Szczęście u boku rozwodnika-która z wierzący Wizażanek je znalazła?

[Elfir]

To nie był komentarz do sytuacji twojego znajomego. To byl komentarz ogólny do idei dogmatycznosci czegokolwiek, równiez religii .

Wychodze z założenia (tak mnie uczono na religii), ze sakrament dla osoby wierzacej jest świety i wiążący. To rodzaj przysięgi, obietnicy miedzy człowiekiem a bogiem. Dlatego jego przyjęcie powinno wiązac się z dojrzałością intelektualną i religijną (dlatego nie przyjęłam bierzmowania i jestem przeciwna chrztom dzieci, chociaz rozumiem argumenty "za").

Uwazam ze ogromna wiekszosc ślubów koscielnych w Polsce brana jest przez osoby nie rozumiejące ich podstawowej idei i sformułowania "Co Bog złączył, człowiek niech nie rozłącza". Bo ślub powinny brac ze sobą osoby, które, jakby to ując...., czują że są powołane do tego aby być razem. Że to wyższa istota boska je ze soba zetkneła, by zyli razem i płodzili dzieci. Tu nie chodzi o zwykla miłośc, przyjaźn i pożądanie tylko o większą milosc ku bogu, którą realizować będzie się poprzez miłośc do współmałżonka i dzieci (darów bożych). Milosc do boga dla osoby wierzacej powinna byc nieograniczona, pelna ufnosci i pokory. Jesli na drodze życia Bog stawia nam przeszkody w postaci nadwyrężającego zaufanie współmałżonka to, zgodnie z etyką chrześcijańską, wierzący musi przyjąc cierpienie z pokorą i ufnością, bo to jest próba wiary i miłości do Boga. Dlatego małżonkowi trzeba wybaczyć i wspólnie dązyć do naprawy.
Bo to Bog złączył ze soba ludzi świętym sakramentem i kim jest człowiek by podważać jego wyroki? Tak właśnie rozumiem wytłuszczone powyżej sformułowanie.

Oczywiscie tyle teoria. Dlaczego to nie skutkuje? Bo teoria nie przewiduje ze naduzywająca zaufania osoba nie jest prawdziwie wierząca.

Dlatego takie ważne jest by prawdziwy wierzący katolik szukał partnera takiego samego katolika.

I dlatego KK wprowadził pojecie stwierdzenia nieważności Sakramentu małżeństwa: osoba niewierząca, oszust skusiła, omamiła wierzącego, dlatego jest podstawa do stwierdzenia ze to nie Bóg połaczył tylko człowiek czy np. Szatan. A to czego nie połaczył Bóg nie jest swiete, nie jest przymierzem, nie jest sakramentem. Tym samym stwierdza sie ze nie doszło do umowy miedzy człowiekiem a Bogiem.

Tylko człowiek wewnatrz własnego serca moze odpowiedziec na pytanie czy doszło do przmierza z Bogiem czy nie - i w związku z tym czy uczciwie jest wystąpić o stwierdzenie nieważności czy też nie.
Cały proces rozgrywa się w sercu człowieka a nie przed księdzem. Ksiądz to też człowiek - nie jest w stanie ocenić moralności, moze jedynie pouczyć, postawić pytania. Można go oszukać. Ale nie można oszukać samego siebie i swojej miłości do Boga.

Twój znajomy sam musi w sercu sobie odpowiedziec jakie przyczyny skłoniły go do małżenstwa, które teraz chce unieważnić.

Szczerze i z reką na sercu - wierzysz w to, ze osoby, które podaja za przyczynę wystąpienia o stwierdzenie nieważności swoją niedojrzałośc psychiczną w momencie zawierania małżeństwa, były takie gdy składały przysięgę? Wierzysz w to, ze gdyby im wówczas szepnąć - czy jesteś gotowa poswięcić swoje życie innemu miłosci do drugiego człowieka i Boga, zaprzeczyłyby?
Dlatego uważam ze ułatwienie procedur unieważnien to tak naprawdę wprowadzenie legalizacji rozwódów i dewaluacji Sakramentu małżeństwa.

[Klarissa]

Napisane przez Elfir

Dlatego uważam ze ułatwienie procedur unieważnien to tak naprawdę wprowadzenie legalizacji rozwódów i dewaluacji Sakramentu małżeństwa.

Jestem tego samego zdania. Dlatego od początku w tym wątku nie rozstrzygam i nawet nie staram się rozstrzygać czy tż autorki wątku zasługuje/nie zasługuje na stwierdzenie nieważności - bo tak na prawdę tylko on sam może wiedzieć czy zasługuje czy nie...

