daj z siebie wszystko, ziomek, wakacje już blisko! Matura 2014 cz.5!

[Hurricane_]

Napisane przez fattyfat

No ja się nawet nie chciałam odzywać z ocenami i średnią, bo jak na moją szkołę śmieszne 4,125 to jest sukces ale wiem, że mogłoby być lepiej gdybym nie poszła do gimnazjum gdzie nauczyciele mieli wyje...ne na ucznia (z wzajemnością). Do podstawówki chodziłam z taką koleżanką, była minimalnie ode mnie lepsza przy średnich (najlepszych w klasie/szkole), no i ona poszła do dobrego gimnazjum a mnie mama kazała zostać w durnowatej mieścinie życiowy błąd to jedna wielka akademia lenistwa była, a nie szkoła i tak się złożyło że do liceum poszłyśmy tego samego... nawet nie chce mi się myśleć jak bardzo odstaję

A co do odległości... szczerze to ja KOCHAM jeździć prawie 20godzinna jazda przez pół Europy już kilkakrotnie zaliczona (bez większych przystanków) i powiem że mi się cholernie TĘSKNI za takimi długimi wyjazdami... ale od dwóch lat nigdzie nie jeżdżę, bo staram się rozplanować jakąś fajną wycieczkę ze znajomymi (pomijając fakt że połowa chce się lenić nad wodą a druga łazić po górach), lecę po kosztach, załatwiam wstępnie auto/kierowcę, orientuję się w cenach i wszystko po to, żeby usłyszeć potem "mama mi nie pozwala" (za "nie mam kasy" się nie szarpię, bo to sprawa indywidualna, ale błagam no, MAMA?) ... Każdy by chciał fajną wycieczkę, objazdową, no szał, a kończy się tym że ostatecznie stwierdzają że pojedziemy kuźwa na 1 dzień na pobliskie zasyfione jezioro (co i tak będzie dużym "sukcesem" bo zebrać się w kupę w wakacje to sztuka).
Wnerwia mnie to że nie mam jakiejś porządnej ekipy na wyjazd chociażby na północną Chorwację albo przygodę z tanimi biletami.

Sorry za off'a, ale jestem ciekawa czy Wy gdzieś jeździcie ... ? a jeśli tak to MAMA WAM POZWALA?

Podróż na obóz 1,5 dnia... tyłka nie czułam, jechalismy przez kilka godzin przez zadupie, ze nie bylo niczego oprocz pustkowia.. myslalam, ze sie zsikam tam 2-3 godziny to dla mnie maks

[alex24112]

Btw też nie lubię zadań "wykaż, że" "udowodnij", bo nigdy nie wiem gdzie ten dowód ma się kończyć. O ile w równaniu to ma sens to jak jest np. zadanie z geometrii to nigdy nie wiem czy np. samo napisanie, że w tych trójkątach jest zasada bkb i czy to starczy, czy trzeba pisać cały wywód, czy trzeba obliczać wszystkie kąty. WTF.

[micraneska]

czasem można, ale nie wiem czy bym się drugi raz zdecydowała, trochę męczące są podróże, ale najbardziej dobija świadomość że trzeba podróż zaplanować, bo nie można raz dwa być w domu

[patt121]

to jest ból, ale w sumie najlepsze jest to, że wszystkie ważne decyzje już są za tobą czym was szczególnie gnębią? dużo masz w sesji egzaminów?

[fattyfat]

Napisane przez micraneska

fattyfat jakbyś miała 10 h pociągiem do domu z miejsca studiowania, to po paru przejazdach miałabyś dość podróży na długi, długi czas

No że PKP nie rozpieszcza to wiem (ławy z plastiku w mojej części kraju to standard, nie wiem jak zachód) ale są jeszcze np. busy dalekobieżne i często wychodzą taniej i szybciej niż pociąg (ze względu na remonty, etc.). Zresztą każdy ma inne odczucia, np. jeden nie usiedzi na miejscu kilka godzin, a ja mogę siedzieć przed komputerem na drewnianym krześle od rana do wieczora czy tam jechać sobie cały dzień i też mnie dupa boli, ale że podróżuję od daaaawna, to już mnie to wisi i powiewa Rzeczywiście, za pierwszym razem jak jechałam bite 18 godzin, bez przystanków na "siku" to było to upierdliwe, ale powiem że po kilku takich wyjazdach szło się przyzwyczaić, a zdarzało mi się, że nawet nie chciało mi się wychodzić, gdy się zatrzymywaliśmy na stacji ...

