Jak zarobić dużo, szybko i żyć w dostatku

[Ingrid80]

Napisane przez cava

Mają.

To znaczy może ostały się jakieś sprytki, ale to jak w każdej branży, trafi się czasami zakalec-ryzykant.

Poważnie?? Ja bardzo rzadko chodzę do lekarza, prywatnie tylko do ginekologa i paragonu nigdy nie widziałam. U dentysty tak.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[stotek]

Ja zawsze dostaje paragon. Zazwyczaj też mogę płacić kartą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Wizazanka1988rok]

Napisane przez Ingrid80

Poważnie?? Ja bardzo rzadko chodzę do lekarza, prywatnie tylko do ginekologa i paragonu nigdy nie widziałam. U dentysty tak.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja często ale też się zdarzał lekarz który paragonu nie wydał więc jestem w stanie to uwierzyć,jednak większość wydawała paragon

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[farmaceutka88]

U mnie 50:50 z tymi paragonami u lekarzy. Jeśli lekarz świadczył usługi (prywat) większej przychodni, wtedy tak. Gdy są u siebie na działalności - wtedy nie dostawałam paragonu.


Osobiście mnie nie boli fakt, iż nie dostaję paragonu. Szkoda, że w aptekach to tak nie ma prawa działać .

[januszpolak]

Napisane przez Mijanou

Daruj mi szczerość, ale po tym wpisie mam poważne wątpliwości, czy naprawdę jesteś lekarzem.

To miej, ja ci nie będę niczego udowadniać Ja też mam wątpliwości, czy ty jesteś.

[nervusX]

Napisane przez Ariada

IMO lepsze są wideokursy chociażby na udemy (da się tam kupić kurs za ~40zł).

Jak już zaczniesz ogarniać i rozsyłać CV to poucz się chociaż z najczęściej zadawanych pytań na rozmowach rekrutacyjnych (pełno tego w google).

A trzecia rada to jeśli uznasz, że chcesz to robić to nie poddawaj się w szukaniu pracy

Co do pytania odnośnie języka nie mam na to odpowiedzi. Ja jestem backend developerem, bo totalnie nie jara mnie frontend. Wybrałam język najbardziej popularny w moim regionie, żeby zwiększyć sobie szansę na zatrudnienie (Java)

Dzięki za rady
A dlaczego backend bardziej Ci odpowiada?
Myślisz, że osoba z podstawową wiedzą z matematyki ma w ogóle czego szukać w branży IT?

Najchętniej wziełabym się za coś, co nie jest zarezerwowane dla kwadratowych i scislych umyslow Co mogloby sie wedlug Ciebie nadac?

[Limonka2738]

Napisane przez januszpolak

To miej, ja ci nie będę niczego udowadniać Ja też mam wątpliwości, czy ty jesteś.

Mija nie jest chyba lekarzem, tylko psychologiem.

I moim zdaniem widać mocno.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[nie_powiem]

W ogóle dla mnie to trochę zabawne wybierać zawód głównie zważywszy na zarobki a pomijając też ewentualne predyspozycje i kwestię samopoczucia w takiej dziedzinie. Może się okazać, że tak jak janusz, ktoś włoży w coś masę pracy zwiedziony ideą zarabiania kokosów, a "zauroczenie" pracą będzie zerowe. Inna sprawa, kiedy ten rynek IT się przesyci, jeśli nagle jest taki hurr durr na to, że od zera do bohatera, by z historyka, socjologa, matematyka czy polonisty przebranżowić się w te strony.

[januszpolak]

Napisane przez Limonka2738

Mija nie jest chyba lekarzem, tylko psychologiem.

I moim zdaniem widać mocno.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ok stąd te teksty o sympozjach. Teraz raczej mówi się konferencja. Sympozja to się mówiło w czasach jej rodziców więc wszystko się zgadza Psycholodzy to dopiero mają przewalone w polskiej ochronie zdrowia...

---------- Dopisano o 21:26 ---------- Poprzedni post napisano o 21:22 ----------

Napisane przez nie_powiem

W ogóle dla mnie to trochę zabawne wybierać zawód głównie zważywszy na zarobki a pomijając też ewentualne predyspozycje i kwestię samopoczucia w takiej dziedzinie. Może się okazać, że tak jak janusz, ktoś włoży w coś masę pracy zwiedziony ideą zarabiania kokosów, a "zauroczenie" pracą będzie zerowe. Inna sprawa, kiedy ten rynek IT się przesyci, jeśli nagle jest taki hurr durr na to, że od zera do bohatera, by z historyka, socjologa, matematyka czy polonisty przebranżowić się w te strony.

