Która z dziewcząt ma "doła" przez faceta? Część II.

[yeah]

wiem, że masz rację, jednak nie wszystko jest takie proste. ale może się zdecyduję.

[gwendolyn]

Yeah wiem, że nic nie jest takie proste, ale lepiej zrobić cokolwiek niż nic i tylko czekać ... Parę razy w życiu tak postąpiłam, a potem było już za późno...

[meredith91]

jest mi strasznie smutno nienawidze facetów ;( ;/

[lilia_wodna]

a coś konkretniej ;>? kiedyś wkońcu trafisz na tego odpowiedniego, może to będzie sąsiad? i pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie;>?

[meredith91]

Napisane przez lilia_wodna

a coś konkretniej ;>? kiedyś wkońcu trafisz na tego odpowiedniego, może to będzie sąsiad? i pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie;>?

sąsiad ? ok, ale nie mam tu w bloku żadnych przystojniaków

[lilia_wodna]

Ale to była taka przenośnia, ja nic nie sugerowałam, bo równie dobrze, to może być Twój nauczyciel chemii;p także bez przypału, Moja Droga

[yeah]

gwendolyn, tylko, że ja chcę zrobić wejście smoka żeby on popatrzył i stwierdził aha, to się porobiło
heh.

[gwendolyn]

Yeah widzisz mamy inne podejście troszkę ja chciałabym, żeby ktoś pokochał mnie taką jaką jestem (gdyby to stało sie teraz, kiedy wyglądam, czuję się strasznie i mam najgorszy okres w swoim życiu chyba, z powodu zdrowia, sytaucji rodzinnej i osobistej, mojego zawalania pracy magisterskiej, zawiedzeniu się na większości znajomych itd to byłoby dla mnie najbardziej wartościowe), wejście smoka mi niepotrzebne, owszem chcę sie zmieniać i walczyć ze swoimi problemami, ale lepiej się to robi z kimś u boku i dla mnie to większa motywacja (bo inaczej zmiany u siebie można odwlekać w niekończoność, podobnie chwilę tego "wejścia smoka" bo niby nie jest się jeszcze na to gotowym...)

[megi_t]

Yeah , ja na Twoim miejscu nie czekałaby rok!!!! Za rok to on może być zakochany, a teraz wiesz , ze jest wolny, to zrób jakiś mały ruch Powodzenia

[yeah]

gwendolyn, megi_t ja mam tak, że nie potrafiłabym go męczyć swoimi problemami. nigdy ze sobą nie byliśmy dlatego, że no właśnie zawsze brakowało mi naturalności przy nim. pamiętam, że jak się spotykaliśmy parę lat temu (zawsze na płaszczyźnie koleżeńskiej) to głupio mi się do tego przyznać, ale... ale zazwyczaj byłam na rauszu (oczywiście takim, żeby on nie poznał- bez przesady), zawsze budził we mnie ogromne emocje (pierwsza miłość....) i teraz też nie potrafiłabym normalnie do tego podejść, a on by się do mnie zraził. no cóż, jeżeli przez ten rok zwiąże się z kimś, ja to zrozumiem. przeżyłam już jego jedną miłość, z którą rozstał się po roku. i wtedy też musiałam to zaakceptować, ba nawet powiedziałam mu, że cieszę się, że z nią jest najlepsze jest to, że jestem pewna, że nigdy niczego się nawet nie domyślił, że ja chciałabym czegoś więcej.

[megi_t]

Napisane przez yeah

gwendolyn, megi_t ja mam tak, że nie potrafiłabym go męczyć swoimi problemami. nigdy ze sobą nie byliśmy dlatego, że no właśnie zawsze brakowało mi naturalności przy nim. pamiętam, że jak się spotykaliśmy parę lat temu (zawsze na płaszczyźnie koleżeńskiej) to głupio mi się do tego przyznać, ale... ale zazwyczaj byłam na rauszu (oczywiście takim, żeby on nie poznał- bez przesady), zawsze budził we mnie ogromne emocje (pierwsza miłość....) i teraz też nie potrafiłabym normalnie do tego podejść, a on by się do mnie zraził. no cóż, jeżeli przez ten rok zwiąże się z kimś, ja to zrozumiem. przeżyłam już jego jedną miłość, z którą rozstał się po roku. i wtedy też musiałam to zaakceptować, ba nawet powiedziałam mu, że cieszę się, że z nią jest najlepsze jest to, że jestem pewna, że nigdy niczego się nawet nie domyślił, że ja chciałabym czegoś więcej.

