Za mało seksu w związku

[bober111]

Ja nie mam ochoty. Tą dziedziną zajmuje się endokrynologia. Też kiedyś nie rozumiałem jak można nie mieć ochoty.

Uważam że dopasowanie nie jest takie ważne ludzie nie powinni aż tak bardzo ze sobą związanii i we wszystki się ze sobą zgadzać trzeba trochę tolerancji i miejsca na wolność dla każdej osoby.

[xblackxshadowx]

Napisane przez Wizazowy Jacek

Jakoś nie ogarniam jak można nie miec ochoty na seks. Ja już rano mam ochotę, a cóż dopiero doczekać do wieczora...

Szkoda, że wszyscy faceci tak nie mają

[elle elle]

Napisane przez xblackxshadowx

Szkoda, że wszyscy faceci tak nie mają

Dokładnie

[anetta21]

Zgadzam się, wielka szkoda. Po kilku latach w związku mogę przy "odrobinie szczęścia" liczyć jedynie na dwuminutowy numerek tak mniej więcej raz na dwa tygodnie, albo i rzadziej. Oczywiście nie ma mowy o jakiś pieszczotach, pocałunkach, seksie oralnym (no chybaże to ja mam jemu zrobić dobrze) czy innych tego typu herezjach.

[JuanPablo]

Napisane przez anetta21

Zgadzam się, wielka szkoda. Po kilku latach w związku mogę przy "odrobinie szczęścia" liczyć jedynie na dwuminutowy numerek tak mniej więcej raz na dwa tygodnie, albo i rzadziej. Oczywiście nie ma mowy o jakiś pieszczotach, pocałunkach, seksie oralnym (no chybaże to ja mam jemu zrobić dobrze) czy innych tego typu herezjach.

A rozmawiałaś o tym ze swoim TŻ. Brak ochoty na seks u faceta spowodowany jest różnymi czynnikami i jeśli z nim o tym nie porozmawiasz, to będziesz tylko narzekała. Seks co 2 tygodnie powoduje to, że facet szybko kończy i koło się zamyka. Wizyta u seksuologa tez by się tu przydała. To oczywiście tylko moje spostrzeżenia jako normalnego faceta, który ma dużo większe potrzeby niż 2 razy w miesiącu.

[e_kar]

Ja to ci tochę zazdroszczę. Mój partner to przeciwieństwo twojego, kochałby się ze mną kilka razy dziennie, gdybym mu na to pozwoliła. Czasami myślę, że ma największego penisa w polsce, bo nigdy nie ma dosyć. Popatrz na to z mojej strony od razu ci będzie lepiej.

http://✂✂✂✂✂✂✂✂✂✂com/forum-czlonek-meski/index.php

[xblackxshadowx]

Ech, u mnie nieco lepiej z seksem jest, ciekawe na jak długo.
Chociaż niefajne jest to, że jak mi przestało na tym zależeć to mojemu facetowi wręcz przeciwnie i teraz on mi marudzi, ale nie potrafi mnie jakoś dobrze zachęcić...

[201803290936]

Napisane przez anetta21

Zgadzam się, wielka szkoda. Po kilku latach w związku mogę przy "odrobinie szczęścia" liczyć jedynie na dwuminutowy numerek tak mniej więcej raz na dwa tygodnie, albo i rzadziej. Oczywiście nie ma mowy o jakiś pieszczotach, pocałunkach, seksie oralnym (no chybaże to ja mam jemu zrobić dobrze) czy innych tego typu herezjach.

A ktoś Cię trzyma pod bronią i zmusza do bycia w tym związku? Próbowałaś wymóc jakieś zmiany?

[Anna Antonina]

Napisane przez anetta21

Zgadzam się, wielka szkoda. Po kilku latach w związku mogę przy "odrobinie szczęścia" liczyć jedynie na dwuminutowy numerek tak mniej więcej raz na dwa tygodnie, albo i rzadziej. Oczywiście nie ma mowy o jakiś pieszczotach, pocałunkach, seksie oralnym (no chybaże to ja mam jemu zrobić dobrze) czy innych tego typu herezjach.

Jeżeli Twój mężczyzna nie ma 65 lat, to to jest moim zdaniem nienaturalne, żeby miał ochotę na seks raz na 2 tygodnie.

