Boomersi, iksy, millenialsi, pokolenie z. ...

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Napisane przez meliandra

Ja też się cieszę i mam nadzieję, że ludzie w desperacji przestaną brać jakąkolwiek pracę i robić za głodowe stawki. Może to zmieni trochę podejście pracodawców jak zobaczą, że nie mają pracowników. Mnie to jeszcze dziwi nawet nie kult zapier*******, a szczycenia się tym i robienia z siebie na siłę pracoholika. Często widzę jakieś story, że miejsce pracy, godzina 19 i podpis, a ja jeszcze tu. Kompletnie nie kumam tego, że kogoś satysfakcjonuje praca od rana do nocy i brak przyjemności.





Mnie dziwi, że ludzie używają słów których nie rozumieją

+ przychodzenie do pracy chorym, beze mnie firma padnie
nie rozumiem- po co???
zeby nie bylo- czasami zostaje dluzej, 40 godz wyrabiam w 4 dni, albo 60h w 5 dni, zdarza sie, ale nie kreuje sie na pracoholika, bo nim nie jestem i nie bede.

[kasztanka3]

Napisane przez meliandra

Ja też się cieszę i mam nadzieję, że ludzie w desperacji przestaną brać jakąkolwiek pracę i robić za głodowe stawki. Może to zmieni trochę podejście pracodawców jak zobaczą, że nie mają pracowników. Mnie to jeszcze dziwi nawet nie kult zapier*******, a szczycenia się tym i robienia z siebie na siłę pracoholika. Często widzę jakieś story, że miejsce pracy, godzina 19 i podpis, a ja jeszcze tu. Kompletnie nie kumam tego, że kogoś satysfakcjonuje praca od rana do nocy i brak przyjemności

Mam kolezanke jeszcze ze studiow - warszawskiego korposzczura, ona czesto wrzuca instastories ze zdjeciem biura w ktorym nikogo poza nia juz nie ma, do tego oczywiscie ikonka z zegarkiem pokazujacym godzine 20:00 lub jeszcze pozniejsza i podpis "workworkwork". Czasami jeszcze wkleja screeny wiadomosci od meza czy przyjaciolek ktorzy jej sie dziwia, ze tak dlugo w tej pracy siedzi

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;89122726]+ przychodzenie do pracy chorym, beze mnie firma padnie
nie rozumiem- po co??? [/QUOTE]

Omg, tak. Jezeli to nie jest firma ktora sama budowalam od zera i ktora jest moja wlasnoscia i moja odpowiedzialnoscia, to w zyciu nie bedzie moim priorytetem. Pracujac na etacie jestem tylko "numerkiem" na liscie plac i nie wyobrazam sobie narazania wlasnego zdrowia zeby tylko nie zawalic pracy.
Jezeli pracodawca by mnie zwolnil za wziecie wolnego z jakichkolwiek powodow zdrowotnych (akurat wczoraj i przedwczoraj wzielam niespodziewane wolne bo musialam isc na pilne badania) to krzyz mu na droge, nie chce u kogos takiego pracowac i zrobilby mi tym zwolnieniem przysluge

[_vixen_]

Z moich obserwacji wynika, ze osoby chwalące się wielogodzinna praca znaczna cześć tej pracy spędzają w okolicach ekspresu do kawy, na plotkach, a potem nadrabiają. Pracowałam kiedyś w podobnie zorganizowanej pracy, masakra.

[meliandra]

Napisane przez this_witch

Ja jednak uważam, że lepiej być zbyt pewnym siebie i żądać za dużo niż odwrotnie. I patrząc po przypadkach z otoczenia taka postawa często się opłaca.

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

Ale pewność siebie, a roszczeniowość to dwie różne sprawy. Ja też uważam, że pewność siebie dużo daje, a przede wszystkim odpowiednie wycenienie swoich umiejętności i niezrażanie się jak ktoś się na to nie zgodzi. Jak ostatnim razem szukałam, pracy to rozbieżność w proponowanych mi wynagrodzeniach była ogromna na tym samym stanowisku, więc jak ktoś cały czas słyszy jakieś niskie stawki to potem niestety boi się powiedzieć więcej.


