółki, także uważam za wiochę, żeby prosić mamę jeszcze o kupno podkładu, albo wyliczać, że ma droższy niż ja- bezczelność i tyle. Głupie jest podejście rodziców, że dzieci to mają chodzić w ubraniach tyle i tyle czasu, aż się dziury zrobią (bo wiadomo, nastolatek też ma swoje potrzeby, chce wyglądać ładnie- jak każdy), ale jeszcze głupsze jest wyliczanie matce czy ojcu tego, co kupiła za własne, zarobione pieniądze.

ojejku to wstaw za ten podklad cos innego. Zreszta tu nawet nie chodzi o cene.
Autorka nie ma kieszonkowego.

[agniesikk]

Napisane przez nouvelle90

Jak się dostaje kieszonkowe to chyba logiczne, że się nie prosi rodziców o kupowanie kosmetyków. W końcu na coś ci te pieniądze dają.

Tak, zdziwiłabyś się, ile jest osób, które mimo kieszonkowego i tak mają wszystko ekstra kupowane

Skoro autorka nie ma kieszonkowego, to niech o tym pogada z matką, niech zapyta, jak ma się uczyć gospodarowania pieniędzmi, skoro ich nie ma, zamiast psioczyć i wszystko wyliczać.

[wiolusia00]

Napisane przez Hultaj

tak szczerze mówiąc, żebys się nie zdziwiła, powiedzenia ''daj palec, wexmie całą rękę'' oraz '' z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu'' też się z czegos wzięło.

a ja uważam, że to jest kwestia pewnego rozsądku i umiejętności ustawienia relacji, kto jest w domu osobą decyzyjną, rodzic czy dziecko.
Uważasz, że to dobrze świadczy o dziecku, jak tak doskonale kalkuluje, ile matka wydała pieniędzy na siebie? (Może jeszcze stanie pod drzwiami pokoju i zacznie liczyć ile razy w miesiącu rodzice uprawiają seks i czy to za mało czy za dużo. ) Jak dla mnie to świadczy także o niezłym materializmie i umiejętności pilnowania własnego tyłka.
Albo np. rodzic może wrócić z imprezy 3 rano, nastoletni synek też powinien móc się bawić do takiej godziny, prawda?

Autorce pewnie nie chodziło o jakieś wylicznie, tylko podała przykład, że potrzebowała spodnie, a mama nie chciała jej dać na te spodnie. A sobie kupiła za ileś tam zł ubrań. Więc dlaczego nie mogła kupić jej tych spodni? Nawet jakiś tańszych?

[dawidowskasia]

Napisane przez Hultaj

tak szczerze mówiąc, żebys się nie zdziwiła, powiedzenia ''daj palec, wexmie całą rękę'' oraz '' z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu'' też się z czegos wzięło.

a ja uważam, że to jest kwestia pewnego rozsądku i umiejętności ustawienia relacji, kto jest w domu osobą decyzyjną, rodzic czy dziecko.
Uważasz, że to dobrze świadczy o dziecku, jak tak doskonale kalkuluje, ile matka wydała pieniędzy na siebie? (Może jeszcze stanie pod drzwiami pokoju i zacznie liczyć ile razy w miesiącu rodzice uprawiają seks i czy to za mało czy za dużo. ) Jak dla mnie to świadczy także o niezłym materializmie i umiejętności pilnowania własnego tyłka.
Albo np. rodzic może wrócić z imprezy 3 rano, nastoletni synek też powinien móc się bawić do takiej godziny, prawda?

ano

mnie to przeraziło to wyliczanie jaka bluzka, spodnie etc "mama już ma sukienkę na pogrzeb"

W drugim poście wspomniala o aparacie, oprawkach dla siostry (wszystko z dokładną ceną) jakby jeszcze dopytać to sie okaże ,że mama aż tak nie skąpi

[Hultaj]

Hultaj ty dalej nie widzisz problemu autorki. Jej rodzice mają kasę i kupili jej ten aparat na zęby. Ale na mniejsze wydatki typu spodnie czy buty na wf wymagają by sama sobie dorobiła jako hostessa - bo dziewczyna pisała, że pracuje w weekendy.

