Jestem stara i przegrałam życie

[GrumpyCat]

Napisane przez efelineczka

Mogę się dopisać? Każdemu się wyżalam i teraz wszyscy mnie unikają

Mam 27 lat, dziecko, męża, cellulit i 15kg nadwagi po ciąży (ciąża skończyła się kilka lat temu... ). Znalazłam pracę, mam ją od miesiąca i z chęcią bym ją rzuciła, bo jestem leniwa i nie chce mi się wstawać. Mam licencjat (bez przerwy, ha!), ale dalej nie chciało mi się robić studiów...
Wszyscy znajomi robią karierę, wyjechali do dużego miasta, a ja siedzę na za*upiu i zarabiam najniższą krajową. Jest mi źle, chce mi się beczeć, mam PMS, wcięłam dzisiaj 3 tabliczki czekolady przegryzając ryżem preparowanym i schabowym. Jutro pewnie będzie +2 na wadze, a co za tym idzie -100 do dobrego nastroju.
Nie mam kota.
Aaa i ostatnio spaliłam sobie włosy prostownicą, więc obcięłam sobie nożyczkami do paznokci wierzchnią warstwę (jestem leniwą bałaganiarą i nie mogłam znaleźć nożyczek do drobiu, bo o tych do papieru nawet nie wspomnę). To był głupi pomysł, bo wyglądam teraz jak czeski metal...

Z chęcią zaczęłabym nowe studia, jakąś podyplomówkę, ale mi się kurde nie chcę

Przyjmiecie mnie?

Hmm... ok

[efelineczka]

Napisane przez ama

Pasujesz tutaj jak ulał
Jej, ja też leniwą bułą jestem, bo wstawanie o 6.30 żeby na 8.15 po przebiciu się przez pół Warszawy być w pracy to masakra ;/ Kto w ogóle wymyślił pracę o 8? A teraz zmienią jeszcze godzinę i w ogóle będę jak kret. Rano ciemno, po wyjściu z pracy ciemno. Zero słońca.

Ja pracuję od 6 i wyjeżdżam z domu o 5:40. Po pracy rozwalam się na łóżku i leżę do wieczora, bo nie chce mi się palcem kiwnąć z lenistwa...
Do pracy mam 800m i jadę tam rowerem, ale mam taką genialną kondycję, że przed samym wejściem to sapię jak napalony dziadek... muszę wcześniej zeskakiwać z roweru i odetchnąć, żeby współpracownicy mnie nie słyszeli.

Dzięki za przyjęcie

[magyarparaszt]

też nie lubię rano wstawać

[Jall]

Boże, ten wątek jest piękny Wrócę tu jak tylko przetrawię.

[I am Rock]

Napisane przez magyarparaszt

też nie lubię rano wstawać

A znalezienie pracy przeważnie się z tym łączy. Dlatego tak "chętnie" szukam

[201604191001]

Jak można pracować od 6?!

[I am Rock]

Napisane przez _Judith_

Jak można pracować od 6?!

Pracowałam tak przez rok, 2 dni w tygodniu, bo na zmiany.
I nie wiem. To nie jest godzina dla ludzi. Jak zrobić makijaż, kiedy nie widzi się na oczy i w ogóle łzy lecą od ziewania.

[zakonna]

a od której godziny można pracować? ja wstaję pomiędzy 5 a 6 rano codziennie.

[201604191001]

Wstawać a pracować to wiesz, różnica spora Ja też często gęsto tak wstaję, ale nie pracuję od takiej godziny

[magyarparaszt]

Napisane przez zakonna

a od której godziny można pracować? ja wstaję pomiędzy 5 a 6 rano codziennie.

Chciałabym wstawać o 9, od 10 pracować i kończyć o 16

[zakonna]

no toteż pytam, od której można zaczynać pracę żeby było po ludzku??

[Lisciolaz Straszliwy]

No właśnie, aż boję się myśleć, o której trzeba wstawać, żeby zdążyć do pracy na 6 . To takie nieludzkie, że mam ochotę ułożyć się w pozycji embrionalnej i oczekiwać tak końca świata .

[201604191001]

Napisane przez zakonna

no toteż pytam, od której można zaczynać pracę żeby było po ludzku??

O 9 najwcześniej Najlepiej 10 jeśli na rano ma być. Maks do 17.