To jest 100% racji. Ja od dziecka byłam wychowywana, aby mieć zawód (konkretnie lekarz) i nie miałam w zasadzie wyboru. Determinacja moich rodziców, abym skończyła te studia przechodzi ludzkie pojęcie. Skończyłam, teraz się z tym męczę. Z drugiej strony, pieniądze też są w życiu potrzebne. Teraz jednak wydaje mi się, że zmagam się z tego wszystkiego z nieleczoną depresją, frustracja sięga zenitu, nienawidzę chodzić do pracy, nie odnajduję się w środowisku zawodowym, a co najgorsze nie mam innych pasji czy zainteresowań bo wszystko podporządkowałam temu, aby te studia skończyć (nie było łatwo). Taka przestroga dla kogoś kto wybiera studia, że może z samej pasji nie da się wyżyć, ale w drugą stronę też nie ma co przesadzać. Kto wie może za kilka lat zmieni mi się i napiszę wam, że jestem zadowolona i bogata.

[nervusX]

Napisane przez nie_powiem

W ogóle dla mnie to trochę zabawne wybierać zawód głównie zważywszy na zarobki a pomijając też ewentualne predyspozycje i kwestię samopoczucia w takiej dziedzinie. Może się okazać, że tak jak janusz, ktoś włoży w coś masę pracy zwiedziony ideą zarabiania kokosów, a "zauroczenie" pracą będzie zerowe. Inna sprawa, kiedy ten rynek IT się przesyci, jeśli nagle jest taki hurr durr na to, że od zera do bohatera, by z historyka, socjologa, matematyka czy polonisty przebranżowić się w te strony.

Niestety są też ludzie, którzy nigdy nie odkryli, co chcą robić. Jeżeli więc żadna praca nie przynosi jakiejś super radości, a jest traktowana jako źródło dochodu, to nie widzę nic złego w rozwijaniu się w dochodowym kierunku.

A patrząc na to, jak się rozwija IT, to myślę, że jeszcze przez wiele lat będzie tutaj dużo pracy. A jak branża jest dochodowa i się rozwijają nowe ścieżki, to chyba łatwiej coś w niej ciekawego znaleźć.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez januszpolak

To jest 100% racji. Ja od dziecka byłam wychowywana, aby mieć zawód (konkretnie lekarz) i nie miałam w zasadzie wyboru. Determinacja moich rodziców, abym skończyła te studia przechodzi ludzkie pojęcie. Skończyłam, teraz się z tym męczę. Z drugiej strony, pieniądze też są w życiu potrzebne. Teraz jednak wydaje mi się, że zmagam się z tego wszystkiego z nieleczoną depresją, frustracja sięga zenitu, nienawidzę chodzić do pracy, nie odnajduję się w środowisku zawodowym, a co najgorsze nie mam innych pasji czy zainteresowań bo wszystko podporządkowałam temu, aby te studia skończyć (nie było łatwo). Taka przestroga dla kogoś kto wybiera studia, że może z samej pasji nie da się wyżyć, ale w drugą stronę też nie ma co przesadzać. Kto wie może za kilka lat zmieni mi się i napiszę wam, że jestem zadowolona i bogata.

Było się zbuntować.
Nie zbuntowałaś się do tej pory, to się męcz.
Tylko potencjalnych pacjentów żal.

[Ariada]

Napisane przez nervusX

Dzięki za rady
A dlaczego backend bardziej Ci odpowiada?
Myślisz, że osoba z podstawową wiedzą z matematyki ma w ogóle czego szukać w branży IT?

Najchętniej wziełabym się za coś, co nie jest zarezerwowane dla kwadratowych i scislych umyslow Co mogloby sie wedlug Ciebie nadac?

Zawsze interesowało mnie bardziej jak coś działa niż jak wygląda.

Na co dzień w swojej pracy nie potrzebuję żadnej wyższej matematyki - taka też specyfika mojego obecnego projektu. Przydaje się za to bardzo zdolność analitycznego myślenia, ponieważ rozwiązuje sporo problemów i też muszę je przewidywać na przyszłość.