Natomiast mam nadzieję, że sprawa zakończy się pomyślnie dla was - bez względu na to jakie to zakończenie będzie.

[rybkie]

no uff przeczytalam caly watek pomijajac cale dylematy religijno - moralne...ja odpowiem na pytanie postawione na poczatku watku
choc moze nie powinnam bo nie jestem wierzaca i praktykujaca:/ a pytanie bylo do wierzacych...no to JAznalzlam szczescie u boku rozwodnika, to milosc mojego zycia i ani przez moment sie nie wahalam i przyszlym roku powiem "tak", a potem beda tance i hulanki do bialego rana....ale odbiegam od tematu, wlasnie w momencie kiedy spotkalam moja polowke moja chwiejaca sie wiara upadla ze wzgledu na zasady panujace w KK...nie ma szans na zadne uniewaznienia w naszym przypadku i tu tylko "albo albo" i dla mnie oczywiste jest ze wybieram milosc i bycie szczesliwai uwazam ze Bog chce abbysmy byli szczesliwy a ja nikomu krzywdy nie robie i jeszcze raz gdyby mi przyszlo stawac przed wyborem wiara a milosc wybralabym milosc
tak jak notabene moi rodzice, mama -wdowa ojczym -rozwodnik, oboje wierzacy..no i co? przyszla milosc i moi rodzice rowniez dokonali wyboru, w tym roku byla 20 rocznica, rodzcie co niedziela chodza od kosciola, sa zgodnym kochajacym sie malzenswtem (oby moje takie bylo) i nigdy nie zalowali swojej decyzji
jak juz to ktos wczesniej pisal, milosc nie wybiera
autorce watku zycze powodzenia i wiele milosci

[ziaaa]

Napisane przez rybkie

no uff przeczytalam caly watek pomijajac cale dylematy religijno - moralne...ja odpowiem na pytanie postawione na poczatku watku
choc moze nie powinnam bo nie jestem wierzaca i praktykujaca:/ a pytanie bylo do wierzacych...no to JAznalzlam szczescie u boku rozwodnika, to milosc mojego zycia i ani przez moment sie nie wahalam i przyszlym roku powiem "tak", a potem beda tance i hulanki do bialego rana....ale odbiegam od tematu, wlasnie w momencie kiedy spotkalam moja polowke moja chwiejaca sie wiara upadla ze wzgledu na zasady panujace w KK...nie ma szans na zadne uniewaznienia w naszym przypadku i tu tylko "albo albo" i dla mnie oczywiste jest ze wybieram milosc i bycie szczesliwai uwazam ze Bog chce abbysmy byli szczesliwy a ja nikomu krzywdy nie robie i jeszcze raz gdyby mi przyszlo stawac przed wyborem wiara a milosc wybralabym milosc
tak jak notabene moi rodzice, mama -wdowa ojczym -rozwodnik, oboje wierzacy..no i co? przyszla milosc i moi rodzice rowniez dokonali wyboru, w tym roku byla 20 rocznica, rodzcie co niedziela chodza od kosciola, sa zgodnym kochajacym sie malzenswtem (oby moje takie bylo) i nigdy nie zalowali swojej decyzji
jak juz to ktos wczesniej pisal, milosc nie wybiera
autorce watku zycze powodzenia i wiele milosci

Pewnie, że chce!
Reszta- to tylko wymysł Księży, którzy wymyślili prawo. Pewnie, że świetnie by było, gdyby małżeństwa trwały ... długo długo, tylko pytanie co jeśli małżeństwo się sypie? Żona sprząta gotuje pierze prasuje dodatkowo pracuje także na etat, a mąż tylko praca na etat. Mąż ją poniża całe życie i... w końcu kobieta stawia się, mądrzeje i wie, że w życiu może być szczęśliwa, doceniona!
I na odwrót. Już nie wspominając o biciu i innych przemocach w rodzinie.

Moim zdaniem KK zniechęca młodych, odpycha...
A rozwodnik? cóż to złego? Taki rozwodnik potrafi być wspaniałym człowiekiem, dobrym, czy nie o to chodziło Bogu? By ludzie byli dobrzy, by kochali życie.

Nie wierze w Księży. Wierzę w Boga.