[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;89122726]+ przychodzenie do pracy chorym, beze mnie firma padnie
nie rozumiem- po co???
zeby nie bylo- czasami zostaje dluzej, 40 godz wyrabiam w 4 dni, albo 60h w 5 dni, zdarza sie, ale nie kreuje sie na pracoholika, bo nim nie jestem i nie bede.[/QUOTE]


Nie no ja też lubię swoją prace i czasem zostanę dłużej jak jest potrzeba, ale bez jaj żebym przyłaziła chora albo siedziała codziennie po godzinach w imię jakieś swojej chorej idei.

Napisane przez kasztanka3

Mam kolezanke jeszcze ze studiow - warszawskiego korposzczura, ona czesto wrzuca instastories ze zdjeciem biura w ktorym nikogo poza nia juz nie ma, do tego oczywiscie ikonka z zegarkiem pokazujacym godzine 20:00 lub jeszcze pozniejsza i podpis "workworkwork". Czasami jeszcze wkleja screeny wiadomosci od meza czy przyjaciolek ktorzy jej sie dziwia, ze tak dlugo w tej pracy siedzi



Omg, tak. Jezeli to nie jest firma ktora sama budowalam od zera i ktora jest moja wlasnoscia i moja odpowiedzialnoscia, to w zyciu nie bedzie moim priorytetem. Pracujac na etacie jestem tylko "numerkiem" na liscie plac i nie wyobrazam sobie narazania wlasnego zdrowia zeby tylko nie zawalic pracy.
Jezeli pracodawca by mnie zwolnil za wziecie wolnego z jakichkolwiek powodow zdrowotnych (akurat wczoraj i przedwczoraj wzielam niespodziewane wolne bo musialam isc na pilne badania) to krzyz mu na droge, nie chce u kogos takiego pracowac i zrobilby mi tym zwolnieniem przysluge

Ja mam takie samo podejście. Lubię swoją pracę, ale priorytetem dla mnie nigdy nie będzie, bo jest dużo więcej przyjemniejszych rzeczy do roboty.

[Olkaaaa_s]

Napisane przez meliandra

Opisuje zdrowe podejście, ale to nie jest roszczeniowość






Jesteś roszczeniowa czyli masz nadmierne i nieuzasadnione żądania nieadekwatne do umiejętności ?

Miałam na myśli to, co napisała this_witch, więc pozwolę sobie ją po prostu zacytować:

Napisane przez this_witch

Też się zgadzam, że wymagający, ale często taka postawa jest krytykowana przez "boomerów" jako roszczeniowość i zarozumialstwo. No bo oni mieli gorzej i nie narzekali a przyjdzie taki młody co to "przecież nic nie umie" i jeszcze pyskuje, że coś mu się należy

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

Jestem asertywna i wymagam, jednocześnie mając umiejętności (twarde i miękkie). Wiele osób (głównie ludzie 35+ i boomersi) postrzega to właśnie jako "roszczeniowość". Nie moja wina, że potrafię walczyć o swoje i cieszę się, że kolejne generacje również nie chcą schylać karku i mieć poddańczej postawy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kennedy]

chwalenie sie siedzeniem w pracy to cringe na maksa.

[Pusheen_]

Napisane przez meliandra

Dokładnie i to akurat jest dobre. Daję coś z siebie, więc wymagam, a nie cieszę się, że mam jakąkolwiek pracę.

I to jest właściwe podejście.

Ale pomysł, że Polska to kraj, który składa się głównie z małych miast i jeszcze mniejszych miasteczek i tam naprawdę pracodawca rozdaje karty i może się czuć jak "Pan i wladca", a większość nie mając wybory przystanie na jego warunki.

Jakieś 8 lat temu byłam w sytuacji, ze musialam znaleźć pracę łączona z innymi aktywnosciami i musialam "brać co dają" w rodzinnym mieście.

I próbowałam byc asertywna, jasne.
Tylko ze bycie asertywnym w pewnych okolicznościach jest dosłownie farsa, kiedy firma od początku ma pogardliwe podejście do pracownika.

Na rozmowę weszłam do pokoju z jeszcze jedną dziewczyną (co za kuriozum). Wysłuchalysmy "wykładu" na temat warunków zatrudnienia, a moje asertywne pytanie o umowę zostalo potraktowane milczeniem i wyrazem twarzy typu : "O co w ogóle pytasz?"

