Czy jest ktoś jeszcze kto nie lubi WIGILII?

[Rodolphe Lindt]

Nie moge powiedziec, ze nie lubie Swiat... Ale sa mi obojetne. Moglyby nie istniec. Raczej nic specjalnego nie planuje. I to nie dlatego ze jestem niewierzaca.

[Mona Lisa]

Każdy dzień można skopać (samospełniające się proroctwo: "i tak będzie okropnie, więc nie będę się wysilać"; a potem: "a nie mówiłem?"), ale idąc tym samym tropem - każdy dzień może być wyjątkowy.

Z góry przepraszam za swój mentorski ton, ale uważam, że to, jakie mamy podejście do świąt, zależy w głównej mierze od nas samych.

Piszecie:
* Nieszczere życzenia - dlaczego nieszczere? Złóżcie je jak najbardziej szczerze, na pewno da się powiedzieć coś miłego nawet najbardziej nielubianej ciotce, bo i ona ma swoje marzenia i plany.
* Sprzątanie (które akurat uwielbiam) - można je rozłożyć na kilka dni, nie robić niczego na siłę i cieszyć się z jego efektów.
* Nietrafione prezenty - co najmniej połowa radości z prezentów to chwile, kiedy nasi bliscy cieszą się z prezentów, które otrzymali od nas, czyż nie? Kupmy trafione, to i ten problem będzie z głowy, przynajmniej połowicznie.
* Niesmaczne potrawy (???), noooo, tego argumentu akurat nie rozumiem Nie lubię karpia, więc od Mamy dostaję w prezencie rybę po grecku, odwdzięczam się jej natomiast uszkami i pierogami własnej roboty.
* Kiepski program telewizyjny - no błagam Was, to ma być problem? Przecież w ostateczności mamy Wizaż

Na Wigilię czekam z utęsknieniem, cieszę się, że moi schorowani Dziadek i Babcia kolejny rok zasiądą z nami do stołu. Tego dnia jestem dla nich, nie oni dla mnie: dla zabieganych Rodziców, nieznośnego Brata, dla Męża, którego uwielbiam. Przebieram się za Mikołajkę i wyciągam prezenty spod choinki, a potem odwiedzam swoich chrześniaków, którym przechwyciłam listy do świętego Mikołaja

Życzę Wszystkim Najpiękniejszych Świąt!

[spray]

Wczoraj znów "pękłam". Starałam się mysleć o tych cholernych świętach pozytywnie, ale jak uświadomiłam sobie, że całą Wigilię będę pichcić w kuchni, przygotować stoł, potem zmywać po 10 osobach i sprzątać papiery po prezentach, rano 25-go będę musiała podać tym 10 osobom śniadanie, pozmywać, podać, ciasta, pozmywać, zacząc robić obiad, podac go i znów pozmywać, podać deser i znów pozmywać.. W dodatku mój tata jest na ścisłej diecie i trzeba mu jeszcze gotować oddzielnieee
całe święta spędzę w kuchni, a gotować chorobliwie nieznoszę
w dupie mam takie święta. Gdybym sobie poszła w gościnę i moim jedynym obowiązkiem byłoby ładnie wyglądać to pewnie lubiłabym ten cały szajs. A że muszę zasuwać jak mały samochodzik, bo moja rodzina zwala się do nas, zasłaniając się gównianymi argumentami o braku miejsca, to mam ochotę tylko powiesić się na choince, którą tez z resztą muszę ubrać, bo nikomu innemu się nie chce.

A NA DODATEK NADAL NIE MAM POŁOWY PREZENTÓW!!