A powracając do pociągów, to jest bardzo niewdzięczny środek transportu (nasza rodzima kolej) bo nie dość że się płaci nie wiadomo ile (no studenci mniej, rzecz jasna), jedzie się kupę czasu w kretyńskich warunkach (II klasa), naraża się na niemiłe pogawędki z konduktorem (np. mój brat w kasie kupił bilet, a od konduktora przy kontroli dowiedział się że musi mieć kupioną miejscówkę, chciał mu wlepić mandat, to ten mu powiedział że kobieta w kasie o miejscówce nic mu nie mówiła, to więc nie jego wina, że nie ma - a jeździł już sporo i 1 raz mu się zdarzyło coś takiego ). Aha no i w moim przypadku w tzw. Polsce B sieć kolejowa jest tak pięęęęknie rozwinięta, że mimo iż mamy most kolejowy na Wiśle w dogodnym miejscu, to i tak wszystkie pociagi cisną np. z Krakowa, przez Warszawę do Lublina. Że już o cudownych szaletach w pociągach nie wspomnę

[_incredible_]

Ja się wybieram na studia ok.400 km od domu, zależy gdzie się uda, tj.7,5-9 h pociągiem Więc już widzę jak CZĘSTO będę w domu. Chyba ze 2 razy w roku

[alex24112]

Ja kocham takie podróże a naszym kierowcą jest... mój ojciec. W poprzednie wakacje siedzi w sobotę wieczorem i mówi "wstańcie jutro o 3, pojedziemy gdzieś". Wstajemy, ogarnęliśmy się, wsiadamy, za kilka godzin jesteśmy w Berlinie, pochodziliśmy parę godzin i wróciliśmy.
Tak samo, samochodem, jechaliśmy do Rzymu. Czarne auto w gorące (40+ stopni) lato, bez klimy, bez hotelu -> 3 noce w samochodzie. Ale było cudownie! Wyprawa do Wilna też była super.
W wakacje do salonu przywiozą auto, które już zamówił i planujemy Paryż <3 mieszkali tam kiedyś z mamą i ojciec stwierdził, że się stęsknił, więc pojedziemy

[patt121]

Napisane przez alex24112

Ja kocham takie podróże a naszym kierowcą jest... mój ojciec. W poprzednie wakacje siedzi w sobotę wieczorem i mówi "wstańcie jutro o 3, pojedziemy gdzieś". Wstajemy, ogarnęliśmy się, wsiadamy, za kilka godzin jesteśmy w Berlinie, pochodziliśmy parę godzin i wróciliśmy.
Tak samo, samochodem, jechaliśmy do Rzymu. Czarne auto w gorące (40+ stopni) lato, bez klimy, bez hotelu -> 3 noce w samochodzie. Ale było cudownie! Wyprawa do Wilna też była super.
W wakacje do salonu przywiozą auto, które już zamówił i planujemy Paryż <3 mieszkali tam kiedyś z mamą i ojciec stwierdził, że się stęsknił, więc pojedziemy

alex24112 no to można ci tylko pozazdrościć chociaż nie wiem, czy w temp 40+ dałabym radę funkcjonować xd

[micraneska]

akurat pociąg to najlepszy sposób komunikacji, najszybszy na mojej trasie
busy o zgrozo - raz jechałam, nigdy więcej, nie dość ze dwa razy dłużej to jeszcze mniej komfortowo
fattyfat to o czym piszesz to pewnie Regio, w pociągach dalekobieżnych czyli TLK i EIC fotele są miękkie, poza tym że wagony II klasy są jak na razie z 84 roku (ma się to zmieniać), nie ma prądu, w przedziale jest miejsc na 8 osób - i na niektórych odcinkach przedział jest pełny, i tylko parę razy była woda w toalecie (pomijam wagony bezprzedziałowe)
ale i tak uwielbiam pociągi

incredible ja jestem średnio w domu co 3 tygodnie ;P wsiadam w pociag po południu, jest po północy, trochę się pouczę, coś poczytam - zawsze lepiej niż w busie

[eura28]

Może ktoś z obecnych na forum ma/miał podobną rozkminę i mnie jakoś oświeci dzięki jego przemyśleniom... Otóż waham się pomiędzy medycyną, a weterynarią.