[anetta21]

Napisane przez JuanPablo

A rozmawiałaś o tym ze swoim TŻ. Brak ochoty na seks u faceta spowodowany jest różnymi czynnikami i jeśli z nim o tym nie porozmawiasz, to będziesz tylko narzekała. Seks co 2 tygodnie powoduje to, że facet szybko kończy i koło się zamyka. Wizyta u seksuologa tez by się tu przydała. To oczywiście tylko moje spostrzeżenia jako normalnego faceta, który ma dużo większe potrzeby niż 2 razy w miesiącu.

Tak owszem rozmawiałam i to nie raz ani nie dwa. Rozmowy pomagają ale niestety tylko na chwilę.

---------- Dopisano o 18:11 ---------- Poprzedni post napisano o 17:59 ----------

Napisane przez Doris1981

A ktoś Cię trzyma pod bronią i zmusza do bycia w tym związku? Próbowałaś wymóc jakieś zmiany?

Nikt mnie nie trzyma pod bronią, ani nie zmusza do bycia w tym związku. To że nie jestem zadowolona akurat z tej sfery naszego wspólnego życia nie znaczy, że wogóle nie jestem szczęśliwa. Jak się kogoś kocha i bycie razem traktuje poważnie,to moim zdaniem, należy przed podjęciem decyzji o rozstaniu powalczyć o związek.
Więc próbuję raz z lepszym raz z gorszym skutkiem, ale się nie poddaję... na razie.

[201803290936]

Napisane przez anetta21

(...)
Nikt mnie nie trzyma pod bronią, ani nie zmusza do bycia w tym związku. To że nie jestem zadowolona akurat z tej sfery naszego wspólnego życia nie znaczy, że wogóle nie jestem szczęśliwa. Jak się kogoś kocha i bycie razem traktuje poważnie,to moim zdaniem, należy przed podjęciem decyzji o rozstaniu powalczyć o związek.
Więc próbuję raz z lepszym raz z gorszym skutkiem, ale się nie poddaję... na razie.

Związek to również jest seks - ta sfera jest jedną z kluczowych sfer dla szczęścia związku. Na dłuższą metę nie da się być w związku szczęśliwym, jeżeli ta sfera siada. No chyba, że przechodzi się w tryb "mamy układ". Jak sobie wyobrażasz w tym przypadku "walkę o związek"? Rozmowy nic nie dają, co jeszcze uważasz, że możesz zrobić (oprócz żalenia się na forum)?

[klempaa]

Napisane przez Doris1981

Związek to również jest seks - ta sfera jest jedną z kluczowych sfer dla szczęścia związku. Na dłuższą metę nie da się być w związku szczęśliwym, jeżeli ta sfera siada. No chyba, że przechodzi się w tryb "mamy układ". Jak sobie wyobrażasz w tym przypadku "walkę o związek"? Rozmowy nic nie dają, co jeszcze uważasz, że możesz zrobić (oprócz żalenia się na forum)?

Zgadzam się z Doris.

Szczególnie, że problem nie jest "tylko" w braku seksu -> z tego co mówisz, to brakuje również czułości (nie ma pocałunków..).... niefajnie. Ja bym tak nie mogła (również gdyby sprawa dotyczyła jedynie seksu -> pomijając sytuacje uzasadnione).

[anetta21]

Napisane przez Doris1981

Związek to również jest seks - ta sfera jest jedną z kluczowych sfer dla szczęścia związku. Na dłuższą metę nie da się być w związku szczęśliwym, jeżeli ta sfera siada. No chyba, że przechodzi się w tryb "mamy układ". Jak sobie wyobrażasz w tym przypadku "walkę o związek"? Rozmowy nic nie dają, co jeszcze uważasz, że możesz zrobić (oprócz żalenia się na forum)?