[moee]

spray

Ja lubie swieta, lubie Wigilie Pamietam ze jak jeszcze spedzalam wigilie w domu z rodzicami etc to byl chyba jeden dzien gdzie w moim domu nie bylo sprzeczek , a ja z moja siostra chodzilysmy jak "przecinaki" grzeczne jak sie patrzy u mnie w rodzine zawsze sie mowilo ze nie wolno sie sprzeczac/kłócić w ten dzien, rozrabiac etc bo pozniej tak bedzie przez caly rok nigdy nie bylo bieganiny,jakiegos dzikiego sprzatania czy tego zeby mama caly dzien siedziala w kuchni .Wigilie spedzalismy tylko w czworke _zawsze_ mimo zaproszen ze strony rodzinny( jak bylysmy dzieciakami z siostra i rodzice sie pytali czy chcemy jechac do babci, cioci to zawsze krzyczalysmy ze nie) ot bardziej uroczysta kolacja , bez czytania biblii, a zamiast oplatkiem przedzielamy sie pieczonym wlasnorecznie chlebkiem( płaczęta sie na niego mowi) po wigilii prezenty, w tle koledy, rodzice przytuleni z lampka wina i patrzacy na mnie i siostre z wielka miloscia, a my frajda z prezentow
Teraz spedzam swieta w podobny sposob tyle ze z moja wlasna rodzina, i tak samo ani sie nie klocimy, ani nie sprzatamy na "jana", nie siedze calymi dniami w kuchni bo sobie rozkladam prace ( zreszta uwielbiam gotowac, piec , pitrasic) wigilia to tez bardziej uroczysta kolacja tyle ze u mnie w domku, prezenty i tak samo jak moi rodzice po kolacji, ja sie przytulam do Tz z lampka wina

chociaz zawsze jakos przed swietami mnie nachodzi ochota zeby jechac do rodzicow, spedzic z nimi swieta, zobaczyc ich .. ale jak ubiore choinke ,zapale na niej lampki to mi przechodzi

mam duza rodzine, ogromna i tak jak wspominam sobie to raczej nie lubilam jak bez zapowiedzi sie np. wpakowalo w pierwszy , badz drugi dzien swiat z 20 osob po koledzie

[myszka197]

my z mężem też nie lubimy świąt ( powody takie jak wyżej wymieniane) i w tym roku postanowiliśmy się zbuntować,i wyjechać w góry na lodowiec, gdzie zawsze jest śnieg. Będą to moje pierwsze od kilku lat święta spędzone poza kuchnią, bez znienawidzonej wigilii, obcałowywania obleśnych ciotek przy świątecznych życzeniach, i poświątecznego wydłubywania igieł choinkowych z dywanu....
W wigilię będziemy cały dzień na nartach, wieczorem otworzymy szampana, a potem będziemy się kochać (już to zaplanowaliśmy)
A prezeny kupiłam w tym roku tylko sobie, to, co naprawdę zawsze chciałam dostać
Pozdrawiam wszystkich niecierpiących wigilii, i namawiam do BUNTU
świątecznych życzem nie składam Wam, bo sama nie lubię ich wysłuchiwać

[Elwinga]

Napisane przez spray

Wczoraj znów "pękłam". Starałam się mysleć o tych cholernych świętach pozytywnie, ale jak uświadomiłam sobie, że całą Wigilię będę pichcić w kuchni, przygotować stoł, potem zmywać po 10 osobach i sprzątać papiery po prezentach, rano 25-go będę musiała podać tym 10 osobom śniadanie, pozmywać, podać, ciasta, pozmywać, zacząc robić obiad, podac go i znów pozmywać, podać deser i znów pozmywać.. W dodatku mój tata jest na ścisłej diecie i trzeba mu jeszcze gotować oddzielnieee
całe święta spędzę w kuchni, a gotować chorobliwie nieznoszę
w dupie mam takie święta. Gdybym sobie poszła w gościnę i moim jedynym obowiązkiem byłoby ładnie wyglądać to pewnie lubiłabym ten cały szajs. A że muszę zasuwać jak mały samochodzik, bo moja rodzina zwala się do nas, zasłaniając się gównianymi argumentami o braku miejsca, to mam ochotę tylko powiesić się na choince, którą tez z resztą muszę ubrać, bo nikomu innemu się nie chce.

To nie rób tego wszystkiego.

Tak naprawdę nikt Ci nie każe. To Ty sama uważasz, że powinnaś to zrobić.

