Mieszkanie przed ślubem, i przed zaręczynami - czym to się może skończyć ???

[Madziek141]

A co myślicie o tym?
Jestem z facetem 6,5 roku, od 4 lat mieszkamy razem. Fakt faktem, że zaczęliśmy wszystko młodo ( teraz mamy on-25 ja-24).
Ostatnie dwa lata chciałam zaręczyn,a przynajmniej jakichś rozmów o ślubie, a tu nic....kilka razy powaznie z nim o tym rozmawiałam i dalej jest nic:/ mówi, że ja mu nie daje pewności.
W tym momencie mam ochotę się poprostu wyprowadzić i skończyć zabawę w dom.
Miał ktoś kiedyś podobną sytuację?

[yoona]

ale co znaczy ze nie dajesz mu pewnosci?

[Ilsa Lund]

Napisane przez Madziek141

A co myślicie o tym?
Jestem z facetem 6,5 roku, od 4 lat mieszkamy razem. Fakt faktem, że zaczęliśmy wszystko młodo ( teraz mamy on-25 ja-24).
Ostatnie dwa lata chciałam zaręczyn,a przynajmniej jakichś rozmów o ślubie, a tu nic....kilka razy powaznie z nim o tym rozmawiałam i dalej jest nic:/ mówi, że ja mu nie daje pewności.
W tym momencie mam ochotę się poprostu wyprowadzić i skończyć zabawę w dom.
Miał ktoś kiedyś podobną sytuację?

a co to w ogóle za wygłupy że tylko pan i władca ma prawo decydować o momencie w którym bierzecie ślub ? Dotyczy obojga więc rozmawiaj i naciskaj - przecież jeśli teraz nie weźmiecie ślubu to po trzydziestce już jest ogromne ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa albo różnymi schorzeniami serduszka a później fundacjo ratuj. Jeżeli on po 6,5 roku nie ma pewności że Ty to jego wybranka to po 7,5 też się nie skapnie. Musi się otrząsnąć z idylli robienia mu obiadków i co jeszcze we wspólnym domu. Masz gdzie się podziać ?

[wika82]

Napisane przez Ilsa Lund

a co to w ogóle za wygłupy że tylko pan i władca ma prawo decydować o momencie w którym bierzecie ślub ? Dotyczy obojga więc rozmawiaj i naciskaj - przecież jeśli teraz nie weźmiecie ślubu to po trzydziestce już jest ogromne ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa albo różnymi schorzeniami serduszka a później fundacjo ratuj. Jeżeli on po 6,5 roku nie ma pewności że Ty to jego wybranka to po 7,5 też się nie skapnie. Musi się otrząsnąć z idylli robienia mu obiadków i co jeszcze we wspólnym domu. Masz gdzie się podziać ?

A skąd pomysł, że ślub = dzieci..?? DD

U mnie na pewno nie, z dziećmi poczekam sobie tak do 32-33 roku życia i zapewniam Cię, że znam wiele matek w tym wieku ze zdrowymi dziećmi. Medycyna idzie do przodu.

[mysiak]

Napisane przez Ilsa Lund

a co to w ogóle za wygłupy że tylko pan i władca ma prawo decydować o momencie w którym bierzecie ślub ? Dotyczy obojga więc rozmawiaj i naciskaj - przecież jeśli teraz nie weźmiecie ślubu to po trzydziestce już jest ogromne ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa albo różnymi schorzeniami serduszka a później fundacjo ratuj. Jeżeli on po 6,5 roku nie ma pewności że Ty to jego wybranka to po 7,5 też się nie skapnie. Musi się otrząsnąć z idylli robienia mu obiadków i co jeszcze we wspólnym domu. Masz gdzie się podziać ?

Po czterdziestce, nie po trzydziestce (!)