No cóż chwilowo forum to jedyne miejsce gdzie mogę się wyżalić. Moja najlepsza przyjacółka jest niestety dość daleko i nie ma szansy na pogaduchy "przy kawie" przez najbliższe kilka miesięcy
Zdaję sobie sprawę, że seks jest integralną częścią związku i na dłuższą metę szczęśliwy związek bez udanego seksu nie jest możliwy. Poza seksem wszystko w związku gra. Wiadomo, że zdarzają się gorsze dni. Ale rachunek ogólny wychodzi zdecydowanie na plus. Na razie niestety nic innego poza dalszym wałkowaniem tematu w rozmowach nie przychodzi mi do głowy Być może taki stan rzeczy wynika z tego, że mój TŻ zmienił niedawno pracę, sporo pracuje, a praca odpowiedzialana i stresująca. Na pewno musi istnieć jakaś przyczyna ponieważ wcześniej (a jesteśmy razem 8 lat) w łóżku było fantastycznie, a TŻ miał więcej pomysłów na różne "urozmaicenia" niż ja (a ja całkiem pomysłowa jestem ) Będę wałkować temat aż się dowiem.

---------- Dopisano o 18:54 ---------- Poprzedni post napisano o 18:46 ----------

[QUOTE=klempaa;27781381]Zgadzam się z Doris.

Szczególnie, że problem nie jest "tylko" w braku seksu -> z tego co mówisz, to brakuje również czułości (nie ma pocałunków..).... niefajnie. Ja bym tak nie mogła (również gdyby sprawa dotyczyła jedynie seksu -> pomijając sytuacje uzasadnione).[/QUOTE

To nie jest tak, że wogóle się nie całujemy, czy nie przytulamy (moja wina nie wyraziłam się precyzyjnie). Chodziło mi o to, że jeśli już "przytrafi" nam się jakiś seks to tylko w formie tzw. szybkiego numerka. Nie to żebym miała coś przeciwko takiej formie seksu, ale nie za każdym razem

[201803290936]

Napisane przez anetta21

(...)
Być może taki stan rzeczy wynika z tego, że mój TŻ zmienił niedawno pracę, sporo pracuje, a praca odpowiedzialana i stresująca.
(...)

A jaką pracę miał wcześniej? Mniej odpowiedzialną i stresującą? Próbowałaś z nim o tym rozmawiać - w sensie, że podejrzewasz, iż to praca tak wpływa? Praca może być na tyle stresująca, że seks siada, ale wiesz - pewnie będzie tam pracował dłuższy czas. Wyrozumiałość wyrozumiałością, ale to Twoje życie - następne X lat ma być frustrujące? Można mieć gorszy okres w życiu, ale jego niechęć do rozmowy nie jest dobra i to nie jest uczciwe wobec Ciebie. Od razu po rozpoczęciu pracy tak się zaczęło dziać, czy po jakimś czasie? Oprócz tego pojawiły się jakiś dziwne zachowania, zmienił się?

[anetta21]

Napisane przez Doris1981

A jaką pracę miał wcześniej? Mniej odpowiedzialną i stresującą? Próbowałaś z nim o tym rozmawiać - w sensie, że podejrzewasz, iż to praca tak wpływa? Praca może być na tyle stresująca, że seks siada, ale wiesz - pewnie będzie tam pracował dłuższy czas. Wyrozumiałość wyrozumiałością, ale to Twoje życie - następne X lat ma być frustrujące? Można mieć gorszy okres w życiu, ale jego niechęć do rozmowy nie jest dobra i to nie jest uczciwe wobec Ciebie. Od razu po rozpoczęciu pracy tak się zaczęło dziać, czy po jakimś czasie? Oprócz tego pojawiły się jakiś dziwne zachowania, zmienił się?

Poprzednia praca była zdecydowanie mniej odpowiedzialna i stresująca. Problemy zaczeły się krótko po rozpoczęciu nowej pracy. Innych większych zmian w zachowaniu TŻ nie widzę. Dam mu jeszcze trochę czasu - może jak ogarnie się trochę bardziej w nowej pracy to coś się poprawi. A przynajmniej wykaże jakąś, choćby minimalną, chęć "współpracy". A jeśli nie to wóz albo przewóz. Choć pewnie łatwo nie będzie. W końcu już kawał czasu jesteśmy razem i do tej pory było naprawdę dobrze.