Jeżeli cały komplet gości nie składa się ze zniedołężniałch, stuletnich, głuchawych ciotek, to naprawdę nie rozumiem, czemu nie możesz im zlecić pomocy w przygotowaniach. Nie masz obowiązku wszystkiego robić sama. I wbrew pozorom można to osiągnąć, tylko dobrze jest wtedy ustalić konkretną listę zadań. Nie: "Może by mi ktoś pomógł?", tylko "Ciociu Aniu, mam do ciebie prośbę o przygotowanie śledzi albo innej ryby, bo nie dam rady ze wszystkim".

Trzymaj się i powodzenia.

[lain]

a ja uwielbiam Wigilie. moze to tez za sprawa mojej rodziny.
nikt na siebie nie krzyczy, nie ma nerwowki, bo zeby sie wyrobic na czas mama niektore rzeczy przygotowuje sobie pare dni wczesniej (ubieranie choinki, lepienie pierogow i uszek itp.). u nas prezenty sa na Mikolaja, wiec odpada lazenie po sklepach przed Bozym narodzeniem. jemy z kotami, a jak wiadomo zwierzeta rozluzaniaja atmosfere. jak kicio siedzi mi na kolanach i wpiernicza rybke to az wszystkich rozczula. zyczenia zalatwiamy szybko i z humorem - zazwyczaj sa to jakies smieszne zyczenia.
pomimo, ze wszyscy dziadkowie, ktorzy spedzali z nami wigilie umarli to jednak nadal staramy sie utrzymywac ta sama ciepla atmosfere. uwielbiam barszcz z uszkami, pierogi z kapusta i grzybami. z reszta moja mama jest tak kochana, ze dla kazdego robi specjalnie cos co ten ktos lubi najbardziej a przed wigilia nikt na nikogo nie pokrzykuje, ze ma sprzatac, bo Wigilia jest w jednym pokoju, wiec reszta wcale nie musi byc taka czysciutka jak ktos nie ma sily ani ochoty posprzatac swojego lokum


a jezeli chodzi o duze wigilie i nawal obowiazkow z nia zwiazny. u mnie w rodzinie jak jeszcze byly Wigilie na 20 osob wcale nie bylo tak ze wszyscy zwalali sie babci na gotowe, tylko wszyscy pomagali w kuchni w gotowaniu, zmywaniu itp. w koncu to swieta rodzinne, przy wspolnym gotowaniu jest jeszcze weselej nio i kazdy przywozil tez cos swojego - salatke, ciasto, rybe itp. bo dlaczego to babcia mialaby kupowac tyle ryb czy piec tyle ciast zeby 20 osob wyzywic?

[LoLcIa123]

Napisane przez spray

Wczoraj znów "pękłam". Starałam się mysleć o tych cholernych świętach pozytywnie, ale jak uświadomiłam sobie, że całą Wigilię będę pichcić w kuchni, przygotować stoł, potem zmywać po 10 osobach i sprzątać papiery po prezentach, rano 25-go będę musiała podać tym 10 osobom śniadanie, pozmywać, podać, ciasta, pozmywać, zacząc robić obiad, podac go i znów pozmywać, podać deser i znów pozmywać.. W dodatku mój tata jest na ścisłej diecie i trzeba mu jeszcze gotować oddzielnieee
całe święta spędzę w kuchni, a gotować chorobliwie nieznoszę
w dupie mam takie święta. Gdybym sobie poszła w gościnę i moim jedynym obowiązkiem byłoby ładnie wyglądać to pewnie lubiłabym ten cały szajs. A że muszę zasuwać jak mały samochodzik, bo moja rodzina zwala się do nas, zasłaniając się gównianymi argumentami o braku miejsca, to mam ochotę tylko powiesić się na choince, którą tez z resztą muszę ubrać, bo nikomu innemu się nie chce.

A NA DODATEK NADAL NIE MAM POŁOWY PREZENTÓW!!

A może poprostu,niech każdy przyniesie coś ze sobą?.Rodzice makówke,ciotka jakieś sałatki,inne ciotki ciasta

[Jula]

Nie lubię świąt, wigilii i całej tej otoczki. Nie jestem wierząca, nie wyznaję żadnej religii i denerwuje mnie, że jestem "zmuszana" do uczestniczenia w tym wszystkim (radio, tv, sklepy, e-maile, dosłownie z każdej strony bombardowanie świętami). Przymusowe wolne chętnie wykorzystałabym kiedy indziej.