[najfajniejsza]

Napisane przez wika82

A skąd pomysł, że ślub = dzieci..?? DD

no właśnie to też mnie dziwi zakładasz obrączkę i stajesz się płodna

co nie zmienia faktu, że jakby mi facet po takim czasie powiedział, że nie chce ślubu, bo nie jest mnie pewien (abstrahując od tego, że nie można być w stu procentach pewnych drugiej osoby), tobym się poważnie zastanowiła nad związkiem.

mysiak, po 35. roku życia (czyli jakby nie było po trzydziestce) ryzyko urodzenia dziecka (zwłaszcza jeśli to pierwsze dziecko) z zespołem Downa jest dwukrotnie wyższe niż w przypadku 25-letniej matki.
no a po 40. roku życia jest już ogromne. jednak Ilsa ma sporo racji, pisząc, że po trzydziestce ryzyko jest już spore.

[agusiajnw]

a co w tym dziwnego że ślub=dzieci?
Nie prowadziłam badań statystycznych, ale w moim otoczeniu 100% kobiet chce dziecko dopiero po ślubie i wcale się temu nie dziwię, bo ja też nie chciałabym przed...

ja się zgadzam z Ilsa Lund, że nie powinnaś się czaić, tylko powiedzieć wprost, że w momencie kiedy się oświadczył do czegoś się zobowiązał... no chyba że to była jakas zabawa w zaręczyny z jego strony...
tylko tez nie rozumiem o co chodzi z tym dawaniem pewności...

[Madziek141]

Napisane przez yoona

ale co znaczy ze nie dajesz mu pewnosci?

To znaczy, że on nie czuje ode mnie tego, że to on jest tym jedynym, że go kocham ponad wszystko i że poszłabym za nim na koniec świata - mimo, że upewniałam go o tym wielokrotnie.

Dziś zaryzykuję i wyłożę mu wszystko kawa na ławę. Od rozmowy zależy jak się wszystko potoczy. Wiem, że dłużej już tak nie chcę - zagryzam się sama swoimi myślami:/

Dzięki za odpowiedzi. Cały czas się zastanawiam czy oby powinnam się zastanwiać czemu od tego jeszcze nie zrobił, ale z tego co napisałyście wynika, że moje obawy są normalne

[najfajniejsza]

Napisane przez agusiajnw

a co w tym dziwnego że ślub=dzieci?
Nie prowadziłam badań statystycznych, ale w moim otoczeniu 100% kobiet chce dziecko dopiero po ślubie i wcale się temu nie dziwię, bo ja też nie chciałabym przed...

ja się zgadzam z Ilsa Lund, że nie powinnaś się czaić, tylko powiedzieć wprost, że w momencie kiedy się oświadczył do czegoś się zobowiązał... no chyba że to była jakas zabawa w zaręczyny z jego strony...
tylko tez nie rozumiem o co chodzi z tym dawaniem pewności...

oni nie są zaręczeni chyba (przynajmniej to wynika z wypowiedzi)

Ostatnie dwa lata chciałam zaręczyn,a przynajmniej jakichś rozmów o ślubie, a tu nic....kilka razy powaznie z nim o tym rozmawiałam i dalej jest nic:/ mówi, że ja mu nie daje pewności.

co dziwnego, że ślub = dzieci? może to, że dzieci można mieć i przed ślubem czepnęłyśmy się zdania wynikowego u Ilsy, tak jakby jedno (ślub) konotowało drugie (dziecko):

przecież jeśli teraz nie weźmiecie ślubu to po trzydziestce już jest ogromne ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa

to brzmi jakby dziecko mogło się począć dopiero po ślubie.

znając Ilsę, był to pewnie skrót myślowy, ale zabrzmiał, jak zabrzmiał

---------- Dopisano o 11:17 ---------- Poprzedni post napisano o 11:15 ----------

Napisane przez Madziek141

To znaczy, że on nie czuje ode mnie tego, że to on jest tym jedynym, że go kocham ponad wszystko i że poszłabym za nim na koniec świata - mimo, że upewniałam go o tym wielokrotnie.