IT generalnie to nie tylko programiści - są jeszcze testerzy, analitycy, scrum masterzy, sysadmini, ludzie specjalizujący się w bazach danych i myślę, że jeszcze dużo więcej niż jestem w stanie teraz wymienić.

[januszpolak]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;87524684]Było się zbuntować.
Nie zbuntowałaś się do tej pory, to się męcz.
Tylko potencjalnych pacjentów żal.[/QUOTE]

No co ty, żartujesz, że mogłam się zbuntować? Dzięki za informację i oświecenie mnie!

W ogóle trochę mnie przeraża, że ktoś taki jak ty może pracować z dziećmi (jesteś chyba pedagogiem szkolnym czy nauczycielką, coś w tym rodzaju?). Rozumiem że dzieciom w trudnej sytuacji rodzinnej też prawisz takie mądrości Ja im współczuje, ale to nic dziwnego, jak żyję nie spotkałam normalnej nauczycielki, ci ludzie myślą że pozjadali wszelkie rozumy dlatego że uczą dzieci A jak przychodzi co do czego, to mają dzieci w d..., byle pozbyć się problemu, byle siedziały równo w ławkach i dostawały dobre stopnie, jak nie to przenieść do innej szkoły i problem z głowy.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez januszpolak

No co ty, żartujesz, że mogłam się zbuntować? Dzięki za informację i oświecenie mnie!

W ogóle trochę mnie przeraża, że ktoś taki jak ty może pracować z dziećmi (jesteś chyba pedagogiem szkolnym czy nauczycielką, coś w tym rodzaju?). Rozumiem że dzieciom w trudnej sytuacji rodzinnej też prawisz takie mądrości Ja im współczuje, ale to nic dziwnego, jak żyję nie spotkałam normalnej nauczycielki, ci ludzie myślą że pozjadali wszelkie rozumy dlatego że uczą dzieci A jak przychodzi co do czego, to mają dzieci w d..., byle pozbyć się problemu, byle siedziały równo w ławkach i dostawały dobre stopnie, jak nie to przenieść do innej szkoły i problem z głowy.

Jest pewna różnica między dzieckiem, a dorosłym.
Dorosłego nie trzeba głaskać po głowie.
Perspektywicznie patrząc, to moje podejście (o którym guzik wiesz) do dzieci da mniejsze problemy, niż twoje z kolosalną niechęcią do leczenia, medycyny.
I wiesz... Ja nie narzekałam na to, jaki zawód - sama - wybrałam. A ty się męcz, jeśli ci życia nie szkoda.

[januszpolak]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;87524799]Jest pewna różnica między dzieckiem, a dorosłym.
Dorosłego nie trzeba głaskać po głowie.
Perspektywicznie patrząc, to moje podejście (o którym guzik wiesz) do dzieci da mniejsze problemy, niż twoje z kolosalną niechęcią do leczenia, medycyny.
I wiesz... Ja nie narzekałam na to, jaki zawód - sama - wybrałam. A ty się męcz, jeśli ci życia nie szkoda.[/QUOTE]

Wybacz ale moim zdaniem ty robisz znacznie więcej szkody, bo de facto pracujesz z dziećmi z podejściem, że jeśli nie zrobią x y z to same będą sobie winne. Przykre trochę. Sama nic nie wiesz o mojej pracy. Są dzieci, które trafiają do szpitala po próbach samobójczych właśnie przez swoich nauczycieli i ich fatalne podejście. Więc wydaje mi się, że o wiele więcej krzywdy można wyrządzić w ten sposób. Tym bardziej przerażające jest to, że wydaje ci się, że twoja praca ma taki mały wpływ na rzeczywistość i w sumie wywalone bo nie leczysz ludzi.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez januszpolak

Wybacz ale moim zdaniem ty robisz znacznie więcej szkody, bo de facto pracujesz z dziećmi z podejściem, że jeśli nie zrobią x y z to same będą sobie winne. Przykre trochę. Sama nic nie wiesz o mojej pracy. Są dzieci, które trafiają do szpitala po próbach samobójczych właśnie przez swoich nauczycieli i ich fatalne podejście. Więc wydaje mi się, że o wiele więcej krzywdy można wyrządzić w ten sposób. Tym bardziej przerażające jest to, że wydaje ci się, że twoja praca ma taki mały wpływ na rzeczywistość i w sumie wywalone bo nie leczysz ludzi.