I tak naprawdę wyglądały i pewnie nadal wyglądają niektóre mIejsca pracy, rozmowy i stawianie warunków.
"Nie podoba Ci się, to spadaj".

I ciągle był tam sporo pracowników. I rotacja również .

Ale próbuje się pocieszać, że te 10 lat mogło coś jednak zmienić.
I na pewno w większych miastach typu Wrocław chociażby jednak rynek pracy jest lepszy.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasztanka3]

Napisane przez Pusheen_

I to jest właściwe podejście.

Ale pomysł, że Polska to kraj, który składa się głównie z małych miast i jeszcze mniejszych miasteczek i tam naprawdę pracodawca rozdaje karty i może się czuć jak "Pan i wladca", a większość nie mając wybory przystanie na jego warunki.

Jakieś 8 lat temu byłam w sytuacji, ze musialam znaleźć pracę łączona z innymi aktywnosciami i musialam "brać co dają" w rodzinnym mieście.

I próbowałam byc asertywna, jasne.
Tylko ze bycie asertywnym w pewnych okolicznościach jest dosłownie farsa, kiedy firma od początku ma pogardliwe podejście do pracownika.

Na rozmowę weszłam do pokoju z jeszcze jedną dziewczyną (co za kuriozum). Wysłuchalysmy "wykładu" na temat warunków zatrudnienia, a moje asertywne pytanie o umowę zostalo potraktowane milczeniem i wyrazem twarzy typu : "O co w ogóle pytasz?"

I tak naprawdę wyglądały i pewnie nadal wyglądają niektóre mIejsca pracy, rozmowy i stawianie warunków.
"Nie podoba Ci się, to spadaj".

I ciągle był tam sporo pracowników. I rotacja również .

Ale próbuje się pocieszać, że te 10 lat mogło coś jednak zmienić.
I na pewno w większych miastach typu Wrocław chociażby jednak rynek pracy jest lepszy.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Az mi sie kojarzy takie ogloszenie ktore zostalo memem, nie pamietam skad to bylo.
"Jezeli glownym czynnikiem do podjecia pracy jest wynagrodzenie to sie nie dogadamy".
Plus oczywiscie oferowanie mozliwosci pracy w mlodym i dynamicznym zespole
No bo przeciez ci mlodzi to tacy bezczelni, piniondze by chcieli zarabiac, w *upach im sie poprzewracalo

[Pusheen_]

Napisane przez kasztanka3

Az mi sie kojarzy takie ogloszenie ktore zostalo memem, nie pamietam skad to bylo.
"Jezeli glownym czynnikiem do podjecia pracy jest wynagrodzenie to sie nie dogadamy".
Plus oczywiscie oferowanie mozliwosci pracy w mlodym i dynamicznym zespole
No bo przeciez ci mlodzi to tacy bezczelni, piniondze by chcieli zarabiac, w *upach im sie poprzewracalo

Tak, "mlody i dynamiczny zespół" to określenie, które - nomen omen - zrobiło karierę na lata .

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 15:47 ---------- Poprzedni post napisano o 15:37 ----------

Napisane przez Olkaaaa_s

Miałam na myśli to, co napisała this_witch, więc pozwolę sobie ją po prostu zacytować:Jestem asertywna i wymagam, jednocześnie mając umiejętności (twarde i miękkie). Wiele osób (głównie ludzie 35+ i boomersi) postrzega to właśnie jako "roszczeniowość". Nie moja wina, że potrafię walczyć o swoje i cieszę się, że kolejne generacje również nie chcą schylać karku i mieć poddańczej postawy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dziwisz się? Oni, czyli głównie pokolenie lat 70. dawali się szamotac pracodawcom, bo realia rynku pracy w latach 90. to przypominały jakąś dziką dżunglę, gdzie jak o siebie nie zadbasz, to Twoja wina i jak ktoś Cię oszukal, to tez...Twoja wina, bo się dałeś. Nie mówiąc o tym, że wtedy często się pracowało bez umów i z braku laku i na własne ryzyko zawierzales pracodawcy. I tak pracowali wszyscy - nie tylko kobiety mające gorsze szanse czy gorzej wykształceni. Niektórzy po latach musieli cisnąć pracodawców po sądach, żeby uzyskać od nich to, co dzisiaj jednak jest standardem.