[lain]

Napisane przez Jula

Nie jestem wierząca, nie wyznaję żadnej religii i denerwuje mnie, że jestem "zmuszana" do uczestniczenia w tym wszystkim (radio, tv, sklepy, e-maile, dosłownie z każdej strony bombardowanie świętami).

hm ja tez nie jestem wierzaca, tylko ja do Wigilii podchodze nie jak do czegos religijnego, zwiazanego z kosciolem. jest to dla mnie raczej milo spedzony czas z rodzina przy pysznym jedzonku. i chociaz moi rodzice sa wierzacy to nikt nie wywala mnie do kosciola ani nie kaze spiewac koled. Wigilia to dla mnie poprostu uroczysta kolacja, ktora od innych uroczystych kolacji rozni sie tym, ze jest inne jedzenie, ktos tam przeczyta kawalek biblii (mi to nie przeszkadza) i zlozymy sobie zyczenia. tak samo nie przeszkadzaloby mi np. obchodzenie swieta żydowskiego czy muzulmanskiego, choc wyznawczynia tych religii nie jestem. chyba po prostu bardzo luzno podchodze do roznych obrzedow religijnych... raczej sa dla mnie okazja do bycia z bliskimi

[Rozterka]

Spray, nie daj się rodzince - zaciągnij ich do roboty A jeśli nie będzie się im chciało, możesz powiedzieć, że to ostatnia wigilia jaką sama organizujesz

[layla_lbn]

Napisane przez layla_lbn

Następna Wigilia za rok

Dziwnie tak cytować swoją wypowiedż, ale cóż... rok minął i mamy tą następną wigilię...

Eh, nie lubię tego dnia, w ogóle nie lubię świąt. Jakichkolwiek, czy to Bożego Narodzenia czy Wielanocnych.

Mam z rodzicami dość słaby kontakt, mimo, że mieszkamy razem, to i tak widujemy się bardzo rzadko, nie rozmawiamy ze sobą, nie opowiadam im, jak mi minął dzień itd, oni mi zresztą też nie, jedyne rozmowy, które ze sobą przeprowadzamy, to z ich strony "co tam na uczelni", a z mojej, że potrzebuję kasy. W zasadzie mi to nie przeszkadza, żyję sobie swoim życiem i przynajmniej nie muszę się tłumaczyć z niczego . Dlatego nie lubię Wigilii, siedzimy sobie tak razem (na całe szczęście tylko rodzice+2 braci, ja, czasem babcia), nie mamy nawet o czym ze sobą rozmawiać, telewizor jest włączony i każdy "zajęty" jest patrzeniem w niego, ewentualni jedzeniem, a nasze rozmowy ograniczają się do "spróbuj jeszcze karpa/śledzika/ryby...etc.". Jak jest babcia, to sprawy wyglądają trochę inaczej, bo ona robi za telewizor, siedzi i nadaje, musi zjechać całą rodzinę, wszystkich siedzących przy stole ("oj, przytyłaś", "ale Ty staro wyglądasz"...), później wszytskie swoje sąsiadki i na końcu jeszce musi skomentować, że coś jej nie smakuje... Ja na szczęście i moi bracia po podzieleniu się opłatkiem i zjedzeniu czegoś, idziemy sobie każdy do "siebie"-swojego pokoju i wkurzamy się, że w TV same kolędy, jakieś nudne filmy świąteczne (jak Spray pisała co roku to samo "Sami swoi" itd). Spać idę dość wcześnie, bo co tu robić.