[Elfir]

Ale autorka watku jest katoliczka i kieruje sie nakazami religii katolickiej, więc raczej jej nie pomogłyście w podjęciu decyzji

[gabriellao0]

a czy nikt tu nie pamięta iż w Biblii jest też mowa o tzw.
liście rozwodowym???

tak tylko piszę ogólnie nie wdając się w dyskusję

[justynkavip]

Napisane przez gabriellao0

a czy nikt tu nie pamięta iż w Biblii jest też mowa o tzw.
liście rozwodowym???

tak tylko piszę ogólnie nie wdając się w dyskusję

"kobieta która opuści swojego męża i odejdzie do innego, popełnia cudzołóstwo"
"podobnie mąż który opuści swoją żonę i uda się do innej, popełnia cudzołóstwo wobec swojej żony"

tak Bóg odnosi się do listów rozwodowych o których mówią mu Apostołowie.

[sweetish]

Dziewuszki kochane, jutro mamy pierwszą randkę (taką z prawdziwego zdarzenia), zobaczymy jak to sie wszystko ułoży. Mam nadzieje, że już będziemy razem, bo............... tylko ciiiiiiiiiiiiiii, żeby nie zapeszać

[sweetish]

No i po randce... było cudownie................. .............

[ziaaa]

Napisane przez sweetish

No i po randce... było cudownie................. .............

no to teraz w pelni życzę szczęścia i powodzenia!

[sweetish]

Napisane przez ziaaa

no to teraz w pelni życzę szczęścia i powodzenia!

[Klarissa]

Napisane przez sweetish

No i po randce... było cudownie................. .............

Fajnie

[sweetish]

Napisane przez Klarissa

Fajnie

I to jak fajnie hehe
Dziewczyny,jestem taka szcześliwa! Czuję, że to właśnie TO COŚ...Chcemy być razem... tylko co dalej? (kwestie formalne-być czy nie być parą, skoro są i pocałunki, i przytulanie itd.?)

[Klarissa]

Napisane przez sweetish

I to jak fajnie hehe
Dziewczyny,jestem taka szcześliwa! Czuję, że to właśnie TO COŚ...Chcemy być razem... tylko co dalej? (kwestie formalne-być czy nie być parą, skoro są i pocałunki, i przytulanie itd.?)

To raczej już parą jesteście Nie zawsze trzeba powiedzieć to dosłownie, wystarczą gesty i inne słowa

[Tutte]

No właśnie,coś posunęło się do przodu w sprawach formalnych?
A propos "listu rozwodowego",w dalszym ciągu jestem przekonana,że Pismo Święte podaje jedyny powód do rozwodu i ponownego zawarcia związku małżeńskiego-zdradę.
Z całego serca życzę powodzenia!

[sweetish]

Napisane przez Klarissa

To raczej już parą jesteście Nie zawsze trzeba powiedzieć to dosłownie, wystarczą gesty i inne słowa

Masz racje kochana.... Usłyszałam te magiczne słowa i chyba niczego więcej nie pragnę.... Chcę być z nim już zawsze... ajjj, zakochałam sie

---------- Dopisano o 22:54 ---------- Poprzedni post napisano o 22:52 ----------

Napisane przez Tutte

No właśnie,coś posunęło się do przodu w sprawach formalnych?
A propos "listu rozwodowego",w dalszym ciągu jestem przekonana,że Pismo Święte podaje jedyny powód do rozwodu i ponownego zawarcia związku małżeńskiego-zdradę.
Z całego serca życzę powodzenia!

Dziękuję za ogromne wsparcie... Aż miło tu wracać i zdawać Wam relacje
Jesli chodzi o kwestie formalne to coś 'ruszyło', wkrótce pierwsza rozmowa w kurii. Zobaczymy jak to sie wszystko ułoży. Dam Wam znać.

[sweetish]

Tak, jesteśmy parą, dziś już wiem to na 100%
a kwestie formalne- machina ruszyła... Mamy nastawić sie na jakiś rok oczekiwań...

[MarudexuS]

cieszę się,
powodzenia w załatwianiu formalności obyś nie musiała za długo czekać

[***luna]

Napisane przez sweetish

Tak, jesteśmy parą, dziś już wiem to na 100%
a kwestie formalne- machina ruszyła... Mamy nastawić sie na jakiś rok oczekiwań...

Powodzenia

[Klarissa]

Napisane przez sweetish

Tak, jesteśmy parą, dziś już wiem to na 100%
a kwestie formalne- machina ruszyła... Mamy nastawić sie na jakiś rok oczekiwań...