I tak, dyskusji o braku samodzielności i roszczeniowosci mlodszego pokolenia slyszalam od tych urodzonych w latach 70. od groma - od kobiet, mężczyzn i generalnie osób o odmiennych charakterach i poglądach, a w tym jednym niestety byli zgodni.

Zarzutem był oczywiście także brak kultury

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Monia284]

Napisane przez _vixen_

Z moich obserwacji wynika, ze osoby chwalące się wielogodzinna praca znaczna cześć tej pracy spędzają w okolicach ekspresu do kawy, na plotkach, a potem nadrabiają. Pracowałam kiedyś w podobnie zorganizowanej pracy, masakra.

Tak też bywa. Ja pracuje często po 11-12 godzin, ale więcej dni mam wolnych. Pracuje w sklepie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Paprotka_]

Napisane przez kasztanka3

Mam kolezanke jeszcze ze studiow - warszawskiego korposzczura, ona czesto wrzuca instastories ze zdjeciem biura w ktorym nikogo poza nia juz nie ma, do tego oczywiscie ikonka z zegarkiem pokazujacym godzine 20:00 lub jeszcze pozniejsza i podpis "workworkwork". Czasami jeszcze wkleja screeny wiadomosci od meza czy przyjaciolek ktorzy jej sie dziwia, ze tak dlugo w tej pracy siedzi

Może szykuje sobie podkład pod ewentualne pozwanie pracodawcy (za jakieś niewypłacone nadgodziny czy inne takie). W razie jakiegoś konfliktu i sądowych przepychanek - cyk, fejsunio i "no nadgodzinowałam przeca" .

Napisane przez Pusheen_

Tak, "mlody i dynamiczny zespół" to określenie, które - nomen omen - zrobiło karierę na lata .

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 15:47 ---------- Poprzedni post napisano o 15:37 ----------

Dziwisz się? Oni, czyli głównie pokolenie lat 70. dawali się szamotac pracodawcom, bo realia rynku pracy w latach 90. to przypominały jakąś dziką dżunglę, gdzie jak o siebie nie zadbasz, to Twoja wina i jak ktoś Cię oszukal, to tez...Twoja wina, bo się dałeś. Nie mówiąc o tym, że wtedy często się pracowało bez umów i z braku laku i na własne ryzyko zawierzales pracodawcy. I tak pracowali wszyscy - nie tylko kobiety mające gorsze szanse czy gorzej wykształceni. Niektórzy po latach musieli cisnąć pracodawców po sądach, żeby uzyskać od nich to, co dzisiaj jednak jest standardem.

I tak, dyskusji o braku samodzielności i roszczeniowosci mlodszego pokolenia slyszalam od tych urodzonych w latach 70. od groma - od kobiet, mężczyzn i generalnie osób o odmiennych charakterach i poglądach, a w tym jednym niestety byli zgodni.

Zarzutem był oczywiście także brak kultury

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To może wynikać z z tego, że nas (jestem rocznik 80) inaczej wychowywano. Uczono pokory, startu z pozycji "ucznia" w nowym miejscu, a jak nabierzesz kompetencji to możesz wymagać. Moim zdaniem słusznie, ale zostało to wypaczone przez januszy biznesu i zaczęło szkodzić pracownikom. Oprócz tego lata 80 i 90 to dopiero początki kapitalizmu, jeszcze szeroka była idea "być zamiast mieć" i tego nas uczono, teraz trzeba "mieć żeby być". Po prostu inny czas, inne wychowanie i inne spojrzenie na sprawę. Ja też nie jestem zwolennikiem roszczeniowości "młodych" ale nie jestem też zwolennikiem postawy poddańczej wobec pracodawcy. Trudno jakoś w naszym kraju wypracować sensowne relacje na tym polu.

