Rozstanie z facetem XXXIII

[TancerzTango]

Napisane przez Kalioope

Tylko zastanawiam się czy po prostu nie gram twardziela i czy w końcu nie pęknę.

Skoro sama zerwałaś to chyba miałaś jakiś pomysł na to co dalej. Więc po prostu go realizuj.

---------- Dopisano o 14:31 ---------- Poprzedni post napisano o 14:19 ----------

Napisane przez lagmina

Właśnie coraz częściej stwierdzam, że tęsknie za nim, za spędzaniem czasu z nim, za rozmowami z nim, po prostu nie wyobrażam sobie być z kimś innym póki co...To był mój pierwszy facet, na początku miał być tylko kumplem, którego zabiore na wesele ale po tym wszystko sie zmieniło bylismy z różnych miast bo gdy sie poznalismy byłam po maturze, przyjeżdzał do mojego miasta co tydzien a ja go na dwrocu wypatrywałam, potem poszłam na studia i moglismy być razem...Po prostu każda inna moja znajomośc z facetem wydaje mi sie przy tej taka zwykła, zero magii. Z drugiej strony nie idealizuje go jestem świadoma jego wad i zalet, wiem, że to człowiek, który nie nadaje się do poważnego związku, niektórzy ludzie tak po prostu mają on nawet sam jest tego świadomy, często powtarzał, że żałuje, że nie poznał mnie w wieku 30 lat, chyba uważa, ze wtedy by sie ogarnął...taa oczywiście
No więc ja wiem, że nigdy nie miałabym z nim żadnej stabilności ponieważ jego słomiany zapał przekłada się na wszystkie apsekty życia począwszy od rzucenia studiów z prawa na trzecim roku, olania zdawania prawka a skończywszy na związku...Wiem, wychodzi na niezłego tłumoka a to tak naprawde bardzo inteligentny człowiek tylko jakby...uposledzony ? toksyczny i baardzo narscystyczny...czytałam książkę o toksycznych ludziach i związkach, bardzo dużo się zgadzało najsmutniejsze jest to, że opisywane przypadki to byli zazwyczaj faceci 30-40letni, mój jest przy nich dzieckiem a już tak super rokuje

Uciekaj z tego związku... Toksyczni faceci tak mają, że z nimi jest dużo emocji a potem jak poznasz normalnego faceta to tych emocji brakuje. Dobrą książkę czytasz. Poczytaj jeszcze forum koniec toksycznych.

[Kalioope]

Napisane przez TancerzTango

Skoro sama zerwałaś to chyba miałaś jakiś pomysł na to co dalej. Więc po prostu go realizuj.

Nie miałam żadnego pomysłu. To się stało nagle. Dostałam po twarzyw środku nocy przyjechał po mnie brat i tak to się zakończyło.
Mówi, że przemyślał wszystko, że spier...ił co tylko mógł ale że zrobi wszystko aby to naprawić, że zdał sobie sprawę z wielu rzeczy i nie chce już żyć jak wcześniej, chce żeby było lepiej i chce to naprawić... myślicie, że mógłby się zmienić? Po prawie 6 latach? I czy po takim czasie da się odbudować uczucie, gdy nie wie się co się czuje?

[Nathicana]

wlasnie wydaje mi sie, ze gdy juz sie wczesniej zaznało tego szalonego uczucia to taki zwiazek bez tego czegoś niewchodzi w gre, pròbowałam ze swoim byłym już klinem, ktory byl niesamowicie dobrym i kochanym facetem to myśli w stylu ' to jednak nie to...' by mnie wykończyły na dluższa mete :\

[xlexie]

U mnie dzisiaj ciężej, widziałam go dziś jak jechał autem. Zabolal widok, tęsknota urosła, humor się zepsuł.

Trudno, trzeba zacisnąć zęby i się nie złamać.