Druga sprawa, czyli dzielenie się opłatkiem. Nie lubię tego, nigdy nie wiem, co komu życzyć, a mam wrażenie, że w mojej rodzinie nie traktuje się poszczególnych jego członków indywidualnie, tylko dość ogólnie (wszytskim te same wyklepane życzenia "wszytskiego najlepszego, zdrowia, szczęscia..."). Ewentualnie życzenia "wypominające" jak już ktoś pisał w wątku "żebyś Ty wreszcie zdała ten egazmin na prawo jazdy"-tak było rok temu, zdałam dopiero wczoraj, także w tym roku przynajmniej tego unikną , albo "żeby się wszytsko na uczleni ułożyło", "oj, żebyś Ty przynajmniej te studia skończyła", czasem mam po porstu wrażenie, że oni składając mi życzenia składają je tak naprawdę sobie...że to mojej rodzinie bardziej zależy, żebym skończyła TE studia, jak ja najchętniej bym je rzuciła i poszła na inny kierunek (ale to już inna bajka). Ja sama nie wiem, czego mam życzyć, bo skąd mam niby wiedzieć skoro my ze sobą nie rozmawiamy, wiadomo, szczęścia, zdrowia, pomyślności.

Wcześniej jak jeszcze chodziłam do szkoły, strasznie nie lubiłam tzw "wigilii szkolnych", czyli najpierw jakaś totalnie nudna akademia, nie dlatego nudna, że świąteczna, co nagłośnienie na sali gimnastycznej było tak słabe, że praktycznie nic nie było słychać, także każdy sobie gadał w "swojej grupce", nauczyciele chodzili i nas uciszali... Później było dzielenie się opłatkiem i znów to samo, składamy sobie życzenia ktoś z kim w ogóle nie rozmiawiam lub wręcz nie lubimy, życzymy sobie wszystkiego najlepszego, szczęścia, potem ten ktoś rzuca mi się w ramiona (sama tego nie robię, jakoś nie lubię zbytniej bliskości z kimś kogo nie lubię ). Nie lubię tej nieszczerości i znów braku indywidualnego podejścia, ale coż można życzyć, jak można się zastanawiać głębiej nad tym, co komu życzyć, skoro do "obżyczenia" jest jeszcze 30 innych osób.

[Atram]

kiedys jak bylam mlodsza .. Wigilia byla jedynym dniem w ktory rodzice starali sie nie klocic. lubilam Wigilie. mimo tej calej sztucznosci, nieszczerosci zyczen. ale jako dziecko czekalam na ten dzien.. najgorsza Wigilia w moim zyciu byla kiedy cala rodzina jedlismy Wigilie a mama siedziala w innym pokoju, powiedziala ze nie usiadzie z tata przy jednym stole.. bolalo.

potem kiedy moja mama umarla Wigilia byla taka dziwna... pusta.. nikt sie specjalnie nie staral.

a teraz.. w tym roku na Wigilie ide do mojej siostry. jest rozwiedziona, ma dwojke dzieci. bede jeszcze ja i moj tata.
tak sobie pomyslalam ostatnio ze moze moja siostra jak byla mlodsza tez miala takie marzenia jak ja.. ze kiedys ta wigilia bedzie taka rodzinna, prawdziwa...
zawsze wierzylam i wierze ze jak bede miala wlasna rodzine to wszystko bedzie inaczej.
ale moze nie warto czekac.. chcialabym zeby ta Wigilia byla wyjatkowa.

[Rozterka]

Napisane przez Atram

miala takie marzenia jak ja.. ze kiedys ta wigilia bedzie taka rodzinna, prawdziwa...
zawsze wierzylam i wierze ze jak bede miala wlasna rodzine to wszystko bedzie inaczej.

[maartucha]

Ja tam lubie świeta.... i tez mysle ze to za sprawa rodziny, wiligie raczej siedzimy w małym gronie, za to w pierwszy dzien swiat wszyscy sie zlatuja do kogos tylko nie przepadam za dzieleniem sie opłatkiem :P hhihi wstydniś taki jestem troszke ale ogolnie mmmm... pierogi Barszczyk uszka sledzzik pyszzunio

[Kawuśka]

Martucha , Mona Lisa - ale to wątek dla tych co nie lubią Wigilii... Ciszymy się, że macie takie fajne rodziny, ale niestety nie każdy ma takie szczęście.
I po to jest właśnie ten wątek - żeby się wyżalić.
Nie wiem czy byście się cieszyły, jakby - np. jak u niektórych dziewczyn, które się wypowiadały w tym wątku - Wigilia była dla Waszej rodziny dniem kłotni, popijawy czy czegoś tam jeszcze...