Ja po lekturze tego wątku w przeciwieństwie do Ciebie nie wiem, na ile dziewczyna dramatyzuje a na ile nie. Nie jest niczym niezwykłym, że nastolatki uważają się za pępki świata a rodziców za zło konieczne, to tak przesadzając.
Opisała matkę bardzo krytycznie, wprost nazywając, że chyba sobie zrobiła 5tkę dzieci po to, żeby potem mieć tyluż sponsorów na stare lata, milutkie, nie powiem. Ja bym sobie jeszcze dopisała, że może nawet wprost uważa ją za nieroba, bo przecież (zdaje się) nie pracuje zawodowo, ale jak dzieci były male to robota sama się przy nich odwalała, nie?
Albo potem przy okazji wspomniała mimochodem o takim skromnym w sumie wydatku jak ten zakup aparatu na zęby, drobiazg przecież. Może niechaj autorka opisze żaląc się, ile rzeczywiście ma tych par spodni, bluzek, i czy chodzi taka zaniedbana, czy rzecz idzie o to, że nie ma na kaprysy, na to, że nie może sobie pójśc do galerii i wyjść z bluzeczką? Lub niech wytłumaczy np., czemu skoro jej się buty rozwaliły, nie poszła i nie powiedziała wprost ojcu, żeby dał jej 15 czy 20 zł na nowe tenisówki, bo zwykłe cichobiegi na salę gimnastyczną drożej nie kosztują. (No, chyba, ze to znowu musiałaby być jakieś markowe trampeczki z odpowiednim emblemacikiem z boku). Tylko czekała 2 tygodnie aż mamusia dojrzeje do decyzji. A co robiła przez te 2 tygodnie, rozumiem, że biegała po sali boso? Itd.

[20160901857]

Napisane przez agniesikk

Tak, zdziwiłabyś się, ile jest osób, które mimo kieszonkowego i tak mają wszystko ekstra kupowane

Co nie zmienia faktu, że to nie są pieniądze dzieci tylko rodziców, więc mówienie "sama sobie kupuję" nie jest zgodne z prawdą.

[wiolusia00]

Napisane przez Hultaj

Ja po lekturze tego wątku w przeciwieństwie do Ciebie nie wiem, na ile dziewczyna dramatyzuje a na ile nie. Nie jest niczym niezwykłym, że nastolatki uważają się za pępki świata a rodziców za zło konieczne, to tak przesadzając.
Opisała matkę bardzo krytycznie, wprost nazywając, że chyba sobie zrobiła 5tkę dzieci po to, żeby potem mieć tyluż sponsorów na stare lata, milutkie, nie powiem. Ja bym sobie jeszcze dopisała, że może nawet wprost uważa ją za nieroba, bo przecież (zdaje się) nie pracuje zawodowo, ale jak dzieci były male to robota sama się przy nich odwalała, nie?
Albo potem przy okazji wspomniała mimochodem o takim skromnym w sumie wydatku jak ten zakup aparatu na zęby, drobiazg przecież. Może niechaj autorka opisze żaląc się, ile rzeczywiście ma tych par spodni, bluzek, i czy chodzi taka zaniedbana, czy rzecz idzie o to, że nie ma na kaprysy, na to, że nie może sobie pójśc do galerii i wyjść z bluzeczką? Lub niech wytłumaczy np., czemu skoro jej się buty rozwaliły, nie poszła i nie powiedziała wprost ojcu, żeby dał jej 15 czy 20 zł na nowe tenisówki, bo zwykłe cichobiegi na salę gimnastyczną drożej nie kosztują. (No, chyba, ze to znowu musiałaby być jakieś markowe trampeczki z odpowiednim emblemacikiem z boku). Tylko czekała 2 tygodnie aż mamusia dojrzeje do decyzji. A co robiła przez te 2 tygodnie, rozumiem, że biegała po sali boso? Itd.

Ale to chyba każdy wie, że dziecko samo się nie wychowa, a tym bardziej miała świadomość, że 5 dzieci potrzebuje więcej tego czasu i pieniędzy niż jedno dziecko.

[agniesikk]

Napisane przez nouvelle90

Co nie zmienia faktu, że to nie są pieniądze dzieci tylko rodziców, więc mówienie "sama sobie kupuję" nie jest zgodne z prawdą.

Jeśli mama mi je dała, to są moje, nie kontroluje moich wydatków, także już się nie czepiaj, bo to i tak nic nie zmienia

[BajaderkowaBaba]

Napisane przez dawidowskasia

nie wiem. Ja akurat dostawałam codziennie na colę i batonika (wiem, niezdrowe) ale niektóre dzieciaki nosiły termosy etc i nikt się z nich nie śmiał.
Moje koleżanki niektóre naprawdę były biedne ale nikt nie dawał im tego odczuć. Ok, czasem kupowałam cos po szkole albo mówiłam,ze też nie mam pieniędzy ,żeby im przykro nie było. Ale jakoś zyją, dobrze sobie radza. Nie czują niewdzieczności do rodziców bo byli biedni

Powiem szczerze,ze do 22 roku zycia nie pracowalam - miałam pieniądze. Mama tez mi odradzala . Mówiła "jeszcze się napracujesz". Żałuje,ze słuchalam. Koleżanki, które dorabialy są bardziej ogarniete życiowo, daja sobie radę, nie boją się pracy,znają wartość pieniądza

---------- Dopisano o 20:45 ---------- Poprzedni post napisano o 20:41 ----------


a to prawda. Jednak czym innym jest coś kupić a czym innym wychowywać tyle lat dziecko : być przy nim w czasie choroby, problemów. Kupić jest najprościej.