Dziś zaryzykuję i wyłożę mu wszystko kawa na ławę. Od rozmowy zależy jak się wszystko potoczy. Wiem, że dłużej już tak nie chcę - zagryzam się sama swoimi myślami:/

Dzięki za odpowiedzi. Cały czas się zastanawiam czy oby powinnam się zastanwiać czemu od tego jeszcze nie zrobił, ale z tego co napisałyście wynika, że moje obawy są normalne

oczywiście, że Twoje obawy są naturalne.
jeszcze zwala na Ciebie niepewność (że niby Ty jego pewna nie jesteś) - dla mnie to dziwne.
no nic, kciukam za dzisiejszą rozmowę.
masz prawo wiedzieć, na czym stoisz.

[mysiak]

Napisane przez najfajniejsza

mysiak, po 35. roku życia (czyli jakby nie było po trzydziestce) ryzyko urodzenia dziecka (zwłaszcza jeśli to pierwsze dziecko) z zespołem Downa jest dwukrotnie wyższe niż w przypadku 25-letniej matki.
no a po 40. roku życia jest już ogromne. jednak Ilsa ma sporo racji, pisząc, że po trzydziestce ryzyko jest już spore.

Statystyki dotyczące 40-letnich mam mam obcykane, bo rodząc mojego młodszego brata mama miała 42 lata i lekarze solidnie ją przestraszyli. 35 to nie 30, ale jeśli po 35 r.ż. ryzyko rośnie aż dwukrotnie, faktycznie jest to ważny argument. Zgadzam się

Napisane przez najfajniejsza

no właśnie to też mnie dziwi zakładasz obrączkę i stajesz się płodna

Może w wielu środowiskach takie są właśnie oczekiwania rodziny i znajomych, ale ja też nie popieram tego rozumowania

Napisane przez najfajniejsza

co nie zmienia faktu, że jakby mi facet po takim czasie powiedział, że nie chce ślubu, bo nie jest mnie pewien (abstrahując od tego, że nie można być w stu procentach pewnych drugiej osoby), tobym się poważnie zastanowiła nad związkiem.

Podpisuję się pod Przedmówczynią. Nie twierdze, że od razu bym zerwała, ale jestem zdania, że sprawę trzeba pilnie wyjaśnić i nie dać się zbyć. Taki tekst nie świadczy o tym, że wszystko jest w porządku.

[Ilsa Lund]

Napisane przez Madziek141

To znaczy, że on nie czuje ode mnie tego, że to on jest tym jedynym, że go kocham ponad wszystko i że poszłabym za nim na koniec świata - mimo, że upewniałam go o tym wielokrotnie.

Dziś zaryzykuję i wyłożę mu wszystko kawa na ławę. Od rozmowy zależy jak się wszystko potoczy. Wiem, że dłużej już tak nie chcę - zagryzam się sama swoimi myślami:/

Dzięki za odpowiedzi. Cały czas się zastanawiam czy oby powinnam się zastanwiać czemu od tego jeszcze nie zrobił, ale z tego co napisałyście wynika, że moje obawy są normalne

a czego takiego nie robisz że on czuje się niewystarczająco kochany ?

Napisane przez najfajniejsza

co dziwnego, że ślub = dzieci? może to, że dzieci można mieć i przed ślubem czepnęłyśmy się zdania wynikowego u Ilsy, tak jakby jedno (ślub) konotowało drugie (dziecko):

to brzmi jakby dziecko mogło się począć dopiero po ślubie.