Z mojego punktu widzenia (ostrzegam - bardzo subiektywnie):

medycyna
- prestiż (wychodzę tutaj na próżną osobę )
- większe zarobki
- łatwiej znaleźć pracę

Nie chcę wyjść na materialistkę po tych dwóch ostatnich podpunktach - rozważam te kierunki głównie z tego powodu, że mnie to interesuje od dziecka i bardzo podoba mi się taka praca. Ale chyba oczywiste, że każdy chciałby po studiach znaleźć jakąś konkretną pracę i możliwie jak najwięcej zarabiać (nie udawajmy, że jest inaczej...). Taka sama praca, tyle że inni pacjenci.

weterynaria
-kocham zwierzęta, strasznie lubię się nimi zajmować, przebywać wśród nich etc.
-niższe progi punktowe (w przyrównaniu do medycyny)
-gorzej z pracą i zarobkami
-bardziej niebezpieczna praca (ale to tylko na podstawie moich obserwacji - np. pogryzionych/podrapanych rąk mojego weta )

[alex24112]

Jak byliśmy na placu św. Pawła to karetka przyjeżdżała ze 3 razy, ludzie dostawali udaru słonecznego.

[micraneska]

eura a przypadkiem ostatnio nie wahałaś się pomiędzy politechniką?
o prestiżu na studiach możesz zapomnieć ;P

[patt121]

Napisane przez eura28

bardziej niebezpieczna praca (ale to tylko na podstawie moich obserwacji - np. pogryzionych/podrapanych rąk mojego weta )

nie mogłam się opanować :P tak z własnych doświadczeń ci powiem, że prawdziwe problemy się zaczną po tym, jak zobaczysz swoje wyniki, bo myślę, że jak ci świetnie pójdzie, to nie będziesz miała wątpliwości i wybierzesz lek, bo już teraz czytając twojego posta, odnosi się wrażenie, że zależy ci na leku

[_incredible_]

micraneska - to bardzo często jesteś jak na taką odległość ja bardzo wątpię, że będzie mi się chciało jeździć tak często. Mam dość po 4 latach dojeżdżania do szkoły codziennie po 50-60 min. pociągiem/busem

[micraneska]

nie ukrywam tęsknię za wszystkim co do października mnie otaczało :P

[eura28]

Napisane przez micraneska

eura a przypadkiem ostatnio nie wahałaś się pomiędzy politechniką?
o prestiżu na studiach możesz zapomnieć ;P

faktycznie zakładałam temat Ale na I miejscu mi siedzi w głowie ta medycyna/weterynaria. Politechnikę rozważam jako opcję nr 2, jakby się okazało, że mi się podwinie noga na maturze

[Muniette]

Napisane przez last minute

rozumiem. ja wzorową nigdy nie byłam, ale na paskach przechodziłam aż do LO.
tu już przykładałam się do rozszerzeń i tych maturalnych. na inne nie miałam czasu/siły/motywacji...
moje LO ogólnie też słabe nie było, w kalsie miałam stypendystów itd. troche czułam się tam jak mały głupek czasem...
dlatego ogólnie podziwiam osoby, które w LO mają paski ZASŁUŻONE, bo np. moja koleżanka z klasy całyy kwiecień spędziła na chodzeniu za nauczycielami i ze średniej na pewno gorszej niż moja wylądowała za środku sali odbierając dyplom za dobre oceny( u nas jest taki+ list dla rodziców za średnią 4,5-4,8) no fajnie: zrobisz 2 prezentacje i masz 5, jak ktoś kto cały rok pracował? ale dyplomik jest dla mnie nie miałby żadnego znaczenia, ale jestem pewnie dziwna i inna
wgl to u mnie w klasie na 34 osoby może 2-3 się przyznawały,że coś robią do matury. próbne poszły im świetnie, przypadek? czasem na pytanie: uczysz się do matury? sama wolałam zmienić temat albo odpowiedzieć półsłówkiem, bo przecież jestem debilem, jak się coś uczę,a mam gorsze wyniki, no helloł! nie ważne, ucze się dla siebie, nie dla nich...

co do certyfikatów-tez mam taki plan,tzn. najpierw musze się podszkolić, i jeszcze się za bardzo w temacie nie orientuje-gdzie się to robi, jakie są najlepsze, poziomy trudności itd.

ale musze coś zrobić z tym moim marnym życiem nie stać mnie na samo studiowanie

Odnośnie szkoły, to zgadzam się w 100%. Też niby LO jedno z lepszych w województwie, a mnie zabrakło motywacji. Ale było minęło.