[Malla]

Napisane przez Nathicana

wlasnie wydaje mi sie, ze gdy juz sie wczesniej zaznało tego szalonego uczucia to taki zwiazek bez tego czegoś niewchodzi w gre, pròbowałam ze swoim byłym już klinem, ktory byl niesamowicie dobrym i kochanym facetem to myśli w stylu ' to jednak nie to...' by mnie wykończyły na dluższa mete :\

Byłam z dobrym chłopakiem, z którym nie było szału. Było miło. Z czasem zaczęło mnie wkurzać wszystko, co robił. Wszystko.

[Nathicana]

Napisane przez Malla

Byłam z dobrym chłopakiem, z którym nie było szału. Było miło. Z czasem zaczęło mnie wkurzać wszystko, co robił. Wszystko.

no mi by taki zwiazek odpowiadal nawet bez tego silnego uczucia z dobrym facetem kochanym idealnym wrecz troszczyl sie o mnie i wszystko... ale te mysli i to dziwne uczucie w srodku ze to jednak nie ten nie dawaly mi spokoju gdy tylko zostawalam sama męczace i wkurzające, z bòlem go zostawilam byl taki dobry

[Arachnes]

Napisane przez Malla

Brzmi mi to trochę jak wymówki...
Macie swoje rzeczy? Jeśli są cenne, wystarczy spotkać się lub spakować i wysłać pocztą, a jeśli nie, to wywalić. Nie ma co robić awantury o koszulkę do spania lub szczoteczkę do zębów.
W sprawie kluczy można się spotkać, dołączyć do paczki z rzeczami (nie polecam) lub zmienić zamki.
Telefon na firmę nie jest przeszkodą, przecież opłacasz rachunki.
Gorzej z samochodem.

Im prędzej to załatwisz, tym prędzej przestaniesz karmić się złudzeniami.

Niestety nie są to wymówki, bo nie chodzi o rzeczy typu koszulka czy szczoteczka, tylko laptop, rower itp.
Nie mam złudzeń, zdaję sobie sprawę z tego, że tak będzie lepiej, tylko to strasznie trudne po tylu latach i wspólnych planach na przyszłość...

[Malla]

Oddawałam eksowi meble, komputer stacjonarny i części do samochodu - dałam radę do 2 tygodni od rozstania i miałam spokój. Co to za problem spotkać się, wysłać kurierem lub kazać mu przyjechać, gdy Ciebie nie będzie i wrzucić klucze do skrzynki?

[whiteflag]

Dziewczyny czy mogę dołączyć ?

Wczoraj skończył się mój siedmioletni związek. Pierwszy chłopak, ogromna fascynacja i miłość...teraz wydaje mi się, że już tylko z mojej strony. Były dni lepsze i gorsze z przewagą tych pierwszych. Kłótnie bywały, wydawało mi się że jak u każdego. Jestem z rozbitej rodziny, prawdopodobnie mam chorą głowę, może dlatego myślałam że wszystko jest w normie.. brałam nas za pewnik i to był mój największy błąd. Nie mam pojęcia co dalej, jak żyć. Czuje niemal fizyczny ból. W lepszą przyszłość na razie nie wierze. W to, że spotkam jeszcze normalnego faceta tym bardziej.

Dziewczyny jeśli któraś z was jest z Warszawy i chciałaby wspólnie zabić czas, pogadać, napić się piwa czy coś...dajcie znać.

[xlexie]

Napisane przez whiteflag

Dziewczyny czy mogę dołączyć ?

Wczoraj skończył się mój siedmioletni związek. Pierwszy chłopak, ogromna fascynacja i miłość...teraz wydaje mi się, że już tylko z mojej strony. Były dni lepsze i gorsze z przewagą tych pierwszych. Kłótnie bywały, wydawało mi się że jak u każdego. Jestem z rozbitej rodziny, prawdopodobnie mam chorą głowę, może dlatego myślałam że wszystko jest w normie.. brałam nas za pewnik i to był mój największy błąd. Nie mam pojęcia co dalej, jak żyć. Czuje niemal fizyczny ból. W lepszą przyszłość na razie nie wierze. W to, że spotkam jeszcze normalnego faceta tym bardziej.