[Mijanou]

Napisane przez Paprotka_

To może wynikać z z tego, że nas (jestem rocznik 80) inaczej wychowywano. Uczono pokory, startu z pozycji "ucznia" w nowym miejscu, a jak nabierzesz kompetencji to możesz wymagać. Moim zdaniem słusznie, ale zostało to wypaczone przez januszy biznesu i zaczęło szkodzić pracownikom. Oprócz tego lata 80 i 90 to dopiero początki kapitalizmu, jeszcze szeroka była idea "być zamiast mieć" i tego nas uczono, teraz trzeba "mieć żeby być". Po prostu inny czas, inne wychowanie i inne spojrzenie na sprawę. Ja też nie jestem zwolennikiem roszczeniowości "młodych" ale nie jestem też zwolennikiem postawy poddańczej wobec pracodawcy. Trudno jakoś w naszym kraju wypracować sensowne relacje na tym polu.

Ja myślę, że najlepiej to wypośrodkować.
Bo też nie może być tak, że ktoś z kompletnym brakiem doświadczenia zawodowego ma oczekiwania finansowe z kosmosu. A później się dziwi, że pracy nie może znaleźć. Ja nie mówię, że ma się dać wykorzystywać i zasuwać za miskę ryżu, bo to nie o to chodzi, by dać się wykorzystywać. Ale z drugiej strony, taka osoba nie powinna stawiać żądań takich samych stawek, które mają osoby z iluś tam letnim doświadczeniem i tzw. know-how w danej dziedzinie. A to się zdarza wśród młodszych roczników. Czyli: świeżo po studiach, praktyki zero, jest na samym dole tzw. corporate ladder a oczekiwania finansowe ma niebotycznie, bo on "za mniejsze pieniądze nie będzie się wysilać". No jego prawo.

[kasztanka3]

Napisane przez Paprotka_

Może szykuje sobie podkład pod ewentualne pozwanie pracodawcy (za jakieś niewypłacone nadgodziny czy inne takie). W razie jakiegoś konfliktu i sądowych przepychanek - cyk, fejsunio i "no nadgodzinowałam przeca" .

No nie wiem, wydaje sie byc z siebie zadowolona albo nawet wrecz dumna

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Napisane przez kasztanka3

Mam kolezanke jeszcze ze studiow - warszawskiego korposzczura, ona czesto wrzuca instastories ze zdjeciem biura w ktorym nikogo poza nia juz nie ma, do tego oczywiscie ikonka z zegarkiem pokazujacym godzine 20:00 lub jeszcze pozniejsza i podpis "workworkwork". Czasami jeszcze wkleja screeny wiadomosci od meza czy przyjaciolek ktorzy jej sie dziwia, ze tak dlugo w tej pracy siedzi



Omg, tak. Jezeli to nie jest firma ktora sama budowalam od zera i ktora jest moja wlasnoscia i moja odpowiedzialnoscia, to w zyciu nie bedzie moim priorytetem. Pracujac na etacie jestem tylko "numerkiem" na liscie plac i nie wyobrazam sobie narazania wlasnego zdrowia zeby tylko nie zawalic pracy.
Jezeli pracodawca by mnie zwolnil za wziecie wolnego z jakichkolwiek powodow zdrowotnych (akurat wczoraj i przedwczoraj wzielam niespodziewane wolne bo musialam isc na pilne badania) to krzyz mu na droge, nie chce u kogos takiego pracowac i zrobilby mi tym zwolnieniem przysluge

Ja jeszcze rozumiem, a przynajmniej się staram, kult za☠☠☠☠☠☠☠u jak rozkręcasz swoją własną firmę albo robisz coś dla świata (jako lekarz, naukowiec, działacz społeczny, whatever). Ale dwunastogodzinny zapieprz w korpo, gdzie często zarząd ani udziałowcy nie wiedzą nawet, że istniejesz, to IMO zwykłe frajerstwo jest, żeby nie powiedzieć dosadniej. Pomijam, że im dłużej człowiek siedzi w pracy, tym mniej jest efektywny, bo umysł nie będzie działał przez 12 godzin na pełnych obrotach.