Mam nadzieję, że wszystko zakończy się pomyślnie, cichaczem kibicuję wam od początku

[sweetish]

Napisane przez Klarissa

Mam nadzieję, że wszystko zakończy się pomyślnie, cichaczem kibicuję wam od początku

Dzięki wielkie

---------- Dopisano o 14:09 ---------- Poprzedni post napisano o 14:08 ----------

Napisane przez MarudexuS

cieszę się,
powodzenia w załatwianiu formalności obyś nie musiała za długo czekać

Dzięki

---------- Dopisano o 14:09 ---------- Poprzedni post napisano o 14:09 ----------

Napisane przez ***luna

Powodzenia

Dzięki

[asiek77]

Twój wątek daje mi dużo do myślenia. Zawsze byłam zdania, że ślub kościelny jest tylko jeden i nie rozumiałam par, które składały wnioski o stwierdzenie nieważności zawarcia związku małżeńskiego. Zawsze sie śmiałam, że pani która bierze "po raz drugi" ślub nie powinna welona nosić. Życie bywa okrutne i za jakiś czas sama dołączyłam do grona rozwódek. Na dodatek poznałam wspaniałego faceta - kawalera. Dla niego chciałabym uzyskać własnie takie unieważnienie(jak zwał - wiadome o co chodzi). Ja zostałam wychowana w rodzinie katolickiej i wpojone mi zostały zasady KK. To właśnie dla nich męczyłam się w związku z byłym przez 8 lat, aż powiedziałam dość. Po ślubie wstapiłam do patoligicznej rodziny. Szkoda słów, ale w sercu mym głównie gościł gniew, smutek, żal, nienawiść. Oddaliłam się od kościoła i wstyd się przyznać, że sie do tego przyzwyczaiłam. Czasami jednak mam "nawroty" i czegos mi w życiu brakuje. Moja "była" rodzina kwestie kościoła załatwiał sprawnie - na pasterkę i obowiązkowe sakramenty i wtedy do kościoła trzeba troche pochodzić, a przez resztę czasu nie trzeba sie pokazywać w kościele. No i oczywiście kolęda - haracz księża zbierają. Kiedyś jak matka zapytała się mnie dlaczego do kościoła nie chodzę to jej prosto w oczy powiedziałam: "Jak sie ma w sercu nienawiść, to nie powinno sie do kościoła chodzić, bo Bóg nie lubi udawania". Ehhhh Ale teraz zapala sie dla mnie światełko w tunelu Musze tylko poczekać, aż były załatwi sprawe z pozyczką hipoteczną, bo jak się wścieknie to będę musiała płacic za coś, czego nie mam(mieszkanie). Bo tak na prawdę to ja go po ponad 4 latach chodzenia przycisnęłam i powiedziałam żeby się zdeklarował, albo ślub, albo się rozstajemy, bo ja tak dalej nie mogę. No i wybrał ślub

[sweetish]

Napisane przez asiek77

Twój wątek daje mi dużo do myślenia. Zawsze byłam zdania, że ślub kościelny jest tylko jeden i nie rozumiałam par, które składały wnioski o stwierdzenie nieważności zawarcia związku małżeńskiego. Zawsze sie śmiałam, że pani która bierze "po raz drugi" ślub nie powinna welona nosić. Życie bywa okrutne i za jakiś czas sama dołączyłam do grona rozwódek. Na dodatek poznałam wspaniałego faceta - kawalera. Dla niego chciałabym uzyskać własnie takie unieważnienie(jak zwał - wiadome o co chodzi). Ja zostałam wychowana w rodzinie katolickiej i wpojone mi zostały zasady KK. To właśnie dla nich męczyłam się w związku z byłym przez 8 lat, aż powiedziałam dość. Po ślubie wstapiłam do patoligicznej rodziny. Szkoda słów, ale w sercu mym głównie gościł gniew, smutek, żal, nienawiść. Oddaliłam się od kościoła i wstyd się przyznać, że sie do tego przyzwyczaiłam. Czasami jednak mam "nawroty" i czegos mi w życiu brakuje. Moja "była" rodzina kwestie kościoła załatwiał sprawnie - na pasterkę i obowiązkowe sakramenty i wtedy do kościoła trzeba troche pochodzić, a przez resztę czasu nie trzeba sie pokazywać w kościele. No i oczywiście kolęda - haracz księża zbierają. Kiedyś jak matka zapytała się mnie dlaczego do kościoła nie chodzę to jej prosto w oczy powiedziałam: "Jak sie ma w sercu nienawiść, to nie powinno sie do kościoła chodzić, bo Bóg nie lubi udawania". Ehhhh Ale teraz zapala sie dla mnie światełko w tunelu Musze tylko poczekać, aż były załatwi sprawe z pozyczką hipoteczną, bo jak się wścieknie to będę musiała płacic za coś, czego nie mam(mieszkanie). Bo tak na prawdę to ja go po ponad 4 latach chodzenia przycisnęłam i powiedziałam żeby się zdeklarował, albo ślub, albo się rozstajemy, bo ja tak dalej nie mogę. No i wybrał ślub

Z tą 'nieważnością' to nie taka prosta sprawa; określone warunki muszą byc spełnione... Proces trwa długo... trzeba uzbroić sie w cierpliwość... Sprawdzałaś, czy masz w ogole szanse?