Ok.
Pracuj sobie z zachwytem pani doktor w takim razie, rozkoszując się zawodem, który sama, z miłością, wybrałaś.
Dobrej nocy

[Mijanou]

Napisane przez januszpolak

To miej, ja ci nie będę niczego udowadniać Ja też mam wątpliwości, czy ty jesteś.

Ja nie jestem
Spokojnie.

[megamag]

Napisane przez nervusX

Niestety są też ludzie, którzy nigdy nie odkryli, co chcą robić. Jeżeli więc żadna praca nie przynosi jakiejś super radości, a jest traktowana jako źródło dochodu, to nie widzę nic złego w rozwijaniu się w dochodowym kierunku.

Nie chodzi o to, żeby tę pracę kochać. Myślę, że dla większości ludzi praca nie jest największą pasją. Chodzi o to, żeby ta praca jednak choć trochę cię interesowała i żeby nie chodzić do niej jak na ścięcie. Bez jakiegokolwiek minimalnego zainteresowania tematem człowiek siłą rzeczy prędzej czy później będzie miał ochotę palnąć sobie w łeb, kiedy rano zadzwoni budzik. O zmotywowaniu się do doszkalania nawet nie wspominając.

[Mijanou]

Napisane przez Limonka2738

Mija nie jest chyba lekarzem, tylko psychologiem.

I moim zdaniem widać mocno.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nom. Konkretnie "klinicystą". Mam po prostu chyba więce szczęścia, niż janusz. Akurat kocham to, co robię i praca nie jest dla mnie nieszczęściem, ani dopustem. Naprawdę żal mi ludzi, którzy niezbyt trafnie wybrali swoją karierę. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak się męczą. Po prostu zdziwiłam się wizją janusza o tym wypaleniu zawodowym jako córka lekarki, która zawodowo realizowała się z pasją w swojej specjaizacji. Nie wiem, czy aktualnie są sympozja, czy konferencje (zapewne jest to kwestia semantyki). Wiem, że mama zawsze jeździła na sympozja. Ale, jak nadmieniłam, moja mama już nie pracuje, więc przy nazwach nie będę się upierać.

---------- Dopisano o 23:07 ---------- Poprzedni post napisano o 22:58 ----------

Napisane przez januszpolak

No co ty, żartujesz, że mogłam się zbuntować? Dzięki za informację i oświecenie mnie!

W ogóle trochę mnie przeraża, że ktoś taki jak ty może pracować z dziećmi (jesteś chyba pedagogiem szkolnym czy nauczycielką, coś w tym rodzaju?). Rozumiem że dzieciom w trudnej sytuacji rodzinnej też prawisz takie mądrości Ja im współczuje, ale to nic dziwnego, jak żyję nie spotkałam normalnej nauczycielki, ci ludzie myślą że pozjadali wszelkie rozumy dlatego że uczą dzieci A jak przychodzi co do czego, to mają dzieci w d..., byle pozbyć się problemu, byle siedziały równo w ławkach i dostawały dobre stopnie, jak nie to przenieść do innej szkoły i problem z głowy.

Bardzo niesprawiedliwa i krzywdząca ocena osoby, której nie znasz. Ja rozumiem Twoją frustrację (serio) ale nie trzeba zaraz wyżywać się na Bogu ducha winnych ludziach. Zarządzaj emocjami.

[edan84]

Napisane przez Mijanou

Nom. Konkretnie "klinicystą". Mam po prostu chyba więce szczęścia, niż janusz. Akurat kocham to, co robię i praca nie jest dla mnie nieszczęściem, ani dopustem. Naprawdę żal mi ludzi, którzy niezbyt trafnie wybrali swoją karierę. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak się męczą. Po prostu zdziwiłam się wizją janusza o tym wypaleniu zawodowym jako córka lekarki, która zawodowo realizowała się z pasją w swojej specjaizacji. Nie wiem, czy aktualnie są sympozja, czy konferencje (zapewne jest to kwestia semantyki). Wiem, że mama zawsze jeździła na sympozja. Ale, jak nadmieniłam, moja mama już nie pracuje, więc przy nazwach nie będę się upierać.

---------- Dopisano o 23:07 ---------- Poprzedni post napisano o 22:58 ----------



Bardzo niesprawiedliwa i krzywdząca ocena osoby, której nie znasz. Ja rozumiem Twoją frustrację (serio) ale nie trzeba zaraz wyżywać się na Bogu ducha winnych ludziach. Zarządzaj emocjami.

Myślę że nawet osoby wykonujące z pasja, radością swój zawód, przy odpowiednich okolicznościach też się mogą wypalić. Np siedząc w pracy 24h. Nawet kota można zaglaskac tak aby miał dość.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[januszpolak]

Napisane przez Mijanou

Bardzo niesprawiedliwa i krzywdząca ocena osoby, której nie znasz. Ja rozumiem Twoją frustrację (serio) ale nie trzeba zaraz wyżywać się na Bogu ducha winnych ludziach. Zarządzaj emocjami.

No tak bo inni mogą mi zarzucać niestworzone rzeczy, a ja innym nie Bo tylko lekarze mają odpowiedzialną pracę, inni mogą robić fuszerkę i na nikim się to nie odbija. Moim zdaniem wiele osób po prostu boli, że mogę zarobić dość dużo (może nie szybko i łatwo, ale), dostałam za darmo edukację i miałam łatwy start, a samemu muszą harować za mniej kasy i się stale douczać. Inni oceniają moją pracę nawet jej nie znając, więc tak samo ja mogę ocenić ich pracę na podstawie wypowiedzi na forum. Ten sam sens i logika I tak wiem, że chodzi o zazdrość bo lekarze świetnie zarabiają, więc według wielu osób powinni to przypłacić ciężką pracą i nauką żeby się wyrównało.

[januszpolak]

Napisane przez edan84

Myślę że nawet osoby wykonujące z pasja, radością swój zawód, przy odpowiednich okolicznościach też się mogą wypalić. Np siedząc w pracy 24h. Nawet kota można zaglaskac tak aby miał dość.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Uff w końcu ziarno rozsądku w tym temacie.

[Mijanou]

Napisane przez januszpolak

No tak bo inni mogą mi zarzucać niestworzone rzeczy, a ja innym nie Bo tylko lekarze mają odpowiedzialną pracę, inni mogą robić fuszerkę i na nikim się to nie odbija. Moim zdaniem wiele osób po prostu boli, że mogę zarobić dość dużo (może nie szybko i łatwo, ale), dostałam za darmo edukację i miałam łatwy start, a samemu muszą harować za mniej kasy i się stale douczać. Inni oceniają moją pracę nawet jej nie znając, więc tak samo ja mogę ocenić ich pracę na podstawie wypowiedzi na forum. Ten sam sens i logika I tak wiem, że chodzi o zazdrość bo lekarze świetnie zarabiają, więc według wielu osób powinni to przypłacić ciężką pracą i nauką żeby się wyrównało.

Ja myślę, że nie chodzi tutaj o zazdrość dóbr materialnych. Przeciętny Kowalski zdaje sobie sprawę jak duża jest odpowiedzialnosć za zdrowie i życie ludzkie. Podobnie jak Ty miałam darmową edukację i miękki start w dorosłe życie, jak na polskie warunki (biorąc dyżury) zarabiałam nieźle i nigdy nie odczułam, że ktoś mi na Wizażu czegoś zazdrości. Chyba źle to odbierasz. Po prostu: z Twoich postów wynika, że swojej pracy nie lubisz, zatem pacjenci to dla Ciebie zło konieczne (daruj mi, jeśli dokonałam nadinterpretacji i jest to TYLKO moja interpretacja), nie szkolisz się i nie rozwijasz (w którymś poście napisałaś, że już dość sie uczyłaś na studiach). Ludziom nie za bardzo podoba się takie podejście do tak ważnego i odpowiedzialnego zawodu i to tylko wyrazili. Nic więcej.

Być może zadziałał też urok słowa pisanego. Może napisałaś ostrzej, więcej, niż czujesz i niż chciałaś napisać pod wpływem chwili.

---------- Dopisano o 23:43 ---------- Poprzedni post napisano o 23:37 ----------

Napisane przez edan84

Myślę że nawet osoby wykonujące z pasja, radością swój zawód, przy odpowiednich okolicznościach też się mogą wypalić. Np siedząc w pracy 24h. Nawet kota można zaglaskac tak aby miał dość.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Oczywiście. Jeśli w pracy siedzisz 24/24 to tak. Ale chyba żaden lekarz, nawet tak zwariowany pasjonat, jak moja matka nie siedzi w pracy 24/24. Fizycznie jest to niewykonalne. Nikt Ci nie da 24 godzinnego dyżuru.

W pracy lekarza, jak w każdy zawodzie- na początku drogi przez kilka/kilkanaście lat wyrabiasz sobie renomę. Później przechodzisz na własną działalność (praktyka prywatna) i można zwolnić. Potocznie mówiąc- zacząc odcinać kupony od własnej ciężkiej pracy. Ale to nigdy nie będzie szybko. Przecież sam wiesz, bo musisz mieć jakąś tam renomę, skoro jesteś wziętym programistą, który przebiera w ofertach i może dyktować warunki (jak sam wielokrotnie podkreślasz). Twojej pozycji nie zdobyłeś z dnia na dzień.

[Talullah]

Napisane przez Mijanou

Ja myślę, że nie chodzi tutaj o zazdrość dóbr materialnych. Przeciętny Kowalski zdaje sobie sprawę jak duża jest odpowiedzialnosć za zdrowie i życie ludzkie. Podobnie jak Ty miałam darmową edukację i miękki start w dorosłe życie, jak na polskie warunki (biorąc dyżury) zarabiałam nieźle i nigdy nie odczułam, że ktoś mi na Wizażu czegoś zazdrości. Chyba źle to odbierasz. Po prostu: z Twoich postów wynika, że swojej pracy nie lubisz, zatem pacjenci to dla Ciebie zło konieczne (daruj mi, jeśli dokonałam nadinterpretacji i jest to TYLKO moja interpretacja), nie szkolisz się i nie rozwijasz (w którymś poście napisałaś, że już dość sie uczyłaś na studiach). Ludziom nie za bardzo podoba się takie podejście do tak ważnego i odpowiedzialnego zawodu i to tylko wyrazili. Nic więcej.

Być może zadziałał też urok słowa pisanego. Może napisałaś ostrzej, więcej, niż czujesz i niż chciałaś napisać pod wpływem chwili.

---------- Dopisano o 23:43 ---------- Poprzedni post napisano o 23:37 ----------



Oczywiście. Jeśli w pracy siedzisz 24/24 to tak. Ale chyba żaden lekarz, nawet tak zwariowany pasjonat, jak moja matka nie siedzi w pracy 24/24. Fizycznie jest to niewykonalne. Nikt Ci nie da 24 godzinnego dyżuru.

W pracy lekarza, jak w każdy zawodzie- na początku drogi przez kilka/kilkanaście lat wyrabiasz sobie renomę. Później przechodzisz na własną działalność (praktyka prywatna) i można zwolnić. Potocznie mówiąc- zacząc odcinać kupony od własnej ciężkiej pracy. Ale to nigdy nie będzie szybko. Przecież sam wiesz, bo musisz mieć jakąś tam renomę, skoro jesteś wziętym programistą, który przebiera w ofertach i może dyktować warunki (jak sam wielokrotnie podkreślasz). Twojej pozycji nie zdobyłeś z dnia na dzień.

Co do pracy - ja myślałam że jesteś psychiatra

Zgadzam się z wszystkim oprócz jednej sprawy - dyżury 24 godzinne to norma. W sumie nie znam nikogo kto dyżuruje inaczej. A nie, kiedyś byłam na dyżurze 52 godziny, raz, mam jak Limonka że mogę nie spać, pełna koncentracja i potem to odsypiam. Do marca 2019 miałam regularnie 2 dyżury 24 - godzinne w tygodniu.
Plus taki ze jak po ok 5 latach takich dyżurów musiałam wstawać w nocy do dziecka to było lajtowo a ja promienna

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[januszpolak]

Napisane przez Talullah

Co do pracy - ja myślałam że jesteś psychiatra

Zgadzam się z wszystkim oprócz jednej sprawy - dyżury 24 godzinne to norma. W sumie nie znam nikogo kto dyżuruje inaczej. A nie, kiedyś byłam na dyżurze 52 godziny, raz, mam jak Limonka że mogę nie spać, pełna koncentracja i potem to odsypiam. Do marca 2019 miałam regularnie 2 dyżury 24 - godzinne w tygodniu.
Plus taki ze jak po ok 5 latach takich dyżurów musiałam wstawać w nocy do dziecka to było lajtowo a ja promienna

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No, przychodzisz rano na 8 do pracy i wychodzisz po 8 po odprawie dnia kolejnego. Norma. Chyba że ktoś pracuje w POZ wtedy nie dyżuruje i nie ma takich problemów.

[Mijanou]

Napisane przez Talullah

Co do pracy - ja myślałam że jesteś psychiatra

Zgadzam się z wszystkim oprócz jednej sprawy - dyżury 24 godzinne to norma. W sumie nie znam nikogo kto dyżuruje inaczej. A nie, kiedyś byłam na dyżurze 52 godziny, raz, mam jak Limonka że mogę nie spać, pełna koncentracja i potem to odsypiam. Do marca 2019 miałam regularnie 2 dyżury 24 - godzinne w tygodniu.
Plus taki ze jak po ok 5 latach takich dyżurów musiałam wstawać w nocy do dziecka to było lajtowo a ja promienna

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Psychiatra, czy psycholog kliniczny, wiadomo- skrzywienia zawodowe są podobne

Tak, czy inaczej: trzeba najpierw się namęczyć, by później móc czerpać z tego profity. Właśnie dlatego wybrałam wąską specjalizację, w której każdy specjalista jest na wagę złota, choć w Polsce zarobki miałam nieporównywalnie mniejsze, niż te, które teraz mi zaoferowano. Ale to nie stało się szybko i z dnia na dzien.

---------- Dopisano o 00:07 ---------- Poprzedni post napisano o 00:06 ----------

Napisane przez januszpolak

No, przychodzisz rano na 8 do pracy i wychodzisz po 8 po odprawie dnia kolejnego. Norma. Chyba że ktoś pracuje w POZ wtedy nie dyżuruje i nie ma takich problemów.

No to może zacznij pracowac w POZ?

[januszpolak]

Napisane przez Mijanou

Ja myślę, że nie chodzi tutaj o zazdrość dóbr materialnych. Przeciętny Kowalski zdaje sobie sprawę jak duża jest odpowiedzialnosć za zdrowie i życie ludzkie. Podobnie jak Ty miałam darmową edukację i miękki start w dorosłe życie, jak na polskie warunki (biorąc dyżury) zarabiałam nieźle i nigdy nie odczułam, że ktoś mi na Wizażu czegoś zazdrości. Chyba źle to odbierasz. Po prostu: z Twoich postów wynika, że swojej pracy nie lubisz, zatem pacjenci to dla Ciebie zło konieczne (daruj mi, jeśli dokonałam nadinterpretacji i jest to TYLKO moja interpretacja), nie szkolisz się i nie rozwijasz (w którymś poście napisałaś, że już dość sie uczyłaś na studiach). Ludziom nie za bardzo podoba się takie podejście do tak ważnego i odpowiedzialnego zawodu i to tylko wyrazili. Nic więcej.

Być może zadziałał też urok słowa pisanego. Może napisałaś ostrzej, więcej, niż czujesz i niż chciałaś napisać pod wpływem chwili.

---------- Dopisano o 23:43 ---------- Poprzedni post napisano o 23:37 ----------



Oczywiście. Jeśli w pracy siedzisz 24/24 to tak. Ale chyba żaden lekarz, nawet tak zwariowany pasjonat, jak moja matka nie siedzi w pracy 24/24. Fizycznie jest to niewykonalne. Nikt Ci nie da 24 godzinnego dyżuru.

W pracy lekarza, jak w każdy zawodzie- na początku drogi przez kilka/kilkanaście lat wyrabiasz sobie renomę. Później przechodzisz na własną działalność (praktyka prywatna) i można zwolnić. Potocznie mówiąc- zacząc odcinać kupony od własnej ciężkiej pracy. Ale to nigdy nie będzie szybko. Przecież sam wiesz, bo musisz mieć jakąś tam renomę, skoro jesteś wziętym programistą, który przebiera w ofertach i może dyktować warunki (jak sam wielokrotnie podkreślasz). Twojej pozycji nie zdobyłeś z dnia na dzień.

Albo idziesz do POZ na wsi po stażu i dostajesz minimum 10 tysięcy na rękę i nie musisz wcale czekać, żeby "odcinać kupony", czy kiedykolwiek dyżurować.

Już teraz wiem skąd wynika twój styl pisania Uwielbiam psychologów

[januszpolak]

Napisane przez Mijanou

Psychiatra, czy psycholog kliniczny, wiadomo- skrzywienia zawodowe są podobne

Tak, czy inaczej: trzeba najpierw się namęczyć, by później móc czerpać z tego profity. Właśnie dlatego wybrałam wąską specjalizację, w której każdy specjalista jest na wagę złota, choć w Polsce zarobki miałam nieporównywalnie mniejsze, niż te, które teraz mi zaoferowano. Ale to nie stało się szybko i z dnia na dzien.

No to może zacznij pracowac w POZ?

Myślę, że psycholog a psychiatra to morze różnicy. Większość psychologów których spotkałam to życzliwi ludzie, którzy potrafią słuchać, mają swoje przemyślenia, generalnie są fajnymi i poukładanymi ludźmi. A psychiatrzy... zdarzają się tacy, o których mogę powiedzieć, że są "okej". Przez studia miałam załamanie nerwowe, poszłam do psychiatry na NFZ i poświęciła mi 5 minut czasu. Przez ten czas nie wiem, czy spojrzała na mnie chociaż raz. Powiedziała mi, że to moja wina, że sobie nie radzę, dała receptę i następna osoba. Nie wiem, czy wszyscy tacy są, ale ci których poznałam na studiach też nie byli zbyt przystępni.

Taki jest mój plan aby zaraz po stażu iść do POZ na wsi.

[Talullah]

Napisane przez januszpolak

Albo idziesz do POZ na wsi po stażu i dostajesz minimum 10 tysięcy na rękę i nie musisz wcale czekać, żeby "odcinać kupony", czy kiedykolwiek dyżurować.

Już teraz wiem skąd wynika twój styl pisania Uwielbiam psychologów

Nigdy w życiu! Szpital to życie. Dyżury to była szkoła życia
A tak na serio to uważam że każdy lekarz powinien kilka lat podyzurowac. Tak, nawet ten z POZ żeby potem, przepraszam że to napisze nie kierował często gęsto w spychologii pacjenta na dyżur. Ja już nie dyżuruje, wolę dziecku bajkę poczytać wieczorem ale nigdzie się tyle nie nauczyłam co wtedy. A jak jeszcze byłam panna bez dziecka to dodatkowo jeździłam na pobrania które z wiadomych powodów były w nocy lub nad ranem. Zwiedziłam prawie każdy blok operacyjny w województwie. Mój ex tego nie rozumiał że jak to tak, tel np o 2 że o 3.30 wyjazd i zbiórka na parkingu? Wiecie jak mnie wkurzył wątek o pobraniach narządów w kobietach mafii 2?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[januszpolak]

Napisane przez Talullah

Nigdy w życiu! Szpital to życie. Dyżury to była szkoła życia
A tak na serio to uważam że każdy lekarz powinien kilka lat podyzurowac. Tak, nawet ten z POZ żeby potem, przepraszam że to napisze nie kierował często gęsto w spychologii pacjenta na dyżur. Ja już nie dyżuruje, wolę dziecku bajkę poczytać wieczorem ale nigdzie się tyle nie nauczyłam co wtedy. A jak jeszcze byłam panna bez dziecka to dodatkowo jeździłam na pobrania które z wiadomych powodów były w nocy lub nad ranem. Zwiedziłam prawie każdy kazdy operacyjny w województwie. Wiecie jak mnie wkurzył wątek o pobraniach narządów w kobietach mafii 2?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie znoszę tego podejścia "każdy lekarz powinien dyżurować", to ja ci powiem, że nie będę. Prędzej pójdę pracować w biedronce niż pójdę na dyżur. I będę kierować na sor bo prawda jest taka że jak na wsi masz mało narzędzi, co niby możesz zrobić popołudniu na jakiejś wsi gdzie pobranie krwi jest raz w tygodniu, oprócz ekg i usg jeśli jest? Szpital dysponuje całym sprzętem i różnymi specjalistami a POZ jest skazany na to co ma ale tego już nikt nie dostrzega. To sprawia że nie chcę wcale pracować w POZ bo nie ważne jak się starasz i tak w szpitalu wyzywają cię od debili bo kierujesz albo nie znasz wszystkich wytycznych wszystkich specjalizacji. Można się nauczyć wszystkiego w dzień, bo co prawda ludzie nie chorują tylko od poniedziałku do piątku 8-15, ale też nie chorują tylko i wyłącznie w święta, noc i weekendy, żeby miała płynąć jakaś szczególna wartość z harowania nocą. POZ to najbardziej niedoceniana praca.