znając Ilsę, był to pewnie skrót myślowy, ale zabrzmiał, jak zabrzmiał

rzeczywiście zastosowałam skrót myślowy - większość dzieci nadal rodzi się w małżeństwach a kobiety chętniej wtedy rodzą bo mają wrażenie że partner nie odejdzie. Oczywiście ślub nie jest gwarancją że związek przetrwa a partner nie zdradzi czy nie stanie się potwornym ojcem ale tak mi się powiedziało bo moja ciocia po trzydziestce urodziła chorego na różne alergie i schorzenia wewnętrzne Downa, inna ciocia urodziła dziecko, któremu trzeba było zrobić 7 operacji żeby otworzył powieki a nie dalej jak wczoraj na wizażu otwarto wątek o 2-letnim dzieciątku chorym na serce. A one nie są nic winne decyzjom swoich rodziców ! to od nas zależy jak potoczy się nasze życie i czy dzieci będą zdrowe. I szanuję że można mieć dziecko przed ślubem ale mówię o średniej

no i przecież nie możemy mówić, że w wieku 30 lat to ryzyko nie będzie wysokie bo na razie nie zanosi się nawet na ślub w wieku 30 lat !

---------- Dopisano o 11:49 ---------- Poprzedni post napisano o 11:47 ----------

Napisane przez najfajniejsza

co nie zmienia faktu, że jakby mi facet po takim czasie powiedział, że nie chce ślubu, bo nie jest mnie pewien (abstrahując od tego, że nie można być w stu procentach pewnych drugiej osoby), tobym się poważnie zastanowiła nad związkiem.

przeczytałam że zastanowiłabyś się nad zwierzątkiem i zamiast faceta kupiłabyś pieska

[najfajniejsza]

Napisane przez Ilsa Lund

przeczytałam że zastanowiłabyś się nad zwierzątkiem i zamiast faceta kupiłabyś pieska

no co Ty - stara panna musi mieć kota

[wika82]

Napisane przez agusiajnw

a co w tym dziwnego że ślub=dzieci?
Nie prowadziłam badań statystycznych, ale w moim otoczeniu 100% kobiet chce dziecko dopiero po ślubie i wcale się temu nie dziwię, bo ja też nie chciałabym przed...

ja się zgadzam z Ilsa Lund, że nie powinnaś się czaić, tylko powiedzieć wprost, że w momencie kiedy się oświadczył do czegoś się zobowiązał... no chyba że to była jakas zabawa w zaręczyny z jego strony...
tylko tez nie rozumiem o co chodzi z tym dawaniem pewności...

Nic dziwnego, bo sama planuję dziecko dopiero po ślubie, ale na pewno wzięcie ślubu nie równa się automatycznie posiadaniu dzieci. U mnie na przykład nie, dzieci będą 2-3 lata po ślubie.

Z drugą częścią postu się zgadzam, gdyby facet nie potrafił się zdeklarować po pewnym czasie, to bym się mocno zastanowiła nad związkiem. Jeśli nie podejmowałby tematu - zapytałabym wprost, to są jednak poważne sprawy i szkoda marnować życia na faceta, który nie traktuje Cię poważnie.

[yoona]

no bez przesady ze si enie zanosi, laska ma jeszcze 6 lat do 30stki.

[anabella79]

Hej,

Wiecie zdroworozsądkowo wydaje się, że mieszkać przed ślubem razem jest dobrze (a czasem względy ekonomiczne wrecz to wymuszaja- po co wynajmowac 2 pokoje jak mozna jeden). I niby wszystko jest kwestią idwywidualną, ale wszystkie doniesienia badań z psychologii rodziny mówią, że ci, którzy mieszkali ze soba przed slubem (i przed zareczynami) maja wieksze ryzyko rozpadu zwiazku. Tylko moim zdaniem to nie jest tak, że mieszkanie razem jakos psuje ludzi, tylko że czesto mieszkaja ze soba bez slubu ludzie o bardziej liberalnych pogladach i im jest latwiej zakonczyc zwiazek. Co o tym myslicie?