[tamc_tadam]

Niestety ten post est również o moim małżeństwie.
Bez zbędnych szczegółów- po prostu czuję się w swoim związku jak zbędny mebel.
Mąż jest generalnie dobrym człowiekiem, czułym ojcem, ale jest totalnie zamknięty na cudze potrzeby, dla niego w ogóle coś takiego jest niemozliwe do wyabstrahowania.
Na samym początku znajomości- przez jakieś 1,5 roku 2 lata seks był genialny- ale zdałam sobie sprawę, że działo się tak, ponieważ to ja incjowałam seks, ja zabiegałam, starałam się itd.
No ale w końcu się wkurzyłam i przestałam.
I od tamtej pory wiadomo co się dzieje.
Właśnie kończę swoje pierwsze opakowanie pigułek anty i nie kochaliśmy się ani razu (maj gad!)
A ponadto wczoraj w nocy idąc na siku natknęłam sie na mojego ślubnego traktującego swój popęd w pojedynkę, co mnie rozwaliło już dokumentnie.
Nic tylko wyć.
wybaczcie, że nic nie poradzę moim poprzedniczkom, ale mi tylko jedna rzecz przychodzi ddo głowy- kopnąć ich wszystkic w d

[tamc_tadam]

Cześć Dziewczyny,
niestety ale ten wątek dotyczy również mojego małżeństwa.
Bez zbędnych szczegółów- po prostu czuję się w swoim związku jak niepotrzebny mebel.
Generalnie tż jest dobrym człowiekiem, czułym ojcem, ale jest totalnie zamknięty na cudze potrzeby, wręcz nie potrafi sobie czegoś takiego wyabstrahować.
Na początku seks był genialny- przez jakieś 1,5 roku dwa lata- zdałam sobie jednak sprawę, że działo się tak ponieważ to ja inicjowałam seks, ja zabiegałam, ja się starałam ładnie wyglądać.
Aż w końcu się wkurzylam i przestałam. W taki sposób nasze pożycie umarło śmiercią naturalną.
Właśnie kończę pierwsze opakowanie swoich pigułek anty, od rozpoczęcia opakowania nie kochaliśmy się ani razu (maj gad )
Do tego wszystkiego wstając wczoraj w nocy na siku natknęłam się na mojego ślubnego traktującego swój popęd w pojedynkę, co mnie rozbiło dokumentnie.
Przepraszam, że się nie odniosę do poprzednich postów, ale tylko jedno przychodzi mi na myśl- aby wystrzelić wszystkich podobnych typkow na księżyc
Ja mam 23 lata, on 24. Dzisiaj cały dzień przełaziłam w powyciąganym dresie.
pozdrawiam serdecznie

[klempaa]

Napisane przez tamc_tadam

Cześć Dziewczyny,
niestety ale ten wątek dotyczy również mojego małżeństwa.
Bez zbędnych szczegółów- po prostu czuję się w swoim związku jak niepotrzebny mebel.
Generalnie tż jest dobrym człowiekiem, czułym ojcem, ale jest totalnie zamknięty na cudze potrzeby, wręcz nie potrafi sobie czegoś takiego wyabstrahować.
Na początku seks był genialny- przez jakieś 1,5 roku dwa lata- zdałam sobie jednak sprawę, że działo się tak ponieważ to ja inicjowałam seks, ja zabiegałam, ja się starałam ładnie wyglądać.
Aż w końcu się wkurzylam i przestałam. W taki sposób nasze pożycie umarło śmiercią naturalną.
Właśnie kończę pierwsze opakowanie swoich pigułek anty, od rozpoczęcia opakowania nie kochaliśmy się ani razu (maj gad )
Do tego wszystkiego wstając wczoraj w nocy na siku natknęłam się na mojego ślubnego traktującego swój popęd w pojedynkę, co mnie rozbiło dokumentnie.
Przepraszam, że się nie odniosę do poprzednich postów, ale tylko jedno przychodzi mi na myśl- aby wystrzelić wszystkich podobnych typkow na księżyc
Ja mam 23 lata, on 24. Dzisiaj cały dzień przełaziłam w powyciąganym dresie.
pozdrawiam serdecznie

Rozmawiałas z nim o tym?