Dziewczyny jeśli któraś z was jest z Warszawy i chciałaby wspólnie zabić czas, pogadać, napić się piwa czy coś...dajcie znać.

Nie mów tak. Często jest tak, że się nie dostrzega tego, że druga osoba nie jest tak zaangażowana. A traktowania związku za pewnik po takim stażu chyba nikt się nie dziwi.

Jedyne co mogę Ci napisać to taki klasyczny ( ale prawdziwy) banał. Czas naprawdę leczy rany.

[gamblenka]

Napisane przez xlexie

Nie mów tak. Często jest tak, że się nie dostrzega tego, że druga osoba nie jest tak zaangażowana. A traktowania związku za pewnik po takim stażu chyba nikt się nie dziwi.

Jedyne co mogę Ci napisać to taki klasyczny ( ale prawdziwy) banał. Czas naprawdę leczy rany.

Tak, czas leczy rany. Przekonałam się po raz pierwszy na własnym przykładzie. Uwierz też, że spotkasz następnego, bardziej do Ciebie pasującego. Wyobraź sobie takiego kogoś, mi to pomaga, kiedy nie wierzę w to. Wyobrażam sobie, że spotykam takiego kogoś i wtedy spotkanie z nim wydaje mi się realne.

[whiteflag]

Napisane przez xlexie

Nie mów tak. Często jest tak, że się nie dostrzega tego, że druga osoba nie jest tak zaangażowana. A traktowania związku za pewnik po takim stażu chyba nikt się nie dziwi.

Jedyne co mogę Ci napisać to taki klasyczny ( ale prawdziwy) banał. Czas naprawdę leczy rany.

Powtarzam sobie cały czas, że czas leczy rany i z dnia na dzień będzie lepiej... ale na razie wiem, że czekają mnie dni pełne smutku i łez. wciąż mam durną nadzieje, że wróci, przemyśli, da nam szanse.. z drugiej strony wiem, że to nierealne, że tym razem to definitywny koniec.

Dziewczyny, ile czasu zajmuje jako tako dojście do siebie ? Wiem, ze to bardzo indywidualna sprawa.. ale zastanawiam się kiedy mniej więcej oswoję się z myślą że to już nie ma odwrotu..i że nie ma nas tylko muszę zacząć martwić się o siebie.

[xlexie]

Napisane przez whiteflag

Powtarzam sobie cały czas, że czas leczy rany i z dnia na dzień będzie lepiej... ale na razie wiem, że czekają mnie dni pełne smutku i łez. wciąż mam durną nadzieje, że wróci, przemyśli, da nam szanse.. z drugiej strony wiem, że to nierealne, że tym razem to definitywny koniec.

Dziewczyny, ile czasu zajmuje jako tako dojście do siebie ? Wiem, ze to bardzo indywidualna sprawa.. ale zastanawiam się kiedy mniej więcej oswoję się z myślą że to już nie ma odwrotu..i że nie ma nas tylko muszę zacząć martwić się o siebie.

To zależy. U mnie przez kontakt z byłym ciągnie się to 7 miesiąc. Nadzieja jest nadal jakaś, ale juz praktycznie po nim nie płacze (bardzo rzadko, czasem mi sie zdarza przed okresem jak hormony buzuja). Nabrałam pewności siebie, stałam się dużo silniejsza, bardziej niezależna. Niedawno przyszedł moment kiedy przestałam reagować na facetów źle (wcześniej miałam coś takiego, ze każdy był gorszy od eksa). Tylko u mnie sytuacja jest dziwna i to się tak ciągnie. W piątek po pijaku eks np. oświadczył mi, ze brakuhe mu naszego kontaktu i pytał czemu sie do niego nie odzywam...