[mysiak]

Napisane przez anabella79

Hej,

Wiecie zdroworozsądkowo wydaje się, że mieszkać przed ślubem razem jest dobrze (a czasem względy ekonomiczne wrecz to wymuszaja- po co wynajmowac 2 pokoje jak mozna jeden). I niby wszystko jest kwestią idwywidualną, ale wszystkie doniesienia badań z psychologii rodziny mówią, że ci, którzy mieszkali ze soba przed slubem (i przed zareczynami) maja wieksze ryzyko rozpadu zwiazku. Tylko moim zdaniem to nie jest tak, że mieszkanie razem jakos psuje ludzi, tylko że czesto mieszkaja ze soba bez slubu ludzie o bardziej liberalnych pogladach i im jest latwiej zakonczyc zwiazek. Co o tym myslicie?

Nie znasz wszystkich badań z zakresu psychologii rodziny

[wika82]

Napisane przez anabella79

Hej,

Wiecie zdroworozsądkowo wydaje się, że mieszkać przed ślubem razem jest dobrze (a czasem względy ekonomiczne wrecz to wymuszaja- po co wynajmowac 2 pokoje jak mozna jeden). I niby wszystko jest kwestią idwywidualną, ale wszystkie doniesienia badań z psychologii rodziny mówią, że ci, którzy mieszkali ze soba przed slubem (i przed zareczynami) maja wieksze ryzyko rozpadu zwiazku. Tylko moim zdaniem to nie jest tak, że mieszkanie razem jakos psuje ludzi, tylko że czesto mieszkaja ze soba bez slubu ludzie o bardziej liberalnych pogladach i im jest latwiej zakonczyc zwiazek. Co o tym myslicie?

Myślę, że to wierutne bzdury.

[agusiajnw]

Napisane przez najfajniejsza

oni nie są zaręczeni chyba (przynajmniej to wynika z wypowiedzi)


co dziwnego, że ślub = dzieci? może to, że dzieci można mieć i przed ślubem czepnęłyśmy się zdania wynikowego u Ilsy, tak jakby jedno (ślub) konotowało drugie (dziecko):

to brzmi jakby dziecko mogło się począć dopiero po ślubie.

znając Ilsę, był to pewnie skrót myślowy, ale zabrzmiał, jak zabrzmiał

a faktycznie przeczytałam "zaręczyliśmy się dość młodo" a jest "zaczęliśmy dość młodo" - moja wina

a to teraz rozumiem skąd czepialstwo
ja dosłownie tego nie odczytałam i właśnie chodziło mi o to, że pary chciałyby dzidzię po ślubie...

Napisane przez wika82

Nic dziwnego, bo sama planuję dziecko dopiero po ślubie, ale na pewno wzięcie ślubu nie równa się automatycznie posiadaniu dzieci. U mnie na przykład nie, dzieci będą 2-3 lata po ślubie.

Z drugą częścią postu się zgadzam, gdyby facet nie potrafił się zdeklarować po pewnym czasie, to bym się mocno zastanowiła nad związkiem. Jeśli nie podejmowałby tematu - zapytałabym wprost, to są jednak poważne sprawy i szkoda marnować życia na faceta, który nie traktuje Cię poważnie.

Tak jak wyżej napisałam, też skrótu myślowego użyłam...
Co więcej - planuję tak jak Ty

Napisane przez anabella79

Hej,

Wiecie zdroworozsądkowo wydaje się, że mieszkać przed ślubem razem jest dobrze (a czasem względy ekonomiczne wrecz to wymuszaja- po co wynajmowac 2 pokoje jak mozna jeden). I niby wszystko jest kwestią idwywidualną, ale wszystkie doniesienia badań z psychologii rodziny mówią, że ci, którzy mieszkali ze soba przed slubem (i przed zareczynami) maja wieksze ryzyko rozpadu zwiazku. Tylko moim zdaniem to nie jest tak, że mieszkanie razem jakos psuje ludzi, tylko że czesto mieszkaja ze soba bez slubu ludzie o bardziej liberalnych pogladach i im jest latwiej zakonczyc zwiazek. Co o tym myslicie?