[this_witch]

[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89125741]Ja jeszcze rozumiem, a przynajmniej się staram, kult zau jak rozkręcasz swoją własną firmę albo robisz coś dla świata (jako lekarz, naukowiec, działacz społeczny, whatever). Ale dwunastogodzinny zapieprz w korpo, gdzie często zarząd ani udziałowcy nie wiedzą nawet, że istniejesz, to IMO zwykłe frajerstwo jest, żeby nie powiedzieć dosadniej. Pomijam, że im dłużej człowiek siedzi w pracy, tym mniej jest efektywny, bo umysł nie będzie działał przez 12 godzin na pełnych obrotach.[/QUOTE]

przy czym ja akurat miałam dość takiego zapieprzu dla idei (akurat jako naukowiec) więc dlatego przeszłam do korpo gdzie mam spokój ale ogólnie uważam, że praca jest dla nas (żeby mieć hajs), a nie my dla pracy. Pewnie, super jak jest interesująca i w jakiś sposób nas jara, ale na pewno nie będę już przykładać ręki do toksycznej kultury pracy.
Co do produktywności, to ja jestem przekonana że wiele z nas byłoby w stanie wykonać swoją robotę z 40h w tygodniu w np. 32h. Kult dupogodzin zabija produktywność.

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[kasztanka3]

[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89125741]Ja jeszcze rozumiem, a przynajmniej się staram, kult za☠☠☠☠☠☠☠u jak rozkręcasz swoją własną firmę albo robisz coś dla świata (jako lekarz, naukowiec, działacz społeczny, whatever). Ale dwunastogodzinny zapieprz w korpo, gdzie często zarząd ani udziałowcy nie wiedzą nawet, że istniejesz, to IMO zwykłe frajerstwo jest, żeby nie powiedzieć dosadniej. Pomijam, że im dłużej człowiek siedzi w pracy, tym mniej jest efektywny, bo umysł nie będzie działał przez 12 godzin na pełnych obrotach.[/QUOTE]

Zgadzam sie.

Napisane przez this_witch

przy czym ja akurat miałam dość takiego zapieprzu dla idei (akurat jako naukowiec) więc dlatego przeszłam do korpo gdzie mam spokój ale ogólnie uważam, że praca jest dla nas (żeby mieć hajs), a nie my dla pracy. Pewnie, super jak jest interesująca i w jakiś sposób nas jara, ale na pewno nie będę już przykładać ręki do toksycznej kultury pracy.
Co do produktywności, to ja jestem przekonana że wiele z nas byłoby w stanie wykonać swoją robotę z 40h w tygodniu w np. 32h. Kult dupogodzin zabija produktywność.

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

Rowniez sie zgadzam. I jestem jak najbardziej za elastycznym czasem pracy.
Niestety mam etat wiec te 8h od 9 do 17 musze wysiedziec nawet jak nie mam kompletnie nic do roboty.

[meliandra]

Napisane przez Pusheen_

I to jest właściwe podejście.

Ale pomysł, że Polska to kraj, który składa się głównie z małych miast i jeszcze mniejszych miasteczek i tam naprawdę pracodawca rozdaje karty i może się czuć jak "Pan i wladca", a większość nie mając wybory przystanie na jego warunki.

Jakieś 8 lat temu byłam w sytuacji, ze musialam znaleźć pracę łączona z innymi aktywnosciami i musialam "brać co dają" w rodzinnym mieście.

I próbowałam byc asertywna, jasne.
Tylko ze bycie asertywnym w pewnych okolicznościach jest dosłownie farsa, kiedy firma od początku ma pogardliwe podejście do pracownika.

Na rozmowę weszłam do pokoju z jeszcze jedną dziewczyną (co za kuriozum). Wysłuchalysmy "wykładu" na temat warunków zatrudnienia, a moje asertywne pytanie o umowę zostalo potraktowane milczeniem i wyrazem twarzy typu : "O co w ogóle pytasz?"

I tak naprawdę wyglądały i pewnie nadal wyglądają niektóre mIejsca pracy, rozmowy i stawianie warunków.
"Nie podoba Ci się, to spadaj".

I ciągle był tam sporo pracowników. I rotacja również .

Ale próbuje się pocieszać, że te 10 lat mogło coś jednak zmienić.
I na pewno w większych miastach typu Wrocław chociażby jednak rynek pracy jest lepszy.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Pracodawca rozdaje karty, bo potencjalny pracownik mu na to pozwala i to nie ma znaczenia czy miasto jest małe czy duże. Gdyby nikt na kijowych warunkach się na pracę nie zgadzał, to pracodawca musiałby te warunki zmienić albo pracować sam.