Co do Twojej koleżanki z klasy, to mnie brakuje słów po prostu Nie rozumiem takich ludzi i są bardziej niż wkurzający. I wtedy okazuje się, że cały rok starań jest za przeproszeniem gó.wno warty, bo ktoś ma piękne oczy i potrafi wywierać mocniejszą presję na nauczycieli.

Też się na studiach planuję wziąć za siebie. Czas najwyższy brać sie za budowanie swojego życia

I w ogóle jestem w szkoda, odkąd czoraj moja nauczycielka od matmy, zawsze skrupulatna i cisnąca na maksa, powiedziała, że oceny ocenami, ale żebyśmy mieli swój rozum, bo na nich świat się nie kończy. Połowa klasy usta otworzyła ze zdzwienia, gdy to mówiła

[alex24112]

Napisane przez eura28

Może ktoś z obecnych na forum ma/miał podobną rozkminę i mnie jakoś oświeci dzięki jego przemyśleniom... Otóż waham się pomiędzy medycyną, a weterynarią.

Z mojego punktu widzenia (ostrzegam - bardzo subiektywnie):

medycyna
- prestiż (wychodzę tutaj na próżną osobę )
- większe zarobki
- łatwiej znaleźć pracę

Nie chcę wyjść na materialistkę po tych dwóch ostatnich podpunktach - rozważam te kierunki głównie z tego powodu, że mnie to interesuje od dziecka i bardzo podoba mi się taka praca. Ale chyba oczywiste, że każdy chciałby po studiach znaleźć jakąś konkretną pracę i możliwie jak najwięcej zarabiać (nie udawajmy, że jest inaczej...). Taka sama praca, tyle że inni pacjenci.

weterynaria
-kocham zwierzęta, strasznie lubię się nimi zajmować, przebywać wśród nich etc.
-niższe progi punktowe (w przyrównaniu do medycyny)
-gorzej z pracą i zarobkami
-bardziej niebezpieczna praca (ale to tylko na podstawie moich obserwacji - np. pogryzionych/podrapanych rąk mojego weta )

Nie uważam, żeby zawód lekarza wiązał się tylko z kasą moim marzeniem jest być lekarzem, ale chemia mi to uniemożliwia. I w związku z tym, jeśli tylko ktoś ma opcję, żeby być lekarzem to niech korzysta! Złóż papiery na to i na to, a jeśli się okaże, że się nie dostaniesz na medycynę to zostaniesz weterynarzem

---------- Dopisano o 19:12 ---------- Poprzedni post napisano o 19:10 ----------

Napisane przez Muniette

Odnośnie szkoły, to zgadzam się w 100%. Też niby LO jedno z lepszych w województwie, a mnie zabrakło motywacji. Ale było minęło.

Co do Twojej koleżanki z klasy, to mnie brakuje słów po prostu Nie rozumiem takich ludzi i są bardziej niż wkurzający. I wtedy okazuje się, że cały rok starań jest za przeproszeniem gó.wno warty, bo ktoś ma piękne oczy i potrafi wywierać mocniejszą presję na nauczycieli.

Też się na studiach planuję wziąć za siebie. Czas najwyższy brać sie za budowanie swojego życia

I w ogóle jestem w szkoda, odkąd czoraj moja nauczycielka od matmy, zawsze skrupulatna i cisnąca na maksa, powiedziała, że oceny ocenami, ale żebyśmy mieli swój rozum, bo na nich świat się nie kończy. Połowa klasy usta otworzyła ze zdzwienia, gdy to mówiła

U mnie było gorzej, miałam laskę, która na religię i do kościoła chodziła tylko po to, żeby mieć 6 z religii i żeby podnieść sobie średnią (jak ktoś u nas jest np.lektorem to ksiądz stawiał tą lepszą ocenę. no i ona była lektorem)

[micraneska]

fajnie : "nie dostałam się na med pójdę na wetę" narzekam na studia i będę do końca życia nieszczęśliwa
alex weta to nie przechowalnia dla osób które nie dostały się na med

[patt121]

alex24112 też tak uważam, po innych kierunkach często można szybciej dojść do większych zarobków, nie trzeba dyżurować w święta i brać na siebie tak olbrzymiej odpowiedzialności
micraneska ludzie sami do tego dojdą, jak się jest na kierunku przechowalni, to nie ma się w ogóle chęci do pracy i radości z tego, co się robi