[tamc_tadam]

oczywiście że tak. I to nie raz.
Generalnie zawsze mi mówi w takich sytuacjach, że się beznadziejnie czuje jako facet, że on tu wraca po pracy/ uczelni a ja jeszcze mam pretensje (wtf?!). Oczywiście utrzymuje, że bardzo mnie kocha i bardzo go podniecam. Tylko co z tego...
Na drugi dzień po taiej dyskusji dla niego już jest wszystko po staremu.
Ogólnie sprawia wrażennie człowieka, ktorego na dłuższą metę nic nie rusza. Nie potafi zacząć działać, jest kompletnie bierny.
Ten typ tak ma
Mam dosyć walki o każdą czułość. Chciałabym żeby i jemu w końcu trochę zależało.
Czasem mi się wyaje, że to o do niego mówię to jest abstrakcja, że on po prostu kurka NIE UMIE! (jakkolwiek to brzmi)
I co teraz? Szukać kogoś na boku, czy rozwalić maleńkiemu dziecku rodzinę?
Bo scenariusza pt. domowa usługiwaczka i popychadło nie przewiduję

[klempaa]

Napisane przez tamc_tadam

oczywiście że tak. I to nie raz.
Generalnie zawsze mi mówi w takich sytuacjach, że się beznadziejnie czuje jako facet, że on tu wraca po pracy/ uczelni a ja jeszcze mam pretensje (wtf?!). Oczywiście utrzymuje, że bardzo mnie kocha i bardzo go podniecam. Tylko co z tego...
Na drugi dzień po taiej dyskusji dla niego już jest wszystko po staremu.
Ogólnie sprawia wrażennie człowieka, ktorego na dłuższą metę nic nie rusza. Nie potafi zacząć działać, jest kompletnie bierny.
Ten typ tak ma
Mam dosyć walki o każdą czułość. Chciałabym żeby i jemu w końcu trochę zależało.
Czasem mi się wyaje, że to o do niego mówię to jest abstrakcja, że on po prostu kurka NIE UMIE! (jakkolwiek to brzmi)
I co teraz? Szukać kogoś na boku, czy rozwalić maleńkiemu dziecku rodzinę?
Bo scenariusza pt. domowa usługiwaczka i popychadło nie przewiduję

Pytam, czy rozmawiałaś o tym, czemu woli sobie zwalić konia zamiast kochać się z Tobą.

[tamc_tadam]

Odpowiadam- rozmawiałam.
Odpowiedzi ma książkowe tzn. nie woli sobe walić konia, ale jednak wali (!), ja podobno go odtrącam (bo nie odwalam co noc cholernego striptizu) i jestem ciągle zmęczona.
I rzeczywiście jestem zmęczona, bo już trochę nuży mnie gra wstępna w postaci półminutowego gmerania w gaciach.
No ale to nieważne, że kobieta może stracić ochotę na kolejne pląsy bo prawdziwą tragedią jest przecież to, że on woli sobie walić konia... no litości
Chciałabym aby wykazywał się nieco większą wyobraźnią, ja lubię miło spędzać czas w łóżku, bawić się seksem, on może się rypać taśmowo. Niestety, wszelkie próby porozumienia się w tej kwestii kończą się tym samym- ja jestem niezadowolona, a on zachowuje się jak pięciolatek który nie wie co i jak.

[normalnyFacet]

Napisane przez tamc_tadam

Odpowiadam- rozmawiałam.
Odpowiedzi ma książkowe tzn. nie woli sobe walić konia, ale jednak wali (!), ja podobno go odtrącam (bo nie odwalam co noc cholernego striptizu) i jestem ciągle zmęczona.
I rzeczywiście jestem zmęczona, bo już trochę nuży mnie gra wstępna w postaci półminutowego gmerania w gaciach.
No ale to nieważne, że kobieta może stracić ochotę na kolejne pląsy bo prawdziwą tragedią jest przecież to, że on woli sobie walić konia... no litości
Chciałabym aby wykazywał się nieco większą wyobraźnią, ja lubię miło spędzać czas w łóżku, bawić się seksem, on może się rypać taśmowo. Niestety, wszelkie próby porozumienia się w tej kwestii kończą się tym samym- ja jestem niezadowolona, a on zachowuje się jak pięciolatek który nie wie co i jak.

olej go.

