CEL:MIESZKANIE jaki kredyt przy jakich dochodach? Pierwsze M!

[rukolka]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Pewnie dużo więcej. No długookresowy wynajem kawalerki w żaden sposób się nie opłaca.

[olenkasz]

Właśnie jesteśmy w trakcie kupowania mieszkania.
Mieszkanie malutkie, trochę mniej niż 60 metrów, ale come on, nie wdepnęłabym w domeczek w wieku 25 lat. I Tinker, tobie też nie polecałabym. To jest jakieś takie pierwotne dążenie do tego domeczku. I fajnie, ale jak fundusze topnieją, to domeczek zamienia się w piekiełko. Nie wiem, po co młodej osobie dom na jakimś pustkowiu. Kula u nogi.

---------- Dopisano o 00:58 ---------- Poprzedni post napisano o 00:57 ----------

Napisane przez rukolka

Pewnie dużo więcej. No długookresowy wynajem kawalerki w żaden sposób się nie opłaca.

Wynajmuję już 6 rok i aż mnie ściska w dołku. Dobrze, że już koniec.

[Veredise]

A co miał zrobić? Mieszkać do końca życia z rodzicami? Facet jest gejem, rodzice oddali swoje mieszkanie córce, która założyła rodzinę. Zgodnie z tym co mówi, jemu kawalerka wystarczy, bo on rodziny nie założy. Wynajem takiego mieszkania (o takim standardzie) w tej lokalizacji kosztuje od 1500-1800 zł plus media, więc kredyt i tak wychodzi taniej.

A że kredyt polega na tym, że się oddaje znacznie więcej niż się pożyczyło, to chyba nikogo nie dziwi.

[Mojwa]

Olenkasz weź mnie nie załamuj, że prawie 60mkw to malutkie mieszkanie, dla mnie to bardzo duży metraż

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[201805091331]

Napisane przez Mojwa

Olenkasz weź mnie nie załamuj, że prawie 60mkw to malutkie mieszkanie, dla mnie to bardzo duży metraż

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Zależy od punktu widzenia. My chcemy kupić mieszkanie też około 60 metrów jak dla nas to całkiem sporo, a moja koleżanka zapytała czemu tak małe

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[visionAM]

Napisane przez rukolka

380 tys. za 30m2? Interes życia.

Nie "interes życia" tylko realie kredytów hipotecznych w Polsce

My kupiliśmy 65mkw i póki co wydaje mi się, że to całkiem niezły metraż, ale pewnie z czasem zacznie brakować miejsca.

[201712071518]

my we dwójkę mamy 100m2, z czego 50 jest zawalone sprzętem nurkowym i motocyklowym.
Wystarczy mieć miejscobiorące hobby i już się przestrzeń kurczy


a na miejscu Tinker czy tez autorki w życiu nie pakowałabym się w domek. Jak się nie ma osiadłego trybu życia i rodziny to jest to tylko kula u nogi.
Plus mając domek na zadupiu, często wyjeżdzajac i mieszkając samemu, to trzeba naprawdę zainwestować w dobry monitoring, system inteligentnego domu i agencję ochrony.
I uważałabym w kontekscie kupienia domu na ''okazje'' - wcale w Polsce nie jest tak łatwo sprzedać dom, a dom budowany systemem gospodaczym i po taniości to może być jedną wielką miną

[Wolha wRedna]

Napisane przez olenkasz

Wynajmuję już 6 rok i aż mnie ściska w dołku. Dobrze, że już koniec.

Z ciekawości podliczyłam ile wydałam na wynajmy przez ostatnie 10 lat.

Jestem świrem jeśli chodzi o cyferki więc pamiętam ceny wszystkich mieszkań i akademika w kolejnych latach studiów.

5 lat akademika (po 9 miesięcy, bo wakacje w domu), 1 rok pobytu w domu, czyli tu nie ma co liczyć + kolejne 4 lata mieszkania w innym mieście gdzie już wynajmuję pokój = 45.000 zł +/- 1.000 zł

Te pieniądze to już niezły wkład własny by był, a ja serio zawsze szłam po taniości. Akademik jednak mocno zaniżył wynik i gdybym wynajmowała pokoje takie jak mi się podobają pewnie byłoby jeszcze z 15 tysi więcej

[damdalena]