To zle , że się nie domysla, bo może akurat on tez do Ciebie czuje , i widzi ,że jesteś niosiagalna więc mysli , że nic z tego nie bedzie. Moim zdaniem nie powinnas byc tak nieśmiała, i odbudować z nim znajmomość , chociażby przez sms narazie , nic nie tracisz a możesz tylko zyskac , Rok to bardzo długo....

[yeah]

Napisane przez megi_t

To zle , że się nie domysla, bo może akurat on tez do Ciebie czuje , i widzi ,że jesteś niosiagalna więc mysli , że nic z tego nie bedzie. Moim zdaniem nie powinnas byc tak nieśmiała, i odbudować z nim znajmomość , chociażby przez sms narazie , nic nie tracisz a możesz tylko zyskac , Rok to bardzo długo....

taa, raz już od niego usłyszałam, że jestem okryta grubą warstwą humoru i nigdy nie wiadomo o czym myślę. raz mu się zeszło na poważne rozmowy (zawsze ja narzucałam schemat rozmowy i zawsze gadalismy o głupotach) i wtedy raz jedyny się odważył mówić co tak naprawdę o tym wszystkim myśli. z tej rozmowy wynikało (raczej monologu), że chciał, ale nigdy nie wiedział co ja o tym myślę, fakt wtedy byliśmy jeszcze stosunkowo młodzi () i do wielu rzeczy podchodziliśmy w bardzo dziki sposób. powiedział mi to wtedy kiedy ja już wiedziałam, że jest z nią (oczywiście sam niczego mi nie powiedział, musiałam swoimi poszlakami dochodzić). a ta dziewczyna potrafiła normalnie i naturalnie się zachowywać. jednym słowem robiła wszystko to czego ja nigdy nie potrafiłam.
i to jest jeden z powodów, dla którego nie możemy sięi spotkać. nie umiem przełamać swojej nienaturalności przy nim.

przepraszam Was, że tak jęczę, ale nie mam nawet z kim normalnie pogadać.....

[gwendolyn]

Ja zauważyłam że naturalności brakuje mi jak właśnie najbardziej mi zależy, a to chyba o czymś świadczy - o tym, że warto to przełamać bo to coś więcej niż zauroczenie Mnie nie sprawia już przyjemności kiedy jestem panią sytuacji, chociaż to stresujące, to wolę kogoś kto mi imponuje
Twoja postawa pzrypomina mi Florentina Arizę z "Miłości w czasach zarazy" który cierpliwie czekał (chyba z 50 lat!!!) do śmierci męża ukochanej, żeby wyznac jej znów miłość... Ja bym tak nie umiała

Yeah przełam się, wypij troszke skoro brak Ci odwagi i wyślij żartobliwego smska - z tego zo piszesz byłaś dla niego interesującą zagadką, tajemniczość przyciąga , a nienaturalność znika z czasem....

[megi_t]

Napisane przez yeah

taa, raz już od niego usłyszałam, że jestem okryta grubą warstwą humoru i nigdy nie wiadomo o czym myślę. raz mu się zeszło na poważne rozmowy (zawsze ja narzucałam schemat rozmowy i zawsze gadalismy o głupotach) i wtedy raz jedyny się odważył mówić co tak naprawdę o tym wszystkim myśli. z tej rozmowy wynikało (raczej monologu), że chciał, ale nigdy nie wiedział co ja o tym myślę, fakt wtedy byliśmy jeszcze stosunkowo młodzi () i do wielu rzeczy podchodziliśmy w bardzo dziki sposób. powiedział mi to wtedy kiedy ja już wiedziałam, że jest z nią (oczywiście sam niczego mi nie powiedział, musiałam swoimi poszlakami dochodzić). a ta dziewczyna potrafiła normalnie i naturalnie się zachowywać. jednym słowem robiła wszystko to czego ja nigdy nie potrafiłam.
i to jest jeden z powodów, dla którego nie możemy sięi spotkać. nie umiem przełamać swojej nienaturalności przy nim.

przepraszam Was, że tak jęczę, ale nie mam nawet z kim normalnie pogadać.....

Jęcz, to pomaga To nieedobse , że jesteś przy nim nienaturalna, ja tez kiedyś taka byłąm przy Moim TZ , ale z czasem się zmieniłam. Ale nie przekonasz sie jak pięknie może być , jak się nie spotkacie, Nie czekaj rok , to nie ma sensuA mieszkacie w tym samym mieście??

[yeah]

Napisane przez gwendolyn

Ja zauważyłam że naturalności brakuje mi jak właśnie najbardziej mi zależy, a to chyba o czymś świadczy - o tym, że warto to przełamać bo to coś więcej niż zauroczenie Mnie nie sprawia już przyjemności kiedy jestem panią sytuacji, chociaż to stresujące, to wolę kogoś kto mi imponuje
Twoja postawa pzrypomina mi Florentina Arizę z "Miłości w czasach zarazy" który cierpliwie czekał (chyba z 50 lat) do śmierci męża ukochanej, żeby wyznac jej znów miłość... Ja bym tak nie umiała

to chyba sobie obejrzę tę zarazę
widzisz, tylko ja jeszcze nie wiem co mogłabym zrobić, żeby tak bardzo mi nie zależało, żeby podejść do tego z dystansem i na zasadzie uda się to fajnie, nie uda to przecież nie tragedia, bo tego kwiata jest pół świata. póki co to dla mnie wciąż być albo nie.
dlatego myślę, że przez ten rok spróbuję się przenieść do jego miasta, spotkam go niby przypadkiem w następne wakacje i spróbuję normalnie wtedy do tego podejść. może się uda. generalnie czekam już tak długo, że rok mnie nie zbawi (nawet mniej)
najlepsze jest to, że może okazać się, że ja znam zupełnie innego człowieka....

megi_t, do końca września w tym samym, a potem jak co roku rozjedziemy się w różne strony Polski. dlatego na tę chwilę to nie ma sensu.

[gwendolyn]

Dla mnie to ma sens, w weekendy możecie się spotykać...Po za tym jak teraz będziecie w kontakcie nawet smsowym od czasu do czasu, zawsze łatwiej i naturalniej będzie Ci wejść w kontakty z nim na innej stopie
Podziwiam Cię za cierpliwośc, ja nie nawidzę stanów zawieszenia, zawsze chcę żeby bylo albo w jedna albo w drugą stronę

[megi_t]

Napisane przez gwendolyn

Dla mnie to ma sens, w weekendy możecie się spotykać...Po za tym jak teraz będziecie w kontakcie nawet smsowym od czasu do czasu, zawsze łatwiej i naturalniej będzie Ci wejść w kontakty z nim na innej stopie
Podziwiam Cię za cierpliwośc, ja nie nawidzę stanów zawieszenia, zawsze chcę żeby bylo albo w jedna albo w drugą stronę

Zgadzam się w 100% Przynajmniej kontakt telefoniczny będzie Ci łątwiej za rok jak na niego zapolujeszPowodzenia

[yeah]

no tak ale teoretycznie nie powinnam mieć nawet telefonu do niego. poza tym dziewczyny ja nie widziałam go na żywo ponad 1,5roku (a może i nawet więcej?)

[sweetmelongirl]

nie mam jak sie wygadac, az we mnie wrze.
spedzilam cudowne wakacje z moim facetem, bylo naprawde super... jednak ja musialam wrocic do rzeczywistosci a on musial zostac u siebie i pracowac. Pracuje duzo, ja go rozumiem ze jest zmeczony, ale gdy po tygodniu nieodzywania sie, przyszedl porozmawiac przez internet byl taki... nijaki, oschly. Powiedzialam mu o moim malutkim problemie,ze nie umiem sie odnalezc bo tesknie za nim. Na co on mi powiedzial abym sobie znalazla kogos innego, skoro tak cierpie...
nie wiedzialam co powiedziec, bo mimo odleglosci jaka nas dzieli, umiem wytrzymac, tylko chcialam mu powiedziec co mnie trapi. Pozniej niewiele w sumie sie dowiedzialam co u niego, bo stwierdzil ze musi isc.
Nie wiem, mam mieszane uczucia...caly czas sie zle czuje i mam mysli prowadzace od zdrad do jego odkochania, i nei wiem co sie tak naprawde dzieje. On twierdzi ze jest przemeczony zyciem... i ma wszystkiego dosc. Nie rozwinal tego wiec tez nie moge mowic ze ja wiem to czy to, ale nie wiem co moge myslec. Obawiam sie ze jak za tydzien znow z nim porozmawiam... to on nie bedzie mial o czym mowic,albo "glucho bedzie mnie sluchal"... badz znow uslysze ze wszystko go meczy.
Co ja mam myslec, co mam robic... nie wiem, nie moge tak naprawde nawet dobrej przyjaciolce sie wygadac, ktora twierdzi ze ona to dopiero ma tragedie zyciowe... bo jej sie paznokiec zlamal

[*skarbeczek*]

A ja znów mam schizy - we wszystkim doszukuje sie nieszczerości!

Czemu ja taka jestem?

[*skarbeczek*]

sweetmelongirl

A jak długo jesteście razem?
Ile sie nie widzicie?
Ile to niewidzenie jeszce potrwa?