[strzyga30]

Ja lubię Wigilię ....może dlatego , że mam właśnie szczęście mieć wokół siebie ludzi, którzy mnie kochają...więc teoretycznie mam zabronione wypowiadanie się w tym wątku.
Chciałam jednak życzyć tym Wszystkim, którzy nie lubią Świąt, żeby kiedyś gdy będą miały własne rodziny....postarały się to zmienić.. bo to jakie są nasze Wigilie zależy tylko i wyłącznie od nas samych....

[Kawuśka]

no ja nikomu nie zabraniam się wypowiadać z tym wątku ale, jakbyście się czuły gdyby:
-załóżmy, że zakładacie wątek - ''nie mam nikogo kto mnie kocha''

a tu pojawiają się wypowiedzi - a ja mam! a ja mam!

no trochę nie teges

[fizzz]

Napisane przez Kawuśka

no ja nikomu nie zabraniam się wypowiadać z tym wątku ale, jakbyście się czuły gdyby:
-załóżmy, że zakładacie wątek - ''nie mam nikogo kto mnie kocha''

a tu pojawiają się wypowiedzi - a ja mam! a ja mam!

no trochę nie teges

O! właśnie o tym samym pomyślałam ale nie wiedziałam jak to ująć w słowa jak zaczęłam dzisiaj czytać nowe wypowiedzi to musiałam sprawdzić czy nie weszłam przypadkiem na wątek "kto tak jak ja uwielbia święta??? "

[hathayoga]

Wigilia kojarzy mi się jedynie z:

wystrojeniem się i dobrym żarciem. -> to plusy

sztucznością, kolędami Krawczyka, świętowaniem z braku innej okazji (bo jakoś nie widzę wielkiej radości z powodu Narodzin Jezusa), wzdęciem po kapuscie z grochem -> minusy

[lily_of_the_valley]

Nie lubie dzielenia sie oplatkiem oraz bolu brzucha zwiazanego z pzrejedzeniem po calym dniu glodowki

[New-New]

Cieszę się że nie jestem sama. Zawsze miałam mieszane uczucia w stosunku do świąt, a już wiem, że te będą jeszcze gorsze bo po pierwsze nie ma śniegu i nie czuje atmosfery świąt, będą to pierwsze święta bez babci więc będzie smutno...

[Gonia1]

Ja nie lubię przygotowań do Wigilii, tej całej bieganiny, sprzątania, choć ja raczej mało robię (leń jestem ) Denerwuje mnie panika mojej mamy, dla której tragedią jest to, że nie zdąży zrobić jakiejś potrawy, no i jej narzekania, że tylko ona przejmuje się tym wszystkim (bo to prawda ). Mówi, że nikt jej nie docenia, kiedy mówię jej, że nie musi się tak męczyć, bo dla mnie jedzenie nie jest najważniejsze. No i już dziś usłyszałam, że skoro nie przejmuję się przygotowaniami do Świąt, tzn., że jestem "nierodzinna", a takiej dziewczyny żaden chłopak nie będzie chciał.

Samą kolację wigilijną i Święta lubię, choć nie są one dla mnie przeżyciem religijnym.

A poza tym Wigilia to dla mnie zawsze czas refleksji i zawsze wtedy uświadamiam sobie, że prócz najbliższej rodziny nigdy nie było wtedy przy mnie tego kogoś... Z żadnych z moich ex-facetów nie było dane mi spędzić Świąt, a jeden ówczesny chłopak nie złożył mi nawet życzeń na Święta bo "po co, kiedy on nikomu życzeń nie składa"?

[novakia]

boze to juz jutro... dopiero dzis kupilam prezenty, jakies pierdoły, nieprzemyslane, zeby bylo...

[Moonlight]

im bliżej do świąt tym mam gorszy humor dziś najchętniej bym wszystkich pozabijała. aż się boję pomyśleć co bedzie jutro

[hecate]

Dopiero dzis wpadlam na ten post - i coz - mam bardzo podobne odczucia jak kochana Spray. Nie lubie swiat, nie lubie dzielenia sie oplatkiem, nie lubie masowych zakupow, nietrafionych prezentow, gotowania jak dla pulku wojska, gromadzenia zakupow na 2 dni w ilosciach niemalze hurtowych...