Pojawił się tu pomysł samotnego budowania domu przez kobietę. Podobno są takie "siłaczki", które budują bez mężczyzny. Ale na pewno wtedy inwestycja pochłonie dużo więcej pieniędzy. Bo za każdą pracę wymagającą siły fizycznej (np. dźwiganie) inwestorka będzie musiała płacić. Budujemy dom za pomocą firm budowlanych, a i tak sporo rzeczy zostaje do zrobienia przez nas. Niedawno mój mąż wyjechał na 3 tygodnie i w tym czasie musiałam wynająć chłopaka do prostych prac fizycznych. 100 zł za kilka godzin pracy niewykwalifikowanej siły roboczej i trudno znaleźć chętnego ("nie opłaca mi się przychodzić na chwilę, więc za godzinne noszenie desek to musiałbym wziąć 5 dych"). Normalnie wszystkie te rzeczy mąż robi popołudniami po pracy. A czy któraś z Was wie, jak podłączyć betoniarkę? Bo ja nie wiedziałam, choć mam tytuł inżyniera. Gdy kupowałam kominy, to nie wiedziałam co sprzedający do mnie mówi i TŻ musiał zwolnić się na godzinkę z pracy. I tak dalej i dalej. Podsumowując, nie wyobrażam sobie budowania bez chłopa. Choć mogę liczyć na pomoc taty, to jednak 60latek nie ogarnia już współczesnych technologii. Obawiam się, że nawet wykończenie mieszkania bez męskiej pomocy nie jest możliwe.

[Veredise]

Napisane przez damdalena

Pojawił się tu pomysł samotnego budowania domu przez kobietę. Podobno są takie "siłaczki", które budują bez mężczyzny. Ale na pewno wtedy inwestycja pochłonie dużo więcej pieniędzy. Bo za każdą pracę wymagającą siły fizycznej (np. dźwiganie) inwestorka będzie musiała płacić. Budujemy dom wynajmując wykonawców, a i tak sporo rzeczy zostaje do zrobienia przez nas. Niedawno mój mąż wyjechał na 3 tygodnie i w tym czasie musiałam wynająć chłopaka do prostych prac fizycznych. 100 zł za kilka godzin pracy niewykwalifikowanej siły roboczej i trudno znaleźć chętnego. Normalnie wszystkie te rzeczy mąż robi popołudniami po pracy. A czy któraś z Was wie, jak podłączyć betoniarkę? Bo ja nie wiedziałam, choć mam tytuł inżyniera. Gdy kupowałam kominy, to nie wiedziałam co sprzedający do mnie mówi i TŻ musiał zwolnić się na godzinkę z pracy. I tak dalej i dalej. Podsumowując, nie wyobrażam sobie budowania bez chłopa. Choć mogę liczyć na pomoc taty, to jednak 60latek nie ogarnia już współczesnych technologii. Obawiam się, że nawet wykończenie mieszkania bez męskiej pomocy nie jest możliwe.

A TŻ rozumiem biegły we wszystkim, od komina, po panele?
Zaskoczę cię pewnie, ale nie każdy facet się na tym zna. To nie jest coś, z czym mężczyźni się rodzą albo co jest związane z posiadaniem jąder.

A że na 100 zł za kilka godzin ciężkiej fizycznej pracy na budowie to też się trochę nie dziwię. Za parę godzin roznoszenia czy rozdawania ulotek można więcej zarobić, a praca lżejsza.

[niemanicka]

nie chcę się czepiać ale 100zł na ulotkach to chyba 10h pracy minimum a zazwyczaj dużo więcej :P

[Veredise]

Zależy gdzie. Specjalnie sprawdziłam i w niektórych firmach można za 8h pracy zarobić ponad 200 zł. Poza tym to był tylko przykład. Tak czy inaczej 100 zł za kilka godzin pracy na budowie to jest po prostu śmieszna oferta i naprawdę się nie dziwię, że się nikt nie zgłosił.

[damdalena]

Jakoś faceci szybciej się orientują w wielu technicznych kwestiach. Ja bym sama nie dała rady budować domu.

A to 100 zł było za niespełna 3 godzin. Za 2 godziny też biorą stówę, bo za mniej nie opłaca się przychodzić. Oczywiście fachowcy zarabiają duuuużo więcej, ale wykonują prace których TŻ nie umie albo nie ma sprzętu.