Z tym się zgadzam.
Jest jakis odsetek małżeństw, które gdyby nie miały dzieci i/lub ślubu to by chętnie się rozeszły...

[invisible_01]

Napisane przez Ilsa Lund

a co to w ogóle za wygłupy że tylko pan i władca ma prawo decydować o momencie w którym bierzecie ślub ? Dotyczy obojga więc rozmawiaj i naciskaj - przecież jeśli teraz nie weźmiecie ślubu to po trzydziestce już jest ogromne ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa albo różnymi schorzeniami serduszka a później fundacjo ratuj. Jeżeli on po 6,5 roku nie ma pewności że Ty to jego wybranka to po 7,5 też się nie skapnie. Musi się otrząsnąć z idylli robienia mu obiadków i co jeszcze we wspólnym domu. Masz gdzie się podziać ?

Rozmawiać - tak, ale naciskać? Większość ludzi reaguje tak, że jeśli ich się do czegokolwiek przymusza, to tym bardziej tego nie chcą. Naciskać na ślub? Kiepski pomysł.
A to są głupoty totalne i aż mi się nie chce tego komentować.

W całych tych podchodach ku pierścionku i zaręczynom ja nie rozumiem jednego - czy kobiety, które marzą o tym pierścionku i prawie że modlą się o to, żeby facet wreszcie im się oświadczył nie rozumieją, że skoro on nie oświadcza im się, to znaczy niezbicie, że w tym momencie swojego życia tego nie chce? Wg mnie to naprawdę nie jest skomplikowane i wszelkie naciski na niego nic nie dadzą. Co najwyżej oświadczy się dla świętego spokoju, ale ślubu i tak z tego potem nie będzie.

[golgie]

moim zdaniem mieszkanie razem przed ślubem jest trochę dziecinne, na zasadzie:spróbujemy być razem ,.ale jak nie wyjdzie to pa.Nie traktuję takich związków poważnie, chociażby były już dzieci itp., jest to dla mnie objaw niedojrzałoci i niegotowości do bycia razem.Mam taki przykład w rodzinie i nie wygląda to ciekawie:/
A jakie mogą być skutki mieszkanie przed zaręczynami i slubem, no cóż bardzo różne, ale na pewno łatwiej jest się pożegnać, także jest to ciut łatwiejsze rozstanie.
ktoś może się z tym nie zgadzać, no ale cóż takie jest moje zdanie, wynikające z doświadczenia i z tego, że jestem osobą wychowaną w wierze katolickiej

[czarna_kawa80]

Napisane przez golgie

moim zdaniem mieszkanie razem przed ślubem jest trochę dziecinne, na zasadzie:spróbujemy być razem ,.ale jak nie wyjdzie to pa.Nie traktuję takich związków poważnie, chociażby były już dzieci itp., jest to dla mnie objaw niedojrzałoci i niegotowości do bycia razem.Mam taki przykład w rodzinie i nie wygląda to ciekawie:/
A jakie mogą być skutki mieszkanie przed zaręczynami i slubem, no cóż bardzo różne, ale na pewno łatwiej jest się pożegnać, także jest to ciut łatwiejsze rozstanie.
ktoś może się z tym nie zgadzać, no ale cóż takie jest moje zdanie, wynikające z doświadczenia i z tego, że jestem osobą wychowaną w wierze katolickiej

ech ręce mi opadły, aż mnie świerzbią palce żeby cos napisac

[najfajniejsza]