Z perspektywy osoby która jest ponad 3 lata w związku na odległość - wiem ze i tak bywa, ze jestesmy na tyle zmeczeni, rozdrażnieni ze po prostu nie mamy siły gadać ze sobą..Tzn.-ja zawsze na przekór wszystkiemu potrafie wykrzesać z siebie serdeczność i ciepło,ale np.Mojemu TZ przychodzi to znacznie znacznie trudniej..
Musisz chyba przeczekac..
Cierpliwosci

[sweetmelongirl]

*skarbeczek*

jestesmy ze soba ponad rok, widujemy sie jak to mozliwe, ale jak ktos jest za granica... to niestety nie udaje sie. Wiec nie jest to jednak zbyt czeste,bo przyleci do mnie raz na 2 miesiace i zostaje tydzien lub dwa. Teraz spedzilismy ze soba wiecej troszke czasu. I zastanawiam sie,ze moze sie odzwyczail ode mnie i mu to ciazylo, chociaz nic na to nie wskazywalo.
No tak, ja rowniez wyszukuje w sobie serdecznosc, tym bardziej ze wiem, ze jemu jest 2x ciezej bo zyje na obczyznie, ale on chyba tego nie docenia, nie wiem moze tacy sa faceci a ja nei poznalam jeszcze ich struktury do konca

[yeah]

nie mogę uwierzyć w to co się wydarzyło, ja mam dziwne wrażenie, że on to na wizażu przeczytał co napisałam.... ale jak???
bo wczoraj po dwóch latach ciszy odezwał się do mnie na gg. szok przeżyłam taki, że ho ho. telepatia??? spać nie mogłam z wrażenia, ale generalnie dam sobie na wstrzymanie. dałam mu co prawda nr bo o to głównie w tej rozmowie mu chodziło, ale na nic się nie zgodzę. tzn. mam pewnien plan ja czekałam tyle czasu, teraz kolej na niego. w ogóle powody, dla których tak nagle zniknął są tak głupie, że aż nie chce mi się w to wierzyć.....

[gwendolyn]

Yeah opamietaj się siostro!!! On sam się do Ciebie odzywa, o numer prosi, a Ty go chcesz na rok do przechowalni włożyć? Stracisz niepowtarzalną szansę jesli to zrobisz!!! Powodami jego zniknięcia się nie przejmuj - skoro doszedł do pełni władz umysłowych i powrócil w Twoje życie to nie przypadek i trzeba dać szansę przeznaczeniu, a nie swoje plany jakieś przeprowadzac

Ja czuję,że u was cos się kroi (ta telepatia ) tylko więcej wiary w siebie i odwagi

[yeah]

gwendolyn, ale skad taka nagła zmiana???? czemu wczoraj. po dwóch latach...
analizuję tę rozmowe na gg i... i nie wiem. chyba mu troche zależy, stwierdził, że zrozumiał, że może utracić coś niepowtarzalnego ( ). nie wiem. ja wymyśliłam sobie, że dałabym go na przetrzymanie do kwietnia. kocha to poczeka, zobacz, jak się z nim spotkam to wyjdzie na to, że on machnie ręką i ja już lecę. a jak się teraz z nim nie spotkam to może się bardziej nakręci (oby), no albo totalnie zniechęci.
jak zadzowni to tak mu chyba powiem. wyjdzie z tego, że teraz nie, ale że jest szansa. a jak w kwietniu nie odezwie tzn. że no cóż niewarto było.
już Ci mówię czemu w kwietniu, raz, że do tego czasu się 'naprostuję' (jest mobilizacja!!!), dwa, że wtedy są jakieś zapisy w góry to razem bysmy pojechali i to byłaby taka rekompensata.

edit:a w ogóle to wczoraj mimo, że tylko na gg ale serce to biło mi z chyba z prędkością światła, nie jestem w stanie z nim normalnie gadać.... już wczorajsza 'rozmowa' baaardzo mnie zestresowała.

edit2: jakbyśmy już razem w te górych pojechali to mogłoby być trochę inaczej- jechalibyśmy grupą, może wtedy wiele rzeczy przyszłoby mi łatwiej i naturalniej.

to jest to co wymyśliłam tej nocy.

a co u Ciebie?

edit3: tak sobie mysle, ze on pewnie w ogole nie zadzwoni. wzial zeby miec, sama zreszta dodal, ze pomysli co dalej.
mimo wszystko jestem bardzo usatsfakcjonowana rozwjem sytuacji. to takie male swiatelko w tunelu, ze moze warto czasem powalczyc. bo nie ukrywam, ze dotychczas bardzo zle sie czulam z tym wszystkim. musze poczytac o tej telepatii.