[samotny_t]

Napisane przez niemanicka

nie chcę się czepiać ale 100zł na ulotkach to chyba 10h pracy minimum a zazwyczaj dużo więcej :P

Nieprawda. Przepracowanie 10h nawet za częstą na ulotkach minimalną stawkę 13 zł brutto daje na rękę więcej niż 100 zł.
Piszesz całkowite bzdury.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[201803090921]

Napisane przez damdalena

Pojawił się tu pomysł samotnego budowania domu przez kobietę. Podobno są takie "siłaczki", które budują bez mężczyzny. Ale na pewno wtedy inwestycja pochłonie dużo więcej pieniędzy. Bo za każdą pracę wymagającą siły fizycznej (np. dźwiganie) inwestorka będzie musiała płacić. Budujemy dom za pomocą firm budowlanych, a i tak sporo rzeczy zostaje do zrobienia przez nas. Niedawno mój mąż wyjechał na 3 tygodnie i w tym czasie musiałam wynająć chłopaka do prostych prac fizycznych. 100 zł za kilka godzin pracy niewykwalifikowanej siły roboczej i trudno znaleźć chętnego ("nie opłaca mi się przychodzić na chwilę, więc za godzinne noszenie desek to musiałbym wziąć 5 dych"). Normalnie wszystkie te rzeczy mąż robi popołudniami po pracy. A czy któraś z Was wie, jak podłączyć betoniarkę? Bo ja nie wiedziałam, choć mam tytuł inżyniera. Gdy kupowałam kominy, to nie wiedziałam co sprzedający do mnie mówi i TŻ musiał zwolnić się na godzinkę z pracy. I tak dalej i dalej. Podsumowując, nie wyobrażam sobie budowania bez chłopa. Choć mogę liczyć na pomoc taty, to jednak 60latek nie ogarnia już współczesnych technologii. Obawiam się, że nawet wykończenie mieszkania bez męskiej pomocy nie jest możliwe.

Wie (i w życiu ta wiedza mi się nie przydała).

My mamy zamiar budować dom, prawdopodobnie weźmiemy prefabrykowany z Danwoodu, z różnych względów. Natomiast nie zgodzę się ze stwierdzeniem, jakoby samiec był niezbędny do budowy czy też remontu. Zadne z nas nie jest budowlańcem, w związku z tym nikt nie będzie bawił się w złotą rączkę - od poszczególnych prac są specjaliści, a nie domorośli spece od wszystkiego i od niczego. Fakt, w takim przypadku niezbędna jest kasa, ale przede wszystkim oszczędza się czas ( i nerwy).
Niestety widziałam już budowanie domu systemem gospodarczym - ok.15 lat jak w zadek wsadził, całkowicie bez sensu i tak szczerze, to wolałabym siedzieć całe życie na wynajmie niż odwalać taki cyrk.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez damdalena

Jakoś faceci szybciej się orientują w wielu technicznych kwestiach.

Wszyscy faceci tak po prostu z racji posiadania penisa?

[Veredise]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Na to wychodzi

[amber2046]

Napisane przez Wolha wRedna

Z ciekawości podliczyłam ile wydałam na wynajmy przez ostatnie 10 lat.

Jestem świrem jeśli chodzi o cyferki więc pamiętam ceny wszystkich mieszkań i akademika w kolejnych latach studiów.

5 lat akademika (po 9 miesięcy, bo wakacje w domu), 1 rok pobytu w domu, czyli tu nie ma co liczyć + kolejne 4 lata mieszkania w innym mieście gdzie już wynajmuję pokój = 45.000 zł +/- 1.000 zł

Te pieniądze to już niezły wkład własny by był, a ja serio zawsze szłam po taniości. Akademik jednak mocno zaniżył wynik i gdybym wynajmowała pokoje takie jak mi się podobają pewnie byłoby jeszcze z 15 tysi więcej

Tez jestem cyferkowym swirem kochajacym excelowe tabelki.

Wnajem wychodzil nam rocznie 8-10 tys euro razy 6 lat. W tym czasie mieszkalismy w trzech roznych miastach, w dwoch roznych krajach.
Dopoki czlowiek szuka swojego miejsca na ziemi wynajem jest rozsadnym rozwiazaniem. Jak znajdzie to wlasciwe i je pokocha moze brac kredyt.

Napisane przez Veredise

Serio. Mój dobry znajomy brał ostatnio na maleńkie mieszkanie (jeden pokój sypialnio-salon z aneksem kuchennym i łazienka, jakieś 30 m2) na 30 lat. 10% wkład własny, czyli 20 tys, mieszkanie 200 tys warte. Wziął więc 200 tys (20 tys na wyposażenie), płaci ratę ponad 1000 zł miesięcznie, więc odda bankowi przez te 30 lat 380 tys zł. Czyli o 180 tys więcej niż wziął.