Kiedy bylam w domu - jako juz dorosla kobietka, czesto byly awantury, spiecia z mama, siostra, bacia ktore bardzo kocham a jako przed swietami mnie ponosi... Mama tez ma depresje...

Teraz to drugi rok jak swieta spedzam poza Polska - tylko z moim Tz - i w sumie mi z tym calkiem dobrze - zero cisnien - nie bedzie karpia bo go nienawidze, nie bedziemy sie lamac oplatkiem bo tak wypada, nie bede ubierac choinki bo to dziecinada... To beda nasze swieta - Zjemy kolacje jaka bedziemy chcieli - bedzie ryba, zupa, druga zupa ciasteczka, moze zrobie grzane wino. Tyle...

W 1szy dzien swiat moj bigos bedziemy jesc, zrobie dobry obiad - pogadam na skypie z rodzina - i co z tego ze nie swiatecznie, ze nie tradycyjnie... Ale mi tak lepiej...

A w drugi dzien? wyprzedaze - jade po ciuchy na miasto.

Merry christmas everyone :P

[Marilyn]

Bardzo smutne to co piszesz...Ten fragment

Napisane przez Atram

najgorsza Wigilia w moim zyciu byla kiedy cala rodzina jedlismy Wigilie a mama siedziala w innym pokoju, powiedziala ze nie usiadzie z tata przy jednym stole.. bolalo..

znam z autopsji, z tym, że u mnie co roku (gdy mieszkaliśmy jeszcze razem) to ojciec wszczynał awanturę po czym wychodził do swojego pokoju, bo "z kretynką przy jednym stole nie będzie siedział" Miał na mysli moją mamę, która potem cały wieczór płakała, ze tyle pracy, starań itd a tu jak zwykle. Razem z bratem nigdy nie wiedzieliśmy co mamy robić w takiej sytuacji i siedzieliśmy przy tym stole jak na skazaniu, jak był mały to jeszcze dodatkowo płakał razem z mamą. Nigdy tego nie zapomnę... Co roku starałam się bardziej, odkładałam moje skromne kieszonkowe, żeby mamie cos kupić (nigdy nie dostała prezentu od ojca pod choinkę...) i co roku było to samo rozczarownie...

Ja już nie marzę o żadnej wigilii. Chciałabym ją tylko spędzić z mężczyzną którego kocham a nie mogę, bo on tez jest szantażowany przez swoją rodzinę, że wigilie się spędza z rodziną...

[Blair]

.

[hecate]

Napisane przez Marilyn

Bardzo smutne to co piszesz...Ten fragment


znam z autopsji, z tym, że u mnie co roku (gdy mieszkaliśmy jeszcze razem) to ojciec wszczynał awanturę po czym wychodził do swojego pokoju, bo "z kretynką przy jednym stole nie będzie siedział"

poplakalam sie.

Swieta to k... nie 'Klan'... to nie jakies wybaczanie, super klimaty... to dla wieksozsci ludziraczej mocno denerwujacy i smutny czas...

[Nati02]

Tak jak pisałam w zeszłym roku tak i napisze w tym- nie znosze świąt! Wszystkich. Nie tylko Bożego Narodzenia.

Nie nawidze tych przepychanek w sklepach, czystej komercji i tego godzenia się bo w święta powinno się godzić. A wcześniej to co? Można wszystkich obrażać i mieć gdzieś godzenie się? Jest to dla mnie parodia.
Te wspólne siedzenie przy jednym stole, dzielenie się opłatkiem, modlitwa przed posiłkiem- a gdzie przez cały rok te dobre życzenia dla wszystkicyh? Gdzie ta życzliwość i ciepło? Gdzie ta modlitwa jako podziękowanie?
Jak dla mnie jest to wszystko na pokaz.

Bo tradycja...

I tradycyjnie nie lubię świąt. Być moze kiedyś je polubię... Gdy założę własną rodzinę i nauczę się czerpać radość z tych kilku dni.