[anetta21]

U mnie tak jakby lekka poprawa jesli chodzi o częstotliwość, ale niestety nie jeśli chodzi o jakość. Mam wrażenie, że do chłopa dotarło, że moje słowa o rozstaniu były na serio. Ale z drugiej strony kocha się ze mną tak automatycznie i bez entuzjazmu, że mnie trafia i robię się wredna i niemiła. Co z koleji rzutuje na resztę spraw między nami, które do tej pory były ok. Może się wystraszył, że nie będzie komu prać, sprzątać i gotwać jak sobie pójdę? Ale to nie jest to o co mi chodziło. Mam wrażenie, że to wszystko zmierza w jednym kierunku. Kierunku końca niestety

[201803290936]

Napisane przez anetta21

U mnie tak jakby lekka poprawa jesli chodzi o częstotliwość, ale niestety nie jeśli chodzi o jakość. Mam wrażenie, że do chłopa dotarło, że moje słowa o rozstaniu były na serio. Ale z drugiej strony kocha się ze mną tak automatycznie i bez entuzjazmu, że mnie trafia i robię się wredna i niemiła. Co z koleji rzutuje na resztę spraw między nami, które do tej pory były ok. Może się wystraszył, że nie będzie komu prać, sprzątać i gotwać jak sobie pójdę? Ale to nie jest to o co mi chodziło. Mam wrażenie, że to wszystko zmierza w jednym kierunku. Kierunku końca niestety

Powiedziałaś mu to? Czy żyje w przekonaniu, że skoro "odwala pańszczyznę" w łóżku to już jest OK? Cóż, skoro dla faceta, z którym jesteś, seks z Tobą jest przykrym obowiązkiem, to chyba sama wiesz, że to nie ma sensu. Dziwię Ci się, że w ogóle chcesz uprawiać byle jaki seks - wolałabym się masturbować (plus zakończyć tą farsę).

[anetta21]

Napisane przez Doris1981

Powiedziałaś mu to? Czy żyje w przekonaniu, że skoro "odwala pańszczyznę" w łóżku to już jest OK? Cóż, skoro dla faceta, z którym jesteś, seks z Tobą jest przykrym obowiązkiem, to chyba sama wiesz, że to nie ma sensu. Dziwię Ci się, że w ogóle chcesz uprawiać byle jaki seks - wolałabym się masturbować (plus zakończyć tą farsę).

No jasne, że powiedziałam. Uprawiam bo się jeszcze łudzę, że może coś się porawi...pewnie nie. Ale nadzieja umiera ostatnia

[Adria00]

Mam pytanie....jak ważny jest dla Was sex w związku?

Zastanawiam się czy to ja jestem jakaś niewyżyta czy mój facet ma jakiś problem.

Niedawno zaczęłam uprawiać sex i myślałam, że będzie inaczej. Mój facet bardzo szybko dochodzi a ja jeszcze nawet nie jestem porządnie "rozgrzana"
Rozmawialiśmy o tym, wprowadziliśmy więcej pieszczot ale nadal nie jestem jeszcze zadowolona.

Ostatnio powiedział, że poprawi się tylko nie mogę ponaglać i dać w tej sferze trochę luzu.
Możliwe, że robię coś nieświadomie ale zawsze myślałam, że jemu to się podoba gdy np. sama zaczynam coś inicjować.
Jesteśmy w związku na odległość, czasami przyjeżdza do mnie- mamy tam spokój. Ale jak jesteśmy na weekend w domach to jednak nie ma takiej okazji, chociaż w jeden dzień jest- jak rodzice są w pracy i wolny dom. Niestety Tż chyba nie zawsze chce z tego korzystać.....

Ostatnio kochaliśmy się ponad 3 tygodnie temu. Napisał, ze poprawi się....tylko jak? Chciałabym więcej ćwiczyć

Przy pieszczotach było super ale przy sexie jest już zbyt czuły. Wolałabym ostrzejszy sex- informowałam go o tym....
Często jest tak, że mówi jak chciałby to robić itp...nakręca mnie a później i tak nic z tego nie wychodzi.

Zastanawiam się nad sensem brania tabletek anty- jeśli mamy kochać się raz w miesiącu.....