Jesli wszystko pojdzie po naszej mysli oddamy 15% wiecej niz pozyczylismy. Tylko my zaciskamy maksymalnie pasa i w pierwsze dwa lata zwracamy 1/5 kredytu. W 5 lat chcialabym oddac polowe pozyczonej kwoty, a pozniej oddetchnac i zyc jak normalny czlowiek. Zobaczymy ile z tego sie uda. Pierwsza czesc planu, czyli 20% w dwa lata, na pewno bedzie zrealizowana. Reszta to marzenie, nie jest nierealne, ale ambitne, zakladajace brak niespodziewanych duzych wydatkow.

Napisane przez stupid-girl

my we dwójkę mamy 100m2, z czego 50 jest zawalone sprzętem nurkowym i motocyklowym.
Wystarczy mieć miejscobiorące hobby i już się przestrzeń kurczy

U mnie jest podobnie 100 m2 plus 150m2 ogrodu. Dla pary super, z dzieckiem daje rade, ale dla drugiego, ktore jest w planach brakuje juz metrazu. Mamy tylko 3 pokoje, wiec rodzenstwo bedzie musialo sie podzielic. Jesli trafi sie chlopiec to mamy klopot.

Znajomi pytali czy nasza coreczka byla wpadka, bo kupilismy takie male mieszkanie i chwilke po tym zaszlam w ciaze. A my kupowalismy w naszej ocenie przestronne i nowoczesne mieszkanie z ogrodem, zeby miec miejsce dla dziecka. No coz, punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.

[melkmeisje]

Napisane przez amber2046

Znajomi pytali sie czy nasza coreczka byla wpadka, bo kupilismy takie male mieszkanie i chwilke po tym zaszlam w ciaze. No coz, punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.

Też mieszkam zagranicą i tutaj mieszkanie 60m2 jest uważane za mieszkanie dla singla, ewentuaaalnie maksymaaalnie dla pary. W Polsce to takie typowe mieszkanie w bloku dla 4-osobowej rodziny, ale z drugiej strony Polska ma jedne z najgorszych warunków mieszkaniowych w Europie, więc to żaden wyznacznik. Jak tu komuś mówię, że w Polsce się mieszka w 4-5 osób w takim mieszkaniu, to nikt nie może uwierzyć.

[Veredise]

Napisane przez amber2046

U mnie jest podobnie 100 m2 plus 150m2 ogrodu. Dla pary super, z dzieckiem daje rade, ale dla drugiego, ktore jest w planach brakuje juz metrazu. Mamy tylko 3 pokoje, wiec rodzenstwo bedzie musialo sie podzielic. Jesli to nie bedzie druga dziewczynka to mamy klopot.

Dla mnie to jest dość duże mieszkanie. Sama się wychowałam w takim ok. 70m kw (trzy pokoje z kuchnią) z rodzicami, czyli we trójkę plus pies. Myślę, że w takim mieszkaniu z jednym dzieckiem całkiem spoko. Z drugim już gorzej, bo pokoje raczej za małe na dwie osoby, ale wtedy dwa pokoje dla dzieci, a duży pokój robi się w nocy sypialnią rodziców, w dzień salonem i też się da bez problemu.
Trzy pokoje i 100 m kw oznacza, że chyba są to bardzo duże pokoje, więc może dałoby się jakoś podzielić albo coś, gdyby trzeba było osobnych pokoi dla dzieci?

Napisane przez melkmeisje

Też mieszkam zagranicą i tutaj mieszkanie 60m2 jest uważane za mieszkanie dla singla, ewentuaaalnie maksymaaalnie dla pary. W Polsce to takie typowe mieszkanie w bloku dla 4-osobowej rodziny, ale z drugiej strony Polska ma jedne z najgorszych warunków mieszkaniowych w Europie, więc to żaden wyznacznik. Jak tu komuś mówię, że w Polsce się mieszka w 4-5 osób w takim mieszkaniu, to nikt nie może uwierzyć.

Dokładnie. Tutaj nikogo nie dziwi, że dzieci nie mają swojego pokoju czy że rodzeństwo (dorosłe i różnej płci) mieszka w jednym pokoju.