[I am Rock]

Napisane przez _Judith_

O 9 najwcześniej Najlepiej 10 jeśli na rano ma być. Maks do 17.

10 w sam raz

[olennnkaaaa]

Idealny wątek dla mnie, czemu dopiero teraz go znalazłam.

Mam mnóstwo alternatywnych planów na życie, choć powinnam dziękować borom i lasom, że przy moim zaawansowanym stopniu lenistwa i daleko posuniętej nieporadności życiowej oraz zerowym niemal kompetencjom społecznym w ogóle pracuję (na razie ). Po pracy znajduję siły jedynie na leżenie.

Na innych płaszczyznach życiowych też jestem przegrańcem, ale moja apatia jest już tak przewlekła, że już mi to nawet nie przeszkadza.

Ale moje decyzje naprawdę były złe. Zupełnie obiektywnie złe. Miałam ogromne możliwości, a nie umiałam pójść w odpowiednia stronę. Głównie przez strach, ale też przez to, że wszystko szło mi wręcz idealnie (i nie jest to żadne chwalenie się, w pewnym momencie życia naprawdę wymiatałam). (...) Nie jestem osobą uczuciową i towarzyską, tż nie mam, nie miałam i nie planuję mieć i nauka była całym moim życiem. Jak zabrakło pasji poznawczej to nie zostało nic.

ama, te słowa, szczególnie podkreślone, idealnie do mnie pasuja, tylko ja podejmowałam jeszcze gorsze decyzje odnośnie studiów, kompletnie nieżyciowe. Miałam duże możliwości, ale zupełnie się stoczyłam i wypaliłam, nawet w dziedzinie, która kiedyś mnie pasjonowała.

[ama]

Napisane przez olennnkaaaa

Idealny wątek dla mnie, czemu dopiero teraz go znalazłam.

Mam mnóstwo alternatywnych planów na życie, choć powinnam dziękować borom i lasom, że przy moim zaawansowanym stopniu lenistwa i daleko posuniętej nieporadności życiowej oraz zerowym niemal kompetencjom społecznym w ogóle pracuję (na razie ). Po pracy znajduję siły jedynie na leżenie.

Na innych płaszczyznach życiowych też jestem przegrańcem, ale moja apatia jest już tak przewlekła, że już mi to nawet nie przeszkadza.



ama, te słowa, szczególnie podkreślone, idealnie do mnie pasuja, tylko ja podejmowałam jeszcze gorsze decyzje odnośnie studiów, kompletnie nieżyciowe. Miałam duże możliwości, ale zupełnie się stoczyłam i wypaliłam, nawet w dziedzinie, która kiedyś mnie pasjonowała.

Ty przypadkiem nie pracujesz w bibliotece i nie miałaś w planie iść na stomatologię? Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale chyba założyłaś o tym wątek kiedyś.

[olennnkaaaa]

Ty przypadkiem nie pracujesz w bibliotece i nie miałaś w planie iść na stomatologię? Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale chyba założyłaś o tym wątek kiedyś.

Tak, rozważałam przekwalifikowanie się, niekoniecznie akurat w tym kierunku. Niestety nie mam pomysłu na siebie i boję się nowego, także pewnie nic z tego nie wyjdzie. Mogłabym zacząć coś zaocznie, ale nie wiem co, do niczego się nie nadaję.

[ama]

Napisane przez olennnkaaaa

Tak, rozważałam przekwalifikowanie się, niekoniecznie akurat w tym kierunku. Niestety nie mam pomysłu na siebie i boję się nowego, także pewnie nic z tego nie wyjdzie. Mogłabym zacząć coś zaocznie, ale nie wiem co, do niczego się nie nadaję.

Wiesz, co cię boli spróbowanie? Teraz jak Trybunał uwalił opłaty za drugi kierunek to zawsze możesz po prostu zacząć i zrezygnować. Lepiej robić coś niż nic.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez ama

Wiesz, co cię boli spróbowanie? Teraz jak Trybunał uwalił opłaty za drugi kierunek to zawsze możesz po prostu zacząć i zrezygnować. Lepiej robić coś niż nic.

już oficjalnie to potwierdzone?

[201605161428]

Napisane przez skazana_na_bluesa

już oficjalnie to potwierdzone?