[ludwila]

W moim otoczeniu każdy mi się dziwi, że chcę wyjechać tak daleko od domu- ponad 400km. Rodzice ciągle jeszcze myślą, że może mi się plany zmenią- łudzą się. Ja juz jestem na to przygotowana od baardzo dawna i nie mogę się doczekać Jeździć również lubię, bardzo. Nie męczy mnie to Może nie podróżowałam daleko i wiele godzin tak jak fattyfat, ale dla mnie 8-10 to już jest sporo ;p A pociągi o dziwo uwielbiam Może dlatego, że rzadko korzystam ;p Najbardziej lubię bezprzedziałowe wagony, te nowsze. No cudnie mi w nich jest :P

[Muniette]

Napisane przez alex24112

U mnie było gorzej, miałam laskę, która na religię i do kościoła chodziła tylko po to, żeby mieć 6 z religii i żeby podnieść sobie średnią (jak ktoś u nas jest np.lektorem to ksiądz stawiał tą lepszą ocenę. no i ona była lektorem)

Nic tylko
Naprawdę nie rozumiem takich ludzi. Po co takie cwaniactwo? Aby koleżanka/i z klasy wzdychały i zazdrościły średniej czy chodzi raczej o dostanie książki na koniec roku i gratulacje dyrekcji, czy raczej o to, aby wszyscy usłyszeli, że X to taka wzorowa uczennica?
Okropnie mnie to wkurza
Rozumiem, że niektórzy naprawdę się uczą, serio i szanuję to, ale na takie cwaniactwo, to mi ręcę opadają po prostu

[_incredible_]

ludwila - masz cudowny podpis

[ludwila]

Napisane przez _incredible_

ludwila - masz cudowny podpis

Dziękuję

Wczoraj znalazłam i stwierdziłam, że to powinno być moje życiowe motto

[fattyfat]

Napisane przez _incredible_

Ja się wybieram na studia ok.400 km od domu, zależy gdzie się uda, tj.7,5-9 h pociągiem Więc już widzę jak CZĘSTO będę w domu. Chyba ze 2 razy w roku

_incredible_ ja też z lubelskiego i celuję m.in. we Wrocław (o ile dobrze pamiętam to Ty też ) a szczerze, to widzę w tym same plusy, to jak przyjadę do domu to będzie komitet powitalny, a nie - idź posprzątać łazienki i zrób obiad potem

Napisane przez micraneska

akurat pociąg to najlepszy sposób komunikacji, najszybszy na mojej trasie
busy o zgrozo - raz jechałam, nigdy więcej, nie dość ze dwa razy dłużej to jeszcze mniej komfortowo
fattyfat to o czym piszesz to pewnie Regio, w pociągach dalekobieżnych czyli TLK i EIC fotele są miękkie, poza tym że wagony II klasy są jak na razie z 84 roku (ma się to zmieniać), nie ma prądu, w przedziale jest miejsc na 8 osób - i na niektórych odcinkach przedział jest pełny, i tylko parę razy była woda w toalecie (pomijam wagony bezprzedziałowe)
ale i tak uwielbiam pociągi

incredible ja jestem średnio w domu co 3 tygodnie ;P wsiadam w pociag po południu, jest po północy, trochę się pouczę, coś poczytam - zawsze lepiej niż w busie

Tak, dokładnie pisząc to myślałam o Regio z tym że u nas różnica między Regio a TLK i Intercity to jest taka, że zamiast ławek masz stare i klapłe fotele :P a pociągi wyglądają wszystkie tak samo - jak te z 84 roku (no może InterCity mają jakieś inne blachy i nowe malowanie, ale tylko lokomotywa i pierwsza klasa). I na trasie Warszawa - Lublin jest takie zatrzęsienie ludu, że jak wracasz na weekend do domu to w najlepszym wypadku stoisz na korytarzu - w najgorszym stoisz przy "aromatycznym" kibelku albo w ogóle nie wsiądziesz do pociągu
i te miejscówki sprzedawane dwóm osobom na jedno miejsce