Poza tym zapominamy,że autrka dostala aparat na zęby, siostra okulary etc - to nie są tanie rzeczy

W ogóle tu sie debata wywiązała między zarabianiem na bułkę a prośbą o ipoda

wątek ewoluuje w zastraszającym tempie

Sama autorka gdzieś przepadła, a tu tyle niejasności

[Hultaj]

słowa autorki. ''naprawde chciałam kupić te spodnie bardzo mi się podobały''.
Nie ''mamo, wiesz, że wyglądam w spodniach jak idź stąd ;-), że musze też wyglądać jak człowiek, że cięzko znaleźć mi coś fajnego na siebie i trafia się okazja'' tylko ''naprawde chciałam kupić te spodnie bardzo mi się podobały'', no argument nie do pobicia. A co na to mama? ''Mama zbulwersowana, że ona też musi sobie coś kupić, nie tylko ciągle nam kupuje, a sobie nic nie kupi. Choć ma pełną szafe ubrań i nie są to aż takie tanie te ubrania''
No to jak to w końcu jest, bo z powyższego wynika, że mamusia uważa, że ''ciągle wydaje na dzieci'', dziecko ma pretensje, że matka ma ciuchów pełną szafę.

[20160901857]

Napisane przez agniesikk

Jeśli mama mi je dała, to są moje, nie kontroluje moich wydatków, także już się nie czepiaj, bo to i tak nic nie zmienia

no twoje w sensie, że ty nimi dysponujesz, ale gdyby mama ci tych pieniędzy nie dała to byś tego podkładu nie kupiła. Nie czepiam się tylko stwierdzam fakt, nie zarobiłaś, więc pieniądze nie do końca są twoje. Zresztą nieważne

[dawidowskasia]

Napisane przez agniesikk

Jeśli mama mi je dała, to są moje, nie kontroluje moich wydatków, także już się nie czepiaj, bo to i tak nic nie zmienia

własnie, zwłaszcza,że są tacy co mają i kieszonkowe i jeszcze dodatkowo ciągną na bzdety

Podobnie jak Hultaj myslę,ze nie znamy prawdy tej najprawdziwszej
Dla mnie to śmieszne - gdy dziewczyna wylicza matke to wspomina jakie to kwoty niebotyczne wydaje, lecz gdy rzecz jest o aparacie to sięokazuje,ze to nie aż taki wydatek straszny

[Muszka Owocowka]

Napisane przez Hultaj

Ja po lekturze tego wątku w przeciwieństwie do Ciebie nie wiem, na ile dziewczyna dramatyzuje a na ile nie. Nie jest niczym niezwykłym, że nastolatki uważają się za pępki świata a rodziców za zło konieczne, to tak przesadzając.
Opisała matkę bardzo krytycznie, wprost nazywając, że chyba sobie zrobiła 5tkę dzieci po to, żeby potem mieć tyluż sponsorów na stare lata, milutkie, nie powiem. Ja bym sobie jeszcze dopisała, że może nawet wprost uważa ją za nieroba, bo przecież (zdaje się) nie pracuje zawodowo, ale jak dzieci były male to robota sama się przy nich odwalała, nie?
Albo potem przy okazji wspomniała mimochodem o takim skromnym w sumie wydatku jak ten zakup aparatu na zęby, drobiazg przecież. Może niechaj autorka opisze żaląc się, ile rzeczywiście ma tych par spodni, bluzek, i czy chodzi taka zaniedbana, czy rzecz idzie o to, że nie ma na kaprysy, na to, że nie może sobie pójśc do galerii i wyjść z bluzeczką? Lub niech wytłumaczy np., czemu skoro jej się buty rozwaliły, nie poszła i nie powiedziała wprost ojcu, żeby dał jej 15 czy 20 zł na nowe tenisówki, bo zwykłe cichobiegi na salę gimnastyczną drożej nie kosztują. (No, chyba, ze to znowu musiałaby być jakieś markowe trampeczki z odpowiednim emblemacikiem z boku). Tylko czekała 2 tygodnie aż mamusia dojrzeje do decyzji. A co robiła przez te 2 tygodnie, rozumiem, że biegała po sali boso? Itd.

A dlaczego ty jesteś taka krytyczna wobec nastolatków i od razu zakładasz "niech lepiej powie, ile ma tych par spodni, bluzek". Tak jak już wrzucasz nastolatki do jednaj szuflady, to też wrzucić można rodziców Ja mogę podać wiele przykładów kiedy ja miałam kasę na basen i wyjście do kina, a moje koleżanki nie dostawały bo mama musiała iść do kosmetyczki zrobić paznokcie. Ile moich koleżanek nie pojechał na wycieczkę szkolną bo mama musiała iść na wesele w nowej sukni bo w innych głupio - każdą co najmniej raz założyła

Teraz wiele moich koleżanek ma małe dzieci i są takie które lepiej mogłyby o nie zadbać, a są egoistyczne i patrzą na siebie.

Nie ma co generalizować ludzie są różni, a dziewczyna przedstawiła konkretną sytuację i problem, a ty pierwsze co wystrzeliłaś w wątku to ile nastolatków swoje kieszonkowe na palenie traci