Napisane przez this_witch

przy czym ja akurat miałam dość takiego zapieprzu dla idei (akurat jako naukowiec) więc dlatego przeszłam do korpo gdzie mam spokój ale ogólnie uważam, że praca jest dla nas (żeby mieć hajs), a nie my dla pracy. Pewnie, super jak jest interesująca i w jakiś sposób nas jara, ale na pewno nie będę już przykładać ręki do toksycznej kultury pracy.
Co do produktywności, to ja jestem przekonana że wiele z nas byłoby w stanie wykonać swoją robotę z 40h w tygodniu w np. 32h. Kult dupogodzin zabija produktywność.

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

Zgadzam się z tym, że ja jestem dla pracy, a nie praca dla mnie. Nie widzę żadnego sensu żeby się zarzynać ani u kogoś ani nawet siebie, bo to nie o to chodzi żeby praca pochłaniała większość część doby.



No ja jakbym się spięła to spokojni bym mogła pracować 32h, bo praktycznie nigdy nie ma tak, że przez 8h każda minuta jest zapełniona pracą.

[Finlora]

Napisane przez meliandra

Pracodawca rozdaje karty, bo potencjalny pracownik mu na to pozwala i to nie ma znaczenia czy miasto jest małe czy duże. Gdyby nikt na kijowych warunkach się na pracę nie zgadzał, to pracodawca musiałby te warunki zmienić albo pracować sam.

Tylko, że są ludzie, którzy potrzebują pieniędzy tu i teraz i nie mogą wybrzydzać i czekać aż warunki się polepszą. Dlatego zawsze będą ludzie, którzy zgodzą się na najniższą.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[meliandra]

Napisane przez Finlora

Tylko, że są ludzie, którzy potrzebują pieniędzy tu i teraz i nie mogą wybrzydzać i czekać aż warunki się polepszą. Dlatego zawsze będą ludzie, którzy zgodzą się na najniższą.

Nie no, wiadomo, że są takie sytuacje, że człowiek nie ma wyboru i nie wybrzydza, ale to nie zmienia faktu, że jakby nikt na określonych warunkach i za określoną stawkę pracować nie chciał to pracodawca by to zmienił.

[837577522c61f12fd19d26721bfa89a63d19e6ec_63eec3821f71b]

Napisane przez meliandra

Nie no, wiadomo, że są takie sytuacje, że człowiek nie ma wyboru i nie wybrzydza, ale to nie zmienia faktu, że jakby nikt na określonych warunkach i za określoną stawkę pracować nie chciał to pracodawca by to zmienił.

To też wynika ze słabości/patologii organów kontroli. Chyba najbardziej jest to widoczne właśnie w mniejszych miastach. Jak znasz kogo trzeba, to możesz nawet latami zatrudniać ludzi bez żadnej umowy i oszukiwać na podatkach, i nic Ci za to nie grozi <- to przypadek z życia wzięty.

Kontrole skarbowe niektórych firm potrafią trwać latami, a tutaj sprawa bardzo szybko ucichła

[Finlora]

Poza tym (nie wiem jak jest teraz, bo kojarzę, że miało się do zmienić) PIP musiał zawiadomić o zamiarze przeprowadzenia kontroli, więc coś tam zawsze można było ukryć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[837577522c61f12fd19d26721bfa89a63d19e6ec_63eec3821f71b]

Napisane przez Finlora

Poza tym (nie wiem jak jest teraz, bo kojarzę, że miało się do zmienić) PIP musiał zawiadomić o zamiarze przeprowadzenia kontroli, więc coś tam zawsze można było ukryć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No i pracownik też był karany, teraz niby wprowadzono zmiany, ale wiadomo jak to jest z polskim ładem.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Finlora]

[1=837577522c61f12fd19d267 21bfa89a63d19e6ec_63eec38 21f71b;89126492]No i pracownik też był karany, teraz niby wprowadzono zmiany, ale wiadomo jak to jest z polskim ładem.[/QUOTE]
No i zgłoszenie do PIP nie może być anonimowe, więc mało kto się na to decyduje.