Napisane przez golgie

moim zdaniem mieszkanie razem przed ślubem jest trochę dziecinne, na zasadzie:spróbujemy być razem ,.ale jak nie wyjdzie to pa.Nie traktuję takich związków poważnie, chociażby były już dzieci itp., jest to dla mnie objaw niedojrzałoci i niegotowości do bycia razem.Mam taki przykład w rodzinie i nie wygląda to ciekawie:/
A jakie mogą być skutki mieszkanie przed zaręczynami i slubem, no cóż bardzo różne, ale na pewno łatwiej jest się pożegnać, także jest to ciut łatwiejsze rozstanie.
ktoś może się z tym nie zgadzać, no ale cóż takie jest moje zdanie, wynikające z doświadczenia i z tego, że jestem osobą wychowaną w wierze katolickiej

urzekła mnie Twoja historia

a tak poważnie - nie ma to jak stereotypy.

i myślę sobie teraz, że fajnie by było, jakby zawsze zawarcie związku małżeńskiego wiązało się z dojrzałością. świat byłby taki piękny, bezproblemowy i czarno-biały.

[golgie]

Napisane przez czarna_kawa80

ech ręce mi opadły, aż mnie świerzbią palce żeby cos napisac

wierz mi lub nie, ale mi nie tylko ręce, po lekturze niektórych postów

Napisane przez najfajniejsza

urzekła mnie Twoja historia

a tak poważnie - nie ma to jak stereotypy.

i myślę sobie teraz, że fajnie by było, jakby zawsze zawarcie związku małżeńskiego wiązało się z dojrzałością. świat byłby taki piękny, bezproblemowy i czarno-biały.

Cieszę się, że ,,urzekła" Cię moja historia
Miałam na myśłi sytuację, w której dwoje odpowiedzialnych, dorosłych, doświadczonych ludzi decyduje się na wspólne życie i na ślub, a nie kiedy dwoje smarkaczy(nawet 25-letnich) chce razem mieszkać, bo to fajnie i tak poważnie, a ślub po co? Przecież to papier(w domyśle, pobawimy się, a potem jak coś nie wyjdzie, to każde wróci do domciu rodziców)

No takie jest po prostu moje zdanie

[najfajniejsza]

Napisane przez golgie

Cieszę się, że ,,urzekła" Cię moja historia
Miałam na myśłi sytuację, w której dwoje odpowiedzialnych, dorosłych, doświadczonych ludzi decyduje się na wspólne życie i na ślub, a nie kiedy dwoje smarkaczy(nawet 25-letnich) chce razem mieszkać, bo to fajnie i tak poważnie, a ślub po co? Przecież to papier(w domyśle, pobawimy się, a potem jak coś nie wyjdzie, to każde wróci do domciu rodziców)

No takie jest po prostu moje zdanie

a czemu nie przyjmujesz do siebie myśli, że ”dwoje odpowiedzialnych, dorosłych, doświadczonych ludzi decyduje się na wspólne życie” bez ślubu?
czemu to ”zabawa”? czemu drugą możliwą opcją jest tylko ”dwoje smarkaczy(nawet 25-letnich) chce razem mieszkać, bo to fajnie i tak poważnie”?
czemu osoby niewierzące (być może słusznie - tego nie wiesz) są wg Ciebie permanentnie niedojrzałe, bo ślubu nie wezmą nigdy?

[Ilsa Lund]

najbardziej dojrzałe jest zamieszkanie ze sobą po ślubie jak bozia nakazała i odkrycie wtedy że luby uwielbia gdy się go w łóżku bije selerem naciowym

- czasem chłop nie chce jeszcze ślubu ale dobrze mu z Tobą i chce tworzyć rodzinę

[golgie]

najfajniejsza-jest też przecież ślub cywilny, dla tych niewierzących, nie mówię, że wszyscy jak jeden mąż muszą zasuwać do ołtarza
ilsalund-no właśnie ,chce tworzyć rodzinę, ale nie do końca, bo nie chce brać ślubu, nie chce być w żaden formalny sposób związany z drugą osobą, zastanawiałabym się poważnie jakiż to ważny powód go przed tym powstrzymuje