No, ale porównując do tego co było (a ja byłam w stanie strasznym po zerwaniu, naprawdę strasznym) to jest już naprawdę w miarę glowa do góry!

[gamblenka]

Napisane przez xlexie

No, ale porównując do tego co było (a ja byłam w stanie strasznym po zerwaniu, naprawdę strasznym) to jest już naprawdę w miarę glowa do góry!

To dobrze, bardzo dobrze Ja odkryłam, że mi pomaga (powtarzam się, ale co tam) wyobrażanie sobie takiego kogoś, kto naprawdę byłby dla mnie odpowiedni. No i sobie tak wyobrażam tego kogoś, i myślę sobie: "Czy naprawdę to, co jest w rzeczywistości powinno tak wyglądać? Czy naprawdę uważam, że ten człowiek mógłby stworzyć ze mną dobry związek?". Z oczywistością stwierdzam, że nie, że to nie było to.

[whiteflag]

Napisane przez xlexie

To zależy. U mnie przez kontakt z byłym ciągnie się to 7 miesiąc. Nadzieja jest nadal jakaś, ale juz praktycznie po nim nie płacze (bardzo rzadko, czasem mi sie zdarza przed okresem jak hormony buzuja). Nabrałam pewności siebie, stałam się dużo silniejsza, bardziej niezależna. Niedawno przyszedł moment kiedy przestałam reagować na facetów źle (wcześniej miałam coś takiego, ze każdy był gorszy od eksa). Tylko u mnie sytuacja jest dziwna i to się tak ciągnie. W piątek po pijaku eks np. oświadczył mi, ze brakuhe mu naszego kontaktu i pytał czemu sie do niego nie odzywam...

No, ale porównując do tego co było (a ja byłam w stanie strasznym po zerwaniu, naprawdę strasznym) to jest już naprawdę w miarę glowa do góry!

Może byłoby Ci łatwiej gdybyś zerwała z nim kontakt?? Na pierwszej stronie wątku przeczytałam coś bardzo mądrego a mianowicie najlepszą formą kontaktu jest brak kontaktu.. wiem, łatwo powiedzieć.. ja sobie przyrzekłam wczoraj, że już się więcej do niego nie odezwę. Najgorsze, że jeszcze nie wszystkie rzeczy zabrał z naszego mieszkania i zdaję sobie sprawę, że niedługo dojdzie do konfrontacji Zazdroszczę mu, że to on się wyprowadza i odcina od wszystkiego. Ja natomiast siedzę w naszym mieszkaniu i dosłownie wszystko mi o nim przypomina. Chciałabym uciec, zaszyć się gdzieś daleko A szanse na to żadne bo niedawno zaczęłam nową pracę i na urlop nie mam co liczyć..

[Malla]

Napisane przez xlexie

W piątek po pijaku eks np. oświadczył mi, ze brakuhe mu naszego kontaktu i pytał czemu sie do niego nie odzywam...

Co odpowiedziałaś?

Napisane przez whiteflag

Zazdroszczę mu, że to on się wyprowadza i odcina od wszystkiego. Ja natomiast siedzę w naszym mieszkaniu i dosłownie wszystko mi o nim przypomina.

Ja też zostałam w mieszkaniu, w którym spędziliśmy parę lat, nie robiłam przemeblowania, nie zmieniłam nawet zasłonek i dałam radę, Ty też dasz radę Po jakimś czasie wprowadziłam kota
Wyprowadzka to świetny moment na zmianę koloru ścian, przejrzenie zawartości szaf, pozbycie się zalegających rzeczy, zakup nowych dodatków. To teraz Twoje Królestwo

[ines8]

Mój przez ostatni tydzień był milutki, odzywał się, martwił bo byłam w szpitalu a wszystko po to by mi oświadczyć, że ma kogoś. I to kogoś o kogo byłam cholernie przez półtorej roku zazdrosna a zawsze mi mówił, że między nimi nie ma nic oprócz przyjaźni. Czuję się najgorzej na świecie