[gwendolyn]

Yeah jak Ty się uparłaś z tym planem rocznym (ale do kwietnia mniej niż rok jest w sumie -robimy postępy wspólnie - jeszcze Cię ponamawiamy trochę i jeszcze szybciej się zdecydujesz ) A tak poważnie - umówienie się z kimś nic nie znaczy, zawsze możesz zaznaczyć, że to tylko na stopie kumpelskiej... A odezwał się, przynajmniej tak mnie się wydaje, ponieważ zawsze gdzieś z tyłu głowy mu siedziałaś, mimo tego, że mial dziewczynę nigdy nie zapomniał o Tobie (wiem,że nei byliście ze sobą,ale nieliche wrażenie musiałaś na nim zrobić skoro po tylu latach...) i teraz jest okazja odnowić waszą znajomość, gdy Ci cos zaproponuje zgódź się . A ten tekst o czymś niepowtarzalnym jest słodki. Daj mu szansę, ale teraz, nie kiedyś (w moim życiu była podobna historia, tylko pewien pan nie podobał się mi może do tego stopnia co Tobie ON, ale odwlekaniem naszego spotkania i nie daniem mu szansy kiedy była na to pora osiągnęłam to, że znając mnie 10 lat, ów pan udawał że mnie nie poznaje - chyba nie chcesz żeby tak skończyła się WASZA znajomość?)

I teraz jak czytam twój post to dla mnie (możę ja nadinterpretuję juz sama nie wiem?) to że powiedział o stracie czegoś niepowtarzalnego, a potem, pisze, że zastanowi się co z tym Twoim telefonem zrobić, to wygląda dla mnie jakby czekał na Twój ruch teraz... Mój kolega kiedys powiedział mi na temat mojej relacji z facetami "Ty nie wyglądasz na niezainteresowaną, ale na zainteresowaną również", coś czuję,że Ty masz podobnie i z doświadczenia wiem, że oni jak się tak zachowuje kobita wtedy głupieją i trzeba im dać choć w minimalny sposób do zrozumienia, że szansa jest.

A u mnie nic nowego, gdybym odezwała się do pana o którym pisałam w tym i innym wątku kontakt by sie odnowił zapewne (ale dla mnie jednak to za duża odpowiedzialność i presja, chociaż uczucie mi nie przeszło, nie wiem co będzie w październiku jak się spotkamy na uczelni,w każdym razie będę chciała tego uniknąć bo staram się zapomnnieć...)
A ja dziś byłam u fryzjera,potem u lekarza, jutro kolejny lekarz, badania i odebranie leków - ja nie chcę czekać jeszcze roku żeby zacząć żyć pełnią życia, ostro biorę się za siebie, szkoda mi czasu, Ty też go nie trać, życie w zawieszeniu i czekaniu na cud to nie jest prawdziwe życie - tu trzeba działać . Może szykuje mi się niby randka z kimś, kto mnie onieśmiela swoją inteligencją, nie jest to z pewnością to co było z tamtym panem, ta osoba tylko mnie na razie interesuje i troszkę mi się podoba,ale postanowiłam ją poznać, a nie odpychać tak jak wszystkich...

[ahinsa]

Oszust matrymonialny nie wyjechał jeszcze... i go wczoraj widziałam. Ba, żeby tylko go widzieć - siedział ze mną tyłek w tyłek, biodro w biodro. I nic. Ani słowa.

A fe.

[Ptysio5]

Napisane przez ahinsa

Oszust matrymonialny nie wyjechał jeszcze... i go wczoraj widziałam. Ba, żeby tylko go widzieć - siedział ze mną tyłek w tyłek, biodro w biodro. I nic. Ani słowa.

A fe.

pffffff.
małą szkoda, krótki żal

[ahinsa]

Napisane przez Ptysio5

pffffff.

Mam nadzieje, że to z tego, że mu głupio
Jest mi go bardziej szkoda niż cokolwiek innego... Mam powody.

Gdzie chomyk?!

[Ptysio5]

Napisane przez ahinsa

Mam nadzieje, że to z tego, że mu głupio
Jest mi go bardziej szkoda niż cokolwiek innego... Mam powody.

Gdzie chomyk?!

Mogłoby być mu głupio (powinno ) ale kto ich tam wie. Ruszyło Cie to?
W sumie mi też by pewnie było troszke głupio. Niezręczna sytuacja. Chociaż jak znam siebie to cos bym zagaiła (cokolwiek ironicznie ).
Chomiś w archiwum avatarów, czeka na lepsze czasy.