[najfajniejsza]

czyli dojrzałość to ślub - choćby cywilny. OK. A jeśli ktoś takiego nie chce, bo np. nie czuje takiej potrzeby? Ty się zastanawiasz, dlaczego on/ona/oni nie chcą, a ja, dlaczego ślub ma być dowodem dojrzałości? albo inaczej. powiedz, czy widzisz różnicę między miłością do kogoś a lękiem przed samotnością? ślub nie gwarantuje wierności i szczęśliwego pożycia - a z Twoich postów wnioskuję, że dla Ciebie małżeństwo jest receptą na wieczny związek. to chyba niedobrze? jakby związki nieformalne były gorsze, niedojrzałe z założenia. nie pojmuję tej logiki.

[Ilsa Lund]

Napisane przez golgie

ilsalund-no właśnie ,chce tworzyć rodzinę, ale nie do końca, bo nie chce brać ślubu, nie chce być w żaden formalny sposób związany z drugą osobą, zastanawiałabym się poważnie jakiż to ważny powód go przed tym powstrzymuje

na przykład może go powstrzymywać to, że ma poczucie, że po ślubie należy sobie radzić zupełnie samemu i nie miałby śmiałości prosić rodziców czasem żeby go zaprosili na obiad czy pożyczyli na lepszą kurtkę. Bo skoro tworzy rodzinę to musi na nią zapracować. Albo marzy mu się lepszy ślub niż w jakiejś klitce przy grajkach z odpustu a nie chce być zaręczony przez 5 lat

[mysiak]

Napisane przez golgie

moim zdaniem mieszkanie razem przed ślubem jest trochę dziecinne, na zasadzie:spróbujemy być razem ,.ale jak nie wyjdzie to pa.Nie traktuję takich związków poważnie, chociażby były już dzieci itp., jest to dla mnie objaw niedojrzałoci i niegotowości do bycia razem.

Pomyślałaś kiedyś jak wiele osób nie traktuję poważnie ludzi o horyzontach szerokości spódnicy ołówkowej? W moim środowisku wielu. Całe szczęście.

Napisane przez golgie

Mam taki przykład w rodzinie i nie wygląda to ciekawie:/

To się nazywa "dowodzenie przez przykład" i ma taką wartość merytoryczną jak stwierdzenie: "Palenie nie powoduje raka ani chorób. Mój wujek palił 50 lat i nic mu nie było, przejechał go autobus". Jeden, dwa czy pięć przykładów z Twojego życia w żaden sposób nie stanowi grupy reprezentatywnej.

[emia1986]

Hej dziewczyny.

Mam problem z swoim Tż odnośnie mieszkania przed ślubem.
Tż oświadczył mi się w wrześniu, ślub zaplanowaliśmy na czerwiec. W między czasie okazało się że dostałam mieszkanie w spadku. Bardzo się cieszyłam, przez kilka miesięcy je remontowaliśmy wkładając w nie oszczedności moich rodziców. Rozmawialismy wielokrotnie o tym że będziemy tam mieszkać od razu jak skonczy się remont, czyli przed ślubem. Remont dobiegł konca a Tż nagle zapytał czy nie mozemy zaczekac do ślubu z tym mieszkaniem bo to tak po katolicku (ciekawe ze nie mial takiego zdania co do sexu). Wiem ze to wynika z pogladów jego matki. Już mu powiedziała ze nie jest z tego zadowolona, oczywiście to jego decyzja bla la bla, ze nie bedzie powrotu jak sie wyprowadzi (przepraszam bardzo a po slubie to bedzie miał mozliwosc powrotu???) Z teściową zawsze miałam ogóleni niezły kontakt i było bardzo przyzwoicie ale teraz to ja patrzec na nia nie mogę.... Najlepszym dowodem jej złośliwości jest to że w wigilie podała mu złą godzinie kolacji żeby za wcześnie do mnie nie przyjechał :/wiedziała ze się umawiamy na kawę i prezenty po kolacji....
rozpisałam się....
powiedzcie czy to ja przesadzam??