[amber2046]

Napisane przez melkmeisje

Też mieszkam zagranicą i tutaj mieszkanie 60m2 jest uważane za mieszkanie dla singla, ewentuaaalnie maksymaaalnie dla pary. W Polsce to takie typowe mieszkanie w bloku dla 4-osobowej rodziny, ale z drugiej strony Polska ma jedne z najgorszych warunków mieszkaniowych w Europie, więc to żaden wyznacznik. Jak tu komuś mówię, że w Polsce się mieszka w 4-5 osób w takim mieszkaniu, to nikt nie może uwierzyć.

Dokladnie. W nowym budownictwie standardem jest toaleta dla gosci nawet w kawalerce. W czteropokojowych mieszkaniach sa juz dwie lazienki, glowna ma praktycznie zawsze wanne i prysznic. Dochodzi schowek na pralke oraz inne domowe akcesoria typu deska do prasowania, suszarka. Salon z otwarta kuchnia oscyluje miedzy 30-50m2. Przez pol roku szukalam czteropokojowego mieszkania do 100m2 bezposrednio od dewelopera, zeby nie placic wysokiej prowizji maklerskiej. Znalazlam tylko jedno w kiepskiej dzielnicy, na drugie akceptowalne sie spoznilam. W koncu skapitulowalismy i mamy trzy pokoje. Dodam, ze to nie sa jakies luksusowe nieruchomosci, bo na takie nigdy nie bylo nas stac, tylko najzwyklejsze nowe inwestycje.


Veredise pokoje maja po 16m2 kazdy.

Jesli bedzie nam za ciasno to wynajmiemy nasze mieszkanie i sami tez zaczniemy znowu wynajmowac tylko troche wieksze.

[melkmeisje]

Napisane przez amber2046

Dokladnie. W nowym budownictwie standardem jest toaleta dla gosci nawet w kawalerce. W czteropokojowych mieszkaniach sa juz dwie lazienki, glowna ma praktycznie zawsze wanne i prysznic. Dochodzi schowek na pralke oraz inne domowe akcesoria typu deska do prasowania, suszarka. Salon z otwarta kuchnia oscyluje miedzy 30-50m2. Przez pol roku szukalam czteropokojowego mieszkania do 100m2 bezposrednio od dewelopera, zeby nie placic wysokiej prowizji maklerskiej. Znalazlam tylko jedno w kiepskiej dzielnicy, na drugie akceptowalne sie spoznilam. W koncu skapitulowalismy i mamy trzy pokoje. Dodam, ze to nie sa jakies luksusowe nieruchomosci, bo na takie nigdy nie bylo nas stac, tylko najzwyklejsze nowe inwestycje.

Moja koleżanka kupiła jakiś czas temu 3 pokoje, 70m2. Każdy się dziwił, że tylko jedna łazienka, jak oni będą tam żyć i że takie mieszkanie to najwyżej dla pary bez dziecka, a zaraz znow beda musieli zmienic na wieksze

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[201712071518]

Napisane przez melkmeisje

Moja koleżanka kupiła jakiś czas temu 3 pokoje, 70m2. Każdy się dziwił, że tylko jedna łazienka, jak oni będą tam żyć i że takie mieszkanie to najwyżej dla pary bez dziecka, a zaraz znow beda musieli zmienic na wieksze

Na wiżau nie ma co wypisywac takich herezji, bo pamiętam dobrze guanoburze, i wzywiska od burżujów w wątku o dziecku w kawalerce, jak ktoś napisał, że to słaby pomysł.
Na wizazu można żyć w 5 osób w kawalerce i nawet każdy ma swój pokój

[olenkasz]

Napisane przez Mojwa

Olenkasz weź mnie nie załamuj, że prawie 60mkw to malutkie mieszkanie, dla mnie to bardzo duży metraż

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

W porównaniu do wizażowej wymarzonej chawiry 120 m z ogrodem, to jest wręcz pokoik pod schodami przy Privet Drive.

---------- Dopisano o 18:44 ---------- Poprzedni post napisano o 18:39 ----------

Napisane przez Wolha wRedna

Z ciekawości podliczyłam ile wydałam na wynajmy przez ostatnie 10 lat.

Jestem świrem jeśli chodzi o cyferki więc pamiętam ceny wszystkich mieszkań i akademika w kolejnych latach studiów.