[Blair Audrey]

Napisane przez ines8

Mój przez ostatni tydzień był milutki, odzywał się, martwił bo byłam w szpitalu a wszystko po to by mi oświadczyć, że ma kogoś. I to kogoś o kogo byłam cholernie przez półtorej roku zazdrosna a zawsze mi mówił, że między nimi nie ma nic oprócz przyjaźni. Czuję się najgorzej na świecie

Auuuuu.
Biedna facet nie ma wyczucia... naprawdę nie ma po kim rozpaczać. IMHO, rzadko jest to "tylko" przyjaźń, zazwyczaj (nie mówię, że zawsze, ale dość często) przez przyjaźń dąży się do związku. A jeśli ma się dziewczynę to poniekąd zastępuje to inne bardzo intensywne relacje z postaciami przeciwnej płci... To kobiety częściej upychają facetów do friendzone, mężczyźni częściej liczą na coś więcej. Dlatego jeśli przeczucie mówi wam, dziewczyny, że coś jest nie tak, to może warto go posłuchać...
Zwłaszcza, że prawdopodobnie to ta "tylko przyjaciółka" będzie pocieszać faceta po zerwaniu

[whiteflag]

Napisane przez Blair Audrey

Auuuuu.
Biedna facet nie ma wyczucia... naprawdę nie ma po kim rozpaczać. IMHO, rzadko jest to "tylko" przyjaźń, zazwyczaj (nie mówię, że zawsze, ale dość często) przez przyjaźń dąży się do związku. A jeśli ma się dziewczynę to poniekąd zastępuje to inne bardzo intensywne relacje z postaciami przeciwnej płci... To kobiety częściej upychają facetów do friendzone, mężczyźni częściej liczą na coś więcej. Dlatego jeśli przeczucie mówi wam, dziewczyny, że coś jest nie tak, to może warto go posłuchać...
Zwłaszcza, że prawdopodobnie to ta "tylko przyjaciółka" będzie pocieszać faceta po zerwaniu

Zgadzam się w 100 procentach.. U mnie poszło m.in o "przyjaciółkę". Zrywając zaklinał się, że chodzi o niezgodność charakterów itp - a ja w to nie wierzę.. tylko czekam, aż ex mi oświadczy że z nią świruje.

Mam wielką ochotę do niej napisać i powiedzieć co myślę o takich jak ona ... dziewczyny wybijcie mi to z głowy bo wiem, że to beznadziejny pomysł i to facet jest do odstrzału, a nie ona!!

[ines8]

Ja (niestety) pisałam do niej wielokrotnie. Nie jestem z siebie dumna, tym bardziej, że to chyba jeszcze bardziej otworzyło jej drogę do mojego byłego. Powiedział, że z nią świruje ale nie sądzi by było to coś poważnego....ale to i tak mnie nie obchodzi. Niech sobie będą szczęśliwi. Karma ich dopadnie. Prędzej czy później.

Jego nie ma po czym pocieszać. Dla niego to jakby się na nowo urodził.

[milkaoo]

U mnie mija 7 miesiąc od rozstania z eks a on ciągle mi w głowie. Jest z dziewczyną z którą był bardzo długo jeszcze przede mną, na dodatek zdradził mnie z nią co było powodem rozstania. Chyba domyślacie się jak mogę się czuć w takiej sytuacji Choć i tak jest o wiele wiele lepiej niż na początku... Chciałabym spotkać kogoś nowego ale z drugiej strony sama nie wiem czy to jest najlepszy pomysł w tym momencie... Ja już sama nie wiem czego chcę.

[whiteflag]

Też nachodzą mnie myśli, że fajnie byłoby spotkać kogos nowego, coś zbudować..ale z drugiej strony jak znów zaufać drugiemu człowiekowi ? jakaś abstrakcja rozstania są straszne..