Nie wiem jak zacząć rozmowę, żeby znowu nie zarzucił mi ponaglanie....
Wczoraj naszyły mnie nawet myśli, ze może nie podniecam go już (chociaż zawsze twierdził co innego i było po nim widać)

Nie sądziłam, że seks stanie się dla mnie tak ważnym aspektem w związku Czuję się z tym trochę egoistycznie

[normalnyFacet]

Napisane przez Adria00

Mam pytanie....jak ważny jest dla Was sex w związku?

Zastanawiam się czy to ja jestem jakaś niewyżyta czy mój facet ma jakiś problem.

Niedawno zaczęłam uprawiać sex i myślałam, że będzie inaczej. Mój facet bardzo szybko dochodzi a ja jeszcze nawet nie jestem porządnie "rozgrzana"
Rozmawialiśmy o tym, wprowadziliśmy więcej pieszczot ale nadal nie jestem jeszcze zadowolona.

Ostatnio powiedział, że poprawi się tylko nie mogę ponaglać i dać w tej sferze trochę luzu.
Możliwe, że robię coś nieświadomie ale zawsze myślałam, że jemu to się podoba gdy np. sama zaczynam coś inicjować.
Jesteśmy w związku na odległość, czasami przyjeżdza do mnie- mamy tam spokój. Ale jak jesteśmy na weekend w domach to jednak nie ma takiej okazji, chociaż w jeden dzień jest- jak rodzice są w pracy i wolny dom. Niestety Tż chyba nie zawsze chce z tego korzystać.....

Ostatnio kochaliśmy się ponad 3 tygodnie temu. Napisał, ze poprawi się....tylko jak? Chciałabym więcej ćwiczyć

Przy pieszczotach było super ale przy sexie jest już zbyt czuły. Wolałabym ostrzejszy sex- informowałam go o tym....
Często jest tak, że mówi jak chciałby to robić itp...nakręca mnie a później i tak nic z tego nie wychodzi.

Zastanawiam się nad sensem brania tabletek anty- jeśli mamy kochać się raz w miesiącu.....

Nie wiem jak zacząć rozmowę, żeby znowu nie zarzucił mi ponaglanie....
Wczoraj naszyły mnie nawet myśli, ze może nie podniecam go już (chociaż zawsze twierdził co innego i było po nim widać)

Nie sądziłam, że seks stanie się dla mnie tak ważnym aspektem w związku Czuję się z tym trochę egoistycznie

jejuuuu jemu powiedz aby się nie stresował tylko totalnie wyluzował to nie są zawody w długości stosunku.. lecz bliskość dwojga ludzi.

Zawsze możecie ograniczyć grę wstępną i szybciej przechodzić do rzeczy a jeśli już gra wstępna jest taka super ważna.. to zróbcie sobie oralny aż do finału.. odczekajcie 10-15 min.. i jazda drugi raz już klasycznie .. na pewno będzie o wiele dłuższy

[Adria00]

Napisane przez normalnyFacet

jejuuuu jemu powiedz aby się nie stresował tylko totalnie wyluzował to nie są zawody w długości stosunku.. lecz bliskość dwojga ludzi.

Zawsze możecie ograniczyć grę wstępną i szybciej przechodzić do rzeczy a jeśli już gra wstępna jest taka super ważna.. to zróbcie sobie oralny aż do finału.. odczekajcie 10-15 min.. i jazda drugi raz już klasycznie .. na pewno będzie o wiele dłuższy

Tak, mówiłam o tym aby najpierw zaspokoić się oralnie. Tylko jak jest okazja to On nie chce korzystać (tak myślę, że nie chce)
Twierdzi, że woli kochać się wieczorem lub rano ale to stanie się taka wielka krzywda jak będzie w dzień....
Kiedyś jak byliśmy osobno potrafiliśmy pisać pikantne smsy teraz to przyzwyczajenie zanika.
Nie wiem jak już mam rozmawiać z tym człowiekiem....

[Adria00]

Sprawa wyjaśniona Chodziło o coś innego.... Szczera rozmowa pomogła i teraz mówimy o swoich potrzebach bez zbędnego naciskania.
Mam nadzieje, że będzie dobrze.
Wydusić coś z faceta.....normalnie cud

[Skunki]

przepraszam usuwam...