5 lat akademika (po 9 miesięcy, bo wakacje w domu), 1 rok pobytu w domu, czyli tu nie ma co liczyć + kolejne 4 lata mieszkania w innym mieście gdzie już wynajmuję pokój = 45.000 zł +/- 1.000 zł

Te pieniądze to już niezły wkład własny by był, a ja serio zawsze szłam po taniości. Akademik jednak mocno zaniżył wynik i gdybym wynajmowała pokoje takie jak mi się podobają pewnie byłoby jeszcze z 15 tysi więcej

Ostatni rok
1600x12= 19,200
Poprzednie wynajmy:
1300x12= 15,600
750x6= 4,500
1200x12= 14,400
1300x6= 7,800
1000x1= 1000

Co daje razem 62 500

---------- Dopisano o 18:47 ---------- Poprzedni post napisano o 18:44 ----------

Napisane przez stupid-girl

Na wiżau nie ma co wypisywac takich herezji, bo pamiętam dobrze guanoburze, i wzywiska od burżujów w wątku o dziecku w kawalerce, jak ktoś napisał, że to słaby pomysł.
Na wizazu można żyć w 5 osób w kawalerce i nawet każdy ma swój pokój

Można też żyć w czwórkę z jednej pensji 2 000 zł, kupować w indyczych outletach, odkładać dzieciom na studia, żywić się rozmaicie i bogato i dodatkowo jeszcze często chodzić do kin i teatrów.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Jak sie chce mieszkac w miescie w dobrej dzielniczy ( w okolicach centrum), no to zwyczajnie po ludzku wiecej niz 60 metrow jest dla wielu nieosiagalne. No bo to wtedy trzeba by bylo wydac co najmniej z pol miliona na wszystko, nie chce nawet wiedziec jaki kredyt by wyszedl.

Ta, tak mozna mieszkac na obrzezach, w jakis dalekich dzielnicach czy przy wysypisku smieci ale sa tacy ludzie jak ja ktorzy wola mniejsze mieszkanie ale lepsza lokalizacje.
60 m2 uwazam akurat dla pary z dzieckiem.

Jak jade do znaomych niewiadomo gdzie to nie zazdroszcze nikomu metraza tylko sobie mysle matko ale wszedzie daleko

Dom na wsi bylby moim najwiekszym koszmarem
Wysłane z mojego LG-H955 przy użyciu Tapatalka

[Wolha wRedna]

Doli ja mam podobnie, wolę lokalizację bardziej w centrum miasta kosztem metrażu i mnie 60 m też wydaje się spoko. Dodam, że wychowałam się najpierw w mieszkaniu 50-55 m w kamienicy (we 3 osoby), a później 38 m (we 2 osoby) w bloku. Dlatego dla mnie własne 60 m to sporo. Rozumiem jednak, że ktoś kto mieszkał od dziecka w domku jednorodzinnym może mieć problem z uważaniem za duże mieszkania poniżej 100 m

Teraz wynajmuję ze znajomymi dom 200 m z 3 łazienkami i w razie wyprowadzki będę miała problem, bo przyzwyczaiłam się do tych wszystkich łazienek, kuchni z jadalnią i własnego pokoju mającego ponad 20 m, ale tutaj jest jednak inna kwestia. Na wynajmowane patrzy się trochę inaczej niż na własne. Gdybym miała kawalerkę, własną, a nie wynajętą raczej byłabym szczęśliwsza

[201805091331]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;75768921]Jak sie chce mieszkac w miescie w dobrej dzielniczy ( w okolicach centrum), no to zwyczajnie po ludzku wiecej niz 60 metrow jest dla wielu nieosiagalne. No bo to wtedy trzeba by bylo wydac co najmniej z pol miliona na wszystko, nie chce nawet wiedziec jaki kredyt by wyszedl.

Ta, tak mozna mieszkac na obrzezach, w jakis dalekich dzielnicach czy przy wysypisku smieci ale sa tacy ludzie jak ja ktorzy wola mniejsze mieszkanie ale lepsza lokalizacje.
60 m2 uwazam akurat dla pary z dzieckiem.

Jak jade do znaomych niewiadomo gdzie to nie zazdroszcze nikomu metraza tylko sobie mysle matko ale wszedzie daleko

Dom na wsi bylby moim najwiekszym koszmarem
Wysłane z mojego LG-H955 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]
Mam podobnie, wychowałam się w domu 200 metrów, do miasta powiatowego 35 km i wojewódzkiego ponad 40 i za nic bym nie wróciła. Zdecydowanie wolę 60 metrów w centrum miasta.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[visionAM]

W Warszawie 100mkw to około 700tys.