Koszty jedzenia dla 2 osób

[201604181004]

;d balabym sie tego samego. Juz teraz mroze zupy na dwie porcje. Wtedy to chyba bym otworzyla jadlodajnie z zamrozonych restek ;d

[zakonna]

Akurat u nas to zamrażarka by się bardzo, bardzo przydała. Ja wiem co bym tam miała, 30 kg mięsa dla psów, dawka miesięczna . Miejsce jeszcze bym gdzieś znalazła bo nie mam rozwiniętego poczucia estetyki, ale prąd mnie przeraża. już teraz rachunki są wysokie wg mnie.

[tyene]

No tak... ja 2 miesiące w Stanach gotowałam korzystając praktycznie jedynie z tego, co przyszła teściowa ma zamrożonego w zamrażarce (wszystko podpisane, sama rozdzielała porcje etc) i coż, całkiem to wygodne. Ale mi się marzy wielka kuchnia, wielka spiżarnia i dodatkowa lodówka i zamrażarka. Jestem maksymalistką kuchenną.

A w przypadku diety BARF dla psów naprawdę zamrażarka jest świetna. I nie zawsze trzeba to mięso rozmrażać w ogóle.

[3bab1895ed7a4a0113eb29e79654b8b86ef03e4e_657f8b8281285]

Napisane przez zakonna

a ja właśnie nie, kupuję owszem, ale nie aż takie ilości. Lodów wcale, słodycze czasami.
Ktoś pisał o 600 zł, może ta osoba podać jadłospis na dzień/dwa? z ilościami produktów?

Napisane przez paula78

\

Chciałabym zobaczyć menu z tych 600 zł- poważnie. I faktycznie gdybym miała kupić parówki pt: " zmielony pies z buda i łańcuchem" to wolę napić się wody i iść spać.

Napisane przez bleuclair

Również nie wiem jak można wydać 600 zł na dwie osoby na miesiąc na jedzenie. Ja mieszkam z mamą, ostatnio tak średnio podliczyłam wydatki spożywcze i to jest plus, minus 1000 zł. Dodam,że wiele rzeczy kupujemy na promocjach by było taniej. Nie jemy rzeczy z najniższej półki np herbata to nie Minutka tylko sypana Lipton , kawa to nie Prima a Nescafe, ale owoców morza , kawioru i cielęciny też nie spożywamy. Porcje uważam nie są duże, nie uważam, że jemy dużo. Zazwyczaj dwie kanapki na śniadanie z wędliną i warzywami , albo z wędliną, serem i warzywami, czasem jajecznica z szynką.Na kolację podobnie. Szynkę kupujemy ze dwa razy w tygodniu po 30 dag żeby nie wyrzucać w okolicach 30 zł, czasem tańsza czasem droższa. Sery żółte w okolicach 22 zł/kg (czasem mniej jeśli na promocji trafimy) Warzywa głównie kupujemy na targu. Jajka kupujemy wiejskie po 70-80 gr za sztukę. Miód nie ze sklepu tylko od pszczelarza znajomego, słoik to 30-35 zł starcza na 1,5 miesiąca (lubimy miód)Obiad zawsze tylko jednodaniowy. Zazwyczaj jest to tzn "drugie danie", bo ja za zupami nie przepadam, aczkolwiek ze 3 razy w miesiącu jest jakaś zupa i mamy ją na 2-3 dni. Ryby lubimy, ale nie jemy ich częściej na obiad niż raz w tygodniu. Zazwyczaj kupujemy drób i wieprzowinę, a rzadziej wołowinę. Nie przekreślamy całkowicie dań mącznych , rzekłabym że ja nawet bardziej za takimi przepadam, więc jak mama zrobi naleśniki czy pierogi to też jest to obiad na 2-3 dni, ale takie obiady jemy z raz na 1,5 tygodnia. Owoce jakieś są zawsze w domu, ale zazwyczaj poza sezonem letnim jest to jeden gatunek, żeby nie wyrzucać, jemy po max jednym owocu dziennie. Na słodycze prawie nie wydajemy, bo mama nigdy nie przepadała, a ja się też już oduczyłam, nie palimy papierosów, nie pijemy alkoholu( jakieś wino słodkie wpadnie do koszyka raz na dwa miesiące w okolicach 20 zł), nie jemy na mieście. Będąc w pracy/na uczelni zabieram ze sobą jakąś kanapkę/sałatkę, ewentualnie idę do sklepu i kupuję jabłko czy banana. Ciasta domowe mama robi dość często, około 3-4 razy w miesiącu, ale za to nie kupujemy w cukierni nigdy, a cena w przeliczeniu jest dużo niższano i smak zupełnie inny a i skłąd lepszy bo chociaż wiadomo co się tam dodaje. Praktycznie żadnych słonych przekąsek. Dżemy i ogórki kiszone/konserwowe mamy domowe, więc tego nie kupujemy.
Wydaje mi się,że mężczyzna (zwłaszcza ten pracujący fizycznie) przeważnie je dość sporo więcej to tym bardziej nie wiem jak można zmieścić się w kwocie 600 zł.