[ines8]

Napisane przez whiteflag

Też nachodzą mnie myśli, że fajnie byłoby spotkać kogos nowego, coś zbudować..ale z drugiej strony jak znów zaufać drugiemu człowiekowi ? jakaś abstrakcja rozstania są straszne..

Mam to samo. On tak po prostu wskoczył w nowy związek, bo jego nikt nie skrzywdził. A ja będę chorować a nawet jak kiedyś kogoś znajdę to zawsze ta lampka będzie mi nad głową brzęczała "tamten cię skrzywdził a jeszcze kilka miesięcy wcześniej byłaś dla niego całym światem, dlaczego ten by nie miał..."

[Blair Audrey]

Napisane przez ines8

Mam to samo. On tak po prostu wskoczył w nowy związek, bo jego nikt nie skrzywdził.

Boże, nie zniosłabym myśli o ex z kimś innym... to zbyt bolesne.
I jak tu żyć? Nie potrafiąc się odciąć, nie potrafiąc się przyjaźnić, nie potrafiąc nie marzyć o powrocie, nie potrafiąc znienawidzić?

[whiteflag]

Napisane przez ines8

Mam to samo. On tak po prostu wskoczył w nowy związek, bo jego nikt nie skrzywdził. A ja będę chorować a nawet jak kiedyś kogoś znajdę to zawsze ta lampka będzie mi nad głową brzęczała "tamten cię skrzywdził a jeszcze kilka miesięcy wcześniej byłaś dla niego całym światem, dlaczego ten by nie miał..."

Właśnie o to chodzi nie wierzę już w facetów kompletnie.

[gamblenka]

Napisane przez whiteflag

Też nachodzą mnie myśli, że fajnie byłoby spotkać kogos nowego, coś zbudować..ale z drugiej strony jak znów zaufać drugiemu człowiekowi ? jakaś abstrakcja rozstania są straszne..

Jak to jak? Po prostu. Ludzi jest ileś miliardów na świecie. Są mordercy, złodzieje, ale i święci. Są ludzie tak dobrzy, że potrafią oddać życie za kogoś. To był tylko jeden przypadek. Może nawet kilka przypadków. Ale to wciąż tylko kilka przypadków.

[whiteflag]

Napisane przez gamblenka

Jak to jak? Po prostu. Ludzi jest ileś miliardów na świecie. Są mordercy, złodzieje, ale i święci. Są ludzie tak dobrzy, że potrafią oddać życie za kogoś. To był tylko jeden przypadek. Może nawet kilka przypadków. Ale to wciąż tylko kilka przypadków.

Na zdrowy rozum masz rację ale w stanie w którym się znajduję wydaje mi się że każdy to kombinator, krętacz i ja już sobie życia nie ułożę. Kiedyś to pewnie przejdzie... i może będę się śmiać z tych swoich wywodów oby.

[faeria]

niby wiem, że macie rację, że na tym świecie istnieją jeszcze jacyś dobrzy mężczyźni, ale dla mnie to też (jeszcze) póki co abstrakcja a bardzo, bardzo chciałabym kogoś spotkać.. nie mówię od razu o pakowaniu się w związek, ale stopniowe budowanie czegoś od nowa

z byłym cisza (i bardzo dobrze)

[gamblenka]

Ja sobie poczytałam wątek ślubny i mnie pozytywnie nastraja

whiteflag, masz śliczną profilówkę, uwielbiam Twiggy <3

[faeria]

Napisane przez gamblenka

Ja sobie poczytałam wątek ślubny i mnie pozytywnie nastraja

ja właśnie szerokim łukiem omijałam tego typu wątki, bo bałam się, że właśnie będę jeszcze bardziej rozpaczać
chociaż teraz też zaczęłam się zastanawiać, czy to właśnie nie zadziała w drugą stronę - że się upewnię, że jeszcze są jacyś wartościowi faceci