Ja preferuję oczywiście auto, mam i przydziałowe "swoje" cztery koła, rodzice mają duży samochód do podróżowania i to nim najfajniej się jeździ... jejku, niech ta matura się zwija, bo ja to bym sobie gdzieś pojechała/poleciała, wczoraj oglądałam loty na Wyspy Zielonego Przylądka za 400€ tylko i tak nie mam ani kasy, ani organizacji, ani ekipy

Po studiach to marzyło mi się zrobienie okrążenia po zachodnich stanach w USA Yellowstone, Kaniony, etc. parki, Las Vegas, LA dużym vanem, spanie w samochodzie, jakaś ekipa "z jajem", mnóstwo przygód

[Hoshi94]

Napisane przez _incredible_

Co do matmy, oczywiście P, to też nienawidzę zadań wykaż, że/udowodnij że, nawet nie wiem jak się za to zabrać, te zadania to takie masło maślane i rozkładanie na czynniki pierwsze, na co to komu

Podpisuje się pod tym rękami i nogami... Dzisiaj próbowałam ogarniać te zadania, ale widzę że to bez sensu

[_incredible_]

Napisane przez fattyfat

_incredible_ ja też z lubelskiego i celuję m.in. we Wrocław (o ile dobrze pamiętam to Ty też ) a szczerze, to widzę w tym same plusy, to jak przyjadę do domu to będzie komitet powitalny, a nie - idź posprzątać łazienki i zrób obiad potem

Po studiach to marzyło mi się zrobienie okrążenia po zachodnich stanach w USA Yellowstone, Kaniony, etc. parki, Las Vegas, LA dużym vanem, spanie w samochodzie, jakaś ekipa "z jajem", mnóstwo przygód

Nie no, ja chcę iść na studia dalej od domu, bo w pobliżu nawet nie ma interesującej mnie uczelni, więc...

Na taką podróż mogę z Tobą jechać, nie wiem skąd wezmę kasę i wszystko, ale da się zrobić

[Nilwords]

Czy tylko ja na tym świecie zawsze źle rozwiążę zadanie z pociągami, samochodami?

+ dopisuję, bo widziałam puste pole na 1 stronie ;3
polski: R, matma R i matma P (podwyższanie wyniku) - reszta zdana rok temu. cel: kognitywistyka UJ/informatyka UJ

[_incredible_]

Napisane przez Nilwords

Czy tylko ja na tym świecie zawsze źle rozwiążę zadanie z pociągami, samochodami?

Eee, ja na próbnej listopadowej napisałam tylko jedno równanie i to źle, bo byłam gotowa na pociągi a były jabłka

[fattyfat]

_incredible_ trzymam za słowo

Szczerze to u mnie początkowo szok i niedowierzanie DLACZEGO TAK DALEKO?! A teraz to już chyba się przyzwyczaili że moje zdanie to moje zdanie i KONIEC.
Szczerze to gdyby nie to, że zmieniłam cel z politechniki na finanse jakoś w marcu, a nie np. w wakacje, to może bym popróbowała do SGH czy na UW. A tak to koniec końców wychodzi Wrocław i Poznań (no i Kraków, ale z taką lekką niechęcią).
Wrocław fajne miasto, byłam, jest sympatycznie inne uczelnie też są spoko, ale Wrocław ma fajne rzeczy o których tam kiedyś pisałam (te sekcje sportowe ukochane, chiński i japoński na dodatkowych zajęciach, miasto naprawdę atrakcyjne w dziedzinie kultury i sztuki, wszystko na "miejscu").
Czasami sobie myślę, jak będę sobie studiować, gotować sobie ulubione i ZDROWE jedzenie, chodzić sobie na imprezy, spełniać się sportowo (jak czas będzie to nie tylko w jednej dziedzinie ), chciałoby się może jeszcze jakieś inne hobby porozwijać, ale coś czuję, że nie ma co się nastawiać, bo nauki będzie od groma a ja nie chcę iść odbębnić studiów, tylko nauczyć się porządnie czegoś, za co mają mi płacić

...i tak sobie jeszcze zagranicą popróbuję na studia hobbystyczne się dostać ps. kolejna maturka PP z matmy i 92% ... chyba skupię się już tylko na otwartych (zwłaszcza tych dziwnych) + rozszerzenie bo zamknięte już przestają mnie zaskakiwać.

aha i ktoś pisał o tych zadaniach z prędkością... one są do wyuczenia na schemat, gdzieś na youtube krąży filmik jak ten schemat wygląda, itd. - pół godzinki max. i jest do zrobienia, a bardzo przydatna wiedza.