Przeta to od miesiecy potwierdzone, juz tegoroczny nabor byl bez oplat.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez TheUnlike

Przeta to od miesiecy potwierdzone, juz tegoroczny nabor byl bez oplat.

To po kiego ludzie skladali deklaracje o swoich studiach?

[201605161428]

Napisane przez skazana_na_bluesa

To po kiego ludzie skladali deklaracje o swoich studiach?

Nie wiem, ale już jak pytałam początkiem września w dziekanacie, babeczka mi mówiła, że nic takiego składać nie muszę, bo już weszło rozporządzenie o bezpłatnych studiach na drugim kierunku

[olennnkaaaa]

Wiesz, co cię boli spróbowanie? Teraz jak Trybunał uwalił opłaty za drugi kierunek to zawsze możesz po prostu zacząć i zrezygnować. Lepiej robić coś niż nic.

No raczej nie rzucę pracy dla dziennych studiów, chyba że sami mi podziękują. Co innego zaoczne, ale tu pojawia się problem, bo nie wiem jakie, a byłyby dla mnie zbyt dużym wydatkiem, by celować bez zastanowienia.
Praca to tylko praca. Mnie zależy, żebym była w tym dobra i tym samym nie groził mi wypad za bycie słabym, by nie pracować pod mega presją i w stresie oraz by móc z pensji nie tylko egzystować, ale żyć. Nie muszę uwielbiać swojej pracy, od tego to jest hobby. W obecnej przeszkadza mi tylko pensja.

[ama]

Napisane przez skazana_na_bluesa

już oficjalnie to potwierdzone?

Tak!

[marzycielka_]

Nie dość, że przegrałam życie to jeszcze dodatkowo przegram je w oczach bliskich jak moja rodzina dowie się, że moja o 7 lat młodsza siostra ma już 2 faceta, a ja się zbliżam do ćwierćwiecza i ciągle sama. Zabiła mnie całkowicie ta wiadomość. Już nie wierzę, że cokolwiek dobrego mnie spotka

[Lisciolaz Straszliwy]

Napisane przez marzycielka_

zbliżam do ćwierćwiecza i ciągle sama.

Złocieńka, w tak zaawansowanym wieku to pozostało Ci już tylko dbać o cerę, żeby ładnie w trumnie wyglądać .

[attena07]

Napisane przez marzycielka_

Nie dość, że przegrałam życie to jeszcze dodatkowo przegram je w oczach bliskich jak moja rodzina dowie się, że moja o 7 lat młodsza siostra ma już 2 faceta, a ja się zbliżam do ćwierćwiecza i ciągle sama. Zabiła mnie całkowicie ta wiadomość. Już nie wierzę, że cokolwiek dobrego mnie spotka

Wszystko przed Tobą ! wolałabyś być nieszczęśliwa w związku , mieć toksycznego partnera ? tylko dlatego że twoja młodsza siostra ma już 2 faceta ?. Wiesz przegrać życie to może osoba , która ma np. 40-55 lat i zrezygnowała z wykształcenia , pracy , jest nieporadna życiowo lub wypaliła się ... nie widzi sensu w tym co do tej pory robiła . A robiła wiele ciekawych rzeczy jak wcześniej sądziła i nagle .Taki rachunek dotychczasowego życia . Uszy do góry

[I am Rock]

E, tam. Mój młodszy o 5 lat brat wziął ślub przede mną. I co? Spłynęło to po mnie.

[zakonna]

brakuje mi jakieś 300 zł żeby przeżyć do wypłaty czyli do 1 grudnia. Przypominam, że mam 40 lat, pracuję na pełny etat, dorabiam w domu i chłop też pracuje.
Czuję się beznadziejnie. Jak wybrakowany obywatel. Przegrałam na całej linii.

[lapida]

Napisane przez zakonna

brakuje mi jakieś 300 zł żeby przeżyć do wypłaty czyli do 1 grudnia. Przypominam, że mam 40 lat, pracuję na pełny etat, dorabiam w domu i chłop też pracuje.
Czuję się beznadziejnie. Jak wybrakowany obywatel. Przegrałam na całej linii.

jest 4 dni po wypłacie, dwadzieścia kilka do następnej.
Mam na koncie 88 zł. Mam za to wyżywić dwie osoby.
Szach-mat.