U mnie wszystko w porządku... miłość kwitnie, ja wraz z nią Brakowało mi tego....

[asiek77]

Wiem, że nie taka prosta. I wcale się nie dziwię. Oprócz tego co napisałam, było jeszcze wiele innych wątkow w moim byłym małżeństwie. Ale o tym czy się moge ubiegać o stwierdzenie nieważności będę wiedziała dopiero po szczerej i długiej rozmowie z księdzem. Musze tylko jakiegoś ludzkiego znaleść. Bo moi to, tylko kasę wpłać, kase daj i nic absolutnie więcej. Ale to już mój problem. Najważniejsze, żeby sie nie poddawać. A spróbować zawsze można I życzę powodzenia w waszym przyszłym życiu.

[sweetish]

Im dłużej jesteśmy ze sobą tym bardziej się boję, co dalej.... Bo to wszystko zmienia się w tak szybkim tempie... związek nabiera barw, a przecież ta sprawa jeszcze sie nie skonczyła, co wiecej, ona dopiero się zaczęła...i trwać bedzie przynajmniej rok... Jak sobie to wszystko w miarę rozsądnie poukładać w głowie?

[hihi]

Głowa swoje, a serce swoje, więc poukładać to wszystko wcale Ci tak łatwo nie bedzie, szczególnie, że sama napisałas, "miłość kwitnie" i trudno teraz o puknięcie się w głowę i powiedzenie sobie "hola, hola, zwolnij, nie zakochuj sie tak, nie angażuj póki nie będzie wszystko załatwione", bo teraz to tak, jakby chcieć zatrzymać pędzący pociąg, prawda?

Jedyne co mogę poradzić to spokojne przemyślenie tego wszystkiego - jak Ty się czujesz i jak do tego podchodzisz oraz rozmowe z facetem, aby przekazać mu swoje obawy i wątpliwości. Niech ma ich świadomość.

[sweetish]

Napisane przez hihi

Głowa swoje, a serce swoje, więc poukładać to wszystko wcale Ci tak łatwo nie bedzie, szczególnie, że sama napisałas, "miłość kwitnie" i trudno teraz o puknięcie się w głowę i powiedzenie sobie "hola, hola, zwolnij, nie zakochuj sie tak, nie angażuj póki nie będzie wszystko załatwione", bo teraz to tak, jakby chcieć zatrzymać pędzący pociąg, prawda?

Jedyne co mogę poradzić to spokojne przemyślenie tego wszystkiego - jak Ty się czujesz i jak do tego podchodzisz oraz rozmowe z facetem, aby przekazać mu swoje obawy i wątpliwości. Niech ma ich świadomość.

Ojj tak, z tym pędzącym pociągiem masz rację. Dokładnie tak się czuję. Zaangazowałam się mocno, on też... Dziś mam czarne myśli, że przez te swoje wątpliwosci strace coś, na co czekałam tyle lat.... Boję się, że go stracę przez te swoje czarnowidztwa. On wie o moich rozterkach, wiedział o nich od samego poczatku.... Otwarcie o wszystkim rozmawiamy. Wiecie, ciężkie to dla mnie, że nie możemy być tak JAWNIE ze sobą.. Wydaje mi się, że ludzie wszędzie węszą, że zaraz ta jego była dowie się o nas, zacznie robic problemy itd... Nie umiem tego sobie poukładać w głowie, nie wiem jak mam sie zachowywać... Eh.. chwilami brakuje mi sił

[sweetish]

Widzę, że nikt tu nie zaglądał od mojego ostatniego dołka psychicznego może to i dobrze? Nawet pomyślałam sobie, że dobrze by było skasować ten głupiuti post...(wiem wiem, nie wolno ) Za dużo w nim czarnych myśli...no ale na szczescie te czarnowidztwa mam już za sobą. Wszystko wróciło do normy, powoli układam sobie ten nasz związek w głowie, nawet snuje(my) nieśmiałe plany na przyszłosc..Zobaczymy co przyniesie nam los. Mam nadzieje, że mimo wszelkich przeciwnosci (ktorych pewnie jeszcze sporo przed nami) damy radę. No bo w końcu miłość ma wieeeeeeeeelką moc, prawda ?

mój 1 000 post

[Paola]

Napisane przez sweetish

prawda ?

Prawda Trzymam kciuki!

[sweetish]

Napisane przez Paola

Prawda Trzymam kciuki!

Dziękuję