Oboje mamy siedzące prace i nie jemy dużo, na obiad jest tylko 1 danie.
Zakupy sobotnie: Lidl, Biedronka ok. 50zł (w tym są środki czystości), wędliny ok.25.
Zakupy w tygodniu: mięso obiadowe 2 x 15zł, pieczywo 2 x 5zł (chleby na naturalnym zakwasie i bułki), inne wydatki 3 x 15zł.
Ja na śniadanie jem płatki z mlekiem, mój chłopak łyżkę jogurtu (więcej rano nie przełknie).
W trakcie pracy ja jem czekoladę/słodycze/owoce, mój chłopak kanapki i obiad z poprzedniego dnia.
Obiad - kawałek mięsa (jeden obiad to np. 1-2 piersi z kurczaka), surówka (papryka i kapusta pekińska to ze 4zł?), ziemniaki mam z domu darmowe (ale koszt by wyniósł 1zł ).
Kolacja - z róznymi składnikami naleśniki, tosty, placki, ciasta francuskie, słodkie bułki, parówki (90 kilka % mięsa).

A herbatę to pijemy tylko sprzedawaną na wagę ze sklepów tym się zajmujących na liptona nawet nie patrzymy .

[neia]

jak mieszkalam z eks, to zwykle szlo z 800zl, przy czym on jadl jeszcze lunche w pracy. Warszawa

[Pestka88]

Napisane przez cava

Też się zastaanwiam nad zamrażarką.
Miejsce mam, ale ciekawa jestem za ile to prądu żre miesięcznie. Bo może wcale sie nie opłaci.
Ale najbardziej mnie blokuje podejrzenie, że moja zamrażarka działałaby na zasadzie zamrażarki Alicji z ksiązek Chmielewskiej.
odstrasza mnie widmo baraniej nogi i nnych "przydasi" na wieki pogrzebanych w tym ustrojstwie do którego wszytko bym wkąłdała, a nic nie wyjmowała.
Bo jednak szybciej idzie kupić po drodze świerze, niż zaplanowac dzień wczesniej i rozmraażać zamrozone. I jak pamiętać co tam siedzi?

Z ogarnięciem zamrażarkowej części lodówki mam problem, a co dopiero jakies większe monstrum ulokowane w piewnicy

Weź pod uwagę, iż była to kobieta potrafiąca w domu zgubić 2-metrowy żelazny pręt do wieszania firanek. Nie każdy ma takie zdolności

Ale podobno zamrażara prądu żre ilości nieziemskie. Nie wiem czy to prawda, bo nie posiadam.

[aer]

Zapytałam mamę o zamrażarkę (mamy 150 litrową) - powiedziała, że różnica to ponad 60 zł.

[chudelatte]

Zależy jaka zamrażara - wielkość, jakość/klasa energetyczna i czy się w niej często grzebie jak się co dzień "modli" nad otwartą przez godzinę, to na pewno żre więcej niż jak się otwiera tylko na kilka sekund - wrzucić coś/wyjąć.

[mamaszkrabka]

Jeśli chodzi o zamrażarkę to posiadamy skrzyniową klasy energentycznej A++. Jest włączona cały czas bo przechowujemy wielkie ilości dziczyzny i za cały dom 200 m2 za prąd płacimy 160 zł. Mieszkają 2 rodziny. Nie wydaje mi się, żeby taka ciągła dużo prądu.

Mieszkanie na wsi, posiadanie swojego ogródka może dużo zmniejszyć koszty. Latem mamy swoje ogórki, pomidory, szczypiorek, koperek, cebulę, kapustę, buraki, miętę, bazylie i mogłabym jeszcze wymieniać
Teść sam robi wędlinę, boczki, kiełbasy więc raz na 2 miesiące kupuje mięsa wieprzowego za około 200 zł (składamy się na pół) i do tego dziczyzna (strzelona w lesie) więc około 50 zł (koszty badań).
Chleb mrozimy
Myślę, że około 2000 tysiące złotych na żywność wyszłoby na 4 osoby, bo żywimy się wspólnie z rodzicami TŻ. Codziennie jest obiad, bo jednak faceci potrzebują czegoś więcej niż bułek. JA jestem w stanie przeżyć za 10 zł/ dziennie jakby mnie przycisnęło z kasą. Mamy też roczniaka w domu więc na jego potrzeby żywieniowe wydajemy więcej pieniędzy.

BTW W Tesco cukier jest po 1.65 zł

[201608010929]

Napisane przez cava

Bo jednak szybciej idzie kupić po drodze świerze, niż zaplanowac dzień wczesniej i rozmraażać zamrozone. I jak pamiętać co tam siedzi?

Z ogarnięciem zamrażarkowej części lodówki mam problem, a co dopiero jakies większe monstrum ulokowane w piewnicy

Szybciej na pewno, pytanie tylko czy taniej? Właśnie na tym polega planowanie wydatków, trzeba usiąsc i się zastanowić nad listą zakupów a nie kupować jak leci bo "cos z tego ugotuję". Uwierz mi, da się planowac dzień wczesniej, to nie zajmuje dużo, kwestia dosłownie minuty. Rano tylko trzeba pamiętać, aby wyciągnąć mięso czy warzywa z zamrażarki.

Jak spamiętać? Zrobić listę z datami włożenia do lodówki i miejscem, np 2 czy 3 szuflada. Przygotować kartki, kupić woreczki do pakowania. Zeby bylo jeszcze sprytniej, przygotowac gotowe kartki z produktami, ktore prawdopodobnie bedziesz mrozic typu "brokuly" "kurczak" "indyk" z miejscem na wpisanie daty. To nie jest żadna filozofia. Nie musisz nic pamietac, wyciagasz kartke i patrzyszk, mam w zamrazarce mieso mielone, w szafce makaron, czosnek cebule, w lodowce parmezan. Kupie bazylie i koncentrat i mam juto obiad.

Ja nie mam dużej zamrażarki, jedynie pojemne 3 szuflady na dole lodowki, z czego jedna zajmują mrozone truskawki, borówki, jeżyny i maliny.

[Luzia]

Napisane przez mamaszkrabka

Jeśli chodzi o zamrażarkę to posiadamy skrzyniową klasy energentycznej A++. Jest włączona cały czas bo przechowujemy wielkie ilości dziczyzny i za cały dom 200 m2 za prąd płacimy 160 zł. Mieszkają 2 rodziny. Nie wydaje mi się, żeby taka ciągła dużo prądu.

To nie tak dużo. Ja płacę ponad 90zł a jestem tylko z Tż i bez zamrażarki

Napisane przez MistrzyniSprzecznosci

Jak spamiętać? Zrobić listę z datami włożenia do lodówki i miejscem, np 2 czy 3 szuflada. Przygotować kartki, kupić woreczki do pakowania. Zeby bylo jeszcze sprytniej, przygotowac gotowe kartki z produktami, ktore prawdopodobnie bedziesz mrozic typu "brokuly" "kurczak" "indyk" z miejscem na wpisanie daty. To nie jest żadna filozofia. Nie musisz nic pamietac, wyciagasz kartke i patrzyszk, mam w zamrazarce mieso mielone, w szafce makaron, czosnek cebule, w lodowce parmezan. Kupie bazylie i koncentrat i mam juto obiad.

Ja ostatnio kupiłam woreczki do pakowania mrożonek - mają specjalne miejsce gdzie można zapisać co to jest itp.

Wcześniej pisałaś, że masz wybrane dobre jogurty naturalne, możesz zdradzić co to za jogurt?

[cava]

Napisane przez MistrzyniSprzecznosci

Szybciej na pewno, pytanie tylko czy taniej? Właśnie na tym polega planowanie wydatków, trzeba usiąsc i się zastanowić nad listą zakupów a nie kupować jak leci bo "cos z tego ugotuję". Uwierz mi, da się planowac dzień wczesniej, to nie zajmuje dużo, kwestia dosłownie minuty. Rano tylko trzeba pamiętać, aby wyciągnąć mięso czy warzywa z zamrażarki.

Właśnie udało Ci się utwierdzić mnie w przekonaniu, ze zamrażara to samo ZUO.

Intencja pewnie była inna, ale mnie słabo na samą myśl ze miałabym zaplanować planowanie.

I jakie "coś z tego ugotuję"? Przecież jak widzę w sklepie coś i mam plan na obiad z tego, to wiem dokładnie co z tego ugotuję Jaki problem?



Ja przemyślałam .
U nas bez sensu.
Zwyczajnie nikomu by się nie chciało latać do piwnicy żeby wyjąć sobie garstkę owoców do owsianki czy kotleta na jutro.
Jakby już coś tam schować, to by może się znalazło podczas wykopalisk archeologicznych za parę tysięcy lat.

Zresztą, jak to ciągnie prądu za 30-60 zł miesięcznie, a swoje też chyba kosztuje, to oszczędność wydaje mi się wątpliwa raczej.
To chyba dobre dla ludzi faktycznie żyjących na wsi i mających własne warzywa/owoce/zwierzęta rzeźne. Ja i tak muszę wszytko kupić.

[mamaszkrabka]

Napisane przez Luzia

To nie tak dużo. Ja płacę ponad 90zł a jestem tylko z Tż i bez zamrażarki

Dopóki nie wprowadziliśmy się z mężem na poddasze to teściow3a płaciła około 120 zł. Były 3 osoby. Więc 90 to wg mnie ok

Napisane przez cava

Zresztą, jak to ciągnie prądu za 30-60 zł miesięcznie, a swoje też chyba kosztuje, to oszczędność wydaje mi się wątpliwa raczej.
To chyba dobre dla ludzi faktycznie żyjących na wsi i mających własne warzywa/owoce/zwierzęta rzeźne. Ja i tak muszę wszytko kupić.

Na wsiach często ludzie kupują połowę/całego świniaka i go po prostu porcjują i mrożą.

U nas też mrozimy bigos, fasolkę po bretońsku, gulasz, pierogi w pojemnikach i na zimę zieleninę z ogródka (np. natkę) i grzyby. I jak nie chce się nam gotować to wyciągamy z zamrażarki i podgrzewamy. Więc po prostu u nas się to sprawdza ale nie każdy robi takie zapasy.

[201608010929]

Napisane przez Luzia

Wcześniej pisałaś, że masz wybrane dobre jogurty naturalne, możesz zdradzić co to za jogurt?

Jasne. z Piątnicy

Napisane przez cava

Właśnie udało Ci się utwierdzić mnie w przekonaniu, ze zamrażara to samo ZUO.
Intencja pewnie była inna, ale mnie słabo na samą myśl ze miałabym zaplanować planowanie.
I jakie "coś z tego ugotuję"? Przecież jak widzę w sklepie coś i mam plan na obiad z tego, to wiem dokładnie co z tego ugotuję Jaki problem?
Ja przemyślałam .
U nas bez sensu.
Zwyczajnie nikomu by się nie chciało latać do piwnicy żeby wyjąć sobie garstkę owoców do owsianki czy kotleta na jutro.
Jakby już coś tam schować, to by może się znalazło podczas wykopalisk archeologicznych za parę tysięcy lat.
Zresztą, jak to ciągnie prądu za 30-60 zł miesięcznie, a swoje też chyba kosztuje, to oszczędność wydaje mi się wątpliwa raczej.
To chyba dobre dla ludzi faktycznie żyjących na wsi i mających własne warzywa/owoce/zwierzęta rzeźne. Ja i tak muszę wszytko kupić.

Oczywiście, że intencja była inna, ale skoro planowanie jest dla Ciebie takim problemem, to nic nie poradzę. Czasami nawet w zyciu codziennym trzeba włożyć trochę wysiłku, ale skoro ciężko jest zejść do piwnicy po coś to chyba ja tego nie ogarniam to chyba wynika z lenistwa, prawda?
Poza tym skoro piszesz, ze masz juz zaplanowane to, co bedzie na obiad, podczas zakupów to ja tym bardziej nie widzę problemu, żeby taniej kupić np zapas mięsa i go sukcesywnie zuzywać. z tym, że ja tak jak pisalam nie mam zamrażarki i nie wiem ilo ona faktycznie pradu zużywa.
Wyjdzie to taniej, a będąc w sklepie i tak musisz o nim pamietac, więc co to za róznica jakbyś miala pamietać żeby to mieso wyciagnąc z zamrażarki?

[mamaszkrabka]

Moja znajoma z pracy mrozi też jabłka na zimę swoje z ogródka

[201604181004]

Ja was podziwiam ze wam sie chce planowac. Ja trzy dni temu kupilam dwa desery jogurtowe i tak leza bo mialam je zjesc ale cos ochoty nie mam. Z obiadami podobnie ;p

[mamaszkrabka]

Ja bym mogła żyć na bułkach i raz w tygodniu obiad. Zdrowe to nie jest ale mogłabym

[Luzia]

Napisane przez MistrzyniSprzecznosci

Jasne. z Piątnicy

Dziękuje poszukam.

[201604301932]

Napisane przez Luzia

Dziękuje poszukam.

Grecki z Zotta ma tez dobry sklad

[aer]

Napisane przez MistrzyniSprzecznosci

Jasne. z Piątnicy

Tak ogólnie czytając różne testy żywności etc. Piątnica ma chyba najmniej przekłamane składy.
Wiem, że ich serki wiejskie mają najlepszy i najmniej przekłamany skład z dostępnych w Pl.

[201712111032]

Napisane przez mamaszkrabka

Ja bym mogła żyć na bułkach i raz w tygodniu obiad. Zdrowe to nie jest ale mogłabym

Ja to samo buła z masłem i serem żółtym zapita kawą i jestem najedzona na pół dnia

[cava]

Napisane przez MistrzyniSprzecznosci

Jasne. z Piątnicy


Oczywiście, że intencja była inna, ale skoro planowanie jest dla Ciebie takim problemem, to nic nie poradzę. Czasami nawet w zyciu codziennym trzeba włożyć trochę wysiłku, ale skoro ciężko jest zejść do piwnicy po coś to chyba ja tego nie ogarniam to chyba wynika z lenistwa, prawda?
Poza tym skoro piszesz, ze masz juz zaplanowane to, co bedzie na obiad, podczas zakupów to ja tym bardziej nie widzę problemu, żeby taniej kupić np zapas mięsa i go sukcesywnie zuzywać. z tym, że ja tak jak pisalam nie mam zamrażarki i nie wiem ilo ona faktycznie pradu zużywa.
Wyjdzie to taniej, a będąc w sklepie i tak musisz o nim pamietac, więc co to za róznica jakbyś miala pamietać żeby to mieso wyciagnąc z zamrażarki?

Tak , jestem leniwa w życiu codziennym.
Planować muszę w pracy, po pracy wolę mieć święty spokój niż rozkminiać już przy śniadaniu, co na obiad za 10 godzin.
Z kupowaniem na bieżąco nie zrozumiałyśmy się.

Nie ma planu- jest improwizacja.
Idę do mięsnego- jak coś mi wpadnie w oko ze ładne, w promocji, albo rzadko bywa (u nas np. bardzo rzadko widuję wątrobę wieprzową, a lubimy) to kupuję to na obiad .
Jak nic nie wpadnie- to idę do rybnego który jest "budkę dalej".
Albo kupuję ulubiony makaron/ryż/coś i jest z czymś.
Często jest tak ze najpierw idę na stragan warzywno-owocowy i jest tam coś fajnego: fasolka, brukselka, piękne brokuły albo pomidory po śmiesznej cenie bo niewymiarowe - i rodzi się pomysł na obiad, dokupuję czego nie mam - a ze mało magazynuję to wiem co mam, więc nie ma problemu ze kupię coś bez ładu i składu i będzie leżeć.

Tym sposobem, czasami trafiam na rzeczy które kupuję na 2-3 obiady w przód i gotuję hurtowo na kilka dni.
Ostatnio poszłam do rybnego po dzwonka - kupiłam, a przy okazji było świezo zmielony dorsz - babka dostałą filety ale cześć była porwana, to zmieliła. Jak weszłam do sklepu to własnie przekładała z pod maszynki na ladę - kupiłam ile tego miała i było na2 obiady .
Sama w życiu bym się nie wzięła za mielenie ryby na kotlety, a kupnych mielonych nie jadam.


Lubię improwizować posiłki z tego, co mi w oko wpadnie.
Chyba takie gotowanie najbardziej mnie cieszy.


I nic nie potrafi mnie tak skutecznie wyprowadzić z równowagi, jak zaraz po śniadaniu czy w okolicach przedpołudnia któryś z domowników mnie pyta "co na obiad"?
A skąd do cholery mam wiedzieć?!

Ale juz nie pytają, bo w odpowiedzi mówiłam ze zrobię to co sami wymyślą i wrednie pytałam do skutku: "to co mam zrobić na obiad?", odgrażając się ze jak mi nie powiedzą to NIC nie będzie.
Tacy chętni do myślenia, ze teraz unikają tematu.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez cava

Właśnie udało Ci się utwierdzić mnie w przekonaniu, ze zamrażara to samo ZUO.

Intencja pewnie była inna, ale mnie słabo na samą myśl ze miałabym zaplanować planowanie.

I jakie "coś z tego ugotuję"? Przecież jak widzę w sklepie coś i mam plan na obiad z tego, to wiem dokładnie co z tego ugotuję Jaki problem?



Ja przemyślałam .
U nas bez sensu.
Zwyczajnie nikomu by się nie chciało latać do piwnicy żeby wyjąć sobie garstkę owoców do owsianki czy kotleta na jutro.
Jakby już coś tam schować, to by może się znalazło podczas wykopalisk archeologicznych za parę tysięcy lat.

Zresztą, jak to ciągnie prądu za 30-60 zł miesięcznie, a swoje też chyba kosztuje, to oszczędność wydaje mi się wątpliwa raczej.
To chyba dobre dla ludzi faktycznie żyjących na wsi i mających własne warzywa/owoce/zwierzęta rzeźne. Ja i tak muszę wszytko kupić.

a ja myślę, że dużo zależy od trybu życia i pracy, jaką się wykonuje. sama wolę kupić ileś-tam produktów na zapas z dłuższym terminem ważności/zamrozić niż codziennie biegać do sklepu. codziennie to ja mogę być w piekarni (chociaż ostatnio ograniczam pieczywo) albo na 'stoisku owocowo-warzywnym' pana w pobliżu mojego mieszkania. nie mam zwyczajnie siły i ochoty biegać codziennie po zakupy, tym bardziej jak wracam po x godzinach w klinice, gdzie wyzwaniem jest pójść do WC.

Napisane przez mamaszkrabka

Moja znajoma z pracy mrozi też jabłka na zimę swoje z ogródka

to dziwnie robi, bo jabłka w odpowiednich warunkach, mogą przezimować całą zimę bez mrożenia

[cava]

Napisane przez skazana_na_bluesa

a ja myślę, że dużo zależy od trybu życia i pracy, jaką się wykonuje. sama wolę kupić ileś-tam produktów na zapas z dłuższym terminem ważności/zamrozić niż codziennie biegać do sklepu. codziennie to ja mogę być w piekarni (chociaż ostatnio ograniczam pieczywo) albo na 'stoisku owocowo-warzywnym' pana w pobliżu mojego mieszkania. nie mam zwyczajnie siły i ochoty biegać codziennie po zakupy, tym bardziej jak wracam po x godzinach w klinice, gdzie wyzwaniem jest pójść do WC.

To pewnie też.
Wszytko czego potrzebuję, kupuję w 1 miejscu na linii: dom-praca. Nigdzie nie muszę skręcać, nie wydłużam drogi do domu.
Jest to coś w rodzaju "ryneczku": 3 warzywniaki, 2 mięsne, 2 piekarnie, rybny, + Biedrona, Stokrotka + mniejsze 2 ogólnospożywcze + jaja i inne dobrocie "od chłopa".
I tak zatrzymuję się tam codziennie po owoce, to żadna różnica dla mnie kupić wszytko.

Inaczej też pewnie bym musiała planować, jakbym miała nie po drodze, albo w różnych miejscach każdy sklep, albo pracowała w takich godzinach ze robienie zakupów byłoby już uciążliwe lub większość sklepów zamknięta.

[neia]

Napisane przez cava

Inaczej też pewnie bym musiała planować, jakbym miała nie po drodze

O właśnie. Sama w bloku mam duży sklep spożywczy, Biedronkę w budynku obok. I dla mnie abstrakcją jest kupowanie produktów na więcej niż jeden dzień, czasem nawet na więcej niż jeden posiłek.

Napisane przez skazana_na_bluesa

nie mam zwyczajnie siły i ochoty biegać codziennie po zakupy, tym bardziej jak wracam po x godzinach w klinice, gdzie wyzwaniem jest pójść do WC.

Mam podobnie męczący tryb życia, bo w pracy/na uczelniach jestem po 10-12 godzin dziennie. Ale dla mnie bardziej męczące i czasochłonne jest planowanie, mrożenie, opisywanie, odmrażanie, niż codzienne robienie zakupów, które zajmują ledwie 5-10 minut. Idę do sklepu, kupuję na co mam ochotę i mam święty spokój.

[tyene]

Cava, to zależy dużo od indywidualnych upodobań i predyspozycji i tego, jak gotujemy. Ja np. planować nie lubię posiłków mega dokładnie, ale uwielbiam idee zapasów w zamrażarce, mrożenia owoców, przygotowywania własnych mrożonek warzywnych etc, mrożenia mięsa.

Każdy gotuje trochę inaczej i w innym systemie. Podobnie z zakupami (których nienawidzę). Nie ma uniwersalnego rozwiązania dla wszystkich.

To tak jak z urządzaniem kuchni.Niby jest kilka zasad, jak zrobić funkcjonalną kuchnię, w praktyce lepiej wszystko dopasować do siebie, każdy z nas ma trochę inne nawyki.

Ja się osobiście nie mogę doczekać domu, dodatkowej spiżarni, lodówki, zamrażary i pięknej, wielkiej kuchni. Mogę nie mieć reszty domu urządzonej, ale kuchnia musi być. Jak będzie piękna kuchnia i wszystko, to będę gotować i robić pyszne obiadki, bo znam siebie i wiem, że lubię gotowanie. Zwłaszcza w dogodnych warunkach.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez neia

Ale dla mnie bardziej męczące i czasochłonne jest planowanie, mrożenie, opisywanie, odmrażanie, niż codzienne robienie zakupów, które zajmują ledwie 5-10 minut. Idę do sklepu, kupuję na co mam ochotę i mam święty spokój.

Mam zupelnie inne zdanie. Bo podejscie do zamrazalnika zajmuje mi minute a ty twierdzisz, ze idziesz do sklepu, wybierasz niezaplanowane produkty, kolejki oczywiscie nigdy nie ma i bum, zaginasz czasoprzestrzen bo minelo zaledwie 5 minut

[skazana_na_bluesa]

mam za☠☠☠iaszczą biedrę blisko mieszkania. w zasadzie pierwsza tak super wyposażona. jedna wada - zawsze kilometrowe kolejki, niezależnie od tego, kiedy tam jestem.

[cava]

Napisane przez PaulinciaKWC

Mam zupelnie inne zdanie. Bo podejscie do zamrazalnika zajmuje mi minute a ty twierdzisz, ze idziesz do sklepu, wybierasz niezaplanowane produkty, kolejki oczywiscie nigdy nie ma i bum, zaginasz czasoprzestrzen bo minelo zaledwie 5 minut

Ale takie wyliczanie czasu co ma na celu?
Ja też mam wrazenie, zę mam szybciej obiad jak odgrzeję. Ale odgrzewam szybko bo np pół soboty przestałam przy kuchence gotując 3 obiady na 6 dni.

Do zamrażarki też samo sie nie kupi , samo nie podzieli i nie opisze ani samo od razu nie rozmrozi (jeszcze jak ktoś ma mikrofalę to rozmrozi szybko, ale ja swoją oddałam i nie zamierzam wracać do posiadania tego ustrojstwa.)

Ja nie mam nic do tego ze ktoś sobie ma zamrażarkę i w niej zapasy.
Po prostu przemyślałam i stwierdziłam zę mimo ze fajnie by było mieć namrożonych owoców na zimę (w sumie tylko to mnie nęci w tej wizji) to _u mnie_ by się nie sprawdziło.
Bo zamrażarkę mogę wstawić tylko w piwnicy.
A rano nie będzie mi sie chciało lecieć do piwnicy po garść owoców.
Wiem też że jak _ja_ schowam coś do zamrażalnika, to to tam leży potem ruski rok aż zaczynam planowac rozmrażanie lodówki i chcę się pozbyć zawartosci zamrażarnika.

No każdy ma swój system.

No i nie wiem kiedy by mi się zwrócił wydatek na zamrażarkę i koszty z nią związane- może w przeliczeniu na te owoce to za jakieś 20 lat. Bo np teraz pół kilo malin kosztuje u nas 8-9 zł, w zimę kupuję pół kilo mrożonych malin po jakieś 7 zł w Lidlu.
No to tak tego, trochę bez sensu jakoś. No śliwki mrozone wychodzą zdecydowanie drozej niż kupić świerze- ale po doliczeniu kosztó przechowywania (prąd i amnortyzacja zakupu zamrażarki) to nie wiem czy mi sie opłaci mrozić samemu czy jednak wciąż taniej kupić.

Co innego jak ktoś ma własne owoce a nie jak ja i tak musi kupić.

czas na zakupy- sama nie wiem. Takie codzienne zakupy zajmują mi ze 20 minut a i tak codziennie je robię bo kupuję owoce i pieczywo.
A jak wybiorę się na duże do supermarketu w sobotę, to i 2-3 godziny pękną + potem jeszcze rozpakowywanie tego i upychanie po domu. Mam po tym poczucie zmarnowania wolnego dnia a i tak codziennie się zatrzymam kupić te owoce i chleb.

Ale teraz to do supermarketu jadę z raz w miesiącu po chemię, jakieś papiery toaletowe, pierdoły i rzeczy niedostępne w małych sklepach i na straganach itp. Jakbym miała w każdą sobotę tam robić kurs, to by mnie chyba strzeliło bo zwyczajnie nie lubię tam robić zakupów

[zakonna]

No więc ja dzisiaj zapłaciłam w sklepie 10 zł za kiełbasę i dwie bułki. Szacuję, że dla TŻ wystarczy to na dwa posiłki (mamy w domu chleb), jak dodam do tego swoje jakieś 5 zł (połowa z porcji męskiej) to mam 15 zł na śniadania/kolacje na nas dwoje, na dzień. Co pozostawia 15 zł na obiad dla dwóch osób żeby się zmieścić w 30 zł.
Ja nie rozumiem jak ktoś pisał, że robi zakupy mięsne na obiad dwa razy w tygodniu po 15 zł. Jak to się robi??? Wymienia chłopa na oszczędniejszy model?