[Midziak]

Napisane przez Finlora

No i zgłoszenie do PIP nie może być anonimowe, więc mało kto się na to decyduje.

Ogólnie większośc kontroli PIP to fikcja, chyba że dotyczą np. zatrudniania na śmieciówkach mimo normalnego etatu. Ogólnie najlepiej jest jak sytuacje zgłasza ktoś niepracujący w firmie :P

[Linka25]

Napisane przez Pusheen_

Ludzie dzisiaj dłużej wyglądają młodo i to oczywiście widać w wyglądzie i stylu ubierania - bardziej luźnym, młodzieżowym bez utrwalonego obrazka 30 - latki jako "nobliwej pani".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

zawsze się zastanawiam czy obiektywnie wygadają młodziej, czy to nasze wrażenie w tym momencie i podobne mieli ludzie np. w latach 60 - że wyglądają młodziej niż wcześniejsze pokolenia
może to po prostu kwestia aktualnej mody

[kasztanka3]

Napisane przez Linka25

zawsze się zastanawiam czy obiektywnie wygadają młodziej, czy to nasze wrażenie w tym momencie i podobne mieli ludzie np. w latach 60 - że wyglądają młodziej niż wcześniejsze pokolenia
może to po prostu kwestia aktualnej mody

Kombinacja trendow, wiekszych funduszy, dostepnosci kosmetykow i zabiegow i swiadomosci na temat pielegnacji czy opalania. Mniej osob tez pali papierosy co na pewno tez ma wplyw na ogolna aparycje.

[chimay]

Napisane przez Linka25

zawsze się zastanawiam czy obiektywnie wygadają młodziej, czy to nasze wrażenie w tym momencie i podobne mieli ludzie np. w latach 60 - że wyglądają młodziej niż wcześniejsze pokolenia
może to po prostu kwestia aktualnej mody

Moim zdaniem kwestia aktualnej mody. Obecnie powracają trendy uchodzące jeszcze 5 lat temu za babcine: tweed, długie, szersze materiałowe spodnie, sukienki midi w stylu lat 70, szerokie, wykładane kołnierze, niektóre trendy lat 80. To tylko kwestia perspektywy.

Pierwsze zdjęcie to był młodzieżowy look w latach 60. Drugie w 80.

Przypuszczam, że modny obecnie oversajz, ciężki makijaż i trendy medycyny estetycznej takie jak to poniżej będą uznawane za bardzo postarzające za jakieś 15 lat.

[Pusheen_]

Napisane przez meliandra

Nie no, wiadomo, że są takie sytuacje, że człowiek nie ma wyboru i nie wybrzydza, ale to nie zmienia faktu, że jakby nikt na określonych warunkach i za określoną stawkę pracować nie chciał to pracodawca by to zmienił.

Myślę, że raczej nie znasz realiów takich miejsc, czyli głównie małych miast, więc nie rozumiesz motywacji innych ludzi.
To nie jest takie proste.

Finlora dobrze pisze - ludzie po prostu potrzebują pieniędzy "tu i teraz", zeby jak każdy opłacić bieżące rachunki, a resztę wydać na podstawowe zakupy i takie osoby muszą mieć dopływ tej gotówki co miesiąc, bo w innym przypadku zdechna z głodu - bo raczej się nie zapozycza (z czego potem oddadzą?), więc Provident odpada, a pożyczać po znajomych głupio.
No i mają swoją godność (to określenie, którego używają) i po prostu chcą pracować tak, żeby co miesiąc te pieniądze na koncie były - to zwykle skromne osoby, którym nie udało się w życiu zdobyć jakiegoś sensownego wykształcenia i mają taką perspektywę jaką mają - że praca musi być i pensja na koncie co miesiąc. A perspektywa wynika głównie z ograniczonych możliwości. I te osoby z minimalną w większości przypadków nie będą mieć rezerw na koncie, żeby móc z nich żyć np. przez 3 miesiące poszukiwania nowej pracy, a ona często nie znajduje się z dnia na dzień, bo takie które można mieć "od zaraz" to czasem największa tragedia pod Słońcem i biora tam każdego jak leci, co słabo świadczy o ich jakości. A czasem jest tak, że masz do wyboru tylko kilku pracodawców w danym miejscu i tyle.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz